Fakty i Mity 2006-27.pdf

(14160 KB) Pobierz
str_01_27.qxd
Według instrukcji dla szefów urzędów skarbowych, każda kontrola ma wykazać nadużycia, gdyż...
KAŻDY BIZNESMEN JEST ZŁODZIEJEM
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 27 (331) 13 LIPCA 2006 r. Cena 2,80 zł (w tym 7% VAT)
Str. 7
Obrazowo rzecz biorąc, lot
samolotem to siedzenie
okrakiem na baku pełnym
tysięcy litrów paliwa,
umieszczonym w pobliżu
iskrzącego silnika. W tej
sytuacji każdy woli obej-
rzeć dobry film, niż my-
śleć o wieczności...
Być może z tego powodu
kaplice w portach lotni-
czych całej Polski świecą
pustkami. A zajmują moc
miejsca i – wraz z pensja-
mi kapelanów – niemało
kosztują.
Nie trzeba już chodzić do spowiedzi!
Nakaz spowiedzi w konfesjonale to efekt sprytnej mani-
pulacji Kościoła. Dzięki naciąganiu tekstów biblijnych kler
katolicki zdobył sobie kontrolę nad wiernymi: księża są niezbęd-
ni, bo bez ich pośrednictwa nie ma przecież odpuszczenia grze-
chów i zbawienia! Analizując uważnie Nowy Testament, dema-
skujemy te kościelne roszczenia.
Str. 20
Str . 1 5
KAŻDY BIZNESMEN JEST ZŁODZIEJEM
Str. 12
96568812.029.png 96568812.030.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 27 (331) 7 – 13 VII 2006 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
MUNDIAL Drużyna polsko-niemiecka przegrała z Włochami
i odpadła z rozgrywek.
Trzeba było Niemcom zniemczyć Kristiana Ronaldo, Helmuta Zida-
ne’a i Adolfa Kakę.
Żaba na boćku
POLSKA Nasza polityka zagraniczna cierpi na zaburzenia we-
wnętrzne. Najpierw potępił nas Parlament Europejski, potem Bry-
tyjczycy zlekceważyli Kaczyńskiego, wreszcie prezydent, który źle
znosi wizyty zagraniczne, dostał biegunki na myśl o spotkaniu
z Merkel i Chirakiem. Przyczyną choroby prezydenta był też nie-
wątpliwie artykuł z niemieckiego dziennika „Die Tageszeitung”,
niepochlebnie opisujący prezydenta i jego rodzinę oraz jego nie-
chęć do udziału w obchodach 60. rocznicy pogromu kieleckiego.
Jeżeli Kaczyński obraził się o artykuł w niezależnej gazecie, na którą
ani Merkel, ani Chirac nie mają wpływu, to znaczy, że naprawdę po-
trzebny jest lekarz.
wytrzymania. Jeśli chce się być na bieżąco ze wszyst-
kimi wydarzeniami – a ja nie chcę, ale muszę – po
jakimś czasie następuje przesilenie. Wirus pierdolca
niepospolitego wyłazi nawet spod rzuconych luźno ga-
zet, wydobywa się z głośników radia i telewizora, zara-
ża umysł człowieka, paraliżuje zmysły. Objawami są: otępie-
nie, ogólna ociężałość, czasem pusty śmiech. No bo czy
ktoś normalny przeżyje bez uszczerbku na zdrowiu drugi ty-
dzień międlenia Zyty Gilowskiej? Ale wylew nastąpił w mi-
nioną sobotę, kiedy zobaczyłem i usłyszałem Renię Beger,
jak tłumaczy się, dlaczego nie podrobiła podrobionych
przez siebie podpisów pod listami wyborczymi. Dwa
lata pierdla w zawieszeniu na
pięć lat, które dostaje pol-
ski parlamentarzysta
w polskim sądzie,
oznacza dla niego dal-
sze pobieranie 9 tysię-
cy miesięcznie i zasia-
danie w wymoszczonym
sejmowym fotelu, tyle że
już w nowej glorii męczen-
nika. Sądy bowiem, jak wiadomo, mylą się z definicji. Jak
może być inaczej, skoro sama „najwyższa” władza bliźniacza
mówi o „poważnym kryzysie polskiego sądownictwa” i po-
ucza prokuratorów, że jak nie ma na kogoś kwitów, to zna-
czy, że były, tylko zginęły. To zupełnie nowa, kacza kategoria
dowodów sądowych i zapowiedź niemałej rewolucji w pra-
wodawstwie – domniemanie winy bez prawa do obrony.
Dotyczy oczywiście wyłącznie wrogów z układu. Dla swoja-
ków też jest istotne novum: świadectwo niewinności kolegi.
Nieważne, skąd przyszli i co robili taki Netzel, prezes PZU,
czy Marzec, prezes Polskiego Górnictwa Nafty i Gazu; waż-
ne, że zna ich Lesiu Kaczyński; Wojtuś Jasiński, minister skar-
bu, i Piotrek Woźniak – minister gospodarki; czyli zna ich pół
PiS-u. I sprawa zamknięta – goście są czyści jak łzy. Nasze
łzy, bo to my płacimy za nowe standardy IV RP.
Na szczęście jest mundial, na nieszczę-
ście – właśnie się kończy. Można było
odreagować, patrząc jak Polacy strzelają
bramki dla Niemców. W rodzimych klu-
bach nikt ich tego nie uczył. W Londynie
przy zmywaku i na budowie nauczą się
Polacy jeszcze więcej. Kiedy wrócą, Polska bę-
dzie krajem dwujęzycznym; poszerzą się kruchtowe
horyzonty. A w ojczyźnie nic nowego – jako w gospodarce,
tak i na boisku – wszędzie są ludzie zdolni i pracowici, tylko
porządnej organizacji i dobrego trenera brak. A jak jest, to pi-
je albo dorabia na boku. Do tego kolejne pomysły racjonali-
zatorskie ministra Giertycha – z których każdy ma szansę
trafić do Księgi rekordów Guinnessa, Kabaretu Olgi Lipińskiej
lub jako oddzielny przypadek w psychiatrii. Sam Romek mo-
że już nic nie zwojuje w koszykówce, bo za stary (35 lat), ale
jako komik do Kabaretu Moralnego Niepokoju nadaje się
w sam raz. Wszak moralny niepokój (o innych) to jego konik.
A więc to tak miała wyglądać ta IV RP? Watykańska
kolonia z warownymi kościołami w każdej wiosce, gdzie
na plantacjach zamiast chleba uprawia się jałowe mó-
zgownice z częstotliwością nastawioną na Radio Maryja.
Skansen dewocji i matecznik czarowników. Rezerwat ta-
niej siły roboczej dla Europy. Z Polski prawej i sprawiedliwej
pozostała tylko kacza rzeczywistość. A wiadomo
przecież, jaką pogodę lubią kaczki – deszcz na gło-
wę, błoto pod nogi i wiatr w oczy. Kaczki to uwiel-
biają, reszta musi się przystosować...
Latem, po sprawie Reni Beger i po mundialu, przy
zdrowych zmysłach trzyma mnie tylko przyroda. Obieram
sobie cel – kawałek dzikiego lasu, taflę czystej wody. Wsia-
dam do samochodu i po godzinie jestem w innym świecie.
Zaczynam życie po Zycie! Jedno popołudnie takiego kontem-
plowania natury ładuje mi akumulatory. Z pewnością Lechu
po Watykanie nie był tak spełniony jak ja. W ogóle uważam,
że każdemu, dla zdrowia psy-
chicznego, od czasu do
czasu, potrzebny jest
wypad za miasto.
Człowiek nie jest
przystosowany do cią-
głego siedzenia w fotelu
przed telewizorem, słuchania
tramwajów, z przerwami na kom-
puter czy jazdę samochodem.
Czasem musimy poczuć się czę-
ścią przyrody, którą przecież jeste-
śmy. Wziąć głęboki oddech czystego, uwolnionego przez ro-
śliny tlenu. Pochodzić boso po trawie. I ta cudowna cisza,
czy ją słyszycie?... Nie da rady. W czterech ścianach z be-
tonu i z gwarem miasta za oknem nawet nie można sobie
wyobrazić, jak słychać prawdziwą ciszę.
Dlaczego uciekam do natury? Ponieważ
najbardziej – oprócz zielonego koloru
– kocham w przyrodzie logikę, niezmienne
prawa, ład i porządek. Czyli dokładnie to, cze-
go tak brakuje mi w mojej ojczyźnie, w standardach
polityki. Przyroda trwa niezmiennie od milionów lat,
bo jest przepełniona logiczną oczywistością, rządzi się
doborem naturalnym. Przejawia się to m.in. w walce
o byt i przetrwanie. Wszelki dysonans, który zakłóca
odwieczne prawa, groziłby zagładą całemu stadu,
a nawet gatunkowi. No bo czyż drzewo może nagle zacząć
rosnąć korzeniami do góry, ptak pływać pod wodą, a mu-
cha zjadać pająka? Takie anomalie zniszczyłyby kilka łańcu-
chów pokarmowych, zabrały kryjówki zwierzętom i narazi-
ły je na śmierć głodową. To, co nie zdarza się w dzikim le-
sie, na co dzień obserwować możemy w polskim zoo. Cza-
sem jest nawet śmiesznie, ale jak długo można patrzeć na
konia uczącego dzieci czy na kaczki dziwaczki w roli mą-
drych sów? Nawet sejmowe małpy skaczące i chodzące
do góry nogami już się znudziły. Polskim gatunkiem kierują
osobniki chore, kołowate, wynaturzone, niemyślące logicz-
nie, które w normalnych warunkach powinny dawno paść
łupem silniejszych i mądrzejszych od siebie. Żaby wzięły do
galopu stado bocianów. Boćki zaś – jeśli w porę nie zjedzą
żab – zdechną z głodu. Tacy jak Renia Beger, Wojciech Wie-
rzejski czy Michał Ujazdowski na szczytach władzy partii
rządzących to żywe wyłomy w teorii ewolucji. To żaby, któ-
re zapragnęły być królami zwierząt. I są!
Siedzę sobie z laptopem na leśnej
polanie i piszę ten letni komentarz.
Nadchodzi wieczór i nie mogę już
opędzić się od wstrętnych komarów.
Gdzie są, do cholery, miłe ropuszki,
które się nimi żywią? JONASZ
Sprawa dymisji wicepremier Zyty Gilowskiej zaczyna przypomi-
nać operę mydlaną. Najpierw premier nakłania ją do dymisji, po-
tem tego żałuje, następnie proponuje jej powrót, a gdy Zyta od-
mawia, Marcinkiewicz stwierdza, że wcale się jej nie dziwi.
Przy okazji Marcinkiewicz publicznie skłamał (w niedzielę), twierdząc,
że nie zna decyzji Gilowskiej, choć wiedział już o niej od soboty.
Po wakacjach rząd planuje urządzić na Zachodzie i w kraju (dla
korespondentów zagranicznych) wielką kampanię promocyjną na-
szego kraju. Twarzą akcji ma być promieniejące szczęściem i szcze-
rością łyse oblicze Kazimierza Marcinkiewicza. Premier bardzo
chce naprawić wizerunek Polski, bo nie potrafi zrozumieć, dla-
czego nasz miły kraj ma tak złą prasę za granicą.
Do kontaktów z zagranicą oddelegujmy parę tenorów – Rydzykową
posłankę Sobecką i starego Giertycha. Zrobią piorunujące wrażenie.
Marnemu wizerunkami Polski za granicą może jeszcze zaszko-
dzić najnowsza książka Tomasza Grossa pt. „Strach”. Autor
słynnych „Sąsiadów” – opowiadających o masakrze w Jedwab-
nem – zajął się tym razem pogromami i mordami Żydów ocala-
łych z II wojny światowej. Problem oczywiście istniał, tyle że
Gross postawił dyskusyjną tezę, że Polacy mordowali Żydów, bo
czuli się winni współudziału w zbrodniach hitlerowskich. Książ-
ka zbiera doskonałe recenzje w USA.
Dziwne, że akurat w tym przypadku nikt nie szuka inspiratorów
zabójstw; tak jakby Kościół rzymski (mający tak wielki posłuch nad
Wisłą) przez dwa tysiąclecia nie nauczał o „mordercach Jezusa”.
PIŁA Sąd rejonowy uznał posłankę Renatę Beger z Samoobro-
ny za winną sfałszowania list popierających jej kandydaturę do
Sejmu w wyborach 2001 roku. Beger skazano na 2 lata więzienia
w zawieszeniu, grzywnę w wysokości 30 tys. złotych i 55 tys. zł
kosztów procesowych.
Przyjdzie Reni przejść na dietę. Dietę poselską, oczywiście.
UNIA EUROPEJSKA Szok i niedowierzanie wywołała wypowiedź
eurodeputowanego Macieja Giertycha, który oddał w Parlamen-
cie Europejskim hołd generałowi Franco (morderca kilkuset ty-
sięcy ludzi) jako obrońcy „tradycyjnych wartości”. Od Giertycha
odcięli się wszyscy, nazywając jego wypowiedź faszystowską, za
wyjątkiem posła Brunona Gollnischa ze skrajnie prawicowego
francuskiego Frontu Narodowego i Marcina Libickiego z PiS.
Skoro syn Macieja jest w rządzie, to możemy także w Polsce liczyć na
masowe rozstrzeliwanie lewaków przez chłopców z LPR, w obronie
„tradycyjnych wartości”.
NIEMCY Politycy niemieccy apelują do władz naszego kraju o za-
przestanie w Polsce produkcji wydawnictw, symboli i strojów hi-
tlerowskich. Nasza produkcja jest zmorą niemieckiej policji, któ-
ra konfiskuje setki takich strojów z napisem „Made in Poland”.
Faszystowskie wdzianka to chyba ostatnia rzecz, z której nie wygryź-
li nas Chińczycy...
USA Najwyraźniej nadchodzi koniec słynnego obozu dla arab-
skich więźniów w Guantanamo. Amerykański Sąd Najwyższy wy-
dał wyrok anulujący orzeczenia sądów wojskowych o osadzaniu
w obozie podejrzanych o terroryzm.
Znając pomysłowość Busha Juniora, nie zdziwiłoby nas powstanie
karnych plantacji kawy na południu USA.
HISZPANIA Tuż przed rozpoczęciem katolickiego Światowego
Spotkania Rodzin, na którym gościem będzie Benedykt XVI,
doszło w Walencji do tragicznego wypadku w metrze. Zginęło 41
osób. Wypadek miał miejsce w pobliżu stacji o nazwie Jesus.
Jak to się mówi w Kościele: „Duch Święty zawsze przebywa tam,
gdzie Piotr”. Czyżby go nawet czasem wyprzedzał...?
CZECHY/HISZPANIA Podczas gdy Polska pochłonięta jest lu-
stracją, dekomunizacją i rewolucją konserwatywną, w Pradze za-
rejestrowano pierwszy związek partnerski osób tej samej płci.
W Hiszpanii natomiast milion osób na ulicach Madrytu święto-
wało pierwszą rocznicę uchwalenia prawa o małżeństwach ho-
moseksualnych. Takie związki zawarło dotąd 4,5 tysiąca par, za-
rejestrowano też 3 rozwody. Jest to odsetek dziesięciokrotnie
mniejszy niż stosunek ślubów do rozwodów (też w ciągu roku)
wśród hiszpańskich par heteroseksualnych.
Kościół powinien się cieszyć. Wreszcie ktoś szanuje jego naukę o nie-
rozerwalności małżeństwa.
Podziękowania
1. Dziękuję za tak potężny odzew na moją prośbę o kupowanie dwóch egzemplarzy „FiM” i przekazywanie jednej gazety
potencjalnemu nowemu Czytelnikowi. Mamy już dane o znacznie wyższej sprzedaży oraz listy z podziękowaniami od nowych
członków rodziny „FiM”!
2. Dziękujemy za współpracę naszemu redakcyjnemu koledze Markowi Barańskiemu, który pełnił funkcję zastępcy redaktora
naczelnego „FiM”. Życzymy mu powodzenia na stanowisku naczelnego „Trybuny”. Marek będzie nadal pisał felietony do „FiM”.
L etnie upały z polityką IV RP tworzą mieszankę nie do
96568812.031.png 96568812.032.png 96568812.001.png 96568812.002.png 96568812.003.png
Nr 27 (331) 7 – 13 VII 2006 r.
GORĄCE TEMATY
3
Sprawa TW „Beata”
ciągnie się już dwa lata,
ale dopiero teraz nabra-
ła tempa. W 2004 roku
prasa zaledwie o niej
przebąkiwała. Tylko po-
seł Wrzodak huczał, że
ktoś blokuje lustrację
Gilowskiej. Potem nikt
nie wracał do tematu
– wszyscy nabrali wody
w usta.
wszystko jednak PO nabrała chyba
jakichś podejrzeń. Może Miodo-
wicz , kumpel Rokity, ich napuścił?
W końcu był szefem kontrwywiadu
UOP, a oficer, który ją zarejestro-
wał, też pracował w kontrwywia-
dzie... Dla pewności spuścili ją do
kanału – wyjątkowo obrzydliwie
zresztą, bo pod pretekstem nepo-
tyzmu, czyli wykorzystywania pozy-
cji społecznej i politycznej, do wy-
wianowania syna i synowej.
do Sądu Lustracyjnego. Wniosek
miał tam trafić 14 czerwca, przed
długim weekendem. Potem miał to
być 19 czerwca, następnie 22. Osta-
tecznie w sądzie znalazł się 23 czerw-
ca. Tego samego dnia pani wicepre-
mier podała się do dymisji. Trzy dni
wcześniej długo rozmawiała z Ja-
rosławem Kaczyńskim . Nie mó-
wił, że premier będzie ją dymisjo-
nował. Była to jej druga dymisja
w ciągu kilkunastu dni. Pierwszą
naprawdę ktoś wierzy, że Lepper
po niej płacze? Lepper do końca
będzie bronił własnej oszustki – Be-
gerowej , ale w sprawie Zyty palcem
nie kiwnie. Jeszcze trochę urośnie
w siłę i to Renata będzie ministro-
wą od finansów, a nie Zyta. Czy
Giertych będzie jej bronił? Gołym
okiem widać, że nie ma zamiaru.
Może Rokita? – śmiechu warte! Tak-
że szef Klubu Parlamentarnego PiS
jej nie wierzy. Mówi wprost, że po-
wrót do rządu jest możliwy wyłącz-
nie po oczyszczeniu się z zarzutów.
Ponieważ szef Klubu Parlamentar-
nego PiS nigdy nie mówi, tylko za-
wsze powtarza, jest jasne, że skoro
Gosiewski coś mówi, to znaczy, że
Jarosław Kaczyński tak chce.
Czy więc lustracja Zyty w ogó-
le jest możliwa? Premier Kazimierz
niby w tym celu zaprasza ją ponow-
nie do rządu. Najpierw ją pogonił,
a teraz zaprasza na inne, naprędce
sklecone stanowisko. Niby dla jej
dobra, bo jak znów będzie wicepre-
mierką, to będą musieli ją zlustro-
wać. Tylko że dla kogoś, kto two-
rzył budżet państwa, posada koor-
dynatora gospodarczego to upoko-
rzenie. No i kpiny z państwa.
To koniec Zyty. Dla Kazimie-
rza to początek końca. Jeśli Gi-
lowska ma resztki rozsądku, nie
przyjmie jego propozycji, ale wte-
dy pozostanie zwykłą obywatel-
ką. I „Beatą”. Będzie mogła je-
dynie wystąpić o autolustrację.
Może nawet jej pomogą? Będzie
miała zajęcie na parę lat. Jak Nie-
zabitowska .
MAREK BARAŃSKI
COŚ NA ZĄB
Rozbieranka
Niedawno okazało się, że jednak
coś się z tą „Beatą” działo. Sama
Gilowska o tym mówi („GW”, 1–2
lipca 2006 r.). W 2004 roku pani Zy-
ta była jeszcze gwiazdą Platformy
Obywatelskiej, „siostrą” Tuska . Nie
bardzo wiadomo, czy z własnej wo-
li, ale przyznaje, że poszła z Roki-
do prezesa IPN, Kieresa . Moż-
na się domyślić, że platformersi po
prostu kazali jej wystąpić o status
pokrzywdzonej przez służby specjal-
ne PRL. To był najlepszy, a jedno-
cześnie nieprzesadnie głośny sposób
na potwierdzenie jej niewinności,
a co za tym idzie – przydatności do
PO. Ku nieprzyjemnemu zaskocze-
niu statusu pokrzywdzonej IPN Gi-
lowskiej nie przyznał. Kieres tłu-
maczył, że nie ma żadnych papie-
rów. Oznaczało to, że Gilowska nie
robiła w PRL nic takiego, co zwra-
całoby czyjąś uwagę. Legenda o dzia-
łalności opozycyjnej na UMCS oka-
zała się dobra do opowiadania
w gronie rodziny – w papierach po-
twierdzenia nie znajdowała. Mimo
Jednak dopiero 17 stycznia 2006
roku „Beata” obudziła się napraw-
dę niczym wulkan na Jawie. Naj-
pierw pojawił się dym... Tego dnia
spotkała się z zastępcą rzecznika in-
teresu publicznego, sędzią Jerzym
Rodzikiem , który poinformował pa-
nią profesor, że jest ktoś, kto 20 lat
temu „włożył ją w okładki” jako taj-
nego współpracownika (TW). Sędzia
Rodzik notował swoją rozmowę
z panią Gilowską, potem dał jej do
przeczytania, co napisał. Ona wnio-
sła poprawki, on je uwzględnił, ona
podpisała. Teraz mówi, że nie wie-
działa, że to protokół, że podpisała
„coś”. Jak na profesorkę – obywa-
telka gapowata jakaś. Wybuch był
więc kwestią czasu.
I rzeczywiście: 12 czerwca rzecz-
nik interesu publicznego powiedział
Wassermannowi , że kieruje sprawę
złożyła 7 czerwca. Wtedy odwodzo-
no ją od tego kroku. Nawet księża
przekonywali ją, żeby tego nie ro-
biła. Ale 23.06., gdy już udało się
trwale związać jej dymisję ze spra-
wą TW „Beata”, dymisja została
przyjęta. Tym razem nikt nie odwo-
dził jej od tego kroku. Premier Ka-
zimierz tonął we łzach; mówił, że
musi to zrobić dla Polski. Bo ryn-
ki finansowe są zaniepokojone.
A z tymi skurczybykami SB-eka-
mi to on jeszcze się policzy. Bo
to na pewno SB-ecy...
A Zyta? Zyta jest jak na go-
lasa. Jak rozebrana. I na dobrą
sprawę nie wie, kto ją rozebrał.
Moim zdaniem, powinna
dobrze rozejrzeć się po najbliż-
szym otoczeniu. Po kolegach mi-
nistrach z rządu, z PiS-u. Z PO też.
Przecież oni aż ociekają obłudą. Czy
GŁASKANIE JEŻA
Beniamin Giertych
Oto ogłaszam wszem wobec, że „Benia-
mina” można o kant dupy ( „STOP! Dostęp do
strony zablokowany” ) rozbić, a cały program
Katolickiego Centrum jest gówno ( STOP! Do-
stęp...” ) wart. Trzeba bowiem ponad wszelką
wątpliwość założyć, że znajomość obsługi kom-
putera i sprawność posługiwania się nim ma-
ją nastolatki stokroć bardziej opanowaną niż
ja. A ja kombinowałem następująco: jeśli „Be-
niamin” jest taki mądry, gdy chodzi o polskie
słowa i polskie strony www (wszak wymyślił
go gatunek wszechpolski), to przypuszczalnie
całkiem zgłupieje, gdy wydać komputerowi po-
lecenia w jakimś obcym języku i skorzystać
z serwera usytuowanego poza granicami kra-
ju. Żeby sprawdzić, czy prawidłowo rozumu-
ję, w pasek poleceń wyszukiwarki Google wstu-
kałem: www.freefoto.cz.
To znany na całym świecie czeski – zu-
pełnie darmowy – portal miłośników eroty-
zmu i seksu w jego najbardziej wymyślnych
postaciach. Tysiące stron... Monitor kompu-
tera znów zamigotał – najwyraźniej „Benia-
min” zaczął coś podejrzewać, a nawet kom-
binować. – A to cwaniak jeden – pomyślałem
znów gotów pochylić czoło przed Giertychową
przebiegłością. Niepotrzebnie, bowiem w tym
momencie na ekranie pojawił się rezultat wy-
szukiwań w postaci pięciu linków. Wybrałem
na chybił trafił link czwarty „podstrony” i...
sprawdźcie sami ! Aż się spociłem.
Przez kilka minut zabawiałem się obrzy-
dliwie, wpisując z kolei w Google polecenia
po niemiecku, angielsku, a nawet po łacinie
i rosyjsku. Nooo... cóż tam się wówczas nie
pojawiało, czegóż to ja się nie naoglądałem i nie
dowiedziałem. Ech... gdybym był młodszy...
Tak czy inaczej, po kilkunastu minutach nu-
żącej – mówiąc już poważnie – zabawy (ale cze-
góż się nie robi dla nauki) mogę pod przysię-
gą złożyć następujące oświadczenie: program
zalecany przez Ministerstwo Edukacji Narodo-
wej i osobiście przez Romana Giertycha mo-
że rozbroić, oszukać lub, jak kto woli, wystrych-
nąć na dudka każdy w miarę inteligentny szym-
pans, nie mówiąc już o dziecku od lat sześciu
w górę. Szympans owszem, dziecko jak naj-
bardziej, ale przecież nie eksperci komputero-
wi MEN, bo ci oficjalnie rekomendowali „Be-
niamina”, twierdząc, że to absolutny pewniak
– nie do przejścia (ciekawe, ile zarobiło na tej
promocji Katolickie Centrum Kultury?). Zna-
jąc pomysłowość smarkaczy oraz wiedząc, co
znaczy smak owocu zakazanego, teraz dopie-
ro można spodziewać się tego, że tysiące ma-
łolatów zasiądzie do swoich maszyn w poszu-
kiwaniu jeszcze lepszych sposobów na zrobie-
nie z „Beniamina” i Giertycha idiotów.
Kończąc swoje naukowe badania progra-
mu „Beniamin”, wpisałem w wyszukiwarkę
słowa „Krew i honor”. Natychmiast, bez zbęd-
nych utrudnień, otworzyła się słynna faszy-
stowska strona polskich nazistów, na której
mogłem poczytać sobie między innymi, co na-
leży zrobić – naśladując idola Hitlera – z pe-
dałami, czarnuchami, Żydami, masonami, an-
tyklerykałami, lewakami i innymi ludzkimi
chwastami. No bo takie strony „Beniamin”
otwiera bez żadnych zastrzeżeń.
MAREK SZENBORN
Gdy po zainstalowaniu reklamowanego przez
Ministerstwo Edukacji Narodowej antypor-
nograficznego programu komputerowego
„Beniamin” wpisze się w wyszukiwarkę
słowo „pedał” wyskakuje strona posła Woj-
ciecha Wierzejskiego. Może Giertych wie
coś, o czym my jeszcze nie wiemy?
22 czerwca minister Roman Giertych zwo-
łał specjalną konferencję prasową, a minę miał
wielce zadowoloną. – Koniec! – krzyczał dum-
ny i jakoś tak niezdrowo podniecony. – Koniec
z pornografią w Internecie. Zalecam i nakazu-
ję, aby wszystkie szkoły pobrały ze stron MEN
specjalny program „Beniamin” i zainstalowały
go na swoich komputerach. Podobną operację
powinni niezwłocznie w domowych pieleszach
przeprowadzić rodzice – prawdziwi Polacy. To
absolutnie doskonały filtr, który raz na zawsze
położy kres internetowej pornografii. Dzieci
i młodzież dzięki „Beniaminowi” już nie będą
surfować po obrzydliwych stronach, na których
zamiast wartości są gołe cycki i inne, stokroć
gorsze bezeceństwa, których nigdy nawet u swo-
jej żony nie widziałem. Tfu! Amen!
Tak mniej więcej prawił szef polskiej oświa-
ty i edukacji, a ja – cokolwiek mało ufny w je-
go talenty ministerialne – natychmiast pobie-
głem do komputera i pobrałem reklamowany
plik, który MEN otrzymało bezpłatnie od kra-
kowskiego Katolickiego Centrum Kultury, co
jeszcze dodatkowo podwoiło moje wątpliwości.
Na początek wpisałem w wyszukiwarkę
straszne słowo „sex”. Ekran zamigotał, po czym
pojawił się na nim napis: „STOP! Dostęp do
strony zablokowany” . Niezrażony niepowodze-
niem wystukałem obrzydliwy „erotyzm” i... znów
to samo.
– O, k..wa! („STOP! Dostęp...”). A to mnie
Romuś urządził – kląłem, wpisując kolejne,
coraz to inne wyrazy kojarzące się a to wprost,
a to bardziej obocznie z pojęciem „bara-bara”.
Po wpisaniu zresztą samego „bara-bara” też do-
stałem jako wynik owo „STOP! itd.” . Moje zdu-
mienie rosło z minuty na minutę, szczególnie
gdy skonstatowałem, że Giertychowy program
z podobnym wstrętem reaguje na słowa „laska”,
„dziewczynka”, „nastolatka”, „panienka”, a na-
wet „randka” czy „pocałunek”.
Wszystko wskazywało, że coś się nareszcie
Giertychowi udało, bo umysły twórców pro-
gramu filtrującego podzieliły polski język na
słowa dopuszczone i zakazane. Na prawomyśl-
ne, ładne i katolickie oraz na te głęboko nie-
słuszne, diabelskie, które raz na zawsze winny
być ze słowników wyrugowane. Czy aby na pew-
no? Niestety...
96568812.004.png 96568812.005.png 96568812.006.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 27 (331) 7 – 13 VII 2006 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Spadziora jak z „Playboya”!
Prowincjałki
Pod pozorem kupna starych obrazów dwie 45-lat-
ki weszły do domu samotnej kobiety we wsi Ko-
wale koło Łap (woj. podlaskie). Przekonały gospodynię, że ciąży na niej klą-
twa. Na szczęście one potrafią sobie z tym poradzić, tylko że do tego nie-
zbędne są jej oszczędności. Nastraszona kobitka posłusznie przyniosła, co
miała. Przybyszki zawinęły pieniądze w chustę, zawiązały supeł i jęły „od-
czyniać”. Po czym wyszły, nakazując gospodyni na odchodnym, żeby roz-
wiązała chustę najwcześniej po godzinie. Po godzince gospodyni zoriento-
wała się, że jest lżejsza o 7,5 tys. złotych.
Mam bardzo sprecyzowane kry-
teria, jeśli chodzi o mistrzostwa
świata w piłce nożnej. A miano-
wicie, uwielbiam niesportowy tryb
życia: piwo, kobiety i śpiew. Po-
mijam piwo, śpiew zostawiam ra-
perowi Jarkowi Kaczyńskiemu,
a jeśli chodzi o piękne kobiety, to
one zawsze kręciły się głównie
wokół aktorów filmowych i gwiaz-
dorów rocka.
Tak było do czasu. Dzisiaj na ta-
pecie są piłkarze. Bo to oni mają
szmal, miłość milionów kibiców, są
idolami pokazywanymi na szklanym
ekranie i dlatego są w kręgu zain-
teresowania młodych, seksownych
dupencji. Na widok piłkarskiego ido-
la piękne laski uśmiechają się po-
wabnie jak łysy do grzebienia – sza-
stu-prastu, nie mam rączek jedenastu
– i już taki Ronaldinho , Ronaldo ,
Rooney , Podolski czy inny Klose
w ich wypielęgnowanych rączkach.
Ale nasze polskie chłopaki gra-
jące w barwach Deutschlandu przy-
najmniej są patriotami. Znaleźli so-
bie polskie dziouchy. Lukas Podol-
ski zakochał się w dwudziestoletniej
Polce, która była gastarbeiterem
w Niemczech. Pracowała jako kosme-
tyczka. Miroslav Klose też zadurzył
się w Polce – ma na imię Sylwia . Po-
znał ją w sklepie z pamiątkami w Ka-
iserlauten, gdzie Sylwia była ekspe-
dientką. I to jest właśnie patriotyzm,
o którym w Polsce marzy Wesoły Ro-
mek! Obie panie wiernie kibicują
na trybunach swym mężczyznom.
A dlaczego nie polskiej reprezenta-
cji? Hm, naiwne pytanie. Biznes to
biznes. Polacy niech grają w szachy
wodne. Nie wyszli z grupy, a więc po-
lopirynka i do łóżeczka!
A jak było w innych drużynach?
Różnie: kwadratowo i podłużnie. Prym
wiodła Victoria Beckham (była pio-
senkarka „Spice Girls”). Podczas mun-
dialu ukazało się w prasie niemieckiej
więcej jej zdjęć niż jej męża Davida
Beckhama . Piękna Victoria wydała
fortunę w niemieckich sklepach na
niepotrzebne ciuchy. W wydawaniu
kasy dzielnie jej sekundowała Cole-
en McLoughlin , narzeczona Way-
ne’a Rooneya , modelka i gwiazdka
„Playboya” (szczerze mówiąc – jest
na co popatrzeć). No i co? Spadziora
jak z „Playboya”! Rooney dostał czer-
woną kartkę, Anglicy odpadli z mun-
dialu, bo grali jak żółwie na wrotkach.
A Brazylia? Proszę mnie nie roz-
śmieszać, bo dostaję zajadów na zę-
bach. Na przykład taki Ronaldinho.
Szczęście biło z jego wiewiórczej bu-
zi, kiedy na trybunach siedziała wy-
branka jego serca, piękna i seksowna
modelka Alexandra Parressant . No
i co, nie pomogło! Ronaldinho i jego
koledzy grali jak zmęczone zające po
imprezie u chomika i przerżnęli. Od-
padli. To koniec wielkiej drużyny sław.
A może teraz kilka słów o dziew-
czynach „kaczek Janasa”? O, nie! Prę-
dzej jeża urodzę. Kaczki zagrały,
o czym wszyscy wiedzą, jak zdepnię-
ty karton po margarynie. Spadziora!
ANDRZEJ RODAN
A
Kary dożywocia zażądał prokurator dla 43-letniego
mieszkańca Krakowa, który w czasie kłótni na klat-
ce schodowej zastrzelił dwóch sąsiadów i ciężko ranił sąsiadkę. Według
oskarżonego, sąsiedzi zatruwali mu życie i chcieli, żeby umarł na serce. „Oka-
zało się, że serce miałem mocniejsze niż nerwy” – oświadczył przed sądem
oskarżony. Co prawda, to prawda.
AH
W Białej Podlaskiej na przejściu granicznym celni-
cy skonfiskowali pewnemu Rosjaninowi papugę pa-
tagonkę. Ptaszysko klnie jak szewc. Na powitanie skrzeczy „Job twoju mać”,
a potem przechodzi do jeszcze gorszych kwestii. Teraz trafi do warszawskie-
go zoo, ale najprawdopodobniej zostanie odseparowane od innych papug,
by nie zarazić ich swymi ordynarnymi manierami.
AH
Na szosie koło Mrągowa policjanci zatrzymali „ma-
lucha”. Zdziwili się, bo za kierownicą siedział ma-
ły chłopiec. Osłupieli jeszcze bardziej, kiedy okazało się, że jest nawalony
zupełnie jak dorosły kierowca.
AH
W izbie wytrzeźwień w Rudzie Śląskiej wprowadzo-
no muzykoterapię. Zachowującym się agresywnie
pacjentom puszcza się z głośników muzykę poważną. Podobno natychmiast
pomaga. Czy w związku z tym w Rudzie Śląskiej wzrośnie liczba meloma-
nów czy alkoholików? Oto jest pytanie...
AH
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
sywności polskiego życia politycznego, która
jest nakręcana m.in. przez działaczy Ligi Polskich Ro-
dzin i Młodzieży Wszechpolskiej. Skąd się jednak wzię-
ła popularność tych organizacji? No właśnie, skąd...
Kiedy patrzy się na pewną siebie twarz wicepremie-
ra Giertycha , trudno uwierzyć w to, że jeszcze kilka
lat temu on sam i jego środowisko polityczne było ni-
czym. Stronnictwo Na-
rodowe, z którym zwią-
zana była rodzina Gier-
tychów, było jedną
z wielu dziwacznych,
skrajnie prawicowych
i antysemickich sekt,
których pełno w Polsce. Jest tylko jedno wyjaśnienie
kariery tego środowiska – byłoby ono nadal niczym,
gdyby nie silne wsparcie Kościoła i jego mediów.
Przypomnijmy, że Liga Polskich Rodzin powstała
ze zlepku rozmaitych skrajnie katolickich i ultranacjo-
nalistycznych organizacji zebranych i wylansowanych
przez Radio Maryja w roku 2001. Bez jego inicjatywy,
pomocy i cierpliwego poparcia nigdy nie zostałyby na-
wet zauważone przez szerszą opinię publiczną, a cóż
dopiero wybrane do parlamentu. A cały koncern me-
dialny redemptorystów nigdy nie odgrywałby jakiej-
kolwiek roli w tym kraju bez wsparcia episkopatu. Mię-
dzy bajki należy włożyć ckliwe opowieści o rozbestwio-
nym Rydzyku i bezsilnych, przerażonych biskupach,
którzy chcą, ale nie potrafią sobie z nim poradzić. Do-
prowadzenie Rydzyka do porządku jest kwestią pół go-
dziny i trzech telefonów – z episkopatu do Watykanu,
z Watykanu do domu generalnego redemptorystów
w Rzymie oraz od generała tychże do Torunia. Kościół
to bezwzględna i zhierarchizowana instytucja, która
radziła sobie świetnie z nie takimi jak Rydzyk posta-
ciami. Wrażenie rzekomej bezsilności jest wytwarzane
w celach propagandowych, aby ukryć to, że wątpliwa
doktrynalnie i moralnie działalność Rydzyka jest na rę-
kę katolickim biskupom. Po prostu trzyma przy Koście-
le nacjonalistyczną, skrajną prawicę.
Zatem LPR i jej młodzieżówka są dzieckiem Kościo-
ła, bo Radio Maryja jest oficjalną katolicką rozgłośnią
w Polsce. Warto to tak-
że podkreślić wobec
eskalacji nienawiści, ja-
kiej źródłem jest Gier-
tych i jego kompani.
Przecież np. medialna
kampania skierowana
przeciwko homoseksualistom nie wynika z jakichś nie-
zwykle silnych polskich uprzedzeń skierowanych przeciw-
ko mniejszościom seksualnym. Polacy nie są ani bardziej,
ani mniej homofobicznie usposobieni niż inne narody środ-
kowo-wschodniej Europy. Ale ta szczególna atmosfera po-
wstała w Polsce 3 lata temu, kiedy Giertych zrozumiał, że
urządzając nagonkę na homoseksualistów, zdobędzie so-
bie poklask najbardziej skrajnych środowisk. Inne partie
prawicowe postanowiły pójść z LPR w zawody, kto bę-
dzie głośniej pomstował na „zboczeńców”, kto będzie moc-
niej zabraniał. A Kościół milczał i milczy, patrząc na ten
festiwal nienawiści, bo wie, że prawica swoimi brudnymi
rękoma realizuje jego interesy. Równie dobrze mógłby
przywołać swoich oszalałych katolików do porządku, ale
woli sprzedać ewangelię dla paru srebrników polityczne-
go zysku. Popierani dyskretnie przez purpuratów wszech-
polacy to niewinne przedszkolaki w porównaniu z katem
Hiszpanii, generałem Franco , którego biskupi kazali wpro-
wadzać do kościoła pod baldachimem, niczym Przenaj-
świętszy Sakrament...
Na dzisiaj to trudno powiedzieć, co to jest. Ja wiem, że coś takiego musiało
nam się zdarzyć. Musieli nam się zdarzyć ludzie zakompleksieni, złośliwi,
mali. W demokracji taki trening jest potrzebny i teraz mamy z tym do czy-
nienia.
(Wałęsa o Kaczyńskich)
RZECZY POSPOLITE
Obydwaj udowodnili, że z przodu i tyłu są czyści. Lech zabronił mężczy-
znom w Warszawie paradować z gołymi tyłkami, Jarosław zaś mieszka
z własną matką, ale przynajmniej bez ślubu.
(niemiecki dziennik „Die Tageszeitung” o braciach Kaczyńskich)
Po wyroku sądu (dot. fałszowania list wyborczych – dop. red. ) czuję się
opluta w każdym calu.
Diabeł spod sutanny
(Renata Beger)
Posłem chciałbym być dwie–trzy kadencje, a potem z żoną otworzyć gospo-
darstwo agroturystyczne, mieć gromadkę dzieci, może nie ośmioro, jak u nas,
ale ile Bozia da, i żyć sobie spokojnie (...). Prezydent kraju? Nie. Nigdy
w życiu! Jakie prezydent ma uprawnienia?
(Jarosław Wałęsa)
Cóż może być bardziej niewinnego niż wesoły stwór z dziecięcej kreskówki,
który jest małym smokiem, wręcz smoczkiem. Co tydzień jego przygody oglą-
dają dzieci w telewizyjnej dobranocce i polubiły już tego dzielnego, pogodne-
go smoka. Co dzieci mogą wiedzieć o symbolice kultury chrześcijańskiej,
w której smok jest obrazem diabła? Walka z symbolami, znakami rozpoznaw-
czymi naszej kultury i religii, przez zamienianie ich, jest czymś perfidnym,
zwłaszcza wobec dzieci, które jeszcze nie zdążyły ugruntować w sobie obra-
zu świata.
(„Niedziela” 26/2006)
Mamy być znakiem sprzeciwu wobec utraty duszy przez Zachód. I taki jest
sens przynależności do naszego narodu, nie jako wyraz megalomanii, ale ja-
ko pewien trud, a gdy trzeba, to nawet ofiara. („Nasza Polska” 26/2006)
W Rosji wszyscy dają dupy, żeby być kimś. Bez względu na płeć. Trzeba tyl-
ko wiedzieć, komu, żeby nie paść ofiarą oszusta.
(Ivan Komarenko, wokalista)
Wybrała OH
ADAM CIOCH
NA GŁUPOLA
SĄSIEDZI
ŚWINIA Z PTAKA
JAK WAKACJE...
MUZYKOTERAPIA
W iele osób w Polsce boleje nad wzrostem agre-
96568812.007.png 96568812.008.png 96568812.009.png 96568812.010.png 96568812.011.png 96568812.012.png 96568812.013.png 96568812.014.png 96568812.015.png 96568812.016.png 96568812.017.png 96568812.018.png 96568812.019.png 96568812.020.png 96568812.021.png 96568812.022.png 96568812.023.png 96568812.024.png
Nr 27 (331) 7 – 13 VII 2006 r.
NA KLĘCZKACH
5
NASZE, CZYLI
KATOLICKIE
zastępca prezydenta Legnicy ds.
oświatowych, i dodaje, że rozwią-
zanie problemu jest niemożliwe.
To po co było, do cholery, ten
problem kiedyś stwarzać? Kow
KRZYŻACY!
Do Malborka powrócili Krzyża-
cy. Nie po to, by odzyskać stare za-
mczysko i zemścić się na Polakach
za Grunwald, lecz żeby wspomóc
tamtejsze muzeum, a przy okazji roz-
propagować dawną stolicę państwa
krzyżackiego. Niedawno w zamku
pojawił się wielki mistrz Zakonu Szpi-
tala Najświętszej Marii Panny Do-
mu Niemieckiego w Jerozolimie Bru-
no Platter i po raz pierwszy od 550
lat odprawił tu mszę. Zamiast solid-
nej zbroi Ulricha von Jungingena
ubrał czerwony ornat i mówił tylko
o pokoju.
Roman Giertych przeznaczył
1,5 mln zł z konta swojego resortu
na dofinansowanie wypoczynku let-
niego dzieci i młodzieży. Brawo!
Z 22 podmiotów, które zostały ob-
darowane kasą, tylko 8 (m.in. Ca-
ritas Polska, Salezjańskie Stowarzy-
szenie Wychowania Młodzieży, Fun-
dacja Pomocy Młodzieży im. Jana
Pawła II w Warszawie, Stowarzysze-
nie Rodzin Katolickich Diecezji San-
domierskiej czy Katolickie Stowa-
rzyszenie Kolejarzy Polskich) to or-
ganizacje katolickie. Tylko, ale za to
właśnie im przypadło 50 proc. wska-
zanej kwoty. Resztę Giertych prze-
kazał także wyselekcjonowanym or-
ganizacjom, nie uwzględniając jed-
nak ani Towarzystwa Przyjaciół Dzie-
ci, które ma olbrzymie zasługi na
polu organizowania wypoczynku dla
najbiedniejszych dzieci, ani „ko-
muszego” ZSMP.
raz udał się do „rodzimej” parafii
z tym samym aktem apostazji i... zo-
stał uprzejmie powitany przez pro-
boszcza. Ten nie tylko przyjął doku-
ment, ale przeprosił za niepotrzeb-
ne zamieszanie. No i proszę, jakie
cuda spowodować może, nawet w ka-
tolickiej Polsce, upór i konsekwencja
jednego niezwykłego człowieka, przy-
prawione medialnym szumem. A
Facet, który ma decydować o spra-
wach ważnych dla Radia Gdańsk,
rozbrajająco przyznaje, że nie zna
nazwiska żadnego dziennikarza
i nie kojarzy tytułu jakiejkolwiek
audycji radiowej.
WYNAJMĘ
CHODZIARZA
Szo
Lato w pełni, a więc i pielgrzym-
kowy sezon rozkwita. Sutannowcy
postanowili jakoś zwiększyć coraz
bardziej lichą frekwencję na pieszych
wycieczkach. Ci z archidiecezji lubel-
skiej wymyślili na przykład, że jeśli
ktoś nie ma ochoty lub czasu, aby
wziąć udział w pielgrzymce, a ma pie-
niądze, aby pokryć jej koszty, powi-
nien wysłać w swoim imieniu jakie-
goś mniej zamożnego brata katoli-
ka, który czasu ma pod dostatkiem
i sił w nogach również, a nie stać go
na udział w przemarszu.
Zadaniem „zastępców” będzie
dojść do Częstochowy, po drodze
nieustannie wznosić modły za swe-
go darczyńcę i wskazaną przez nie-
go intencję, a po dotarciu pod ob-
raz Najświętszej Panienki wysłać kart-
ki z podziękowaniami. Do tej pory
zgłosił się jeden chętny... WZ
JAK BYK Z BYKA
Okazuje się, że wyborcy mają
znacznie więcej cierpliwości niż
zwierzęta. Nie odnotowano bowiem,
aby jakiś człek strzelił z byka przed-
stawiciela narodu. A byk nie wy-
trzymał... Zaatakowany to poseł
Mieczysław Aszołkiewicz z Samo-
obrony. Byk natomiast – imię nie-
znane – pochodził z poselskiej ho-
dowli w Jonkowie pod Olsztynem.
„Od tyłu mnie zaszedł. Stanął
mi na nodze i wyrżnął łbem w ple-
cy” – relacjonuje iście parlamen-
tarną polszczyzną poobijany moc-
no poseł.
Nie udało się ustalić, jakie mo-
tywy kierowały bykiem. Może po-
seł był zanadto czerwony? Wyrok
jednak jest już przesądzony – zwie-
rzę trafi do rzeźni. OH
NUMER ZA NUMER
RP
MURDOCH
NADCHODZI
BS
Drżyjcie panowie z TVN i Pol-
satu! Robert Murdoch, australijski
miliarder i potentat medialny, za-
kupił 50 proc. udziałów w spółce TV
Inwestycje, która kontroluje Telewi-
zję Puls. Resztę mają franciszkanie.
Wszystko wskazuje na to, że z tej
nikomu prawie nieznanej dziś tele-
wizji, którą ogląda znikoma część wi-
dzów, Murdoch będzie chciał zro-
bić firmę komercyjną. Co zaoferuje
polskiemu widzowi? Amerykańskie
filmy, opery mydlane i transmisje
sportowe, a także reklamę i nowo-
czesne usługi... Czy uda mu się zdo-
być polski rynek? Zapewne tak, choć
nie z takimi „fachowcami” jak na
przykład znany nam sprzed lat szef
telewizji publicznej niejaki Maniuś
Terlecki , który jest szefem artystycz-
nym Plusa.
ZAKURZONE DZIEŁA
Giertychowe Ministerstwo Edu-
kacji Narodowej rozważało propo-
zycję jednego z krakowskich wydaw-
nictw, by zafundować wszystkim gim-
nazjom, liceom i technikom Kato-
landu 15-tomowy zbiór dzieł Jana
Pawła II . Patronat nad tym idioty-
zmem (pokażcie nam dzieciaka, któ-
ry coś z tych „dzieł” zrozumie!) ob-
jęli: kard. Dziwisz i prezydent Ka-
czyński , a pobłogosławił sam Bene-
dykt XVI . Cena jednego zbioru to
1125 zł (z rabatem). Gdy jednak oka-
zało się, że cała akcja ma kosztować
prawie 19 mln zł, ministerstwo z ża-
lem wycofało się z interesu, argu-
mentując ów krok brakiem pienię-
dzy. Wygląda jednak na to, że książ-
ki i tak trafią do bibliotek, jak to
bywało niegdyś z dziełami Lenina ,
a stanie się tak za sprawą jakiegoś
nawiedzonego biznesmena, który wy-
łoży kasę, by podlizać się protekto-
rom.
BOŻE, PROWADŹ!
O tym, jak może się zemścić
zdradzona kobieta, przekonał się
Edward Gwizdała , członek PiS,
a zarazem wójt gminy Jawornik Pol-
ski. Tenże prawy i sprawiedliwy ka-
tolik postanowił zgrzeszyć z własną
sekretarką. Niestety, o zdradzie do-
wiedziała się połowica, która teraz
rozsyła fotografie niewiernego mał-
żonka, jak ten – kompletnie rozne-
gliżowany – śpi słodko w towarzy-
stwie pustych butelek. E-maile
z tym dziełem domowej fotografii
mieli już okazję oglądać księża
z Przeworska, urzędnicy ze staro-
stwa powiatowego oraz z urzędu
pracy. – Zmagałem się z przeciw-
nikami politycznymi, a teraz zma-
gam się z własną żoną, która jest
moim największym wrogiem, gor-
szym niż komuchy, i rozsyła przez
Internet intymne zdjęcia z sypial-
ni! – lamentuje Gwizdała. OH
DYMISJA
O RZUT BERETEM
„Zamiast szukać sensacji, złodzie-
jami byście się zajęli. Utrzyjcie nos
sprawie!” – przekonywał dziennika-
rzy 53-letni ks. Czesław Niemiec ,
pijany proboszcz parafii Rakszana
Rąbana, którego za kółkiem zatrzy-
mali policjanci. Wielebny miał 3,5
promila. Wpadł, gdy jeden z kierow-
ców zawiadomił policjantów w Łań-
cucie, że ulicami miasta wężykiem
jedzie peugeot.
Po kilkudniowym milczeniu prze-
myska kuria poinformowała zbulwer-
sowanych parafian, że ks. Czesław
„w związku z nagonką prasową (sic!
– przyp red.) oddał się do dyspozy-
cji ks. biskupa Michalika”. Ekscelen-
cja przyjął rezygnację. Pijakowi gro-
zi kara pozbawienia wolności do lat
2, ale – jak znamy życie – włos mu
z głowy nie spadnie. Podobno już za-
powiedział, że samochodu mu nie
zabiorą, bo ten służy mu do celów
duszpasterskich.
Pracownicy wydziału oświaty Sta-
rostwa Powiatowego w Miastku mi-
mo wakacji mają pełne ręce roboty.
Otóż jeden z ich kolegów dopuścił
się okropnego przestępstwa. Mowa
o wicedyrektorze szkoły rolniczej,
który wziął udział w zawodach spor-
towych. Nie widział – deprawator je-
den – nic złego w konkurencji rzu-
tu beretem... moherowym.
Ta niefrasobliwość może go kosz-
tować posadę, bowiem myślące gło-
wy z wydziału oświaty wespół z rad-
nymi wołają: „Chcemy jego odwoła-
nia. Nie można robić kpin z wiary!”.
Do tej pory myśleliśmy, że ludzi-
ska wierzą w papieża i księży, ale że-
by w moher!?
RP
PECUNIA NON...
BS
...olet, czyli pieniądze nie śmier-
dzą – mawiał jeden z mądrzejszych
cesarzy starożytnego Rzymu. Od tam-
tych czasów nic się nie zmieniło
– państwo włoskie chce wyciągnąć od
Watykanu pieniądze należne za wy-
wiezienie ton śmieci i odprowadza-
nie ścieków. Długu uzbierało się już
20 mln euro, ale stróże moralności
ani myślą uregulować należność. My-
dlą oczy argumentem, że Watykan
– jako suwerenne państwo – jest zwol-
niony z tego obowiązku. RP
WRESZCIE WOLNY!
WZ
Z klerem można wygrać. Prze-
konał się o tym Zbigniew Kaczma-
rek , taksówkarz z Olecka, który,
o czym pisaliśmy w „FiM”, od paź-
dziernika ubiegłego roku toczył nie-
równą walkę o uznanie przez pro-
boszcza jego apostazji i oficjalne wy-
kreślenie z kościelnych kartotek. Mo-
tywował swój czyn faktycznym za-
przestaniem udziału w życiu Kościo-
ła oraz niechęcią do podwyższania
kościelnych statystyk. Proboszcz
z Olecka odesłał go do diabła. Spra-
wa znalazła się przed sądem. Pozew
został odrzucony, więc taksówkarz
dochodził swych praw dalej. Tym
razem przed Sądem Apelacyjnym
w Białymstoku. Jednakże i ten stwier-
dził, że apostazja jest wewnętrzną
sprawą Kościoła i sądowi nic do te-
go. Po tym wszystkim Kaczmarek,
niezrażony niepowodzeniem, jeszcze
NIE DA SIĘ, I JUŻ!
RP
MIERNI, ALE WIERNI
Coraz więcej interwencji w spra-
wie lekcji religii w szkołach, które
podlegają władzom Legnicy, otrzy-
mują tamtejsi radni.
– Duża część rodziców chciała-
by, aby katechezę przenieść na ostat-
nią lub pierwszą godzinę zajęć lub
w ogóle prowadzić ją poza szkołą.
Mam także coraz więcej interwen-
cji od wiernych innych wyznań, któ-
rzy chcieliby, żeby ich dzieci uczęsz-
czały na alternatywne lekcje religii
– mówi radny Kozaczek .
„Ze względów organizacyjnych
i dużej liczby lekcji niemożliwe jest
prowadzenie tych zajęć wyłącznie
na pierwszych i ostatnich godzinach
lekcyjnych. Przyjęcie takiego rozwią-
zania oznaczałoby wydłużenie na-
uki” – informuje Dorota Purgal ,
Nowi władcy IV RP wywalili
dotychczasową radę nadzorczą pań-
stwowego Radia Gdańsk i powo-
łali do niej swojaków.
W poprzedniej radzie zasiada-
li ludzie, którzy wcześniej mieli co
nieco do czynienia z mediami.
Obecnie jedynym specem od infor-
macji jest Marek Łochwicki , pre-
zes firmy medialnej Video Studio
Gdańsk, zajmującej się wydawa-
niem na płytach i kasetach mate-
riałów... z papieskich pielgrzymek.
A na przykład taka Samoobro-
na wytypowała niejakiego Andrze-
ja Gackowskiego z Chojnic... Do
tej pory gość zajmował się zaopa-
trzeniem w miejscowym szpitalu.
96568812.025.png 96568812.026.png 96568812.027.png 96568812.028.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin