Nowy8(1).txt

(25 KB) Pobierz
ROZDZIAŁ 7
Obóz już przycichł, chłodny wiatr wdzierał się pod ubranie, a niebo stało się rozgwieżdżonš czarnš płachtš, kiedy Darrick znalazł czas, aby  zgodnie z probš Hirada i Bezimiennego  odwiedzić ognisko Kruków. Na płaskowyżu utworzonym przez łagodniejszy stok wzgórza rozpocierały się starannie uformowane linie łopoczšcych na wietrze namiotów kawalerii Darricka. W kilku z nich wiatło latarni tworzyło wyolbrzymione cienie na płóciennych cianach.
Kręcone włosy generała były przyklepane na czole, a zakurzonš podróżš skórzanš zbroję skrywał gruby płaszcz. Darrick usiadł pomiędzy Hiradem a Denserem i skinšł w podziękowaniu głowš Willowi, który przygotowywał dla niego kubek goršcej kawy.
 Przepraszam, że tyle czasu musiało minšć, zanim mogłem przyjšć wasze zaproszenie  powiedział. Oczy błyszczały mu, zdawałoby się, niewyczerpanym entuzjazmem.  Rozmawiałem z magami i zwiadowcami i sšdzę, że to, czego się dowiedziałem, zainteresuje was. Ale najpierw to wy chcielicie o czym ze mnš mówić.
Hirad umiechnšł się. Ton i sposób mówienia Darricka, teraz, kiedy wiódł swoich ludzi przez tereny wroga, był tonem przywódcy, mimo towarzystwa, w jakim się znajdował. Łatwo było zrozumieć, dlaczego zarówno cywile, jaki i żołnierze darzyli go tak wielkim szacunkiem. Promieniował wprost pewnociš siebie, stanowczociš i władczociš.
 W rzeczy samej, tak  potwierdził Bezimienny.  Choć wiadomoci ze wschodu, zdobyte przez twych magów, mogš mieć wpływ na to, co powiemy.
Darrick podrapał się po nosie.
 Podzielcie się ze mnš przemyleniami, a ja postaram się wam odwzajemnić.
Podczas gdy Bezimienny wykładał generałowi wnioski i plany poczynione przez Kruków, Hirad obserwował reakcję Darricka. Na darmo. Podczas całej opowieci, twarz generała nie zdradziła nawet jednej emocji. Od czasu do czasu kiwajšc głowš, słuchał wszystkiego z chłodnš rezerwš. Kiedy Bezimienny skończył, zapadła chwilowa cisza, Darrick opróżnił kubek, a potem wręczył naczynie Willowi, proszšc o dolewkę. Złodziej spełnił życzenie.
 Dzięki, Will  Darrick skinšł głowš, przyjmujšc napełniony kubek.  Po pierwsze, przyznam, że dużo z tego, co mówicie, już jaki czas temu przyszło mi do głowy, a więc dziękuję za potwierdzenie moich wniosków. Planowałem, tak czy inaczej, rozdzielić się powyżej Terenetsy, was wysłać na północ, a samemu zabrać ludzi nad zatokę Gyernath. Raporty z Połšczeń tylko utwierdziły mnie w tej decyzji  łyknšł kawy, a potem cišgnšł dalej.  Sytuacja wokół kolegiów i w Kamiennych Wrotach jest zła. Nie udało się skontaktować z magiem, który w ramach kontyngentu kolegiów pozostał na przełęczy, więc musimy zakładać, że miasto wpadło w ręce Wesmenów. Piętnacie tysięcy Wesmenów przekroczyło zatokę Triverne i ruszyło na Julatsę.  Ilkar drgnšł, słyszšc nazwę kolegium i Hirad zobaczył, że mimo chłodu nocy, czoło elfa zrasza pot.  Mimo iż dzięki waszym działaniom w Parvie utracili magię WiedMistrzów, siły inwazyjne nie zatrzymały się  kolejny łyk kawy.
 Co z kolegium?  zapytał Ilkar, z trudem zdobywajšc się na słaby, niewiele głoniejszy od szeptu głos.  Upadło?
 Ilkar, pamiętaj, że te informacje przyszły przez Dordover, więc w najlepszym razie sš niedokładne, a w najgorszym to tylko plotki.
 Czy kolegium upadło?  zapytał Ilkar twardo.
 Sšdzimy, że nie  odpowiedział Darrick.
 Sšdzicie?! Ja muszę wiedzieć. Natychmiast.
 Spokojnie, Ilkar  Hirad wycišgnšł rękę do przyjaciela.
Ilkar potrzšsnšł głowš, ale to Erienne przemówiła.
 Hirad, tylko mag może zrozumieć, jak wiele to znaczy dla Ilkara. Proszę, generale, powiedz nam wszystko, co wiesz.
Darrick uniósł dłoń, proszšc o ciszę.
 Według raportów miasto padło, ale samo kolegium  nie. Jednak podkrelam, że to niepotwierdzone informacje. W drodze do Julatsy sš posiłki z Dordover, ale od nich dowiemy się czego co najmniej za dzień, a może za dwa.
Ilkar, z oczami zwężonymi w szparki, wpatrywał się w ogień. Zacišł usta i zastrzygł gniewnie uszami. Hirad patrzył, jak elf opanowuje się, przełyka linę i z powrotem zwraca się do Darricka.
 Czy nie wiemy nic na temat tego, jak długo będš w stanie się bronić?  zapytał głosem na pozór opanowanym, ale pod tš powierzchniš spokoju wyczuwało się drżenie.  Czy nikt z Dordover nie odbył Połšczenia z magami Julatsy?
 Nie było bezporedniego kontaktu, odkšd Julatsa poprosiła o wsparcie. A to było dwa dni temu  wyjanił Darrick.  Wiadomoć o zdobyciu przez wroga miasta została przekazana przez maga znajdujšcego się poza kolegium, jeli dobrze pamiętam, wczoraj. Dlatego też nalegam, by odnosić się do niej z dystansem..
 Dlaczego?
 Ponieważ Połšczenie zostało przerwane przed zakończeniem i dordovański mag ucierpiał od wypalenia zaklęcia. Jego myli nie sš do końca jasne i nie pamięta wszystkiego dokładnie. Gdy dowiem się czego więcej, będziesz pierwszym, którego o tym poinformuję.
Ilkar pokiwał głowš i podniósł się.
 Dziękuję  miał bladš twarz, a w wietle ogniska w jego oczach widać było łzy.  Wybaczcie. Teraz chciałbym pobyć trochę sam.
 Zaczekaj, Ilkar  Hirad zaczšł zbierać się z ziemi.
 Hirad, proszę. Nie teraz  elf odszedł powoli w stronę namiotów i wkrótce zniknšł w ciemnociach. Hirad pokręcił głowš.
 Ale jeli kolegium nie padło...  zaczšł.
 Ale może padło już do tej pory  przerwał mu Denser i na chwilš w jego głosie znowu pojawiły się emocje.  Wiadomoć pochodzi z wczoraj. Jeżeli Wesmeni zajęli miasto tak szybko, to jak mogło ich zatrzymać kolegium? Tak włanie myli Ilkar. Uwierz mi, poza własnš mierciš, zniszczenie kolegium jest najgorszš rzeczš, jaka może go spotkać. Zresztš każdego julatsańskiego maga. To oznaczałoby koniec magii Julatsy, rzecz niewyobrażalnš od setek lat. Więc, radzę, po prostu zostaw go.
Hirad wydšł wargi.
 Ale on jest Krukiem. Możemy mu pomóc.
 To prawda, ale nie w tej chwili. Teraz jest wyłšcznie Julatsańczykiem stojšcym w obliczu utraty wszystkiego, co zna. Pomożemy mu, kiedy wróci  powiedziała Erienne.
 Czy kiedy kolegium zostanie zniszczone, on straci swoje zdolnoci?  zapytał Will.
 Nie  zaprzeczyła Dordovanka  zawsze będzie zdolny ogniskować manę i rzucać zaklęcia. Ale utracona zostanie całoć julatsańskich formuł magicznych  wiedza wielu wieków. A wraz ze zniszczeniem Wieży, zniknie centrum magii Julatsy. Nie można po prostu zbudować drugiej i zaczšć od nowa. Mana od wielu wieków przesyca Wieżę mocš i tyle samo czasu zajęłoby Julatsańczykom przywrócenie jej do dawnego stanu. Gdyby im się to w ogóle udało.
 A jak wiele z pism Septerna znajduje się w tamtejszej bibliotece?  pytanie Thrauna sprawiło, że dreszcz przebiegł po plecach siedzšcych.
 Włanie  zgodził się Darrick.  Dlatego też wy i tylko wy musicie jak najszybciej przeprawić się przez zatokę Triverne. Musicie się tam dostać i wydostać, zanim kolegium zostanie zdobyte, jeżeli zostanie, a samotna podróż daje wam zdecydowanie większš szansę powodzenia. Im szybciej opucicie nas i ruszycie prosto na północny wschód, tym lepiej.
 Zostaniemy z wami jeszcze jeden dzień  owiadczył Bezimienny.  Ilkar nigdzie się nie ruszy, nim nie pozna faktów, a te możemy uzyskać jedynie od posiłków dordovańskich, kiedy zbliżš się do Julatsy.
 Mogę się z nimi Połšczyć  oznajmił Denser.
 Nie możesz jeszcze nawet sam zapalić sobie fajki  zgromiła go Erienne.  A ja nie jestem tak dobra, żeby Połšczyć się na taki dystans. Zgadzam się z Bezimiennym.
 Zatem dobrze  zgodził się Darrick.  Jeszcze dzień i noc.
 A co ty zamierzasz, generale?  zapytał Hirad.
 Na południu sytuacja wydaje się nieco bardziej obiecujšca. Ale tylko nieco  odpowiedział Darrick.  Sšdzimy, że baronowi Blackthorneowi udało się w pewnym stopniu zatrzymać siły Wesmenów zmierzajšce do Kamiennych Wrót. Jego miasto zostało zdobyte, a on sam prawdopodobnie jest w drodze do Gyernath po posiłki. Wydaje się sensowne dołšczyć do niego i spróbować  bo jak sšdzę, to włanie zamierza  uderzyć w linie zaopatrzenia Wesmenów i odzyskać zamek. Jeżeli to się uda i będziemy mieli punkt obrony, moglibymy przejć do kontrataku.
 Stary, porzšdny Blackthorne  ucieszył się Bezimienny.  Pozdrów go od nas, kiedy go zobaczysz.
 Z przyjemnociš.
 A co ze Styliannem?  zapytał Denser.
Darrick wydšł policzki.
 On też poprosił mnie o rozmowę i zamierzam zaproponować mu, by jechał ze mnš na południe. Ostatecznie jednak, to on jest moim dowódcš i zrobi, co zechce. Mylę jednak, że potrafię go przekonać, iż najszybszy sposób dotarcia do Xetesku, to uderzyć od południa, omijajšc Kamienne Wrota.
 Nic z tego  pokręcił głowš Denser.  Chce być przy badaniu prac Septerna, więc na pewno będzie też wolał jechać z nami.
Darrick dopił kawę, wstał i otrzepał się wolnš rękš.
 No cóż, najlepiej załatwić to na goršco  powiedział.
 Życzę szczęcia  rzucił Denser.  Będzie ci potrzebne.
Darrick umiechnšł się.
 Nigdy nie polegam na szczęciu. Wypijcie się dobrze. Ruszamy o brzasku.
 Jak spotkasz Ilkara...  zaczšł Hirad.
 Ominę go szerokim łukiem  dokończył za niego generał.  Dobranoc.

* * *
Ilkar szedł wzdłuż równych rzędów namiotów. Patrzył prosto przed siebie, nie zwracajšc uwagi na pozdrowienia kawalerzystów, wybuchy miechu i rozmowy dobiegajšce zza płóciennych cian.
Wiedział, że oczy ma pełne łez i zaciskał z całej siły zęby, by powstrzymać drżenie. W końcu zwolnił, minšł ostatni rzšd namiotów i znalazł się na pustej przestrzeni między kawaleriš a Styliannem.
Usiadłszy na płaskim, pokrytym mchem kamieniu, starał się zaprowadzić jako taki porzšdek we własnych mylach i powoli przetrawiał to, co przed chwilš usłyszał. Prawdopodobne zniszczenie julatsańskiego centrum magicznej mocy, rze niezliczonych magów  jego braci i sióstr  i kompletna izolacja tych, którzy ocaleli  wcišż Julatsańczyków, lecz pozbawionych już gniazda swej energii, mocy i wiedzy.
A to wszystko być może ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin