Attack of the 50 Foot Woman (1958).txt

(35 KB) Pobierz
00:00:07:{y:i}Atak Kobiety
00:00:09:{y:i}o 50 stopach wzrostu
00:00:16:{y:i}W rolach g��wnych:
00:00:23:{y:i}A tak�e:
00:00:30:{y:i}Scenariusz:
00:00:35:{y:i}Muzyka:
00:00:40:{y:i}I reszta za�ogi:
00:00:56:{y:i}Producent:
00:01:00:{y:i}Re�yseria:
00:01:07:Dobry wiecz�r, panie i panowie.
00:01:09:Ogl�dacie telewizj� KRKR.
00:01:11:Przechodzimy do naj�wie�szych wiadomo�ci.
00:01:13:Dzisiaj wczesnym wieczorem|kapitan szwedzkiego lodo�amacza
00:01:15:p�ywaj�cego po mo�e Barentsa
00:01:17:zg�osi� zauwa�enie dziwnej|kuli ognia spadaj�cej z nieba.
00:01:20:Kapitan powiedzia�: "Unosi�a si� nad|moim statkiem przez jak�� minut�,
00:01:23:i potem skierowa�a si� na|po�udnie/po�udniowy-zach�d."
00:01:26:Koniec cytatu. Radio Kair donosi,
00:01:28:�e stado wielb��d�w wpad�o w przera�enie|z powodu obiektu podobnego do
00:01:31:komety zmierzaj�cego na|po�udniowy-zach�d przez tereny Sahary.
00:01:34:A z Cape Town w Afryce Abourn Al Agopt
00:01:37:donosi o podobnym b�ysku na niebie.
00:01:39:I jeszcze jedno, panie i panowie.
00:01:41:Farmer z Oakland w Nowej Zelandii
00:01:43:z�osi� zauwa�enie dziwnego obiektu lataj�cego,
00:01:45:kt�ry tym razem przemieszcza�|si� na p�nocny-wsch�d.
00:01:48:Zobaczmy.
00:01:52:Morze Barentsa...
00:01:54:Kair...
00:01:56:Oakland...
00:02:00:Nowa Zelandia...
00:02:03:Bior�c pod uwag� czas tych doniesie�,
00:02:05:nieznajomy z kosmosu powinien|znale�� si� nad nasz� Pustyni�
00:02:07:Kalifornijsk� za dos�ownie kilka minut.
00:02:10:{y:i}Kalifornia, droga nr 66.
00:03:12:AAAAA! Pomocy!!!
00:03:16:POMOCY!!!
00:03:17:- Harry.|- Mhhm.
00:03:19:Harry, co by na to powiedzia�a twoja �ona?
00:03:22:Powiedzia�aby: "Harry, dzi� od ciebie odchodz�."
00:03:25:Widzia�a� jak szybko st�d odjecha�a|tym swoim wielkim samochodem.
00:03:29:Z�apa�a nas tylko flirtuj�cych ze sob�.
00:03:31:Teraz wynagrodzi mi te wszystkie|rzeczy, kt�rych nie ma.
00:03:34:Nigdy nie powinienem by� si�|zgadza� na ponowne bycie razem,
00:03:36:po tym jak byli�my w separacji.
00:03:39:- Dlaczego wi�c to zrobi�e�?|- Wiesz dlaczego.
00:03:42:Nie mog�em z niej wyci�gn�� nawet centa.
00:03:44:Numer ze wsp�ln� w�asno�ci�|dzia�a tylko na rzecz kobiet.
00:03:47:M�czyzna nie ma szans.
00:03:51:Chyba�e �ona umrze.
00:03:55:Nic nie powiedzia�am.
00:03:59:Ale my�la�a� o tym.
00:04:01:To nie to samo.
00:04:03:Nie m�wi�e� czasem, �e by�a|przez jaki� czas u czubk�w?
00:04:06:W prywatnym sanatorium.
00:04:08:Co za r�nica? By�a ca�kowicie szalona, prawda?
00:04:11:Chyba tak. Prawdopodobnie|dostawa�a jakie� antydepresanty.
00:04:14:G��wnie miewa straszne b�le g�owy.
00:04:17:A potem spija si� do nieprzytomno�ci.
00:04:19:Nadal nie przesta�a.
00:04:22:Do czego zmierzasz?
00:04:24:Daj spok�j, Harry, nie b�d�my naiwni.
00:04:28:Dobrze zacz��e�, teraz pod��aj za t� my�l�.
00:04:31:Ona jest na kraw�dzi za�amania i ty to wiesz.
00:04:33:Nie wiem tego. Wydaje si�, �e ten|doktor Cushing bardzo jej pomaga.
00:04:37:Powoli przestaje te� pi�.
00:04:39:Ma�o co wypi�a przez ca�y|wiecz�r. Widzia�a� przecie�.
00:04:41:- Ona potrzebuje troch� pomocy.|- Taaak.
00:04:44:Graj rol� m�a, do samego ko�ca.
00:04:47:A gdy ju� b�dzie w pu�apce... wyrzu� klucz.
00:04:52:Dzieki temu to ty b�dziesz siedzia� za k�kiem.
00:04:57:B�dziesz dzikim kierowc�, Harry,
00:05:01:wartym 50 milion�w dolc�w.
00:05:07:Harry!
00:05:10:Harry!
00:05:12:Harry, pom� mi!
00:05:14:Pani Archer! Pani Archer, co si� sta�o?
00:05:16:Hej, prosz� tu przyj��. Niech kto� mi pomo�e.
00:05:18:- We�my j� do biura.|- Hej, szefie!
00:05:21:- Szefie!|- Pani Archer.
00:05:23:- Harry...|- Prosz� si� rozej��, Id�cie.
00:05:25:- Harry, pom� mi prosz�.|- Nie ma tu nic do roboty.
00:05:29:Id� znale�� Harriego, a ja zajm� si� pani� Archer.
00:05:32:- Dobra, rozej�� si�.|- No prosz�, pani Archer.
00:05:35:Prosz� i�� ze mn�, usi�dziemy w samochodzie.
00:05:37:Wy�l� kogo� po troch� czarnej kawy.
00:05:40:Jakiej kawy? My�lisz, �e jestem pijana, prawda?
00:05:43:S�uchajcie wszyscy! Nie jestem pijana! Nie jestem!
00:05:46:- Musicie mi uwierzy�!|- Prosz�...
00:05:48:To by�o na samym �rodku autostrady.|Wysokie na jakie� 30 st�p.
00:05:51:- Spad�o z nieba.|- Wiem to.
00:05:53:Nie wierzysz mi, prawda?
00:05:55:- Nikt z was nie wierzy!!!|- Wierz� pani, pani Archer.
00:05:59:Wierz� pani. Prosz� si� tylko uspokoi�.
00:06:01:Teraz prosz� usi��� w samochodzie.
00:06:04:No dalej, prosz� si� uspokoi�|i wszystko mi opowiedzie�.
00:06:07:Powoli.
00:06:11:Hej, panie Archer.
00:06:13:- Mhhhm.|- Panie Archer.
00:06:16:O co chodzi, Charlie?
00:06:20:Oh, jasne. Rozumiem.
00:06:22:Jest w biurze szeryfa.
00:06:24:Jest w kiepskiej formie,|zachowuje si� histerycznie.
00:06:27:Nie mog�e� mnie dzi� znale��, Charlie.
00:06:29:Pojecha�em taks�wk� do domu.
00:06:31:Jasne, jasne. Rozumiem, panie Archer.
00:06:33:Wielkie dzi�ki.
00:06:35:Wi�c...
00:06:37:Wi�c przestaje powoli pi�, co?
00:06:39:Ma�o co wypi�a przez ca�y wiecz�r.
00:06:41:Pewnie mia�a butelk� w samochodzie.
00:06:46:- Znalaz�e� pana Archera?|- Pojecha� do domu taks�wk�, szefie.
00:06:49:Hej, Charlie. Id� po spluw� od zamieszek.
00:06:52:Jedziemy na pustyni� z pani� Archer.
00:06:54:Jasne.
00:06:57:Po co wytacza� ci�k� artyleri�, szefie?
00:06:59:Kilka mil w d� drogi 66 jest lataj�cy satelita
00:07:01:i olbrzym o 30 stopach wzrostu.
00:07:13:Olbrzym o 30 stopach wzrostu?
00:07:16:O nie.
00:07:50:Popatrzcie, jest tam.
00:07:58:Eeee... m�wi�em o samochodzie pani Archer, szefie.
00:08:12:Gdzie go pani widzia�a, pani Archer?
00:08:14:Mo�ecie my�le�, co wam si� podoba.|By� dok�adnie tam, na �rodku drogi.
00:08:17:Tak, prosz� pani.
00:08:19:Chod� Charlie, rozejrzyjmy si�.
00:08:26:Co... czy ona zwariowa�a, czy co?
00:08:28:Nie ogl�daj si�. Dop�ki to ona p�aci
00:08:30:wi�kszo�� podatk�w w tej okolicy,|zgadzamy si� z jej wymys�ami.
00:08:37:Aaaa... rozdzielmy si� tutaj.
00:09:03:Widzisz co�, szefie?
00:09:05:Eaaa... chod�.
00:09:12:Nic tu nie ma, pani Archer.
00:09:14:Nie ma te� �adnych �lad�w.
00:09:16:Dlazcego mia�yby by�? Powiedzia�am ci,
00:09:18:�e ca�e zdarzenie zasz�o na drodze.
00:09:22:Sta�am dok�adnie w tym miejscu.
00:09:25:Wydawa�o si�, �e si�ga� po m�j diament.
00:09:28:To kolejna rzecz, kt�r� chcia�em|pani powiedzie�, pani Archer.
00:09:31:Ten diament, kt�ry pani|nosi, skusi�by samego diab�a.
00:09:34:Na pustyni jest wielu w��cz�g�w,
00:09:36:kt�rzy pope�niliby morderstwo|za dobrze zrobiony naszyjnik.
00:09:39:Inaczej m�wi�c, sugerujesz,|�e to co dzi� widzia�am,
00:09:41:to by� jaki� pustynny w��cz�ga.
00:09:43:To pani to powiedzia�a, prosz� pani.
00:09:45:Ja tylko sugeruj�, �eby pani|bardziej uwa�a�a z tym diamentem.
00:09:49:Nie przeby�am ca�ej tej|drogi do miasta, tylko po to,
00:09:51:by mnie pan poucza�, szeryfie.
00:09:55:Z ch�ci� odeskortujemy pani� do domu, pani Archer.
00:09:57:Nie, dzi�kuj�.
00:10:12:Ci�nie na gaz, jakby mia�a|zamiar lecie� na ksi�yc.
00:10:16:Biedna, zagubiona pani Archer.
00:10:18:Jest mi jej troch� �al.
00:10:20:B�dzie mi du�o bardziej �al jej m�a,
00:10:22:je�li ona go kiedy� przy�apie z t� dzierlatk�,
00:10:24:kt�r� sobie przygrucha� w hotelu.
00:10:26:- Co za pi�kno��.|- Taa.
00:10:29:Chod�, Charlie, jest po p�nocy.
00:10:32:Miasta nie sta�, �eby nam p�aci� za nadgodziny.
00:10:34:Dobra.
00:11:07:Dobry wiecz�r, pani Archer.
00:11:23:Czy co� mog� dla pani zrobi�, pani Archer?
00:11:26:Tak.
00:11:29:Spada� st�d.
00:11:35:Nie m�w tak do Jessa.
00:11:38:Mo�e powinna� wyj�� za Jessa|i wynaj�� mnie jako lokaja?
00:11:43:Hej. Powiedzia�em, wyjd�.
00:11:48:- Mo�esz odej��, Jess.|- Tak, prosz� pani.
00:11:55:I jak dla mnie, to ty te� mo�esz i��.
00:11:57:Wracaj do U Tonniego i tej|kobiety, z kt�r� si� zabawia�e�.
00:12:01:Przesta�, co?
00:12:03:To ty dzi� schrzani�a� wiecz�r i wiesz o tym.
00:12:07:Zostawi�a� mnie U Tonniego bez samochodu.
00:12:11:Nie by�am w nastroju na k��tni�|przy tych wszystkich ludziach.
00:12:14:I nie by�am w nastroju na|siedzenie tam ca�y wiecz�r
00:12:16:i patrzenie jak flirtujesz z t� rud� lafirynd�,
00:12:18:- do kt�rej m�wisz "kochanie".|- Na lito�� bosk�, Nancy.
00:12:23:Ledwo skin��em w stron� tej dziewczyny.
00:12:25:Teraz pos�uchaj mnie, Harry.
00:12:27:Nie znios� ju� wi�cej twojej dwulicowo�ci.
00:12:31:Trzymaj si� z dala od tej|panienki z tego hotelu, s�yszysz?
00:12:34:Tw�j powr�t do jej pokoju ju� raz nas rozdzieli�.
00:12:37:Nastepnym razem nie b�dzie �adnej zgody.
00:12:42:Wiesz, za kt�rym� razem przesadzisz|z tym swoim rozkazywaniem, Nancy.
00:12:45:A ty o jeden raz za du�o b�dziesz|si� przystawia� do innej kobiety.
00:12:50:M�j m��.
00:12:52:Phi!
00:12:56:M�j �igolak, w�a�nie tym jeste�.
00:12:59:Jeste� n�dznym paso�ytem.
00:13:01:Chodzi ci tylko o moje pieni�dze.
00:13:03:Ju� raz si� ciebie pozby�am.
00:13:06:Dlaczego wzi�am ci� z powrotem?
00:13:08:Dlaczego? Dlaczego?
00:13:15:Dlaczego to zrobi�a�, Nancy?
00:13:19:Dlaczego...
00:13:23:Bo ci� kocham, Harry.
00:13:26:Dlaczego zawsze si� z tob� k��c�,|skoro tak bardzo ci� kocham...
00:13:32:Przepraszam.
00:13:34:Ale gdyby� chocia� raz mi|pokaza�, �e naprawd� ci zale�y,
00:13:36:ja...
00:13:38:zrobi�abym dla ciebie wszystko.
00:13:41:Co jest z nami nie tak, Harry?
00:13:45:Nie wiem.
00:13:47:Mo�e to moja wina.
00:13:49:Mo�e ja...
00:13:54:Harry, musz� ci co� powiedzie�.
00:13:56:Tylko prosz�, nie �miej si� ze mnie.
00:13:58:Najpierw wys�uchaj ca�ej historii.
00:14:05:Dzi� wieczorem, gdy jecha�am do domu...
00:14:09:Pomy�lisz, �e oszala�am.
00:14:12:Nie, nie. M�w dalej, Nancy.
00:14:17:Harry, widzia�am dzi� satelit�.
00:14:25:To wszystko? Wiesz, w dzisiejszych czasach
00:14:27:wszyscy widuj� satelity.
00:14:29:Ale ona nie by�o tak.
00:14:31:Ona spad�a z nieba i wyl�dowa�a na �rodku drogi.
00:14:34:Harry, prawie w ni� wjecha�am!
00:14:36:A potem m�czyzna... olbrzymi|m�czyzna z niej wyszed�.
00:14:41:Czu�am jego r�ce na gardle.
00:14:45:My�l�, �e chodz...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin