ZARYS HISTORI SPISKÓW. ZIEMIA W MATRIXIE I cz.pdf

(531 KB) Pobierz
215665648 UNPDF
ZARYS HISTORI SPISKÓW.
ZIEMIA W MATRIXIE
"300 lat temu naukowcy myśleli, że Ziemia stanowi centrum kosmosu. Dziś sądzą,
że Ziemia jest biologicznym centrum kosmosu"
Wiceadmirał Roscoe Henry Hillenkoetter, pierwszy dyrektor CIA (w okresie 1
V 1947 - 7 X 1950 r.), w liście do Senackiej Komisji d/s Nauki i Astronautyki
pisał swego czasu: "Oficjalna polityka ukrywania i wyśmiewania prowadzi
wielu obywateli do poglądu, że latające spodki to nonsens" - za "New York
Times" z 28 II 1960 r. - link do oryginalnego artykułu w j. ang. tutaj - "Z dala
od oczu opinii publicznej, wysocy rangą dowódcy w siłach powietrznych są
poważnie zaniepokojeni ufo"; "Czas, aby prawda ujrzała światło dzienne na
drodze otwartych przesłuchań przed Kongresem"; "Siły powietrzne
wymuszają milczenie swoich pracowników poprzez regulacje prawne".
Ogólnie według wielu różnych źródeł na całym świecie trwa cicha wojna
wywiadów dotycząca polityki wobec ufo. Linia podziału przebiega również
przez USA - wywiad marynarki (US Navy tak samo jak US Army ma własny
wywiad, siły powietrzne i armię - Marines) współtworzy grupę nazywaną
'Comm12', która we współpracy ze służbami innych państw stymuluje
kontrolowane przecieki dotyczące ufo i ogólnie zmierza w kierunku
ujawnienia opinii publicznej możliwie szerokiego spektrum tego zagadnienia.
215665648.005.png 215665648.006.png 215665648.007.png 215665648.008.png
 
Z kolei CIA i ich partnerzy z całego świata od handlu dragami z Afganistanu i
innych przekrętów, typu MI6, pod szyldem 'Aquarius' pracują na rzecz
zachowania status quo, w którym koncerny naftowe nadal mają miliardy
klientów i w ogóle nic się nie zmienia - bogaci nadal są bogaci, a biedni
pracują jak mrówki i wdychają spaliny. Tę linię długo reprezentowało również
powołane przez administrację Eisenhowera niejawne ciało 'Majestic-12',
chociaż ostatnio podobno odchodzą od tego wtykania głowy ludzkości w
piasek i też zaczynają jak gdyby pomału "puszczać farbę" w tej delikatnej
kwestii, a przynajmniej na to pozwalać. Niewątpliwie jednak w dalszym ciągu
wielu ludzi na szczytach władzy w USA siedzi w kieszeni tych, którym w
koszmarach śni się, że na wielkich konferencjach prasowych dziennikarze
pytają naukowców, na jakim właściwie paliwie ufo przyleciały tu z innych
gwiazd i gdzie mają te wielkie zbiorniki.
Przemysł naftowy nie chce pytań o technologie obcych - to dla nich
największe możliwe zagrożenie, dosłownie straciliby wszystko w
okamgnieniu, a rezerwy samej ropy są warte 300 bilionów dolarów - ktoś
wyłożył te pieniądze i prawdopodobnie nie byli to bezdomni z Central Parku,
tylko ludzie dla których wydać 50 mln $ na czyjąś kampanię to zwyczaj
przekazywany w rodzinie z pokolenia na pokolenie; zresztą prezydenci i tak
nie mają w tej sprawie nic do powiedzenia, oni nawet nie mogą wchodzić do
podziemnych baz - np. taki Clinton mówił w swoim otoczeniu, że "nie chce
skończyć jak Kennedy". Zresztą Tesla wynalazł co trzeba już w latach 20-tych
XX wieku, a prof. Wernher von Braun (konstruktor rakiety V2 i ojciec
amerykańskiego programu kosmicznego, twórca rakiety Saturn V, która
wyniosła lądownik z astronautami na orbitę Księżyca, a w zasadzie była
przerośniętą rakietą V2) mówił w latach 70-tych, że już wtedy mogliśmy mieć
latające samochody i świat bez spalin - tyle że taki scenariusz nie jest na
rękę tym, którzy sprzedają energię, bo wtedy nikt by już nie musiał od nich
niczego kupować i wszyscy raz-dwa "poszliby z torbami". Ale jest więcej
powodów i grup interesów stojących za utrzymywaniem zagadnienia ufo w
tajemnicy i z dala od "poważnego" obiegu. Szczególnie w USA osoby na
szczytach władzy, które zawsze chodziły do dobrych szkół i nie znają życia -
im się wydaje, że oni są światli, a zwykli ludzie głupi, prymitywni, nie
poradziliby sobie sami ze sobą, potrzebują aby ktoś nimi rządził - dlatego
"obawiają się paniki", a tak naprawdę albo sami są niedorzecznymi
paranoikami, albo to tylko taka wymówka-wkrętka dla naiwnych - typu władze
krajów takich jak nasz. Dyplomaci obawiają się reakcji państw wyznaniowych
na kilka faktów z dziedziny religioznawstwa. Władze USA obawiają się
gniewu ludzi za ukrywanie całego tematu ufo przez 60 lat i pakt z Szarymi z
1954 r. - a jednocześnie w praktyce to one decydują, kiedy cały świat zacznie
o tym mówić . Z tym, że podobno w Indiach ta sama partia (BJP), która kiedyś
zaszokowała świat uruchomieniem programu nuklearnego i wybudowaniem
arsenału rakiet - jeżeli wygrają następne wybory, to znowu nie będą się na
nikogo oglądać i ogłoszą, że kosmici tu są, nawet za cenę wykluczenia ich
215665648.001.png
kraju z niejawnej międzynarodowej współpracy. Fajnie by było, bo po co
kolejne pokolenia miałyby zostać nafaszerowane bzdurami, tak jak nas
potraktowano.
Inne ciekawe pod tym względem państwa to Brazylia i Meksyk - tam o ufo
piszą na pierwszych stronach najpoważniejsze dzienniki (w Indiach zresztą
też), normalna sprawa, nikt się z tego nie śmieje. W grudniu 2007 r. zaistniała
też ciekawa sytuacja w Japonii, kiedy w ślad za rzecznikiem rządu minister
obrony Shigeru Ishiba publicznie wyraził sensowność wprowadzenia zmian
do konstytucji na wypadek inwazji z kosmosu, a następnie wokół tego tematu
wypowiadali się inni członkowie gabinetu; przy okazji, w japońskim
parlamencie oraz ogólnokrajowych kanałach telewizji prywatnej i publicznej
była już prawda o zamachach z 11 września w Nowym Jorku - ponieważ
zginęli w nich również obywatele japońscy, a "wiele wskazuje na to, że
wyjaśnienia udzielone premierowi Koizumi'emu przez prezydenta Busha nie
były prawdziwe". Z tym, że z drugiej strony, póki co to jest podobno tak (patrz
Benjamin Fulford), że to Amerykanie zmuszają Japończyków do różnorakich
ustępstw, pod stołem grożąc kolejnymi trzęsieniami ziemi lub innymi
"naturalnymi" katastrofami - bronie pogodowe to technologia z lat 60-tych,
miały ją już wtedy i USA, i ZSRR, obecnie największa na świecie jest
instalacja HAARP na Alasce - oficjalnie badawcza.
Różne inne źródła (trochę jest na świecie tych badaczy ufo i nazbierali
materiału przez dekady): wokół Ziemi znajduje się osłona, która uniemożliwia
wejścia w atmosferę pojazdom przybywającym z kosmosu. Powstają w niej
jednak nieregularne, przypadkowe dziury, dzięki którym przejście tej bariery
staje się możliwe - ale nikt nie potrafi przewidzieć ich występowania. "Szarzy"
oficjalnie tylko starali się pomóc Amerykanom w uporaniu się z
czasoprzestrzennymi anomaliami stanowiącymi uboczny efekt 'Eksperymentu
Filadelfia' z 1943 r. (podobno prawie każdy przesłuchiwany rozbitek z
ufo przez długie lata zaczynał rozmowę od refleksji w rodzaju "Ale jesteście
porypani..!", mając na myśli tamten test z przypadkowym przejściem okrętu w
hiperprzestrzeń, w wyniku którego według Ala Bieleka powstało ryzyko
potężnej katastrofy) - a przy okazji tych wszystkich tuneli
czasoprzestrzennych umożliwili przybycie ponad 1400 gadoidom, które teraz
siedzą pod ziemią (info od Alexa Colliera z 1994 r.) i są trudne do zabicia, a
niektóre z nich wzrostem dorównują ludziom z małych planet - 7.5 metra; jak
takiego zobaczysz np. w lesie (póki co nie mają jeszcze od swojej "góry"
pozwolenia na paradowanie po deptakach, żeby nie zepsuć niespodzianki),
rozsądnie jest zejść mu z drogi - ale bez strachu, one się tym żywią i
nakręcają, dla nich to wręcz coś jak dragi: kiedy np. Szarzy porwą Cię na
spodek i już nie możesz nic zrobić, najlepiej jest myśleć o czymś od rzeczy,
wtedy ich rozczarujesz, bo na pewno liczyli na to, że naszprycują się jeszcze
dodatkowo Twoim strachem - więcej Cię nie porwą (z tym, że w ogóle w
sprawie porwania najlepiej jechać do USA, obecnie oni głównie tam operują,
skoro już mają coś na piśmie - w pierwszej połowie XX stulecia uprowadzali
215665648.002.png
przeważnie w Ameryce Południowej). Przy użyciu środków mechanicznych
(Ludzie nie potrzebują do tego maszyn) Gadoidy potrafią przenosić się w
czwartą gęstość, trochę inny wymiar, jak gdyby następny - co ciekawe, wtedy
najbardziej pozytywne osoby spośród Ziemian są dla nich w ogóle
niewidzialne, to znaczy przebywają jak gdyby w zupełnie innym paśmie
rzeczywistości; według innych źródeł one zazwyczaj sobie siedzą w tej
czwartej gęstości, dlatego ich nie widzimy, gdy pojawiają się między nami i
pożywiają się naszymi negatywnymi emocjami - strachem i agresją, albo
kiedy nami do pewnego stopnia sterują, wpływając na działanie szyszynki
- co jest szczególnie łatwe, kiedy dana osoba jest pijana; niektórzy ludzie
twierdzą, że na zasadzie widzenia aury potrafią zobaczyć takie dziwne
kształty podczepiające się do niektórych osób. Te jakby z naszego wymiaru
(? - może to te same) lubią ludzkie mięso, ale takie niezanieczyszczone
nikotyną, kofeiną ani syfem dodawanym do jedzenia - dlatego preferują
dzieci, oczywiście żywe - rzeczywiste amerykańskie władze karmią te przykre
stwory, żeby nie wychodziły na powierzchnię. Przybyły tu w ramach
współpracy rządu USA z mieszkańcami innej planety, tak że chyba nie ma
obowiązku przechodzić nad tym do porządku dziennego; dla równowagi
trzeba jednak dodać, że niektóre z nich rzekomo pochodzą z naszej planety -
kłaniają się czasy dinozaurów, to były jakby ich krowy i sarny, a według
niektórych hipotez niekiedy również przodkowie; zresztą legendy o smokach
funkcjonują od wieków na całym świecie - ich wykańczaniem zajmował się
m.in. niejaki Św. Jerzy - podobnie jak opowieści górali z Polski, Himalajów i
Oceanii o olbrzymach śpiących w górach, wszystkich kultur o spektakularnej
"magii" i dziwacznie wyglądających istotach z szuwar, z niebios, wyłażących
spod ziemi - kiedyś ludziom tak nie wtłaczano do głowy, że już wszystko
wiadomo, cały świat został rozpracowany i opisany, no i przekazywali sobie te
relacje, normalnie jak to ludzie ludziom i dziadkowie wnukom, ku pamięci;
dziś jak takiego stwora zobaczysz, to siedzisz cicho - wiadomo, każdy głupi
doskonale rozumie, że lepiej nie występować z tego typu relacją, jakoś tak
dziwnie jest skonstruowana nasza rzeczywistość, że można sobie wierzyć w
duchy, przesądy, raj, Tarota, wróżenie z ręki - ale jak tylko powiesz coś o
stworze z kosmosu, to już możesz zaczynać się martwić, co z Tobą zrobią w
przekonaniu, że tylko Ci pomagają.
Według Alexa Colliera i jego rzekomego kontaktu z Andromedanami, w
efekcie niefrasobliwych eksperymentów wokół Ziemi narobiło się kilka linii
czasu. Istnieje np. taka, w której gadoidy nigdy tu nie przybyły - tak samo jak
inna, gdzie III Rzesza trwa sobie jako imperium. Według badaczy takich jak
Marcia Schaefer czy David Wilcock, nie żyjemy w do końca identycznych
rzeczywistościach - niektóre osoby mogą w roku 2012 wylądować na planszy
z kataklizmami, podczas gdy innym woda ledwo przemoczy buty; jak sobie
pościelesz, tak przeżyjesz lub nie, cały czas stwarzamy sobie własną
rzeczywistość, oczekując jej w naszych głowach - z tym, że jeżeli sobie
zablokujesz w mózgu, że nie ma żadnych złowrogich ufo ani ryzyka
215665648.003.png
 
jakichkolwiek wydarzeń w 2012 r., to może właśnie Wszechświat będzie
starał się Ci jakoś mniej lub bardziej delikatnie zasugerować, że masz zakuty
łeb - to działa też na tej zasadzie, że dzieje się to, czego nie chcemy, liczy się
tylko to, na czym się koncentrujemy, nieważne z jakiego powodu i klimatu w
głowie zachodzi potrzeba przerabiania danej lekcji. Liczni niezależni badacze
utrzymują ponadto, że według ich źródeł, przecieków i w ogóle szczątków
kopalnych, ewolucja form życia na naszej planecie nie przebiegała w tempie
linearnym, ale w skokach co ok. 52 miliony lat, kiedy nagle pojawiały się
nowe gatunki, bardziej rozwinięte i wyrafinowane, jak gdyby z następnego
szczebla złożoności - i właśnie na tym ma polegać ów rok 2012, czy jaka
powinna być data, bo tu pomyłka może być o parę wieków - w każdym razie
Układ Słoneczny orbituje wokół centrum naszej galaktyki i co kilkadziesiąt
milionów lat może faktycznie przechodzi przez jakieś pola czy kanały energii,
dzięki którym możliwe są ciekawe przemiany, ale też np. dzieje się sporo
innych zauważalnych rzeczy - spekuluje się nawet o zmianach w sposobie
rotacji Ziemi i co do położenia biegunów, o liniach brzegowych nie
wspominając... Według Plejaran tereny o najsolidniejszych fundamentach w
skorupie ziemskiej pod kątem takich okoliczności to Peru i Australia -
podobno trzęsień też ma być sporo, zresztą ich liczba mocno wzrosła już w
ciągu ostatnich dwóch dekad, tak samo jak aktywność wulkanów.
Kubański kryzys rakietowy był tak naprawdę o to, że sowieci czuli się (i
słusznie) oszukiwani przez Amerykanów w kwestii udostępniania technologii
pochodzących z wymiany z obcymi - wcześniej Jankesi obiecali im, że będą
się uczciwie dzielić (kiedy ZSRR zagroził podpisaniem własnego traktatu), ale
w praktyce wyszło inaczej: mikroprocesory, diody LED, laser, kevlar, teflon,
hologram, światłowody, poszycia niewidzialne dla radarów - wszystko jakoś
"wynaleziono" w USA, chociaż Rosjanie chyba cały czas mieli lepszych
naukowców, skoro przodowali w dziedzinie broni pogodowych, zjawisk
paranormalnych, kontroli umysłów, konstrukcji myśliwców i łodzi podwodnych,
o czołgach i śmigłowcach nie wspominając. W dodatku wszystko to pojawiło
się w przedziale ok. 20 lat: 1950 - 1970 r.; dla porównania tempo
opracowywania innych wynalazków według współczesnej nauki: koło - 500
tys. lat, młotek - 500 tys. lat... Podczas kryzysu Kennedy dwa razy pytał się
CIA, czy to prawda, co mówią Rosjanie - i dwa razy odpowiedzieli mu, że
"nie, coś świrują bez sensu" - podobno nawet, kiedy świat dzieliło już tylko 20
minut od rozpoczęcia nuklearnej wymianki. To dlatego chciał ich potem
rozpędzić na cztery wiatry, według m.in. Williama Coopera dał im też
ultimatum, że mają rok na ujawnienie tematu ufo opinii publicznej. Oswald był
człowiekiem Hoovera, który miał mieć oko na chłopaków z CIA krążących
wokół JFK jak sępy. Hoover nie był transem, ręczy za niego m.in. Ted
Gunderson, który znał go osobiście. W dniu zamachu w Dallas Edgar Hoover
otrzymał teleks o treści "Zadrzyj z nami, to zginiesz" - to fakt raczej znany, ale
pewnie mało ciekawy; zresztą, może to tylko Lee Harvey faksował sobie z
biblioteki? Nawet Jackie mówiła przyjaciółce - która opowiedziała o tym przed
215665648.004.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin