Fim 21-2010.pdf

(10125 KB) Pobierz
302438361 UNPDF
Komisja Majątkowa przekazała Kościołowi ponad 60 mld złotych!
IV ROZBIÓR POLSKI
 Str. 9
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 21 (533) 27 MAJA 2010 r. Cena 3,90 zł (w tym 7% VAT)
 Str. 14-15
Tak będzie
wyglądał
Jezus gigant
ISSN 1509-460X
302438361.025.png 302438361.026.png 302438361.027.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 21 (533) 21 – 27 V 2010 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Wstydźcie się wójtowie, burmistrzowie, sołtysi wszystkich miast,
wsi i przysiółków. Sromotnie przegraliście ze Skórczem – mie-
ściną na Pomorzu. To tam, a nie u was odsłonięto pierwszy
pomnik Lecha Kaczyńskiego. Przyznano mu także pośmiert-
nie tytuł zasłużonego obywatela Skórcza. Z tego powodu, że
jego ekscelencja kiedyś tam był. Pokurcz w Skórczu czy Skórcz
w pokurczu?
Epidemia
„Nad trumną ofiar wypadku (pod Smoleńskiem – przyp. red.)
prasowe hieny rozpoczęły swój niszczący proces” – tak o dzien-
nikarzach kielecki biskup Ryczan prawił podczas swojej ho-
milii. Gdy „hieny” obraziły się na łamach swoich mediów,
Ryczana w obronę wzięli inni biskupi. W ich oświadczeniu czy-
tamy: „Nie może nam być obojętne naruszanie Jego autory-
tetu i dobrego imienia. Z tej racji oczekujemy wstrzemięźli-
wości wypowiadanych sądów o księdzu biskupie”. Ożeż wy...
są podatki. Chodzi o rozstrzygnięcie fundamentalne dla
gospodarki – zostawiamy ludziom więcej pieniędzy albo ty-
mi pieniędzmi sami (jako państwo) w większym stopniu
gospodarujemy, utrzymując większą dyscyplinę fiskalną.
W Polsce jest to tradycyjnie temat mniej ważny od teczek,
haków, Katynia i tego, czy ktoś wychował się na podwór-
ku, czy u mamusi na kolanach. Niby prezydent nie ma
w tej kwestii formalnie wiele do powiedzenia, ale może ini-
cjować debatę. Jest to szczególnie ważne teraz, ponieważ
radosna twórczość ostatnich rządów, polegająca na zadłu-
żaniu wewnętrznym i zewnętrznym Polski, może w ciągu
2–3 lat doprowadzić nasz kraj do bankructwa. Co gorsza,
Unia Europejska (o ile jeszcze będzie istniała w obecnym
kształcie) – wykrwawiona z euro po reanimacji Grecji,
a za chwilę kilku innych krajów – nie będzie już wówczas
skłonna umierać za Warszawę. Zdaniem analityków, Euro-
pa ma ostatnią szansę na odstawienie kre-
dytowej kroplówki i uzdrowienie finansów
publicznych. Państwo, które teraz nie za-
ciśnie pasa, nie skieruje wol-
nych środków na nowe
inwestycje i nie wyko-
rzysta swoich wszyst-
kich atutów, za rok
lub dwa lata niechyb-
nie zatrzyma się
w rozwoju, a PKB je-
go obywateli spadnie.
Polska ma mnó-
stwo długów, ale ma też
wiele atutów. Po pierwsze
– pracowitych, przedsiębiorczych i zdol-
nych obywateli. Ponadto bogactwa naturalne,
piękną przyrodę, świetne (na czas pokoju) położenie geo-
graficzne. Sąsiedztwo Niemców, którzy są największymi
światowymi globtroterami, oraz nadrabiających w tej dzie-
dzinie zaległości Rosjan powinno już dawno spowodować
u nas rozkwit infrastruktury turystycznej, co też powoli na-
stępuje. Ostatnio, po samobójczym (bo wszystko na to wska-
zuje) locie tupolewa, jest wreszcie szansa na poprawę sto-
sunków z państwem rosyjskim. Nie wyobrażam sobie, aby
nie był to priorytet rządu i nowego prezydenta.
Po upadku rządów PiS i odejściu Lecha Kaczyńskiego
Polska ma też coraz lepsze notowania w UE. Wśród jej przy-
wódców narasta przekonanie, że Warszawa może mile za-
skoczyć podczas swojej przyszłorocznej unijnej prezydencji.
Oczywiście wybór bliźniaka może obrócić to wszystko
w perzynę i kupę wstydu, ale do tego raczej nie dojdzie.
Tak naprawdę oprócz zadłużenia mamy jeden poważny
problem. Jest to zakres kompetencji polskiego rządu. Z prze-
pisów naszej konstytucji i z konkordatu (autonomia Kościo-
ła) oraz z praktyki wynika bowiem, że wyznacza go Kościół
watykański. Tymczasem wszystkie demokratyczne modele
opierają się na podstawowej zasadzie, że to państwo wy-
znacza kompetencje uczestnikom życia społeczno-politycz-
no-gospodarczego. Upoważnia go do tego suweren, czyli
naród – czy to przez referendum, czy też poprzez parla-
ment. Niestety, w Polsce głos suwerena – narodu – nie li-
czy się. Mało tego, że od 20 lat jesteśmy skazywani na wy-
bór spośród wybrakowanych list kandydatów, to wybrani
przez nas decydenci nie mają nawet szansy porządzić tak,
jak chcą. Karty rozdają biskupi. A czynią to, wykorzystując
nieweryfikowalne dane, że 96 procent obywateli RP to rzym-
scy katolicy. Naturalnie glejt ten Episkopat wykorzystuje
w celu osiągnięcia korzyści merkantylnych – materialnych
i politycznych, nie zaś – jak kłamliwie głosi – dla dobra i zba-
wienia ludu bożego, co „FiM” udowadniają od z górą
10 lat. Chociaż jeśli ktoś wierzy, że msze żałobne i inne mo-
dlitwy (np. wypominki) wykupione u księdza zbawią czyjąś
duszę, to może też uwierzyć, że 5 miliardów zł rocznie z pań-
stwowej kasy (i co najmniej drugie tyle z kasy samorzą-
dów) zbawi cały naród.
Politycy wszystkich opcji od 20 lat chowają się pod płasz-
czykiem katolickich hierarchów, uznając, że ci mogą ich
uchronić przed gniewem obywateli. Dla przedłużenia swo-
jej kariery posła, ministra czy premiera gotowi są oddać re-
alną władzę biskupom. Kościół rządzi Polską za pomocą kon-
kordatu (którego postanowienia interpretuje sam jak chce),
zindoktrynowanych przez siebie partii oraz agentów Opus
Dei. Armia kapelanów Krk sprawuje nadzór nad wszystkim
– począwszy od kół wędkarskich, poprzez poszczególne bran-
że, aż po Pałac Prezydencki. Czy ja przesadzam? Konfabu-
luję? Bynajmniej. Bo czy ktoś może sobie u nas wyobrazić,
że rząd lub któraś z partii forsuje jakieś prawo, któremu
otwarcie sprzeciwia się Episko-
pat? Czy Sejm ma szansę takie
prawo uchwalić? Nie, to niemoż-
liwe. Szanse są co najwyżej
na kompromisy, które też zakre-
śla Episkopat – tak jak to było
w przypadku aborcji, religii
w szkole, zwrotu majątków
kościelnych, a niedługo bę-
dzie z in vitro. Wszystkie
ważne społecznie ustawy
lub rozporządzenia są kon-
sultowane z watykański-
mi nadzorcami. Przypomi-
na to jak ulał czasy tuż
przed trzecim rozbiorem,
gdy polski król i sejm, za-
wiadując okrojoną ojczyzną,
musieli uzyskać akceptację Moskwy dla każde-
go ze stanowionych praw.
Fakt, że realny ośrodek władzy nad naszym krajem mie-
ści się w Watykanie i przy ul. Miodowej, ośmiesza nas
w oczach całego postępowego świata i podważa zaufanie
do oficjalnych przedstawicieli RP. Uprzywilejowanie Ko-
ścioła (ulgi i zwolnienia podatkowe niezgodne z prawem
unijnym) powoduje, że wielu postępowych obywateli nie
utożsamia się ze swoim państwem. Spada zaufanie do po-
lityków (niska frekwencja wyborcza), którzy z braku idei
i z powodu ograniczenia swoich kompetencji prowadzą bła-
zeńskie wojny na trumny, haki, komórki, penisy i inne ga-
dżety. Jednocześnie próbują na wyścigi spełniać zachcian-
ki biskupów, łudząc się, że dzięki temu wygrają wybory.
Czynią tak władze wszelkich szczebli.
Dla Kościoła taki porządek rzeczy jest wielce pożądany.
Duchowni nie muszą zabiegać o wiernych; w nosie też ma-
ją złodziejskie i seksualne afery we własnym gnieździe, bo
kasa płynie do nich od państwa i z nieopodatkowanych ko-
ścielnych biznesów.
Nikt nie może zaprzeczyć, że to polskie państwo pełni
rolę służebną wobec watykańskiego Kościoła. Robi m.in.
wszystko, aby uchronić monopol kleru na niektóre usługi
(np. cmentarze), i to wbrew prawu europejskiemu. Państwo
przejęło także na swoje barki koszty funkcjonowania Kościo-
ła: szkolenie kościelnych kadr, utrzymanie kapelanów w szpi-
talach, finansowanie katechezy szkolnej, katolickich placó-
wek leczniczych i pomocy społecznej itd.
A źródłem tej watykańskiej epidemii cholery nad naszym
krajem jest obłudne kłamstwo, że Kościół rzymskokatolicki
ma w Polsce 96 procent wyznawców, podczas gdy nie ma
nawet tylu ochrzczonych. Jak to kłamstwo odkręcić? Jak
sprawić, żeby prawda nas wyzwoliła? Należy wprowadzić
podatek kościelny na wzór niemiecki: kto katolik, ten płaci.
Reszta ma to w nosie. Kandydat lewicy na prezydenta po-
winien z takim m.in. projektem startować w wyborach. Gdy-
by lewica miała swojego kandydata.
Jak miło. Biskup Życiński wściekł się na ultrakatolicką, naro-
dową „Frondę”, nazywając ją antychrześcijańską. Za co to
wszystko? Za to, że „Fronda” w niewybrednych słowach skry-
tykowała wybór Kowalczyka, agenta SB, na prymasa Polski.
Cokolwiek byśmy sami o Kowalczyku myśleli, to akurat w spra-
wie „Frondy” zgadzamy się z abp. Życińskim w stu procen-
tach. Nawet możemy dorzucić parę epitetów od siebie.
Na krakowskich Błoniach w nocy z 13 na 14 maja Prawdziwi
Polacy Katolicy postawili wielki „Krzyż pamięci Jana Pawła
II”. I stał się cud – władza kazała krzyż zdemontować, bo
wzniesiono go bez pozwolenia budowlanego. Teraz Prawdzi-
wi Polacy zbierają się w miejscu „bestialsko wyciętego krucy-
fiksu” i się modlą. To znaczy zbierali się do 17 maja, ale jak
zaczęło lać, to ochota im przeszła.
Z dolnośląskich kościołów uciekają wierni. I to wcale nie
przed powodzią. Populacja aktywnych katolików zmniejsza się
tu o ok. 3 procent... rocznie! Drastycznie maleje też liczba
spowiadających się i przystępujących do komunii. To wyniki
badań Instytutu Statystyki Krk. „No to co? Na tle innych państw
zachodnich nadal wypadamy dobrze” – nadrabia miną ks. dr
Stanisław Jóźwiak. Na razie. Za jakieś10 lat przyjdzie emi-
grować na misje...
To, że coraz mniej wiernych odwiedza kościoły (nie tylko
na Śląsku, ale i w całej Polsce) nie oznacza, że ubywa świą-
tyń. Przeciwnie. Obecnie w naszym kraju jest ponad 10 tysię-
cy kościołów (nie licząc tych w budowie). Równo dwa razy
więcej niż 40 lat temu!
Ksiądz Roman Łodwig, proboszcz parafii Najświętszego Serca
Jezusowego w Łodzi, najął do kościelnej agitacji przedwybor-
czej radiomaryjnego oszołoma Jerzego Roberta Nowaka. Ten,
stojąc przed ołtarzem, przez blisko 2 godziny pluł na Platformę
Obywatelską i w końcu sobie poszedł. „O co chodzi? Nie widzę
w tym niczego złego” – oświadczył Łodwig dziennikarzom.
Kaczyński był na komunii córki Elżbiety Jakubiak. A gdy za-
częły błyskać flesze i szumieć kamery, wręczył dzieciom po-
słanki PiS prezenty – supernowoczesne iPody. Chwilę później
wziął na ręce synka Pawła Kowala i coś mu szeptał do ucha.
Hodowca zwierząt futerkowych ma w ten sposób zafunkcjo-
nować w pamięci Polaków jako człowiek rodzinny. A że to
cudze dzieci? No to co? Ilu rogaczy jest w identycznej sytu-
acji i nawet o tym nie wie?
Nie będzie mszy polowej celebrowanej przez Dziwisza. Nie
zjadą się dzieciaki ze szkół imienia JPII. Nie zagrają orkie-
stry dęte z całego kraju. Nie będzie wielkiego koncertu „W hoł-
dzie Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II w 90 rocznicę uro-
dzin”. Bo w Wadowicach jest powódź. Niniejszym zawiada-
miamy komisję watykańską o kolejnym cudzie papieskim: w za-
lanym mieście jeszcze nikt nie utonął! Zapewne powodzianie
śpiewają „Barkę”.
Bóg kocha Caritas. Hala w Chorzowie, kopalnia Halemba, Smo-
leńsk, a teraz jeszcze niebo sikające strugami wody. Taki fart!
Natychmiast ogłoszono zbiórkę datków dla powodzian. I znów
pieniądze gdzieś się rozpłyną. Jak to w czasie powodzi.
Watykan w panice wysłał do sądu w Kentucky swoich praw-
ników, którzy domagają się oddalenia pozwów ofiar księży pe-
dofilów przeciwko papieżowi. Prawnicy ofiar przytaczają słyn-
ny tajny kościelny dokument „Crimen sollicitationis”, który
nakazuje ukrywanie pedofilii duchowieństwa. A to jest w USA
ciężkie przestępstwo. Jeśli sąd oddali wniosek watykańskich
papug, Benedykt po przekroczeniu amerykańskiej granicy mo-
że zostać aresztowany.
Na placu św. Piotra w Rzymie kilka tysięcy wiernych 16 ma-
ja manifestowało swoje poparcie dla Benedykta XVI. Tak zwa-
ny Papa Day został zorganizowany przez włoskie stowarzy-
szenie katolickie na znak protestu przeciw krytykowaniu pa-
pieża za plagę pedofilii w Kościele. Manifestacji poparcia dla
molestowanych dzieci nie zorganizował nikt.
JONASZ
J ednym z najważniejszych tematów kampanii wyborczej
302438361.028.png 302438361.001.png 302438361.002.png 302438361.003.png 302438361.004.png
Nr 21 (533) 21 – 27 V 2010 r.
GORĄCE TEMATY
3
bardzo często szydzi
na antenie z ogłupia-
jących naród „polsko-
języcznych tytułów prasowych pozo-
stających we władaniu zagraniczne-
go kapitału” i wygłasza teorie o za-
letach „jedynego prawdziwie polskie-
go »Naszego Dziennika«”. Przy każ-
dej okazji zapewnia swoich fanów,
że jeśli już musi komuś dać zaro-
bić, to wyłącznie rodzimym firmom
( vide: przypadek wierceń geotermal-
nych, gdy żebrząc o datki, ekspono-
wał fakt wykonywania prac przez
spółkę z Jasła), byle tylko nie wzbo-
gacili się na Polakach jacyś paskud-
ni Niemcy, że już nie wspomnimy
o biznesmenach z Izraela...
Gdy podczas ubiegłorocznej
17 Pielgrzymki Rodziny Radia Ma-
ryja startowała nowa telefonia ko-
mórkowa „wRodzinie” (wspólny in-
teres Rydzykowej Fundacji „Lux Ve-
ritatis” i spółki CenterNet), a Ja-
rosław Kaczyński występował w ro-
li komiwojażera, zachwalając tele-
fony komórkowe przed pielgrzyma-
mi, o. Tadeusz wołał do zgroma-
dzonych na Jasnej Górze:
– Dzisiaj witamy „wRodzinie”.
Co wy na to? Postanowiliśmy. Przy-
szli do nas i nam zaproponowali.
Kapitał polski! Żeby te pieniądze
nie wypływały z Polski!
Jarmark w religijnym sanktuarium
nie wszystkim przypadł do gustu, więc
kilka dni później o. Rydzyk tłumaczył:
– Dlaczego żeśmy to zrobili?
Bo to jest kapitał polski, dlatego
współpracujemy z tym CenterNetem.
Rydzyk zdradza Rodzinę
Dyrektor Radia Maryja pracuje „na czarno”.
Dla Niemca!
15 proc. ludności zamieszkałej na te-
renie Polski oraz 30 proc. na koniec
roku 2012.
Problem polega na tym, że takiej
własnej infrastruktury CenterNet nie
miał i zapewne długo jesz-
cze mieć nie będzie, co
na dzień dzisiejszy czyni
go de facto tzw. opera-
torem wirtualnym, czy-
li jedną z wielu firm
istniejących na ryn-
ku dzięki korzysta-
niu z urządzeń
któregoś z czte-
rech potenta-
tów (Center-
tel – operator
telefonii Orange, Po-
lkomtel – Plus, Simplus, Sami
Swoi, P4 – Play, Polska Telefonia Cy-
frowa – Era, Heyah), pochłaniających
lwią część zysków.
Partner o. Rydzyka wybrał tę
ostatnią spółkę, zawierając z PTC
umowę (jej minimalną wartość
do maja 2013 r. oszacowano na 48
mln zł) o „usługach telekomunika-
cyjnych w miejscach, w których Cen-
terNet nie dysponuje własną siecią”,
czyli prawie wszędzie. I doprawdy
aż boimy się pomyśleć, co powie
Rodzina Radia Maryja, jeśli nie
daj Boże rozniesie się, że PTC
jest w 93 proc. własnością Niem-
ców z koncernów Telekom
Deutschland GmbH i T-Mobile,
czyli że kasa za rozmowy jednak
wypływa z Polski...
Ale to nie wszystko: okazuje się,
że biznesowy partner o. Rydzyka na-
wiązał bardzo ścisłą kooperację ze
spółką Aero2, za którą stoi kapitał
właściciela Polsatu Zygmunta So-
lorza . Oto przed miesiącem Aero2
objęło wyemitowane przez właści-
ciela CenterNetu papiery dłużne
warte 20 mln zł, a od kilku dni obie-
ma spółkami dowodzi jeden prezes
Adam Kuriański (dotychczas szef
zarządu Aero2). Smaczku tej fuzji
dodaje fakt, że całkiem niedawno
„Nasz Dziennik” wylewał kubły po-
myj na Solorza, jakoby „chętnie
współpracował z komunistyczną bez-
pieką” , a gdy biznesmen wytoczył ga-
zecie proces o naruszenie dóbr oso-
bistych (zakończony wyrokiem na-
kazującym przeprosiny), Rydzyko-
wy ekspert napisał: „(...) właściciel
Polsatu nie posiada obecnie zdolno-
ści honorowej i z tej racji nie jest moż-
liwe dalsze naruszanie jego dóbr” .
I pomyśleć, że o. Tadeusz będzie
teraz nań pracował! No, ale z dru-
giej strony... czy jest jeszcze coś, cze-
go on nie zrobi dla pieniędzy?
ANNA TARCZYŃSKA
Kapitał polski! Dajemy usługi,
po prostu Fundacja „Lux Veritatis”
pracuje, daje pewne usługi, i za to
dostanie pieniądze (cyt. z wygłoszo-
nej 20 lipca „homilii” do wiernych
zgromadzonych na spotkaniu Ro-
dziny Radia Maryja Bożej w Bor-
ku Starym k. Rzeszowa).
„»Lux Veritatis« podpisała umowę
z firmą, w której jest sto procent pol-
skiego kapitału” – podkreślał na ła-
mach „Naszego Dziennika” o. Jan
Król , główny księgowy imperium. „(...)
Dla osób związanych z naszą rozgło-
śnią jest to też bardzo ważne. Bo prze-
cież jakaś część z moich opłat będzie
przeznaczona na cele, z którymi się
identyfikuję, w ten sposób dodatkowo
mogę je wesprzeć” – zaakcentował .
Po raz kolejny okazuje się, że
obaj panowie są mistrzami w ro-
bieniu członkom Rodziny wody
z mózgów, ale zanim to udowodni-
my, przypomnijmy, na czym polega
telefoniczny interes o. Rydzyka...
~~~
CenterNet należy do grupy ka-
pitałowej Romana Karkosika –ab-
solutnie prawdziwego Polaka róż-
niącego się od innych jedynie tym,
że jego majątek szacowany jest na
ponad 1 mld dolarów. Podpisując
z „Lux Veritatis” umowę (jej wartość
oszacowano na 150 mln zł w la-
tach 2009–2013) o „budowie sieci dys-
trybucji oraz warunkach sprze-
daży produktów i usług”
(docelowo 2 tys.
punktów sprze-
daży) przy wpro-
wadzeniu na ry-
nek marki „wRo-
dzinie” (współwła-
sność układających się
stron), spółka Karkosi-
ka wystawiła kontrahen-
towi 10 weksli na kwotę
0,5 mln zł każdy. Innymi sło-
wy: nawet jeśli interes z te-
lefonami nie wypali, o. Rydzyk
niczym nie ryzykuje, bo ma już 5 mln
zł w kieszeni (por. „Córki ojca Ry-
dzyka” – „FiM” 32/2009).
Biznes jest prosty: „Lux Verita-
tis” nagania klientelę wywodzącą się
z Rodziny, a CenterNet świadczy
usługi telekomunikacyjne. Według
warunków koncesji, firma była zo-
bowiązana do pokrycia zasięgiem
własnej sieci takiego obszaru, żeby
nie później niż na koniec 2009 r. mo-
gło z jej usług korzystać co najmniej
na – brała z NFZ pieniądze za świad-
czenia, których nie udzielała. To już
jest pewne. Pozostaje tylko pytanie, ile by-
ło takich przypadków...
Na wniosek Zachodniopomorskiego Od-
działu Wojewódzkiego Narodowego Fundu-
szu Zdrowia szczecińska policja sprawdza
dziwne praktyki dr E. K. , która uchodzi za naj-
wybitniejszą w regionie specjalistkę w dzie-
dzinie psychiatrii. Jest biegłą sądową i człon-
kinią władz naczelnych największej polskiej
organizacji zrzeszającej psychiatrów sądowych.
Z naszych informacji oraz przecieków z pro-
kuratury i NFZ wynika, że środowisko lekar-
skie może wkrótce odczuć potężny wstrząs...
Irena (imię zmienione) jest w trakcie roz-
wodu przeprowadzanego z powództwa mę-
ża, człowieka ustosunkowanego. Jego koron-
nym argumentem podniesionym w trakcie jed-
nej z rozpraw było twierdzenie, że żona jest
chora i leczy się psychiatrycznie w przychod-
ni kierowanej przez dr E.K. pod jej osobistą
opieką. Pozwana osłupiała, bo wykonuje za-
wód zaufania publicznego, którego nieodłącz-
nym atrybutem jest stuprocentowe zdrowie
na umyśle. Owszem, miała kiedyś okazję po-
znać dr K., ale nigdy w życiu nie była u niej
ani u żadnego innego psychiatry w charakte-
rze pacjentki. O jakiej więc chorobie mówi
mąż i skąd o niej wie, skoro już od daw-
na nie mieszkają razem?
– Po uzyskaniu informacji, że w kierowa-
nej przez dr K. przychodni dla nerwowo i psy-
chicznie chorych mam założoną historię cho-
roby i jestem tam leczona, chciałam uzyskać
wgląd do rzekomo istniejącej dokumentacji
Historia choroby
i 20 lipca 2009 r. NFZ zapłacił przychodni, a je-
śli tak, czy były ku temu podstawy, czy może sta-
nowi to wyłudzenie pieniędzy i powinno zostać
zbadane przez prokuraturę?” – zapytała Irena
prezesa Zachodniopomorskiego Oddziału Wo-
jewódzkiego NFZ w piśmie z 27 marca 2010 r.
Dr E.K. przyznaje, że „nie widziała u Ireny
żadnych wskazań do założenia historii choro-
by”, bo nie było potrzeby jej leczenia, więc spo-
tkanie z nią jedynie „odnotowała w zeszycie kon-
sultacyjnym”, ale poszła w zaparte, zaprzecza-
jac, jakoby miało charakter czysto towarzyski.
Reszta jest oczywiście tajemnicą lekarską...
Po przeprowadzeniu postępowania spraw-
dzającego i złożeniu wyjaśnień przez dr K. NFZ
stwierdził, że „szczegółowa analiza wniesionej
sprawy wskazuje na nieprawidłowości w doku-
mentowaniu przez lekarza (...) udzielonych świad-
czeń, w tym uznanie rozmowy telefonicznej
za poradę lekarską, których realizacja została
wykazana do rozliczenia ze środków NFZ” .
Tak oświadczył zastępca dyrektora ds. medycz-
nych zachodniopomorskiego NFZ lek. med.
Tomasz Żukowski w piśmie z 30 kwietnia 2010
roku, zapewniając, że NFZ wyegzekwuje od dr
E.K. zwrot nienależnych jej pieniędzy.
– Nie chodzi tylko o zwrot kasy. Chcąc
chronić swój tyłek, NFZ zawiadomił też or-
gana ścigania, bo przypadek Ireny nie jest
ewenementem . Podrzucili nam śmierdzące
jajo, bo pani doktor jest bardzo poukłada-
na w Szczecinie i ma znakomite relacje z są-
dami, prokuraturą oraz policją, więc trudno
w tej chwili prognozować, jak to wszystko
się zakończy – twierdzi nasze źródło w ko-
mendzie wojewódzkiej.
DOMINIKA NAGEL
moich „dolegliwości”. Podczas pierwszej wi-
zyty spotkałam się z kategoryczną odmową.
Poinformowałam pełnomocnika procesowe-
go, a po kilku dniach ponowiłam żądanie. Ku
mojemu najwyższemu zdumieniu okazało się,
że takie papiery jednak istnieją! Wydano mi
ich kserokopie bez żadnego uwierzytelnienia
„za zgodność z oryginałem” ani nawet pie-
częci nagłówkowej przychodni i daty sporzą-
dzenia oraz wydania kopii dokumentacji me-
dycznej – podkreśla Irena.
Historia jej choroby składa się z trzech
karteluszków:
~ na dwóch znajdujemy opis pierwszej wi-
zyty kobiety u dr K. (30 czerwca 2009 r.) z prze-
prowadzonym wywiadem psychiatrycznym, da-
nymi osobowymi pacjentki, PESEL-em, ad-
resem oraz numerami zastosowanych proce-
dur medycznych 94.11 i 94.42 (według Mię-
dzynarodowej Klasyfikacji Procedur Medycz-
nych oznaczają odpowiednio „psychiatryczną
ocenę stanu psychicznego” i „terapię rodzin”);
~ trzecia kartka dotyczy rozmowy z Ire-
ną w dniu 20 lipca 2009 r. „Ustaliłam pa-
cjentce termin badania psychologicznego
na 06.08.09 u mgr K (...), ale telefonicznie
stwierdziła, że jest to niemożliwe, bo jest wte-
dy na weselu” – odnotowała dr K.
Wszystkie zapiski zostały sporządzone
przez nią własnoręcznie i na każdym znajdu-
je się jej pieczątka lekarska.
Irena przyznaje, że korzystając z protekcji
przyjaciółki, faktycznie spotkała się w czerw-
cu 2009 r. z dr K., ale tylko jeden jedyny raz
i wyłącznie po to, żeby porozmawiać o niepo-
kojących zachowaniach członka swojej najbliż-
szej rodziny. Co istotne: podczas tej wizyty
w ogóle się nie rejestrowała, a oprócz imie-
nia i nazwiska nie podała wówczas psychia-
trze żadnych innych danych osobowych!
– Nawet nie miałam ze sobą dokumen-
tów, bo miałyśmy pogadać prywatnie i wysko-
czyłam na chwilę z pracy, gdy dostałam wia-
domość, że pani doktor ma akurat wolne okien-
ko. Jeśli zaś chodzi o ten zapisek z lipca, to
odnosi się prawdopodobnie do krótkiej roz-
mowy telefonicznej. Zadzwoniła, żeby umówić
mnie z psychologiem. Po co? Nie umiała sen-
sownie odpowiedzieć, więc podziękowałam,
wymawiając się jakimiś obowiązkami, już na-
wet nie pamiętam jakimi – dodaje Irena.
„Skoro Pani Doktor potwierdziła w doku-
mentacji medycznej zastosowanie określonych
procedur, to zapewne moje rzekome wizyty u niej
zostały wykazane do NFZ w zestawieniu mie-
sięcznym pracy przychodni, a NFZ na tej pod-
stawie wypłacił odpowiednie świadczenia pienięż-
ne. Proszę o udzielenie odpowiedzi, czy zakłada-
nie dokumentacji lekarskiej w ... (tu pełna na-
zwa i adres przychodni – dop. red. ) osobom nie-
leczącym się tam jest zgodne z prawem? Czy
za dwie wskazane wizyty w dniach 30 czerwca
O jciec Tadeusz Rydzyk
L ekarka – sława medyczna Szczeci-
302438361.005.png 302438361.006.png 302438361.007.png 302438361.008.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 21 (533) 21 – 27 V 2010 r.
POLKA POTRAFI
Mała, a cieszy
Z innych kościelnych publikacji
możemy się dowiedzieć, że antykon-
cepcja hormonalna powoduje (poza
zdrowotną ruiną oczywiście): bloka-
dę przeżyć wyższych, kalectwo emo-
cjonalne, degradację roli dziecka w ro-
dzinie, utratę ideałów, poczucie bez-
nadziei, osłabienie więzi małżeńskiej
i sprowadza nas do roli... bezmyśl-
nie kopulującego zwierzątka.
Według sondaży, 70 proc. Pola-
ków uważa, że pigułki antykoncep-
cyjne powinny być bezpłatne. O tym
możemy zapomnieć. Bo... „są nie-
zgodne z naukami Kościoła”. U nas
zakazuje się przecież aborcji, a an-
tykoncepcję ogranicza zgodnie z mak-
symą: Obywatelko, radź sobie sama!
Za rządów spółki PiS-LPR-Samo-
obrona z ław poselskich wypłynął na-
wet zamysł, aby na opakowaniach pi-
gułek umieszczać ostrzeżenia podob-
ne do tych widniejących na wódce
i papierosach. Efekt łatwy do prze-
widzenia. Już i tak 38 proc. Polek
antykoncepcji nie stosuje wcale. Nie-
które z nich wolą potem wyrzucić
noworodka na śmietnik.
Chociaż, co pocieszające, rośnie
liczba kobiet stosujących pigułki sys-
tematycznie. Wśród tych zabezpie-
czających się młode dziewczyny
(18–24) trzy razy mniej dowierzają
metodom naturalnym, zwanym po-
tocznie watykańską ruletką, niż ko-
biety z pokolenia ich matek.
Na złość katolickim sekspertom.
JUSTYNA CIEŚLAK
Prowincjałki
Wydawałoby się, że w Polsce nie brakuje
krzyży. Jednak 50-letni mieszkaniec Torunia
połasił się na krzyż z kościoła świętego Jakuba. Zabrał go i zaczął z nim ucie-
kać podczas mszy. Dopadli go inni wierni i zdobycz odebrali. Grozi mu do
5 lat więzienia. Z kolei w Żarach zakonnica wyrwała złodziejowi srebrny kielich
mszalny. Co ciekawe, wszyscy złodzieje świętości twierdzą, że są katolikami.
W maju, miesiącu różańca i Ma-
ryi, Polkom niekatoliczkom przy-
pomniano o pewnej niegodziwej
rocznicy.
Równo pół wieku temu dopusz-
czono do sprzedaży pigułki antykon-
cepcyjne. Wynalazek iście szatański!
Pierwsza tabletka zapobiegają-
ca poczęciu trafiła na amerykański
rynek w 1960 roku. W Polsce poja-
wiła się 6 lat później. Dzięki cudow-
nemu medykamentowi kobiety sa-
me zaczęły decydować o tym, jak
liczna będzie ich familia, uniezależ-
niły się od ślubnych wybranków i od-
ważyły myśleć o życiu zawodowym.
Obecnie pigułkę antykoncepcyj-
ną łyka ponad 80 mln kobiet
na świecie. W ciągu ostatnich 50 lat
była wielokrotnie unowocześniana.
Ta współczesna zawiera od 10 do 30
razy mniej hormonów niż tabletka
wyprodukowana pół wieku temu
i jest jednym z najskuteczniejszych
środków zapobiegających ciąży.
Kościelni mentorzy – przeciwni
zarówno pigułce, jak i wszystkiemu,
co powstrzymuje bezmyślny rozród
ku chwale bożej – niezmiennie pro-
dukują rewelacje na jej temat.
Do najciekawszych należą odkrycia
doktora Castellviego , prezesa Mię-
dzynarodowej Federacji Stowarzy-
szeń Katolickich Lekarzy, który
na łamach watykańskiego dzienni-
ka „L’Osservatore Romano” obwie-
ścił: „Pigułki antykoncepcyjne mają
niszczycielski wpływ na świat fauny
i flory!” Powód? „Przyjmujące je ko-
biety wydalają później z siebie »tony
hormonów«” . Poza tym, jak wyliczył
watykański doktor, niewinnie wyglą-
dające pigułeczki łamią pięć fun-
damentalnych praw człowieka: pra-
wo do życia, zdrowia, edukacji, in-
formacji i równości płci...
Staruszce z Myśliborza – kiedy akurat się
modliła – w dom wjechało rozpędzone au-
to osobowe. Kierowca samochodu zginął na miejscu, staruszka ocalała, ale
uległa potłuczeniom. Twierdzi, że życie zawdzięcza różańcowi, który właśnie
trzymała w ręku. Cóż, równie prawdopodobne jest, że odmawiany różaniec
ściągnął na jej dom nieszczęście.
Afera w Radomsku. Na policję zadzwoni-
ła 68-letnia kobieta z elektryzującą informa-
cją: „Zabił mnie brat, leżę w kuchni”. Nie bacząc, że telefon był teoretycznie
z zaświatów, na miejsce wysłano wszelkie służby. Ratownikom drzwi otwo-
rzyła... zamordowana. Twierdzi, że czuje się dobrze i że... nigdy nie dzwoniła
na policję.
Opracował MaK
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Dawno już nie widziałem takiej pięknej katastrofy. Jeszcze kilka żartów Ko-
morowskiego, jeszcze parę wpadek z otwieraniem serwera lub ściągami z Wi-
kipedii, jeszcze kilka wypowiedzi jego fanów i piosenek w stylu Wojewódzkie-
go i prezydentem będzie Jarosław Kaczyński.
(Marek Migalski o kampanii Bronisława Komorowskiego)
Nikt nie neguje, że w Ruandzie i Burundi są ludzie, którzy cierpią, tylko tak
za bardzo na co dzień się tym nie zajmujemy. Jeżeli Polska by miała spaść
do rangi zainteresowania, jaką obdarzona jest Ruanda czy Burundi w świe-
cie, to byłby najlepszy argument za wybraniem człowieka, który ma doświad-
czenie w hodowli zwierząt futerkowych, natomiast nie ma doświadczenia by-
cia ojcem czegokolwiek i czymkolwiek.
(Władysław Bartoszewski o Jarosławie Kaczyńskim)
Spontaniczna żałoba części społeczeństwa po katastrofie w Smoleńsku nie bar-
dzo mnie zaskoczyła, gdyż pamiętam żałobę po śmierci Bolesława Bieruta,
kiedy to tłumy tak samo spontanicznie wyległy na ulicę i tak samo długi był
strumień ludzi przesuwający się dniem i nocą przed jego trumną.
(prof. Bronisław Łagowski, historyk idei, filozof)
Polski patriotyzm polega na wzruszaniu się orłem w koronie, powstańcami
warszawskimi i tym podobnymi symbolami, na obchodzeniu rocznic. Polski
patriotyzm polega w gruncie rzeczy na kulcie patriotyzmu, a nie na tym, że
pragnie się kraj doskonalić, upiększyć, sprawić, aby Polska w rywalizacji na-
rodów zajmowała lepsze miejsce.
kościoła potwierdzają, że jest on w kryzysie. Tym-
czasem wszystko wskazuje na to, że ten rok będzie
dla hierarchów jeszcze gorszy niż poprzednie.
Środowiska kościelne lubią porównywać swoją in-
stytucję do „łodzi Piotrowej”. To porównanie jest zresz-
tą nadużyciem, bo rybak i apostoł Piotr, prosty żyd or-
todoksyjny, padłby trupem, gdyby dowiedział się, jak
paskudnej sprawie ma
patronować. Ale jeśli
już porównywać Ko-
ściół katolicki w Pol-
sce do łodzi, to jest to
łódka coraz bardziej
opustoszała i nabiera-
jąca wody. Nawet kościelna statystyka to potwierdza.
Opublikowano właśnie dane na temat liczby osób
praktykujących w roku 2009. Niby nie jest tak źle w po-
równaniu z innymi krajami Europy, bo obliczono, że
w jedną z październikowych niedziel było w kościele 41
proc. zobowiązanych do praktykowania, czyli katoli-
ków powyższej wieku siedmiu lat i niechorujących ob-
łożnie. Ale to znaczy, że na mszy był co trzeci Polak,
bo 11 proc. mieszkańców tego kraju to niekatolicy. A to,
że ktoś akurat w tę niedzielę został zauważony w ko-
ściele i policzony, to nie znaczy jeszcze, że bywa tam
regularnie. Liczba więc regularnie praktykujących jest
sporo mniejsza. Okazuje się zatem, że stale praktyku-
jący są w tym kraju mniejszością, i to mniejszością po-
krywającą się mniej więcej z liczbą wyborców PiS...
Do związków PiS i kleru jeszcze wrócimy, ale za-
znaczmy, że sam Kościół potwierdza, że od 1989 roku
stracił 10 proc. praktykujących (ich odsetek spadł z po-
nad 50 do ponad 40 proc.). To znaczy, że spośród cho-
dzących regularnie do Kościoła przestał chodzić co pią-
ty. Co gorsza, w dłuższej perspektywie ten spadek się
nasila – prawdziwy zjazd zaczął się po śmierci Jana Paw-
ła II . W latach 2007–2008 tąpnięcie wyniosło aż 3 pro-
cent. Tłumaczono to wyjątkowo brzydką pogodą w paź-
dzierniku 2008 r., gdy dokonywano liczenia. Ale rok 2009
przy świetniej pogodzie był lepszy tylko o jeden pro-
cent. Zatem spadek się utrzymuje, i to mimo powrotu
części emigrantów do kraju w ubiegłym roku.
Dlaczego zawracam Czytelnikom głowę tymi cyfer-
kami? Bo myślę, że warto wiedzieć, w którym miejscu
się znajdujemy. A znajdujemy się już za progiem więd-
nięcia Kościoła w Polsce. Innymi słowy, krajowy katoli-
cyzm podąża tam, gdzie jest już niemal w całej Europie
– w miejsce odrzuce-
nia przez społeczeń-
stwo, tracenia wpły-
wów, wreszcie powol-
nego bankructwa. Co
istotne, w diecezjach
wielkomiejskich,
na przykład warszawskiej i katowickiej, spadek jest jesz-
cze bardziej drastyczny – od 2006 roku ubyło tam aż 10
proc. praktykujących. Oznacza to powielenie znanej
na świecie prawidłowości, że kryzys Kościoła zaczyna
się w wielkich miastach, a za nimi idzie powoli reszta
kraju. Na prowincji nie ma jeszcze masowego odpływu,
ale zmienia się mentalność i widać pierwsze jaskółki,
czyli coraz większą liczbę buntowników deklarujących
na różne sposoby sprzeciw wobec wymogów Kościoła.
Ten rok będzie dla Kościoła jeszcze trudniejszy. Do-
trą do nas fale afer pedofilskich w Europie, które w Niem-
czech już spowodowały gwałtowny odpływ wiernych i to
ledwie w parę tygodni od ujawnienia nieprawidłowości.
Poza tym prędzej czy później kryzys pedofilski wybuch-
nie i u nas – to tylko kwestia miesięcy, a najwyżej lat.
Na niekorzyść Kościoła działa także jego coraz szyb-
sze sPiSienie, zrastanie się mentalne i ideologiczne z par-
tią Kaczyńskiego . Dla ludzi odrzucających ten sposób
myślenia, w tym części praktykujących katolików, Ko-
ściół będzie coraz bardziej obcą strukturą, dziwnym i nie-
przyjaznym miejscem. Kościół i PiS od kilku lat razem
podążają na margines, wprawdzie jeszcze nadal dosyć
szeroki, ale coraz bardziej izolowany i oglądany przez
resztę społeczeństwa ze zdumieniem i odrazą.
ADAM CIOCH
RZECZY POSPOLITE
Kościół więdnący
(jw.)
Kardynał Dziwisz poza rutyną w sprawach kościelnych jest człowiekiem do-
syć nieobytym.
(jw.)
Jaki jest pożytek społeczny z duchownych przywódców, którzy mają rację tyl-
ko dlatego, że są duchownymi przywódcami, a nie dlatego, że ich racje bro-
nią się w otwartej dyspucie?
(prof. Tomasz Polak – dawniej Węcławski – były ksiądz
i rektor seminarium duchownego w Poznaniu)
Pogrom kielecki to było dzieło agentów sowieckich, a katastrofa pod Smoleń-
skiem to był na pewno zamach.
(Jerzy Robert Nowak, publicysta związany z mediami Tadeusza Rydzyka,
na spotkaniu z wiernymi w jednym z łódzkich kościołów)
Jeżeli uczniowie chcieliby zdawać religię na maturze i potrafili to przekonują-
co uzasadnić, państwo powinno ten postulat uwzględnić. Ważne, aby rozma-
wiać o tym spokojnie, bez straszenia państwem wyznaniowym.
(prymas Józef Kowalczyk)
Nie macie żadnej lewicy, bo to, co wy nazywacie lewicą, u nas się nazywa
prawicą. A to, co u was nazywa się prawicą, u nas nazywa się oszołomami.
(konserwatywna holenderska dziennikarka o polskiej scenie politycznej)
Wybrali: AC, OH, PPr, RK
POTRZEBA KRZYŻA
WYMODLIŁA?
ZMARTWYCHWSTANIE
N ajnowsze dane statystyczne na temat polskiego
302438361.009.png 302438361.010.png 302438361.011.png 302438361.012.png 302438361.013.png 302438361.014.png 302438361.015.png 302438361.016.png 302438361.017.png 302438361.018.png
Nr 21 (533) 21 – 27 V 2010 r.
NA KLĘCZKACH
5
TATA Z SS
Poza wszystkim, zaufanie Wło-
chów do Kościoła katolickiego rów-
nież spada. W 2003 roku ufało tej
instytucji prawie 63 proc., w tej chwi-
li zaledwie 47 proc obywateli.
Główną przyczyną tak słabe-
go zaufania jest skandal pedofil-
ski. 62 proc. ankietowanych uwa-
ża, że Kościół celowo ukrywał księ-
ży pedofilów.
Nad ich postawą i nad upad-
kiem autorytetów ubolewa ultraka-
tolicka „Fronda” i przytacza nie-
dawne słowa Laury Bush , która
oświadczyła, że jest za prawem ko-
biet do aborcji i za uznaniem mał-
żeństw jednopłciowych za legalne.
Z kolei żona prezydenta Fran-
cji Carla Bruni ostro skrytyko-
wała nieprzejednane stanowisko
Benedykta XVI w kwestii prezer-
watyw i ubolewała nad polityką Ko-
ścioła, która cofa świat w epokę
średniowiecza.
Publicyści „Frondy” nie daro-
wali nawet tragicznie zmarłej Ma-
rii Kaczyńskiej i przypominają ja-
dowicie, że ta była przeciwniczką
zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej.
To właśnie za to Rydzyk nazwał
ją czarownicą. Te, jak widać, mno-
żą się ostatnio jak króliki. ASz
Niedawno wieszczyliśmy, że Ja-
cek Kurski albo osobniki kursko-
podobne reanimują przed wybora-
mi coś na kształt dziadka z Wehr-
machtu. No i stało się. Najpierw we
Wrocławiu, a później w całej Pol-
sce zawrotną karierę robi kolporto-
wana ulotka, na której reproduko-
wane jest zdjęcie czterech esesma-
nów w odkrytym samochodzie. Nie-
mieckie archiwa podają, że foto-
grafia pochodzi z 1939 roku, a wi-
doczni na niej hitlerowcy nadzoro-
wali wywóz Żydów z ziemi sando-
mierskiej. Mężczyzna siedzący za kie-
rownicą samochodu jest podobny
do Donalda Tuska – według auto-
rów ulotki jest to jego ojciec. Wszyst-
ko pięknie, tylko że w roku 1939 pa-
pa Tusk miał całe 9 lat. Czy ten
fakt jest jakąkolwiek przeszkodą dla
radiomaryjnych kolporterów fałszyw-
ki? Ależ skąd!
podarowania mu pieniędzy” . Nato-
miast jako specjalną atrakcję dla za-
proszonych gości firma reklamuje
prezentację opartą na historii ży-
cia dziecka od urodzenia do dnia
przyjęcia, włącznie z załączonymi
zdjęciami z uroczystości w koście-
le. „Takie pokazy są bardzo wzru-
szające i wyciskają łzy radości z oczu
każdej babci czy dziadka” – kuszą
organizatorzy pierwszokomunijnych
imprez.
nie wrócą? Przecież ktoś musi zro-
bić porządek z tymi, co wolą „roz-
przedawać ziemię” zamiast darować
ją Kościołowi...
o.P.
REKOLARSTWO
ASz
„Pielgrzymka jest szansą na na-
wiązanie nowych przyjaźni i powięk-
szenie znajomych na Naszej-klasie
i Facebooku” – wodzą na poku-
szenie plakaty organizatorów pierw-
szej rowerowej pielgrzymki Szcze-
cinek–Jasna Góra.
Z kolei na Facebooku ks. Ja-
centy w artykule pod intrygującym
tytułem „Wakacje na tyłku czy
na siodełku” zanęca: „Te rekolek-
cje w drodze będą odbywały się
pod hasłem »Wyzwolić miłość« (...).
Pielgrzymka nie jest tylko rajdem
ani wyścigiem kolarskim. Akcent
kładziemy bardziej na fitness... du-
chowy” . Celem zaś tego prawie
pięćsetkilometrowego rowerowego
fitnessu ma być „ożywienie wiary,
ubogacenie ducha i wyjednanie
łask” . To dlatego jego uczestnikom
codziennie, przez 6 dni, w ramach
programowego „wyzwalania miło-
ści” towarzyszyć ma, oprócz mszy
i różańca, równie niezbędnego jak
zapasowe dętki, także „duch umar-
twiania i pokuty” . W praktyce ozna-
cza to m.in. bezwzględne stoso-
wanie się do regulaminowego za-
kazu noszenia szortów i koszulek
odkrywających ramiona oraz – apa-
ge satanas! – zdejmowania koszul.
AK
CELIBAT? PO CO?
AK
Austriacki biskup Paul Iby
w wywiadzie dla dziennika „Die
Presse” twierdzi, że księża powin-
ni mieć wybór, czy chcą żyć w ce-
libacie, czy nie. Iby uważa również,
że święcenia kapłańskie żonatych
mężczyzn to świetny pomysł,
a w dalszej perspektywie należało-
by dopuścić do święceń kobiety.
Biskup wypowiedział się także
na temat rozwodów i uważa, że po-
winny być dozwolone. Podkreśla
też, że dyskryminowanie homosek-
sualistów musi się natychmiast
skończyć.
CUD SZCZEPOWY
ASz
ZACISKANIE PASA
KOMU BIJE DZWON
ASz
Złe wiadomości dla Kościoła
anglikańskiego w Zjednoczonym
Królestwie. Tamtejsi biskupi mają
ciąć koszty, przygotowywać się
do fuzji parafii oraz zmniejszyć per-
sonel duchownych. Dane są prze-
rażające: jedna czwarta z 44 die-
cezji ma deficyt i sięga po rezerwy
finansowe po to, aby wypłacać sty-
pendia i pensje. Wszystko przez
kryzys i wysokie koszty zatrudnie-
nia kleru. Kościół Anglii wydaje mi-
liard funtów rocznie na wynagro-
dzenie i emerytury dla duchownych.
PPr
Archidiecezja łódzka chce
uszczęśliwić swoich poddanych ko-
lejnym kosztownym pomysłem.
Za 400 tysięcy złotych ma być za-
projektowana, odlana i zamontowa-
na replika dzwonu „Zygmunt”, któ-
ry z katedry łódzkiej wywieźli hitle-
rowcy. Realizacja tak kosztownego
projektu w niezamożnym mieście,
i na dodatek w czasie kryzysu, bu-
dzi sprzeciw. Proboszcz parafii ka-
tedralnej zapowiada zbiórki publicz-
ne i rozstawienie skarbonek w cen-
trach handlowych. Obawiamy się jed-
nak, że w zlaicyzowanym mieście bę-
dzie niewielu chętnych na zafundo-
wanie luksusowego prezentu Kościo-
łowi i pomysłodawcy sięgną, jak to
zwykle, do publicznej kieszeni. Za-
powiedzią takiego obrotu sprawy jest
udział w komitecie zbierającym fun-
dusze reprezentantów instytucji pań-
stwowych – Łódzkiej Specjalnej Stre-
fy Ekonomicznej i Narodowego Cen-
trum Kultury.
TERAZ UGANDA
W słynnym kościele św. Anto-
niego Padewskiego w Sokółce,
w którym hostia poczerwieniała
po zetknięciu ze szczepem bakte-
rii serratia marcescens (tak wyka-
zali botanicy) i stała się „dowodem”
sterowanego przez brukowce „cu-
du w Sokółce”, trwa remont. Pra-
ce remontowe służą m.in. przygo-
towaniu budynku na miejsce kultu
cudownego opłatka, który obecnie
jest przechowywany na plebanii.
Hostia będzie wystawiona na wi-
dok publiczny.
Minister ds. etyki i wychowa-
nia James Nsaba Buturo w ode-
zwie do narodu powiedział, że księ-
ży katolickich, którzy molestowali
dzieci, należy natychmiast usunąć
(cokolwiek to znaczy): „Nikt
w Ugandzie nie jest ponad prawem.
Społeczeństwo powinno powstać
przeciwko takim księżom. Ugandyj-
czycy powinni zrobić wszystko co
możliwe, żeby bronić swych warto-
ści moralnych”.
Problem wypłynął na światło
dzienne z powodu księdza Wapo-
kury , który zgwałcił dwie dziewczyn-
ki, zarażając je wirusem HIV. Zbo-
czeniec chciał zapłacić rodzinom
swoich ofiar za milczenie, ale się
na to nie zgodziły. Grozi mu doży-
wocie. Po aresztowaniu Wapokury
zgłosiły się ofiary molestowania przez
innych księży i misjonarzy. ASz
AMERYKAŃSKIE
ROZCZAROWANIA
ŚWIĘTA MASZYNA
Po pięciu latach pontyfikatu
Amerykanie czują się „odseparowa-
ni od hierarchii z Rzymu”. Więk-
szość uważa, że Watykan rozmija
się z potrzebami katolików, a po-
nad 3/4 twierdzi, iż wiara w autory-
tet papieża nie jest potrzebna do te-
go, żeby być dobrym... katolikiem.
Ciekawe również, że tylko 25
proc. Amerykanów wierzy, iż pon-
tyfikat Benedykta XVI pomoże
Kościołowi. Sześciu na dziesięciu
badanych nie ma nic przeciw świę-
ceniu kobiet, a 75 proc. chciałoby,
żeby księża mogli się żenić. PPr
MaK
Artystka Kamila Szajnoch
stworzyła urządzenie o nazwie Świę-
ta Maszyna, które jest skrzyżowa-
niem bankomatu, automatu infor-
macyjnego i telefonu do Pana Bo-
ga. Można do niej wpisywać swoje
problemy, a maszyna wyrzuca z sie-
bie pocieszające komunikaty...
Na przykład: „Święta Rodzina ana-
lizuje twój problem”. Urządzenie
będące prowokacją światopoglądo-
wo-artystyczną miało pierwotnie sta-
nąć na jednym z dworców, ale nie
zgodził się na to zarząd PKP.
W końcu na krótko Świętą Maszy-
nę przygarnął... jeden z kościołów
w Sierpcu. Coś nam się zdaje, że
miejscowy proboszcz nie zrozumiał,
że cały pomysł podszyty jest kpiną.
MaK
MaK
APELE WYBORCZE
WYCISKANIE ŁEZ
Apel Jasnogórski to stosunko-
wo nowa – bo dwudziestowiecz-
na – katolicka modlitwa, transmito-
wana codziennie z Częstochowy
przez Radio Maryja. Co ciekawsze
kąski apelowych rozważań paulini
przedrukowują czasem w dwumie-
sięczniku noszącym imię ich sank-
tuarium. Plebiscyt na publikację
w najnowszym numerze (3/2010) wy-
grał apel o. Dominika Byblewskie-
go , który uważa, że w czasie jego
natchnionej pogadanki „każdy praw-
dziwy Polak zwraca swe serce ku Ja-
snej Górze”. A oto inny fragment
rozmyślań powstałych w namaszczo-
nej głowie na potrzeby rzeczonego
apelu: „Spójrzmy dziś na Maryję Kró-
lową naszych rozprzedanych ziem,
rozgrabionych zakładów pracy, roz-
bitych i zniszczonych gospodarstw,
naszej biedy i nędzy moralnej” .
Uff... I kto po takim głosie z „du-
chowej stolicy” powie, że PiS do wła-
dzy, a Samoobrona do Sejmu już
CZAROWNICE
Organizacja pierwszej komunii
to nie lada wydatek i stres. Nic dziw-
nego, że coraz więcej firm propo-
nuje odciążenie rodziców, czyli wzię-
cie na siebie spraw organizacyjnych.
W ramach kompleksowej obsługi
komunijnej jedna z bydgoskich firm
oferuje znalezienie i rezerwację sa-
li lub zorganizowanie cateringu
na imprezę w domu, instalację
i aranżację namiotu oraz stołów,
komunijną dekorację, zapewnienie
transportu gości z kościoła do miej-
sca uroczystości oraz zamówienie
oryginalnego tortu i stosownej opra-
wy muzycznej. W zakresie usług nie
zabrakło nawet „koordynacji zaku-
pów prezentów” , która ma polegać
na doradzeniu gościom, „jakiego
rodzaju prezent kupić, jeśli nie
do końca wiedzą, czego oczekiwa-
łoby dziecko i noszą się z zamiarem
Jak inaczej Prawdziwi Polacy ma-
ją nazwać Pierwsze Damy, które są
postępowe i antychrześcijańskie?
B16 SPADA...
Włoski dziennik „La Repubbli-
ca” opublikował sondaż, z którego
wynika, że Benedyktowi XVI ufa
tylko 46,6 proc. Włochów.
Gazeta podała wyniki z ostat-
nich 7 lat. W 2003 roku Jan Pa-
weł II cieszył się77-procentowym
poparciem.
302438361.019.png 302438361.020.png 302438361.021.png 302438361.022.png 302438361.023.png 302438361.024.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin