Fakty i Mity 2009-50.pdf

(10415 KB) Pobierz
201479758 UNPDF
Dwaj zakonnicy założyli się, który pierwszy zdoła...
100 RAZY ZGWAŁCIĆ DZIECKO
 Str. 3
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 50 (510) 17 GRUDNIA 2009 r. Cena 3,90 zł (w tym 7% VAT)
Grupa maturzystów z Wrocławia
zrobiła to, na co nie było stać ich
rodziców, nauczycieli izestrachanych
etyków z profesorskimi tytułami.
Młodzi ludzie powiedzieli, że mają
już dość klerykalizacji państwa idość
krzyżowania zawłaszczanej przez
Kościół publicznej szkoły. No
i rozpętało się piekło.
 Str. 6-7
ISSN 1509-460X
201479758.031.png 201479758.032.png 201479758.033.png 201479758.034.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 50 (510) 11 – 17 XII 2009 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Lech Kaczyński jest w prostej linii potomkiem Bolesława Krzy-
woustego, a nawet Mieszka I – odkrył genealog Marek Jerzy
Minkowski (a Jarosław... czyżby był po stajennym?). Prezy-
dencik Wolski odetchnął: Wreszcie będę lepszy od Gosia
– Kmicicowego pomiotu!
Nowa jakość
Jaruzelski domagał się w roku 1981 interwencji radzieckiej.
Tak ponoć wynika z notatki sporządzonej przez Kulikowa
– adiutanta dowódcy Układu Warszawskiego. Pierwsi dokopie-
my generałowi, jeśli to prawda, ale ponieważ tego newsa po-
dała „Rzepa” za IPN, to sprawa jest już mocno podejrzana.
się spać albo idzie napić się drinka w państwie świec-
kim, a wstaje z łóżka lub od stołu w wyznaniowym. Żeby
coś podobnego przeżyć, wcale nie musiałem teleporto-
wać się do Iranu. To doświadczenie stało się moim udzia-
łem nad Wisłą. I to podwójnie.
Oto Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przeforsowane
niegdyś przez Giertycha przepisy dotyczące wliczania
ocen z religii do średniej na świadectwie są zgodne
z ustawą zasadniczą. Tyle szokująca sentencja, ale jej
uzasadnienie jest jeszcze bardziej powalające. TK z rozbra-
jającą szczerością zauważył ponadto, że „wybór religii
może nie być swobodny, ale podejmowany pod presją spo-
łeczną. Wynika to z faktu, że w Polsce zdecydowana
większość wierzących to katolicy”. Jednak – UWAGA!
– „nie jest to sprawa, którą mógłby się zająć Try-
bunał Konstytucyjny”. Tym samym TK odesłał nas
do... trybunału boskiego.
Jeśli do tej pory mogłem arbitrów z TK oskar-
żyć najwyżej o cynizm, to w dalszej części ko-
mentarza posunęli się do kłamstwa, twierdząc,
że „wyrok nie jest przejawem wspierania
jakiegokolwiek światopoglądu, ponieważ
rodzice i dzieci mają możliwość wybo-
ru i w zamian mogą zdecydować się
na lekcje etyki”. Z całą stanowczo-
ścią używam w odniesieniu do
sędziów TK słowa „kłamstwo”,
bowiem trudno sobie wyobra-
zić, by kilkunastu dorosłych
ludzi – kobiet i mężczyzn
z naukowymi tytułami i gi-
gantycznym dorobkiem za-
wodowym – było na tyle
wyalienowanych z rzeczy-
wistości, aby nie słyszeć,
że etyki u nas właści-
wie nie ma. W całej Pol-
sce zaledwie 345 placó-
wek – spośród 32 tysię-
cy szkół – uwzględnia ją
w swym programie. To tylko nie-
co ponad JEDEN PROCENT! A zatem owa „możliwość
wyboru” to ordynarne łgarstwo podyktowane panicznym
strachem przed panującym Kościołem katolickim i politycz-
nymi decydentami na jego usługach.
A przecież w grę wchodzi jeszcze obraza konstytucji
przez najważniejszych sędziów Najjaśniejszej, którzy win-
ni jej strzec jak źrenicy oka. Ustawa zasadnicza stanowi
bowiem, że nikogo nie wolno zmuszać do samookreślania
się w kwestii wyznania czy bezwyznaniowości. Tymcza-
sem ocena z religii albo jej brak na świadectwie (nie mó-
wiąc już o jej wliczaniu do średniej, bo to w tej chwili spra-
wa marginalna) takim właśnie samookreśleniem jest. Prze-
cież analogiczny brak oceny z wychowania fizycznego wska-
zuje, że uczeń ma jakieś kłopoty zdrowotne. Niestety,
obawiam się, że nie tylko na Podkarpaciu brak noty z re-
ligii przysporzy absolwentowi kłopotów na kolejnych szcze-
blach edukacji i kariery. O takich przypad-
kach już jesteśmy informowani.
Czy o tym wszystkim mogli nie wiedzieć
arbitrzy Trybunału? Otóż nie mogli, tylko bali
się o tym głośno powiedzieć. Nawet pomy-
śleć się bali, bo jeszcze by ktoś tupnął pur-
purowym lakierkiem... Jedna tylko profesor
Ewa Łętowska okazała się w tym gronie męż-
czyzną i, zgłaszając do protokołu zdanie od-
rębne, pokazała kolegom, gdzie się zgina dziób
pingwina. Pozostali (Bohdan Zdziennicki, Sta-
nisław Biernat, Zbigniew Cieślak, Mirosław
Granat, Marian Grzybowski, Wojciech Hermeliński, Adam
Jamróz, Marek Kotlinowski, Marek Mazurkiewicz, Janusz
Niemcewicz i Andrzej Rzepiński – ich nazwiska przytaczam
ku wiecznej niepamięci) pobiegli sprawdzić, czy na frakach
jest jeszcze dość miejsca na kolejne ordery.
Jeszcze nie zdążyłem ochłonąć po wyroku TK, a już
dowiedziałem się, że posłowie głosami 357 za i tylko 40
przeciw przyjęli „uchwałę o wolności wyznania”. Pod tym
zakamuflowanym frazesem należy rozumieć fakt, że krzy-
że mają nadal wisieć tam, gdzie już wiszą, a nowych mo-
że przybywać do woli. Jakże zgodna koalicja ponad po-
działami PiS, PSL i PO (jednym z nielicznych przyzwoitych
okazał się – nie pierwszy już raz – Kazimierz Kutz) uchwa-
liła m.in., że „znak krzyża jest nie tylko symbolem religij-
nym i znakiem miłości Boga do ludzi, ale w sferze publicz-
nej przypomina o gotowości do poświęcenia
dla drugiego człowieka, wyraża wartości bu-
dujące szacunek dla godności każdego czło-
wieka i jego praw”. Ciekawe, czy setkom ty-
sięcy ofiar Kościoła też „przypominał”? A po-
za tym – kto komu zabrania nosić krzyż na
szyi czy w teczce?
Z uchwały dowiadujemy się nad-
to, że „zarówno jednostka, jak
i wspólnoty mają prawo do wy-
rażania własnej tożsamości re-
ligijnej i kulturowej, która nie
ogranicza się wyłącznie do
sfery prywatnej”. Jeśli tak
rzeczywiście jest, a raczej
odtąd ma być, to „jednost-
ka” ma odtąd prawo w ja-
kimś Pcimiu powiesić
w strefie nieprywatnej, czy-
li publicznej, na
przykład w kla-
sie, Gwiazdę Da-
wida, a „wspólnota”
buddystów z Wąchocka
– Koło Dharmy. A godzinę
później i „jednostka”, i „wspólno-
ta” dostaną kopa od proboszcza albo nieznanych spraw-
ców wychodzących akurat z kościoła, a jeszcze pół godzi-
ny potem trafią do aresztu za chuligańskie wybryki i ob-
razę jedynie słusznych uczuć religijnych.
Czy wyrok Trybunału Konstytucyjnego i uchwała Sej-
mu RP tak naprawdę coś zmieniły w polskiej tzw. prze-
strzeni publicznej? Teoretycznie nic. Obie instytucje tylko
potwierdziły i przyklepały istniejące status quo.
Praktycznie jednak mamy nową jakość, która może oka-
zać się bardzo interesująca i odświeżająca.
Wcale nie żartuję. Kiedyś, kiedy sam byłem licealistą,
noszenie na szyi krzyżyka czy medalika to były akty pew-
nej odwagi, a już na pewno kontestacji rzeczywistości.
Teraz – zobaczycie – będzie odwrotnie. Manifestowanie
katolickiej wiary i pobożności po linii reżimu zrobi się co-
kolwiek zawstydzające. I to jest jakieś pocieszenie.
JONASZ
Cała Polska żyła tanecznymi zmaganiami Anny Muchy z Na-
taszą Urbańską. Mucha wygrała, bo tańczyła gorzej i w ogó-
le tańczyć nie umie. Nataszę widzowie spuścili (taka polska
zawiść), bo tańczy genialnie, i to od zawsze. To po co dziew-
czynę w ogóle zaproszono do programu?
Przed świętami polscy celebryci otworzyli swoje serca przed
najbardziej potrzebującymi. Przodowali dwaj publiczni katolicy,
którzy oddali „to, co dla nich najcenniejsze” na licytację. Do-
chód z niej TVN przeznaczy na protezy dla 16-letniej Kasi, któ-
ra po porażeniu prądem straciła obie ręce i nogę. Durczok od-
dał egzemplarz swojej... książki (którą przy okazji zareklamo-
wał), a Prokop odżałował własną... karykaturę. Chwalmy Pana!
10 tysięcy pielgrzymów przybyło do katolickiego sanktuarium
w Knock, w Irlandii. Zgodnie z zapowiedzią, miała się tam
ukazać Matka Boska. Centralnie w tarczy słonecznej, w samo
południe. 2 tysiące z nich przysięga, że Mamusię widzieli. Ko-
mu o tym opowiadają? Lekarzom z kliniki w Galway, gdzie
trafili z ciężkimi poparzeniami oczu. 500 osób może już nigdy
Mamusi nie zobaczyć. Ani niczego innego.
Katalońska lewica, która jest jeszcze bardziej antyklerykalna
niż socjaliści Zapatery, przeforsowała projekt parlamentarnej
uchwały o całkowitym zakazie wieszania krzyży w szkołach
i innych instytucjach publicznych. W odpowiedzi rzeczniczka
diecezji madryckiej Maria Rosa de la Cierva oświadczyła wzbu-
rzona, że następnym krokiem może być już tylko palenie re-
ligijnych obrazów. Naszym zdaniem, Hiszpanie – wypełniając
II przykazanie Dekalogu (tego w Biblii, nie w katechizmie)
– od tego powinni zacząć.
Po 19 latach padł jedyny lewicowy dziennik w kraju – „Trybu-
na”. Redakcja zapowiada wznowienie wydawania tytułu za kil-
ka miesięcy. Choć w to wątpimy, szczerze życzymy powodzenia.
„Przez wszystkich w Polsce, nawet przez zdeklarowanych ate-
istów, papież Jan Paweł II jest uważany za bezdyskusyjnie
największego z Polaków w historii i za dumę narodową”
– donosi francuski „Le Figaro” piórem Jeana-Marie Guenois.
Panie Jeanie-Marie, gdzie pan zbierał te dane? W Licheniu,
Częstochowie czy w Łagiewnikach?
„Gdzieś, kiedyś zdarzyło się, że ksiądz, duchowny, no wypił
kieliszek koniaku. No, podnieście rękę, kto w życiu nie wypił
kieliszka koniaku czy jakiegoś tam piwa? No? Nie widzę ni-
kogo! Jakby wam dali, toby tu połowa wypiła zaraz! I co, po-
jechał, lekka stłuczka i wszyscy wrzeszczą na cały świat, jak-
by coś naprawdę się stało!” – krzyczał do wiernych tata Ry-
dzyk. Tylko patrzeć, jak przy trasach obok antyradarów będą
sprzedawać sutanny.
Słowa Rydzyka tak ucieszyły księdza kanonika Stanisława S.
z Brzezin, że natychmiast golnął sobie z tej radości parę głęb-
szych, wsiadł za kierownicę i wyrżnął w tył jadącej przed nim
ciężarówki. Szczęśliwie nic mu się nie stało, bo inaczej nie
miałby kto stanąć przed kaliskim sądem, a ten sąd to co?
„Nie wypił kieliszka koniaku czy jakiegoś tam piwa”?
„Dewianci seksualni, gwałciciele, narkomani i przestępcy”
– parafianie łódzkiego kościoła Matki Bożej Różańcowej
w pierwszej chwili myśleli, że ksiądz z ambony mówi o swo-
ich kolegach z Irlandii, ale nie... Z iście pasterską miłością
mówił o dzieciach z pobliskiego pogotowia opiekuńczego.
„Dzięki lekcjom religii (w szkole – przyp. red.) młodzi mają
szansę nie wyrosnąć na narkomanów i przestępców, tylko na
przyzwoitych ludzi” – oświadczył wicemarszałek sejmu Stefan
Niesiołowski. W czasach, gdy religia była w salkach przyko-
ścielnych, przestępczość była w Polsce kilkakrotnie niższa. Ale
co fakty mogą obchodzić starego mitomana?
Już za tydzień numer świąteczny...
...poszerzony o 4 dodatkowe strony (czyli w sumie
– 32 strony). A w nim wiele świątecznych atrakcji
i rozrywki. Cena poszerzonego numeru – 6 zł.
Informujemy także, że następny, noworoczny numer
ukaże się po niecałych dwóch tygodniach – w Sylwe-
stra, w czwartek 31 grudnia.
14
Redakcja
C iekawe uczucie, przyznacie Państwo. Człowiek kładzie
201479758.001.png 201479758.002.png 201479758.003.png 201479758.004.png 201479758.005.png 201479758.006.png 201479758.007.png
Nr 50 (510) 11 – 17 XII 2009 r.
GORĄCY TEMAT
3
cji w kościelnych sierociń-
cach w Australii dopiero
zaczyna wychodzić na świa-
tło dzienne.
Program przesiedlania dzieci
z Wielkiej Brytanii za ocean za-
kończono oficjalnie dopiero w la-
tach 70. Nieoficjalnie trwał o wiele
dłużej. Na czym polegał?
Specjalne ekipy pracowników so-
cjalnych wyłapywały na ulicach bry-
tyjskich miast (a nawet w szkołach,
przedszkolach i sierocińcach) dzieci
wyglądające na zaniedbane. Im by-
ły młodsze, tym lepiej. Górna gra-
nica to 13 lat. Dolna nie istniała. Dla-
czego urzędników interesowali tylko
najmłodsi? Chodziło o to, by łatwo
można było wmówić im nową toż-
samość i wymazać z pamięci wspo-
mnienia dotyczące rodziców. Łapan-
ki uliczne skończyły się z początkiem
– To uratowało mnie przed zgwał-
ceniem już na pokładzie statku i przed
późniejszym stałym molestowaniem
seksualnym. Zakonnicy gustowali bo-
wiem w znacznie młodszych dzieciach.
Niektóre ich ofiary nie miały nawet
3 lat – dodaje.
Nad sprawnym przebiegiem ak-
cji przesiedleńczej czuwała katolic-
ka Kongregacja Braci w Chrystusie
(Christian Brothers), nazywająca się
prawdziwie chrześcijańską. To ona
(i jeszcze kilka formacji katolickich)
zakładała w Australii (i innych kra-
jach) sierocińce-obozy pracy.
To ona czerpała z pracy dziecię-
cych rąk niewyobrażalne zyski, po-
bierała dodatkowe gratyfikacje od
rządu brytyjskiego za to, że Koro-
na nie musiała już łożyć bajońskich
sum na utrzymywanie sierocińców
i finansowanie opieki społecznej
na Wyspach.
byli przy okazji informowani, że nie-
mal wszyscy malcy są dziećmi pro-
stytutek, które je porzuciły. Prude-
ryjne brytyjskie społeczeństwo prze-
łknęło to kłamstwo.
Po dopłynięciu na antypody bra-
cia w Chrystusie rozprowadzali mal-
ców po obozach pracy rozsianych
na kontynencie. Były to zazwyczaj
gigantyczne gospodarstwa rolne
i hodowlane, a dzieci pracujące po
12–14 godzin dziennie stanowiły
darmową siłę roboczą. Oczywiście,
o żadnej szkole nie mogło być mo-
wy. Aż trudno w to uwierzyć, ale
niektórzy z przesiedleńców do dziś
są częściowymi lub całkowitymi
analfabetami.
Jednak nie praca ponad siły, nie
brak odpoczynku i nie nędzne wyży-
wienie były najgorszym koszmarem.
Oto dziecięce obozy stały się niewy-
czerpanym rezerwuarem obiektów
białe dzieci o możliwie aryjskiej uro-
dzie. Po niedługim czasie obozy pra-
cy istniały już tylko w dzień, a wie-
czorem i nocą zamieniały się w do-
my gwałtów. Płacz, apatia, odmo-
wa, próby ucieczki lub samobójstw
były przez Braci w Chrystusie ka-
rane ze skrajną surowością, tak aby
kara była przestrogą i dostatecznym
straszakiem dla innych.
Bracia przypominali sobie na au-
stralijskich pustkowiach, że przede
wszystkim są samcami, a dopiero
później zakonnikami. W dokumen-
tach rządu Australii są zeznania kil-
kunastu tysięcy dzieci, chłopców
i dziewcząt (dziś są to osoby doro-
słe) wykorzystywanych seksualnie.
Codziennie. Niekiedy kilka razy
dziennie przez trzech, czterech do-
rosłych zboczeńców. Szczególnie
wstrząsające są złożone pod przy-
sięgą zeznania jedenastoletniego
A więc ok. 150 tysięcy małych dziew-
czynek i chłopców. Niektóre z nich
podczas stosunków seksualnych
trwale okaleczono fizycznie. Strasz-
nych spustoszeń w psychice nikt
już nie zliczy i nie wymaże.
Trzy tygodnie temu premier Au-
stralii Kevin Rudd oficjalnie prze-
prosił za to, co się działo z dziećmi
na australijskiej ziemi. Prosił też
o wybaczenie tych wszystkich, któ-
rzy musieli znosić „fizyczne cierpie-
nie, głód emocjonalny oraz ciągły
brak miłości, czułości i opieki”.
– Przepraszam za tę tragedię, ab-
solutną tragedię utraconego dzie-
ciństwa – powiedział premier, bez-
piecznie omijając wstydliwy problem
wykorzystywania seksualnego.
Przemawiający tuż po nim lider
opozycji Malcolm Turnbull zaczął
od słów: „Mimo że już czuliście się
osamotnieni, porzuceni i pozbawie-
ni miłości, to wielu z was było jesz-
cze bitych i wykorzystywanych fizycz-
nie, seksualnie, psychicznie. Trakto-
wano was jak przedmioty, nie jak lu-
dzi. I pozostawiano samym sobie
z poczuciem całkowitego poniżenia”...
Tylko tyle był w stanie powie-
dzieć, bo... rozpłakał się. Tłum zgro-
madzony na placu w Canberze na-
grodził tę jego „słabość” owacją.
A co na to wszystko premier
Wielkiej Brytanii Gordon Brown ?
Dziennikarze zbliżeni do źródeł
w rządzie JKM twierdzą, że milczy,
bo wraz z oficjalnymi przeprosina-
mi, do których ponoć dojdzie na po-
czątku przyszłego roku, premier ma
zaproponować kwotę zadośćuczynie-
nia dla ofiar programu wywózki, któ-
ry trwał dziesięciolecia. W USA Ko-
ściół wypłacił ofiarom molestowania
ponad miliard dolarów. Skala bry-
tyjsko-australijsko-kanadyjskiego zja-
wiska była wielokrotnie wyższa.
Tymczasem premier Australii
oświadczył, że poza przeprosinami
jego kraj niczego więcej w tej spra-
wie nie zamierza już robić. Jeszcze
dalej poszedł premier Kanady
– stwierdził on, iż nie zamierza na-
wet przepraszać, bo „Kanada i tak
zrobiła dużo, przyjmując pod swo-
je niebo brytyjskie sieroty”. Fakt,
że, w latach 1947–1969 blisko 80
procent małych przybyszów z An-
glii było molestowanych (takie są
wyliczenia Home Children Kana-
da) nie ma dla premiera Kanady
żadnego znaczenia.
MAREK SZENBORN
Ziemia obiecana
„Dwóch zakonników z Kongregacji Braci
w Chrystusie, ojciec Tom i ojciec Bill,
założyło się, który pierwszy zgwałci mnie
sto razy. Wygrał Tom. Miałem wtedy 11 lat”.
II wojny, ale selekcje w sierociń-
cach trwały jeszcze długo potem.
Według ostrożnych wyliczeń, w No-
wej Zelandii, Rodezji, Kanadzie,
a przede wszystkim Australii, do spe-
cjalnych sierocińców, a właściwie obo-
zów pracy, trafiło w ten sposób 150
tysięcy najmłodszych Brytyjczyków.
Niektóre szacunki mówią nawet
o 300 tysiącach.
Co na to ich biologiczni rodzice?
System skutecznie ich zastraszał, twier-
dząc, że są niewydolni społecznie, nie-
zaradni życiowo i za częste pozosta-
wianie dzieci bez opieki (np. wów-
czas gdy szli do pracy na 12 godzin)
czeka ich sroga kara, niewykluczone,
że i więzienie. To działało.
– Jechaliśmy do Australii chęt-
nie. Zwiedzeni obietnicami nowego,
lepszego życia i szczęśliwego dzie-
ciństwa. W porównaniu ze straszną
atmosferą panującą w kościelnym
domu dziecka, w którym przebywa-
łem już 5 lat, wszystko wydawało się
lepsze. A tam obiecywano nam raj.
Pamiętam, że przyszli do nas nie-
znani zakonnicy i powiedzieli, że Au-
stralia to kraina mlekiem i miodem
płynąca, że codziennie będziemy jeź-
dzić konno do szkoły. Kiedy zapy-
tali nas, kto chce jechać, wszyscy
podnieśliśmy ręce. Wówczas nie mie-
liśmy nawet pojęcia, gdzie jest Au-
stralia i traktowaliśmy to jako wspa-
niałą przygodę. Czuliśmy się wy-
różnieni i szczęśliwi – opowiada 76-
-letni dziś Laurie Humphreys , któ-
ry mieszka w Perth. W podróż liczą-
cą 19 tysięcy kilometrów wyruszył
w 1947 roku. Miał wówczas 13 lat
i był najstarszy z transportu.
Wszystko zorganizowane było
perfekcyjnie. Rząd JKM fałszował
metryki dzieci, zmieniał im nazwi-
ska, czas i miejsce pochodzenia
– całą tożsamość... Dostawały no-
wą. Wszystkie dowiadywały się, że
nie mają żadnego rodzeństwa, a ich
rodzice dawno nie żyją. Oczywiście,
im młodsze było dziecko, tym więk-
sze szanse powodzenia miało pra-
nie mózgu.
A jednak władze Wielkiej Bry-
tanii musiały od czasu do czasu tłu-
maczyć społeczeństwu, w którym kie-
runku i po co wypływają z angiel-
skich portów statki z tysiącami dzie-
ci na pokładach. Stworzono więc ta-
kie oto tłumaczenie: „Rząd Jej Kró-
lewskiej Mości, kierowany miłosier-
dziem, prawdziwą filantropią i bez-
interesowną chęcią ratowania dzie-
ci przed ubóstwem i nędzą, posta-
nowił stworzyć im lepszą przyszłość
za oceanem”. Także dziennikarze
seksualnych dla okolicznych męż-
czyzn (robotników, ale nie tylko),
których było trzy albo i cztery razy
więcej niż kobiet. Większość tych
mężczyzn stanowili deportowani
z Wielkiej Brytanii więźniowie
i skazańcy... Biali Australijczycy byli
przy okazji jedną z najbardziej rasi-
stowskich nacji na świecie, dlatego
też z Anglii przywożono wyłącznie
Johna . Stał się przedmiotem
„współzawodnictwa” dwóch zakon-
ników – braci w Chrystusie. Zało-
żyli się o to, który pierwszy zgwał-
ci chłopca sto razy. Trzeci zakon-
nik był sekundantem i liczył.
Mary S. opowiedziała śledczym,
że ojciec Georg był troskliwy i bar-
dzo martwił się, że podczas stosun-
ków z nim dziewczynka nie odczu-
wa przyjemności i że ją boli. Na-
uczyła się udawać, licząc, że inten-
sywność zbliżeń zmaleje. Myliła się.
Miała wtedy 10 lat.
Australia (podobnie Kanada)
nie doczekała się jeszcze – w prze-
ciwieństwie do Irlandii – rzetelne-
go opracowania na temat maka-
brycznych dewiacji seksualnych ,
jakich na nieletnich przybyszach zza
oceanu dopuszczali się jej obywa-
tele, głównie w sutannach i habi-
tach. Tymczasem stowarzyszenia
skupiające ofiary zboczeń – Home
Children Kanada i Home Children
Australia – szacują, że ponad 2/3
przywiezionych z Wielkiej Brytanii
dzieci wykorzystywano seksualnie.
S kala makabrycznych dewia-
201479758.008.png 201479758.009.png 201479758.010.png 201479758.011.png 201479758.012.png 201479758.013.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 50 (510) 11 – 17 XII 2009 r.
POLKA POTRAFI
Syf, kiła i mogiła
Prowincjałki
O tym akurat mogą sobie tylko pomarzyć
mieszkańcy Wronek, Szamotuł czy Kępna.
Stacje kolejowe w swoich miastach, owszem, mają, ale – jak wynika z no-
wego rozkładu jazdy PKP – większość pociągów nie będzie się na nich za-
trzymywać. Powód? Perony zrobiły się za krótkie.
W ostatniej dekadzie liczba za-
chorowań na kiłę zwiększyła się
w Wielkiej Brytanii dziesięciokrot-
nie. Przyczyna? Częstsze kontak-
ty z Polkami i Rosjankami.
Tak przynajmniej twierdzą bry-
tyjscy eksperci. W 1999 roku na Wy-
spach odnotowano 223 przypadki za-
chorowania na kiłę, w roku 2008
– ponad 2,5 tys. Najczęściej chorują
mężczyźni, znaczy się – zaraziły ich
polskie lub rosyjskie emigrantki. Dla-
czego u nas, w ojczyźnie nosicieli
krętka bladego, plagi syfilisu nie za-
obserwowano? Wszyscy chorzy uda-
li się do Wielkiej Brytanii, aby tam
zarażać? Czy Anglicy, z powodów,
o których nie wypada wspominać,
nie tykają już swoich rodaczek?
Liczba zachorowań wśród an-
gielskich homoseksualistów też się
zwiększyła: z zaledwie 53 przypad-
ków w roku 1999 do 1,3 tys. w ro-
ku ubiegłym. Czy to za sprawą na-
szych przystojnych chłopców o mniej
popularnej orientacji? Tego angiel-
scy znawcy już nie potwierdzają.
Co jeszcze słychać w drugiej oj-
czyźnie Polaków? Otóż nad naszy-
mi rodaczkami pracującymi w Zjed-
noczonym Królestwie zlitowały się
tamtejsze organizacje charytatywne!
Jest już tak źle?
Angielskie społeczeństwo, tak
jak i inne europejskie, starzeje się.
Według szacunków, do roku 2030
liczba 80-latków w W. Brytanii po-
dwoi się. Opieka nad starszymi oso-
bami wśród rodowitych Anglików
postrzegana jest jako... no cóż
– przejaw nieudolności, która nie
pozwoliła na znalezienie lepszego
zajęcia. Stąd potrzeba uzupełnienia
niedoborów. Przyjezdnymi właśnie.
Polki są wykorzystywane przy za-
trudnianiu w brytyjskich domach
opieki dla osób starszych – ujawnił
raport fundacji Oxfam. Nie znają
swoich praw, więc pracują ciężej niż
Anglicy, często bez prawa do urlo-
pu czy zasiłku chorobowego.
Emigrantki z mizerną znajomo-
ścią języka często nieświadomie pod-
pisują kilkuletnie zobowiązania,
z których trudno im się potem wy-
cofać. Zwłaszcza kiedy dowiadują
się, że po zerwaniu kontraktu będą
musiały zwrócić koszty podróży i za-
kwaterowania, na co oczywiście ich
nie stać.
Na potrzeby raportu, opubliko-
wanego w angielskim dzienniku
„Guardian”, wypowiedziało się kil-
ka Polek zatrudnionych w domach
opieki społecznej. „Jeśli się pocho-
dzi z innego kraju, to nie ma się
zbytniej wiary w siebie. Obcokra-
jowcem, który nie zna biegle języ-
ka, łatwiej manipulować”; „Praco-
wałam minimum 60 godzin
w tygodniu przez dwa lata.
Przez 5–6 dni w tygodniu by-
łam na nocnych zmianach od
godz. 20 do 8” – to tylko nie-
które z relacji.
Wszyscy zaniepokoje-
ni losem Polek, które na
obczyźnie zbytnio sobie po-
folgowały tudzież pracują jak wy-
robnice, niech pamiętają o naszej
najsłynniejszej emigrantce. Isabel ,
urocza żona premiera Marcinkie-
wicza , na obczyźnie i karierę zro-
biła, i bogatego męża znalazła. Ta-
kie historie też się zdarzają!
JUSTYNA CIEŚLAK
Przy jednej z dróg w Bartoszycach trwała
wycinka drzew. Jeden z drwali został od-
delegowany do zawiadywania ruchem. A że ledwo trzymał się na nogach,
kierowcy wezwali policję. Ta ustaliła, że facet upił się z frustracji, bo kieru-
jący pojazdami ignorowali jego polecenia.
Jesteś głodny? Na co czekasz?! W myśl
tej dobrej rady kilku młodych bezrobotnych
smakoszów z Płocka zamawiało jedzenie na wynos – od pizzy po cielęcinę
z warzywami. Za każdym razem przy odbiorze posiłków zamiast dostawcom
płacić, straszyli ich pobiciem. Na koszt kolejnych lokali gastronomicznych
żywili się ponad miesiąc. Wkrótce przerzucą się na wikt więzienny.
...na próby resocjalizacji okazał się 19-la-
tek ze Świecia. Okradał mieszkania, sa-
mochody, sklepy. W sumie przez 9 dni popełnił 7 przestępstw. Zajęłoby mu
to pewnie mniej czasu, ale miał pecha, bo po każdym wyczynie trafiał na
dobę do policyjnego aresztu. Po czym go wypuszczali.
Tajemnicza nieznajoma zapukała do miesz-
kania w gminie Skulsk, weszła i padła na
kolana przed świętym obrazem, by pomodlić się o zdrowie, szczęście i po-
wodzenie dla gospodyni. 83-latka bardzo się taką postawą wzruszyła i po-
stanowiła kobiecie dać parę groszy. Niepotrzebnie, bo – jak się wkrótce
okazało – „dobra pani” za odklepanie zdrowasiek zainkasowała resztę oszczęd-
ności staruszki.
Opracowała WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
bie wymalowany szeroki uśmiech i zdaje się
mówić: jest świetnie, doskonale, Polska jest nie-
odmiennie gospodarczym tygrysem Europy.
To prawda i to bardzo dobrze, że Polska jako je-
dyny kraj Unii (ale nie Europy!) ma tzw. dodatni wzrost
gospodarczy. Podobnie jak Białoruś Łukaszenki , któ-
ra uchroniła swoją gospodarkę przed kryzysem, choć
sąsiednie kraje pogrążone są
w dramatycznej recesji.
Ale co właściwie oznacza ów
magiczny wzrost PKB, który tak
bardzo cieszy naszego premie-
ra? Tyle tylko, że zarejestrowa-
ne w Polsce firmy sprzedały
o 1,7 procent więcej towarów i usług niż w roku po-
przednim. To oczywiście dobra wiadomość, ale... o ni-
czym innym ona nie świadczy, jak tylko o wielkości ob-
rotów. Nie świadczy na przykład o rzeczywistej kon-
dycji finansowej tych firm, bo łatwo można sobie wy-
obrazić sytuację, że większa sprzedaż przy spadku marż
może prowadzić do mniejszych zysków niż w poprzed-
nim okresie, teoretycznie gorszym, bo wykazującym się
niższą sprzedażą.
Wzrost PKB jeszcze mniej mówi o kondycji gospo-
darstw domowych, czyli prawdziwych konsumentów.
Fakty są takie, że w ciągu roku tego rzekomego „wzro-
stu gospodarczego” liczba bezrobotnych wzrosła... już
prawie o pół miliona. To jest tragedia kilkuset tysięcy
rodzin, którym wraz z utratą pracy świat (a zapewne
także liczne kredyty), zawalił się na głowę. W kraju,
w którym rząd poważnie traktowałby swoje zadania wo-
bec współobywateli, uznano by to za tragedię narodo-
wą i gorączkowo szukano rozwiązań.
I jeszcze jedna znamienna cyferka – w ciągu ostat-
niego roku bezrobocie wśród młodzieży do 25 roku
życia wzrosło o 42 procent, czyli niemal o połowę! Ta-
kie są skutki zapchania się emigrantami z Europy
Wschodniej Irlandii i Anglii, które wchłaniały w ostat-
nich latach nadwyżkę wchodzącej na rynek pracy na-
szej młodzieży. Ten katastrofalny wzrost bezrobocia
wśród młodych odsłania prawdziwą twarz całego sys-
temu społecznego, który w znacznej mierze żył z ha-
niebnego eksportu własnych „zbędnych” dzieci.
Nie chcę przez to powiedzieć,
że Polska Tuska i PO jest gor-
sza, niż byłaby Polska rządzona
przez Kaczyńskich lub Napie-
ralskich . Pod względem gospo-
darczym byłoby zapewne podob-
nie, bo żadna z tych partii nie ma
pomysłu na inną politykę gospodarczą niż neoliberal-
na. Natomiast pod Kaczyńskimi atmosfera byłaby nie
do zniesienia, a zapewne pod Napieralskimi byłoby tyl-
ko nieco mniej klerykalnie niż pod Tuskami. Chcę tyl-
ko powiedzieć, że przyzwyczailiśmy się do pospolitego
dziadostwa, które prezentuje nasza klasa polityczna.
Przecież nawet w okresie 2007–2008, najlepszym
pod względem dostępności pracy od 20 lat, polskie bez-
robocie sięgało 9 procent (na prowincji gdzieniegdzie
nawet 20 procent). Tę bardzo dużą liczbę ludzi bez pra-
cy traktowano jako niebywały sukces i cud nieomal.
Tymczasem w Niemczech pogrążonych w prawdziwej
recesji bezrobocie wzrosło z 7,1 do 7,4 procent, czyli
minimalnie. W Polsce, gdzie ponoć jest wyjątkowy wzrost
gospodarczy, podniosło się z 8,9 do 11,4 proc. Nawet
prawdziwa recesja nie musi oznaczać ludzkiej tragedii.
Potrzeba tylko rzetelnej wiedzy ekonomicznej zamiast
ideologii i zdecydowania się na cel, jakim jest ochro-
na najsłabszych. No, ale Niemcy mają swój pragma-
tyzm i polityczny humanizm, a my jesteśmy krajem „war-
tości”. Katolickich oczywiście. ADAM CIOCH
Świat potrzebuje mediów. I właśnie tutaj. Co z mediami jest? I dlaczego
takie myślenie? Bo tak ludzie słuchają, bo w głowach mają telewizory i te
wszystkie, jak nie „Wybiórcza”, to „Wyborcza”, jak nie „Fakt” to „Fakty
i Mity” i takie mity, bez sensu to wszystko. Ja jadę w stronę Łodzi i jest ta-
ki przed Łodzią taki plakat, taki nawet nie billboard tylko takie smarowi-
dło jakieś i tam biskup... Jakaś taka... taka karykatura biskupa i „Czytaj-
cie prawdę o kościele”, „Powiemy wam prawdę”, „Fakty i Mity”. No któż
to wydaje? Módlmy sie za tego księdza, który rzucił kapłaństwo. A ludzie
kupują, jak gęsi, jak gęsi, jak stado gęsi idą. Jesteśmy spod znaku orła i nie
możemy pozwolić na takie rzeczy, aby w Polsce było takie obrażanie bisku-
pa. Gdzie są ci parlamentarzyści? Gdzie są te samorządy? Wybieraliście
ich. Gdzie są ci rządzący? Przecież to Polska, a nie prywatne ranczo. A rzą-
dzący to zgraja bandytów.
RZECZY POSPOLITE
Fajnie jest?
(o. Tadeusz Rydzyk)
Jedną z najważniejszych misji Radia Maryja jest „otwieranie oczu” na nie-
bezpieczeństwa płynące z funkcjonowania mediów. (bp Adam Lepa)
Mam nadzieję, że w krótkim czasie rozprawię się z Kaczyńskim, potem
z Wyszkowskim, potem z Cenckiewiczem i z tym drugim jego kolegą, a na
koniec zostawię sobie Kurtykę.
(Lech Wałęsa)
Zwykłem czytać to, co podpisuję. Jako konserwatysta i katolik nie mogłem
zaakceptować formuł orzekających o miłości Boga do ludzi w formule re-
torycznej kazania w oświadczeniu politycznym.
(Rafał Grupiński, wiceszef klubu PO, jeden z czwórki posłów
tej partii głosujących przeciwko uchwale o obronie krzyża)
Krzyże w szkołach, szpitalach, budynkach administracji publicznej spra-
wiają, że osoby nieidentyfikujące się z katolicyzmem czują się tam jak go-
ście. By strawestować Boya, to symbole dominacji, które „nasi okupanci”
wieszali kiedyś skrycie w nocy, a dziś już otwarcie w dzień.
(Sławomir Sierakowski, red. naczelny „Krytyki Politycznej”)
Krzyże nie są ozdobami z okazji świąt Bożego Narodzenia, to nie są bomb-
ki, które można dowolnie zdejmować i zawieszać.
(abp Sławoj Leszek Głódź)
Wybrali: DS, BS, OH
WSIĄŚĆ DO POCIĄGU...
ODREAGOWAŁ
WILCZY APETYT
ODPORNY...
DROGIE MODŁY
T warz Donalda Tuska nieodmiennie nosi na so-
201479758.014.png 201479758.015.png 201479758.016.png 201479758.017.png 201479758.018.png 201479758.019.png 201479758.020.png 201479758.021.png 201479758.022.png 201479758.023.png
Nr 50 (510) 11 – 17 XII 2009 r.
NA KLĘCZKACH
5
POLSKA
MAŁO KATOLICKA
szczególnie liczą na „duchowych bu-
downiczych – pasjonatów” , którzy
zajmą się wyszukiwaniem sklepów
chętnych przyjąć do sprzedaży le-
śniowskie produkty „na bardzo ko-
rzystnych warunkach”. AK
się w niej postaciom, w tym także
Dzieciątku Jezus, założono prze-
ciwgrypowe maseczki.
„Szopka przeciwko grypie A”
– taki napis umieszczono nad żłób-
kiem. W Neapolu ma to szczegól-
ną wymowę, gdyż właśnie tam za-
notowano najwięcej zachorowań na
nową grypę.
Twórcy tradycyjnych neapoli-
tańskich szopek z pracowni przy via
San Gregorio Armeno zawsze re-
agują na bieżące wydarzenia
i umieszczają w szopkach posta-
cie, o których głośno jest we Wło-
szech i na świecie. Ciekawe, czy cie-
szyłaby się powodzeniem szopka
ilustrująca seksualne wykorzysty-
wanie dzieci w Irlandii. PPr
Wbrew rozpowszechnianym
przez Kościół opiniom, jakoby Po-
lacy masowo popierali obecność
krzyży w budynkach publicznych,
okazuje się, że fakty są nieco inne.
Według sondażu portalu Interia.pl,
aż 63 proc. respondentów popiera
wyrok Trybunału w Strasburgu, na-
kazujący usunięcie krzyży ze szkół,
a tylko 37 procent jest za ich utrzy-
maniem. Z kolei według sondażu
prawicowej „Rzepy” zrobionego
przez instytucje kościelne, co czwar-
ty Polak nigdy nie praktykuje w ko-
ściele, połowa nie widzi konieczno-
ści brania ślubu kościelnego, tyleż
samo popiera sztuczną antykoncep-
cję i akceptuje współżycie seksual-
ne przed ślubem.
z sanepidem. Jak widać, gdy się
chce, to można dostrzec więcej niż
koniec własnej tacy. MaK
kilku listów, w których opisane by-
ły grzechy niepowszednie, grzecz-
nie zanosił forsę we wskazane miej-
sce. Autor anonimów podpisywał
się jako... ,,parafianka”... PP
COŚ ZA COŚ
NIEZWYKŁY ŚLUB
W Polsce miał miejsce pierw-
szy humanistyczny ślub pary gejów.
Panami młodymi byli wolinianie
Ryszard Giersz i jego partner,
znani z mediów, ponieważ jako
pierwsi wytoczyli i wygrali proces
o nazywanie ich „pedałami”. Uro-
czystość miała miejsce w Szczecinie,
a prowadził ją Mariusz Agnosie-
wicz , redaktor naczelny www.racjo-
nalista.pl i publicysta „Faktów i Mi-
tów”. Śluby humanistyczne nie są
w Polsce uznawane przez państwo
i celebracje nie pociągają za sobą
skutków prawnych. MaK
Wyjątkowo owocnie przebiegło
spotkanie radnych powiatu jasiel-
skiego. Najpierw ustalono, że za-
mknie się trzy profilowane licea,
które – zdaniem urzędujących – nie
sprawdziły się. Potem na pociechę
zaproponowano, że wystawi się...
figurę Michała Archanioła. Jako
patrona powiatu.
„Myślę, że patronów nigdy za
dużo i jeżeli będziemy mieli za opie-
kuna jednego z największych archa-
niołów, Michała, to będzie to pro-
centowało pozytywnymi działania-
mi” – przekonuje Alicja Zając ,
przewodnicząca Rady Powiatu. Nie
wiadomo, co na to archanioł, ale
uczniowie i podatnicy pukają się po
głowie.
PAULIŃSKA
PROMOCJA
MaK
KSIĄDZ SKAZANY
SIOSTRY NIEWIDKI
Na tysiąc godzin pracy społecz-
nej skazał nowojorski sędzia stano-
wy suspendowanego księdza, któ-
ry dopuścił się defraudacji na su-
mę ponad 213 tysięcy dolarów
w katolickiej parafii Cheektowa-
ga. Ponadto, 74-letni ksiądz został
objęty pięcioletnim nadzorem są-
dowym i uznany winnym poważ-
nej kradzieży trzeciego stopnia.
Ksiądz wyraził skruchę – przyznał,
że w okresie od 20 maja 2000 r.
do 31 stycznia 2008 roku okradał
parafię Najświętszego Odkupicie-
la. Przeprosił za swój czyn i wyra-
ził ubolewanie. Okazało się, że fi-
nansowe szkody wynosiły od 230
do 488 tysięcy dolarów. PPr
Łódzkie karmelitanki bose skar-
żą się, że wokół ich klasztoru po-
wstają wysokie budynki. Uważają,
że w ten sposób łamane są poro-
zumienia rządowo-kościelne, któ-
re zapewniają swobodę działania
zakonów klauzurowych, czyli za-
mkniętych. Mniszki, którym niemal
zupełnie nie wolno kontaktować się
ze światem zewnętrznym, obawia-
ją się, że podczas spacerów w ogro-
dzie będą podglądane przez loka-
torów nowego 7-piętrowego budyn-
ku. Co gorsza, same siostry także
zobaczą swoich sąsiadów. Po pro-
stu skandal!
TĘCZOWA BISKUPKA
JC
Nie tak dawno pisaliśmy o Evie
Brunne , szwedzkiej duchownej
i lesbijce, którą wybrano w Sztok-
holmie na urząd biskupa („Lesbij-
ka biskupem” – „FiM” 46/2009),
tymczasem kolejna kobieta w su-
tannie, 55-letnia Mary Glasspo-
ol (również lesbijka!), została no-
minowana na biskupa Kościoła
anglikańskiego w Stanach Zjed-
noczonych. Jeżeli zaakceptuje ją
większość diecezji w Ameryce,
w maju odbędzie się ceremonia
wyświęcenia.
STRZAŁ W CIEMNO
Jak otrzymać rabat na zakup
słodyczy firmowanych logo pauli-
nów z klasztoru w Leśniowie? To
proste: wystarczy pościć, modlić się,
a najlepiej zostać... akwizytorem
paulińskich produktów (bynajmniej
nie przez nich wytwarzanych). „Po
wielu latach poszukiwań znaleźliśmy
sposób na to, aby pozyskać środki
finansowe na budowę ośrodka po-
mocy rodzinie (...). Zupełnie nie-
oczekiwanie zrodził się pomysł do-
tarcia z leśniowskimi łakociami do
polskich sklepów. W ten sposób
chcielibyśmy zebrać środki na bu-
dowę Centrum Pomocy Rodzinie”
– informują zakonnicy.
W ośrodku obliczonym na przy-
jęcie 250 osób ma się mieścić m.in.
sala koncertowa, wykładowa i spor-
towa, kaplica, restauracja i księgar-
nia. Jednym ze sposobów pozyska-
nia kasy na tę inwestycję ma być
zainaugurowany przez paulinów
6 grudnia br. Ruch Duchowych Bu-
downiczych. Wszystkim wstępują-
cym w jego szeregi przedsiębiorczy
zakonnicy oferują legitymację, dy-
plom i codzienną modlitwę w ich
intencji, a „duchowym budowni-
czym” , którzy podejmą się „wszyst-
kich zobowiązań” , ponadto specjal-
ne „przywileje” – gratisowy komplet
kolejnych nowych produktów pau-
lińskich, kartę rabatową na zakup
wszystkich leśniowskich specjałów
z 20-procentowym rabatem oraz
„możliwość spędzenia darmowego
weekendu w Centrum Pomocy w Ro-
dzinie przez trzy lata z rzędu”. Wa-
runkiem uzyskania tychże przywi-
lejów jest codzienna modlitwa w in-
tencji paulińskiego Centrum Po-
mocy w Rodzinie, raz w tygodniu
pokuta polegająca na rezygnacji
z jednego posiłku (śniadania, obia-
du lub kolacji), podjęcie szczegól-
nej walki z jednym z grzechów. Jed-
nocześnie paulini nie ukrywają, że
Krakowski student Damian D.
wpadł na niecodzienny pomysł do-
robienia sobie do czesnego. Wyty-
pował grupę potencjalnych ofiar,
wśród których byli biznesmeni, sa-
morządowcy, a nawet katolicki
ksiądz, i zaczął ich nękać anonima-
mi, w których przedstawiał rzeko-
me grzeszki tych osób. Wybór był
następujący: albo zapłacić 5 tys.
zł, albo liczyć się z medialnym skan-
dalem. Damianowi jednak interes
prawie nie wypalił, gdyż niemal
wszyscy pokrzywdzeni stwierdzili,
że zarzucane im pomówienia to stek
bzdur, i o próbie szantażu powia-
domili policję. Napisaliśmy „pra-
wie”, bo jedna z ofiar, prosząc
o dyskrecję, przystała na warunki:
kasa za milczenie. Tą osobą był...
miejscowy księżulo. Po otrzymaniu
MaK
JC
ZDROWIE
WAŻNIEJSZE
SIOSTRY
(NIE)MIŁOSIERNE
ŚWIĘTA JOANNA
W ostatnich tygodniach pisali-
śmy wiele o tym, że Kościół niefra-
sobliwie podchodzi do epidemii gry-
py. Ale bywają wyjątki – rzecznik
kurii sosnowieckiej zaapelował do
przeziębionych katolików, aby nie
przychodzili do kościoła. Tamtejsza
kuria współpracuje w tej sprawie
Katolickie siostry zakonne ze
zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia
zgodziły się wypłacić sumę 116 mln
funtów brytyjskich osobom, które
były maltretowane w ich szkołach
i ośrodkach pracy. Takie placówki
działały do lat 90. Umieszczano
w nich „niepoprawne” dzieci.
Siostry Miłosierdzia to jedna
z 250 irlandzkich instytucji dla dzie-
ci i młodzieży kierowanych przez
katolickich księży i zakonnice,
w których znęcano się i molesto-
wano seksualnie pensjonariuszy.
Zgromadzenie wyraża też „głę-
boki smutek” po opublikowaniu
rządowego raportu na temat wyko-
rzystywania dzieci w kościelnych
ośrodkach wychowawczych. Smu-
tek? Chyba z tego powodu, że ich
zbrodnie ujrzały światło dzienne!
A może dlatego, że zbiednieją
o górę szmalu? Bo przecież w wyrzu-
ty sumienia nikt chyba nie wierzy.
PPr
Śliczna polska modelka Joan-
na Krupa sprawia, że Ameryka-
nie są wniebowzięci, Kościół zaś
diabli biorą. Ostatnio z tego po-
wodu, że odziana jedynie w wiel-
ki krzyż, aureolę i anielskie skrzy-
dła wzięła udział w kampanii or-
ganizacji PETA (Ludzie na rzecz
Etycznego Traktowania Zwierząt),
zachęcającej do przygarniania bez-
domnych piesków ze schronisk.
„To znieważanie symboli reli-
gijnych!” – zawył kler i wezwał
amerykańskich katolików do pro-
testów. Ale Joasia się nie przejmu-
je, pamiętając kościelne przysło-
wie, że psy szczekają, karawana je-
dzie dalej.
JEZUS CHORY
NA GRYPĘ
W Neapolu na słynnej ulicy,
gdzie znajdują się pracownie szop-
karzy, pojawiła się szopka anty-
grypowa. Wszystkim znajdującym
MarS
201479758.024.png 201479758.025.png 201479758.026.png 201479758.027.png 201479758.028.png 201479758.029.png 201479758.030.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin