Tadeusz Konwicki.docx

(26 KB) Pobierz

Tadeusz Konwicki

Mała apokalipsa

STRESZCZENIE

Głównym bohaterem powieści jest literat pochodzący z Wileńszczyzny, a w czasie trwania akcji mieszka na Nowym Świecie. Podczas II wojny światowej był członkiem AK. Miał również mały epizod partyjny, ale dawno już do Patrii nie należy. Bohater jest autorem kilku książek, ale od dawna nic nie wydał, a swoje rękopisy chowa do szuflady. Akcja książki rozgrywa się w ostatnim dniu życia bohatera, kiedy to opozycja zobowiązuje go do popełnienia samobójstwa. Bohater ma dokonać aktu samospalenia przed Pałacem Kultury w Warszawie na znak protestu przeciwko przyłączeniu Polski do ZSRR. Na początku powieści bohater snuje rozważania na temat śmierci, swojej ostatniej powieści, w której chciałby wszystko wytłumaczyć, opisać sens ludzkiej egzystencji, o własnej samotności i końcu świata. Wtedy pojawiają się Rysio i Hubert, którzy przynoszą mu decyzję opozycji o dokonaniu samospalenia. Początkowo bohater nie rozumie powodów tej decyzji, uważa, że jest wielu bardziej zasłużonych pisarzy, którzy mogą się spalić, a ich śmierć będzie dotkliwsza i znacznie bardziej wpłynie na świat, mocniej wstrząśnie opinią publiczną. Wtedy Rysio i Hubert podają mu adres, pod który ma się udać i otrzymać wszystkie wskazówki. I bohater odbywa wędrówkę po Warszawie, która przypominać ma wędrówkę Dantego po piekle. Towarzyszy mu Tadzio Skórko, postać dość dziwna i niejednoznaczna, ponieważ z jednej strony jest on wielbicielem talentu głównego bohatera, a z drugiej pracownikiem Urzędu Bezpieczeństwa. Najpierw literat odwiedza bar mleczny, a potem udaje się pod wskazany adres. Bohater wciąż nie podjął decyzji, jak postąpi, treść książki stanowią jego rozważania na temat wzniosłości, śmieszności, honoru, sensu życia i śmierci. Trafia do kamienicy przy ulicy Wiślanej, w której poznaje Halinę. Kobieta wręcza mu kanister, broszury o samospaleniach i mówi, iż kupi zapałki w Pewexie, bo są pewniejsze. Widzi tam także ostatnią kobietę, w której się zakochuje, Nadieżdę. Potem trafia do kina „Wołga”. Tam spotyka się z opozycyjnymi kolegami, ale te rozmowy do niczego nie prowadzą. Bohater czuje, że jest niepotrzebny, samotny, nie widzi sensu własnej śmierci, ale też zastanawia się, czy przypadkiem nie jest to sposób na nieśmiertelność. Zdaje sobie sprawę z tego, że już nic nie pisze i nie napisze, więc może akt samospalenia będzie czymś, co go upamiętni, ocali jego imię. Kolejnym etapem jest restauracja „Paradyz”, w której spotyka się m.in. z Cabanem, jednym z przywódców opozycji. Ten zwolnił bohatera z obowiązku popełnienia widowiskowego samobójstwa, ponieważ bohater wysunął szereg zarzutów w kierunku opozycji. Bohater czuje się jak królik doświadczalny, ma świadomość własnej małości, przeciętności, wie, że nic dotąd nie zrobił, aby wyróżnić się spośród tłumu. W piwnicach kawiarni jest również przesłuchiwany przez UB. Myśl o dokonaniu samobójstwa zaczyna stawać się powoli bardzo realna. Potem literat odwiedza jeszcze Nadieżdę, by pożegnać się i po raz ostatni ją zobaczyć. Ma już świadomość tego, co zrobi, wie, że to ostatni dzień jego życia. Odwiedza umierającego kolegę w szpitalu, spotyka się z kobietami, które kiedyś kochał, odwiedza przyjaciela Jana. Droga bohatera przypomina drogę na Golgotę, a jednocześnie zatacza on kręgi wokół Pałacu Kultury. Pod koniec dnia idzie w stronę miejsca samospalenia, myśląc jedynie o miłosierdziu Boskim, Bogu, dobru, podpala się i jego życie dobiega końca. Zakończenie powieści nie ma jednak charakteru pesymistycznego, ponieważ czytelnik widzi sens w buncie bohatera przeciwko zniewoleniu przez system totalitarny, złu tego świata, ludzkiej obojętności.

Czas i miejsce akcji Małej Apokalipsy

Akcja powieści Tadeusza Konwickiego obejmuje wydarzenia, rozgrywające się w ciągu jednego dnia – około trzynaście godzin od chwili przebudzenia głównego bohatera do godziny ósmej wieczorem, kiedy to ma dokonać samospalenia.

Ścisłe sprecyzowanie czasu akcji jest jednak trudne, ponieważ w toku narracji pojawiają się różne daty: rok 1979, 1980, 1999. Również występujące w różnych miejscach i na transparentach napisy, świętujące rocznice PRL, wprowadzają swoisty chaos: czasami jest to 35-lecie Polski Ludowej, kiedy indziej 40-lecie, 50-lecie, a nawet 60-lecie.

Czas utworu staje się przez to w pewien sposób rozmazany, co wpływa na atmosferę niepewności i rozdrażnienia, a główny bohater bezskutecznie stara się ustalić prawdziwą datę. Z kolei pojawiająca się kilka razy data 22 lipca budzi pewne wątpliwości, gdyż anomalia pogodowe sugerują późną jesień bądź zimę. Przemieszanie się pór roku dodatkowo podkreśla dezorganizację świata przedstawionego.

Miejscem akcji „Małej Apokalipsy” jest centrum Warszawy. Główny bohater w ciągu ostatnich godzin życia wędruje po znanych mu miejscach i ulicach, takich jak: Nowy Świat, Aleje Jerozolimskie, Plac Trzech Krzyży, Plac Defilad, zmierzając w stronę Pałacu Kultury, gdzie ma złożyć ofiarę ze swojego życia. Miejsce akcji dzieła określone jest z topograficzną precyzją.

Obraz rzeczywistości PRL w „Małej Apokalipsie”

Rzeczywistość, ukazana w „Małej Apokalipsie” Tadeusza Konwickiego, odzwierciedla realia Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, w której władzę sprawowała partia komunistyczna – Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. Obraz ówczesnej Polski, kraju o silnych tradycjach chrześcijańskich i niepodległościowych, został doszczętnie wypaczony pod wpływem uzależnienia polityki wewnętrznej i zewnętrznej od interesów Związku Radzieckiego oraz założeń systemu totalitarnego. Społeczeństwo składało się z ludzi, którzy należeli do władzy partyjnej bądź byli z nią bezpośrednio związani oraz z bezwolnej masy robotniczej. Powieść Konwickiego obnażała zniszczenia, jakie dokonały się w psychice Polaków pod wpływem reżimu.

Świat przedstawiony w „Małej Apokalipsie” to świat zdegradowany i zdominowany przez propagandę. Główny bohater, przemierzając miasto, obserwuje uroczystości, związane z obchodami rocznicowymi PRL, na które przybył gość specjalny – sekretarz Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego. Spotkanie to ma na celu oficjalne ogłoszenie kandydatury Polski jako jednej z republik ZSRR.

Główny bohater zostaje wyznaczony przez opozycję do popełnienia samobójstwa w chwili, gdy członkowie partii będą opuszczać Salę Kongresową. Akt ten ma zwrócić uwagę zniewolonego społeczeństwa na to, co dzieje się z ojczyzną. Bohater nie widzi sensu swojej ofiary i szuka dla niej uzasadnienia. Rozpoczyna wędrówkę ulicami Warszawy, obserwując ludzi, domy, budowle, które powoli zamieniają się w ruiny. Świat rozpada się, a wraz z nim ulegają degradacji warunki życia obywateli, którzy nie mają dostępu do informacji z zewnątrz, gazet, a ich byt jest coraz bardziej ograniczany. Miasto staje się brzydkie, nieprzychylne, przytłaczające. Władza rozprzedaje majątek narodowy, a nawet posuwa się do tego, by prowadzić rozmowy z Niemcami w sprawie odsprzedaży województwa zielonogórskiego. Wszystko zmierza ku krańcowemu upadkowi – autobusy nie kursują według rozkładu jazdy, tramwaje stoją, ponieważ następują przerwy w dostawie energii elektrycznej, most pęka, uniemożliwiając przedostanie się na drugi brzeg Wisły. Sklepy nie są zaopatrywane w podstawowe artykuły, a na półkach i w witrynach leżą atrapy produktów. Dobrze funkcjonują jedynie sklepy walutowe, ale i do tych zwykły obywatel ma ograniczony dostęp.
 

Sile destrukcyjnej podlega również przyroda. Pejzaż zdaje się być kaleki i brzydki. Miasto jest zaniedbane, szare i ponure, a jedynym kolorem jest czerwień, dominująca na flagach narodowych i transparentach manifestujących ludzi. Władza jest poza wszelką kontrolą, urządza wystawne bankiety w tajemnicy przed społeczeństwem, jej władza polega również na możliwości manipulowania światem. Obraz zniszczenia dopełniają anomalia pogodowe, co wprowadza dodatkowy chaos w życie obywateli.

Absurdalnym kontrastem dla tej rozpadającej się rzeczywistości jest rozmach, z jakim partia świętuje kolejny zjazd. Przeciętny obywatel nie może nie uczestniczyć w związanych z tym wydarzeniem uroczystościach. Ulice miasta są przyozdobione masą plakatów i flag narodowych, wszędzie można spotkać manifestujących ludzi, a telewizja nieustannie transmituje relacje ze zjazdu. Barwy narodowe stopniowo zmieniają charakter – na flagach dominuje kolor czerwony, co nasuwa skojarzenie bardziej z flagą rosyjską niż polską.

Artyści, działacze partyjni, dygnitarze składają nieustannie hołd radzieckiemu sekretarzowi. Nad porządkiem czuwa milicja oraz tajni agenci, którzy mają nieograniczone prawo do legitymowania tych, którzy nie angażują się w obchody rocznicowe. Władzy podporządkowana jest każda dziedzina życia publicznego, sztuka, a także poglądy obywateli, które są odpowiednio kształtowane przez propagandę. Artyści, którzy postanowili zachować niezależność, nie mają szans zaistnienia w życiu społecznym, ponieważ cenzura utrudnia publikację ich dzieł. Doceniani są wyłącznie ci, którzy potrafią przysłużyć się systemowi.

Obywatele, żyjący od lat pod wpływem indoktrynacji komunistycznej, zatracili zdolność do samodzielnego myślenia i obiektywnej oceny rzeczywistości. Biernie biorą udział w uroczystościach, znoszą niedostatek i akceptują postępujące zaniedbania w życiu gospodarczym kraju. Nie potrafią wydobyć się z marazmu, w jaki popadli ani nie podejmują walki o wolność słowa i własną indywidualność. Szara rzeczywistość sprawiła, że upodobnili się do siebie nie tylko pod względem wpojonych im postaw, ale również wyglądu i sposobu bycia.

Główny bohater powieści zauważa, że twarze mijanych ludzi są prawie jednakowe, brzydkie, złe i niechlujne. To pokolenie składa się głównie z potomków działaczy partyjnych i agentów. Literat ma świadomość, że nieodwracalne zeszpecenie narodu wynika przede wszystkim z oddziaływania systemu, który dąży do ujednolicenia i wpojenia akceptowalnych przez siebie zasad. Społeczeństwo zostało podzielone na tych, którzy rządzą i podporządkowany im tłum, pozbawiony zdolności samodzielnego myślenia, kodeksu moralnego i zdolności rozróżniania dobra i zła.
 

Zniewolenie narodu doszło już do takiego punktu, że nie można go już dłużej tolerować. Naród jednak nie potrafi zbuntować się przeciw władzy, jest bierny, pogrążony w letargu, który wynika z wygodnictwa i jest jednocześnie sposobem na przeczekanie zaistniałej sytuacji. Również opozycja nie potrafi wezwać do czynu, jest niezdolna do skutecznego działania. Tworzą ją ludzie o podwójnej moralności, ukryci za maskami bohaterów narodowych, choć w rzeczywistości sami są ulegli wobec władzy. Taki naród nie ma wielkich szans na przetrwanie i zmierza ku samounicestwieniu. Jego upadek zaczął się nie tylko od zgody na totalitaryzm, ale także od upadku zasad moralnych, co doprowadziło do ostatecznego wypaczenia pojęcia człowieczeństwa.
 

Tadeusz Konwicki poddaje ówczesne społeczeństwo polskie dogłębnej analizie pod względem kategorii moralnych. Wszędzie panuje nieuczciwość, łapówkarstwo, skłonność do wykorzystywania własnej przewagi nad innymi – niezależnie czy dotyczy to życia codziennego, czy też spraw państwowych. Wszelkie sprawy można załatwić dzięki odpowiednim znajomościom. Artyści decydują się na kompromis, by dzięki temu odnieść sukces. Na pierwszym miejscu każdy stawia chęć zysku, cwaniactwo. Zjawiskiem powszechnym stało się wzajemne oczernianie i dwulicowość. Pisarz krytykuje również obojętność Polaków, ich marazm i zgodę na niewolę. Ludzie są zdeprawowani, nie dostrzegają własnych słabości i zawsze znajdują dla siebie usprawiedliwienie. Taka postawa kontrastuje z faktem, że tak naprawdę Polacy nie angażują się w rocznicowe obchody, nie uczestniczą w nich z własnej woli. Swoją postawą wyrażają jednak zgodę na to, by system narzucał im wzorce zachowań, lecz nie przeciwstawiają się mu.

„Mała Apokalipsa” Tadeusza Konwickiego w dużej mierze dość wiernie odzwierciedla realia Polski Ludowej. Należy jednak pamiętać, że autor pewne rzeczy i zjawiska wyolbrzymił, by uświadomić czytelnikom niebezpieczeństwo płynące ze strony systemu totalitarnego. Dzięki takiemu zabiegowi stworzył świat groteskowy, wielokrotnie przerażający w swej absurdalności.
 

Mała apokalipsa -interpretacja tytułu

Tytuł powieści Konwickiego „Mała Apokalipsa” nawiązuje do pojęcia „apokalipsa”, które pochodzi z języka greckiego i oznacza „objawienie, odsłanianie”. Termin ten jest również tytułem ostatniej księgi „Nowego Testamentu”, w której została ukazana wizja końca świata oraz zapowiedź ponownego nadejścia Chrystusa. Z kolei w języku potocznym poprzez „apokalipsę” określa się zjawiska przerażające, tajemnicze, które zwiastują jakiś koniec: świata, narodu, kultury, itp.
W powieści Konwickiego odnaleźć można wiele podobieństw do biblijnej Apokalipsy. „Mała Apokalipsa” to utwór o końcu świata, co zostało zapowiedziane już w pierwszym zdaniu dzieła: „Oto nadchodzi koniec świata”. Ów proroczy i natchniony styl pojawia się w wielu obszernych fragmentach powieści.

Koniec świata, podobnie jak w księdze „Nowego Testamentu”, zapowiadają różne znaki na niebie i ziemi. Do takich symptomów zagłady w „Małej Apokalipsie” można zaliczyć: obracające się w ruiny domy, walący się most, całkowite zatracenie obyczajów moralnych i rozpad podstawowych wartości. Świat bohatera dzieła to świat obłudy, fałszu i donosów, na wskroś przesiąknięty złem. To jednocześnie świat, który zdumiewa niezwykłością – mieszają się w nim pory roku, pojawiają się zjawy z przeszłości. Tu również można dostrzec pewne podobieństwa do biblijnej Apokalipsy, którą zwiastowały niezwykłe zjawiska przyrodnicze i przybycie „jeźdźców Apokalipsy”.

W odróżnieniu od biblijnej Apokalipsy, która miała charakter kosmiczny, powieść Konwickiego ukazuje upadek konkretnego państwa i społeczeństwa, choć równocześnie sugeruje upadek całego świata, stając się wizją globalnej zagłady. Tytułowa „Mała Apokalipsa” odnosi się przede wszystkim do upadku świata głównego bohatera, żyjącego w totalitarnym systemie komunistycznym.

Świat bohatera stopniowo ulega degradacji w wymiarze indywidualnym i społecznym – następuje zatracenie wartości, które są konieczne do normalizacji życia ludzkiego. Bohater, zmuszony do złożenia ofiary z własnego życia, przeżywa swoją małą apokalipsę, której momentem kulminacyjnym jest samospalenie w imię odrodzenia prawdziwych wartości etycznych. W powieści Konwickiego nie można jednak doszukać się nadziei na odrodzenie, której zapowiedzią w biblijnej Apokalipsie jest nadejście Chrystusa i zbawienie świata. W końcowym fragmencie utworu Bóg zostaje ukazany jako ludzki wymysł, który umiera w chwili, kiedy nadchodzi kres ludzkiego życia. Śmierć Boga to jednocześnie sygnał, że zbawienie nie nadejdzie.
„Mała Apokalipsa” jest dlatego mała, ponieważ mały jest opisywany w powieści człowiek i świat przez niego stworzony. Taki tytuł jest jednocześnie oskarżeniem i przestrogą. Tadeusz Konwicki określił rzeczywistość dobitnym i niezwykle sugestywnym słowem, które odwołuje się nie tylko do losów głównego bohatera, ale uświadamia, że zło może rozprzestrzenić się na cały naród, a nawet wszechświat. Wizję upadku świata w powieści można rozpatrywać w dwóch wymiarach. Z jednej strony ukazuje obraz rzeczywistości, w której łatwo rozpoznać cechy konkretnego społeczeństwa z czasów komunistycznego totalitaryzmu. Z drugiej strony wizja ta nabiera cech uniwersalizmu, przedstawiając zatracenie podstawowych wartości w świecie opanowanym przez wszechobecne zło.

Tragizm, groteska, banał – kreacja bohatera „Małej Apokalipsy”

Główny bohater „Małej Apokalipsy” pełni jednocześnie funkcję narratora, a świat przedstawiony w utworze ukazany jest przede wszystkim z jego punktu widzenia. Bardzo często świat ten staje się projekcją jego wyobraźni – snów, marzeń, stanów lękowych czy depresyjnych.

Główny bohater powieści Konwickiego jest znanym pisarzem, który od siedmiu lat cierpi na twórczą niemoc. Jest to człowiek samotny, całkowicie wyobcowany ze środowiska, jak sam twierdzi – z powodów artystycznych. Nie należy do partii, ale też nie jest aktywnym działaczem opozycyjnym, choć współpracował z tym środowiskiem – podpisywał listy protestacyjne i apele. Jest rozczarowany życiem, co wzmaga jego zgorzknienie. Nie chce i nie zamierza angażować się w sprawy publiczne i pragnie zachować poczucie niezależności w świecie, w którym zachowanie prawdziwej suwerenności jest niemożliwe. Świat bowiem, w którym przyszło mu żyć, jest światem wzajemnych powiązań i zależności – politycznych, ekonomicznych i emocjonalnych.
 

Bohater, jako człowiek wykształcony i świadomy, ma poczucie bezradności wobec otaczającej go rzeczywistości, czuje się bezsilny i przegrany. Pomimo tego podejmuje próby obrony przed zagrożeniami z zewnątrz. Takim sposobem jest tęsknota za miłością i zaangażowanie się w przypadkowy związek z Nadzieżdą – związek, który już od pierwszych chwil skazany jest na tragiczny dla obojga finał. Obroną przed wrogim światem jest również poszukiwanie autorytetów i związana z tym wizyta w domu Jana, u którego bohater szuka odpowiedzi na pytanie o sens swojej ofiary.

Innym sposobem ucieczki przed osaczeniem staje się pamięć. Bohater powieści we wspomnieniach stara się doszukać sensu życia i ustanowić elementarny porządek otaczającego go świata. Okazuje się jednak, że wspomnienia nie dają mu ukojenia i szybko przemijają. Miłość natomiast jest czymś zewnętrznym i nie ma mocy ocalającej. Bohater, przez cały dzień targany wątpliwościami co do sensu złożenia ofiary ze swojego życia, podejmuje ostateczną decyzję, choć do ostatniej chwili nie jest przekonany co do wzniosłości gestów i znaczenia samospalenia.

Taka kreacja głównego bohatera „Małej Apokalipsy” sprawia, że zostaje on niejako zdegradowany w oczach czytelnika. Rzeczywistość, otaczająca mężczyznę, nie posiada żadnych wartości absolutnych i jednoznacznych. To świat, w którym nie ma pojęcia dobra i zła. Pamięć literata przypomina skład staroci, wśród których, zdawać by się mogło zupełnie przypadkowo, zaplątały się wspomnienia wzniosłych wypadków historycznych. Bohater, poszukujący sensu samospalenia, oscyluje między postawą romantycznego herosa i błazna. Czasami udaje mu się zachować pewien dystans wobec otaczającego go świata, by za chwilę zostać przez niego całkowicie wchłoniętym.
Czytelnik poznaje dwa oblicza głównego bohatera powieści Tadeusza Konwickiego. Z jednej strony liczne retrospekcje, wyrażane za pomocą monologów wewnętrznych, umożliwiają bliższą obserwację pisarza, który bada i analizuje własne procesy psychiczne. Wędrówki w głąb własnej duszy zmieniają go w osobę liryczną i sentymentalną, która potrafi również zachować autoironiczny dystans.

Z drugiej strony charakterystykę bohatera uzupełnia przyglądanie mu się z zewnątrz. Czytelnik widzi jego zachowanie w różnych sytuacjach, niekiedy niezwykłych, w których poddaje się on biernie biegowi zdarzeń, nawet nie starając się ich zrozumieć. Również sposób, w jaki jest on postrzegany przez innych, jest niejednoznaczny. Dla Tadzia jest on wielkim pisarzem, dla Huberta – artystą, którego talent twórczy całkowicie się wypalił, a dla Nadzieżdy – nadzieją na wielką miłość. Każdy ze spotykanych ludzi widzi go w innym świetle nie dlatego, że mężczyzna jest zmienny w swoich zachowaniach. Wynika to z faktu, iż nikt nie chce go poznać na tyle, by zobaczyć jego prawdziwe „ja”. Takie zróżnicowanie charakterystyki i odbioru głównego bohatera składa się na jego wielowymiarowy obraz, choć równocześnie uniemożliwia precyzyjne określenie jego tożsamości. Bohater – podobnie jak otaczający go świat – ulega sile rozpadu.

Bohater, wykreowany przez Tadeusza Konwickiego na kartach „Małej Apokalipsy” jest zarazem postacią tragiczną i groteskową. W swym tragizmie i groteskowości upodabnia się do innych bohaterów i rzeczywistości, prezentowanej w powieści. Mężczyzna bezskutecznie próbuje przeciwstawić się rozpadającemu się, małemu i małostkowemu światu, w którym jednak jego bunt nie ma już żadnego znaczenia. Zło, z którym walczy, ma wymiar zupełnie materialny i realny – to wyłączony gaz, niezdarni policjanci, nieudolni donosiciele. Otaczające go zło jest banalne, codzienne i praktycznie niezauważalne. Ta skarlała rzeczywistość komunistycznego systemu przeobraża wszystko i wszystkich we własne karykatury.
 

Świat codzienności i świat propagandy w „Małej Apokalipsie”

Tadeusz Konwicki w „Małej Apokalipsie” ukazał obraz rzeczywistości, w której to, co oficjalne i narzucone przez władzę stoi w rażącej sprzeczności w tym, co prywatne. Świat przedstawiony powieści składa się z dwóch odrębnych elementów: świata propagandy i świata codzienności.
Propaganda jest wszechobecna w życiu obywateli. Dosłownie w każdym punkcie miasta odbywają się manifestacje. Władza świętuje kolejne rocznice, organizuje zjazdy partyjne, które są transmitowane przez środki masowego przekazu. Ulice i budynki przybrane są transparentami, flagami i plakatami. Zewsząd słychać okrzyki: „Polska! Polsza! Polska! Polsza!” oraz „Osiągnęliśmy już socjalizm”. Wszędzie krążą tajni agenci, nie kryjąc się już zasadniczo ze swoją obecnością, ponieważ obywatele potrafią ich bezbłędnie rozpoznać. Człowiek jest zmuszony do uczestniczenia w państwowych świętach, jest nimi osaczony – na ulicy, w domu, gdzie na ekranie telewizora pojawia się wyłącznie obraz z kolejnego spotkania działaczy partyjnych. Przed propagandą w rzeczywistości nie ma już ucieczki.

Świat codzienności znajduje się w stanie rozkładu i chaosu. Domy są szare i ponure, niszczeją i zamieniają się w ruiny, zapadają się mosty, mieszają się pory roku, człowiek nie wie, w którym roku żyje. Dorobek materialny cywilizacji ulega destrukcji. Okazuje się, że rzeczywistość nie ma stałych cech, nie jest stabilna. Ludzie, żyjący w tym chaosie od jakiegoś czasu, są zobojętniali i przyzwyczajeni do świata, na który zostali skazani. Nie ufają sobie wzajemnie, nie potrafią porozumieć się ze sobą, nie są już zdolni do wyrażania uczuć. Relacje międzyludzkie również uległy sile rozkładu. Wszelkie wartości moralne przestały istnieć, człowiek zatraca poczucie własnej tożsamości, nie potrafi odróżnić dobra i zła. Ludzie zatracili poczucie bezpieczeństwa i skupiają się wyłącznie na przetrwaniu.

Obraz świata, ukazany w powieści Tadeusza Konwickiego, za pomocą środków oficjalnej propagandy różni się bardzo od codzienności i nie ma z nią nic wspólnego. Okazuje się jednak, że zarówno świat propagandy, jak i świat codzienności podlegają tym samym siłom destrukcyjnym. Propaganda jest równie zdegenerowana jak codzienność, a człowiek nie ma żadnej szansy ocalenia i odbudowania swojego małego, prywatnego świata.

Symbolika w Małej Apokalipsie

Ważnym elementem kompozycji powieści Tadeusza Konwickiego jest warstwa symboliczna, która wyłania się z toku narracji. Na pierwszym planie widnieją symbole narodowe: godło na ścianie Pałacu Kultury, tracące barwę w wyniku niesprzyjających warunków pogodowych, flagi narodowe, które coraz bardziej upodobniają się do flagi rosyjskiej, ponieważ kolorem dominującym staje się czerwień. Symbole polskości zostają stopniowo zdominowane przez symbole rosyjskie – polski orzeł stoi na kuli ziemskiej oplecionej sierpem i młotem.
Symboliczny charakter ma wędrówka bohatera ulicami Warszawy, która staje się swoistym pożegnaniem nie tylko z ukochanym miastem, ale także z ojczyzną. Nasuwa się tu skojarzenie z biblijną Golgotą. Główny bohater odbywa ostatnią drogę, by umrzeć w imię miłości do ojczyzny, a jego śmierć ma stać się wybawieniem – doprowadzi bowiem do odrodzenia całego narodu już jako wolnego społeczeństwa. Do rangi symbolu urastają niszczejące budynki, które sygnalizują, że rozpadowi uległ cały kraj. Wraz z krajem umiera społeczeństwo, działacze opozycyjni i partyjni. Symboliczne znaczenie ma także tytuł powieści.

 

1

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin