Rozdziały 6-10.doc

(325 KB) Pobierz

Rozdział 6: Przygotowania

 

Ktoś zadzwonił do drzwi przy Privet Drive 4. Petunia Dursley ze zdziwieniem spojrzała w kierunku wejścia.

 

Muszę iść, ktoś stoi przed drzwiami. Zadzwonię później, kochana rzuciła do słuchawki.

 

Otworzyła drzwi. Jej usta rozszerzyły się w uśmiechu numer dziesięć. Ta dziwka Granger, proszę proszę. Może się dowiem, gdzie była wczoraj w nocy i dlaczego nie wróciła do rana.

 

Witaj, Gertrudo, miło cię widzieć, kochanie.

 

Dzień dobry, pani Dursley. Zastanawiałmy się z Neenie, czy Harry nie móby do nas przyjść się pobawić?

 

Tak, oczywiście, zaraz go przyprowadzę. Petunia zamknęła szybko drzwi. Nie chciała, żeby ta wścibska dziewczyna zobaczyła, gdzie trzymają bachora.

 

Otworzyła drzwi do schowka pod schodami. Jej siostrzeniec spojrzał nią zaskoczony.

 

Chodź tutaj, Harry powiedziała słodkim głosem, w razie gdyby ta dziwka podsłuchiwała. Czas na zabawę.

 

Chłopiec mrugnął. Zdziwienie odmalowało się na jego twarzy. Petunia westchnęła cicho. Wątpię, czy rozumie choćowo z tego co do niego mówię. Najwyraźniej opóźniony w rozwoju. Wyjęła go z łóżeczka, posadziła na dolnym schodku, zała mu parę za dużych butów po Dudleyu i płaszcz, który podniosła z podłogi schowka.

 

Już jesteśmy gotowi powiedzia ze słodyczą w głosie, kiedy otworzyła ponownie drzwi.

 

Dayger! Harry podskoczył z radości i pobiegł do dziewczyny, która wzięła go na ręce.

 

Cześć, Zielone Oczko szepnęła, mierzwiąc mu włosy. Kiedy mam go przyprowadzić z powrotem?

 

Możesz mu dać obiad, czy znowu będziesz pracować do późna?

 

Znowu?

 

Tak, widziałam jak wychodził z domu wczoraj wieczorem. Co się takiego stało, że wybiegł z domu o takiej godzinie?

 

Zadzwoniła do mnie przyjaciółka, prosiła żebym jej pomogła w pewnej sprawie.

 

Wszystko już jest w porządku, mam nadzieję?

 

Tak, już sobie poradziłmy. Miło mi, że się pani interesuje. Danger zaakcentowała szczególnie ostatnie kilka słów. Petunia była pewna, że miało to znaczyć Zajmij sięasnym nosem. Zaintrygowało ją to. Ludzie rzadko są tacy nieuprzejmi, chyba że coś ukrywają.

 

Nie ma za co, kochana. Co do obiadu…

 

Myś, że sobie poradzimy. W takim razie… o piątej?

 

Niech będzie o piątej. Jestem ci bardzo wdzięczna, że się nim opiekujesz.

 

Och, naprawdę nie ma za co powiedziała dziewczyna, chyba z lekkim sarkazmem w głosie. Petunia nie była tego pewna.

 

Obserwowała ją zza firanki. Dziewczyna zeszła po schodkach na chodnik cały czas mówiąc coś do Harryego. Postawiła go na chodniku, i patrzyła jak biegł wzdł ścieżki do… Proszę, proszę. A to ciekawe. Dwoje innych ludzi.

 

Czarnoskóra kobieta przyklęknęła i przytuliła rozpędzonego chłopca. Obok niej stał mężczyzna z brązowymi włosami nie widziała dobrze z tej odległci, ale wyglądał na tego samego, którego zobaczyła w kuchni tej dziwki dwa dni wcześniej. Trzymał małą Granger w ramionach.

 

Hermiona. „Siostra” Gertrudy, parsknęła Petunia. Jeśli to dziecko jest jej siostrą, to ja jestem ropuchą. A to pewnie jest jej ojciec. W końcu raczył się pojawić…

 

Brzmiało to dość przekonująco. Gertruda miała już dwadzieścia lat, między nią a jej „siostrą” nie było żadnych innych dzieci… plotki na temat prawdziwych rodziców Hermiony Granger krąży odkąd się urodziła, jakże wygodnie, gdy cała rodzina przebywała w Szkocji na wakacjach. Gertruda dogoniła Harryego i objęła mężczyznę, biorąc Hermionę z jego ramion. Ciemnoskóra kobieta wzięła na ręce Harryego i cała piątka poszła w kierunku domu tej Granger.

 

Petunia pospieszyła do telefonu. Miała dużo więcej do opowiedzenia pani Harrison, niż planowała…

 

~~oOo~~

 

 

Co powiecie na drugie śniadanie? spytała Danger, oddając Neenie Remusowi, po czym otworzyła drzwi do domu.

 

Zamienił się w hobbita, czy co? zażartowała Aletha.

 

W każdym razie na pewno nakarmię Harryego. Nie sądzę, żeby coś dzisiaj jadł.

 

Nie przesadzaj, już jest po dziesiątej. Dlaczego mieliby nie dać mu niczego do jedzenia?

 

Ponieważ Danger poprowadziła ich do kuchni rzadko kiedy o nim pamiętają. Chyba że zacznie płakać. Włączyła światło. A wtedy karzą go, nie dając mu jeść.

 

Jak można karać dwulatka za płacz? zdumiała się Aletha. To nie ma sensu.

 

Nie doszukuj się sensu w tym, co robią Dursleyowie powiedziała Danger, buszując po spiżarni. W rezultacie karmią go najwyżej raz dziennie. Dwa, jeśli mają dobry humor. Myślisz, że dlaczego jest taki wychudzony?

 

Boże, masz rację stwierdziła Aletha, ukrywając badawczy dotyk jako łaskotki. Można się na nim anatomii uczyć. Założę się, że gdyby zdjął koszulę, można by mu było wszystkie żebra policzyć. Co to za potwory?

 

Nienawidzą magii odparł Remus, siadając naprzeciwko niej z Neenie na kolanach. Nienawidzą wszystkiego, co uznają za nienormalne. Tak bardzo się boją, żeby nikt nie wsadził ich do tej samej szufladki. Może chcą stłumić w nim magię.

 

To na pewno nie zadziała powiedziała Aletha sadzając Harryego na krześle. Jeżeli dzieci są nieszczęśliwe, częściej używają przypadkowej magii. Czy ci Dursleyowie wiedzą cokolwiek o wychowywaniu dzieci?

 

Oceniając po ich synu, powiedziałabym, że nie… Danger zaczęła smarować sucharki masłem orzechowym. Letha, przyniesiesz sok? Jest w lodówce, kubeczki ze smoczkami są w drugiej szafce… dzięki.

 

Aletha wręczyła Harryemu kubeczek z rysunkiem kolorowej ośmiornicy.

 

W takim razie… jaki jest ten kuzyn Harryego? spytał Remus, kołysząc Neenie. Poza tym, że złliwy?

 

Trafiony zatopiony powiedziała głno Danger. Harry uderzał kubeczkiem w krzesło, wrzeszcząc do rytmu. Duży, gruby, rozpuszczony i złliwy.

 

Postawiła posmarowane sucharki przed chłopcem. W tej samej sekundzie zapanowała cisza, gdy Harry sięgnął po jedzenie.

 

Je tak, jakby głodował zauważ cicho Remus.

 

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin