Posuszestwo Chrystusowi.doc

(45 KB) Pobierz

Posłuszeństwo Chrystusowi

Moje serce domem Chrystusa
Pewnego wieczoru zaprosiłem Chrystusa do mojego serca. Jego wejście było czymś wspaniałym. Nie było to przeżycie spektakularne czy emocjonalne, ale jednak bardzo realne. Stało się to w centrum mojego życia. Jezus zmienił je w światłość. Rozpalił ogień w sercu i wygnał oziębłość. Tam, gdzie panowała cisza pojawiła się muzyka i On wypełnił moją pustkę pełną miłości, cudowną społecznością. Nigdy nie żałowałem, że otworzyłem drzwi Chrystusowi i nie będę tego żałował - aż do wieczności. Przepełniony radością z odnalezienia nowej społeczności, powiedziałem Jezusowi Chrystusowi: "Panie, chcę aby moje serce stało się Twoją własnością. Chcę, abyś mieszkał w nim i aby było ono Twoim domem. Wszystko to należy do Ciebie. Pozwól, że oprowadzę Cię po nim".
Pierwszy pokój był gabinetem naukowym-biblioteką. W moim domu ten pokój dla umysłu jest bardzo mały, ale to bardzo ważny pokój. W pewnym sensie jest to miejsce, z którego kontrolowany jest cały dom. Jezus wszedł ze mną, spojrzał na książki w biblioteczce, czasopisma na stole i obrazy na ścianie. Przypatrywałem się Mu i poczułem się nieswojo. Wcześniej nie czułem się zażenowany tymi rzeczami, ale kiedy ON patrzył na nie - stałem zakłopotany. Było tu kilka książek, na które Jego święte oczy nie mogły patrzeć. Na stole było dużo śmieci i literatury, której chrześcijanin nie powinien czytać. Jej treści były zawstydzające, podobnie jak niektóre obrazy na ścianie.

Zawieś ten obraz w swoim umyśle
Zwróciłem się do Niego i powiedziałem: "Panie, wiem, że w tym pokoju potrzeba wprowadzić kilka podstawowych zmian. Czy pomożesz mi zrobić porządek i skontrolować wszystkie moje myśli? Oczywiście - odrzekł - przede wszystkim zabierz stąd wszystkie rzeczy, które czytasz i na które patrzysz, a które są niepotrzebne, nie są czyste, dobre i prawdziwe, wyrzuć je. A teraz połóż na te półki księgi Biblii. Wypełnij bibliotekę Pismem Świętym i "rozważaj je dniem i nocą" (Joz. 1:8). Jak pokazują obrazy na ścianie - masz problemy z kontrolowaniem wyobraźni, ale jest na to sposób. Dał mi Swój obraz naturalnej wielkości. "Powieś go na centralnym miejscu, na ścianie twojego umysłu" - powiedział. Uczyniłem to i w biegu lat odkryłem, że gdy moja uwaga jest skupiona na samym Jezusie, Jego czystości, to nieczyste wyobrażenia nie mają przystępu do mojego umysłu. W ten sposób pomógł mi oddać moje myśli w Jego niewolę. Z pokoju naukowego przeszliśmy do jadalni, pokoju pożądliwości i pragnień. Spędzałem tu dużo czasu i wkładałem wiele wysiłku w zaspokojenie swoich zachcianek. Powiedziałem Mu: "to jest bardzo duży pokój i jestem pewny, że będziesz zadowolony z tego co Ci oferuję". Siadł przy stole obok mnie i zapytał: "jakie jest menu na obiad?". "Moje ulubione danie - powiedziałem -to stare kości, łuski z kukurydzy, skwaśniałe odpadki, pory, cebule i czosnek wprost z Egiptu". To były rzeczy, które najbardziej lubiłem. Gdy jedzenie znalazło się przed Nim nic nie powiedział, zauważyłem jednak, że nic nie zjadł. Powiedziałem Mu: "Panie, nie smakuje Ci to jedzenie? Co się stało?" Odpowiedział mi: "mam pokarm do jedzenia jakiego nigdy nie jadłeś. Jeśli pragniesz pokarmu, który rzeczywiście zaspokaja, szukaj woli Ojca, nie swojej własnej przyjemności, nie swoich pragnień, nie swojej własnej satysfakcji, szukaj tego, by podobać się Mnie. Taki pokarm zaspokaja na wieki". l tam przy stole dał mi spróbować radości czynienia Bożej woli. Cóż to za smak! jakież daje duszy wzmocnienie i witalność! Nie ma lepszego pokarmu nad ten na całym świecie. Tylko on zaspokaja w pełni.
 

Cudowna godzina

Z jadalni przeszliśmy do salonu. Ten pokój był intymny i wygodny. Lubiłem go. Miał kominek, wyściełane krzesła, sofę, panowała w nim spokojna atmosfera. Powiedział: "to jest rzeczywiście czarujący pokój ! Przychodźmy tu częściej: Jest on odizolowany i cichy, możemy mieć tu razem społeczność". Byłem młodym chrześcijaninem i to co powiedział, przejęło mnie, nie myślałem o czymś takim, pragnąłem raczej tylko kilku minut sam na sam z Chrystusem w osobistej społeczności. Obiecał mi: "będę tutaj codziennie wczesnym rankiem. Czekaj na mnie, będziemy razem zaczynać dzień". Ranek za rankiem schodziłem schodami na dół do salonu - "pokoju odosobnienia" jak lubiłem o nim myśleć. Sięgał po Biblię z biblioteczki, otwieraliśmy ją i czytali wspólnie. Mówił mi o jej bogactwie i wyjaśniał mi prawdy w niej zawarte. Moje serce ogrzewało się płomieniem Jego miłości i łaski. Były to cudowne godziny! Stopniowo pod wpływem różnych okoliczności czas ten zaczął się skracać. Dlaczego? - nie wiem, ale myślę, że byłem zbyt zajęty, aby spędzać czas z Chrystusem. Nie było to zamierzone, ale po prostu stało się. W końcu czas nie tylko uległ skróceniu, ale i czasami gubiłem go zupełnie. Być może było kilka pilniejszych spraw. Zagubiłem ten czas przez dwa dni pod rząd, a czasami jeszcze dłużej. Pamiętam jeden poranek, gdy zszedłem na dół pochłonięty swymi sprawami i mijając salon zauważyłem, że drzwi były uchylone. Spojrzawszy do środka zobaczyłem ogień na kominku i siedzącego Pana. Nagle z przerażeniem pomyślałem: "To mój gość." Ze spuszczonym wzrokiem powiedziałem - O Panie, przebacz mi. Czy byłeś tu przez wszystkie te ranki? Tak - odpowiedział - powiedziałem ci, że będę tu codziennie czekać na ciebie. Pamiętaj, że cię kocham. Uratowałem cię za wielką cenę. Pragnę społeczności z tobą. Jeśli nie potrafisz mieć "cichego czasu" ze względu na siebie, to zrób to przez wzgląd na mnie". Ta oczywista prawda, że Jezus Chrystus pragnie mojego towarzystwa, że czeka na mnie, zmieniła mój cichy czas z Bogiem. Nie pozwól Chrystusowi czekać na ciebie w salonie twojego serca, znajdź czas każdego dnia na to, by przez Biblię i modlitwę mieć z Nim społeczność.
 

 

Zabawki dla królestwa Bożego?
Niebawem zapytał: "czy masz warsztat w swoim domu?" Na dole, w podziemiach domu mojego serca miałem warsztat i jakieś narzędzia, ale nie używałem ich często. Czasami schodziłem na dół i robiłem zamieszanie wokół kilku małych przedmiotów, ale nigdy nie robiłem czegoś konkretnego. Zaprowadziłem Go tam. Rozglądał się po warsztacie i powiedział: "jest tu całkiem dobre wyposażenie. Co już wykonałeś w swoim życiu dla Królestwa Bożego?". Popatrzył na jedną czy dwie małe zabawki, które leżały na warsztacie. Przyniósł mi jedną i powiedział: "czy te małe zabawki są wszystkim, co wyprodukowałeś w swoim chrześcijańskim życiu?" Odpowiedziałem: "Panie, wiem, że to niewiele i naprawdę chcę zrobić więcej, ale przecież nie wyglądam na kogoś, kto ma wiele sił i umiejętności"."Czy chciałbyś robić to lepiej? zapytał. "Oczywiście" - odpowiedziałem. W porządku. Podaj mi swoją dłoń. A teraz ucisz się i pozwól, aby Mój Duch działał przez ciebie. Wiem, że jesteś niezręczny i nie-zdarny, ale Duch Święty jest Mistrzem i będzie pracował przez ciebie kontrolując twoje ręce i twoje serce. Chodząc blisko za mną, kładąc swoje wielkie, mocne dłonie na moich, podtrzymywał narzędzia swymi uzdolnionymi palcami. Rozpoczął pracę przeze mnie. Im bardziej oddawałem się Mu i ufałem, tym lepiej mógł działać w moim życiu.
 

Przepraszam za ten zabałaganiony pokój
Zapytał mnie, czy mam pokój do zabaw. Miałem cichą nadzieję, że o to nie zapyta. Były w nim przyjaźnie, zajęcia i rozrywki, które chciałem zachować wyłącznie dla siebie. Pewnego wieczoru, gdy wychodziłem na zabawę ze szkolnymi kolegami, zatrzymał mnie spojrzeniem i zapytał: "Czy wychodzisz dziś wieczór?" - odpowiedziałem "Tak" - "Dobrze - odpowiedział - chciałbym pójść z tobą". "Och - odpowiedziałem raczej niezręcznie - nie sądzę Panie Jezu, że rzeczywiście chciałbyś iść ze mną. Pójdziemy jutro na spotkanie modlitewne, ale dzisiaj jestem umówiony na inne spotkanie". "Przykro mi - powiedział - myślałem, że gdy wejdę do twojego domu, będziemy jak partnerzy chodzili wszędzie razem. Wiedz, że chcę iść z tobą". "Dobrze - wymamrotałem wymykając się przez drzwi - jutro gdzieś pójdziemy wieczorem".
Przez wiele godzin tego wieczoru nie czułem się szczęśliwym. Wręcz przeciwnie. Jakim przyjacielem okazałem się dla Chrystusa, skoro świadomie wykluczyłem Go z mojego towarzystwa, robiłem rzeczy i odwiedzałem miejsca, do których nie mógłbym Co zaprosić. Po powrocie do domu zauważyłem, że w Jego pokoju paliło się światło. Wstąpiłem z Nim porozmawiać. "Panie, nauczyłem się tej lekcji. Nie mogę dobrze spędzać czasu bez Ciebie. Odtąd zawsze będziemy robić wszystko razem". Wtedy zeszliśmy do tego zabałaganionego pokoju, a On odmienił go. Wniósł do moje go życia nowe przyjaźnie, nowe radości. Śmiech i muzyka rozbrzmiewają w domu od tego czasu.

 

Jakaś padlina jest w tym domu
Pewnego dnia odnalazłem Go czekającego na mnie przy drzwiach. Było coś frapującego w Jego spojrzeniu, gdy powiedział do mnie: "w tym domu jest jakiś dziwny zapach. Jest tu jakaś padlina. To coś znajduje się na górze. Jestem pewny, że w szafce w holu". Gdy skończył mówić wiedziałem o co Mu chodzi. Na podeście w holu była mała szafka. W niej miałem parę osobistych rzeczy, zamkniętych na klucz, których nie chciałem pokazać Chrystusowi. Wiedziałem, że były to martwe i rozkładające się rzeczy, ale tak bardzo chciałem je mieć dla siebie, że obawiałem się do nich przyznać. Szedłem za Nim i gdy wchodziliśmy po schodach, zapach stawał się coraz silniejszy. Wskazał na drzwi. Byłem zły. To był jedyny sposób w jaki mogłem zareagować. Dałem Mu prawo wstępu do biblioteki, jadalni, salonu, warsztatu, zabałaganionego pokoju, a teraz On pytał mnie o tę małą szafkę! Powiedziałem sobie w duchu: "tego za wiele! Nie mam zamiaru dać Mu klucza!" Jakby odczytując moje myśli, powiedział: "jeśli myślisz, że mam zamiar ciągle tutaj stać na drugim piętrze przy zamkniętej szafce, mylisz się. Idę na werandę". Zobaczyłem, że zaczął schodzić po schodach. Mój sprzeciw załamał się. Gdy ktoś poznaje Chrystusa i Jego miłość, najgorszą rzeczą, która może mu się przytrafić jest utrata Jego towarzystwa. "Dam Ci klucze - powiedziałem ze smutkiem - ale będziesz musiał sam otworzyć szafkę i wyczyścić ją. Ja nie mam na to siły". "Po prostu daj mi klucz - powiedział - pozwól mi zrobić porządek".
 

Przejęcie całego kierownictwa
Drżącymi palcami podałem Mu klucz, wziął go, podszedł do drzwi, otworzył je, wyjął zepsute rzeczy i wyrzucił je. Potem oczyścił szafkę i pomalował ją na nowo. Stało się to w jednej chwili. O, co za zwycięstwo! Co za ulga, gdy martwe rzeczy zniknęły z mojego domu!
"Panie, czy jest jakaś szansa, abyś przejął kierownictwo nad całym domem i dokonał w nim tego, co zrobiłeś z szafką? Czy przyjmiesz odpowiedzialność za utrzymanie mojego życia w takim stanie w jakim powinno być?". Jego twarz jaśniała, gdy mówił: "tego właśnie pragnę. Nie możesz być zwycięskim chrześcijaninem o swojej własnej mocy. Pozwól działać mi przez ciebie. Jest to jedyna droga. Ale - dodał wolno - Ja jestem tu tylko gościem. Nie mam żadnej władzy, bo ten dom nie należy do Mnie". Upadając na kolana powiedziałem: "Panie, dotychczas Ty byłeś gościem, a ja gospodarzem. Od tej pory ja zamierzam być sługą, a Ty bądź Panem". Pobiegłem szybko do sejfu, wyjąłem z niego prawo własności domu, opisujące jego aktywa, obciążenia itp. Pełen entuzjazmu przekazałem Mu dom na własność. "Tutaj - powiedziałem - jest wszystko co sobą reprezentuję i co mam. Ty zarządzaj domem, ja zostanę z Tobą jako Twój sługa i przyjaciel".


(wybrano z czasopisma Droga Prawda Życie)

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin