akordy-jesienne_1.pdf

(118 KB) Pobierz
526448492 UNPDF
Na podstawie: Kasprowicz, Jan (-), Krzak dzikiej róży, To-
warzystwo Wydawnicze, Lwów, 
Wersja lektury on-line dostępna jest na stronie wolnelektury.pl .
Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje się
w domenie publicznej, co oznacza, że możesz go swobodnie wy-
korzystywać, publikować i rozpowszechniać.
JAN KASPROWICZ
Akordy jesienne
I
Wiatr w pożółkłych huczy drzewach —
niebo pełne czarnych chmur,
Jesień, Wiatr, Księżyc,
Noc, Obraz świata
A z ich kłębów kotłujących
księżycowy, martwy blask
Spłynie czasem ponad ziemię,
co spoczywa niby twór,
Ulepiony z mgieł i błota,
od promiennych z dala łask.
Nieodrodne dziecko ziemi,
jej słabości nikły wzór,
Kondycja ludzka,
Samotnik, Rycerz, Ptak
Sam się wlokę, jak ów rycerz,
gdy mu wzięto tarcz i kask
W jakimś strasznym, ciężkim boju —
lub jak ptak, odarty z piór,
Tak się wlokę, ogłuszony,
w tej wichury szum i trzask.
Ktoś mi szepce — widać, jakiś
odrętwieniu wrogi duch —,
Ziemia, Obraz świata,
Cierpienie, Los
Że ta ziemia pierś podnosi
i że jęczy na swój los —
Nic nie widzę! — nic nie słyszę!
na to–m stracił wzrok i słuch.
Tylko zmilknie wichr na chwilę,
księżyc chmur rozpędzi tłok,
Jesień, Wiatr, Księżyc
Wówczas jakbym pierś tę widział
i rzęrzący słyszał głos —
I przeklinam wichr i księżyc,
żem miał znowu słuch i wzrok.
526448492.001.png
II
Cóż, że jestem dziś samotny,
jak smagany wichrem głóg?
Natura, Praca, Walka,
Samotnik
Cóż, że barwną swą koronę
pośród zimnych tracę burz?
Wszak naturze, matce wielkiej,
zaciągnięty–m spłacił dług —
I jam z pola wszak nie schodził,
jak leniwiec albo tchórz!
Niech mi syczy głos zawistny:
więdniejące liście złóż!
Niech odpycha mnie od siebie
znikczemniałe plemię sług!
I jam rzucił plonne¹ ziarna,
z których wzrosną pęki zbóż,
By wzbogacić człowieczeństwa
ten otwarty, wielki bróg²!
Szalej, wichrze! zrywaj liście!
mieć śnieżycą! dżdżami pluj:
Jesień, Wiatr
Siecz po skroni! włos rozwiewaj!
aż do ziemi krzyże gnij!
Płaszcz potargaj na łachmany,
z rąk podróżny wytrąć kij!
Mogę stanąć, jak wylękły,
mogę jęknąć na ten znój,
Kondycja ludzka
Mogę skrzepłą krwią rozpaczy
o niebieski rzucić skłon,
Lecz tej dumy mi nie wydrze
twój, szalony wichrze, gon³!
III
Pełzam nieraz, jak gadzina,
śród bagnistych skryta łąk,
Kondycja ludzka, Wąż,
Zwierzęta
Jak potulne bydlę w jarzmie,
tak swój twardy zginam kark!
Nie śmiem wichrom spojrzeć w oczy,
nie śmiem wznieść ku chmurze rąk
I światłości niszczycielce
cisnąć groźby z spiekłych warg.
Nieraz patrząc, jak o skarby,
które pośród krwawych mąk
Artysta, Poeta, Sztuka
¹ onne — dające plon.
² r — zadaszenie oparte na czterech słupkach, służące do ochrony przed deszczem składowanych
zbiorów, siana etc.
³ on — neol. rzeczownik utworzony od czasownika: gonić, synonim wyrazu: pęd.
Akordy jesienne
Zdobył wielki duch ludzkości,
czerń⁴ szachrajski wiedzie targ,
Ledwie wzgardę mam na ustach,
ledwie słowo, godne ksiąg.
Zniewieściałych trubadurów⁵,
ledwie łzawe krople skarg.
Nieraz — duszo, nie kłam sobie!
tych złowróżbnych słuchaj tchnień,
Wiatr jesienny ci urąga!
do swej dawnej mocy wróć!
Nie wystarczy, coś posiała
za ubiegłych, wiernych lat…
Zwiędnij, duszo! lub łzy swoje
na płomienne gromy zmień,
Skargi przemień w błyskawice
i z wyżyny swojej rzuć
W to roisko karlich płazów,
plugawiących boży świat.
IV
W blaskach świtu duch młodości
zza jesiennych mgławic wstał —
Młodość
Idzie ku mnie z łąk zapachem,
z barwą kwiatów, z szumem drzew;
Fale żyta płyną za nim,
niby setnej rzeki wał⁶,
Świeże bruzdy w ślad się dymią,
skowrończany strzela śpiew.
Idzie ku mnie, jakby wiatru
marcowego dmący zew —
Odwaga
Z nadziejami idzie ku mnie,
które z łona sennych ciał
Zapragnęły w lwim porywie
wlać herosów wrzącą krew,
Tuk⁷ bajecznych waligórów⁸,
zaród zwycięstw, zaród chwał!
Idzie — w drodze kształt swój zmienia:
Apollina⁹ gładką skroń
Artysta, Poeta, Praca
er — tłum, motłoch.
rdr — wędrowny śpiewak, poeta (postać szczególnie istotna w kulturze średniowiecznej Eu-
ropy), twórca poezji dworskiej, romansów i pieśni opiewających rycerskie czyny.
— tu: fala.
k — reginalizm poznański: szpik kostny.
⁸Waligóra — olbrzym znany z baśniwych opowieści. Mógł unosić lub wywracać góry, stąd jego
nazwa.
⁹Apollo — bóg w mit. gr., opiekun sztuk pięknych.
Akordy jesienne
Na pochmurne zmienia czoło,
pełne krwią nabiegłych żył,
Lutnię zmienia w pług żelazny,
na siermięgę chiton¹⁰ muz…
Idzie — idzie — na globusie
zolbrzymiałą kładzie dłoń,
Świat wywraca w jego osiach,
wielkie morza w dżdżysty pył,
Wielkie góry ziemiowładne
w piarg¹¹ roztrąca, w marny gruz.
V
Śnie młodości! przez szarugi,
przez bijący w oczy śnieg
Młodość, Sen
Skrzydłem wiary prułeś przestwór,
który nie znał, co to kres:
U piór twoich tłum niejeden
i nie jeden zawisł wiek,
Gad niejeden cię owinął
i niejeden warknął pies.
Czym był tobie płacz najdroższych?
czym szyderczy śmiech i stek
Krew, Łzy
Ośliniałych¹² klątw motłochu?
Czym był tobie bóg czy bies?
Mknąłeś, groble rwąc i mosty,
parłeś z hukiem górskich rzek
Wrzała moc w twej rajskiej krasie,
boś był z ludu krwi i łez…
Śnie młodości! wracasz znowu?
Ha! wyrzuty płyną–ć z ust?
Rozczarowanie, Święty
Poorane masz oblicze?
z czoła ścieka zimny pot?
Stój… Weronik¹³ daj mi łaskę,
zmień mą duszę w szmat ich chust —
Zostaw ślady swego lica!…
Wszakże w mgle jesiennych dni
Chłop, Krew, Łzy
Nie straciła swego blasku,
mimo wichrów, mimo słot,
¹⁰ ion — rodzaj sukni bez rękawów noszonej w starożytnej Grecji.
¹¹ ir — drobne okruchy skał, żwir, małe kamienie najczęściej usypane u podnórza gór.
¹² oiniy — oślinionych.
¹³ eronik — użyto tu na zasadzie „poetyckiej licencji” ( ieni oei ) liczby mnogiej; w aluzji tej
chodzi o świętą Weronikę, która podała niosącemu krzyż Jezusowi chustę do otarcia twarzy; na chuście
odbiło się jego oblicze.
Akordy jesienne
Matka twoja, duma święta,
żem jest z ludu łez i krwi.
VI
Dmij wichuro! Z zwiędłych koron
te cmentarne drzewa łuszcz
Wiatr, Grób
I w szalonej mieć zawiści
coraz wyżej na mój grób!
Dmij, wichuro! strzaskaj płytę,
nieśmiertelny połam bluszcz,
Nasyp z gliny zrównaj z ścieżką
dla zawziętych, marnych stóp.
Z korzeniami wyrwij jodłę,
przeniesioną z gęstych puszcz,
Drzewo
Próchniejące kości roznieś —
suche kości to twój łup,
Lecz nic więcej! Ten, co sycił
Praca, Sława
moją pieśń, żywotny tłuszcz
Wsiąkł już w rolę, już z nią zawarł
niezniszczalny, wieczny ślub.
Dmij wichuro! dmij bez miary!
Widzisz, jak się spełnia cud?
Rój żniwiarzy zbiera plony,
co wyrosły z moich dum!
Przygłuszyłeś moje imię —
pamięć w ciemną–ś strącił noc,
A mych zwątpień, mych zachwytów
niedaremny wszak był trud —
Krew
Kłosom z moich ziarn powstałym
błogosławi boży tłum:
W mych zwątpieniach, w mych zachwytach
była jego krew i moc.
VII
Trubadurem być? u pańskich —
u bankierskich stawać bram?
Artysta, Poeta, Sługa,
Pochlebstwo
W duszy, którą Bóg wykąpał
w swych płomieniach, gasić wstyd
Za trzos złota? za kwiat róży
z białej ręki strojnych dam,
Od gorących łon odpięty?
Za lokajów miękki byt?
Co? w pochlebstwa płynne rytmy
krew serdeczną zmieniać nam?
Krew
Akordy jesienne
Zgłoś jeśli naruszono regulamin