Gena Showalter - Władcy Podziemi - Mroczny szept.pdf

(1721 KB) Pobierz
976530333.001.png
Mroczny Szept
Mroczny
Szept
Gena Showalter
część serii
âLordowie Ś wiata PodziemnegoÒ
Czwarta
Czwarta część serii
część serii
âThe Darkest WhisperÒ
T ł umaczenie: Mikka
2 | S t r o n a
Mroczny Szept
RozdziaĀ 1
ozdziaĀ 1
Sabin, straŜnik demona Zwątpienia, stał w katakumbach staroŜytnej
piramidy, dysząc, spływając potem, jego ręce ociekały krwią wrogów,
jego ciało było poranione i posiniaczone, gdy oglądał rzeź dookoła.
Rzeź, którą pomógł przeprowadzić.
Pochodnie błyskały pomarańczowo i złoto, rozdzielając cienie wzdłuŜ
kamiennych ścian. Ścian, które teraz spływały Ŝywą czerwienią,
skapywały… krwawiły. Piaskowa podłoga była gęsta jak pasta,
wilgotna i czarna. Półtora godziny temu była miodowo brązowa, z
przesypującymi się i rozpraszającymi ziarnami. Teraz ciała zalegały
kaŜdy cal małego korytarza, zapach śmierci juŜ się znad nich unosił.
Dziewięciu wrogów przetrwało atak. JuŜ zostali rozbrojeni, zapędzeni
do kąta i związani. Większość trzęsła się ze strachu. Kilku miało
wyprostowane ramiona, nosy w powietrzu, nienawiść w oczach,
odmawiając poddania się nawet w obliczu klęski. Przeklęta
wspaniałość.
Szkoda, Ŝe ta odwaga musi zostać zmiaŜdŜona.
OdwaŜni męŜczyźni nie wyjawiają tajemnic, a Sabin chciał ich
sekretów.
Był wojownikiem, który robił to, co musiało być zrobione, wtedy,
kiedy musiało być zrobione, nie waŜne, ile by go to kosztowało.
Zabijanie, torturowanie, uwodzenie. RównieŜ nie zawahałby się przed
nakazaniem zrobienia tego samego swoim ludziom. Z Łowcami –
śmiertelnymi, którzy zdecydowali, Ŝe on i jego kompani, Lordowie
Świata Podziemnego 1 są dobrymi chłopcami do bicia za wszelkie zło
tego świata – tylko zwycięstwo miało znaczenie. Bo tylko zwycięstwo
mogło zapewnić jego przyjaciołom w końcu spokój. Spokój na który
zasłuŜyli. Spokój, którego dla nich pragnął.
Płytki, nieregularny oddech wypełnił uszy Sabina. Jego, jego
przyjaciół, jego wrogów. Walczyli z całych sił, kaŜdy z nich. To była
walka dobra ze złem i zło wygrało. Albo raczej, ci, których Łowcy brali
za złych.
Taa, dawno temu otworzyli puszkę Pandory, uwalniając zamknięte w
środku demony. Ale zostali ukarani na wieczność, kaŜdy wojownik
1 Ew. Władcy Podziemi, ale bardziej podoba mi się tak ;)
3 | S t r o n a
976530333.002.png
 
Mroczny Szept
został przeklęty przez bogów, którzy zamknęli obrzydliwe stwory w ich
ciałach. Taa, byli kiedyś niewolnikami tych nowych, demonicznych
połówek siebie, niszczącymi i pełnymi furii, zabijającymi bez poczucia
winy. Ale teraz się kontrolowali, ludzie na wszystkie sposoby, które
miały znaczenie. Przez większość czasu.
Czasami demony walczyły… wygrywały… niszczyły.
Ale wciąŜ. Zasługujemy na Ŝycie , pomyślał. Jak kaŜdy inny, cierpieli,
gdy ich przyjaciele byli ranni, czytali ksiąŜki, oglądali filmy, wspierali
dobroczynność. Zakochiwali się. Ale Łowcy nigdy nie widzieli tego w
taki sposób. Byli przekonani, Ŝe świat byłby lepszym miejscem bez
Lordów. Utopia, spokojna i doskonała. Wierzyli, Ŝe kaŜdy grzech moŜna
zrzucić na demony. MoŜe dlatego, Ŝe byli głupi. MoŜe dlatego, Ŝe
nienawidzili swojego Ŝycia i po prostu chcieli kogoś za nie winić. Ale i
tak, zabijanie ich było Ŝyciową misją Sabina. Jego utopią było Ŝycie bez
nich .
Co było powodem, dla którego on i inni opuścili komfort ich domu w
Budapeszcie i spędzili ostatnie trzy tygodnie przeszukując kaŜdą
przeklętą piramidę w Egipcie, szukając staroŜytnych artefaktów, które
miały ich zaprowadzić do puszki Pandory – rzeczy, którą chcieli
wykorzystać Łowcy, Ŝeby ich zniszczyć. W końcu razem z przyjaciółmi
rozbił pulę.
Amun – powiedział, do Ŝołnierza w dalekim, ciemnym kącie. Jak
zwykle, męŜczyzna idealnie zlewał się z cieniem. Sabin przesunął się
przed schwytanymi, z ponurym potrząśnięciem głowy. – Wiesz co robić.
Amun, straŜnik Tajemnic, skinął posępnie, wychodząc naprzód.
Cichy, zawsze cichy, jakby się bał, Ŝe przeraŜające tajemnice, jakie
uzbierał przez stulecia ujawnią się, jeśli wypowie choć słowo.
Widząc ogromnego wojownika, który przedarł się przez ich braci, jak
nóŜ przez jedwab, pozostali przy Ŝyciu Łowcy cofnęli się o krok. Nawet
ci odwaŜni. Mądrzejsi z nich.
Amun był wysoki, szczupły i muskularny, poruszał się krokiem,
który był zarówno celowy, jak i pełen wdzięku. Celowość bez wdzięku,
upodobniłaby go do kaŜdego innego Ŝołnierza. Ale ta kombinacja
przydawała mu spokojnej dzikości, cechującej drapieŜniki niosące
ofiary do domu w szczękach.
Stanął przed Łowcami. Mierząc spojrzeniem przerzedzony tłum.
Potem postąpił wprzód i schwycił jednego ze środka za gardło,
przyciągając go tak, Ŝe stanęli oko w oko. Ludzkie nogi szarpnęły się w
powietrzu, dłonie zacisnęły się na dłoniach Amuna, skóra pobielała.
4 | S t r o n a
Mroczny Szept
Puść go, obrzydliwy demonie – krzyknął jeden z Łowców,
szarpnąwszy towarzysza w talii. – Zabiłeś niezliczonych niewinnych,
zrujnowałeś wystarczająco wiele Ŝyć!
Amun był niewzruszony. Wszyscy z nich byli.
To dobry człowiek – krzyknął inny. – Nie zasługuje na śmierć.
Zwłaszcza z rąk takiego zła!
Gideon, niebieskowłosy straŜnik Kłamstw, o oczach koloru
antymonu, w następnej chwili znalazł się u boku Amuna, odrzucając
protestującego.
Dotknij go jeszcze raz, a cię pocałuję – wyciągnął parę
ząbkowanych noŜy, ciągle zakrwawionych po ostatnich starciach.
Pocałuję równało się pobiję w odwróconym świecie Gideona. Albo to
było zabiję ? Sabin gubił się w kodach Kłamstwa.
Minęła chwila w zmieszanej ciszy, gdy Łowcy próbowali zrozumieć co
właściwie Gideon miał na myśli. Zanim mogli się zdecydować,
zakładnik Amuna zastygł, nieruchomiejąc całkowicie, a wojownik
rzucił go na ziemię bez emocji.
StraŜnik Tajemnic pozostał przez długą chwilę w bezruchu. Nikt go
nie dotykał. Nawet Łowcy. Byli zbyt zajęci cuceniem towarzysza, który
upadł. Nie wiedzieli, Ŝe juŜ za późno, Ŝe jego mózg został wyciśnięty,
Amun był nowym właścicielem jego najgłębszych sekretów. MoŜe nawet
wspomnień. Wojownik nigdy nie powiedział Sabinowi jak to działało, a
on nie pytał.
Powoli Amun się odwrócił, jego ciało było sztywne. Jego czarne
spojrzenie napotkało wzrok Sabina w zimnym, udręczonym momencie,
gdy nie mógł ukryć bólu, wynikłego z nowego głosu w jego głowie.
Potem zamrugał, ukrywając ból, tak jak tysiące razy wcześniej i
podszedł do ściany. Sabin patrzył za nim, zdecydowany. Nie będę czuł
się winny. To musiało zostać zrobione .
Ściana wyglądała jak kaŜda inna, wyszczerbione kamienie, jeden na
drugim, układające się na skos, gdy Amun połoŜył jedną dłoń na
siódmym kamieniu od dołu, z rozwartymi palcami, potem drugą na
piątym od góry, zaciśniętą. Poruszając się synchronicznie, obrócił jeden
nadgarstek w lewo, drugi w prawo.
Kamienie obracały się razem z nim.
Sabin obserwował procedurę z grozą. Nigdy nie przestało go
zadziwiać czego Amun mógł się dowiedzieć w czasie kilku uderzeń
serca.
Gdy kamienie ustawiły się w ich nowej pozycji, w centrum kaŜdego
pojawiło się pęknięcie, rozgałęziające się w górę, dołączając do smugi,
5 | S t r o n a
Zgłoś jeśli naruszono regulamin