09. We mgle.txt

(2 KB) Pobierz
muszę, przelać myli potok, łez tuszem na papier.
by pochmurnš nocš móc ić z nimi tym szlakiem.
dostrzec nieba strate, brak znaków na niebie,
ić za twoim zapachem, znów nie znaleć Ciebie.
z gracjš w ruchach, Polaris piszšc słowa szukam.
od okien po trotuar, ciemnoci Pani głucha.
w nutach, trudny konstelacji schemat,
te płomyki to przewodnik po utopijnych marzeniach.
to złudny miraż albo ja widzę wizję wiata
widzę oczy wszystkie, nieobecnych tego wiata.
tam jedna z nich, lekko migocze zza chmur.
kiedy zganie, kto bliski pogršży się w płaczu.
czy majš na nas taki wpływ, czy to przesšdy?
enigmatyczne piękno, tej nocnej hordy.
setki zagadek w nich, setki przyczyn pragnień.
a Ty czekasz sondujšc granat, może która spadnie.


piszę słowa by dać chwilom, żyć na scenie,
jeden rok zmienił to czego już nie zmienie.
mam marzenie, może to też sen jak u Freuda.
podwiadomoci twór, a może tylko teoria?
noc spokojna, sam jak złodziej słów na gzymsie.
drugi to grabieżca nut, tuż pod budynkiem.
ciemnoć płonie, miasto goreje w mroku,
słyszysz cisze? nie, to odgłos naszych kroków.
słyszysz kroki? to my jak u Jana apokalipsa.
planety spadnš, pijani kroczš po elipsach.
z nut tu gra wirtuoz, Bóg kroczy samotnie
symfonia żalu i płaczu, płonš pochodnie.
jedna z wizji, danych tylko mi tej nocy.
precz poeci konformici, poeci niemocy.
dalej chce kroczyć, poród zgliszczy miasta.
została noc i gwiazdy, nasz czas nastał.


Ty, tańcz na uczuć zgliszczach,
o poranku boso na wrzosowiskach,
majestatycznie jak Akwizgran
patetycznie jak żegnaj w listach.
tańcz! i zapomnij wszystko!
tańcz! daj mi tę ostatniš bliskoć!
wtulona w aksamitny szalik 
w zieleni ławek nad rzekš
w jesienny pejzaż, w odcieniach Twych korali
w deszczu łez nad nami!
teraz samotnie, tylko dla nich! sam!
jak nieboskłon nad dachami,
niedoskonały jak melodia grana tercjami.
między nami stale coraz więcej.
a szczęcie?


nie mów nic proszę, daj nam chlonnšć emocję
to tylko gorszy moment, dzi to takie proste.
cisza i znów come back, mylę koniec? nonsens.
zaszklone oczy i te słowa jak w ksišżce.
wiem i ja też czasem miałem takie chwile,
Ty wiesz dobrze, bo też w sens zwštpiłem.
mylę ile, mogę dać za to, że dzi jeste.
czasem to szczecie, jak woda w ręcę.
jeli mogę prosić to dzi proszę Boga,
o jeszcze więcej ufnoci w obietnice i słowa.
o siłę w zwštpieniu, które jeszcze na drogach.
bo potknięcie o kamień, to nie przeszkoda.
nie umiem mówić o emocjach tak jak o nich pisze.
czasem głupio rozdrapuje rany i patrze na klisze.
chwile ciche, bo do nich też chce wracać.
by wiedzieć jedno - miłoć to też nad sobš praca.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin