UMAI.docx

(17 KB) Pobierz

YUROK

UMAI

 Wogé – nieśmiertelni półbogowie z czasów Złotego Wieku. Resztek ich zapomnianego języka (podobnego do yurok) używają w modlitwie Indianie Yurok. Ta legenda i modlitwa do Umai jest wyrazem pamięci o Wogé.

 

       Najstarszym ludem na ziemi byli Wogé. Świat za czasów Wogé był taki sam jak dziś; zawsze był taki sam.

Umai, dziewczyna z ludu Wogé, wyglądała całkiem jak dzisiejsze dziewczęta, a więc zdobiła ją piękność i młodość.

A jednak czuła się samotna i nachodziła ją tęsknota.

Dom Umai stał na najdalszym krańcu ziemi, nad Oceanem Górnej Rzeki, gdzie rzeka bierze swój początek.

Umai lubiła przebywać nad brzegiem rzeki i patrzeć wskroś światła. Widziała stąd na całej długości bieg rzeki od jednej jej strony do drugiej, i dalej jeszcze, przez Ocean Dolnej Rzeki, do miejsca na horyzoncie, gdzie zachodzi słońce.

W pogodne wieczory lubiła wyczekiwać na czas, kiedy po zachodzie słońca ukaże się na horyzoncie na krótką chwilę srebrna poświata w kształcie półkola, nie większa od rąbka paznokcia.

Kiedy nad ziemią zaległa ciemność, Umai opuszczała brzeg rzeki i wracała do domu. Wciąż jednak myślała o owym rąbku światła, zastanawiała się, co to jest, czym jest ów świetlisty kształt – promień, świetlista plama – poświata.

Snuła marzenia, jak chciałaby przebyć długą drogę w dół rzeki, i chciała znaleźć sposób, by spełnić swój zamiar.

Przeszukiwała wszystkie kąty w domu w nadziei znalezienia czegoś, co mogłoby jej pomóc w wyprawie. Znalazła wreszcie starą zabawkę, wydrążone czółno nie dłuższe od jej stopy, nie szersze od dłoni.

Wzięła je nad rzekę i zanurzyła w wodzie. Lekko głaskała brzeg łódki, włożyła do środka rękę i rozciągała maleńkie czółno, aż się poszerzyło na szerokość dwu dłoni. Głaskała je od przodu i od tyłu, wsunęła do środka stopę i rozciągnęła czółno tak, że zmieściła w nim obie stopy, jedną przed drugą. Nie przestawała głaskać łodzi i śpiewać jej, za każdym razem poszerzając po trochu, aż było dosyć miejsca, by mogła w niej usiąść.

O świcie Umai usadowiła się w czółnie i odepchnęła je od brzegu. Dopiero wtedy przypomniała sobie o wiośle. Nie miała go, więc trzymając się brzegów czółna, przechylała się lekko do przodu i do tyłu, po chwili łódź ruszyła naprzód, w dół Rzeki. Na spokojnej wodzie Umai powtarzała kołyszące się ruchy.

Na wzburzonej Rzece, przy wartkim nurcie, na progach skalnych i wodospadach, siedziała spokojnie, a czółno przepływało przeszkody lub okrążało je bezpiecznie bez jej pomocy.

Minęła Środek Świata. Tam wpadają do Rzeki dwa jej dopływy, woda jest dużo głębsza, a nurt jej szybszy.

Umai płynęła z coraz większą szybkością, tak prędko, że wkrótce dotarła do Dolnej Rzeki i jej ujścia do Oceanu.

Fale przybrzeżne, wzburzone i groźne, rozbijały się o skały wzdłuż brzegu.

Umai patrzyła na przestrzeń Oceanu poza groźnymi falami, wzrok jej sięgał do horyzontu, gdzie obrzeżenie nieba spotyka się z wodą. Pomyślała sobie, że chciałaby także przebyć Ocean. Usiadła i liczyła fale, przeliczyła jedenaście fal, kiedy do brzegu doszła ją dwunasta fala, która zawsze jest najmniejsza. Umai pogłaskała brzeg swojej łódki i zaśpiewała jej pieśń. Zaczęła też kołysać się rytmicznie w przód i w tył. Czółno popłynęło na dwunastej fali, unosząc bezpiecznie dziewczynę na otwarty Ocean. Poprzez resztę dnia płynęła wciąż naprzód, coraz dalej i dalej od ziemi.

Słońce stało już nisko nad horyzontem, kiedy Umai dotarła wreszcie na samą Krawędź Świata. Czółno stanęło równolegle do Krawędzi Świata, a Umai siedziała spokojnie w cieniu. Rozglądała się bacznie dokoła.

Zauważyła, że nieboskłon nie opiera się wprost na Oceanie, ale wciąż podnosi się i zanurza rytmicznie tam i z powrotem, jednak za każdym dwunastym razem opada i podnosi się znacznie wolniej i łagodniej.

Zrozumiała wtedy, że to opadanie i podnoszenie nieboskłonu powodują właśnie owe fale Oceanu Dolnej rzeki, odwiecznie bijące o brzegi ziemi.

Słońce zaszło już za Kraniec Świata i wtedy natychmiast ukazał się znany dziewczynie srebrny rąbek błyszczącego światła.

Ponieważ Umai była teraz dużo bliżej niego, zamiast wąskiego półksiężyca widziała coś świetlistego, co się ruszało i jakby powiewało, żywe i świecące.

Umai pomyślała, czy czółno, które przyniosło ją aż tutaj i przebyło z łatwością groźne fale przybrzeżne i wielki Ocean, nie mogłoby zawieźć jej poza Świat, aż do tej błyszczącej światłości? Znów pogłaskała czółno, zaśpiewała pieśń, policzyła jedenaście zanurzeń i podniesień nieboskłonu.

Przy dwunastym, łagodnym zanurzeniu, Umai, trzymając się mocno obiema rękami brzegów czółna, rozkołysała je i pchnęła w przód. Łódka ruszyła szybko, wprost przez szczelinę między Krajem Świata a Niebem. Kiedy brzeg nieboskłonu znowu sięgnął wody, czółno było już spory kawał poza nim i wpłynęło na wody Oceanu Poza Obrębem Świata.

Daleko na Oceanie, który oblewa wokół ziemię, jest miejsce, gdzie kończy się Ocean, a zaczyna się Otchłań, za nią zaś jest tylko pustka.

Ale tam, gdzie pod krawędzią nieba przepłynęła Umai, rozciąga się tylko wąski pas wody. Kiedy Umai go przebyła, znalazła się znowu blisko brzegu Ziemi Poza Światem.

Na owym brzegu stała młodziutka dziewczyna, powiewając w jej stronę ręką. Była to Świetlana, czyli  L a k s i s.

Umai teraz dopiero ujrzała, że owa świetlana poświata, oglądana po zachodzie słońca, to była właśnie dziewczyna, powiewająca ręką z dalekiego brzegu.

Teraz także dawała jej znak ręką, aż czółno przybiło do brzegu. Wtedy przybiegła, pomogła jej wyciągnąć czółno na piasek i powitała, zapraszając do siebie w Ziemi poza Światem.

Laksis była tak jak Umai młodą dziewczyną i tak jak Umai samotną. Obie, zanim się nie odnalazły, nigdy nie miały żadnych przyjaciół.

Teraz przechadzały się razem po jałowym, pustynnym lądzie i rozmawiały jak zwykle rozmawiają z sobą dziewczęta.

Umai opowiadała, jak każdego wieczoru wychodziła z domu nad brzeg Oceanu Górnej Rzeki i patrzyła na zachód słońca, czekając na ukazanie się srebrnego rąbka spoza opadającego w wodę nieboskłonu.

Laksis zaś mówiła jej, jak codziennie wychodzi wieczorem na brzeg i jak – kiedy słońce zajdzie – powiewa ręką w kierunku dalekiej ziemi.

Gdy nadszedł czas powrotu Umai do swej ziemi, pożegnały się tak jak przyjaciółki, które przed wieczorem znów się zobaczą.

Policzyła razem jedenaście uniesień nieboskłonu, a na początku dwunastego Laksis pchnęła czółno tak mocno, że Umai znalazła się zaraz na Świecie, po drugiej stronie Nieba, poza jego obrzeżeniem.

Podróż powrotna wydawała się Umai bardzo krótka, tak była szczęśliwa rozmyślając o wszystkim, co przeżyła.

Z odległej strony Oceanu zobaczyła, że jej ziemia wydaje się nie większa od ziemi Laksis.

Dopłynęła do brzegu ziemi, rozpoznając skały i szerokie ujście Rzeki. Była szczęśliwa widząc znowu swojskie strony, znane i bliskie.

Bez przeszkody, kołysząc się łagodnie i nucąc pieśń, przepłynęła na niskiej fali przez groźne bałwany, rozbijające się o skalisty brzeg. Płynęła dalej, w górę Rzeki, przez progi, wodospady i bystre prądy, potem przez spokojną, cichą wodę, aż do źródeł Rzeki, do swego domu.

Umai pochodzi z Górnej Rzeki, tam jest jej dom. Nazywają ją Dziewczyną Oceanu Górnej Rzeki.

Nie podróżowała już więcej w swoim czółnie. Skurczyło się znowu i stało się znów zabawką. Umai troskliwie przechowuje je w swoim domu.

Jednakże każdego wieczoru, o zachodzie słońca, idzie nad brzeg rzeki i obie dziewczyny: Umai i Laksis, patrzą na siebie poprzez szerokość całego Świata. Świetlana Laksis daje znak przyjaciółce Umai spoza obrębu Nieba.

Możecie to sami zobaczyć po zachodzie słońca, tam gdzie niebo dotyka Oceanu: srebrny rąbek światła, nie większy od rąbka paznokcia.

Gdy wypływacie na Rzekę albo na Ocean, dobrze zrobicie śpiewając pieśni do Umai, z Oceanu Górnej Rzeki. Połóżcie ręce na brzegu czółna i pieszczotliwie gładząc jego boki śpiewajcie:

                                                      Umai!

                                                      przepłynęłaś

  ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin