DROGA KRZYŻOWA-Dialog z Chrystusem.doc

(56 KB) Pobierz
DROGA KRZYŻOWA

DROGA KRZYŻOWA

DIALOG Z CIERPIĄCYM CHRYSTUSEM

 

STACJA I

Człowiek – Dlaczego milczysz? Czy nie rani Cię ten śmiech, ta korona na głowie i trzcina w ręce? Przecież wystarczy tylko jeden gest, tylko jedno Twoje słowo. Dlaczego tak na mnie patrzysz, Chrystusie? To było tak dawno … Czego ode mnie chcesz? Nie patrz tak, ja …

 

JezusSłyszysz, oni ciągle wołają. Może i ty tam jesteś? Od ciebie zależy tak bardzo wiele.

 

Narrator Dziwne, Bóg oddaje się w ręce człowieka, w moje i twoje ręce. Możesz z Nim zrobić, co zechcesz. On staje codziennie przed tobą, ręce ma związane twoją wolą, usta zamknięte, milczy. Tylko Jego serce nie przestaje mówić o miłości do ciebie. Spotykasz Go, patrzysz na Niego, mijasz Go na ulicy, a On nic, tylko stoi i czeka, a Jego oczy zadają pytanie:

 

Jezus – Po czyjej jesteś stronie w twojej codzienności, w rozmowach, spotkaniach, w radościach     i smutkach. Po czyjej jesteś stronie, gdy ty chcesz, inni nie, lub odwrotnie? Po czyjej jesteś stronie, boisz się? Kogo? Ubiczowałeś Mnie już twoim niezdecydowaniem, z twego lęku przed ludźmi uplotłeś koronę. Jeszcze nie wiesz, więc znowu zostałem skazany. Za co? Za miłość do ciebie. Lecz nie przestanę cię kochać. Nigdy!

 

              STACJA II

Narrator – Już jest krzyż, zwykły drewniany krzyż, pełen sęków i drzazg i wyciągnięte ramiona Mistrza. Teraz, gdy Jego usta milczą, one wołają, a ich krzyk wraz z wiatrem czasu przemierza przestrzenie ludzkich serc, docierając aż do nieba, aby oznajmić, że rozpoczęte zbawienie.

 

Człowiek – Dlaczego nie ma w Tobie buntu, Chrystusie? Dlaczego idziesz cicho, jak baranek na rzeź prowadzony? Dlaczego nie użyjesz swej mocy, dlaczego?

 

Jezus – Bo jestem więźniem twojej woli. Mówisz, że to Ja cię zniewalam, że nakładam na ciebie jarzmo, że doświadczam cierpieniem ponad siły, że wymagam. A tymczasem to ty prowadzisz Mnie na Golgotę, a Ja jestem ci posłuszny. Idę, by znów umrzeć za ciebie. Tak bardzo cię kocham! Już rozpoczyna się krzyżowa droga. Wiem, że znowu spotkam na niej ciebie, już na niej jesteś, ale … jeszcze możesz wybrać swoje miejsce, tym razem inne. Ciągle liczę na ciebie. Już zapomniałem, kto krzyczał przeciw Mnie, kto wyrok wydał, kto krzyż na ramiona zwalił. Kocham was wszystkich, a wy? A ty? Jeśli tak, to pokaż mi, że mnie kochasz, tutaj, nie gdzie indziej, na mojej    i twojej ukrzyżowanej drodze – dzisiaj, nie jutro.

 

              STACJA III

Narrator – Bóg i ziemia w bolesnym ucisku.

 

Jezus – Gdzie jesteś, człowieku, miałeś być ze Mną.

 

Człowiek – Wybacz Chrystusie. Tyle już razy w życiu stchórzyłem przed widokiem bólu i teraz boję się spojrzeć na Ciebie. Boję się widoku Twojej twarzy, Twoich oczu, które mimo bólu nie przestają patrzeć z miłością, Twoich rąk przywiązanych do belki, które nadal błogosławią, i serca przyciśniętego do ziemi, które ciągle kocha.

 

Jezus – Nie bój się, podejdź. Przełam falę ogólnej opinii i pomóż Mi wstać. Chcę iść dalej. Podejdź, podaj Mi rękę. To nic, że inni krzyczą, że kopią i szydzą. Bóg chce iść dalej.

 

Człowiek – Ale przecież już nie masz sił, Chrystusie. Jesteś jedną raną. Zostawiasz za sobą krwawe ślady. A teraz ten upadek i zgniecione ramię …

 

Jezus Czy pójdziesz za Mną? Wahasz się … więc pozwól, że Ja wstanę. Moja miłość jeszcze płonie, a jeśli Mnie choć trochę kochasz i ty nie ustawaj w drodze. Rób to samo co Ja, patrz na wszystkich i zawsze, pomimo wszystko, z miłością. Nie zabraknie ci sił. Nie ustawaj w drodze.

 

Człowiek – Chrystusie!

 

Jezus – Już czas iść dalej. Pójdziesz ze Mną?

 

STACJA IV

Jezus – Czuję, że obok Mnie bije kochające serce. Może to ty, przyjacielu? Pamiętam, że wtedy była to moja Matka. Ona nigdy mnie nie opuściła, nie uciekła, jak inni. Ona szła razem ze mną        i ciągle jest obecna w dziejach miłości Boga do człowieka.

 

Człowiek Chrystusie, dzisiaj ja tutaj jestem, jak wtedy Twoja Matka. Chcę Ci powiedzieć …

 

Jezus – Nie mów nic, tylko bądź ze Mną, jak Ona. Bo widzisz, gdy się kocha nie potrzeba słów. Wystarczy być, gdy inni odchodzą, i serce otworzyć, gdy inni je zamykają. Cieszę się, ze jesteś. Wiedziałem, że przyjdziesz, wiedziałem … Chodźmy dalej, ale teraz chwyć rękę Matki. Będzie ci potrzebna. To dopiero początek drogi.

 

              STACJA V

Człowiek – Chrystusie, szukasz kogoś? Za kim się rozglądasz wśród wycia szalejącego tłumu? Jakże oni Cię nienawidzą, dlaczego?

 

Jezus – A ty, przyjacielu?

 

Człowiek – Ja jestem z Tobą, Mistrzu.

 

Jezus - Weź więc mój krzyż i chodź ze M.

 

Człowiek – Ja, Twój krzyż, ale ludzie pomyślą …

 

Jezus – Nie ważne, co pomyślą. Jeśli naprawdę jesteś ze Mną, nie patrz na to, co myślą inni. Jeśli kochasz … Szymona zmusili żołnierze, tobie mówię: „jeśli chcesz”. Nie każ mi długo czekać, nie każ mi szukać innego człowieka. Ciebie kocham, Ty jesteś mi potrzebny.

 

Narrator – Czy to nie jest dziwne? Bóg potrzebuje człowieka. Wszechmoc prosi o pomoc stworzenie. Potęga pragnie towarzystwa słabości człowieka. Tylko miłość może być tak pokorna     i tak prosta, tylko miłość jest zdolna prosić o pomoc. Nie można bać się ludzi, gdy obok, z krzyżem na ramionach stoi Bóg i prosi, bym Mu pomógł powiedzieć tym, którzy są za i tym, którzy są przeciw, że ich kocha wszystkich.

 

Człowiek – Idę Chrystusie. Podaj mi rękę …

 

              STACJA VI

Narrator W ciemnej masie złości i nienawiści zabłysło światło, którego zgasić nie można, bo zrodzone z miłości i do miłości. Światło dobroci, odwagi, współczucia, zawsze rozjaśnia mroki ciemności.

 

Człowiek – Podaruj mi Chrystusie odbicie Twoje, jak Weronice. Podaruj mi jej chustę bym mógł ją pokazać ludziom, żeby ludzie uwierzyli, żeby zrozumieli, że jestem Twoim przyjacielem.

 

Jezus – Chcesz tylko chustę, a Ja mogę i chcę ci dać wiele więcej. Chcę ciebie chustą Weroniki uczynić. Ciebie chcę w siebie przemienić. Ty masz światłem wiecznym zapłonąć i stać się obliczem moim. Czy otrzymasz ten dar – zależy od ciebie. Jeśli chcesz.

 

Człowiek – Tak Panie, co mam czynić?

Jezus – Pozwól mi swobodnie działać w sobie. Bądź otwarty, zgódź się na każdy dar z mojej ręki, ten radosny i ten bolesny, a potem chodź ze mną dalej w kierunku Golgoty. Czy chcesz, czy mogę swobodnie kształtować twoje wnętrze?

 

              STACJA VII

Człowiek – Co z tego, że idę z Tobą, Panie, gdy Ty znowu upadasz? Gdzie się podziała moc Twoja? Co ja – człowiek zrobić mogę, gdy Ty – Bóg, tak słabym jesteś.

 

Jezus – Czy kochasz Mnie jeszcze? Czy kochasz Mnie właśnie takiego słabego, umęczonego, wyszydzonego, wgniecionego w ziemię i sączącego w nią krew, jak sok z owoców winnych wyciskany w tłoczni. Odpowiedz … a może wstydzisz się do Mnie przyznać, bo jestem jak robak w ziemię wdeptany. Gdy byłem mocny, gdy uzdrawiałem, gdy zmarłych wskrzeszałem, tłumy za Mną chodziły. Bo przynosiłem im ulgę, radość i nadzieję. Teraz niosę za sobą ból, sam będąc cierpieniem. Wszyscy odeszli … czy i ty chcesz odejść? Jesteś wolny. Ale pamiętaj, że kto zachowa swe życie, straci je, a kto straci życie swoje z Mego powodu, ten je odnajdzie. Pomyśl o tym. Ja idę dalej, już widać szczyt, tam ci pokażę jak kocha Bóg.

 

STACJA VIII

Jezus – Nie płaczcie nade Mną. Nie trzeba. Ja wiem, że tak musi być. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby być odepchniętym i wzgardzonym, znieważonym, by w cierpieniu kochać was wszystkich, by w bólu rodzić was dla nieba. Skąd te łzy, przyjacielu?

 

Człowiek – Oczyść mnie, Chrystusie, oczyść mnie z mojego egoizmu, kręcenia się wokół siebie      i naucz mnie tej Twojej miłości, która nie myśli o sobie, lecz służy, naprzeciw wychodzi, pociesza, każdego rozumie. Uczyń mnie nowym człowiekiem, który nie żyje dla siebie.

 

Jezus – Naprawdę tego pragniesz? Więc znowu powtórzę: chodź ze Mną dalej, tam na sam szczyt, tam wszystko zrozumiesz, tam możesz otrzymać …

 

              STACJA IX

Narrator – Bóg – człowiek, drzewo cień dające, radość i ochłodę, odarte z liści, znowu w piach rzucone. Teraz depczą po Nim ci, których przed skwarem chronił, którzy w Jego cieniu, niczym     w cichej przystani odpoczywali i troski gubili.

 

Człowiek – Czy zdołasz znowu się podnieść i dojść na Golgotę?

 

Jezus – Miłość moja większa jest od cierpienia, od bólu i goryczy, od szalejącej wokoło złowrogiej nienawiści. Ona nie pozwoli zostać Mi tutaj, na krok przed celem Mojej drogi. Ciężar win człowieczych przygniata Mnie do ziemi, lecz widzę szczyt. Tam się wszystko dokona.

 

Człowiek – Boję się, Chrystusie. Widok, który Tobie mocy dodaje, mnie napawa lękiem i grozą. Czuję, że tam, na górze czegoś ode mnie zażądasz, że coś się tam stanie. Lecz … Ty się podnosisz, więc idę za Tobą, zdobyłeś mnie, Panie. Lecz powiedz mi, proszę, czego zapragniesz ode mnie, co dać tam zechcesz.

 

Jezus – Na pewno dar Mojej miłości. Czy wszystko wziąć zechcesz, czego Ja zapragnę i czy wszystko oddasz, co Ja wziąć zechcę? Więc chodź i nie pytaj, co to będzie.

 

              STACJA X

Narrator – Szczyt. Wędrówki cel i kolejny ból, ból Boga, który jakby na chwilę zapomniał            o swoim Bóstwie. Ogromny, dławiący ból obnażonego człowieka.

 

Człowiek – Chrystusie! Zdeptany, umęczony, obnażony, a jednak ciągle godny, ciągle zawstydzający wielu, ciągle taki czysty i mocny miłością. Co mogę zrobić dla Ciebie? Ja, słaby człowiek dla obnażonego Boga – Człowieka.

Jezus – Weź wszystko, co dać ci pragnę.

 

Człowiek – Nie masz już nic, nawet szaty Ci zabrano. Cóż więc możesz mi dać?

 

Jezus – A Ja ci nie wystarczę? Przyjmując Mnie właśnie takiego, poniżonego i obnażonego, lecz pełnego miłości, zrozumiesz, że można wszystko stracić i pozostać bogatym, ciągle zdolnym rozdawać, nie żądając nic w zamian. Nie bój się stracić.

 

              STACJA XI

Człowiek – Podarowałeś mi Siebie, a ja zgodziłem się na ten dar, którego ciągle nie umiem zrozumieć. Teraz stoję i patrzę jak Ciebie krzyżują i nic nie mogę zrobić, bo jestem słaby i mały.

 

Jezus – Zgódź się i na to, że Mnie zabrali, lecz nie odchodź, bo tylko na chwilę ponad ziemię dla ciebie będę wywyższony.

 

Człowiek – Jestem tutaj i czekam na Twoje żądania.

 

Jezus – Pragnę …

 

Człowiek – Czego pragniesz Panie?

 

Jezus – Pragnę twojej miłości, pragnę byś wziął mnie w siebie, byś był tu ze mną i pozwolił mi być z tobą wszędzie, dokąd pójdziesz z pod tego krzyża. Ofiaruję ci moją przyjaźń, jeszcze raz na nowo. Pragnę byś ją przyjął wraz z miłością krzyża. Niech ona ci towarzyszy, niech będzie drogowskazem, znakiem nieomylnym, który będzie wołał, że można kochać, i że można wierzyć, że miłość, dobroć, prawda i pokój zwyciężą. Przyjmij moją przyjaźń, przyjacielu.

 

              STACJA XII

Człowiek – Odszedłeś, zakończyłeś życie, zostawiłeś mi przyjaźń i krzyż będący jej znakiem. A na nim martwe Twoje ciało. Teraz już wiem, Chrystusie, już wiem, dlaczego chciałeś widzieć mnie pod krzyżem. Chciałeś mi tutaj powiedzieć jeszcze raz tak bardzo mocno, i tak bardzo wyraźnie, że mnie kochasz ponad wszystko. Panie, teraz już wiem, że mnie miłujesz i wiem, co znaczy miłować. Dziękuję, Panie, że mogę tu być, patrzeć na krzyż i uczyć się jak trzeba miłować. Pragnę tu zostać z Tobą, słuchać głosu krzyża, adorować ciało Twoje, uwielbiać i dziękować. Lecz zbliża się Pascha …

 

              STACJA XIII

Człowiek Zdejmę więc ciało z krzyża i oddam je Matce. Boże, jakże wielka musi być miłość Twoja, skoro oddałeś nam Syna Swojego. On zgodził się na wszystko, cośmy z Nim zrobić chcieli, i trwał do końca wiernie, pełniąc Twoją wolę, a miłując nas, jeszcze z wysokości krzyża, przelewał w nas swoje życie, aż oddał je całe, bez reszty. Teraz On już nie żyje i krzyż stoi pusty. Zwrócono Go Matce, lecz Jego ogromne serce zaczyna bić we mnie. Czuję to naprawdę. Czy zdołam je rozpalić, a raczej pozwolić mu płonąć, bić z całej swej siły? On mówi do mnie i słyszę Jego głos. Mów, panie, bo sługa Twój słucha.

 

Jezus – Bądź wierny, przyjacielu i nie bój się kochać wszystkich Mą miłością. Trwaj, jak Ja, jak Moja Matka, do końca, i pamiętaj, że chcę żyć w tobie pełnią Mego życia. Mogę żyć w tobie tylko wtedy, jeśli ty pozwolisz. Pomyśl …

 

              STACJA XIV

Jezus – Dlaczego nie wierzysz mi, dlaczego jesteś smutny, boisz się ludzi i tego co świat niesie. A przecież Ja daję ci wiarę, nadzieję i miłość, które zawieść nie mogą. Sprawdziłeś to przecież. Patrzysz na grób mój, już nie długo będzie on pusty, wszak powiedziałem ci, że żyć będę, a ty ze mną, że zwyciężę, a ty razem ze mną, że śmierć pokonam i grzech, i że życie panować będzie. Więc podnieś głowę, uśmiechnij się, bądź promienny nadzieją, i nie martw się o jutro, bo Ja, Zmartwychwstanie i Życie, jestem z tobą i będę w tobie, jeśli Mnie pokochasz i podasz mi rękę. Piotrze, czy miłujesz mnie? Człowieku, czy miłujesz mnie bardziej?

 

Człowiek – Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham.

 

Narrator – Teraz już chyba rozumiesz, już nie masz wątpliwości, że zawsze możesz powracać, ciągle zaczynać od nowa, i że zawsze jesteś kochany, nawet wtedy, kiedy odchodzisz, gdy drogę gubisz i ścieżki życia plączesz, że zawsze jest Ktoś, kto czeka, kto na drogę wychodzi, kto ma otwarte ramiona, gotowe ciebie przytulić, gdy zmęczony i zniechęcony drogą powracasz znowu skruszony, i mówisz kolejne „przepraszam”. A On wybacza, jakby to było pierwszy raz,                   i zapomina, że się na chwilę zgubiłeś. Jeszcze rany opatrzy, balsamem łask obmyje i powie cicho gdzieś w sercu, że tęsknił, że szukał, że teraz jest szczęśliwy!

5

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin