Nowy19(1).txt

(34 KB) Pobierz
ROZDZIAŁ 18
Pierwszy poczuł to Thraun, ale Hirad dowiedział się o tym dopiero póniej. Denser nadal trwał w Połšczeniu. Czoło miał zmarszczone, a jego usta poruszały się bezgłonie. Erienne głaskała go po włosach.
Reszta Kruków niczego nie zauważyła, tylko wilk podniósł głowę i wydał cichy gardłowy dwięk, który przeszedł w szczeknięcie i wycie. Uniósł potężny pysk i wstał, węszšc. Sierć na grzbiecie zjeżyła mu się, a przednie łapy lekko zadrżały.
Odsunšł się od paleniska, nie zwracajšc uwagi na wycišgniętš rękę Willa, który chciał go uspokoić. Spojrzał na gęste zarola po lewej stronie oddzielajšce ich od rzeki. Głębokie wycie urwało się gwałtownie. Wilk spojrzał prosto w oczy Hirada i barbarzyńca prawie się rozemiał, bowiem przysišgłby, że Thraun zmarszczył czoło, zmartwiony. Ale wtedy pod czaszkš rozlała mu się straszliwa fala bólu.
Krzyknšł i próbował wstać, chwytajšc dłońmi za głowę, ale upadł, najpierw na kolana, a potem płasko na ziemię. Kopał nogami na olep, a mięnie twarzy wykrzywiły mu się w nieludzkim wyrazie bólu. Słyszał odległy głos Ilkara i czuł, jak inni chwytajš go, próbujšc opanować targane drgawkami ciało.
Nigdy wczeniej nie dowiadczył czego podobnego. Czuł, jakby w mózg wbijano mu zakończone kolcami młoty, a jednoczenie jaka potworna dłoń ciskała go do rozmiarów jabłka. Widział złote i czerwone błyski przed oczami, chociaż cała reszta wiata pozostawała ciemnociš, a w uszach słyszał odgłos bijšcych tysięcy skrzydeł dudnišcy mu w bębenkach. Nagle zdał sobie sprawę, że z nosa leci mu krew.
Cierpienie to miało głos. Najpierw słyszał tylko odległe echo i sšdził, że to kolejne złudzenie wywołane bólem. Głos pojawił się w postaci tysišca szeptów, które najpierw zelizgnęły się po oszołomionym umyle, a potem wdarły do rodka. Próbował otworzyć oczy, ale całe ciało miał jak z ołowiu. Nie mógł się poruszyć.
Pomylał, że oto nadeszła mierć.
 Nie, Hiradzie Coldheart, to nie mierć  znał ten głos i choć pochodził z jego najgorszych koszmarów, teraz przyniósł mu dziwny spokój.  Wybacz mi ten nieprzyjemny, choć nieunikniony efekt uboczny. Pierwszy kontakt na takš odległoć jest bardzo trudny, ale to się zmieni. Nauczę cię.
 Sha-Kaan?  Hirad zdał sobie sprawę, że porusza ustami, ale jego chaotyczne myli skupiły się w obolałym mózgu, pozwalajšc na inny rodzaj komunikacji.
 Znakomicie. Twój umysł nie doznał uszczerbku.
 Ja czuję co innego, a nieprzyjemny to nie jest do końca słowo, jakiego bym użył, by opisać efekt, który włanie wywołałe.
Sha-Kaan rozemiał się, powodujšc, że po obolałym umyle Hirada rozeszło się delikatne, niemal przyjemne uczucie.
 Jeste tak samo nieustraszony, jak kiedy Septern  powiedział smok.  Szkoda, że nie jeste magiem.
 A to dlaczego?
 Bowiem wtedy nasze więzy byłyby jeszcze silniejsze, całkowite.
 Jakie więzy?  Hirad poczuł ukłucie niepokoju. Nie rozumiał, dlaczego Sha-Kaan się z nim skontaktował. Nie rozważał nawet takiej możliwoci, dopóki smok pozostawał poza Balaiš. To, że rozmawiał z nim z tak dużej odległoci, mogło być tylko powodem do zmartwienia.
 Jest co, o co muszę cię prosić, aby zapewnić mojemu Miotowi przetrwanie. Jestem stary, nawet według standardów Kaan, a od czasu mierci Serana w twierdzy Taranspike nie mam swojego Dragonity. Ty jeste jedynym człowiekiem, którego umysł jest na tyle silny, by odpowiedzieć na moje wezwanie. Mogę cię potrzebować, zanim jeszcze przybędziesz do mojej domeny.
Hirad był w szoku. Czuł też, że powinien być dumny, że spotkał go wielki honor, nie był jednak do końca pewien dlaczego. O Dragonitach wiedział zaledwie tyle, że byli magami.
 Ale co ja mogę zrobić? Nie potrafiš rzucać zaklęć. Dlaczego ja?
 Poród Kruków sš inni, którzy umiejš kierować energiš przestrzeni międzywymiarowej, by zadbać o moje rany. Ale twój umysł płonie jasno przede mnš, w przeciwieństwie do twoich przyjaciół. Nawet gdybym był miertelnie ranny, potrafiłbym cię odnaleć i dotrzeć do bezpiecznego schronienia. Dlatego proszę, aby się zgodził. Nauczš cię wszystkiego, co musisz wiedzieć.
 A czy ja mogę wezwać ciebie?
 Jeli będziesz mnie potrzebował  tak, ale nie mogę przysišc, że odpowiem natychmiast, i że będę mógł udzielić ci niezbędnej pomocy, choć od ciebie włanie tego oczekuję.
 Ale co, jeli będę akurat w rodku bitwy?  Hirad wyobraził sobie, jak ból powala go niczym topór wroga, w centrum starcia. Nie mógł na to pozwolić. Krucy byli zbyt ważni.
 Jeli twój umysł będzie otwarty, tak jak powinien, wyczuję, czy odpoczywasz, zanim się skontaktuję.
 W takim razie zgadzam się  powiedział Hirad, zanim zdał sobie do końca sprawę z tego, co robi.
 Doskonale. A teraz powiedz mi, jak idš poszukiwania rodków potrzebnych do zamknięcia bramy?
Hirad krótko strecił problem Całunu-Demonów i opisał, w jakiej znajdujš się odległoci od Julatsy.
 Muszę wiedzieć więcej o tym Całunie. Czy jest wielowymiarowy?
 Nie mam zielonego pojęcia, o czym mówisz. Wiem tylko, że nie może go pokonać żadna żywa istota, że rozcišga się od wysokoci nieba do otchłani piekła i że każdy, kto w niego wejdzie, traci duszę na rzecz demonów.
Sha-Kaan milczał przez chwilę, ale Hirad czuł jego obecnoć i troskę nie mniej silnie. Barbarzyńca miał chwilę, by zastanowić się nad wagš tego, co zrobił i odkrył, że wcale go to nie poruszyło. Było jednak co jeszcze.
 Dlaczego wybrałe mnie teraz?
 Ponieważ muszę podjšć pewne zadanie i to może spowodować atak na mnie. Muszę mieć Dragonitę. A jeżeli chodzi o ten Całun, to zbadam go. Wasi magowie znowu stworzyli co, czego do końca nie rozumiejš i nie potrafiš kontrolować. Skontaktuję się z Miotem i wysondujemy przestrzeń wokół miasta, do którego zmierzacie. Może jest sposób, by się tam dostać. Bšd gotów na kontakt jutro, kiedy słońce przekroczy najwyższy punkt na niebie.
 Będę gotów.
 Dziękuję ci, Hiradzie Coldheart. Złożyłe więtš przysięgę, ale nie jeste sam. Dragonici sš wszędzie tam, gdzie sš magowie. A zatem do jutra.
A potem zniknšł i Hirad zdał sobie sprawę, że nie ma pojęcia, jak sam może się skontaktować z Wielkim Kaanem. Otworzył oczy.
 Na wszystkich bogów, Hirad, co się do diabła z tobš działo?  zobaczył pochylonego nad sobš Ilkara. Na policzki elfa powracał kolor, a przerażony wyraz twarzy ustępował miejsca zwykłej trosce.
Hirad umiechnšł się. Zamiast mózgu miał gšbkę, jego wzrok pozostał nieco zamglony, a tępy ból przypominał mu, że pojawienie się Sha-Kaana nie było tylko snem.
 Jak długo byłem nieprzytomny?
 Kilka minut  odpowiedział Bezimienny.
 Może mniej  dodał Ilkar. Rozległo się ciche warknięcie. W polu widzenia Hirada pojawił się pysk Thrauna. Żółte lepia wilka wpatrywały się w niego, a nos zwierzęcia był niemal komicznie zmarszczony, podobnie jak czoło. Najwyraniej zadowolony z tego, co zobaczył, wilk polizał Hirada po policzku, a potem odsunšł się.
 Przynajmniej się cieszy  zauważył Hirad.
 Teraz tak, ale wczeniej był bardzo, bardzo niezadowolony  skwitował Bezimienny.
 Pozwolicie, że usišdę?  zapytał Hirad. Pomogli mu się podnieć do wyprostowanej pozycji. Denser siedział ze skrzyżowanymi nogami, w pewnej odległoci od grupy. Dym ze wieżo zapalonej fajki unosił się ku niebu. Wyglšdał na poważnie zmartwionego. Will stał tuż obok, głaszczšc bok Thrauna. Ilkar, Bezimienny i Erienne otaczali Hirada. Elf podał mu kubek kawy.
 Poprzedni upuciłe.
 Nie pamiętam tego  czuł się już dużo bardziej po ludzku. Mózg powracał chyba do dawnej postaci, myli były janiejsze, a zmysły ostrzejsze.
 A więc, co się stało?  zapytał znowu Ilkar.
 To był Sha-Kaan. Przemówił do mnie ze swojego wiata. Ze Skrzydlatego Dworu.
 Skšd?  Bezimienny przykucnšł.
Hirad wzruszył ramionami. Nie miał pojęcia, skšd znał tę nazwę. Sha-Kaan jej nie wymienił.
 Ze Skrzydlatego Dworu. Mylę, że to jego dom.  Hirad przyjrzał się twarzom Ilkara i Bezimiennego. Elf wydawał się zamylony, a wojownik zmartwiony.
 Rozumiem, że to nie były dobre wieci  zapytał Ilkar  bo inaczej dlaczego by się kontaktował?
 Ważniejsze jest, w jaki sposób  powiedział Bezimienny.  Spójrz na siebie. Jeste bledszy niż dwudniowy trup.
 Dzięki  skrzywił się Hirad.  Nie jestem pewien, czy to dobra, czy zła nowina, ale Sha-Kaan obawia się, że może oberwać i potrzebuje nowego Dragonity. Mnie, konkretnie.
 Co?  zawołała chórem trójka magów.
 No włanie. To samo mu powiedziałem. Ale najwyraniej ja mogę być jego kontaktem, a wy troje możecie zrobić to, o co poprosi. Wybrał mnie, bo zna mój umysł. Uważa, że jest bardzo silny.  Hirad wyprostował się nieco.
Ilkar rozemiał się.
 No tak, łeb w każdym razie masz twardy.
 Nie zgodziłe się, prawda?  zapytał Denser. Właciwie było to bardziej stwierdzenie niż pytanie.
Hirad uniósł brwi.
 No oczywicie, że tak. Musiałem.
 Wielkie dzięki  warknšł Xeteskianin.
 O co ci chodzi?  Hirad poczuł, że wzbiera w nim złoć.  A miałem jaki wybór?
 Miałe. Mogłe powiedzieć nie. A może ja nie chcę być Dragonitš?
 I nie jeste, Xeteskianinie. Ja jestem. Ty jeste... nie wiem, pomocnikiem albo co takiego.  Było to nieodpowiednie słowo i Hirad o tym wiedział. Jednak tylko w połowie żałował, że go użył. Denser wstał.
 Chyba sobie, kurwa, żartujesz, Hirad. Jeżeli mylisz, że zgodzę się być pomocnikiem  mag wypluł ostatnie słowo jak kęs zepsutego owocu  to możesz sobie to wsadzić w dupę.
 Usišd, Denser, i mów ciszej  rozkazał Bezimienny, podnoszšc rękę, kiedy mag chciał znów przemówić.  Wasze krzyki sprowadzš nam na kark cały naród wesmeński. Wszyscy bšdcie ciszej. Jestemy Krukami. Spróbujcie pamiętać o tym przez chwilę.
 Nie było cię tam  obruszył się Hirad.
 Hirad  w głosie Bezimiennego zabrzmiało ostrzeżenie.
 Nie. Wysłuchajcie mnie  barbarzyńca ciszył głos.  Czułem to, czułem, że Sha-Kaan mnie potrzebuje. Potrzebuje nas, tak samo jak ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin