Fakty i Mity 2008-29.pdf

(11391 KB) Pobierz
114236719 UNPDF
KSIĘŻA SAMOBÓJCY
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 29 (437) 24 LIPCA 2008 r. Cena 3 zł (w tym 7% VAT)
Str. 9
Jedną czwartą Specjalnej Strefy Ekonomicznej w Opolu, czyli szesnastohektarową, najatrakcyjniejszą
działkę wartą 18 milionów złotych, dostały od państwa polskiego siostry szarytki. Za co? Za darmo!
Str. 3
ISSN 1509-460X
114236719.033.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 29 (437) 18 – 24 VII 2008 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
„Europa ma już dość tchórzliwych przywódców” – grzmiał
pod adresem Lecha Kaczyńskiego prezydent Francji Nicolas
Sarkozy i wezwał polskiego prezydenta do natychmiastowej ra-
tyfikacji traktatu lizbońskiego. Europa ma dość? Żeby pan, pa-
nie Nicolas wiedział, jak Polska ma dość!
Ogórki, ogórki!
65 rocznica rzezi Polaków na Wołyniu. Ukraińska Powstańcza
Armia bestialsko wymordowała w pierwszej połowie lat 40. ubie-
głego wieku 120 tysięcy Polaków (w tym kobiety i małe dzie-
ci). Prezydent Kaczyński wycofał swój patronat nad konferen-
cją naukową poświęconą temu tematowi i przeniósł go na...
Festiwal Kultury Ukraińskiej. Organizacje kresowe są wstrzą-
śnięte. Niepotrzebnie. Wstrząsnąć to należałoby Kaczorami.
pozytywnego, lekkiego, a najlepiej coś, z czego można
się pośmiać przy grillu na działce. No i wciąż nie mogę zna-
leźć takiego fajnego, aktualnego tematu, bo to jak nie tarcza,
to układ lizboński... Albo Ziobro czy inna polska Fotyga. PiS
już dawno przestał mnie śmieszyć. Trzeba przyznać, że Ka-
cze pachołki starają się, ale ile można się śmiać ze starych
kawałów o Wolakach i ZOMO, albo z 10 kilometrów auto-
strad w jeden rok. Może to i zabawne jest, ale dla Niemców
czy Włochów, nie dla nas. Prezydent też robi wszystko, że-
by nas rozśmieszyć, przekręca nazwiska, flagi i szaliki albo
mówi, że nie po to osobiście wynegocjował traktat
w Lizbonie, żeby miał go teraz podpisywać! Choć to
akurat jest niezły żart, do tego mówiony na poważ-
nie, a takie są najlepsze. Tyle że sztywniaki w Bruk-
seli w ogóle się na nim nie poznali.
Nie wiedzą, że jak szef państwa ma
metr wzrostu i jajecznicę w głowie,
to może robić tylko za klauna.
Nic to – skoro nowe płyty
już się zgrały i znudziły, sięgną-
łem do starych. Oto dla Pań-
stwa jedyny w swoim rodza-
ju wybór najzabawniejszych
wydarzeń z historii świata. Da-
ję głowę, np. Kurskiego, że są
to autentyczne historie!!!
Jeśli jesteśmy zatem przy
klaunach i ma być na we-
soło, to zacznę od auten-
tycznej historii z dworu księ-
cia pomorskiego Jana Fryde-
ryka. Okazuje się otóż, że los nadwornych błaznów nie za-
wsze był miły. Takoż tragicznie zakończył się dowcip Miko-
łaja, trefnisia książęcego. Kiedy książę zachorował, Mikołajo-
wi ktoś wcisnął ciemnotę (o co wówczas nie było trudno),
że najpewniej można przegonić chorobę, strasząc nagle cho-
rego, a już najlepiej wrzucić go znienacka do wody. I tak uczy-
nił. Rozgniewany książę za takie głupie żarty skazał nieszczę-
śnika na śmierć. Wszystko odbyło się zgodnie z regułami:
sąd, wyrok, spowiedź, wyprowadzenie na miejsce kaźni, po-
łożenie głowy na pieńku, błysk topora. Jednak... Mikołaj nie
wiedział, że książę sam okrutnie z niego zażartował. Kat
w ostatniej chwili miał go uderzyć w szyję pętem kiełbasy.
Ale serce trefnisia takiego żartu już nie wytrzymało – z miej-
sca „egzekucji” zniesiono go martwego.
Zresztą robienie sobie jaj z podwładnych zawsze było
ulubioną rozrywką możnych panów. Do dziś wielu z nas no-
si tego pamiątki w postaci... własnych nazwisk, onegdaj nada-
wanych przez dziedziców naszym przodkom. I tak stawał chłop
pańszczyźniany przed swoim władcą, a jeśli np. włosy miał
postawione z brudu do góry, to pan Kogutem go nazwał; in-
nego, np. obdarzonego dużymi siekaczami – Królikiem (dziś
są to państwo Królikowscy), a jeszcze innego – z powodu
dużego brzucha – Baryłą. Pasjami lubiła szlachta urządzać
sobie takie i podobne zbytki. Na przykład księciu Konstante-
mu, władającemu w Królestwie Polskim, powiedziano kiedyś,
że pewien żołnierz potrafi za jednym razem po-
chłonąć 12 bochenków chleba. Zainteresowa-
ny Konstanty nakazał wezwać owego żołnierza
i zaprezentować tę sztukę. Niestety, żołnierz zjadł
tylko 7 bochenków. I to z niemałym trudem.
– Nic nie rozumiem, Wasza Wysokość – za-
frasował się jego dowódca. – Przed chwilą ro-
biliśmy próbę i zjadł całe 12!
Bywało wszak, że to prości służący i parob-
kowie odgryzali się na wielmożach.
Razu pewnego Fryderyk Wielki jechał kare-
tą, którą pijany woźnica wpakował w wielką
dziurę.
– Za karę pójdziesz do wożenia gnoju w ogrodzie! – krzyk-
nął wstrząśnięty (dosłownie) król.
Następnego dnia spotkał podczas przechadzki w Sans-
-Souci tego samego woźnicę pchającego wózek z gnojem.
– No i jak ci się teraz pracuje? – zapytał z przekąsem.
– A bez różnicy, proszę Waszej Królewskiej Mości...
Jak widać, poczucie humoru miały dawniej wszystkie
stany. Niekiedy, z uwagi na ciężkie czasy (i nie chodzi tu
o zegarki radzieckie), był to humor dosłownie wisielczy. Wszy-
scy znamy scenę z powieści Henryka Sienkiewicza „Krzyża-
cy”, w której Danusia rzuca nałęczkę na głowę Zbyszka
z Bogdańca i tym aktem ratuje go przed wy-
konaniem wyroku śmierci. Był to faktycznie
stary polski zwyczaj, który jednak nie każde-
mu odpowiadał. Pewien okrutny złoczyń-
ca, Borut z Głogowa, prowadzony był
pod szubienicę, gdzie czekał na nie-
go kat Jakub ze swoimi pomocnika-
mi. Nagle przez tłum przedarła się
dama o urodzie (wcale nie histo-
rycznej) „czarownicy” z pewnego
pałacu przy Krakowskim Przedmie-
ściu w Warszawie... A może jesz-
cze brzydsza. Rzezimieszek, gdy zo-
baczył, jak wygląda jego wybawi-
cielka, rozpaczliwie zawołał do kata:
„Panie Jakubie – wieszaj pan!”.
À propos czarownic. Był 1560
rok. Statek kupców gdańskich po-
dążający do Szwecji natrafił na wiel-
ką burzę. Żeglarze i kupcy, chcąc się
ratować, zaczęli wyrzucać za burtę najcięższe towary. Jeden
z nich wszakże – zamiast tobołu z towarem – wyrzucił...
własną żonę. Potem rozkładał ręce, że pozbył się przecież naj-
większego ciężaru swojego życia.
Jak wiadomo, życie samo pisze najlepsze scenariusze.
W tym również komediowe. Wiele takich komedii rozegrało
się za murami klasztornej klauzury, bo przecież śmiech bie-
rze się z nieróbstwa, a w dodatku wychodzi na zdrowie. By-
wało najczęściej, że mnisi jaja sobie z ludzi świeckich robili
(i robią do dziś). Czasem nawet nieświadomie... Na począt-
ku średniowiecza sporządzano w Rzymie listę męczenników,
spisując autentyczne dane z katakumb. Później dopiero do
tych danych zakonne skryby dorabiały różne tzw. żywota
świętych, obowiązujące zresztą do dziś. Jedna ze starych płyt
nagrobnych była mocno nieczytelna. Dało się tylko z trudem
odczytać napis miles expeditus (żołnierz wyborowy, dosko-
nały). Któryś mnich przeczytał to jako rycerz Ekspedyt i do
XVII wieku w Kościele papieskim czczono nabożnie św. Eks-
pedyta. Nawet z całkiem ładną historią męczeństwa.
A na koniec pytanie: jak mówiono by na żonę biskupa
Pieronka, gdyby ten takową (oficjalnie) miał? Nie wiecie? Ja
też nie wiem, bo niby skąd... Ale spróbuję dociec istoty rze-
czy na sposób biblijny – przypowieścią: otóż pierwsza pol-
ska kobieta lekkich obyczajów, której istnienie udokumento-
wano w 1384 roku, Ewa z Kunowa, zwana była... Pierdolon-
ką.
Podczas zakończonej właśnie jasnogórskiej pielgrzymki słucha-
czy Radia Maryja premiery doczekał się oficjalny hymn Ry-
dzykowej rozgłośni. Refren brzmi tak: „Radio Maryja póki
my żyjemy/nie zginie nigdy choć ma złego wroga/Z ojcem Ry-
dzykiem, rodziną staniemy/za jego dziełem stoi Matka Boga”.
Hm... „ma złego wroga” – w przeciwieństwie od wrogów do-
brych. Ech, ojczyzna polszczyzna. Ale co tam, dopisaliśmy do
tego refrenu takie oto zwrotki: Przy Ojcu Rydzyku/Taki cud
się ziści/Nakarmimy wszystkich/Chlebem nienawiści. No kto
jeszcze żreć chce?/Kto go więcej łaknie?/Tego nam pieczy-
wa/Nigdy nie zabraknie!
„Papież poleca nam się modlić o to, aby także żydzi uznali Chry-
stusa za jedynego Zbawiciela wszystkich ludzi, a katolicyzm za
religię, bez której nie ma zbawienia” – ogłosił Paweł Milcarek
(poplecznik Marka Jurka) z fundamentalistycznego czasopisma
„Christianitas”. W odpowiedzi żydzi podjęli modły o nawróce-
nie katolików. To się chyba nazywa dialog ekumeniczny.
W „Gazecie Wyborczej” ukazał się krytyczny artykuł o publi-
kacjach ultrakatolickiego kwartalnika „Fronda”. W rewanżu,
na internetowej stronie „Frondy”, padła odpowiedź: „GóWno
czyta nas służbowo”. Chrześcijański zaiste język miłości!
Na krakowskich kortach tenisowych, na których trenuje Agniesz-
ka Radwańska, jedna z najlepszych tenisistek świata, stanie...
apartamentowiec. „No to gdzie ja będę trenować?” – Agniesz-
ce zbiera się na płacz. „A gówno nas to obchodzi” – pociesza-
ją tenisistkę władze Krakowa.
Senat i Izba Reprezentantów USA wezwały Polskę, by „natych-
miast” (sic!) uchwaliła prawo o zwrocie majątków bezprawnie
zagarniętych przez władze PRL i przez... hitlerowców! W do-
myśle chodzi o odszkodowania za mienie pożydowskie. W grę
może wchodzić nawet 60 miliardów złotych! Profesor Szewach
Weiss stanął w naszej obronie: „To absurd. Polski nie stać na
takie odszkodowania”. Ma rację. Poza tym trzeba było zająć
kolejkę, w której od 19 lat stoją Watykańczycy.
Deficyt 9 milionów euro stwierdziła w swojej kasie watykańska
centrala. To pierwszy debet od czasu, gdy na tronie zasiadł Be-
nedykt XVI. Na co wydano taką kasę, że w skarbcu pokazało się
dno? Na ochronę. Czy każdy Niemiec musi się od razu zbroić?!
„Papież Ratzinger będzie się w piekle smażył, dręczony przez
diabły i pedałów” – przewiduje włoska aktorka i reżyserka Sa-
bina Guzzanti i tym proroctwem podzieliła się z uczestnikami
wiecu przeciwników premiera Berlusconiego.
Na odpowiedź Watykanu nie trzeba było długo czekać. „To
kłamstwa i ignorancja wobec papieża” – padło oświadczenie.
Czy rzeczywiście? Może ze słowem „kłamstwo” należałoby
poczekać i rzecz całą sprawdzić za jakieś 20 lat?
PapaRatzi dostał w Australii kota. Biedny zwierz nazywa się
Bella i ma robić za papieską maskotkę podczas Światowych
Dni Młodzieży. Poza tym papież rozsyła SMS-sy na komórki
młodych ludzi na całym kontynencie. Jeden z nich rozpoczy-
na się od słów: „Młodzi przyjaciele...”. Tymczasem przyjacie-
le rozumu pytają rząd Australii, jakim prawem wydał na pa-
pieską fetę 150 mln publicznych dolarów. Katolicy to niecałe
25 procent populacji najmniejszego kontynentu świata.
Rastafarianie (koptyjsko-animistyczna religia quasi-chrześci-
jańska) mogą podczas praktyk religijnych używać marihuany
i innych lżejszych narkotyków – orzekł włoski Sąd Najwyższy.
Prawica nad Tybrem dostała szału. Nie dziwota. Podobno już
sama religia to opium dla mas. A opium w połączeniu np.
z LSD może dać mieszankę iście piorunującą.
W Wielkiej Brytanii psy policyjne przeszukujące domy muzuł-
manów (np. w poszukiwaniu materiałów wybuchowych) będą
to czynić w specjalnym obuwiu założonym na łapy. Policja chce
w ten sposób zaakcentować swój szacunek wobec mniejszości
religijnych. Dla wyznawców islamu pies jest zwierzęciem nie-
czystym. Nas ciekawi, czy np. w domach Żydów gliniarze bę-
dą ściągać paski ze świńskiej skóry. No bo że do Hindusa mo-
gą zawsze wjechać na krowie, to pewne.
JONASZ
Pastor Derek Rigby z Prestatyn w Walii zakupił sobie łachma-
ny, pobrudził twarz i w takim żebraczym przebraniu usadowił
się na schodach swojego własnego kościoła. Wierni nie dość,
że nie wspomogli go jałmużną, to jeszcze zwymyślali. Jakież
było ich przerażenie i zawstydzenie, gdy żebraczy wielebny
wgramolił się na ambonę i już rozpoznany walnął kazanie
o Chrystusie wzgardzonym na drodze do Emaus. Wyobraża-
cie sobie taki eksperyment na przykład w wykonaniu Rydzy-
ka? Chodzi nam o to, jak dyrektor RM wyzywałby żebraka...
P rzed tygodniem wspominałem, że chciałbym napisać coś
114236719.034.png 114236719.035.png 114236719.036.png 114236719.001.png 114236719.002.png 114236719.003.png
Nr 29 (437) 18 – 24 VII 2008 r.
GORĄCY TEMAT
3
Zakonnice ze Zgromadzenia Wincentego à Paulo
otrzymały od Skarbu Państwa 16 ha gruntu
w Wałbrzyskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej
„Invest-Park” (SSE) – jednym z najszybciej
rozwijających się ośrodków przemysłowych
w Polsce. Za co? Za męczeństwo.
Wartość męczeństwa: 20 milionów złotych!
nie będziemy też żadnym pośred-
nikiem kojarzącym ewentualnych
partnerów biznesowych sióstr, któ-
re dotychczas nawet nie sygnalizo-
wały nam zamiaru sprzedaży ziemi
– podkreśla w rozmowie z „FiM”
rzecznik prasowy prezydenta Opo-
la Mirosław Pietrucha .
Lokalne media i politycy zacho-
dzą w głowę, jakim cudem w War-
szawie wypatrzono opolskie grunty.
Wiadomo jedynie tyle, że to zakon-
nice wskazały Komisji Majątkowej
satysfakcjonującą je nieruchomość,
uznawaną w Opolu za najcenniejszy
teren inwestycyjny. Czyżby oświecił
je Duch Święty?!
– To jedna z możliwych wersji.
Jest wszakże i taka, że w naszej fir-
mie Kościół ma poutykanych swoich
ANR przez Teodorę i Zdzisława
Brzozowskich zmieniło nagle wła-
ściciela 220 ha, które – decyzją Ko-
misji Majątkowej – dostała m.in. ko-
ścielna Fundacja św. Brata Alberta.
– O tym, że toczyło się jakieś po-
stępowanie, dowiedzieliśmy się po
jego zakończeniu, a przecież kon-
sekwencje mogą być dla nas kata-
strofalne. Muszę powiadomić bank,
w którym mamy kredyty, o zmianie
nadzoru właścicielskiego. Jaką mam
pewność, że bank nie wymówi na-
szej umowy kredytowej? Skarb Pań-
stwa jako właściciel był przecież du-
żo bardziej pewnym gwarantem niż
kościelna fundacja! Mam ogromny
żal do Agencji Nieruchomości Rol-
nych, z którą współpracujemy od lat,
ponieważ nie uznała za stosowne
pobierających co miesiąc „zryczałto-
wane diety” w kwocie 5,5 tys. zł, zaś
w przypadku dwóch rządowo-kościel-
nych współprzewodniczących – po
7,5 tys. zł) są – jak wspomnieliśmy
– ostateczne, a opinia publiczna do-
wiaduje się o nich dopiero wówczas,
gdy wielebni pokazują zaskoczonym
właścicielom „wyrok” nakazujący wy-
danie gruntów.
Czy ludzie Kościoła sieją na nich
później i orzą?
~ We wrześniu ubiegłego roku
opisaliśmy („Raj na ziemi” – „FiM”
37/2007), jak hojny dar otrzymał od
Komisji Majątkowej Zakon Szpi-
talny św. Jana Bożego (bonifratrzy)
do spółki ze Zgromadzeniem Sióstr
Dominikanek. Owym prezentem
( oficjalnie oszacowanym na 40
mln zł ) było 10,2 ha gruntu po by-
łej zajezdni trolejbusowej i autobu-
sowej w podwarszawskim Piasecz-
nie. To obszar kluczowy dla reali-
zacji strategii rozwoju Warszawy, za-
kładającej m.in. budowę linii szyb-
kiego tramwaju – linii łączącej sto-
licę z Piasecznem.
Dzisiaj już wiemy, że rządowo-
-kościelni specjaliści grubo się po-
mylili, bowiem ślubujący ubóstwo
mnisi – wraz z równie skromny-
mi koleżankami – właśnie sprze-
dali nieruchomość za ponad 115
mln zł (taka była cena wywoław-
cza, zaś ta faktycznie uzyskana
w licytacji pozostaje ściśle strzeżo-
ną tajemnicą handlową). Podstawio-
na do tej transakcji spółka słup „Pro-
vo Investment”, została już wchło-
nięta przez „Helical Bar plc” – bry-
tyjską firmę inwestycyjno-dewelo-
perską, specjalizującą się w budo-
wie wielkopowierzchniowych obiek-
tów handlowych;
~ W naszej niedawnej publika-
cji („Siostry pazerniczki” – „FiM”
23/2008) ujawniliśmy, jak zakonni-
ce z Nysy (woj. opolskie) dostały
od Komisji Majątkowej i natychmiast
sprzedały – ku zgryzocie badające-
go teraz sprawę Centralnego Biura
Antykorupcyjnego – ponad 19 ha
w Łopusznej pod Nowym Targiem,
wycenione na 1,1 mln zł (do wy-
równania łącznego rachunku krzywd
doznanych za komuny, opiewające-
go na kwotę 2,2 mln zł, siostry do-
stały dodatkowo 20 ha w Pszczynie
plus 871 tys. zł w gotówce).
Tymczasem już po wstępnych
czynnościach sprawdzających specom
od antykorupcji wyszło, że ten sam
zakon przehandlował temu samemu
co w Łopusznej kupcowi grunty o po-
wierzchni około 15 hektarów, otrzy-
mane od Komisji Majątkowej w uro-
kliwej wsi Węgrzce pod Krakowem.
Teraz czekamy na powszechne
uwłaszczenie podmiotów kościelnych
(„FiM” 25, 27, 28/2008), tak jakby Ko-
ściół już po roku 1989 nie dostał du-
żo więcej, niż posiadał przed wojną!
„O co tu może chodzić?” – zacho-
dzą w głowę nieco zdezorientowani
agenci CBA. Wyjaśniamy: w Komisji
Majątkowej trzeba poszukać korekty
faktury za męczeństwo...
ANNA TARCZYŃSKA
tarczynska@faktyimity.pl
Świątobliwe niewiasty ( „Realizu-
jemy swój charyzmat poprzez służbę
Chrystusowi w ubogich i chorych”
– zapewniają na stronie internetowej
zakonu), dostały tę ziemię od tajne-
go i jednoinstancyjnego „sądu” rzą-
dowo-kościelnego, zwanego Komisją
Majątkową, w ramach kolejnej tran-
szy rekompensat za „krzywdy” wy-
rządzone przez komunę. Pod ko-
niec lat 90. w Białymstoku wpadło
już w ich dłonie 10 atrakcyjnych dzia-
łek o łącznej powierzchni ok. dwóch
hektarów, które natychmiast i hurto-
wo sprzedały za prawie 1 mln zł.
W Opolu ziemię dostały od try-
bunału, o którym profesor Uniwer-
sytetu Jagiellońskiego Zbigniew
Ćwiąkalski , gdy jeszcze nie przy-
puszczał, że wkrótce zostanie mini-
strem sprawiedliwości w rządzie Do-
nalda Tuska , tak oto wyraził się
w czerwcu ubiegłego roku:
– Komisja Majątkowa była po-
myślana na kilka pierwszych lat po
1989 r., a od tego czasu minęło już
18 lat. Powinna więc dawno zostać
zlikwidowana, a odzyskiwanie mie-
nia kościelnego powinno odbywać
się na ogólnych zasadach, jak
w przypadku każdego obywatela ,
który domaga się unieważnienia de-
cyzji o wywłaszczeniu. Komisja jest
ciałem niekonstytucyjnym. Mamy
bowiem do czynienia z organem
administracyjnym jednoinstancyj-
nym, od którego decyzji nie moż-
na się odwołać . I to powinno się za-
skarżyć do Trybunału Konstytucyj-
nego. Uważam, że taka skarga mia-
łaby duże szanse powodzenia.
Ładnie powiedziane...
~~~
Teren, na którym położona jest
opolska część SSE „Invest-Park”
(w sumie 61,7 ha), miał dotychczas
dwóch właścicieli: miasto i Skarb
Państwa reprezentowany przez lo-
kalny Oddział Terenowy Agencji
Nieruchomości Rolnych (ANR).
Zarówno jedni, jak i drudzy sta-
nowczo zapewniają dzisiaj, że
o decyzji Komisji Majątkowej do-
wiedzieli się post factum.
– Żeby było śmieszniej, panie
szarytki dostały zdecydowanie naj-
korzystniej położone działki , bez-
pośrednio przylegające do obwodni-
cy Opola oraz ulicy Północnej. Ich
grunty – warte co najmniej 20 mln
zł – leżą w takich miejscach, że gdy-
by się uparły, mogłyby dyktować wa-
runki innym nabywcom. Ale najwię-
cej powodów do narzekań ma teraz
ratusz, który zdążył już wpompować
w strefę kilkanaście milionów – za-
uważa nasz informator z ANR.
Chodzi o to, że władze samorzą-
dowe wyłożyły z kasy publicznej po-
nad 10 mln zł , żeby przyciągnąć do
strefy potencjalnych inwestorów.
Uzbrojono teren, doprowadzając
wszelkie konieczne dla przemysłu in-
stalacje (wodociągową, gazową, elek-
tryczną, deszczową), wytyczono i wy-
budowano trakty komunikacyjne, a 26
czerwca rozstrzygnięto kolejny prze-
targ na wykonanie robót drogowych,
za które podatnicy z Opola zapłacą
wkrótce 2 mln 983 tys. 869,96 zł .
Czarna strefa
Szarytki nie zamierzają otwierać
w strefie żadnego biznesu, choć otrzy-
many od państwa prezent:
~ ma wyjątkowo korzystne usy-
tuowanie geograficzne (w pobliżu gra-
nica z Czechami i Niemcami);
~ z racji pozostawania w obrę-
bie SSE uprawnia do otrzymywania
daleko idącej pomocy publicznej (do
50 proc. kosztów inwestycji i dwu-
letnich kosztów pracy nowo zatrud-
nionych pracowników).
– O ile mi wiadomo, siostry za-
mierzają sprzedać swoje grunty .
Komu? Tego jeszcze nie wiadomo,
w każdym razie sygnał w tej spra-
wie przekazał nam już ich prawnik
– poinformował media Maciej Wu-
jec , szef Wydziału Gospodarki i Pro-
mocji Urzędu Miasta.
– Nie mamy żadnej wiedzy w spra-
wie zamiarów zakonnic. Nie jesteśmy
zainteresowani wykupem tej ziemi,
ludzi, którzy zawiadamiają kogo trze-
ba, gdy pojawia się jakiś atrakcyjny
kąsek – dodaje urzędnik ANR.
My zaś mamy nadzieję, że Wa-
cław Landwójtowicz , wicedyrektor
Oddziału Terenowego ANR w Opo-
lu, to nie jest ten sam Wacław Lan-
dwójtowicz (na przesłane pytanie nie-
stety nie odpowiedział...), któremu
arcybiskup Alfons Nossol powierzył
niedawno funkcję prezesa diecezjal-
nej Opolskiej Fundacji Rolnej...
Pozostaje natomiast faktem, że
w regionie dają się zauważyć „lawi-
nowo następujące po sobie przypad-
ki wymuszania na rolnikach wyłą-
czeń części dzierżawionych od ANR
gruntów na rzecz Kościoła” – jak to
określono na ostatnim zjeździe
Związku Pracodawców – Dzierżaw-
ców i Właścicieli Rolnych.
Przykładowo: z 630-hektarowego
gospodarstwa dzierżawionego od
powiadomić nas. Przecież prawa
dzierżawcy powinny być zachowane!
– irytowała się Brzozowska, mimo
zapewnień dyr. Landwójtowicza, że
on też dowiedział się o fatalnej de-
cyzji, gdy było już po herbacie (cyt.
za sprawozdaniem ze zjazdu, za-
mieszczonym na łamach miesięcz-
nika „Rolnik Dzierżawca”).
Jest w tej sprawie jeszcze jedna
ciekawostka. Dowiedzieliśmy się
mianowicie, że obliczając areał dla
kościelnej organizacji, Komisja
Majątkowa przyjęła cenę 2,11 zł
za metr kwadratowy, choć w gmi-
nie Świerklaniec, gdzie rzecz mia-
ła miejsce, ziemia chodziła w tym
czasie po ok. 30 zł/mkw .
~~~
Rzeczona Komisja nosi cechy są-
du kapturowego, bo jej orzeczenia
wydawane w gronie 14 stałych człon-
ków (za grabież polskiego majątku
114236719.004.png 114236719.005.png 114236719.006.png 114236719.007.png 114236719.008.png 114236719.009.png 114236719.010.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 29 (437) 18 – 24 VII 2008 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Mnie to czochra!
takiej na przykład mafii paliwowej?
Przecież jak Jarusiowi Kaczyńskie-
mu zawiózł te dokumenty oberpro-
rok Zbynio , to Kaczor był wstrzą-
śnięty, ale nie zmieszany. A chodzi-
ło o łapówę, czternaście milionów
dolców dla ludzi z SLD! A on wie-
dział, nie powiedział i będąc dwa la-
ta przy władzy, nic nie zrobił. Nie
spuścił ze smyczy swoich ogarów:
ABW, CBŚ, CBA! Dlaczego? Czyż
nie jest to pomysł na serial sensa-
cyjny z paroma samobójstwami już
na początku, a potem z małym Go-
siem jako komisarzem Zawadą?
Dyskutowaliśmy w gospodzie na
ten temat, kiedy major Gienek od-
stawił kufel i powiedział: Dobry po-
mysł, bo to oczywista oczywistość,
że dolary w czerwonej torebce miał
przekazać Tinky Winky! Na końcu
serialu niech się okaże, że ludzie SB
z Wałęsą na czele zaprowadzili
w Polsce demokrację, wygonili Ru-
skich, a kot Jarosława jest agentem
KGB! ANDRZEJ RODAN
www.arispoland.pl
Prowincjałki
Wkurzyli się nie na żarty właściciele bia-
łostockich ogródków działkowych na
wieść, że pleban nowo utworzonej parafii chce im pod nosem (a dokład-
nie – na trzech działkach przeznaczonych już przez miasto na... cele reli-
gijno-sakralne) postawić kaplicę. Dobrze ludziska czują, że zacznie od ka-
plicy, a skończy na kościele z plebanią. A oni kazania przy grillu słuchać
nie chcą i będą protestować do upadłego.
Mam pomysła na telenowelę: pe-
wien poseł SLD chciał popełnić
samobójstwo, ale ABW nie za-
stało go w domu.
Nie jestem lampa, jaśniej nie wy-
jaśnię, jakie pokręcone są te seria-
le. Agnieszka Warchulska odcho-
dzi z „M jak miłość”. Warchulska
grała serialową Alicję Schmidt od
2004 r. (z przerwą na ciążę i naro-
dziny synka Jasia). Nie wróci na plan.
Tak zdecydowali scenarzyści i War-
chulska pójdzie na zapomogę. Ta-
kich problemów nie ma Marek
Włodarczyk (komisarz Adam Za-
wada z „Kryminalnych”), który po
zakończeniu czteroletniej współpra-
cy z serialem niezbyt długo był bez-
robotny. Dostał i przyjął propozycję
z „Brzyduli”. W polskiej wersji ko-
lumbijskiej telenoweli zagra Roma-
na, opiekuńczego ojca Uli, tytuło-
wej brzyduli. Ale to wszystko mały
pikuś. Najważniejsze, że w serialach
skończyły się te wszystkie ą, ę, buł-
kę przez bibułkę, bujaj las, a nie
nas, a zaczęło się: było, nie było, idź
do stajni, kobyło!
Mnie to czochra, ale żeby nie być
gołosłownym – w „Plebanii” poja-
wił się ateista! Jest nim Marcin Stec
grający Białorusina (ateista nie mo-
że być Polakiem) Jankę. Karolina
( Urszula Dębska ) wychodzi za
mąż za tego przystojnego Białoruska
i wyjeżdża razem z mężem do kra-
ju Łukaszenki . Jeszcze większe ja-
ja są w „Barwach szczęścia”. Paweł
( Marcin Hycnar ) ulega wypadko-
wi. Jego żonka, Julia ( Marta Nie-
radkiewicz ), dowiaduje się w szpi-
talu, że Paweł jest... narkomanem
i musi trafić na detoks. O, żeż ty,
Mojżesz! Mało tego – w tym samym
serialu Roman ( Olaf Lubaszenko )
zakochuje się w Renacie ( Joanna
Trzepiecińska ). Jego serce do niej
tika jak klapa od śmietnika i, nie
uwierzycie, ale całkiem serio zasta-
nawia się, czy nie porzucić swojej
żonki Marii ( Iza Kuna ). Takie to
mores są w polskich serialach!
Mnie to czochra, ale uprzejmie
pytam, czy nie można, zamiast pier-
dołami, zająć się w serialach sprawą
46-letni dróżnik kolejowy z Tarnobrzega
uczył swego 17-letniego syna, jak brać
sprawy w swoje ręce. Wzięli wspólnie. Co najmniej 425 kg szyn kolejo-
wych, które następnie sprzedawali w miejscowym skupie złomu.
Dawid S. dokładnie zaplanował swój skok
na plebanię. Najpierw odwiedził gospody-
nię, żeby poznać teren i zdobyć jej zaufanie. Gdy wrócił po kilku dniach, nie
był już tak miły – sterroryzował kobietę nożem, po czym zamknął w piwni-
cy. Ukradł pieniądze, telefon komórkowy i dokumenty. Z kolei w Ostrową-
sie na księdza napadli dwaj zamaskowani mężczyźni. Zabrali mu kilkaset zło-
tych, telefon komórkowy i kluczyki od samochodu. Auta zabrać nie zdążyli.
Do Włoszczowy zjechali francuscy arty-
ści. Koncertowali w jednej ze szkół i wszy-
scy byli bardzo zadowoleni. A najbardziej jeden z muzyków, który w pew-
nej chwili skonstatował, że zniknął mu instrument. Jak się szybko okaza-
ło, klarnet o wartości 3 tysięcy euro zwinął ze szkolnego holu 14-latek.
Kierownik pogotowia w Węgorzewie za-
oszczędził nasze publiczne pieniądze i nie
wysłał karetki do chorej 80-latki. Ponieważ znał jej rodzinę, powiedział za-
skoczonemu wnukowi kobiety, że na biednych nie trafiło – mają samo-
chód, więc sami mogą babcię przywieźć...
Opracowała WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
go, gwarantującego swobody przewyższa zna-
cząco tutejszych klerykałów. Mimo to owa miażdżą-
ca przewaga sił przemawia na korzyść tych drugich.
W „Forum Klubowym” – lewicowym dwumiesięczni-
ku idei – ukazał się kolejny tekst profesora Jerzego Drew-
nowskiego , oryginalnego i inspirującego myśliciela, tym
razem napisany
razem ze Stani-
sławem Matułą .
Trzeba przyznać,
że mało docenia-
ny w kraju pro-
fesor Drewnow-
ski potrafi dostarczyć narzędzi umysłowych potrzeb-
nych do opisania rzeczywistości. Do niego należy np.
przywoływana wielokrotnie na łamach „FiM” teoria re-
tenebracji, czyli okresowego powrotu sił szeroko rozu-
mianego ciemnogrodu – w polityce, ekonomii, życiu spo-
łecznym i kwestiach światopoglądowych.
Autorzy wspomnianego tekstu tym razem zajęli się
m.in. teorią układu sił. Zwracają uwagę na to, że „nie
ma takiego zła, takiej krzywdy i takiej podłości, której lu-
dzie nie uczyniliby ludziom, gdy jedni będą nieporówny-
walnie słabsi od drugich, i że w takiej sytuacji, statystycz-
nie rzecz biorąc, niewiele pomogą kultura i najwznioślejsze
zasady etyczne” . Łatwo to zobrazować na przykładzie
stosunków pracodawcy–pracownicy. Kiedy 5 lat temu by-
ło wysokie bezrobocie, pracodawcy na masową skalę nie
liczyli się z prawami pracowniczymi, nie wypłacali na
czas pensji, szantażowali pracowników. Teraz sytuacja ule-
gła znaczącej poprawie. Czy to znaczy, że pracodawcy sta-
li się bardziej etyczni? Skądże, zmienił się po prostu układ
sił – bezrobocie spadło o 60 procent i teraz właściciele
firm nie mogą robić tego, co było możliwe kilka lat te-
mu, bo zostaną bez pracowników i zbankrutują.
Równowaga sił potrzebna jest w każdej dziedzinie
życia społecznego, nawet w małżeństwie, relacjach przy-
jacielskich itp. Dotyczy to także relacji państwo–Ko-
ściół. Ogromna ekspansja Kościoła była możliwa nie
tylko z powodu pazerności biskupów i ich bezwzględ-
ności. Biskupi zagarnęli to, co zagarnęli, po prostu
dlatego, że mogli to zrobić – nie było żadnej siły, któ-
ra stawiała im
opór. No, może
jakaś była – SLD
do 1997 roku
z powodzeniem
blokowało raty-
fikację konkor-
datu. Kiedy opór osłabł z powodu m.in. zdrady Kwa-
śniewskiego , wszystko się posypało.
Do powstrzymania ekspansji klerykalizmu nie wystar-
czy tylko świadomość, że antyklerykałowie to przynajmniej
jedna trzecia społeczeństwa, a strona przeciwna to nie wię-
cej niż 20–25 procent. Klerykałowie mają na swoich usłu-
gach potężną broń propagandową, niemal całą prawicę
chętną do usług i zastraszoną lewicę z drugiej strony. Po
naszej stronie są co prawda miliony światłych współoby-
wateli, ale słabo zorganizowanych i o niewielkim wpływie
na politykę i media. Po 10 latach niemal totalnej kapitu-
lacji polityków sukcesem jest nieśmiały powrót sprawy
świeckości państwa do głównego nurtu debaty publicznej,
a to dzięki antyklerykalnej reorientacji frakcji Napieral-
skiego w SLD. Nie sądzę jednak, aby ten zwrot był moż-
liwy, gdyby idee świeckości państwa nie przetrwały w ta-
kich środowiskach jak „FiM” i partia RACJA.
Nie pozostaje nam (nam i Wam, Drodzy Czytelni-
cy) więc nic innego, jak nadal – poprzez cierpliwą pra-
cę i edukowanie ludzi wokół nas – zmieniać ten nieko-
rzystny układ sił, który ciągle trwa. Aż równowaga zo-
stanie przywrócona.
Miałem odmienne poglądy niż profesor Geremek (...). Był on moim poli-
tycznym przeciwnikiem.
(Lech Kaczyński na wieść o śmierci prof. B. Geremka)
W tej chwili to bezprzedmiotowe.
(Lech Kaczyński o ratyfikacji traktatu lizbońskiego – 1 lipca br.)
Polska nie będzie przeszkodą, jeżeli chodzi o ratyfikację traktatu lizboń-
skiego. Osobiście będę pomagał w doprowadzeniu do tego, by traktat zo-
stał ratyfikowany przez wszystkich. (Lech Kaczyński, 14 lipca br.)
Oni (ten rząd) mówią, że są katolikami. Idźcie do tych ludzi, do tej ko-
alicji i mówcie: jacy wy katolicy, jacy wy Polacy. Idźcie do nich i zapa-
miętajcie ich na zawsze. Przyjdą wybory niedługo.
RZECZY POSPOLITE
Potrzebna równowaga
(o. Tadeusz Rydzyk)
Ty skurwysynu! (pozdrowienie ojca dyrektora,
rzucone 10 lipca br. na antenie Radia Maryja)
Wygląda tak, jakby pośmiertnie SB rękami IPN-u próbowała zgnębić mo-
jego ojca.
(Jarosław Wałęsa)
Były minister sportu (Tomasz Lipiec – dop. red .) zachowywał się niczym
Al Capone. Dziwię się, że w ministerstwie znalazła się osoba tak sko-
rumpowana i tak nieuczciwa.
(Hanna Gronkiewicz-Waltz)
W internecie przeczytałem wypowiedź ateisty, który domagał się, aby je-
go uczucia były szanowane na równi z uczuciami wierzących. Myślę, że
to absurdalne stwierdzenie (...). Wiara religijna (...) jest dobrem obywa-
teli, jest wartością dla państwa. A jakim dobrem są religijne przekona-
nia ateistów, którzy nie mają takich przekonań?
(Czesław Ryszka, senator PiS)
Może to sposób, żeby ich (Irańczyków – dop. red. ) pozabijać.
(senator John McCain o rosnącym eksporcie amerykańskich
papierosów do Iranu)
Wybrała OH i RK
ADAM CIOCH
KAPLICA DZIAŁKOWA
PRAWO OJCA
ŚWIĘTOKRADZTWO
MELOMAN
WYGODNICCY
W Polsce liczba zwolenników państwa świeckie-
114236719.011.png 114236719.012.png 114236719.013.png 114236719.014.png 114236719.015.png 114236719.016.png 114236719.017.png 114236719.018.png 114236719.019.png 114236719.020.png 114236719.021.png 114236719.022.png 114236719.023.png 114236719.024.png 114236719.025.png 114236719.026.png 114236719.027.png
 
Nr 29 (437) 18 – 24 VII 2008 r.
NA KLĘCZKACH
5
MERCEM
DO MURZYNKÓW
od 23 lat. Oficjalnym powodem jest
przejście na emeryturę, nieoficjal-
nym podobno alkohol. Wierni, zbul-
wersowani decyzją biskupa, zamknę-
li kościół, powiesili kłódkę, a przed
budynkiem rozłożyli „miasteczko
materacowe”. Delegacja parafian
pod wodzą mecenasa Bogusława
Radzickiego złożyła wizytę w ku-
rii. Ta obiecała mętnie, że sprawę
zbada. Czas leci, rozwiązania nie wi-
dać. Ludziska zapowiedzieli, że no-
wego księdza nie wpuszczą, a do ko-
ścioła chodzić nie będą. Mało tego
– nie poślą dzieci na lekcje religii.
Twierdzą, że ksiądz zna ich wady,
ale nigdy nikogo nie potępia. I nic
dziwnego! Przy wódce?
kościół wyłącznie żywymi kwiata-
mi, musi się liczyć z równie roman-
tyczną kwotą sięgającą nawet 3 tys.
zł.
Duchowni nie ustają w pomy-
słach poszukiwania kolejnych źró-
deł pieniędzy. Najnowszy rekla-
muje ksiądz Jerzy Kraśnicki
– od tygodnia dyrektor polskiego
oddziału międzynarodowej orga-
nizacji MIVA Polska, kupującej...
samochody dla misjonarzy. Ksiądz
twierdzi, że „polscy kierowcy win-
ni podziękować Bogu za bezpiecz-
ną podróż. Najlepszą formą dzięk-
czynienia będzie wpłata 10 gro-
szy za każdy przejechany kilometr.
Pieniądze te zostaną przeznaczo-
ne na zakup nowych aut dla pol-
skich misjonarzy”. Na razie – po-
mimo intensywnej reklamy w naj-
większych diecezjalnych rozgło-
śniach radiowych – efekty zbiór-
ki są mizerne. Nie pomogła na-
wet reklama w TVP 1 w niedziel-
ne przedpołudnie. Być może dla-
tego, że pod hasłem pomocy mi-
sjom kryją się zakupy luksusowych
osobowych limuzyn marki Merce-
des. A tego nie kryje sam pomy-
słodawca zbiórki, który chwali się,
jakimi to samochodami jeździł
podczas pracy w białych dzielni-
cach RPA.
SK
CZERWONY KRZYŻ?
TWIERDZA
KOŁOBRZEG PADŁA
SPROWOKOWANI
Kołobrzeg od zawsze był bastio-
nem zdrowego rozsądku. Na przeło-
mie XX i XXI wieku bronił się he-
roicznie przed nazywaniem wszyst-
kiego jak leci imieniem JPII . Jako
jedno z nielicznych miast polskich nie
posiadał również pomnika papieża.
Ale niestety twierdza padła i to w po-
dwójny sposób. Otóż „mądrzy ludzie”
postanowili do istniejącego już po-
mnika milenijnego przedstawiające-
go Chrobrego i Ottona III dosta-
wić posągi – z jednej strony... JPII,
a z drugiej B16 . Obecnie pomnik sam
w sobie jest wyjątkowo paskudny. Bę-
dzie jeszcze paskudniejszy! GS
GS
Na krakowskim Kazimierzu po-
jawili się francuscy aktorzy uliczni
i odegrali scenę z elementami sek-
sualnymi. Podeptali też trumnę
z wizerunkiem krzyża. Wśród zdu-
mionych krakowian natychmiast
odezwały się głosy nawołujące do
prokuratorskiej interwencji. Posy-
pały się jednocześnie epitety pod
adresem aktorów i organizatorów
ulicznego spektaklu. Może to była
tylko przesadna prowokacja skie-
rowana do klerykałów, a może
prawdziwa sztuka? Niestety, uczu-
cia religijne nie pozwoliły na trzeź-
wą ocenę.
KOŚCIÓŁ ŚLUBNY
Aby ślub kościelny był jak z baj-
ki, koniecznie należy profesjonalnie
udekorować cały kościół – przeko-
nują firmy specjalizujące się w stro-
jeniu świątyń. Podstawowym warun-
kiem jest dopasowanie aranżacji na-
wy głównej do kreacji panny mło-
dej. Absolutne minimum, czyli wer-
sja dla ubogich, przewiduje jedynie
„ubranie” krzeseł i klęczników pań-
stwa młodych, ołtarza oraz kościel-
nych ławek. Na tym jednak mało
kto poprzestaje. Bardzo modne są
„alejki ślubne” tworzone z kompo-
zycji kwiatów, kaskad tiulu lub
świeczników ustawionych na stoja-
kach wzdłuż kościoła. Nie mniej
modne są „bramy do raju”, czyli
metalowe łuki oplecione girlandą
z kwiecia i tkaniny, przez które prze-
chodzą nowożeńcy.
Wystrojenie kościoła na ślub
nierzadko okazuje się znacznie droż-
sze niż wystrojenie panny młodej.
Kto nie wierzy, niech policzy: roz-
łożenie czerwonego dywanu – 50
zł (białego – 100 zł), konfetti z płat-
ków róż rozsypane na dywanie – 50
zł, dekoracja 20 ławek kulami kwia-
towymi – 240 zł, aleja ślubna ze
świeczników – 350 zł, dekoracja krze-
seł i klęcznika dla państwa młodych
oraz krzeseł dla świadków – 100 zł,
brama dekorowana sztucznymi
kwiatami – 250 zł. Komu zaś zama-
rzy się romantycznie udekorować
PS
KSIĄDZ NA GRILLU
REWOLUCYJNY
KOŚCIÓŁ
Nie przyjęliście księdza w zimo-
wym czasie kolędowym? Ależ nic
nie stoi na przeszkodzie, żeby za-
prosić go latem na własną działkę.
Na nowatorski pomysł organizowa-
nia letnich kolęd, podczas których
księża mają nawiedzać wiernych
w domkach letniskowych, wpadła
parafia pw. Świętej Trójcy w Ko-
szęcinie w diecezji gliwickiej. Wszy-
scy działkowicze oraz właściciele
domków letniskowych znajdujących
się na terenie koszęcińskiej parafii
mogą zgłosić chęć przyjęcia kolędy
w czasie letnim oraz pobłogosławie-
nia swoich domków. Wystarczy ter-
min zaproszenia księdza na letni-
sko ustalić w zakrystii.
MiC
Fot. AK
W Wenezueli powstał Katolic-
ki Kościół Reformowany – wspól-
nota religijna, która ma być prze-
ciwwagą dla konserwatywnego Ko-
ścioła wiernego Rzymowi i zwal-
czającego lewicowego prezydenta
Hugona Chaveza . Kościół rzym-
skokatolicki w Wenezueli stoi zde-
cydowanie po stronie bogatych
przemysłowców i właścicieli ziem-
skich w konflikcie pomiędzy nimi
a warstwami ekonomicznie upośle-
dzonymi, które wspierają prezyden-
ta. Inicjatorzy nowego Kościoła po-
stanowili wesprzeć wenezuelską re-
wolucję, odwołując się do ubogich
zwolenników Chaveza. Nowy Ko-
ściół zniósł celibat, dopuścił pod
pewnymi warunkami rozwody i za-
przestał piętnowania homoseksu-
alizmu (może to pomysł na uczło-
wieczenie Kościoła w Polsce?). Re-
formowani katolicy twierdzą, że
skupiają „w fazie rozruchu” 2 ty-
siące wiernych. Nie zawiódł, oczy-
wiście, prowatykański episkopat
Wenezueli – wyklął nowych braci
w Chrystusie i nazwał ich herety-
kami, którzy przywłaszczyli sobie
nazwę katolicki.
KRÓL ŚMIECI
O dacie wyzwolenia Chełma (22
lipca 1944 r.) poza kombatantami
I Armii Wojska Polskiego mało kto
dziś chce pamiętać. Oni zaś mają
wyjątkowo nędzne notowania. W ter-
minologii „zdekomunizowanych” hi-
storyków jest to bowiem jedynie „ho-
łota w szynelach niosąca na bagne-
tach komunizm ze Wschodu”.
Może jednak badacze z IPN
skłonią czoła i pióra przed żołnie-
rzami I Armii Wojska Polskiego na
wiadomość, że nieśli oni zza Buga
nie tylko komunizm i Manifest
PKWN, ale również krzyż (na zdję-
ciu). A ten zapomniany przez
współczesnych historyków krzyż,
przyniesiony w lipcu 1944 roku na
ramionach żołnierzy Dywizji im.
Tadeusza Kościuszki, stoi w samym
centrum Chełma, na placu przy ko-
ściele pw. Rozesłania Świętych
Apostołów. Umieszczona przez
uczestników tamtych wydarzeń
skromna metalowa tabliczka infor-
muje: „Z tym krzyżem 10. Pułk Woj-
ska Polskiego wstąpił na Ziemię Oj-
czystą w lipcu 1944 r.”. AK
Mariusz Olchowik chce się
koniecznie i szybko dorobić. Ten
niesławny ministrant i współpra-
cownik prałata Jankowskiego po
skandalu i zamknięciu instytutu
swojego pryncypała chciał zostać
„królem śmieci”. Gdy jednak w no-
wej firmie – toruńskiej „Abba Eko-
med” (utylizacja odpadów) – zo-
rientowali się, z kim mają do czy-
nienia, spuścili Olchowika na zie-
loną trawkę. Teraz nieszczęśnik
chce wyspowiadać się ze wszystkich
grzechów w specjalnie napisanej
książce i założyć sieć komórkową,
ale już bez prałata.
AK
OBRAZ ZERAMI
SŁYNĄCY
PS
Parafianie z Głogowa zbierają
podpisy pod apelem do redempto-
rystów z Barda Śląskiego o zwrot
obrazu „Świętego Hieronima Poku-
tującego”, który do czasu drugiej
wojny światowej przez kilkaset lat
zdobił ołtarz boczny św. Stanisława
i św. Wacława w kolegiacie głogow-
skiej. Autorem pochodzącego z po-
czątku szesnastego wieku obrazu św.
Hieronima Pokutującego jest ma-
larz z kręgu Łukasza Cranacha .
Obecnie drogocenny zabytek jest
własnością prowadzonego przez re-
demptorystów Muzeum Sztuki Sa-
kralnej w Bardzie. Nie do końca wia-
domo, w jakich okolicznościach tam
trafił. Ale wziąwszy pod uwagę fakt,
że wartość obrazu szacowana jest na
kwotę zakończoną sześcioma zera-
mi, raczej należy spodziewać się, że
redemptoryści pokażą ludziskom
z Głogowa... no wiecie co. AK
PRAWDZIWE
POWOŁANIE
Jedną z cech sezonu ogórkowe-
go w Polsce jest cykliczne poja-
wianie się tzw. fałszywych księży.
W tym roku za księdza rzymskoka-
tolickiego podał się 34-latek, któ-
ry na południu Polski, czyli w ka-
tolickim mateczniku, gdzie lud pro-
sty i wierny, robił to, co „prawdzi-
wi” księża: udzielał sakramentów
i zbierał pieniądze. W swojej pra-
cy duszpasterskiej był tak przeko-
nujący, że jedna z jego owieczek
zadłużyła się na... 200 tys. złotych,
aby sprostać oczekiwaniom dobro-
dzieja. W końcu delikwenta zatrzy-
mała tarnowska policja. Naszym
zdaniem, po odsiedzeniu wyroku,
ten religijno-finansowy geniusz po-
winien dostać „prawdziwe” święce-
nia: przecież on jest lepszy niż Jan-
kowski! Biskupi, nie zmarnujcie ta-
kiego talentu!
MaK
UDAR SŁONECZNY?
Zbigniewowi Skowrońskiemu
– dyrektorowi Wojewódzkiego
Ośrodka Ruchu Drogowego w Ło-
dzi – najzwyczajniej zaszkodziły upa-
ły. 26 lipca, czyli w dniu św. Krzysz-
tofa, wymyślił on święto WORD
i z tej okazji nakazał wszystkim swo-
im pracownikom, by uczestniczyli
we mszy oraz pokropku pojazdów.
Ba, on nawet skrócił czas pracy za-
łogi, aby ludziska nie mieli preten-
sji, że zamiast wypoczywać, muszą
się modlić.
SWÓJ KSIĄDZ
MaK
BS
We wsi Strączna (gmina Wałcz)
zawrzało. Biskup odwołał ukocha-
nego miejscowego proboszcza, ks.
Adama M. , który rządził parafią
114236719.028.png 114236719.029.png 114236719.030.png 114236719.031.png 114236719.032.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin