Fakty i Mity 2007-33.pdf

(12288 KB) Pobierz
96915894 UNPDF
POLACY KOCHAJĄ EUROPĘ
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 33 (389) 23 SIERPNIA 2007 r. Cena 3 zł (w tym 7% VAT)
Str. 3
„Proszę Państwa, 13 sierpnia 2007 roku
skończył się w Polsce kaczyzm”.
Str. 21, 22
ISSN 1509-460X
Według badań eurobarometru, w odróżnieniu od własnej władzy
96915894.028.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 33 (389) 17 – 23 VIII 2007 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
W górę serca, Narodzie! Skończyła się najgłupsza koalicja w dzie-
jach nowożytnego świata. Do chwili jej powołania tylko cesarz
Kaligula odważył się mianować konia senatorem.
Od 13 sierpnia 2007 r. może być już tylko lepiej!
W kolebce ludzkości
Blady strach padł na szeregowych członków PiS. W terenie wiesz-
czą oni totalną klęskę swojej partii w nadchodzących (oby!) je-
siennych wyborach. A to oznacza utratę intratnych stołków i ro-
dzinnych synekurek. Także w stolicy PiS (jak sam policzył) nie
przeskoczy 10-procentowego poziomu poparcia.
Z bliża się kres sezonu urlopowego i wypada przy tej okazji
Z Szarm el Szeiku, nieźle już opaleni i napaleni na oglądanie
piramid oraz innych zabytków, pojechaliśmy autokarem do Ka-
iru. To największe miasto w Afryce. Brudne, śmierdzące, w naj-
wyższym stopniu obrzydliwe, z małymi wyjątkami w postaci sta-
rych meczetów i kilku innych budowli. 99 procent zabudowy sta-
nowią jednak kilkupiętrowe, kostropate bloki mieszkalne bez...
dachów. Na najwyższych piętrach sterczą po prostu boczne ścia-
ny z wystającymi drutami zbrojeniowymi. Bierze się to stąd, że
właściciele nieukończonych budynków płacą za nie tylko poda-
tek gruntowy. Tak jest w całym Egipcie, który wygląda przez to,
jakby cały był w budowie. Wątpliwą atrakcją stolicy są też ogrom-
ne cmentarze, wyglądające z daleka jak
miasta domków jednorodzinnych. I rzeczy-
wiście, w niezliczonych grobowcach miesz-
ka od 1 do 3 milionów ludzi! Z powodu
miłości do przodków i braku pieniędzy na
czynsz dostawiają sobie do ścian muro-
wanych mogił maleńkie przybudówki.
W kulcie zmarłych Egipcjanie przebili więc
nawet Polaków. W Kairze oczarowało nas
państwowe muzeum z tysiącami ekspona-
tów: posągów, płaskorzeźb, rycin, malowi-
deł, sarkofagów i mumii. No i, oczywiście,
piramidy w Gizie! Najwyższa, Cheopsa, li-
czy 137 metrów wysokości i ponad 4,5 tys.
lat. To prawdziwy cud świata. Nie brak
współczesnych archeologów i innych uczo-
nych, którzy kwestionują jej ludzkie po-
chodzenie. Zresztą takich kosmicznych (do-
słownie!) zagadek jest w Egipcie więcej.
Przewodnik zwrócił np. naszą uwagę na
sarkofag faraona Ramzesa II, na którym,
pomiędzy wieloma innymi, widnieje wyry-
ta w kamieniu scena: faraon – któremu
zawsze wszyscy oddawali pokłon – kłania
się kilku bardzo wysokim postaciom z trój-
kątnymi hełmami na głowach...
Z Kairu jechaliśmy całą noc pociągiem
na południe, do Asuanu. Ale jaki to był pociąg! W przedziałach
pierwszej klasy nie było okien ani drzwi. W ubikacjach był taki,
za przeproszeniem, odór, że niektórzy na poważnie zastanawiali
się, czy nie załatwiać się na zewnątrz, podczas jazdy... Proble-
mem technicznym (a może wręcz przeciwnie?) byłaby jednak
wówczas biegunka, na którą cierpieli niemal wszyscy turyści
z powodu niesmacznego i podejrzanej świeżości jedzenia oraz
wody z miejscową mikrofauną. Nie chwaląc się, uratowałem
kilku rodaków, w tym siebie i własną żonę, zabraną przezornie
butelką góralskiej śliwowicy (70 proc.) – zabija wszystkie zaraz-
ki! A wszelki syf jest w Egipcie powszechny. Wszędzie walają
się tony śmieci, w Nilu i jego kanałach pływa ich więcej niż ryb,
których – o dziwo! – też jest mnóstwo. Na własne oczy widzia-
łem zdechłego osła, który dryfował sobie w samym środku mia-
sta. Kulturą więc Egipcjanie nie grzeszą i naprawdę trudno jest
uwierzyć, że ich praprzodkowie byli tak wielkimi i niezwykle
pracowitymi artystami. Dziś nie można przejść spokojnie jaką-
kolwiek ulicą, żeby nie być po kilkadziesiąt razy zaczepionym
przez żebrzące dzieci i dorosłych. Oprócz handlu jest to ich
główne źródło dochodu. Potrafią stać pod piramidą i jedną ręką
pokazywać jej szczyt, a drugą wyciągać do turystów, z nieod-
łącznym „bakszysz, bakszysz” na ustach. Kiedy tylko zdążyłem
wsiąść na wielbłąda, mały szkrab, który go prowadził za uzdę,
zaczął klepać mnie po kostce: „bakszysz, bakszysz, Polonia, Wa-
lęsa, bakszysz, bakszysz...”. Żeby w spokoju przejechać się pa-
rę minut, zacząłem grzebać w kieszeniach i o mały włos nie zle-
ciałem na dół, bo wielbłąd strasznie się buja na boki.
Wszystkie niedogodności rekompensują jednak setki zabyt-
kowych budowli, wszystkie zdobione niezliczonymi hieroglifami
i malowidłami. I co najważniejsze, przez całe dwa tygodnie nie
widziałem na nich nawet kogoś podobnego do Giertycha, Ka-
czyńskich, Leppera...
Prokurator Generalny RP Ziobro udał się do swojego podwład-
nego, prokuratora koszalińskiego, i nakazał mu przeprowadze-
nie konfrontacji siebie z Lepperem. Jeśli są jakieś wątpliwości,
kto kłamie w sprawie przecieków z afery gruntowej, to bez wąt-
pienia rozwieje je pracownik ministra sprawiedliwości.
złożyć kondolencje wszystkim, którzy nie mieli tego lata sło-
necznej pogody, zwłaszcza nad polskim morzem. Niniejszym to
czynię. Tym bardziej i szczerzej, że wiem, co to znaczy leżenie
pod kocem na plaży. Przeżywałem takie urlopy parokrotnie. Po-
wodowany patriotyzmem ciemiężyłem siebie i całą rodzinę. Tak
jak cztery lata temu, kiedy w Łebie czekaliśmy na słońce całe
dwa tygodnie. Bez skutku. A właściwie to skutek był, gdyż
z nudów zaciągnąłem się na wędkarską wyprawę kutrem. Zdą-
żyłem złapać dorsza i dowiedziałem się, że mam chorobę mor-
ską. Przez resztę łowienia zanęcałem więc tylko ryby kolegom.
Śniadaniem z burty...
Ponieważ każdy patriotyzm ma swoje
granice, a moje akumulatory znacznie lepiej
ładują się na skąpanej w słońcu plaży niż
na Jasnej Górze, wyruszyłem tego lata z mał-
żonką do Egiptu. Słońce dopisało aż zanad-
to, podobnie jak zabytki. Mnogość tych ostat-
nich sprawia wrażenie, że zwieziono je tam
z całego świata. Egipt to naprawdę kolebka
ludzkości i zachęcam każdego do wyprawy
nad Nil. Jej koszt – m.in. z powodu zagro-
żenia terrorystycznego – równa się średniej
miesięcznych zarobków lub dwóm emery-
turom. A wrażeń jest na całe życie!
Pierwszych kilka dni spędziliśmy w Szarm
el Szeik – tam, gdzie posłanka Sandra Le-
wandowska smarowała olejkiem plecki po-
słowi Maksymiukowi. Szarm jest chyba naj-
piękniejszym i najgorętszym miejscem w pro-
mieniu 4 godzin lotu od Warszawy. Hotel gra-
niczy z hotelem, bajeczne ogrody z bajecz-
nymi ogrodami, basenami, restauracjami, kra-
mami, promenadą. A wszystko to kilkanaście
metrów od pięknej plaży. Terrorysty nie spo-
tkałem żadnego, chyba że takich na waka-
cjach. Faktem jest jednak, że co kilka lat ktoś
się tam rozrywa w imię Allaha.
Przewodnik robił promocyjny zaciąg na dwudniową wyciecz-
kę... pardon, pielgrzymkę do Jerozolimy i Betlejem. Skorzysta-
łem. Do Izraela jechaliśmy autokarem całą noc i pół dnia. Podróż
uprzyjemniała mi rozmowa z „Arnoldem Boczkiem”, bohaterem
serialu „Kiepscy”. Nad ranem dotarliśmy do granicy, którą sta-
nowi ciąg fortyfikacji, zasieków i wyrzutni rakietowych. Nie bez
powodu dwa narody biły się parokrotnie. Jerozolima jest bardzo
malownicza, no i nie brak tam TYCH miejsc. Na mnie najwięk-
sze wrażenie zrobiła Ściana Płaczu i setki modlących się pod nią
Żydów. Tego dnia było święto bar micwy, czyli przyjęcia nasto-
letnich chłopców do społeczności dorosłych mężczyzn, wyznaw-
ców Jahwe. Atmosfera pod Ścianą była niepowtarzalna – wiel-
ki gwar, modlitewne zawodzenie, Żydzi różnych ortodoksji z ca-
łego świata, a wokół tego tygla tysiące turystów. No i te ka-
mienne bloki sprzed kilku tysięcy lat – najniżej położone pamię-
tają jeszcze świątynię Salomona. Byliśmy, oczywiście, w tzw.
Grobie Pańskim, wieczerniku i Ogrodzie Oliwnym, szliśmy także
domniemaną (katolicką) drogą krzyżową. Na dobrą sprawę wszyst-
kie te miejsca są domniemane... Na przykład funkcjonują co naj-
mniej trzy groby Jezusa. Pielgrzymki z krajów katolickich prowa-
dzą swoich do grobu „katolickiego”, a protestanckie do „prote-
stanckiego”, który notabene jest najbardziej wiarygodny. Niedaw-
no pewien amerykański reżyser odkrył kolejny grób... Podobnie
jest w Betlejem. W tych najważniejszych dla kultu chrześcijań-
skiego miejscach panuje brud i smród, a ubóstwo zagracają po-
zawieszane wszędzie wota, ozdóbki i kilimy. Najgorzej jest w Ba-
zylice Grobu Pańskiego. Ludzie czekają tam po dwie godziny
w kolejce i prawie każdy chce w tym czasie skorzystać z toale-
ty. Poszedłem tam i ja. Jak setki innych brodziłem w strumieniu
moczu, który nie ma innego odpływu jak tylko w dół, po scho-
dach. Później wszyscy tymi śmierdzącymi butami zadeptują ma-
leńką piwniczkę, gdzie podobno złożono Zbawiciela świata.
„Chcecie zobaczyć zniszczonego człowieka? – zapytał dzienni-
karzy „Newsweeka” Janusz Kaczmarek, były szef MSWiA. Nie
mówił o aresztowanym doktorze G., Blidzie ani szeregu innych
osób poniewieranych na jego rozkaz albo za jego przyzwoleniem.
Tym razem biadolił nad swoim nieszczęśliwym losem, niepo-
mny, że kto mieczem wojuje... Choć Kaczmarkowi dobrze
z oczu patrzy i przy Kaczorach jawi się on jak Dziewica Orleań-
ska, to i tego łobuzka nie żal nam ani trochę.
Kaczmarek na premiera RP (po konstruktywnym wotum nieuf-
ności dla rządu Kaczyńskiego)! Oto pomysł Samoobrony i LPR,
które nie wiedzą już, jak wstrzymać sraczkę przed przyspieszo-
nymi wyborami. W ten sposób po raz pierwszy od roku 1990 na
czele rządu stanąłby znów kadrowy członek PZPR, choć fakt
ten Kaczmarek starannie ukrył w swoim CV.
Sprawdzają się pomału czarne scenariusze, jakie przepowiadali-
śmy na naszych łamach. Jest już pierwsza ofiara interwencji
w Afganistanie – 28-letni chłopiec w mundurze... Tylko za nie-
go należy przyspawać Szczygłę do przedniego zderzaka wojsko-
wego transportera i wypuścić tam na zwiad. A Kaczory pogonić
z pepeszami przed transporterem!
Najpierw Michnik nagrał Rywina, później Beger Mojzesowicza,
następnie Lepper nagrywał Kaczyńskiego, Ziobro Leppera, CBA
nagrywało polityków, CBŚ dziennikarzy, a studenci – Rydzyka.
Wszyscy nagrywają solidarnie wszystkich w ramach solidarnego
państwa. Teraz to nawet do spowiedzi strach iść...
Podczas konferencji prasowej minister Ziobro demonstrował dyk-
tafon, na którym nagrał rozmowę z Lepperem. I nazwał go gwoź-
dziem (magnetofon, a nie szefa Samoobrony). Oświadczył też,
że w uruchomieniu sprzętu pomogli mu współpracownicy, bo on
sam nie potrafi. Tymczasem dziennikarze RMF FM dotarli do
sprzedawcy RTV, u którego Ziobro dyktafon kupował. Według
jego relacji, minister profesjonalnie posługiwał się maszynką...
A przy okazji – taśmy Ziobry prokuratura sprawdziła jednego
dnia, taśmy Rydzyka sprawdza już 2,5 miesiąca.
Premier (jeszcze) Jarosław Kaczyński miał powiedzieć Romano-
wi Giertychowi, iż ma takie taśmy na różnych polityków, że gdy
je ujawni w nadchodzącej kampanii wyborczej, to „niektórym
kapcie pospadają”. To wspaniale! Byłobyż to przecież ziszczenie
marzeń Wałęsy o puszczeniu aferzystów w skarpetkach.
Niestety, we wtorek (jeszcze) premier zdementował te pogłoski,
mówiąc w radiu, że wyobraźnia Giertycha jest większa niż jego
wzrost. Jest to eufemistyczne tłumaczenie powiedzenia: Jaki du-
ży, taki głupi.
Nowym ministrem edukacji został Ryszard Legutko (zastąpił
Giertycha, hip, hip hura!!! ), a szefem Ministerstwa Gospodar-
ki Morskiej przestał być Rafał Wiechecki (kibol z LPR). Zmie-
nił go Marek Grabarczyk, a Mirosław Barszcz objął tekę mini-
stra budownictwa (nie będzie już 3 milionów mieszkań, ale za
to jakie będą tanie!). Nową minister pracy została Joanna Klu-
zik-Rostkowska (wykopała nieudaczną Kalatę z Samoobrony).
– Ci ludzie są nareszcie świetnie przygotowani do swoich funk-
cji – oświadczył Jarosław Kaczyński w Pałacu Prezydenckim.
Ergo, tamci nie byli.
Za kombinowanie wziął się SLD, który ustami Kalisza oświad-
czył, że samorozwiązanie Sejmu – owszem, ale pod warunkiem
powołania komisji ds. samobójstwa Blidy i działań CBA w spra-
wie Leppera. Tak jakby tych kwestii nie mogła sprawdzić spec-
komisja nowego parlamentu!
Lewica jak ognia (i słusznie) boi się marginalizacji, czyli przy-
szłego rządu PO-PiS, co do którego podobno dogadał się
Kaczyński z Tuskiem. Innymi słowy, Kalisz zacytował Hamleta
w wolnym przekładzie: „Lepiej póki co tkwić w gównie wiado-
mym, niż popadać w inne, którego nie znamy”.
W mieście Mariacell (Austria) dojdzie do czynu haniebnego. Oto
miejscowi (sataniści?) zamierzają wyciąć cztery lipy posadzone
tamże osobiście przez samego Jana Pawła II podczas jego wizy-
ty w roku 1983. Wandale chcą w ten sposób przygotować grunt
pod przyjazd obecnego, niemieckiego papieża (8 września).
Naszym zdaniem, jest to całkowicie wystarczający powód do wy-
powiedzenia wojny temu niewielkiemu, acz bezczelnemu kra-
ikowi.
JONASZ
96915894.029.png 96915894.030.png 96915894.031.png 96915894.001.png
Nr 33 (389) 17 – 23 VIII 2007 r.
GORĄCE TEMATY
3
liby Polski pachnącej
stęchlizną, większość
z rodaków staje się coraz bardziej
proeuropejska. Najchętniej zamie-
nilibyśmy parlament krajowy na
unijny, a naszą elitkę na polity-
ków wielkiego formatu. Tak wy-
nika z najnowszych badań!
Kiedy Roman Giertych przed
wyborami do Parlamentu Europej-
skiego w 2004 roku prowadził swo-
ją szeroko zakrojoną propagandę
obrzydzania Unii, nie mógł przy-
puszczać, że mogą to być dla Ligi
Polskich Rodzin pierwsze i jedyne
eurowybory. Uzyskany wówczas wy-
nik 15 procent (oparty wyłącznie na
totalnej, przeważnie niczym nieuza-
sadnionej krytyce) był najlepszy
w historii jego partii. Z pewnością
nie zostanie poprawiony. Rzeczywi-
stość okazała się bowiem dużo bar-
dziej przyjazna – jak to w powiedze-
niu: nie taki diabeł...
miejsca. Jednak całkowicie inaczej
wygląda nasze zaufanie do instytu-
cji europejskich! Parlamentowi Eu-
ropejskiemu i Komisji Europejskiej
ufa po 60 proc. z nas, Radzie Eu-
ropejskiej 54 proc. i wskaźniki te
stale rosną. Nieufność dla tych or-
ganów to tylko 16 proc.
– Te różnice zaufania raczej się
istotnie nie zmniejszają, ale dyspro-
porcja jest rażąca. Polska i Unia to
dla nas dwa odrębne światy. Bardzo
nie lubimy łączenia polskiej polity-
ki ze sprawami europejskimi, wy-
rażamy ostry sprzeciw wobec łą-
czenia wyborów krajowych i do eu-
roparlamentu – komentuje dr Skot-
nicka-Illasiewicz.
Poza tym ogólne zaufanie do ca-
łej Unii Europejskiej stale rośnie.
W ciągu trzech lat skoczyło z 33 do
68 procent. Ufają jej głównie ludzie
młodzi, lepiej wykształceni, i – co
ciekawe – tak samo ci o prawico-
wych, jak i o lewicowych poglądach.
byłby do zaakceptowania! Nie ma-
my nic przeciwko wspólnej polityce
zagranicznej (81 proc. za), nic prze-
ciwko jednemu Ministrowi Spraw
Zagranicznych (68 proc. za) i nic
przeciwko wspólnej polityce obron-
nej i bezpieczeństwa (85 proc. za).
Spójrzmy dalej do raportu: 69 pro-
cent Polaków popiera – uwaga!
– Konstytucję Europejską (nawet jej
nie czytając!), a 54 procent wspól-
ną walutę euro.
A więc federacja, może nawet
Stany Zjednoczone Europy? Pola-
cy nie mają nic przeciwko temu!
W opinii dr Skotnickiej-Illasie-
wicz Polacy dokonują gigantyczne-
go skoku w świadomości społecz-
nej, szybko się adaptują, wykorzy-
stują szanse, jakie daje wspólno-
ta, ale jest jeden wielki problem:
– Dramat naszego kraju polega
na tym, że powstaje bardzo istot-
na rozbieżność pomiędzy zdolno-
ściami adaptacyjnymi społeczeństwa
Salto mortale
Minister Ziobro obwieścił na konferencji prasowej 14.08.2007 r.,
że przekazał prokuratorowi nagranie rozmowy z Andrzejem Leppe-
rem, a następnie pokazał dziennikarzom dyktafon, za pomocą któ-
rego rzekomo dokonał zapisu. Czyżby bezczelnie skłamał?
Prokurator Generalny RP i szef resortu sprawiedliwości oświadczył
13 lipca: „Zostawiłem sobie ten dyktafon i oprawię go w ramki na pa-
miątkę opieki opatrzności”.
– Zgodnie z obowiązującym „Rozporządzeniem Ministra Sprawiedli-
wości z 2 czerwca 2003 roku w sprawie rodzaju urządzeń i środków tech-
nicznych służących do rejestracji obrazu lub dźwięku dla celów proceso-
wych oraz sposobów ich przechowywania, odtwarzania i kopiowania za-
pisów” (Dziennik Ustaw, nr 107 z 20 marca 2003 r. poz. 1005 – dop.
red. ) nie ma takiej możliwości, żeby podczas owej konferencji mógł trzy-
mać w ręku dyktafon, na którym dokonał zapisu, o ile ten zapis zgło-
sił jako dowód w sprawie. Zabezpieczając dla celów procesowych zapis
obrazu i dźwięku, trzeba bowiem przejąć wraz z nośnikiem , na któ-
rym powstał – tłumaczy nam policjant, specjalista pracujący w labora-
torium kryminalistycznym jednej z komend wojewódzkich.
W przywołanym rozporządzeniu czytamy m.in.:
„Nośnik wraz z jego metryką identyfikacyjną należy opakować i za-
bezpieczyć odciskiem okrągłej pieczęci jednostki przeprowadzającej czyn-
ność procesową” (par. 3), a ponadto „nośnik powinien być należycie za-
bezpieczony, zwłaszcza przed utratą, szkodliwym działaniem środków
chemicznych, termicznych, światła, promieniowania, pola magnetycznego
lub elektrycznego oraz przed uszkodzeniami mechanicznymi” (par. 4).
Policjant zastrzega:
– No chyba że Ziobro pajacował, robiąc show i pokazując in-
ny, podobny sprzęt, wprowadzając tym samym w błąd media i opi-
nię publiczną . Wszak oświadczył światu, że nagrania dokonał na cu-
deńku, które trzymał w ręku.
Inny funkcjonariusz, członek stowarzyszenia pod nazwą Komitet
Obrony Policjantów, zwraca uwagę, że minister padł ofiarą własnej
bezczynności:
– Już w kwietniu 2006 r. wystąpiliśmy do niego na piśmie o zmia-
nę tego rozporządzenia, stanowiącego dla praktyków absolutny bubel
legislacyjny. Ba, nawet przedstawiliśmy mu gotowy projekt nowego ak-
tu prawnego dotyczącego postępowania z dowodami – między innymi
w postaci nagrań dźwięku.
„Policjanci służb, które utrwalają obraz i dźwięk podczas czynności pro-
cesowych (pion kryminalistyczny, dochodzeniowo-śledczy, ruchu drogowe-
go i inne), albo skrupulatnie przestrzegają wspomnianego, obowiązujące-
go Rozporządzenia z 2.06.2003 r., odkładając, z przyczyn niewydolności fi-
nansowej formacji, aparaty cyfrowe na lepsze czasy do lamusa (nie stać
Policji na kupowanie kart pamięci do jednorazowego ich wykorzystania )
albo – łamiąc prawo – używają tych aparatów i przenoszą zarejestrowane
obrazy i dźwięki na nośniki w postaci płyt CD, DVD lub dyskietek (...).
Zgodnie z obowiązującym prawem, do materiałów sprawy powinno zostać
dołączone urządzenie kilkumilionowej wartości. Jak sam Pan widzi, Panie
Ministrze, to nonsens. Sytuacja taka jest niedopuszczalna. Bubel legisla-
cyjny (...) powoduje albo wstecznictwo poprzez rezygnację z używania no-
woczesnej aparatury, albo stresy podczas używania jej ze świadomością
nieprzestrzegania prawa – czytamy w wystąpieniu KOP-u.
– Wśród innych pierdół, którymi pan minister poczęstował w ponie-
działek dziennikarzy, warto też zwrócić uwagę na fakt, że najpierw za-
rzucił Lepperowi nieetyczne postępowanie, które polegać miało na
tym, że ten wpierw powiedział mediom, że to Ziobro go ostrzegł o ak-
cji CBA, a dopiero później składał zeznania. Ziobro zapowiedział, że
zrobi odwrotnie. Tymczasem swoim występem na konferencji złamał
prawo, bo gdy już się złoży zeznania, objęte są one tajemnicą śledz-
twa , która jest tajemnicą państwową. O ile mi wiadomo, kolega pro-
wadzący postępowanie nie udzielił mu zgody na ujawnienie tego, co ze-
znał na protokół, czym świadek Ziobro naraził się na odpowiedzialność
karną z artykułu 241 kodeksu karnego ( „Kto bez zezwolenia rozpowszech-
nia publicznie wiadomości z postępowania przygotowawczego, zanim zo-
stały ujawnione w postępowaniu sądowym, podlega grzywnie, karze ogra-
niczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2” ) – dodaje śled-
czy z warszawskiej Prokuratury Okręgowej.
Tak więc Ziobro mógł skłamać, a do tego złamać prawo. Do takiego
postępowania w przypadku ludzi Kaczyńskich zdążyliśmy się już przy-
zwyczaić. Nie znaczy to jednak, że w sporze z Lepperem Ziobro nie ma
racji. Wszak w Samoobronie „wysokie standardy” są jeszcze niżej posta-
wione...
EuroPolacy
Dzisiejsze poparcie dla Ligi mie-
ści się w granicach błędu statystycz-
nego. Wśród jej wyborców pozo-
stali już tylko przeciwnicy Unii z za-
łożenia, narodowcy i konserwatyści,
u których hasła praw człowieka, to-
lerancji i demokracji wywołują od-
ruch wymiotny.
Generalnie Polacy są euroen-
tuzjastami i chcą dalszej integracji.
Totalnej! Dowodzą tego najnowsze,
unijne badania eurobarometru ,
z których płyną niezwykle ciekawe
i istotne wnioski.
– Zadziwiająca jest ogromna
zdolność adaptacyjna polskiego spo-
łeczeństwa do zmian. My sami nie
potrafimy docenić tego, co się do-
konało w społeczeństwie, jak ogrom-
ne są zmiany w zbiorowej świado-
mości – mówi dr Elżbieta Skotnic-
ka-Illasiewicz z warszawskiego Col-
legium Civitas. Jej zdaniem, jeste-
śmy społeczeństwem optymistów,
a wszystkie wskaźniki i badania do-
wodzą, że poziom tego optymizmu
należy do najwyższych we wspólno-
cie. Pozytywnie oceniamy kierunek
przeobrażeń gospodarczych, efekty
akcesji, coraz lepiej własną sytuację
osobistą i materialną. Jedno tylko
postrzegamy wyjątkowo negatywnie
– rodzimą władzę!
Niewątpliwie najciekawiej w ba-
daniach przedstawia się porówna-
nie zaufania Polaków do instytucji
krajowych i unijnych. „Zaufanie dla
rządu (18 proc.) i Sejmu (15 proc.)
należą w Polsce do najniższych
w Unii Europejskiej” – czytamy już
na wstępie raportu. I specjalnie nas
to nie dziwi, bo krajowe sondaże po-
kazują dokładnie to samo, z równie
niskim poparciem dla prezydenta.
Wraz z Bułgarią i Rumunią zajmu-
jemy pod tym względem ostatnie
Fot. D.P.
Co istotne, wcale nie chcemy za-
pominać o korzeniach i pozbywać
się własnej tożsamości narodowej.
Aż 97 procent rodaków czuje przy-
wiązanie do Polski, większość chce
też zachować poczucie odrębności
w zakresie aktywności religijnej
i prawo decydowania o sferach, któ-
re bezpośrednio nas dotyczą. Nie
zmienia to jednak faktu, że czuje-
my się mocno przywiązani do wspól-
noty: „Odsetek Polaków, którzy czu-
ją się związani z Unią Europejską,
należy do najwyższych w całej UE
(65 proc.)” – wynika z badań.
Ale jak właściwie postrzegamy
samą Unię, z czym nam się ona ko-
jarzy? Jak się okazuje, najczęściej
opisujemy ją trzema określeniami:
nowoczesna, demokratyczna i opie-
kuńcza. Kojarzy nam się przede
wszystkim ze swobodą podróżowa-
nia, silniejszym głosem na świecie,
pokojem i demokracją.
Pozytywne opinie o wspólnocie
zderzają się z szatańskimi wizjami pra-
wicy o jednym superpaństwie, utra-
cie suwerenności i przenikaniu libe-
ralnych antywartości. Wcale się tego
nie boimy, a federacyjny układ euro-
pejski dla zdecydowanej większości
i administracji, a także w ogóle
państwa, które według obywateli
nie potrafi wykorzystać możliwo-
ści – konstatuje. Wniosek z tego
aż bije po oczach – gdyby nie nie-
udolni politycy tzw. IV RP, stawia-
jący nas co chwilę w opozycji do
krajów wspólnoty i niepotrafiący
wykorzystać szans, moglibyśmy
osiągnąć – dzisiaj i co najmniej dwa
lata wstecz – dużo więcej i zosta-
wić w tyle nasz zaścianek.
Są jednak tacy, którzy nie dość,
że nie potrafią uczyć się na błędach,
to jeszcze w zaścianku czują się naj-
lepiej. Wspomniana wcześniej Liga
Polskich Rodzin ogłosiła ustami upa-
dłego ministra edukacji, że wraca
do korzeni, czyli antyunijnej retory-
ki, zapewne w poszukiwaniu wspo-
mnianych 15 procent poparcia.
Oklejone plakatami ulice, sto kon-
ferencji w różnych miastach i me-
dialna propaganda to pomysł na
kampanię dla odrzucenia Traktatu
Reformującego UE jako źródła rze-
komej utraty suwerenności. Ligę
wspierać będzie Unia Polityki Re-
alnej z kabaretowym Januszem
Korwin-Mikkem .
DANIEL PTASZEK
DOMINIKA NAGEL
M imo że niektórzy chcie-
96915894.002.png 96915894.003.png 96915894.004.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 33 (389) 17 –23VIII2007r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Cyrk przyjechał!
Prowincjałki
W Woli Sernickiej pod Lubartowem z pewnego
pola zniknął rosnący tam owies – jakieś 3 czy
4 tony. Ślady wskazywały, że użyto do tego kombajnu. Poszkodowany gospo-
darz nikogo o kradzież nie podejrzewał. Miał rację, bo okazało się, że właści-
cielka sąsiadującej plantacji wynajętemu kombajniście omyłkowo wskazała do
skoszenia nie swoje pole.
Urlopy się skończyły. Latający
Cyrk Monty Kaczora wrócił do
stolicy: klowni walą się po py-
skach, kopią po zadkach, a o EU-
RO 2012 nikt nie myśli.
Chyba na EURO 2012 wszyst-
ko jest już przygotowane, co? Po-
dobno Ziobro ma na to, jak za-
wsze, twarde dowody. Na razie tyl-
ko jeden: na otwarcie imprezy pol-
ski hymn ma śpiewać ziomalski
Centralny Chór Moherowych Be-
retów pod batutą tatka Tadka Ry-
dzyka . Już ćwiczą. Aha, aha, za-
pomniałbym. Jeszcze jedno jest za-
łatwione. Wszystkie transmisje
z meczów EURO 2012 transmito-
wane będą codziennie po modli-
twie wieczornej w Telewizji Trwam.
Wyłącznie tam. Są jednak inne pro-
blemy, na szczęście – małe. Jakie?
Kto będzie budował stadiony, au-
tostrady i hotele? Niemal wszyscy
budowlańcy wyjechali do Anglii
i Irlandii, a hydraulik do Francji!
Jaruś Kaczyński (ksywka:
Benny Hill) chyba zostanie bokse-
rem. Ciągle bije się z myślami.
Zgodnie z procedurą UEFA, głów-
ny stadion w stolicy musi być go-
towy na rok (!) przed EURO 2012
i musi się na nim odbyć przynaj-
mniej jeden ważny mecz. Skąd
wziąć ten stadion? A co z resztą
stadionów? Czy Jarek może liczyć
na Elkę? Nowa minister sportu
i turystyki Elżbieta Jakubiak (my-
li skoki w dal ze skokami narciar-
skimi) odważnie przyznała, że
na sporcie się nie zna. I to jest
OK. Ale czy w rządzie Kaczorów
jest jakiś minister, który się na
czymś zna?!
Myślę, że prędzej J. Kaczyński
dostanie becikowe, Lech Kaczyń-
ski (ksywka: brat Benny Hilla) zo-
stanie rzęsistkiem pochwowym, prę-
dzej Fryderyk Chopin wstanie
z grobu i wydudla butlę „Chopi-
na”, prędzej Giertych na wizji pu-
ści kolejnego bąka, prędzej Lep-
per z Ziobrą przekażą sobie znak
pokoju, prędzej autokary z polski-
mi pielgrzymami przestaną jeździć
na wodzie święconej zamiast pły-
nie hamulcowym, a z halogenami
zamiast gromnic przeciwmgielnych
– niż Polska zorganizuje EURO
2012! Ale za to na wiosnę, obie-
cuje to Gosiewski (ksywka: brat
brata Benny Hilla), wystartujemy
z budową dużej skoczni narciar-
skiej. We Włoszczowie.
Ponoć niejaki Putin chce prze-
jąć od nas organizację turnieju. Ma
stadiony, hotele, lotniska, kasę, no
i Rosja graniczy z Ukrainą. Ale
to bezczel! Toż to policzek nie do
zniesienia. Układ rządzi! Wpieni-
łem się niemożebnie i dzwonię
do Jarka K., a on mnie uspokaja
i mówi: „Jędruś, nie peniaj! Od-
zyskaliśmy MSZ. Odzyskaliśmy Mi-
nisterstwo Rolnictwa. PO jest tam
gdzie ZOMO. Odzyskamy też
UEFA, a potem FIFA! A Putina,
tego enkawudzistę, za ryja i do
lustracji weźmiem! Kurtyka , jak
się zeźli, to jest gorszy od Irasia-
da! Muszę, kochaniutki, kończyć,
bo mi przynieśli taśmy do przesłu-
chania!”.
Jeżeli mój sąsiad, Jan Toma-
szewski , jest człowiekiem, który
na Wembley zatrzymał Anglię, to
Kaczyńscy są to ludzie, którzy za-
trzymali EURO. Spektakl Latają-
cego Cyrku Braci Kaczorów roz-
poczyna się piosenką „Show must
go on”, a potem na arenę wycho-
dzą clowni... Na szczęście, według
autorytatywnych zapowiedzi waty-
kańskich telologów, w 2012 roku
ma być koniec świata, więc Elka
Jakubiak ze swoimi Pisiołkami We-
sołkami mogą spać spokojnie! Tym
bardziej że rządzić będzie już wte-
dy syn Andrzeja Leppera.
ANDRZEJ RODAN
KC
...swój ciężki los promilami. W Lu-
blinie na ul. Lwowskiej zatrzyma-
no 27-letnią Annę S. (1,55 promila alkoholu), pod opieką której bawiło się jej
4-letnie dziecko. Pan S. osiągnął w tym czasie wynik 1,64 prom. Dzieckiem
miał się podobno zajmować dziadek, ale i u niego też stwierdzono stan upo-
jenia: 1,44 prom. W barze przy ul. Garncarskiej bawiła 23-latka z 2,6 prom.
i trzymiesięczną córeczką. Z kolei na ul. Zemborzyckiej zatrzymano 39-letnią
Monikę B. , wspierającą się na wózku z jej rocznym synkiem. Kobieta była tak
pijana, że nie zdołała dmuchać w alkomat.
KC
...Ojców Franciszkanów w Kazimierzu Dolnym nad
Wisłą skradziono kasetkę z datkami. A ponieważ by-
ła przymocowana do drewnianego stołu – złodzieje zabrali ją wraz z meblem.
Droga ucieczki wiodła przez klasztorny mur. Sprawców ujęła policja. Palec bo-
ży dotknął 19-letnich mieszkańców Puław.
KC
Kłótnia z dziewczyną była powodem tego,
że 22-letni mieszkaniec Lublina (1,5 prom.),
wracając w nocy z dyskoteki, zdemolował po drodze 18 koszy na śmieci. Tak
twierdzi policja. W sądzie wandal powiedział, że to potwarz, bo zniszczył tyl-
ko 13 pojemników.
KC
Do 73-letniej mieszkanki Janowa Lubelskiego
zadzwonił nieznajomy, informując, że w jej
mieszkaniu jest bomba. W ewakuacji udział brała straż pożarna, policja, pogo-
towie ratunkowe i gazowe oraz saperzy. Żadnego ładunku wybuchowego nie
znaleziono, wykryto za to sprawców fałszywego alarmu. Są nimi trzy dziew-
czynki i dwaj chłopcy w wieku 9–14 lat. Dzieci przyjechały w okolice Jano-
wa do dziadków na wakacje. Na pomysł z alarmem wpadły podczas wspól-
nej zabawy.
KC
Tuż po północy o. Paweł Solecki , gwar-
dian franciszkańskiego klasztoru w Kal-
warii Pacławskiej (25 km od Przemyśla), usłyszał podejrzane hałasy. Wyszedł
na korytarz i zobaczył dwóch uciekających mężczyzn. Pechowi amatorzy fran-
ciszkańskich fantów (pieniądze i szaty liturgiczne) to 28- i 42-latek z Często-
chowy, którzy podczas nocnej pielgrzymki do Kalwarii napili się wody nie tak
poświęconej (ponad 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu). Jad
lu i marihuanie, oraz o tym, że używanie rozu-
mu bywa nieprzyjemne, a także groźne w skutkach.
Polskie media wypełnione są bezmyślnie powta-
rzanymi banałami, „prawdami objawionymi”, które
nie podlegają dyskusji. Każdy dziennikarz, który za-
kwestionuje takie bzdurne te-
lewizyjno-gazetowe dogmaty
jak wybitna szczególność i za-
sługi JPII czy inne wielkie za-
sługi Kościoła rzymskokatolic-
kiego dla Polski – zostanie
uznany za obleśnego komuni-
stę i antyreligijnego maniaka, wreszcie odizolowany
szczelnym (za wyjątkiem „FiM”, „Trybuny” i „NIE”)
medialnym kordonem sanitarnym. W polskich me-
diach istnieje całe mnóstwo spraw, o których nie moż-
na dyskutować bez wywoływania zgorszenia lub zali-
czenia w twarz pogardliwego splunięcia. Cnoty Woj-
tyły, nieomylność wolnego rynku, ocet na półkach
w PRL-u są znacznie bardziej poza wszelką dyskusją
niż dawna urzędowa nieomylność przywódcy rewolu-
cji październikowej.
Na całym cywilizowanym świecie od lat trwa dys-
kusja nad zasadnością dotychczasowej polityki anty-
narkotykowej. Czyli nad legalną i powszechną sprze-
dażą narkotyku zwanego alkoholem oraz zdelegali-
zowaniem wszystkich pozostałych. To bardzo trudny
problem, tym bardziej więc wymagający powszech-
nego namysłu i zważenia wszelkich argumentów. Prze-
cież jednym ze skutków obecnego stanu jest pozo-
stawienie obrotu tymi środkami mafii narkotykowej,
czyli coroczne dotowanie jej setkami miliardów do-
larów. Wystarczy pomyśleć tylko chwilę, aby wyobra-
zić sobie skutki nieustannego
wypychania pieniędzmi kiesze-
ni bandytów – ich przenikanie
w świat legalnego biznesu, ko-
rumpowanie polityków, wresz-
cie faktyczne przejmowanie
władzy.
Podjęcie takich tematów jest dla większości pol-
skich dziennikarzy zbyt trudne, bo tu nic nie jest bia-
ło-czarne, jak w pisaniu o PRL-u lub JPII. Zamiast
tego jest histeria, tak jak ostatnio wokół jakiejś nie-
szczęsnej legalnej herbatki z wyciągiem z kwiatów ko-
nopi indyjskich. Głupcy w mediach zatrzęśli się ze
zgrozy, mimo że produkt jest w Unii legalny i prze-
badany przez odpowiednie służby. Jakże to, marihu-
ana w sprzedaży?! Liście marychy na opakowaniach
herbatki! Toż to zgorszenie i łamanie ustawy antynar-
kotykowej! Że jedzenie makowca jest tym samym,
co wstrzykiwanie rodzimej heroiny ze słomy mako-
wej, nie przyszło im na myśl. Że nie ma katolickiej
mszy bez publicznego picia wina, czyli środka odu-
rzającego, też nie zauważyli... ADAM CIOCH
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
RZECZY POSPOLITE
PiS dąży do przedterminowych wyborów dokładnie od czasu, gdy uzyska-
li informację z PKW, że mogą stracić finansowanie nawet do 65 milio-
nów. Zaczęli więc nerwowo niszczyć koalicjantów, prowokować do roz-
walenia koalicji, wywoływać szum medialny (...). Jak ognia boją się bo-
wiem uzyskania przez inne ugrupowania przewagi finansowej. Jeszcze pa-
rę miesięcy i PiS zostałby bez grosza, a nawet z długami. Lepiej więc wy-
wołać awanturę, prawdziwą wielodniową zadymę, wszystkich obrzucić bło-
tem i iść na wybory, póki jest kasa.
Myślenie boli
(Wojciech Wierzejski)
Nie słuchajcie plotek z telewizorni i innych przekaziorów. Jest takie po-
wiedzenie: Chcesz dostać bzika, słuchaj dziennika.
(o. Tadeusz Rydzyk do swojej Rodziny)
Chciałbym panu marszałkowi podziękować za to, że w godzinach dopo-
łudniowych procedujemy nad ustawami dotyczącymi rolnictwa, bo cały
czas odbywały się one w godzinach nocnych, zgodnie z powiedzeniem, że
chłop śpi, a jemu rośnie.
(Krzysztof Czarnecki)
Mentalnie Tusk to jest PiS bis.
(Ryszard Kalisz)
Kiedy pani Dymna ratuje człowieka proszącego o eutanazję, ojciec
Rydzyk doradza żonie prezydenta eutanazję.
(abp Józef Życiński na Przystanku Woodstock)
Wybrała OH
ZAKOSIŁA ZBOŻE
RODZICIELE ODREAGOWUJĄ...
Z KLASZTORU...
MIŁOŚĆ NA ŚMIETNIKU
W CZASIE DESZCZU...
OPATRZNOŚĆ CZUWAŁA
D zisiaj będzie o kulturze śmierci, czyli o alkoho-
96915894.005.png 96915894.006.png 96915894.007.png 96915894.008.png 96915894.009.png 96915894.010.png 96915894.011.png 96915894.012.png 96915894.013.png 96915894.014.png 96915894.015.png 96915894.016.png 96915894.017.png 96915894.018.png 96915894.019.png 96915894.020.png 96915894.021.png 96915894.022.png 96915894.023.png 96915894.024.png
 
Nr 33 (389) 17 – 23 VIII 2007 r.
NA KLĘCZKACH
5
ZAMIENIŁ STRYJEK...
ziemi. Ostatnio pobili go widłami,
pałami i grabiami. Sprawa trafiła do
prokuratury, a my zastanawiamy się
nad małą wiarą krewnych księdza,
niepomnych na przysłowie, że „kto
ma księdza w rodzie, tego bieda nie
ubodzie”.
do Rumunii pojedzie pociągiem.
Wielebny twierdzi, że za degrada-
cję naszej planety w dużym stop-
niu odpowiadają właśnie samoloty,
które dostarczają do atmosfery ol-
brzymie ilości dwutlenku węgla. Bi-
skup nie jest odosobniony w swych
opiniach, podobnie sądzi wielu du-
chownych luterańskich w Norwe-
gii, którzy propagują rowery za-
miast samochodów. Naszym kato-
lickim kapłanom polecamy osiołki
– nie niszczą środowiska. Wprost
przeciwnie – użyźniają glebę i ofe-
rują refleksyjną, bezstresową po-
dróż.
...siekierkę na kijek, mówili nie-
którzy po zamianie Romana Gier-
tycha na prof. Ryszarda Legutkę
w MEN-ie. Nowy minister, choć bez
wątpienia mniej agresywny, a bar-
dziej merytoryczny, w konserwaty-
zmie i tradycjonalizmie niewiele róż-
ni się od poprzednika. Tym bardziej
więc zaskakuje jego zapowiedź
(w rozmowie z „Dziennikiem”) cof-
nięcia jednego ze sztandarowych
pseudopomysłów szefa LPR o wli-
czaniu oceny z religii do średniej na
świadectwie. Profesor chce najpierw
sprawdzić zgodność samego pomy-
słu z konstytucją. Zamierza też po-
równać programy nauczania religii
i etyki pod kątem wymienności, jako
że przedmioty są wzajemnie alterna-
tywne. Nadzieja polskich uczniów
w tym, że nowy minister, specjalizu-
jący się w filozofii, zaproponuje bar-
dziej naukową niż konfesyjną wizję
świata w edukacji.
wymienia: znalezienie grupy wspar-
cia, lekturę Pisma Świętego, upra-
wianie sportu, spotkania z przyjaciół-
mi, unikanie miejsc, w których moż-
na spotkać osoby homoseksualne,
studiowanie literatury, wizytę u psy-
chologa oraz... stosowanie diety. Nie-
stety, żadnych szczegółów dotyczą-
cych diety mającej w cudowny spo-
sób zmieniać „zachowania i myślenie
homoseksualne w kierunku relacji he-
teroseksualnych” autorka artykułu nie
była łaskawa ujawnić. AK
CENZOR
Metropolita lubelski Józef Ży-
ciński słynie z wtrącania się do po-
lityki oraz zwalczania konkurencji.
Tym razem katolicki hierarcha wy-
raził niezadowolenie z projektu wy-
stawienia na scenach teatru w Go-
rzowie sztuki na temat buntu sióstr
betanek w Kazimierzu Dolnym nad
Wisłą. Przypomnijmy, że hierarcha
odegrał czynną rolę w zwalczaniu
niepokornych mniszek. Arcybiskup
twierdzi, że inscenizacja „prowadzić
będzie do bólu w rodzinach dziew-
czyn”. Reżyser spektaklu, Przemy-
sław Wiśniewski , określił wypo-
wiedź Życińskiego jako „próbę cen-
zury kościelnej” i zapowiedział kon-
tynuowanie prac nad przedstawie-
niem.
MaK
SANTIAGO DE ŁEBA
Najpierw w latach 90. Łeba ob-
wołała się Księstwem Łebskim, czy-
niąc z siebie jeden z ważniejszych
produktów promocyjnych nadmor-
skiego kurortu. Księstwo bijące wła-
sne monety, wydające znaczki pocz-
towe i stemplujące pamiątkowe
paszporty okazało się sporą atrak-
cją turystyczną.
Teraz na promocję postawić po-
stanowiła również łebska parafia św.
Jakuba Apostoła, zbierająca pienią-
dze na budowę zaprojektowanego
z dużym rozmachem nowego ko-
ścioła (poświęcona w ubiegłym ro-
ku monumentalna wieża kościelna
już góruje nad miastem). W każdym
razie wszystkich zbłąkanych pod swój
internetowy adres (www.parafia.net)
parafia św. Jakuba wita w... Santia-
go de Łeba.
RP
KSIĄDZ W PATROLU
MNIEJ PIELGRZYMÓW
Słusznie biskupi polscy spodzie-
wali się, że Polska będzie mesja-
szem Unii Europejskiej. W mie-
ście Strabane w Irlandii Północ-
nej wzięli sobie do serca przykład
księży w naszym kraju, jeżdżących
w patrolach policyjnych. To samo
chcą zrobić u siebie, ale bynajmniej
nie w walce z piratami drogowy-
mi, lecz przeciwko nienawiści ka-
tolicko-protestanckiej i wyznanio-
wym ekscesom dokonywanym pod
wpływem alkoholu.
Skąd Irlandczykom przyszło do
głowy, że ci, którzy zasiali niena-
wiść w ich kraju, teraz będą jej sku-
tecznie zapobiegać – trudno do-
ciec.
MaK
DP
JUDAIZM POWRACA?
ZBYTECZNA
Rabin Burt Schuman z refor-
mowanej wspólnoty Beit z Warsza-
wy wieszczy na łamach „Dzienni-
ka”, że ta uproszczona i złagodzo-
na forma judaizmu ma przed sobą
w Polsce wspaniałą przyszłość. Ra-
bin spodziewa się, że około roku
2015 będzie w naszym kraju ok. 50
tys. reformowanych żydów (obecnie
wierzących wyznawców wszystkich
nurtów judaizmu jest w Polsce za-
ledwie kilka tysięcy). Schuman liczy
na masowy powrót do religii kilku-
dziesięciu tysięcy zsekularyzowanych
Żydów, którzy, zdaniem rabina,
w Polsce żyją i dotąd nie chcieli pod-
porządkować się twardym wymo-
gom żydowskiej ortodoksji. Obawia-
my się, że marzenia rabina wzmo-
gą tylko fobie naszych antysemitów,
którzy już i tak widzą Żyda za każ-
dym krzakiem.
Blisko dwa tysiące młodych lu-
dzi oddało podczas Przystanku Wo-
odstock 600 litrów krwi. Ochoczo
i spontanicznie. Radośnie i bezin-
teresownie!
Była doradczyni byłego Gier-
tycha , niejaka Hanna Wujkowska ,
tak oto opisuje tę akcję w „Naszym
Dzienniku”: „W atmosferze przesą-
czonej promilami, łoskotem satani-
stycznej muzyki i przekleństw odda-
wana jest krew na potrzeby chorych”.
I dodaje, że owa „zakażona
krew” jest z gruntu zła i całkowicie
zbyteczna, a nawet... groźna.
Nie Wujkowska, nie ta akurat
krew nie powinna krążyć w tętni-
cach innych ludzi. Zrób, Wujkow-
ska, przysługę światu. Nie miej dzie-
ci! Nie przekazuj nikomu swojej krwi
i genów!!!
AK
PALEC BOŻY...
Dokonaliśmy wielkiego odkry-
cia! Wielu jajogłowych duma nad
problemem, co też nagle połączy-
ło partię Giertycha z Samoobro-
ną. Otóż rozszyfrowaliśmy tajne,
pierwotne znaczenie pewnego ta-
jemniczego słowa, a wynik wszyst-
ko tłumaczy. Oto z nazwiska LEP-
PER należy wykreślić drugą, trze-
cią i piątą literę... Czy teraz wszyst-
ko jasne?
AC
Dziennik „Metro” informuje, że
z każdym rokiem spada liczba pie-
szych pielgrzymów przybywających
na Jasną Górę. 15 lat temu było
ich jeszcze 400 tysięcy, obecnie przy-
chodzi do Częstochowy ok. 90 ty-
sięcy osób, czyli mniej więcej tyle,
ile przed rozpoczęciem pontyfikatu
Jana Pawła II .
ROSJANIE
SIĘ NAJEDLI
MarS
W Rosji przez lata po upadku
Związku Radzieckiego rosła licz-
ba wierzących i praktykujących. Lu-
dzie chcieli spróbować zakazanego
dotąd owocu. Wygląda na to, że już
się najedli, ponieważ od dwóch lat
liczba praktykujących, i tak niewiel-
ka (raz w roku bywa w kościele 41
procent Rosjan, co tydzień – 2 pro-
cent), zaczyna spadać. Od 2005 ro-
ku liczba praktykujących zmniej-
szyła się o 4 procent. AC
AC
OSIOŁKI
MarS
KONKURENCJA
AC
Biskup Kościoła anglikańskie-
go w Londynie, Richard Char-
ters , znany obrońca środowiska,
uważa latanie samolotem za grzech,
dlatego na wrześniowe spotkanie
RYDZYK POD LUPĄ
Monopol Krk padł?! Na terenie
diecezji lubelskiej pojawili się cywi-
le prowadzący nielegalne (zdaniem
arcybiskupa) kursy przedmałżeńskie.
Arcybiskup Józef Życiński prze-
strzega wszystkich zainteresowanych
wzięciem ślubu kościelnego przed oso-
bami świeckimi, uzurpującymi sobie
kompetencje do prowadzenia kursów
przedmałżeńskich „poza terenem po-
sługi duszpasterskiej”. W wystosowa-
nym ostrzeżeniu czytamy: „Kościół nie
może zaakceptować kursów przygoto-
wujących do małżeństwa, prowadzo-
nych przez osoby i ośrodki, które nie
utrzymują współpracy z duszpasterza-
mi, ani też nie mają upoważnienia od
władz kościelnych na prowadzenie po-
dobnych kursów. (...) Zaświadczenia
o odbyciu tzw. »weekendowych kursów
przedmałżeńskich« wydawane przez po-
dobne ośrodki nie mogą być respekto-
wane w parafiach, gdyż zarówno treści
uwzględniane w tych kursach, jak
i pobierana z tej racji opłata nie zy-
skały aprobaty władz kościelnych”.
Co to jest? Jak to co? To zwy-
czajna walka z konkurencją! AK
W SZCZEBRZESZYNIE...
Krajowa Rada Radiofonii i Te-
lewizji bada sprawę nielegalnych re-
klam w Radiu Maryja. Rozgłośnia,
jako tzw. nadawca społeczny, nie ma
prawa do emisji reklam, tymczasem
codziennie w RM można usłyszeć
zachęty do kupowania określonych
pism katolickich, oglądania Telewi-
zji Trwam oraz do studiowania
w szkole Rydzyka. Znając poglądy
prokościelnej i proPiSowskiej
KRRiT, wynik badań można uznać
za przesądzony.
...nadzór budowlany prowadzi
długą wojnę ze zbudowanym z na-
ruszeniem prawa parkingiem ko-
ścielnym. Sąd nakazał parking ro-
zebrać, ale proboszcz Andrzej Pi-
kula uważa najwyraźniej, że sąd są-
dem, a sprawiedliwość i tak leży po
kościelnej stronie, i nie ma zamia-
ru wykonać wyroku. Proboszcza cze-
ka i grzywna, i koszty rozbiórki, bo
Zarząd Dróg Powiatowych twierdzi,
że nie da za wygraną. MaK
AC
EKSMISJA WIDŁAMI
DIETA DLA GEJA
Ksiądz Józef Świerczek z Pod-
karpacia nie ma szczęścia do wła-
snych krewnych. Po tym jak z suk-
cesem, przy pomocy sądu wyrwał
2 hektary ziemi kuzynowi (z należ-
nego sobie spadku), nie ma spoko-
ju na emeryturze. Krewni czują się
skrzywdzeni przed sąd i uprzykrza-
ją życie wielebnemu, który postawił
sobie dom na odebranej sądownie
Osobom o orientacji homosek-
sualnej można pomóc w „wyjściu
na prostą” (czyli nawróceniu na he-
teroseksualizm) – przekonuje na
łamach katolickiego miesięcznika
„Wychowawca” (7–8/2007) Joan-
na Marszk , mgr psychologii Uni-
wersytetu Jagiellońskiego. I wśród
„dróg wyjścia” z homoseksualizmu
96915894.025.png 96915894.026.png 96915894.027.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin