Rozdział 11: Coś ty najlepszego zrobił?
To była zupełnie zwyczajna środa w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.
Uczniowie chodzili na zajęcia, narzekali na prace domowe, jedli w Wielkiej Sali, latali na miotłach grając w Quidditcha, czyli zachowywali się tak, jak wszyscy studenci w murach Hogwartu od setek lat.
Dla kadry również był to całkiem zwyczajny dzień.
Przynajmniej dla większości z nich.
Minerva McGonagall do tej większości nie należała.
Siedziała w swoim biurze i czytała wypracowania z transmutacji uczniów trzeciego roku, kiedy Armando Dippet wbiegł do portretu jej praprababki i powiedział, że jest potrzebna w gabinecie dyrektora. Natychmiast.
Minerva wstała z miejsca. Nikt nie odmawiał dyrektorowi Hogwartu. Szczególnie wtedy, kiedy używał słowa „natychmiast”. To nie było słowo, którego Albus Dumbledore nadużywał.
Podała hasło gargulcowi (Czekoladowa Żaba) i weszła do znajomego gabinetu.
- Jak już mówiłem, Korneliuszu, pojawię się jak tylko będę mógł – mówił Albus, kiedy weszła do pokoju. Czarodziej klęczał przed kominkiem i rozmawiał z Korneliuszem Knotem, który był czymś wyraźnie zdenerwowany. – Ach, to ty Minerwo, wejdź proszę – odwrócił się z powrotem do kominka. – Widzimy się za pięć minut, jeśli można, Korneliuszu?
- Ależ oczywiście, oczywiście – odparł Knot zmęczonym głosem. – Pospiesz się, proszę, to jest dość ważne…
- Wiem o tym – odrzekł Albus miękkim głosem, który sprawiał, że ludzie go słuchali. – Pięć minut, Korneliuszu.
- Tak… pięć minut… - głowa Knota widoczna była jeszcze chwilę w płomieniach po czym zniknęła.
- Co do diaska jest takie pilne, Albusie? – spytała zdumiona Minerva.
- Usiądź, Minervo, to są dość niepokojące wieści.
Minerva usiadła i czekała, aż Dumbledore coś powie.
- Syriusz Black uciekł z Azkabanu.
To ma być niepokojące.
Co za oględnie powiedziane.
- Jak? – zdołała wykrztusić po kilku chwilach wpatrywania się w dyrektora z otwartymi ustami.
- Tego mam zamiar się dowiedzieć. Według Korneliusza dementorzy przekazali mu, że Black jeszcze wczoraj wieczorem był w celi gdy roznosili jedzenie, ale nie znaleźli go tam rano. Nawet jego najlepsi ludzie nie odnaleźli żadnych śladów magii na jego celi ani na wyspie.
- A więc nie miał pomocy – powiedziała Minerva myśląc na głos.
- A jeśli nawet, nie była magiczna. To jest możliwe.
- Daj spokój, Albusie, żaden mugol nie mógłby odnaleźć Azkabanu, nie mówiąc o uwolnieniu kogoś stamtąd.
- Być może… - szepnął Albus – ale mugol prowadzony lub kontrolowany przez czarodzieja lub czarownicę mógłby.
Klątwa Imperiusa Niewypowiedziane słowa zawisły w powietrzu między nimi.
Jedno z niewybaczalnych zaklęć, których używają tylko czarni czarodzieje. Jakbyśmy potrzebowali jeszcze innych dowodów winy Blacka. Minerva zadrżała.
Chwilę później przemknęła jej przez głowę niepokojąca myśl.
- Albusie – czy Syriusz Black wie gdzie przebywa Harry?
- To jest druga rzecz na mojej liście do zrobienia, Minerwo, muszę się upewnić, czy Harry Potter nadal jest pod opieką ciotki i wuja. Nie mam żadnych sygnałów które by mówiły inaczej. Zabezpieczenia, które nałożyłem na ich dom uniemożliwią wstęp każdemu, kto będzie chciał skrzywdzić Harry’ego, gdyby próbował dostać się do środka, oraz poinformują mnie o takiej próbie. Oczekuję, że znajdę go bezpiecznego i szczęśliwego w domu numer cztery przy Privet Drive.
Oczekiwania są jednak tylko oczekiwaniami.
Albus Dumbledore załatwił wszystkie sprawy dotyczące Azkabanu, dokonał inspekcji fortecy i samej wyspy, na której więzienie się znajdowało. Nie odkrył żadnych tropów magicznych poza delikatnym i szybko niknącym śladem aportacji. Nie odnalazł za to żadnego śladu Teleportacji, co go bardzo zadziwiło. Kto miał interes w aportowaniu się do Azkabanu, no i jak opuścił wyspę, jeśli się nie teleportując?
Bez użycia magii – Dumbledore zauważył dziwne znaki na zasuwie celi Syriusza – nie, nie mogę o nim tak myśleć. Nie jest tym człowiekiem za którego go braliśmy. Potrzebuję dystansu, żeby sobie z tym poradzić. - celi Blacka. Przypominały ślady zębów. Poprosił jednego z aurorów, aby zrobili ich kopię. Miał zamiar zająć się nimi w wolnym czasie.
Znalazł także kępki szarego i czarnego futra na ogrodzeniu. Dopilnował, żeby pobrano ich próbki. Coś tutaj jest nie tak… a zagadki są moją pasją.
Kiedy już stwierdził, że nic więcej się nie dowie, przeszedł do punktu drugiego na liście spraw do załatwienia – do wizyty w domu w którym mieszkał Harry Potter.
Poczuł ukłucie winy, kiedy wszedł na posiadłość państwa Dursleyów. Obiecał Vernonowi i Petunii w swoim liście, że zostawią ich w spokoju, że żaden z „dziwolągów” nie będzie ich nachodził.
Ale to nie jest normalny dzień. Harry może być w niebezpieczeństwie, a zatem może się to rozciągnąć na jego rodzinę. Muszą się o tym dowiedzieć natychmiast, a list mógłby dojść zbyt późno.
Pewnym ruchem rzucił na dom zaklęcie odsłaniające magię.
Po czym cofnął się o krok, osłupiały.
Jego zaklęcia ochronne, nakładane z taką uwagą i precyzją po prostu… zniknęły.
Zamiast nich pojawiło się coś innego.
Dumbledore zmusił się do zachowania spokoju. Niech no pomyślę. Brak rozsądnego myślenia zbyt często prowadzi do upadku świata czarodziejów.
Wszystkie zaklęcia zniknęły. Nie zostały złamane ani naruszone, ale najzwyczajniej w świecie zniknęły. Jak to się mogło stać?
Albus zamyślił się, ale po chwili pokręcił głową w konsternacji. Za mało informacji. Zabierzmy się za drugi problem.
Co to za nowe zaklęcie?
Po pierwsze: jest bardzo skomplikowane.
Po drugie: zostało rzucone przez dwoje ludzi.
Po trzecie: rzucono je około dwa dni temu.
Po czwarte: tak jak moje zaklęcia, dotyczy ludzi mieszkających w tym domu.
Po piąte: w przeciwieństwie do moich zaklęć nie ma żadnego połączenia z samym budynkiem.
Po szóste: nigdy w życiu czegoś takiego nie widziałem.
Po siódme: tracę czas. Przybyłem, żeby sprawdzić czy Harry nadal tu jest, a nadal tego nie zrobiłem.
Zdarzyło się tutaj coś niezwykłego. Muszę się dowiedzieć co to dokładnie było.
Zadzwonił do drzwi i czekał.
- Idź precz! – usłyszał krzyk kobiety. – Kimkolwiek jesteś, nie chcę cię widzieć!
Ciszę przeciął płacz dziecka. – Och, zamknij się! – warknęła kobieta, po czym Dumbledore usłyszał dźwięk klapsa.
...
adamus028