Wirakocza - bóg Inków.rtf

(5 KB) Pobierz

Wirakocza - bóg Inków

 

Historia panowania Inków na terenach dzisiejszego Peru zaczyna się w XII wieku, gdy pod ich kontrole dostał się pokaźny obszar, zamieszkały przez plemiona Ajmarów. Wielkie nabytki terytorialne i początek inkaskiego imperium to wiek XIV i panowanie szóstego króla Inków Rokki., budowniczego kanałów nawadniających, założyciela szkoły dla administracji Yacha Huasi, zdobywcy połaci ziem nad Pacyfikiem. Inkowie przynieśli ze sobą kult boga słońca Inti. Jednakże wierzenia podbijanych ludów nie były prześladowane. Inkowie pozostawiali lokalne bóstwa i świątynie w spokoju z czasem wciągając je do własnego panteonu. Po podboju krainy Ajmarów, bóg Inti stanął wobec kolejnego rywala, tym razem bóstwa znacznie od siebie starszego, w dodatku o szeroko rozpostartym kulcie - Wirakoczy. Bóg Inti nosił cechy prymitywnego bożka plemiennego, który w miarę sukcesów inkaskich awansował na bóstwo państwowe. Ale kult Wirakoczy lub Pachacamaca, czczonego przez plemię Huari z okolic Limy, nosił znamię głębszej myśli na temat początków świata, życia oraz jegosensu.

W wierzeniach Ajmarów Wirakocza był stwórcą świata oraz ludzkości, której nadał potem prawa, wyprowadził ze stanu dzikości. Ustanowił hierarchie, nauczył kultu bogów i uprawy roli. Rozgniewany z powodu występków ludzi, sprowadził na świat powódź, niszcząc to co stworzył, lecz zasmucony swym czynem odtworzył ludzkość z kamieni. Nowe pokolenia ludzi wciąż okazywały niewdzięczność i zło. Zasmucony Wirakocza odszedł ze swej krainy docierając do wybrzeża skąd odpłynął na zachód. Z czasem Inkowie ulegli mitologii Ajmarów. Wirakocza stał się w nowym panteonie jedynym stwórcą świata, ojcem boga Inti oraz bogini księżyca Mamy Quilli. W imperium Inków dwa najważniejsze sanktuaria Wirakoczy znajdowały się w dawnej stolicy plemienia Huari w Pachacamaku, gdzie stała stara piramida z drewnianym posągiem Pachacamaku – Wirakoczy oraz w Cuzco w świątyni Coricancha. Inkowie zbudowali tam dla niego posąg z litego złota.

 

Podejrzewa się jednak że kult Wirakoczy był o wiele starszy niż podania Ajmarów. Wielką łamigłówką dla badaczy są prastare, wielkie miasta, zbudowane w niedostępnych, trudnych do życia, miejscach. Jednym z nich jest Tiahuanaco, którego ruiny znajdują się na wysokości czterech tyś. metrów nad poziomem morza. Miasto zbudowane z wielkich bloków kamiennych przez zupełnie nieznany lud, który podejrzewany jest za kulturowo i rasowo całkowicie odrębny niż typowi Indianie. Najciekawszym zabytkiem jest świątynia, nazwana przez Inków Kalasaya. Jest to czworokątny nasyp z ziemi, dawniej wyłożony płytami kamiennymi, na którym stoją obok siebie monolityczne kolumny a w środku placu kamienny posąg brodatego mężczyzny. Na pozostałościach budowli pozostały liczne płaskorzeźby, ryte w nieznany sposób z wyjątkową precyzją. Wśród odwzorowań figur geometrycznych, ptaków i zwierząt w oczy rzuca się postać boga, zza którego pleców rozchodzą się promienie słońca. Uważa się go za obraz stwórcy świata zwanego Kon – Tiki, Wirakocza lub Kon – Tiki Wirakocza. Nazywano go również bogiem płaczącym gdyż roni łzy, symbol urodzaju i deszczu a jednocześnie wyraz żalu nad upadkiem ludzkości. Postać boga płaczącego znana jest z licznych wysp Pacyfiku, co stworzyło teorie o migracji na tereny Peru ludów morskich z zachodu. Kon – tiki Wirakocza był według starych legend peruwiańskich założycielem Tiahunako. Pojawił się w okolicy jeziora Titicaca w postaci białego człowieka z brodą by nauczyć ludzi rzemiosła i rolnictwa.

Największe rewelacje na ten temat przytacza Thor Heyerdahl w książce „Kon – Tiki”: Kon – Tiki był arcykapłanem i królem – słońcem legendarnych białych ludzi, którzy pozostawili olbrzymie ruiny nad jeziorem Titicaca. Legenda głosi że został napadnięty przez wodza imieniem Cari, który przybył z doliny Coquimbo. W bitwie nad jeziorem Titicaca rozgromiono tajemniczych brodatych, białych ludzi, lecz sam Kon – Tiki wraz z najbliższym otoczeniem uratował się ucieczką i znalazł nad brzegiem Pacyfiku, skąd następnie znikł, udając się morzem na zachód.„

 

Zbieżność z Quetzalcoatlem jest w tej opowieści zdumiewająca. Król, nauczyciel, przepędzony ze swego królestwa odpływa. Legenda rodzi legendę, tak jak w przypadku Meksyku również w Peru ludzie wierzyli w zemstę wygnanego boga, który pod postacią białego człowieka z brodą powróci od strony morza.

 

 

fragmenty tekstu z

www.eioba.pl

Zgłoś jeśli naruszono regulamin