Doyle, Arthur Conan Głębina Maracot.pdf

(860 KB) Pobierz
SIR A
SIR A. CONAN DOYLE
GŁĘBINA MARACOT
AUTORYZOWANY PRZEKŁAD BR. J. FALKA
WARSZAWA - 1930
TOWARZYSTWO WYDAWNICZE „RÓJ”
„KB”
153232404.002.png
Ponieważ papiery te złożono w moje ręce z
poleceniem ich opublikowania, przypomnę na
wstępie czytelnikom o smutnym losie parowca
„Stratford”, który wyruszył przed rokiem w podróż,
celem przeprowadzenia studjów oceanograficznych i
badań nad życiem w głębi morza. Wyprawa
zorganizowaną została przez dra Maracota, znanego
autora, „Formacyj Pseudokoralowych” i „Morfologij
Blaszkostrzelnych”. Towarzyszem dra Maracota był
Mr. Cyrus Headley, asystent Instytutu
Zoologicznego w Cambridge, Massachusetts, a w
czasie podróży stypendysta z fundacji Rhodesa w
uniwersytecie Oksfondskim. Doświadczony żeglarz
kapitan Howley był dowódcą okrętu, którego załoga
składała się z dwudziestu trzech ludzi, wliczając w to
mechanika Amerykanina z Warsztatów Merribank w
Filadelfji.
Wszyscy ci ludzie zniknęli bez śladu, a
jedyną wzmianką o nieszczęsnym parowcu było
doniesienie norweskiej barki, której załoga widziała,
jak zupełnie do niego podobny statek tonął podczas
straszliwej burzy w jesień 1926 r. W pobliżu miejsca,
gdzie rozegrała się tragedja znaleziono później łódź z
napisem Stratford, kilka przyborów używanych przez
marynarzy, pas ratunkowy i maszt. Fakt ten w
związku z długiem mUczeniem, zdawał się
świadczyć, że
153232404.003.png
statek poszedł na dno wraz z całą załogą.
Dziwna depesza, przesłana telegrafem bez drutu
uczyniła przypuszczenie to jeszcze bardziej
prawdopodobnem, a poszczególne jej ustępy,
jakkolwiek niezbyt zrozumiałe nie pozwalały łudzić
się co do losów okrętu. Treść jej podam później.
Pewne szczegóły w związku z podróżą
Stratforda stały się w swoim czasie przyczyną
licznych komentarzy. Przedewszystkiem zwrócono
uwagę na tajemnicze postępowanie profesora
Maracota. Do prasy odnosił się z niechęcią, a nawet
ze wstrętem, a fakt, że nie chciał udzielić reporterom
żadnych informacyj i nie pozwolił przedstawicielom
pism na zwiedzenie okrętu w czasie, kiedy ten
znajdował się jeszcze w Dokach Alberta, wywołał
powszechne oburzenie. Krążyły pogłoski o dziwnej
budowie statku, który przystosowano do pracy w
głębinach morza, a pogłoski te potwierdził zarząd
warsztatów Huntera i Ski w Zachodnim Hartlepolu,
gdzie dokonano w istocie pewnych zmian w jego
konstrukcji. Mówiono, że spód okrętu jest ruchomy,
szczegół, który zwrócił uwagę gazeciarzy i zdumiał
ich, skoro się o prawdziwości jego przekonali.
Zapomniano o nim wkrótce, teraz jednak, kiedy ogół
dowiedział się w tak niezwykły sposób o losach
wyprawy, rozumiemy, jak wielkie miał dla niej
znaczenie.
Tyle o początku podróży Stratforda. Dziś
mamy w ręku cztery dokumenty, które odnoszą się do
znanych już faktów. Pierwszym jest list, napisany
przez Mr. Cyrusa Headley’a ze stolicy Wysp
Kanaryjskich do jego przyjaciela sir J. Talbota, z
Kolegjum Iw. Trójcy w Oksfordzie, w czasie
jedynego, o ile wiemy, postoju Stratfordia w porcie,
po opuszczeniu Tamizy. Drugim jest tajemnicza,
153232404.004.png
depesza, o której wspomniałem. Trzecim jest ustęp z
księgi okrętowej Arabelli Knowles, odnoszący się do
znalezienia szklanej kuli. Czwartym i ostatnim byłaby
niezwykła zawartość tego zbiornika, która, o ile nie
jest okrutnem i zręcznem oszustwem, otwiera nowy
rozdział w dziejach ludzkości. Po tym wstępie
przytoczę list Mr. Headley’a, który otrzymałem
dzięki uprzejmości sir J. Talbota, a który nie był
dotąd ogłoszony. Nosi datę 1 - go września 1926 r.
„Przesyłam ci to pismo, drogi mój Talbocie, z
Porta de lo Luz, gdzie zatrzymaliśmy się na kilka dni.
Głównym towarzyszem moim w podróży był Bill
Scalam, pierwszy mechanik, rodak i bardzo miły
człowiek, który stał się moim serdecznym
przyjacielem. Ale dziś jestem sam, gdyż ma on tego
ranka dużo zajęcia.
„Widziałeś kilkakrotnie Maracota na
uroczystościach uniwersyteckich, nie będę go zatem
opisywał. Mówiłem ci, o ile się nie mylę, w jaki
sposób stałem się uczestnikiem jego wyprawy.
Dowiedział się o mnie od starszego Somerville’a, z
Instytutu Zoologicznego, który posłał mu wyróżnioną
chlubnie pracę moją o krabach. To zadecydowało.
Rzecz prosta, pochlebia mi, że jestem uczestnikiem
tak interesującej wyprawy, ale wolałbym wybrać się
na nią z kimś innym, niż z Maracotem - Ta zasuszona
mumja nie jest chyba człowiekiem w swem oddaniu
się pracy i wyrzeczeniu się wszystkiego poza nią.
„Twarda sztuka”, mówi Bill Scanlan. A jednak
można tylko podziwiać tak wielkie poświęcenie. Nic
nie istnieje dla niego poza nauką. Przypominam
sobie, że pobudziła cię do śmiechu jego odpowiedź
na moje zapytanie, co mam przeczytać, aby się
przygotować odpowiednio do pracy. Polecił mi
przecież, gdyby chodziło o głębsze studia, przeczytać
153232404.005.png
jego dzieła w wydaniu zbiorowem, a książki Haeckla
„O planktonie” dla rozrywki.
„Znam go dziś nie lepiej, jak w czasie naszej
pierwszej rozmowy w małej sali, wychodzącej na
Oksford High. Nic nie mówi, a na jego chudej,
ponurej twarzy - twarzy Savonaroli, a raczej
Torquemady - nigdy nie pojawia się uśmiech. Długi,
cienki, bezczelny nos, dwoje małych, błyszczących,
szarych oczu, osadzonych blisko siebie pod kępami
brwi, wąskie, zaciśnięte usta, policzki pokryte
zmarszczkami, świadczącemi o ascetycznem życiu i
ustawicznej pracy intelektualnej - wszystko to nie
zachęca do rozmowy. Żyje na jakimś „szczycie
myślowym”, zdała od innych śmiertelników. Czasami
sądzę, że jest nawpół szalony. Naprzykład ten
niezwykły przyrząd, który wymyślił... ale będę
opowiadał pokolei, o wszystkiem pokolei... abyś
mógł sam wyrobić sobie zdanie o nim.
Zacznę od naszego wyjazdu. Strotford jest
pięknym, niewielkim stateczkiem, zbudowanym
specjalnie na tę wyprawę. Ma pojemności tysiąc
dwieście ton, silny kadłub, zgrabny kształt i
zaopatrzony jest we wszelkie możliwe środki do
sondowania, łowienia ryb, dragowania i zapuszczania
sieci. Ma, rzecz prosta, potężne kołowoty parowe do
wyciągania niewodów i szereg najrozmaitszych
przyrządów, z których pewna liczba jest mi znaną,
reszta jednak budzi we mnie zdumienie. Pod niemi
znajdują się wygodne kajuty i przeznaczona do
naszych studjów pracownia.
Mieliśmy przed rozpoczęciem podróży opinję
tajemniczego statku, a opinja ta, jak się wkrótce
przekonałem, była
153232404.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin