Burstein Dan - Tajemnice kodu Leonarda da Vinci.doc

(2288 KB) Pobierz

Burstein Dan

 

 

Tajemnice kodu Leonarda da Vinci

 

Nieautoryzowany przewodnik po sekretach

 

KODU LEONARDA DA VINCI

 

SECRETS OF THE CODE

 

 

 

Dla Julii, która uosabia ducha żeńskiej świętości

w każdym dniu mojego życia

D. B.

 

Od redaktora wydania amerykańskiego

Tajemnice kodu. Nieautoryzowany przewodnik po sekretach Kodu Leonarda da Vinci to zbiór myśli i tekstów, fragmentów z licznych książek, stron interne-towych, czasopism oraz wywiadów z najbardziej znanymi pisarzami i naukowcami. Pracując z tak rozmaitymi źródłami — obejmującymi także transkrypcje starożytnych tekstów - dążyliśmy do ujednolicenia pisowni i nazw w części pochodzącej od redakcji, równocześnie bez zmian pozostawiając pisownię i zasady występujące w wyjątkach, jakie zaczerpnęliśmy z innych książek lub materiałów. W kilku przypadkach dla wygody czytelnika przenumerowaliśmy przypisy.

Tam, gdzie to możliwe, staraliśmy się nie ingerować w oryginalny materiał, nawet jeśli miałoby to oznaczać powstanie niekonsekwencji.

Bardzo dbaliśmy o staranne oddzielanie poszczególnych typów materiału, aby fragmenty już opublikowanych prac odróżniały się od naszego tekstu i opinii. Czytelnik powinien wiedzieć, że wypowiedzi redaktorów pojawiają się we wstępach do rozdziałów, przerwach w dyskusjach, jako pytania w wywiadach, na marginesach, w ramkach, podpisach i wyjaśnieniach w nawiasach. Wypowiedzi gości, wywiady i fragmenty już opublikowanych materiałów są wyraźnie oddzielone podkreśleniami i/lub informacjami o prawach autorskich czy zgodzie na przedruk. Z góry przepraszamy, jeśli nieumyślnie opuściliśmy jakiekolwiek informacje o pochodzeniu materiału lub w inny błędny sposób opisaliśmy fragmenty książki.

Tworząc tę książkę, staraliśmy się z większych prac wybrać krótkie fragmenty, aby dać czytelnikowi pojęcie o zawartości konkretnej pracy lub o poglądach eksperta. Były to niezmiernie trudne decyzje redaktorskie i wiele wycinków na

2-Tajemnice kodu

17

zawsze spoczęło na podłodze naszego gabinetu. Chcemy podziękować wszystkim autorom, wydawcom, czasopismom, twórcom stron internetowych i ekspertom, którzy tak hojnie udostępnili nam swoje teksty do tego tomu. Zachęcamy również czytelników do kupienia książek, z których fragmenty przytaczamy, odwiedzenia wymienionych stron internetowych i zapoznania się z całym bogactwem oryginalnych źródeł.

Napięty plan produkcyjny uniemożliwił nam wykorzystanie niektórych wywiadów i fragmentów; zabrakło też czasu na sporządzenie bibliografii, tablic chronologicznych oraz indeksów. Częs'ć z nich umies'cimy na naszej stronie:

www.secretsofthecode.com.

Wprowadzenie

W poszukiwaniu Sofii

Jak wielu z was, przeczytałem Kod Leonarda da Vinci Dana Browna latem 2003 roku. Zajmował on już wtedy pierwsze miejsce na liście bestsellerów „The New York Times". Początkowo leżał przy moim łóżku, podobnie jak tuziny innych nie-przeczytanych książek, stosy czasopism, raportów ekonomicznych, które musiałem przejrzeć, i innych papierów domagających się choćby odrobiny uwagi w tym naszym złożonym, chaotycznym i wypełnionym szumem informacyjnym życiu. •

Pewnego dnia wziąłem do ręki Kod Leonarda da Vinci i zacząłem lekturę. Zafascynowany czytałem aż do rana. Dosłownie nie mogłem się oderwać. Kiedyś, zanim przekroczyłem pięćdziesiątkę, zdarzało mi się to dosyć często, lecz w ostatnich czasach, coraz rzadziej. W pewnym momencie, około czwartej w nocy, kiedy dotarłem do momentu, gdy Leigh Teabing wyjaśnia Sophie Neveu, jak i dlaczego ujrzał Marię Magdalenę w Ostatniej Wieczerzy, wyskoczyłem z łóżka i wyciągnąłem album z dolnej półki biblioteki. Spojrzałem na malowidło Leonarda, które, rzecz jasna, podziwiałem już setki razy. Tak, rzeczywiście postać siedząca obok Jezusa wygląda jak kobieta, pomyślałem.

Rano, gdy skończyłem lekturę, poczułem, że ta książka, jak żadna inna od długiego czasu, postawiła przede mną intelektualne wyzwanie. Chciałem się dowiedzieć, co jest prawdą, a co nie, rozróżnić fakty, fikcję, naukowe spekulacje i czystą fantazję. Gdy tylko otwarto księgarnię w sąsiedztwie, natychmiast tam poszedłem i, sącząc latte, przekopywałem się przez stosy książek, które zostały wspomniane lub wykorzystane w Kodzie Leonarda da Vinci: Święty Graal, święta

19

krew. Templariusze. Tajemni strażnicy tożsamości Chrystusa, Gnostic Gospels (Ewangelie gnostyczne), The Woman with the Alabaster Jar: Mary Magdalen and the Holy Grail (Kobieta z alabastrowym flakonem: Maria Magdalena i święty Graai), The Nag HammadiLibrary (Biblioteka z Nag Hammadi) i wiele innych. Ku swemu zdziwieniu odkryłem, że ostatnio wydano dziesiątki prac o Marii Magdalenie, kulturze Bogini, żeńskiej świetos'ci, powstaniu Biblii i zakodowanych w niej informacjach oraz o ewangeliach gnostycznych i apokryficznych. Odnalazłem półki wypełnione tajemniczymi książkami o tradycjach templariuszy, tajnych stowarzyszeniach i takich miejscach wspomnianych w Kodzie Leonarda da Vinci, o których nigdy przedtem nie słyszałem, jak Rennes-le-Chateau we Francji i kaplica Rosslyn w Szkocji. Opuściwszy sklep z książkami wartymi setki dolarów, wróciłem do domu, by chłonąć ten materiał. Dopiero później dowiedziałem się, że na stronie Dana Browna znajduje się pełna bibliografia.

Przez całe tygodnie wciąż kupowałem książki, których treść, jak odkryłem, miała związek z Kodem Leonarda da Vinci. Pochłonąłem Beyond Belief: The Secret Go-spel ofThomas (Nie do wiary: Tajna ewangelia Tomasza)), najnowszą prace Elaine Pagels, chociaż już jej pionierska praca z 1979 roku, Gnostic Gospels, otworzyła mi oczy na s'wiat alternatywnych ksiąg biblijnych. Poznałem krąg uczonych znawców koptyjskiego, greki, hebrajskiego i łaciny, którzy skrupulatnie przełożyli i przeanalizowali starożytne dokumenty, by wydobyć nowe informacje i na nowo zinterpretować wydarzenia opisane w Biblii. Przeczytałem wszystkie książki Baigenta, Leigha i Lincolna, Lynn Picknett i innych, latami zgłębiających ten sam materiał, na którym opierał się Dań Brown. Pochłonąłem szczegółową prace Susan Haskins o Marii Magdalenie, dokumentującą narastające od 2000 lat mity i metafory dotyczące kobiety, która - według Dana Browna - była oblubienicą Chrystusa.

Ponownie sięgnąłem do pozycji już mi znanych: poruszającej biografii Mojżesza pióra Jonathana Kirscha, który próbował wyłuskać szczegóły życia proroka z zawoalowanych aluzji Starego Testamentu i wysunął fascynujący pomysł, że Miriam nie była siostrą Mojżesza, jak mówi Biblia, ale kapłanką własnego kultu i odegrała ważną role w uwolnieniu żydowskich niewolników z Egiptu. Przypomniałem sobie następujący fragment: „Niektórzy uczeni utrzymują, że Miriam żyła naprawdę, a Mojżesz to wymysł. Inni twierdzą, iż oboje istnieli, ale nie byli rodzeństwem - Miriam, jak sądzą, jako kapłanka i prorokini przewodziła własnemu kultowi", ostatecznie zaś' znalazła się w Biblii jako „siostra" Mojżesza, co dowodzi, że starożytni autorzy postępowali według zasad political correctness. Być może ten odwieczny nawyk redaktorów Biblii - którzy zmieniali stosunki pokrewieństwa opisywanych postaci, łączyli czyny kobiet z postępkami mężczyzn, wprowadzali zmiany do wcześniejszych wersji

20

opowieści, by pasowały one do późniejszych potrzeb politycznych - ujawniła się w sposobie, w jaki redaktorzy Nowego Testamentu przerobili historię Jezusa, Marii Magdaleny i ich najbliższych.

Sięgnąłem powtórnie po Wahadło Foucaulta Umberto Eco (literacki pastisz i parodię tych samych tajemniczych źródeł i wątków, jakie wykorzystał w Kodzie Leonarda da Vinci Brown). Eco powiedział później w wywiadzie Jesus, Mary, and da Vinci (Jezus, Maria [Magdalena] i da Vinci) (w specjalnym programie kanału ABC News, poświęconym tezom DanaBrowna), że Kod Leonarda da Vinci opiera się na XIX-wiecznych bajkach, takich jak ta o Pinokiu i Czerwonym Kapturku -„błędnych teoriach", równie fałszywych jak pogląd, że Ziemia jest płaska.

Powróciłem do klasycznej książki Normana O. Browna z lat 60., Love's Body (Ciało miłości), ulubionej lektury mojej młodości, której autor dokonuje błyskotliwej syntezy mitów i archetypów żeńskiej świętości oraz roli mitów w kreowaniu świadomości Zachodu. Wiele nawiązań Normana O. Browna do badań interdyscyplinarnych i różnic kulturowych wydaje się w prostej linii kontynuacją rozważań Roberta Langdona na temat symboli. Langdon uważa „kielichy" i „ostrza" za uniwersalne symbole męskości i kobiecości, a widzi je dosłownie wszędzie: od sześcio-ramiennej gwiazdy Dawida, przez zarys, jaki tworzą sylwetka Jezusa i sąsiedniego biesiadnika na Ostatniej Wieczerzy, do skierowanych w górę i w dół piramid w Luwrze, zaprojektowanych przez I.M. Peia. Norman O. Brown twierdzi: „Wszystkie metafory są seksualne; penis to każdy obiekt wypukły, a wagina - każdy wklęsły". Langdon doceniłby także rozważania Browna nad świętą jednością, która podzielona na męskie i żeńskie może pewnego dnia powrócić do stanu jedności, ozdobione cytatami z Yeatsa: „Bo nic nie może być stałe i całe, co wprzód nie było rozdarte*".

Odgrzebałem też bestseller z 1965 roku, The Passover Plot (Spisek paschalny**), który czytali i nad którym dyskutowali jeszcze moi rodzice. Skrzydełko obwoluty kupionego przez mnie wiekowego egzemplarza głosi: „The Passover Plot opowiada - i szczegółowo udowadnia na podstawie Biblii i niedawno odkrytych zwojów znad Morza Martwego -jak to Jezus zaplanował swe aresztowanie, ukrzyżowanie i zmartwychwstanie, a następnie zaaranżował przybicie do krzyża i udawał śmierć, by później zostać bezpiecznie uwolnionym, a tym samym dopełnić mesjanistycznych przepowiedni (...). Nigdy wcześniej tak poważany autorytet nie wysunął tak kontrowersyjnej tezy - ani nie poparł jej tak niezbitymi dowodami". Po takiej lekturze czytelnicy bestsellera Dana Browna 40 lat później niewątpliwie doznają deja vu.

* Ciupią Jane rozmawia z biskupem w: W.B. Yeats Poezje wybrane, wybr. J. Żuławski, t!. S. Barańczak, Warszawa 1987 (przypisy z gwiazdką pochodzą od redakcji wyd. poi). ** Autorstwa Hugh Schonfielda.

21

Przeczytałem Ostatnie kuszenie Chrystusa Nikosa Kazantzakisa sprzed pól wieku i obejrzałem po raz pierwszy filmową adaptację w reżyserii Martina Scorsese. Oba te dzieła z pewnością odmalowują żywy obraz ewentualnego związku uczuciowego pomiędzy Jezusem a Marią Magdaleną.

Przekopywałem się przez te wszystkie książki i materiały, nieustannie dyskutując z przyjaciółmi o ich przemyśleniach na temat Kodu Leonarda da Vinci. Wreszcie przyszło mi do głowy, że mógłbym spróbować zebrać te oderwane strzępy w jeden tom, by inni czytelnicy i wielbiciele Kodu Leonarda da Vinci mogli skorzystać z wiadomości i wyników badań, które udało mi się odkryć. Tak narodził się pomysł tej książki.

Kiedy już zabierałem się do pracy nad nieautoryzowanym przewodnikiem po powies'ci, dowiedziałem się, że w całym kraju co najmniej 90 książek poprawiło swą sprzedaż ze względu na taki czy inny związek z Kodem Leonarda da Vinci. Zrozumiałem, że inni czytelnicy także prowadzą studia, co utwierdziło mnie jeszcze mocniej w moim zamiarze. Na szczęście Gilbert Perlman i jego koledzy z CDS podzielili mój entuzjazm i gotowi byli poruszyć niebo i ziemię, by doprowadzić do wydania tej książki w możliwie krótkim czasie, dzięki czemu tysiące czytelników co dzień kupujących Kod Leonarda da Vinci otrzymałoby użyteczną pomoc.

Jako inwestor kapitału wysokiego ryzyka często słyszę o interesujących, ale dziwacznych technologiach i wynalazkach. Nasza firma z „należytą starannością" sprawdza takie pogłoski. Sprawdzamy, czy pod krzykliwą reklamą nie kryje się okazja zrobienia prawdziwego biznesu. Zwykle zaczynamy wtedy od listy pytań.

Moje poszukiwania związane z Kodem Leonarda da Vinci wyglądały podob- ;j nie. Oto wstępna lista pytań:

A Co naprawdę wiemy o Marii Magdalenie? Czy była nierządnicą, jak przedstawia ją tradycja chrześcijańska? Jeśli nie, to dlaczego tak długo Watykan pod- ] trzymywał ten wizerunek, by zmienić go dopiero w latach 60. XX wieku? A Czy istnieją prawdziwe dowody na to, że Jezus i Maria Magdalena byli małżeństwem? Kiedy w Nowym Testamencie mowa o kobiecie namaszczającej Jezusa aromatycznym olejkiem z alabastrowego flakonu i osuszającej jego stopy własnymi włosami - czy jest to Maria Magdalena, czy też inna Maria, może nawet nawrócona prostytutka? A jeśli Maria Magdalena, czy chodziło o opis okazania szacunku, czy o metaforę stosunków seksualnych? A Czy Ewangelia Filipa odnaleziona w Nag Hammadi naprawdę mówi, że Jezus często całował Marię Magdalenę w usta - a jeśli przekład jest prawidłowy i tak brzmi ów tekst, to czy mamy do czynienia z kolejną metaforą? Czy też z jeszcze jedną aluzją do romantycznego związku?

22

dA Czy jest możliwe, że Jezus i Maria Magdalena mieli dziecko, a ich ród przetrwał do czasów współczesnych? Na ile prawdziwe są legendy o ucieczce Marii Magdaleny do Francji? Czy jej potomek założyl dynastie Merowin-gów? Jak interpretować kult Czarnej Madonny rozpowszechniony we Francji i innych krajach? Czy Maria Magdalena mogła być czarnoskórą kobietą z Egiptu lub Etiopii?

A Czy historyczny Jezus był żydowskim rabbim, nauczycielem lub duchowym przywódcą, a jako taki zapewne najprawdopodobniej miał żonę? Czy też istniał wówczas wśród żydowskich przywódców zwyczaj zachowywania celibatu i ascezy?

A Czy to możliwe, że Maria Magdalena była ukochaną towarzyszką i/lub żoną Jezusa i osobą wyznaczoną przez niego do kierowania ruchem po jego śmierci? Czy istnieją historyczne źródła mówiące o sporach oraz o zazdrości czę-1    ści apostołów mężczyzn o pozycję Marii Magdaleny? Czy teza Browna, nazywającego Jezusa pierwszym feministą, jest wiarygodna? A Czy ewangelie gnostyczne i inne apokryfy są źródłem wiarygodnym - a w każdym razie co najmniej tak wiarygodnym jak ewangelie kanoniczne? Czy rzeczywiście opowiadają zupełnie inną historię? W jaki sposób wzbogacają naszą wiedze na temat intelektualnego i filozoficznego fermentu, jaki panował w pierwszych stuleciach nowej ery?

A Czy przywódcy Kościoła rzymskiego, od cesarza Konstantyna Wielkiego do papieża Grzegorza Wielkiego, starali się zniszczyć alternatywne wierzenia i pisma? Czy redagując powszechnie przyjmowany kanon, kierowali się względami politycznymi? Czy celowo połączyli Marię Magdalenę z inną Marią, która faktycznie była prostytutką?

A Czy pierwsi ojcowie kościoła nie tylko zniesławili Marię Magdalenę, nazywając ją prostytutką, ale uczynili to w ramach szerszego planu ukrycia archaicznego dziedzictwa kultów Bogini, jakie przejęło chrześcijaństwo, i w celu zmniejszenia roli kobiet w Kościele?

A Czy gnostycy praktykowali święte rytuały religijne? Czy istnieje tradycja hieros gamos, żywa w Egipcie i Grecji we wczesnym chrześcijaństwie, a wreszcie wśród templariuszy i członków Zakonu Syjonu? A Kim byli templariusze i co mogli odkryć, rozkopując w okresie wypraw krzyżowych Wzgórze Świątynne w Jerozolimie? A W jaki sposób templariusze zdobyli władzę i wpływy i jak je utracili? Czy

posiadamy dowody, że odnaleźli świętego Graala?

A Czy templariusze lub członkowie innych tajnych stowarzyszeń naprawdę wierzyli, że nazwa „święty Graal" określa nie kielich czy czarę na wino, lecz

-   .23

Marię Magdalenę, jej relikwie, dokumenty dotyczące jej roli w początkach Kościoła, jej potomstwa oraz przyszłości rodu Jezusa i Marii?

A Czy Zakon Syjonu istniał naprawdę? Jeśli tak, to czy nadał działa we współ-czesnej Francji? Czy kiedyś' należały do niego wielkie postacie europejskiej kultury i czy jako wielcy mistrzowie przewodzili mu: Leonardo da Vinci, Isaac Newton, Wiktor Hugo, Claude Debussy, Jean Cocteau?

A Jakie działania podejmuje dziś Kościół, by ponownie ocenić swoją doktrynę, na nowo rozważyć fundamentalne zasady i przemyśleć rolę kobiet? Dlaczego filmy takie jak Pasja wzbudzają tyle namiętności? W jaki sposób Kościół odpowiada na przypadki molestowania seksualnego przez księży i inne skandale, i co może się jeszcze wydarzyć, jeśli weźmiemy pod uwagę jego dotychczasową historię? Czym jest Opus Dei i jaką rolę odgrywa w Kościele katolickim?

A Czy Leonardo da Vinci zawarł tajemnicze symboliczne przekazy w Ostatniej Wieczerzy i innych swych dziełach? I czy w Ostatniej Wieczerzy przedstawił po prawicy Chrystusa nie apostoła Jana, lecz kobietę - Marię Magdalenę?

W tym tomie czytelnik znajdzie materiały dotyczące wszystkich powyższych i wielu innych kwestii. Są tu fragmenty książek, czasopism, zawartości stron internetowych, artykuły, komentarze i wywiady z naukowcami, ekspertami i myślicielami, którzy przez lata pracowali nad tymi zagadnieniami. Mam szczerą nadzieję, że - podobnie jak ja - czytelnicy uznają te materiały za istotną pomoc w formułowaniu własnych wniosków.

Zanim pozwolę czytelnikowi zanurzyć się między regały „Biblioteki Sofii", jak nazwaliśmy zawartość tej książki, chciałbym opowiedzieć, dlaczego - moim zdaniem - Kod Leonarda da Vinci wzbudził tyle poruszenia wśród odbiorców i odbił się tak szerokim echem w dzisiejszym świecie.

1. Kod Leonarda da Vinci to powieść o ideach. Dań Brown może pisze niezdarne dialogi i tworzy nieprawdopodobne fabuły, wzniósł jednak w swej awan-turniczo-przygodowo-kryminalnej książce olbrzymi gmach idei, pełen fascynujących szczegółów i fragmentów intrygujących myśli. Przedstawiciele naszej kultury pragną, by ich zbiorowy umysł nakarmiono wreszcie czymś innym niż intelektualny fast food. Nawet ambitniejsi, lepiej piszący twórcy rzadko poruszają kwestie wielkich koncepcji filozoficznych, kosmologicznych lub historycznych. Ci nieliczni, którzy mierzą się z takimi tematami, wydają książki zbyt trudne w odbiorze dla przeciętnie inteligentnego, wykształconego czytelnika. Dań Brown przedstawił nam niewiarygodny wachlarz fascynujących idei i pomysłów, które możemy zrozumieć bez jakichkolwiek akademickich rekwizytów.

24

Otwieramy książkę na pierwszej stronie, gdy o 22.46 Sauniere zatacza się w Wielkiej Galerii Luwru, i dajemy się wciągnąć w zapierającą dech podróż po zakamarkach historii cywilizacji Zachodu. Jeśli nie chcemy, nie musimy dokonywać skomplikowanej gimnastyki umysłowej, ale tym, którzy chcieliby tropić idee, powieść na każdym kroku dostarcza interesujących wskazówek.

2. Jak Ulissess Jamesa Joyce'a, Kod Leonarda da Vinci rozgrywa się w ciągu 24 godzin. Jak Finnegan 's Wake, kończy się tam, gdzie się zaczął. Jasne jest, że Dań Brown poważnie podchodzi do formy literackiej. Być może szybciej i swobodniej niż inni żongluje faktami, jednak jego zdolność do wpasowywania rozbudowanych argumentów intelektualnych i religijnych w przystępną, wartką fabułę niewątpliwie stanowi formę sztuki. Nie chcę przez to powiedzieć, że Kod Leonarda da Vinci to „wielka literatura". Nie jestem pewien, czy zniesie próbę czasu i pozostanie równie popularny jak dzisiaj. Jednak nasze społeczeństwo powinno wreszcie docenić, w znacznie większym niż dotychczas stopniu, artyzm autorów horrorów, thrillerów szpiegowskich i powieści sensacyjno-przygodowych. Dań Brown, jak się okazuje, jest właśnie takim typem współczesnego artysty.

3. Nasza materialistyczna, stechnicyzowana, naukowa, przesycona informacją kultura tęskni nie tylko za intelektualnym urokiem wielkich idei, ale również za poczuciem misji i wyjątkowości. Pragniemy odrodzenia duchowej wrażliwości albo przynajmniej nowego kontekstu, w którym moglibyśmy umieścić swe życie. Kod Leonarda da Vinci, podobnie jak cykl o Harrym Potterze, zajmujący w naszych czasach podobne miejsce, to klasyczna opowieść o podróży bohatera (tyle że w tym przypadku bohaterka jest nie tylko równoprawną partnerką wędrowca mężczyzny, ale właściwie okazuje się nawet ważniejsza od niego). Kod Leonarda da Vinci można odczytywać - poprzez mity, archetypy, symboliczny język i praktyki religijne - jako współczesną Odyseję. Bohaterowie nie tylko ocalają tajemnicę i nie pozwalają jej wpaść w niepowołane ręce, ale równocześnie zyskują samoświadomość, tożsamość i miejsce w świecie.

4. W naszej epoce - jak w legendarnych czasach króla Artura, okresie wypraw krzyżowych, XIX stuleciu - odradzają się romantyczne poszukiwania świętego Graala. Objawia się to przyrostem nowych prac o świętym Graalu i historii chrześcijaństwa. Dań Brown szeroko korzysta z dzieł okultystycznych, New Agę i poświęconych tajemnicom. Jednak święty Graal posiada też szersze, bardziej metaforyczne znaczenie. Próby rozszyfrowania ludzkiego genomu, wysłania człowieka na Marsa, zrozumienia Wielkiego Wybuchu i stworzenia nowych form komunikacji - to wszystko poszukiwania świętego Graala. Być może są to nieco spóźnione przejawy gorączki nowego tysiąclecia: kiedy rozpoczynało się nowe milenium, wielu obserwatorów dziwiło się, że jeszcze jej nie odczuwamy. Potem nadszedł

25

szok 11 września, apokaliptyczny akt terroryzmu, wojny w Afganistanie i Iraku, szaleństwo przemocy na Bliskim Wschodzie, której towarzyszy retoryka religijnych ekstremistów, nawołujących do krucjaty w obronie wiary przed niewiernymi. Kod Leonarda da Vinci trafia w ten trend, budując fabułę z elementów sprzed 1000 i 2000 łat - z początków ery chrześcijańskiej i wypraw krzyżowych. W doskonałej książce, wydanej krótko po bestsellerze Browna, The Holy Gra/7: Imagi-nation and Belief (Święty Graal: wyobraźnia i wiara), wybitny brytyjski medie-wista Richard Barber siedzi obecnos'ć świętego Graała w dziełach artystów od Wagnera przez T.S. Eliota do Monty Pythona. Bada również częstotliwość i kontekst, w jakich największe gazety, zwykle niepoświecające religii wiele uwagi, używają określenie „święty Graal". Według Barbera „The New York Times" w latach 1995-1996 wzmiankował Graała zaledwie 32 razy, ale już 140 razy wiatach 2001-2002. Londyński „Times" zwiększył częstotliwości wykorzystywania tego słowa z 14 przypadków w latach 1985-1986, do 171 w okresie 2001-2002; „Le Figaro" zaś z 56 w latach 1997-1998 do 113 w okresie 2001-2002.

5. Znaczącą część czytelników Kodu Leonarda da Vinci stanowią kobiety, zaś. książka ta na wiele sposobów ma związek z nowym postrzeganiem kobiet w naszej kulturze. Dań Brown uwolnił Marię Magdalenę od brzemienia grzechu, kary i prostytucji. W powieści nawet bystra, wykształcona Sophie Neveu uważa Marię Magdalenę za prostytutkę, dopóki Langdon i Teabing nie sprostują tej opinii. Pokuszę się o stwierdzenie, że dzięki lekturze tej powieści znacznie więcej osób dowie się, iż od lat 60. XX wieku Maria Magdalena nie jest już uznawana przez Kościół za prostytutkę. Trudno zatrzeć liczącą 1400 lat tradycję, jednak Brown postawił sprawę Marii Magdaleny w centrum uwagi. Ale to nie wszystko. Brown stwierdza, że Maria Magdalena była kimś więcej niż tylko „nie prostytutką". Przedstawia ją jako silną, niezależną osobowość, opiekunkę Jezusa, współzałożycielkę jego ruchu, jedyną prawdziwą wyznawczynię w godzinie najtrudniejszej próby, autorkę własnej ewangelii, uczuciową partnerkę i matkę jego dziecka. Milionom kobiet, które czują się znieważane, dyskryminowane lub niemile widziane w kościołach wszystkich wyznań, powieść pozwala ujrzeć początki religii w zupełnie nowym świetle. Przez ostatnie 30 lat kobiety odkrywały swoje bohaterki we wszystkich dziedzinach - od nauki przez sztukę do sportu. Teraz Kod Leonarda da Vinci otwiera nam oczy na całkowicie nowy pogląd o znaczącej roli kobiet w narodzinach chrześcijaństwa. Temat ten bywał już dyskutowany na wydziale teologicznym Harvardu i w innych centrach intelektualnych, jednak to Kod Leonarda da Vinci zwrócił nań uwagę wykształconych kobiet (i mężczyzn) spoza ośrodków akademickich. Szczególnie katoliczkom - z których wiele od dawna odczuwa gorycz z powodu stanowiska Kościoła w kwestii aborcji, kontroli urodzeń, rozwo-

26

i kapłaństwa kobiet - książka ta pomaga dostrzec, w jaki sposób glos żeńskiej polowy ludzkości został celowo stłumiony przez zinstytucjonalizowaną, scentralizowaną potęgę Kościoła rzymskiego, kierującego się względami politycznymi. Fakty przedstawione w Kodzie Leonarda da Vinci - prawdziwe, dające się sprawdzić fakty - ujawniają historię nieznaną większości ludzi. We wczesnym okresie istnienia Kościoła nikt nie zakazywał kobietom pełnienia funkcji kapłańskich, a celibat księży stał się obowiązującą zasadą dopiero w VI wieku. Co więcej, w ewangeliach kanonicznych nie tylko Maria Magdalena była ważną postacią. Z imienia wymieniają one cały szereg kobiet, z których większość przez wieki pozostawała dla wiernych zagadką. Jest wśród nich, rzecz jasna, Dziewica Maryja, matka Jezusa, od dawna otaczana czcią. Ostatnio jej rola w Kościele jeszcze bardziej wzrosła, co zawdzięczamy wpływowi Jana Pawia II. Jednak nowa wizja Marii Magdaleny odmalowana przez Dana Browna - potężnej, silnej, niezależnej, mądrej, niosącej sztandar chrześcijaństwa długo po śmierci Jezusa, a przy tym pociągającej jako kobieta - czyni Marię Magdalenę jeszcze bliższą, jeszcze bardziej ludzką niż powściągliwa, święta i doskonała Maryja Dziewica.

6. W czasach narastającego fundamentalizmu i religijnego ekstremizmu Kod Leonarda da Vinci stanowi ważny przyczynek do rozważań nad historią Zachodu. Po pierwsze, rzuca światło na zróżnicowanie i ferment, jakie panowały w świecie judeochrześcijańskim 2000 lat temu, a zostały stłumione przez kościelną kampanię przeciwko herezji. Po drugie, podpowiada, że pewne pogańskie i wschodnie idee, które przeniknęły do wschodniej części basenu Morza Śródziemnego, mogą mieć dużą wartość, a co więcej - wiele ich aspektów przetrwało do dziś. Przypominając o krucjatach i inkwizycji, jak również ideologicznych sporach, w przeciwieństwie do Pasji Mela Gibsona z 2004 roku, która jest próbą rekonstrukcji prawdziwej wersji wydarzeń na podstawie znanych faktów, Kod Leonarda da Vinci rzuca czytelnikowi wyzwanie, by wyobraził sobie, że to, w co zawsze wierzył lub o czym słyszał, może nie być prawdą. Powieść sugeruje istnienie licznych spisków: starań hierarchów kościelnych, by zatrzeć dowody istnienia Zakonu Syjonu i zniszczyć tę organizację, konspiracji samego Zakonu, spisku Opus Dei zmierzającego do przejęcia władzy w Kościele czy wreszcie spisku Nauczyciela, który pragnie zamordować przeciwników i narzucić światu własną wersję prawdy. W ten sposób Kod Leonarda da Vinci staje się zawoalowaną krytyką nietolerancji i szaleństwa w imię Boga, krytyką tych wszystkich, którzy wierzą, że istnieją tylko jeden prawdziwy Bóg, jedna prawdziwa wiara i jeden prawdziwy sposób jej wyznawania.

7. Odwołując się do ostatnich odkryć archeologicznych - takich jak teksty z Nag Hammadi czy znad Morza Martwego -jak również do analizy dzieł Leonarda i innych malarzy, interpretacji symbolicznej i kryptografii, Brown wykorzystuje wyniki

27

współczesnych badań archeologicznych i naukowych. Żyjemy w epoce odkrywania] dowodów ludzkiego pochodzenia, jak również korzeni wielu idei i wierzeń. Podróż Sophie ku samopoznaniu jest analogiczna do podróży ludzkos'ci. Sophie być może pochodzi bezpośrednio od Jezusa; my wszyscy na pewno pochodzimy od ludzi, ' którzy stąpali po ziemi w jego czasach, myśleli jak Jezus, zachowywali te same ' obyczaje. Poznając spostrzeżenia, jakich gnostycy mogli dokonać na egipskiej pustyni 16 lub 18 wieków temu, przeżywamy niezwykłe dos'wiadczenie. Jednoczes'nie „łamiemy kody" naszego biologicznego i kulturowego DNA. Dzięki nowym badaniom i nowym narzędziom nauki możemy dowiedzieć się, co próbował przekazać nam Leonardo - o ile w ogóle chciał nam cos' powiedzieć.

8. Robert Langdon jest symbologiem - tę specjalność naukową Dań Brown wymyślił - i posiada szczególny dar wyjas'niania znaków i symboli. Dzięki niemu opuszczamy epokę Gutenberga i wchodzimy w świat interaktywnych mediów - ze świata zhierarchizowanego, dosłownego, uporządkowanego przechodzimy do futurystycznej zupy obrazów, idei, ruchu, emocji, przypadkowości i wzajemnych powiązań. W pewnym sensie cofamy się do czasów, kiedy największe znaczenie miały znaki i symbole wizualne. Ikony na monitorach komputerów to reinkarnacja malowideł z francuskich jaskiń. Dań Brown potrafi odebrać wielość znaczeń i bodźców, jakie płyną do nas z niedosłownych, nieracjonalnych źródeł, a lektura Kodu Leonarda da Vinci przypomina doświadczenie Langdona, kiedy doszedł on do wniosku, iż dla niego oglądanie filmu Disneya jest niczym „toczenie się z lawiną aluzji i metafor". Langdon to pociągająca kombinacja Indiany Jonesa i Josepha Campbella*. Brown po całej książce rozsypał kody, symbole i anagramy, przydając jej atrakcyjności i czyniąc ją dziełem interaktywnym z nami jako uczestnikami eksperymentu.

9. Spiski, tajemnice, sekrety, kradzież tożsamości, technologia oto tematy powieści Dana Browna: tematy jak najbardziej aktualne. Lektura Kodu Leonarda \ da Vinci zachęca do rozmyślania nad tymi problemami i dyskutowania o nich. Współczesny amerykański Kościół od lat skrywa ohydne przypadki molestowania seksualnego; prezydent Stanów Zjednoczonych może rozpocząć inwazję na inny kraj na podstawie sfałszowanych doniesień o broni masowego rażenia; szefowie korporacji takich jak Enron i Worldcom mamią akcjonariuszy i rady nadzorcze miliardami nieistniejących dolarów. Czytając Kod Leonarda da Vinci, nie sposób nie usłyszeć echa ostatnich skandali związanych z kłamstwem i zatajaniem prawdy. Jednak ostatecznie prawda i tak wypływa na wierzch.

* Joseph Campbell (1904-1987) był antropologiem, religioznawcą, myślicielem, jednym z najwybitniejszych znawców problematyki mitów w czasach współczesnych.

28

Czy Kod Leonarda da Vinci to prawda, czy fikcja? Moim podstawowym celem było przedstawienie czytelnikowi materiałów, by mógł on wyrobić sobie własną opinie. Chciałbym tu mocno podkreślić, że nie dążę do dogłębnej analizy tematów poruszonych w Kodzie Leonarda da Vinci. Zagadnienia te żywo mnie zainteresowały i pobudziły moją ciekawość, jednak brak mi naukowych i religijnych podstaw, by je oceniać. Przypominam w tym większość czytelników powieści. Odnalazłem jednak ekspertów, z którymi mogłem przeprowadzić wywiady, odszukałem najważniejsze źródła oraz opracowania i zebrałem materiały w poręcznym tomie, który, mam nadzieję, przyda się zainteresowanym, dociekliwym czytelnikom.

Jako biznesmen winien jestem moim czytelnikom przynajmniej wstępne podsumowanie problematyki, jaką porusza niniejsza książka. Według mnie powieść Browna to fascynujące, sprawnie napisane dzieło, którego autor wykorzystuje mało znane fakty i dopuszcza się stymulujących, chociaż mocno hipotetycznych, prowokacji. Najlepiej czytać ją jako książkę o ideach i metaforach-jakby notatnik Leonarda, który pomaga czytelnikowi przewartościować własną filozofię, kosmologię lub poglądy religijne.

Przy tych wszystkich zastrzeżeniach pozwolę sobie pokrótce przedstawić moje wnioski. Odpowiedź na pytanie, czy Kod Leonarda da Vinci to prawda czy fikcja, składa się z co najmniej dwóch skomplikowanych części.

Po pierwsze, według mnie, im bardziej Dań Brown cofa się w czasie, tym po solidniejszym gruncie stąpa. Wielu antropologów, archeologów i innych specjalistów potwierdzi większość jego pomysłów dotyczących kwestii żeńskiej świętości. W poważnych dziełach naukowych czytamy, iż przed pojawieniem się judeochrześcijańskiego monoteizmu w większości pogańskich systemów wierzeń politeistycznych boginie miały większe znaczenie niż bogowie, a to ze względu na duchową i boską naturę seksu, prokreacji, płodności i narodzin.

Liczne niezależne prace naukowe oraz badania religioznawców i teologów potwierdzają również, że Maria Magdalena nie była prostytutką i odegrała ważniejszą rolę w tworzeniu chrześcijaństwa niż to się dotychczas przyznawało. Oczywiście, poważni uczeni nie wyciągają wniosków, których nie można w pełni udowodnić, dlatego też niewielu najbardziej znanych naukowców uważa, iż Jezus i Maria Magdalena byli małżeństwem. Niektórzy wszakże poważni, szanowani badacze - a nawet teolodzy - dopuszczają możliwość, że łączył ich związek uczuciowy.

Tak więc informacje na temat żeńskiej świętości w prehistorii, Marii Magdaleny, wczesnego chrześcijaństwa, rozbieżności poglądów 2000 lat temu i późniejszej konsolidacji instytucji Kościoła rzymskiego, które Dań Brown zawarł w swej książce, potwierdzają prace szanowanych naukowców i strzępy dowodów, na przykład pisma z Nag Hammadi. Dań Brown interpretuje ten materiał w najbardziej

29

dramatyczny, przejaskrawiony i intrygujący sposób. To oczywiste - w końcu pisze powieść. Jednak podstawy, na których ją oparł, są, według mnie, solidne.

W miarę jednak jak zbliżamy się do współczesności, Kod Leonarda da Vinci, pozostając, co prawda, fascynującą opowieścią, coraz bardziej oddala się od wiedzy naukowej. Prezentowana w nim wizja pierwszych krucjat i templariuszy nie przystaje do ustaleń historyków. Twierdząc, że święty Graal to synonim Marii Magdaleny i królewskiego rodu Jezusa, że Zakon Syjonu nadal czci ducha żeńskiej świętości, że w Ostatniej Wieczerzy Leon...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin