Nowy24(1).txt

(30 KB) Pobierz
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY TRZECI
   
   W wiadomociach dwóch podnieconych mężczyzn krzyczało co do kamery. Prima ledwie mogła zrozumieć, co mówiš. Ucieczka, pocig, inwazja... Inwazja? Kto miałby ich atakować? I dlaczego? Jeden z mężczyzn powiedział nawet o mobilizacji.
    Co to znaczy?  zapytała. Starsi chłopcy już ruszyli do swoich szafek z broniš.
    To koniec wiata  powiedział Daniel, trzeci syn Sekundy.
    Nie bšd głupi  stwierdził inny.  To niewierni, chcš nas zmusić, abymy kroczyli ich nieczystš drogš.
    Dlaczego?  zapytała Prima. Przez tyle lat nikt nie przejmował się Naszym Teksasem, i nie widziała powodu, czemu miałoby się to zmienić.
    Nie martw się  powiedział Daniel, klepišc jš po ramieniu.  Obronimy was. A teraz wróć na stronę kobiet i pilnuj porzšdku.
   Prima ruszyła do wyjcia, wcišż nie wiedzšc, co to wszystko ma znaczyć. W kuchni Sekunda i Tercja kłóciły się o znaczenie białego rozbłysku; teraz obie odwróciły się do niej w oczekiwaniu na odpowied.
    Nie wiem  powiedziała. Kto to może wiedzieć? Męczyła jš pokusa... ale nie, nie odważy się narażać swojej duszy, zadajšc takie pytania obcej kobiecie. Wreszcie jednak zdecydowała się i ruszyła do tkalni.
    Miriam!  Pochodzšca z innego wiata kobieta odwróciła się w jej stronę. Jej twarz była pełna napięcia; ona też musiała widzieć rozbłysk wiatła.  Czy wiesz, co to za wiatło?
   Miriam kiwnęła głowš.
    Czy to z kosmosu? Ze statków?  Kolejnemu kiwnięciu towarzyszył szeroki triumfujšcy umiech. Potem Miriam pokazała gestami startujšcš rakietę i strzelajšcš do innej rakiety.
   Najedcy. To byli najedcy.
    Kto?  zapytała Prima.  Kto miałby to zrobić? I czemu?  Podskoczyła, gdy Miriam dotknęła jej ramienia, wykonujšc gest wyrażajšcy pisanie. Pisanie... Przypomniała sobie, że Mitch groził Miriam obcięciem dłoni, jeli nie przestanie pisać, a ona miała nadzieję, że to nie będzie konieczne, bo kobieta była utalentowanš tkaczkš. Poprowadziła Miriam do kuchni i tam dała jej kartkę papieru i pisak używany do zapisywania wydatków.
   wiatło to broń, napisała Miriam. Prima zmrużyła oczy, próbujšc czytać równie szybko, jak tamta pisała. Jonizuje gazy atmosferyczne. To nie ma sensu, ona nie zna żadnego z tych słów.
   Sprawia, że powietrze wieci. No dobrze, ale jak powietrze może wiecić? Powietrze jest tylko powietrzem, czystym, jeli nie ma w nim dymu.
    Kto?  znów zapytała Prima.  Kto mógłby nas zaatakować?
   Miriam szybko pisała. Republika Guernesi, Szmaragdowe wiaty, Konfederacja Bałtycka, Familie Regnant.... Prima nie miała pojęcia, kim oni wszyscy sš, poza tym, że sš bezbożnymi obcymi. To bitwa w kosmosie, nie zaatakujš nas tutaj. To kto, komu co ukradlicie.
    My nie kradniemy!  owiadczyła Prima, w ostatniej chwili powstrzymujšc się przed spoliczkowaniem Miriam.  Nie jestemy złodziejami.
   Ukradlicie mnie, napisała Miriam. Ukradlicie kobiety i dzieci, zabilicie mężczyzn.
    To nieprawda. Kłamiesz. Dzieci nie miały rodzin, a wy, kobiety, zostałycie uratowane przed życiem w poniżeniu.  Nagle głos uwišzł jej w gardle. Miriam jest tu od ponad dziesięciu lat.
   Jeli wcišż wierzy, że jš porwano, jeli wcišż nie rozumie...
   Mogę tego dowieć. Znajd nadajnik, połšcz się z nimi i dowiedz się, kto to jest.
    Nie mogę czego takiego zrobić! Wiesz, że to zakazane. Kobiety nie używajš męskiej techniki.  Ale... gdyby mogła się dowiedzieć...
   Ja umiem, to proste.
   Prima rozejrzała się i zobaczyła, że pozostałe kobiety w kuchni wpatrujš się w niš, próbujšc zrozumieć ich rozmowę.
    Ja... nie wiem, gdzie sš takie urzšdzenia  powiedziała w końcu.
   Wiem, jak je znaleć.
    Jak?
   To te wysokie rzeczy sterczšce ze szczytów budynków.
    Ale to zakazane.  Myl o patrzeniu w górę na wysokie, cienkie rzeczy sprawiała, że aż zakręciło jej się w głowie. Jeszcze gorsza była myl o dotykaniu maszyn mężczyzn.
   Możemy zobaczyć w wiadomociach. Musiała mieć na myli maszynę służšcš do tego, by kobiety mogły oglšdać audycje religijne.
    Jak? Nie wiem, jak jš włšczyć.
   Ja wiem.
   Miriam podeszła do schowka, w którym trzymano maszynę, i wyjęła jš. Opanowujšc strach, Prima pomogła jej zacišgnšć jš na wózku do kuchni, gdzie były dodatkowe gniazdka elektryczne. Potem Miriam rozwinęła zostawione przez Mitcha kable i wetknęła je do urzšdzenia, jeden z boku, drugi z tyłu. Prima nie miała pojęcia, gdzie je należy podłšczyć, i cały czas obawiała się, że maszyna stanie w płomieniach. Zamiast tego rozległ się cichy szum, a po chwili pojawił się ten sam obraz, który widziała w pokoju chłopców. Tym razem patrzył na niš tylko jeden mężczyzna. Miriam poprawiła co przy urzšdzeniu i nagle pojawił się inny obraz, ostry i pełen kolorów... Obraz ludzi w dziwnych mundurach.
   Prima nagle poczuła się słabo. Częć tych ludzi w mundurach to były kobiety. Potem pokazano z bliska jednš z nich, kobietę o ciemnej skórze i ciemnych oczach oraz siwych włosach. Miriam dotknęła jednego z przycisków z przodu urzšdzenia i rozległ się głos.
    ...Zwrotu dzieci pojmanych w akcie piractwa wobec statku Elias Madero. Zwrotu niemowlšt urodzonych przez Serę Meager w niewoli...  Prima sięgnęła za siebie, wymacała stół i oparła się o niego. Ta żółto włosa... Musi chodzić włanie o niš.  ...Statki zostały zniszczone, zniszczylimy też waszš stację orbitalnš. Aby uniknšć dalszych strat i ofiar, prosimy o współpracę z nami. Wiadomoć ta będzie stale odtwarzana, aż do chwili otrzymania odpowiedzi.
   Zniszczone statki. Czy także statek Mitcha? Czy on żyje? Jeli Mitch zginšł, kto inny zostanie Rangerem Bowie, a ona  oraz reszta żon i dzieci Mitcha  będš należeć do jego brata Jeda, jeli on przeżył. A jeli i Jed zginšł, do Jeffrya.
   Poderwał jš odgłos strzałów na ulicy.
    Wyłšcz to  rozkazała Miriam  zanim cišgniemy na siebie kłopoty. Przykryj to... obrusem.  Wiedziała, że powinna odstawić maszynę na miejsce, ale jeli Mitch żyje, mogš pojawić się o nim jakie wiadomoci, dlatego nie może zerwać tego połšczenia.  Minšł już czas lunchu, a my go nie podałymy  rzuciła, uprzedzajšc pytania, które chciały zadać inne kobiety.  Nakarmcie dzieci, no już. Nakarmcie je i połóżcie maluchy na drzemkę.
   Co pomylałby Ranger Bowie, gdyby nas tak zastał!
   Zmywały już naczynia, gdy pojawił się Jed, blady i roztrzęsiony.
    Prima, to okropna wiadomoć. Mitch jest martwy albo uwięziony, tak jak wszyscy Rangersi. Daj mi jeć, kobieto! Muszę...
   Kto tu musi przejšć kontrolę.  Prima wypadła do pokoju, wyganiajšc służšce. Sama go obsłuży. Tak będzie bezpieczniej. Kiedy napełniła już talerz smażonymi ziemniakami i młodš fasolkš, przywołała Miriam.
    Włšcz to, ale cicho. I bšd gotowa znów to ukryć.
   Następnym razem, kiedy przechodziła przez kuchnię, już wszystkie dorosłe kobiety siedziały wokół urzšdzenia. Tym razem na ekranie widać było twarz starszej kobiety w przyzwoitej sukni. Jej ciemne włosy zaczynały już siwieć.
    Ona mówi, że ta żółtowłosa to córka kogo ważnego.
   Och, Mitch... Ambicja zastawia pułapki na nierozważnych, pomylała.
    Mówi, że nasi mężczyni zabijali ludzi i kradli rzeczy.
   To kłamstwo  powiedziała odruchowo Prima. Potem głęboko wcišgnęła powietrze, widzšc na ekranie Mitcha; siedział żałonie przy stole w otoczeniu innych znanych jej mężczyzn.
   Terry... John... Był tam też Kapitan, Ranger Travis.
    Rangersi albo zostali schwytani, albo zginęli.  Głos dochodzšcy z maszyny miał dziwny sposób wymawiania słów. Tak samo na poczštku mówiła Cierpliwoć.
    Prima! Chod tu natychmiast!  wrzasnšł jak zwykle Jed.
    Prima ruszyła do niego, po raz kolejny żałujšc, że Pismo daje jš temu człowiekowi tylko dlatego, że jest bratem Mitcha.
   
     
   
   Mitch Pardue oprzytomniał i zobaczył, że znajduje się w olbrzymim, mrocznym i zimnym pomieszczeniu. Zamrugał i niewyrany obraz wyostrzył się; natychmiast rozpoznał elementy statku kosmicznego. Ale to nie był prom ani stacja, którš znał.
   Ostrożnie rozejrzał się wokół. Niedaleko zobaczył grupę swoich ludzi, w większoci nieprzytomnych. Jedynie dwóch siedziało i rozglšdało się z wyrazem przerażenia na twarzach.
   Gdzie oni sš? Podniósł się i dopiero wtedy oprzytomniał na tyle, by zdać sobie sprawę, że jest ubrany w kusy kombinezon bez butów, a na kostkach ma plastikowe kajdanki. Najpierw poczuł walenie serca, a po chwili ogarniajšce go przerażenie. Odchrzšknšł... i znieruchomiał. Nie. To niemożliwe. Spróbował jeszcze raz, ale z jego ust nie wydobył się żaden dwięk.
   Spojrzał z rozpaczš na grupę ludzi z jego załogi. Większoć z nich już się obudziła i poruszała ustami w bezdwięcznym protecie. Inni znani mu ludzie  był pewien, że sš od Petea Robertsona  zaczynali się budzić, próbowali mówić... i także odkrywali, że nie mogš.
   Żołnierze, którzy pojawili się jaki czas póniej, już go nie zaskoczyli; był przygotowany na tortury lub mierć. Jednak po sprawdzeniu jego kajdanek po prostu stanęli przy cianie, gotowi i niebezpieczni, i czekali.
   Powinien zebrać swoich ludzi i ich zaatakować. Wiedział o tym, ale gdy tak leżał niemy i spętany, nie potrafił wymylić, jak to zrobić. Obrócił głowę i zauważył przyglšdajšcego się mu Terryego. Przygotuj się, powiedział wargami, ale Terry tylko patrzył na niego tępo.
   Kobiety potrafiły porozumiewać się ze sobš wargami; niektóre z nich znały też język gestów. Spróbował jeszcze raz, tym razem spoglšdajšc na Boba. Bob w odpowiedzi poruszył ustami, ale z kolei Mitch niczego nie zrozumiał. Był kompletnie załamany. Majš poddać się w taki sposób? Przeturlał się na drugš stronę, by spróbować porozumieć się z Petem, ale jeden ze strażników poruszył się i wykonał broniš mocno niedwuznaczny gest.
   Mitch przyjrzał się uważniej. To była kobieta.
    Prz...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin