Dziesiąty Kącik...; podsumowanie poprzednich.txt

(8 KB) Pobierz
Dziesišty Kšcik...; podsumowanie poprzednich

KĽCIK ZŁAMANYCH PIÓR Feniks 392 2000

Jubileuszujšc - albowiem niniejszym i zaraz będziemy się jubileuszować. Bardzo proszę nie powtarzać nikomu, co się będziemy robić. Tytuł tego odcinka także niech zostanie między nami. I na koniec radzę nie budować zdań na podobieństwo i obraz dwóch pierwszych z tego akapitu. No, jasne, żartuję sobie trochę, bo zakładam, że w gronie czytelników tej rubryki - można. 
Kochani, obchodzimy jubileusz. To jest dziesišty odcinek Kšcika złamanych piór. Bardzo wštpię, czy rubryka ta dotrwa do odcinka setnego; nie wydaje mi się nawet, by wiatło dzienne ujrzał odcinek dwudziesty pišty. Wyglšda więc na to, że więtujemy włanie pierwszy i ostatni jubileusz. Musi być z wykopem. I będzie. Chcę jako podsumować te dziesięć Kšcików. Pogadamy sobie o chłopcach i dziewczynkach; powiemy też, jak bawiš się chłopcy i dziewczynki. Nie powiemy czym, bo wiadomo złamanymi piórami się bawiš.
Najpierw trochę statystyki. Zrecenzowałem dotšd w tej rubryce teksty 53 osób - 34 dżentelmenów i 19 dam. To nie znaczy, że tyle było dzieł. Otrzymywałem przesyłki zawierajšce nawet kilkanacie opowiadań. Ponadto donoszę z niejakim zakłopotaniem, że Kšcik (a może, hm, autor Kšcika) ma swoich zagorzałych fanów - kilka osób z godnš podziwu systematycznociš częstuje mnie kolejnymi przesyłkami, pomimo moich apeli o zaprzestanie tego procederu. Być może nie przedstawiłem sprawy doć jasno, skorzystam więc z okazji i powtórzę nie mogę zajmować się stale tymi samymi autorami, bo czekajš w kolejce następni. Kto raz przeczytał w POCZCIE recenzję swych dokonań, raczej nie powinien liczyć na następnš. Czasem proszę jakiego autora o ponowny kontakt, ale wówczas piszę wyranie stary, przylij mi co jeszcze.
Ale wróćmy do statystyki. Chcę wyjanić, dlaczego tak bardzo interesuje mnie płeć autorów. Otóż dlatego, że wišże się z wartociš nadesłanych tekstów. Generalnie, niestety, baby piszš lepiej. Powiadam niestety - bo za babskš prozš nie przepadam. Zazwyczaj sš to teksty skierowane raczej do wewnštrz, niż na zewnštrz; w ich tle rysuje się sylwetka autorki, która - jakże by inaczej - pisze o sobie, swoich problemach, marzeniach, zamierzeniach, cała reszta niewiele jš obchodzi. Jeli bohaterkš opowieci jest dziewczyna - to kryje się za niš autorka. Jeli facet - to siedzi w nim autorka. Jeli słoń - to pod maskš słonia widzimy autorkę. To sš cholerne pamiętniki, moje dzienniczki, czy jak tam to nazwać. Kochany pamiętniku, jest dzisiaj pištek i znowu go spotkałam. Patrzył na mnie, ale chyba nie wiedział... Kurde, oszaleć można. Tyle tylko, że to sš dobre teksty. No, powiedzmy, na przyzwoitym poziomie. Nudne - według kryteriów niżej podpisanego. Ale wiem, że nie wszyscy tak sšdzš, taka proza też jest potrzebna. A z czysto technicznego punktu widzenia - moja statystyczna autorka jest dwa razy lepsza od statystycznego autora. Moja autorka - to znaczy taka, która nadesłała tekst do Kšcika. Jak to wyglšda w redakcjach i wydawnictwach, nie wiem.
Dlaczego tak się dzieje Na podstawie nadesłanych prac, a także załšczonych do nich listów, wyrobiłem sobie pewien poglšd. Będę uogólniał, zaznaczam. Nie chcę, by ktokolwiek pomylał, że moim zdaniem WSZYSTKIE kobiety piszš tak samo, WSZYSCY mężczyni podobnie i doć zerknšć by mieć jasny obraz sytuacji. Nie, aż tak słodko nie ma. Niemniej zauważyłem pewne ogólne prawidłowoci, charakterystyczne dla, powiedzmy, 80% nadesłanych tekstów. Najpierw powiem, że na poczštku istnienia tej rubryki proporcje dziewczynek do chłopców kształtowały się mniej więcej jak 14, potem 12. Teraz proporcje prawie się wyrównały, wystarczy zerknšć do POCZTY w kilku ostatnich numerach by zobaczyć, jak to wyglšda. Odnoszę wrażenie, że kobiety wolniej dojrzewajš do decyzji o wysłaniu swoich prac - gdzie na Berdyczów, do obcego faceta, który nie wiadomo, co sobie pomyli i co zrobi. Może łatwiej wysłać tekst do jakiej redakcji, albo wydawnictwa - to sš instytucje, twory abstrakcyjne, redakcja nie ma twarzy - gdy tymczasem Feliks Kres to jaki konkretny goć, duży albo mały, ale człowiek, autor, redaktor, czy co tam kto sobie myli. Prace kobiet sš bardziej osobiste, czasem wręcz intymne - i jeli nawet autorki nie do końca zdajš sobie z tego sprawę, to przeczuwajš, że tak jest. Faceci Faceci na ogół w ogóle nie mylš o swoich tekstach. Widzš swoje opowiadania na łamach, swoje ksišżki, literackie kariery, swoich kumpli, którym pokazali kto jest kto, flesze, sławę i rozebrane fanki. Poczynania mężczyzn sš - co tu dużo gadać - bezmylne, instynktowne, właciwie atawistyczne, bo samiec nieomal odruchowo podejmuje każde działanie, które może poprawić jego pozycję w grupie, a geny uczynić wielce pożšdanymi przez samice. Tu nie ma wyrachowania, jest tylko instynkt działania i hazard wojownika.
Natomiast baby mylš, kalkulujš i podejmujš decyzje. Na palcach jednej ręki mógłbym policzyć prace kobiet, nadesłane pod wpływem impulsu - a jeszcze sporo palców zachowałbym w zapasie. A i te prace - rzekomo posłane spontanicznie - uważam za takie na podstawie załšczonych listów. Szczerze Nie dałbym dziesięciu groszy za prawdomównoć niewiasty, która pisze Kupiłam FENIKSA i gdy przeczytałam Kšcik od razu pomylałam sobie - to jest to! Dobra, może i pomylała. Ale potem robiła to jeszcze przez dwa lub trzy miesišce, naradzała się z koleżankš, potem znowu mylała przez miesišc nad zaklejonš kopertš, a wreszcie - o Jezu, wysłała.
Tyle tylko, że jak już taka wyle, to przeważnie wie, co robi. Literackie gwiazdy płci obojga trafiajš się rzadko. redniaków mam - proporcjonalnie - tyle samo. Ale ewidentne gnioty to domena chłopców, dziewczynki sš bardziej samokrytyczne. O czym z przykrociš donosi - chłopiec Feliks W. Kres.
Teraz z innej beczki. Nie chciało mi się liczyć, przyznaję, i dlatego nie potrafię powiedzieć, ile otrzymałem tekstów fantasy, ile horrorów, a ile science-fiction. Ale miałem do czynienia ze wszystkimi tymi gatunkami; były także teksty, których nie da się łatwo zaszufladkować. Podobno szczególnie modna jest literatura fantasy. Nie potwierdzam tego. Tak na oko, wszystkiego dostałem po równo. Ale horrory i opowiadania fantasy sš najsłabsze. Jeli już dostaję grafomańskš kaszanę, to prawie zawsze jest to tekst należšcy do którego z tych dwóch rodzajów. Jako autor piszšcy niemal wyłšcznie fantasy, a czasami prozę z pogranicza horroru, bardzo nad tym boleję.
Teraz będzie podrozdział zatutułowany 
RPG, czyli Rozpaczliwie Puste Gadanie
Autora zainspirowanego poetykš RPG rozpoznać można z daleka. Przeważnie jest to jaki Mistrz Gry, czasem gracz. Autorzy ci stanowiš wielce elitarny a zamknięty klub, w którym obowišzuje surowy regulamin. Punkt pierwszy brzmi nie wolno opisać bohatera na mniej niż dwóch stronach maszynopisu. Co to oznacza Otóż, dajmy na to, jedzie sobie rycerz. Jedziec był olbrzymiego wzrostu, miał 192 cm., a na głowie hełm z przyłbicš z czerwonymi strusimi piórami które chwiały się podczas jazdy. W ręku trzymał kopię długš na trzy metry, a w drugiej ręce tarczę z herbem o szerokoci czterech dłoni, w kolorach zielonym, czerwonym, fioletowym, żółtym, różowym i niebieskim, co wyobrażało ptaka zrywajšcego się do lotu. Przy boku miał ciężki miecz półtoraręczny, za z drugiej strony u pasa wisiał mu sztylet o rękojeci wysadzanej drogocennymi klejnotami. Przy siodle rycerza wisiał topór o ostrzu długoci półtrora łokcia i stylisku długim jak ramię dorosłego mężczyzny. Koń na którym siedział miał w kłębie 182,5 cm. wysokoci i nosił siodło... i tak dalej, do usranej mierci, bo z drugiej strony nadjeżdża przecież zbójca. Powyższy fragment nie jest wyjštkiem z niczyjego tekstu, wyprodukowałem go na poczekaniu, starajšc się oddać stylistykę takich opowiadań. Powiem co następuje czasem, z jakich powodów, trzeba - albo warto - opisać dokładnie gocia na koniu, albo innym stworzeniu, wemy na kobiecie. Lecz manierš rolplejów jest detaliczne opisywanie wszystkiego zawsze i wszędzie, przy czym zwykle sš to chińskie głupoty, nie majšce żadnego znaczenia dla tekstu literackiego (co za różnica, ile centymetrów albo metrów liczy sobie miecz pomienionego). Doskonale rozumiem, że w grze fabularnej długoć kopii przeliczyć można na punkty i ustalić w ten sposób wynik walki (według wzoru 2K6 x (DK - IR) - SP; gdzie DK=długoć kopii; IR=iloć ran; SP=siła potwora. Szczegółowa wiedza o ekwipunku bohatera jest więc potrzebna, a nawet niezbędna. Szczerze mówišc, nie chcę jako specjalnie natrzšsać się z gier fabularnych, bo właciwie lubię ten sport i uważam za pożyteczny. Lecz gra nie jest opowiadaniem, za opowiadanie nie jest grš; nie należy ich mylić, bo efekt bywa pocieszny.
Dlaczego tak obszernie o tym piszę Dlatego, że obok Szkoły Artystów i Szkoły Rzemielników wyrosła trzecia Szkoła, mianowicie Graczy. Jest to - już choćby z powodu skali - zjawisko którego lekceważyć niepodobna.
Jubileuszujšc - to tyle. 

Feliks W. Kres
Zgłoś jeśli naruszono regulamin