Litery i obrazki, czyli jeszcze o języku.txt

(6 KB) Pobierz
Litery i obrazki, czyli jeszcze o języku; jak przemienić słowa w obrazy

KĽCIK ZŁAMANYCH PIÓR Feniks 190 2000

Przypomnę w dwóch słowach, o czym pisałem przed miesišcem przede wszystkim o tym, że język jest kodem, który odbiorca musi złamać. Sygnał trzeba maksymalnie wzmocnić, by treć nie uległa zniekształceniu, za słowo pisane niestety musi obyć się bez wzmacniaczy takich jak gesty, intonacja głosu itp.. Dzisiaj spróbuję pokazać, w jaki sposób można wzmocnić przekaz na papierze. Najprostszš bodaj metodš jest wyjcie naprzeciw ludzkiemu sposobowi postrzegania wiata. Ludzie sš różni, wiadomo, ale natura zadbała o to, by mieli także pewne cechy wspólne (i bardzo się z tego cieszę).
Mylimy tak, jak widzimy - no trudno. Jestemy wzrokowcami, badamy otoczenie głównie przy pomocy oczu. Wyobrazić sobie opisanš scenę, oznacza zobaczyć jš, a nawet ujrzeć oczyma wyobrani, że przypomnę niemożliwie wywiechtanš metaforkę. Nie będzie dobrym pisarzem facet, który nie wie, jak działa ludzkie oko. A działa w sposób cile okrelony postrzega najpierw wiatło, następnie ruch, a dopiero na końcu kształt i rozmaite detale. Tak włanie należy budować opisy. Przechodzšc od ogółu do szczegółu (jakkolwiek banalnie to brzmi, jest prawdš). Ujrzał miliardy złotych iskier, roztańczonych i rozedrganych, lnišcych olepiajšcym blaskiem - to jest, proszę państwa, kicha, nie literatura. Autor nie liczy się z odbiorcš, męczy go; pół godzinki takiej lektury i nieszczęsny czytacz będzie łykał prochy od bólu głowy, a na pytanie znajomego odpowie; Fajna ksišżka, ale nie wiem, jako ciężko się czyta. Jasne, że ciężko. Najpierw biedny pierdoła musiał ujrzeć miliardy iskier, zaraz potem uruchomił je (z woli autora) i roztańczył; na sam koniec dowiedział się, frajer, że jest olepiony. Mówišc najkrócej, poproszono tu czytelnika, by wyobraził sobie rzecz niemożliwš. Że widzi dokładnie, choć zarazem jest olepiony. Umysł ludzki sprokurować może obrazy w zasadzie dowolne, ale czytanie ksišżki raczej nie powinno być mordęgš. Czym innym jest skłonienie czytelnika do refleksji, zadumy nad treciš utworu; czym innym rzucanie mu kłód pod nogi, upierdliwoć najzupełniej bezinteresowna. Czy odbiorca ubogaci się - jak powiedziałby słowotwórczo prymas Glemp - układajšc każdš scenę, niczym puzzle
Przypomnę, że żyjemy w epoce obrazkowej, no i bardzo fajnie. Niemniej jasno trzeba zdawać sobie sprawę, że dla innego odbiorcy pisał Henryk Sienkiewicz, a dla innego my piszemy dzisiaj. Upraszczajšc w czasach Sienkiewicza różne miecze, krócice i zbroje husarskie można było obejrzeć na obrazach, rycinach, ewentualnie w muzeum; dzisiaj każdy czterolatek naoglšdał się wszystkiego w telewizji. Czy wiadomo, o co mi chodzi Przedstawiajšc współczesnemu czytelnikowi jakikolwiek opis (sytuacji, miejsca, postaci) z góry można i trzeba założyć, iż odniesie to do telewizyjnego, lub kinowego ekranu. Walczyć z tym niepodobna, bo najpierw uczymy się patrzeć, a dopiero potem czytać, ergo prawie nikt nie ma szansy na wyobrażenie sobie redniowiecznej bitwy na podstawie literackiego opisu, bo pierwej takš bitwę na własne oczy w telewizji zobaczy i odtšd już stale będzie wszelkie bitwy odnosił do tego, co za sprawš swoich oczu ZAPAMIĘTAŁ - za wyobrania, pobudzona przez autora, co najwyżej skoryguje nieco obraz. Powtórzę walczyć z tym zjawiskiem niepodobna. Ale też i nie ma takiej potrzeby, skoro można obrócić je sobie na korzyć, trzeba tylko mieć wiadomoć istnienia pewnych stereotypów. I nie chodzi o to, by powielać typowe wyobrażenia na temat rycerza, albo statku kosmicznego. Należy tylko przyjšć do wiadomoci, że takie wyobrażenia istniejš i sprawy już nijak nie da się odkręcić. Andrzej Kmicic będzie miał twarz Olbrychskiego.
Dobra. Jak to wszystko ma się do relacji autor-czytelnik (czyli nadawca-odbiorca) Ano, włanie tak, że rozmaite obrazki, którymi nasiškł i które zapamiętał lekturant, mogš zakłócić przekaz - lub go wzmocnić. Dobry pisarz fantasy, na przykład, nie będzie konkurował z filmowym Conanem, lecz sprowadzi jego wizerunek do roli służebnej. Trywializujšc Wiem, kochany czytelniku, w jaki sposób rozkodujesz mój opis barbarzyńcy-siłacza; więc, uwaga, ma jeszcze brodę. Rzecz jasna, nie w ten sposób i nie takimi rodkami; zależy mi tu tylko na pokazaniu, jak działa ten mechanizm.
Wrócę jeszcze do nieszczęsnych roztańczonych iskier, które olepiały. Jakie właciwie znaczenie dla treci ma budowa tego opisu Tak czy owak, wiadomo wszystko że iskry, że miliardy, że tańczyły i lniły. Odpowiadam. Narzędziowa funkcja języka sprowadza się do przekazania informacji, forma nie jest specjalnie ważna. Ale w utworze literackim odwrotnie; toż niewiele jest na wiecie dzieł epickich, które zawierajš treci tak istotne, że mogłyby istnieć w oderwaniu od formy. Mistrza i Małgorzatę, powieć absolutnie genialnš, dałoby się strecić w trzech zdaniach, ale tam nie chodzi przecież tylko o to, że Szatan namieszał w Moskwie; równie ważne, albo i ważniejsze jest JAK namieszał (znowu wraca, niczym echo z dna studni, spór o Szkołę Artystów i Szkołę Rzemielników). Dlaczego, w dziele literackim, tak cholernie istotne jest wszelkie pustosłowie Dialogi, z których niewiele wynika; opisy, bez których od biedy można by się obyć, np. opis jakiego Domu Pisarza w Moskwie - jakie to ma znaczenie dla losów Mistrza i jego powieci o Piłacie Powiem tak nie ma znaczenia. Tak, jak nie ma znaczenia żaden posšg, żaden obraz, ani żadna symfonia. Czy koniecznie trzeba rzebić w kamieniu, by pokazać, jak wyglšda goły człowiek z procš Czy niezbędne jest łšczenie różnych dwięków w odpowiedniej kolejnoci, by odbiorca mógł je usłyszeć Oczywicie nie. Ale negujemy w ten sposób sens istnienia sztuki, a zresztš w ogóle wszystkiego, co nie ma wartoci czysto użytkowej. W dziele literackim język nie jest narzędziem, lecz tworzywem i kształtować należy je tak, by było ładnie. A treciwie - nie kosztem urody. Bo znów przypomnę (pewne rzeczy będę powtarzał do znudzenia) powieć lub opowiadanie, to jest literatura piękna. Z jakich powodów nie nazywa się tego literaturš treciwš.
Tradycyjnie już, wypada mi zakończyć zgrabnym a okršgłym stwierdzeniem wiem, że nie wyczerpałem tematu. Ale wiem też, że wyczerpać go niepodobna - i rad dzielę się tš wiedzš z innymi.
To tyle; do następnego razu. 

Feliks W. Kres
Zgłoś jeśli naruszono regulamin