COLIN FORBES KOCIO� Przek�ad ANNA SZCZ�SNA Tytu� orygina�u THE CAULDRON wydanie 2 Warszawa : Amber, 2000. isbn 83-7169-643-4 Paula Green zesztywnia�a dostrzeg�szy ludzkie cia�o na szczycie ogromnej fali. Niczym le��cego na plecach surfera, w blasku ksi�yca, wody Pacyfiku znosi�y je w kierunku brzegu. Paula wybra�a si� na nocn� przechadzk� drewnianym pomostem biegn�cym od luksusowego hotelu "Californian Spanish Bay" pomi�dzy dwoma opustosza�ymi teraz polami golfowymi. Czu�a si� bardzo przygn�biona, bo nie dopatrzy�a si� niczego podejrzanego w dzia�alno�ci Vincenta Bemarda Molocha - miliardera, w�a�ciciela AMBECO, najwi�kszej korporacji na �wiecie. A przecie� na tym polega�o jej zadanie, z kt�rym Tweed przys�a� j� tu z Londynu. Postanowi�a wi�c pospacerowa�, �eby rozja�ni� troch� umys�. W lipcu o tej porze by�o zimno, a nad oceanem zbiera�o si� na burz�, wi�c chocia� mia�a na sobie grube d�insy, we�niany sweter i wiatr�wk�, doskwiera� jej ch��d. Kolejna wysoka fala zn�w unios�a ponuro wygl�daj�ce zw�oki i przybli�y�a je do brzegu. Paula wykalkulowa�a sobie, �e trup dotrze do l�du w Zatoce O�miornic. Rozejrzawszy si� doko�a rozsun�a suwak wiatr�wki i zacisn�a d�o� na browningu kaliber 0.32, kt�ry mia�a zatkni�ty za pasek spodni. Pobieg�a w d� na spotkanie z rozszala�ym morzem; huk spienionej wody by� og�uszaj�cy. Fale bieg�y wprost na urwiste ska�y rozpryskuj�c si� o nie w tysi�ce kropelek. Cia�o by�o ju� bardzo blisko ska�, na kt�re Paula si� wspi�a; ubranie mia�a zupe�nie przemoczone wodn� mgie�k�. Przesta�a jednak ba� si� spienionego oceanu, gdy zobaczy�a, �e trup zosta� wrzucony do g��bokiego fiordu i le�y w p�ytkiej wodzie. Si�gn�a w d�, chwyci�a lodowat� d�o� i wtedy rozpozna�a, �e to cia�o kobiety. Wyci�gn�a je na g�r�, poza zasi�g bezwzgl�dnego oceanu, zanim zosta�oby roztrzaskane o ska�y przez kolejn� fal�. W �wietle ksi�yca Paula wyra�nie widzia�a twarz zmar�ej kobiety i ciemne w�osy oblepiaj�ce g�ow�. Nieznajoma ubrana by�a w bia�� sukienk� przylegaj�c� �ci�le do g�rnej po�owy cia�a, Wok� lewego nadgarstka, za kt�ry j� wyci�gn�a, Paula dostrzeg�a brzydkie czerwone �lady po otarciu. Przenios�a wzrok na praw� r�k� i zauwa�y�a na niej urwan� lin�. Z d�ugiej rany na g�owie s�czy�a si� kiedy� krew, ale zd��y�a ju� zakrzepn��. Nagle Paula us�ysza�a warkot silnika dobiegaj�cy od strony morza. Spojrzawszy w tamtym kierunku, dojrza�a trzy du�e gumowe �odzie wyposa�one w silniki - p�yn�y szybko wprost do Zatoki O�miornic. W ka�dej z �odzi zauwa�y�a kilku m�czyzn; na g�owach mieli kaptury, a w d�oniach trzymali co�, co wygl�da�o na gotowe do strza�u karabiny. Jeden z pasa�er�w pierwszej �odzi wyda� si� Pauli najpot�niejszym m�czyzn�, jakiego w �yciu widzia�a. Pomimo wysokich fal sta� wyprostowany; jedn� r�k� trzymaj�c si� �odzi, drug� zdj�� kaptur. Mia� g�ste ciemne w�osy, rzymski nos i wzrok utkwiony w Pauli. Paula przykucn�a, przesun�a ci�kie zw�oki bli�ej ska�y, po czym, wci�� zgi�ta w p�, rzuci�a si� do ucieczki. Wbieg�a na pomost z drewnianych desek, ale zaraz skr�ci�a na pole golfowe. Jaki� sz�sty zmys� podpowiada� jej, �e powinna znale�� sobie kryj�wk�. W przemokni�tych tenis�wkach chlupa�o, gdy bieg�a przez kr�tko przystrzy�one trawniki pola golfowego. Gdzie� tu si� schowa�, na mi�o�� Bosk�? Chwileczk�, tylko spokojnie, m�wi�a sobie. By�a ju� do�� daleko od pomostu, kiedy dos�ownie wpad�a do kryj�wki -okaza�a si� ni� du�a skrzynia z piaskiem. Paula wskoczy�a do �rodka i natychmiast wyci�gn�a sw�j browning, kt�ry wsun�a wcze�niej za spodnie, by m�c wydoby� z wody cia�o kobiety. Ostro�nie wysun�a g�ow� ponad brzeg skrzyni i spojrza�a w stron� Zatoki O�miornic. Wprawdzie chmury zacz�y ju� przes�ania� ksi�yc, ale Paula dostrzeg�a jeszcze sylwetk� ogromnego luksusowego jachtu, oddalonego od brzegu o jakie� p� mili. By� zakotwiczony i tylko ko�ysa� si� na falach zwiastuj�cych nadchodz�c� burz�. Zdaniem Pauli mia� prawie sto jard�w d�ugo�ci. Nad g��wn� kabin� kontroln� wida� by�o sprz�t radarowy i anten� Comsatu, co znaczy�o, �e jacht wyposa�ony jest w ��czno�� satelitarn�. Nie zauwa�y�a jednak na nim �adnych �wiate�. Nawet lampy na prawej burcie. Bardzo dziwne. Tymczasem zakapturzeni, ubrani w kombinezony do nurkowania ludzie z ��dek z trudem wysiadali na brzeg w Zatoce O�miornic. Kilku m�czyzn pochyli�o si� nad cia�em; podnie�li je i poprzez rozszala�e fale ruszyli w stron� jednej z �odzi. Ogromny m�czyzna o czarnych w�osach powi�d� wzrokiem po polach golfowych, po czym lew� r�k� zatoczy� w tym kierunku �uk. Sze�ciu ludzi uzbrojonych w automatyczne strzelby ruszy�o natychmiast w stron� trawnik�w i rozproszy�o si�. Szukali Pauli. Le��c na dnie skrzyni w przemoczonym ubraniu, Paula s�ysza�a ci�kie kroki m�czyzn bardzo blisko siebie. �ciskaj�c rewolwer obiema r�kami, wpatrywa�a si� w g�rn� kraw�d� �ciany swego schronienia, zza kt�rej spodziewa�a si� ich zobaczy�. Od czasu do czasu wyra�nie s�ysza�a g�osy - niekt�rzy m�wili z akcentem angielskim, inni z ameryka�skim. - Musi gdzie� tutaj by�. - Ch�opie, oczywi�cie, �e tu jest. Nie zd��y�aby dobiec do hotelu. Widzieliby�my J�... Chwil� p�niej do skrzyni zbli�y�o si� innych dw�ch m�czyzn. - Joel napluje nam w twarz, je�li jej nie znajdziemy. - Hej, D�ugi Oz�r, tylko bez nazwisk. Szukaj... Us�yszawszy dobiegaj�cy z oddali odg�os zapalanych silnik�w, Paula zerkn�a na sw�j zegarek z fosforyzuj�cymi wskaz�wkami i zorientowa�a si�, �e przele�a�a w skrzyni godzin�. Z broni� w prawej d�oni podnios�a si� i ostro�nie wyjrza�a na zewn�trz. Wszystkie trzy �odzie odp�ywa�y ju� z Zatoki O�miornic, kieruj�c si� w stron� jachtu, kt�rego d�ugi kad�ub ko�ysa� si� na morzu. Wkr�tce ciemne chmury przes�oni�y ksi�yc i Paula straci�a �odzie z oczu. Rozejrza�a si� po polu golfowym, �eby si� upewni�, �e jest sama; zdawa�a sobie spraw�, �e mogli zastawi� na ni� pu�apk� i zostawi� na stra�y kogo�, kto mia� jej wypatrywa�. Dopiero kiedy nabra�a pewno�ci, �e w pobli�u nikogo nie ma, wygramoli�a si� ze skrzyni i drewnianym pomostem posz�a do hotelu "Spanish Bay" po�o�onego pomi�dzy polami golfowymi a Pacyfikiem. Dzi�kuj�c niebiosom za to, �e ze swego wspania�ego apartamentu na parterze wymkn�a si� wcze�niej przez nikogo nie zauwa�ona, odsun�a teraz wysokie szklane drzwi, wesz�a do �rodka i zamkn�a je za sob� na zamek. Zmusi�a si�, by zaci�gn�� jeszcze zas�ony, po czym po omacku dosz�a do luksusowo wyposa�onej �azienki, zamkn�a drzwi i zapali�a �wiat�o. Po�o�y�a rewolwer na brzegu jacuzzi, rozebra�a si�, wesz�a pod prysznic i wci�� trz�s�c si� z zimna, odkr�ci�a kurek gor�cej wody. Kiedy wreszcie opu�ci�a kabin�, jej szklane �cianki pokryte by�y par�. Paula przesz�a oboj�tnie nad le��cym na pod�odze mokrym ubraniem, owin�a si� w r�cznik i przez �azienk� z b�yszcz�cymi umywalkami dotar�a do ogromnej sypialni z podw�jnym ��kiem. W�o�y�a pi�am�, przysiad�a na brzegu ��ka i napi�a si� gor�cej kawy z termosu, kt�rego zawarto�� regularnie uzupe�nia�a w hotelowej restauracji "Roys". Czuj�c, �e ma ju� do�� si�, wykr�ci�a numer Tweeda w kwaterze g��wnej SIS, mieszcz�cej si� w Londynie przy Park Crescent Spojrza�a na zegarek. Wskazywa� trzeci� w nocy. W Kalifornii by�o osiem godzin wcze�niej ni� w Anglii, wi�c w Londynie by�a teraz jedenasta rano. - Moniko, tu Paula. Musz� pilnie m�wi� z Tweedem. - Poczekaj, jest tutaj... - Mi�o ci� s�ysze�, Paula - powita� j� kr�tko znajomy g�os. - Masz jakie� wie�ci? - Nie. Firma ma si� doskonale. W�a�ciwie nie mam ci... nic do powiedzenia. - No to �ap najbli�szy samolot i wracaj do domu. Nie mog� si� doczeka�, �eby ci� zobaczy�. - To na razie.... Paula od�o�y�a s�uchawk� i poczu�a ulg�. W tym, co powiedzia�a, ukry�a dwie wiadomo�ci. U�ywaj�c s�owa "doskonale" da�a Tweedowi do zrozumienia, �e co� jest nie w porz�dku. No i zrobi�a przerw� przed "nic". U�o�y�a si� w ��ku maj�c poczucie, �e jest strasznie daleko od domu. Sympatyczne miasteczko Monterey, po�o�one niedaleko hotelu "Spanish Bay", oraz pobliskie Carmel nale�a�y do najspokojniejszych miejsc w Stanach, jakie do tej pory odwiedzi�a. A przynajmniej tak jej si� wydawa�o. Dop�ki nie przydarzy�a jej si� ta potworna historia dzisiaj. Wtuli�a g�ow� w poduszk�, ale my�lami b��dzi�a wok� tajemniczego jachtu, kt�ry widzia�a na morzu. Mo�e rano wydob�dzie jako� od komendanta portu w Monterey informacj� o nazwie �odzi. W ko�cu wyczerpana zapad�a w g��boki sen. By�o pi�kne s�oneczne popo�udnie, a na termometrze wspania�a temperatura siedemdziesi�t stopni Fahrenheita, gdy Paula wysiad�a z ��tej taks�wki, kt�r� podjecha�a do portu w Monterey. Port by� du�y, obudowany molem i a� roi� si� od statk�w. W jego po�udniowej cz�ci sta�y �odzie rybackie, przycumowane do statk�w Stra�y Przybrze�nej. Kilka kosztownych jednostek o nap�dzie mechanicznym ko�ysa�o si� �agodnie przy w�asnych pomostach pontonowych. - Ale� tu pieni�dzy - mrukn�a Paula do siebie. Taks�wkarz wskaza� jej biuro komendanta portu. Id�c w stron� budynku, Paula b�ogos�awi�a w my�lach fakt, �e ostatniej nocy burza szala�a tylko na morzu. Gdyby dosz�a nad l�d, Paula do�wiadczy�aby znacznie gorszych prze�y�. Teraz jednak niebo by�o b��kitne, a widoczne w dali za Monterey spalone s�o�cem wzg�rza pi�y si� w g�r� a� po ten b��kit. Paula by�a ju� ca�kiem blisko biura, gdy dostrzeg�a, �e wychodzi z niego, chwiej�c si�, kr�py m�czyzna. Przystan�a obok restauracji o oknach przys�oni�tych markizami, akurat w miejscu, ...
afranusieki