śpiewnik Stare Dobre Małżeństwo.doc

(87 KB) Pobierz
Ach, kiedy znowu ruszą dla mnie dni

Ach, kiedy znowu ruszą dla mnie dni?

 

Minęło wiele miesięcy.                                                  D e

Ale mnie nic nie minęło;                                      G D

Czas dla mnie w miejscu przystanął;                           D e

takie jest, chłopcy, takie jest piekło                        G A D

 

Na odgłos kroków po schodach serce wciąż skacze do gardła,

Że może jednak to ona, ona - to: piękna moja zagłada.

 

        Ach, kiedy znowu ruszą dla mnie dni?               Fis GC

        Noce i dni! I pory roku                                           h

        krążyć zaczną znów Jak obieg krwi:               G D C G D

        Lato, jesień, zima wiosna -                                   Fis G0

        Do Boliwii droga prosta!                                      h G

        Wiosna, lato, jesień, zima -                                  D C G

        Nic mi się nie przypomina!                            D A A7

 

Ni żyć już można, ni umrzeć, wypłakać łzy doszczętnie;

Oddycham ledwie i z bólem,

kością mi w gardle staje powietrze

 

Czy tak już będzie i będzie, Boże mój, Boże, mój Boże.

Zawsze i wszędzie w obłędzie,

Boże mój, wbiłeś we mnie wszystkie noże!

 

        Ach, kiedy znowu ruszą dla mnie dni?

        Noce i dni! I pory roku

        krążyć zaczną znów jak obieg krwi.

        Lato, jesień, zima wiosna -

        Do Boliwii droga prosta!

        Wiosna, lato, jesień, zima -

        Nic mi się nie przypomina!

 

 

 

Błogo bardzo sławił będę ten dzień

 

Błogo bardzo sławił będę ten dzień,                              a C G a

Kiedy na nowo się narodzę,                                    C G a e G

Nawet gdy to będzie śmierci mej dzień,                        F d G a

Może jednak narodzę się wcześniej.                            F G a e G

 

Nie będzie za mną chodził mój cień,

Kiedy na nowo się narodzę,

Straszny i zwęglony, czarny mój cień;

Drzewo gromem rażone w lesie.

 

Spał będę w nocy a nie spał w dzień,

Kiedy na nowo się narodzę,

Jasny, bez demonów będzie mój sen,

Zaś na jawie nie zjedzą mnie pleśnie.

 

Pójdę bezpowrotnie daleko, hen,

Kiedy na nowo się narodzę;

Wszędzie na miłość głuchy jak pień,

Będę w sadach obrywał czereśnie

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Boże, pełen w niebie chwały

 

Boże, pełen w niebie chwały,                   G C D G

A na krzyżu - pomarniały -                            C D G

Gdzieś się skrywał i gdzieś bywał,                    h

Żem Cię nigdy nie widywał ?                           C G D

Żem Cię nigdy nie widywał ?                           G D G

 

Wiem, że w moich klęsk czeluści

Moc mnie twoja nie opuści !

Czyli razem trwamy dzielnie,

Czy też każdy z nas oddzielnie ?

Czy też każdy z nas oddzielnie ?

 

Mów, co czynisz w tej godzinie,

Kiedy dusza moja ginie ?

Czy łzę ronisz potajemną,

Czy też giniesz razem ze mną ?

Czy też giniesz razem ze mną ?

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Czarny blues o czwartej nad ranem

 

        Czwarta nad ranem                           A              E

        Może sen przyjdzie                        cis            fis

        Może mnie odwiedzisz                   D A            D E A

 

Czemu cię nie ma na odległość ręki?                              A E

Czemu mówimy do siebie listami?                               fis cis

Gdy ci to śpiewam - u mnie pełnia lata                        D A

Gdy to usłyszysz - będzie środek zimy                         D E

Czemu się budzę o czwartej nad ranem                        A E

I włosy twoje próbuję ugłaskać                                fis cis

Lecz nigdzie nie ma twoich włosów                             D A

Jest tylko blada nocna lampka                                 D E

Łysa śpiewaczka                                                             fis

Śpiewamy bluesa, bo czwarta nad ranem

Tak cicho, by nie zbudzić sąsiadów

Czajnik z gwizdkiem świruje na gazie

Myślałby kto, że rodem z Manhattanu

 

        Czwarta nad ranem...

 

Herbata czarna myśli rozjaśnia

A list twój sam się czyta

Że można go śpiewać

Za oknem mruczą bluesa

Topole z Krupniczej

I jeszcze strażak wszedł na solo

Ten z Mariackiej Wieży

Jego trąbka jak księżyc

Biegnie nad topolą

Nigdzie się jej nie spieszy

 

        Już piąta

        Może sen przyjdzie

        Może mnie odwiedzisz

 

Czasem nagle smutniejesz

 

Czasem nagle smutniejesz                     d B G

To jakby dnia ubywa                                   A a A

I nie wiem jak ci pomóc                               B g

Więc tylko proszę wybacz                              A A7

 

        Czasem łzy w twoich oczach                    d

        Na krótką chwilę zagoszczą                    B

        I nie wiem czy coś mówić                      g

        I nawet nie wiem po co                        A A7

 

Puszczam więc wtedy latawce

Ze śmiechu mego śmieszne

I znowu dnia przybywa

Powietrze staje się lżejsze

 

        I lżejsza staje się wędrówka

        Z plecakiem coraz cięższym

        Nad domem przysiadła tęcza

        Na nieba niebieskiej gałęzi

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Gdziekolwiek

 

Gdziekolwiek jesteś                                 G a

Wyjdź za bramę !                              C G

Idź na pola,                                  a C

Słysz wołanie !                               G

To ja wołam                                   a C G

 

Gdziekolwiek jestem,

To mnie nie ma.

Jest maligna,

Bo cię nie ma.

Jest pustynia.

 

Gdziekolwiek jesteś,

To cię nie ma.

Jest maligna,

Bo mnie nie ma.

Jest pustynia.

 

Gdziekolwiek jestem,

Tam ty jesteś

Tak jesteśmy

Jak milczenie

Po tej pieśni.

 

Jak dwa jabłka

Na czereśni.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Gloria

 

Chwała najsampierw komu                          G e

Komu gloria na wysokościach ?                      G a C D G G7

Chwała najsampierw tobie                              C D

Trawo przychylna każdemu                              e

Kraino na dół od Edenu                                C D C

Gloria! Gloria!                                                     D G

 

Chwała tobie, słońce odyńcu ty samotny

Co wstajesz rano z trzęsawisk nocnych

I w góry bieżysz, w niebo sam się wzbijasz

I chmury czarne białym kłem przebijasz

I to wszystko bezkrwawo - brawo, brawo

I to wszystko złociste i nikogo nie boli

Gloria! Gloria in excelsis soli!

 

Z słońcem pochwalonym teraz pędźmy razem

Na nim, na odyńcu, galopujmy dalej

Chwała tobie wietrze wieczny ty młodziku

Sieroto świata, ulubieńcze losu

Od złego ratuj i kąkoli w zbożu

Łagodnie kołysz tych co są na morzu

Gloria! Gloria in excelsis soli!

 

Z słońcem pochwalonym teraz pędźmy społem

Na nim, na odyńcu, galopujmy polem

Chwała wam ptaszki śpiewające

Chwała wam ryby pluskające

Chwała wam zające na łące zakochane w biedronce

Chwała wam: zimy, wiosny, lata i jesienie

Chwała temu co bez gniewu idzie

Poprzez śniegi, deszcze, blaski oraz cienie

W piersi pod koszulą - całe jego mienie

Gloria! Gloria!

 

 

Jest już za późno, nie jest za późno

 

Jeszcze zdążymy w dżungli ludzkości siebie odnaleźć,  C d C

Tęskność zawrotna przybliża nas.                                F C d

Zbiegną się wreszcie tory sieroce naszych dwóch planet,

Cudnie spokrewnią się ciała nam.

 

        Jest już za późno!                                      e

        Nie jest za późno!                                    F

        Jest już za późno!                                    e

        Nie jest za późno!                                    F ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin