Państwowy Instytut Wydawniczy Warszawa 1985
Zientara Benedykt - Świt narodów europejskich
Powstawanie świadomości narodowej na obszarze Europy pokarolińskiej
Opracowanie map JERZY STRZELCZYK
Indeksy zestawił TADEUSZ NÓW AKOWSKI
Okładkę, obwolutę i strony tytułowe projektował ANDRZEJ-LUDWIK WŁOSZCZYNSKI
!
Copyright by Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1985
ISBN 83-06-01158-9
PRZEDMOWA
Książka, którą oddaję obecnie z pewnym wahaniem w ręce Czytelnika, ma już długą i zawiłą historię. Nie wchodząc w jej szczegóły, wyjaśnię owo wahanie. Mianowicie w pierwotnym zamiarze miał to być popularny zarys rozwoju średniowiecznej świadomości narodowej w Europie Zachodniej, mający spełnić dwa cele: uporządkować znany materiał na ten temat i stworzyć tło dla planowanych przeze mnie badań nad rozwojem świadomości narodowej w Europie środkowej oraz zapoznać Czytelnika polskiego z nie znanymi u nas, a ciekawymi i aktualnymi problemami.
W ciągu dwunastu lat pracy nad zagadnieniami świadomości narodowej w średniowieczu okazało się, że są one bardzo skomplikowane, a zebranie niezbędnej literatury — jeśli się nie chce poprzestać na podsumowaniu kilku standardowych prac — przekracza możliwości polskiego historyka. Zrezygnowałem więc z objęcia badaniami całej Europy zachodniej i południowo-zachodniej, pogłębiając za to analizę rozwoju więzi etnicznych w krajach powstałych z rozpadu monarchii frankijskiej, która stała się punktem wyjścia moich rozważań. Sięgnąłem wstecz, by przyjrzeć się wszystkim królestwom germańskim, zbudowanym na gruzach imperium zachodniorzymskiego; niektóre problemy starałem się ponownie zbadać sięgając do źródeł i analizując wypowiedzi uczestników omawianych procesów. Zamknąłem badania w zasadzie na wieku XIII, kiedy średniowieczna świadomość narodowa uzyskała już na ogół wyrazistą postać. W przypadku Włoch trzeba było zakończyć rozważania omówieniem twórczości Dantego, w której widać zaczątki renesansowej włoskiej świadomości narodowej, a zarazem odbicie zawiłych dróg rozwoju świadomości mieszkańców Półwyspu Apenińskiego w poprzednich stuleciach.
Starałem się wykazać, że rozwój świadomości narodowej nie stanowił ciągłej linii wstępującej i nie wzrastał stale od pierwszych zaczątków aż do pełnego rozkwitu w XIX i XX wieku. Przeciwnie, badania pozwoliły zaobserwować wiele nie urzeczywistnionych możliwości rozwoju narodów nie istniejących dzisiaj, a także okresów załamania, osłabienia
6 Przedmowa
świadomości narodów, które ostatecznie utrzymały się przy istnieniu; ukazały procesy łączenia i rozdzielania się jednolitych wielkich społeczności na mniejsze grupy etniczne, z czasem wchodzące na drogę przekształcania się w samodzielne narody. Analiza różnych grup etnicznych i terytorialnych ujawniła też trudności w odróżnieniu świadomości plemiennej od narodowej, patriotyzmu dzielnicowego od narodowego.
Bardzo trudno było mi zrezygnować z wciągnięcia do moich rozważań Anglii, Szkocji i Walii z ich skomplikowanymi i przeplatającymi się więziami etnicznymi, językowymi i państwowymi, a także krajów Hiszpanii z ich rodzącymi się wśród wojen reconquisty więziami narodowymi, kontrastującymi z tradycją gockiej jedności, stanowiącej zarówno punkt wyjścia, jak idealny cel dla realizacji w przyszłości. Niestety, zarówno trudności w zebraniu literatury, jak wyczerpująca się, i tak już nadużyta, cierpliwość Wydawnictwa nie pozwoliły mi ukończyć kwerendy w tych zakresach.
Wypada jeszcze ostrzec Czytelnika, że obraz, jaki tu otrzymuje, jest niepełny i dyskusyjny. Niepełny — bo książka została oparta, mimo wysiłków autora, na materiale nie pozbawionym luk, na niepełnej znajomości poglądów dotychczasowych badaczy. Dyskusyjny — bo procesy zachodzące w świadomości szczególnie trudno poddają się badaniom nawet we współczesności; tym trudniej uznać za pewne i udowodnione tezy oparte na przypadkowych wypowiedziach niektórych świadków przeszłości (wywodzących się zresztą z bardzo ograniczonego kręgu ludzi) i na specyficznej interpretacji wydarzeń historycznych. Zwłaszcza związki przyczynowe między wydarzeniami politycznymi a zjawiskami z zakresu świadomości muszą pozostać hipotetyczne.
Dotychczasowe prace zajmujące się problematyką świadomości narodowej w szerszych ramach czasowych poprzestawały dość często na doborze cytatów z kronik i innych utworów literackich, świadczących o świadomości lub resentymentach narodowych ich autorów. Zbyt rzadko wiązano ten materiał źródłowy z konkretną sytuacją społeczną i polityczną, w jakiej owe słowa napisano. Dlatego w niniejszej pracy starałem się, aby to tło społeczno-polityczne było w każdym przypadku wystarczająco wyraźne, choć oczywiście nie mogłem na tych kartach dać pełnego wykładu historii politycznej i społecznej opracowywanego okresu.
Starałem się przedstawiać problemy, którym książka została poświęcona, w sposób dostępny nie tylko wąskiemu kręgowi mediewistów, ale i szerszej wykształconej publiczności, wychodząc z założenia, że zagadnienie genezy narodów wzbudza także dziś powszechne zainteresowanie. Dlatego znajdzie tu Czytelnik wiele spraw i wiele tekstów powszechnie znanych wśród mediewistów, którzy mogą je uznać za zbędne powtarzanie tego, co już dawno wiadome. Sądzę jednak, że przy całościowym
Przedmowa 7
przedstawianiu problemów powtórzenia takie są konieczne, kiedy chce się uniknąć luk i zarysować całość zagadnienia.
Przypisy zostały ograniczone do cytatów; literaturę (tylko najważniejszą) podaję przy każdym z rozdziałów. Z przykrością muszę stwierdzić, że przy tych ograniczeniach nie w pełni będę mógł oddać sprawiedliwość wszystkim badaczom dawniejszym i nowszym, którzy w bezpośredni lub pośredni sposób wpłynęli na ukształtowanie przedstawionych w tej książce poglądów. Zawdzięczam im czasem wskazanie właściwego kierunku rozumowania, czasem zaś — spowodowanie wewnętrznego sprzeciwu wobec ich tez, płodniejszego często od kontynuacji cudzej drogi. Z wdzięcznością więc wspominam prace Alfreda Dove, Marcelego Handelsmana, Johana Huizingi, Ernsta M. Kantorowicza, Paula Kirna, Hansa Kohna, Eugena Lemberga, Ferdinanda Lota i Stanisława Ossowskiego. Ze współczesnych muszę wymienić Arno Borsta, Józefa Chlebowczyka, Aleksandra Gieysztora, Frantiśka Grausa, Hansa Dietricha Kahla, Wiktora J. Kozłowa, Waltera Schlesingera, Jeno Szucsa, Karla Ferdinanda Wernera. Z niektórymi z nich miałem możność przedyskutować pewne problemy. Wiele zawdzięczam też rozmowom z nie wymienionymi wyżej przyjaciółmi: Bronisławem Geremkiem i Klausem Zernackiem, a także dyskusjom w Warszawie, Frankfurcie n.Menem, Giessen i Marburgu.
Warszawa, sierpień 1980
7. WSTĘP
j
ii:
1. EUROPA ŚREDNIOWIECZNA: WIEŻA BABEL CZY ZGODNY CHÓR?
Trzecia część świata, bracia, nazywa się Europą::: Pełna rozlicznych ludów, językiem, nazwą, a także-obyczajami różnych, religią i kultem odmiennych.11
Tak charakteryzował nasz kontynent nie znany z imienia autor epopei staroniemieckiej, zwykle określanej od imienia bohatera tytułem Walth— arius. Piszący w X wieku mnich uznał za główną cechę Europy różnorodność jej mieszkańców, tworzącą w tej części świata konglomerat licznych ludów.
Zjawisko to od dawna intrygowało europejskich ludzi pióra. Od dawna — to znaczy od czasu wielkich wędrówek ludów u schyłku starożytności. Przedtem problem ludów i języków przedstawiał się zgoła inaczej: świat dzielił się na Imperium Rzymskie, zamieszkane przez ludzi cywilizowanych, posługujących się językiem greckim lub łacińskim, i resztę,, której różnojęzycznych mieszkańców nazywano barbarzyńcami. Sytuacja, zmieniła się, kiedy barbarzyńcy przełamali granice imperium, aby znaleźć dla siebie miejsce przy ognisku cywilizacji. Wschodnia część Imperium, ocalona z katastrofy, odcięła się od reszty, zalanej przez przybyszów z północy; „ognisko cywilizacji” przygasło, a z połączenia obcych i miejscowych elementów zaczęły się rozwijać nowe społeczeństwa — już nie w ramach całości imperium, ale w granicach z wolna kształtujących się nowych państw.
Kościelni myśliciele na ogół uznawali rozbicie ludzkości na tworzące-się narody za nieszczęście. To pycha ludzka spowodowała, że Bóg rozdzielił ludzi i pomieszał im języki. Biblijna opowieść o budowie wieży Babel, której twórcy chcieli sięgnąć nieba, stworzyła możliwość wyjaśnienia różnic między społeczeństwami ludzkimi.2 Obliczono, że rozpędzając ludzi na wszystkie strony świata, Bóg dał im siedemdziesiąt dwa języki;, z tych siedemdziesięciu dwóch wspólnot językowych powstały później liczniejsze jeszcze narody — gentes lub nationes: każdy żyjący osobno* i nie rozumiejący innych.3 Ale Kościół stanowił dla zbłąkanej ludzkości symbol nadziei: jak przy budowie wieży Babel rozdzielił ludzi i uniemożliwił im porozumienie, tak w dzień Zielonych Świątek, zsyłając Ducha Sw. na apostołów i uczniów Chrystusa (których też miało być siedemdziesięciu dwóch!), dał im moc nauczania we wszystkich językach.4 Mimo* więc istnienia nadal rozbicia językowego powstała możliwość przywrócę—
10
I. Wstęp
nią pierwotnej jedności — jedności wspólnej wiary i wspólnych celów chrześcijaństwa.
Taka jedność w różnorodności nie wystarczała wielu potomkom Rzymian, obserwującym zanik znajomości uniwersalnego do niedawna języka łacińskiego. Tęsknota za utraconą jednością nurtuje całe średniowiecze, zwłaszcza pod piórem najwybitniejszych intelektualistów kościelnych, tkwiących przez swe wykształcenie w starożytnej kulturze łacińskiej. Miłośnik antyku z czasów Karola Wielkiego, Frank Hrabanus Mau-rus (zm. 856), z czasem arcybiskup moguncki, pisał do jednego z uczonych przyjaciół: „Nie powinny istnieć różnice spowodowane różnorodnością narodów, albowiem jeden jest Kościół katolicki, rozprzestrzeniony na cały świat.” 5 Poglądy jego odpowiadały uniwersalistycznym tendencjom cesarstwa karolińskiego, które kazało się modlić poddanym, „aby ludy, rozproszone przez rozdzielenie języków, za sprawą Niebios zostały zjednoczone do jedności wyznawania Twego Imienia”.6 Intelektualiści karolińscy z upodobaniem używali terminu „Europa” dla określenia tej nowej wspólnoty, której trwałego zjednoczenia pragnęli. Kronikarz hiszpański użył dla określenia walczących z muzułmanami rycerzy Karola Młota określenia „Europenses” — Europejczycy. Kiedy zanikną w X wieku elementy wspólnoty karolińskiej, pojawi się wkrótce nowe hasło jedności chrześcijańskiej — w zjednoczonej pod egidą cesarza lub papieża „Christianitas”. W tej różnojęzycznej wspólnocie łacina, używana na co dzień w kontaktach międzynarodowych nie tylko przez kler, łacina żywa, stanowiła jeden z głównych elementów jedności, dzięki któremu wszystkich zachodnich chrześcijan określano nazwą „Latini” — Łacinnicy. U progu XII wieku francuski poeta łaciński Balderyk z Bourgueil (zm. 1130) marzył, „aby cały świat mówił jakby jednym językiem”.7
Ale wśród przedstawicieli nowych ludów, sięgających po pióro, wielu było takich, którzy rozbicia ludzkości nie uznawali za nieszczęście. Anglik Będą zwany Czcigodnym (zm. 735) pisał, że ludy i języki jednoczą się w Kościele — mistycznym ciele Chrystusa — tworząc nie jeden głos, ale harmonię.8 Powołując się na niego, Normandczyk Goscelin z St. Ber-tin, działający u schyłku XI wieku w Anglii (zm. po 1100), porównywał tę wielość i rozmaitość do różnobarwności kwiatów w wieńcu i drogich kamieni w naszyjniku Matki-Kościoła; mimo różnobrzmiących języków stanowią one głosy składające się na wspólny śpiew.9 Podobnie odniósł się do zagadnienia różnic języków inny Anglik, Jan z Salisbury (zm. 1180).10 Najdalej w pochwale różnorodności poszedł armeński kronikarz z XIII w. Wardan Areveltsi (zm. ok. 1270), który uznał pomieszanie języków budowniczych wieży Babel za Boskie dobrodziejstwo. Na miejsce prymitywnego pierwotnego języka wytworzyły się pełne finezji i swoistego czaru języki narodowe: delikatny grecki, pełen mocy rzymski, gro-
2. Co to znaczy: naród?
11
źny huński, błagalny syryjski, bujny perski, uroczy alański, zabawny gocki, głęboko brzmiący egipski, szczebiotliwy indyjski oraz słodki, ozdobny i pełen wyrazu ormiański.11
W tym pięknym zestawieniu, które nie zawiera ani jednego negatywnego określenia, które nie obraża żadnego z wymienionych ludów, choć z największą miłością mówi o języku ojczystym kronikarza, odbija się jedna strona pogłębiania się różnic narodowych. Drugą stronę stanowi wzrost antagonizmów etnicznych; jego przejawem są pojawiające się równocześnie i roznoszone przez wędrownych studentów po Europie uszczypliwe lub wręcz obraźliwe charakterystyki różnych ludów, w których zazwyczaj najostrzej oceniano wady najbliższych sąsiadów, a same dodatnie cechy upatrywano we własnym narodzie opowiadającego (lub przepisującego tekst, który z reguły wprowadzał do niego zmiany). Od tych sąsiedzkich niechęci, pogłębianych przez realne konflikty polityczne, prowadziła droga do powstania wzajemnej wrogości — i oto dowiadujemy się od kronikarzy, że Francuzi są odwiecznymi wrogami Niemców i Anglików, Niemcy — Francuzów, Polaków, Czechów, a niekiedy i Włochów itd. Wzajemne oskarżenia zapełniają coraz częściej karty średniowiecznej historiografii i publicystyki, przeplatając się z hasłami zniszczenia lub wytępienia przeciwników. Średniowieczny uniwersalizm, jednolita „Christianitas” rozpadała się coraz wyraźniej na narody i narodowe państwa, których sprzeczne wzajemne interesy wysuwały się na pierwszy plan, kiedy wspólnota chrześcijańska coraz bardziej przechodziła do sfery frazesów, maskujących właściwe cele.
Mimo że fakty te są powszechnie znane każdemu czytelnikowi podręcznika historii, istnieją wciąż wątpliwości co do początków narodów europejskich i ich świadomości narodowej. Znaczna część uczonych w ogóle neguje istnienie narodów w średniowieczu, powołując się na panujący w tym okresie partykularyzm, nad którym było wprawdzie miejsce dla uniwersalizmu chrześcijańskiego, ale brakowało pośredniego stopnia — wspólnoty narodowej. Przyczyną rozbieżności jest w znacznej mierze chaos terminologiczny. Zanim więc przejdziemy do przedstawienia rozwoju struktur etnicznych społeczeństw średniowiecznych, musimy zastanowić się, co to jest naród — jako słowo i jako pojęcie — jak przedstawiały się odpowiednie terminy i pojęcia ludzi średniowiecza i jak one wyglądają we współczesnej terminologii naukowej.
2. CO TO ZNACZY: NARÓD?
Wszystkie próby zdefiniowania narodu są zgodne w stwierdzaniu, że jest to wspólnota ludzka. Ale na tym zgodność się kończy. Różnice zdań są tak wielkie, że niektórzy badacze problemu w ogóle rezygnują z de-
finicji. Jeden z najwybitniejszych badaczy problemów narodowych Hans Kohn stwierdził bezradnie: „Jego dokładne określenie pojęciowe jest niemożliwe. Narodowość jest historycznym i politycznym pojęciem, a słowa «naród» i «narodowość» przeżyły już niemało zmian znaczeniowych.”1 Podobnie znakomity socjolog polski Stanisław Ossowski zauważył, że „dyskusje o tym, jakie zewnętrzne własności są konieczne i wystarczające do tego, by grupę społeczną nazwać narodem, są jałowe”.2
Trudności związane z definicją narodu wywodzą się z dwu głównych przyczyn. Pierwszą jest niedoskonałość terminologii, związanej z całością problematyki narodowej. Słowa „naród”, „plemię”, „narodowość”, „lud”, używane dla określenia różnych wspólnot etnicznych, same mają bogatą przeszłość historyczną: nie zostały wymyślone przez uczonych, lecz żyły przez tysiące lat w ustach ludzi nie szukających precyzji terminologicznej. W dodatku nie tylko granice pojęć związanych z tymi terminami są zatarte, ale słowa o tej samej genezie mogą w różnych środowiskach i kontekstach historycznych nabrać różnego znaczenia. Zajmiemy się jeszcze tą sprawą bliżej.
Drugą przyczynę kłopotów z definicją narodu ukazał niedawno zmarły wybitny socjolog polski, Józef Chałasiński: „Ta wieloznaczność ma źródło nie w gabinetach logików i metodologów, ale w praktycznym życiu politycznym, w ruchach społecznych, które posługują się tym terminem w różnym sensie, odpowiednio do swoich potrzeb.” 3 Przynależność uczonego do konkretnego ugrupowania politycznego czy sympatyzowanie z danym kierunkiem politycznym decydowało często o wyborze tej lub innej definicji narodu; tym bardziej dotyczyło to polityków, często występujących z rozprawami o charakterze teoretycznym.
Jerzy Wiatr, który w swym dziele Naród i państwo sporządził cenne zestawienie poglądów licznych uczonych i polityków na temat pojęcia narodu i jego cech charakterystycznych, podzielił zebrane przez siebie definicje na dwie grupy. W jednej umieścił definicje poszukujące „obiektywnych więzi, tworzących naród”, w drugiej zaś wysuwające na plan pierwszy „świadomościową stronę więzi narodowej”. Podkreślił przy tym, że socjologia marksistowska znajduje się w pierwszej grupie, ponieważ jej przedstawiciele „wyraźnie kładą nacisk na obiektywne czynniki więzi narodowej i w tych kategoriach definiują naród”.
Zaraz potem jednak, osłabiając tę klasyfikację, dodał, że „samo przeciwstawienie obiektywnej i subiektywnej więzi narodowej uznać trzeba za sztuczne”, by wreszcie jeszcze dalej dodać, że świadomość narodowa jest „empirycznym świadectwem uformowania się narodu”.4
Wydaje się, że i tutaj, jak w wielu innych cennych skądinąd pracach, tkwi pewne nieporozumienie. Wszyscy badacze zgadzają się, że naród jest historycznie ukształtowaną i obiektywnie istniejącą wspólnotą ludzką.
13
Natomiast czynniki tworzące tę wspólnotę i różniące ją od innych rodzajów więzi społecznej są różne. Bardzo interesująco określił je czeski badacz Miroslav Hroch: „Czynniki te nie są od siebie wyizolowane, pozostają we wzajemnym związku, przy czym [...] kombinacja, struktura poszczególnych typów stosunków, łączących poszczególne narody, a nawet ten sam naród na różnych stopniach rozwoju, mogą się znacznie różnić. [...] Możliwe jest zastępowanie jednego typu stosunków przez inne; niektóre mogą (w poszczególnych okresach) odgrywać ważniejszą, inne [...] bardziej podrzędną rolę. Każdy z tych typów stosunków mógł okresowo albo na stałe zejść na drugi plan i inny typ mógł w tej lub innej formie przejąć jego funkcję w dziele tworzenia narodu.” 6 Na tym polega właśnie zdaniem tego autora różnorodność form rozwoju poszczególnych narodów.
Niezależnie jednak od tego zespołu różnych więzi, formujących naród, dopiero istnienie świadomości narodowej decyduje o jego istnieniu. Pas-quale Mancini, jeden z pierwszych naukowych badaczy pojęcia narodu, ujął to obrazowo. Wspomniany zespół więzi to „bezwładna materia, zdolna do życia, której jednak nie ożywiono jeszcze tchnieniem życia”; tym tchnieniem zaś, „Boskim dopełnieniem powstania narodu”, jest świadomość narodowa.6’
Wszystkie „obiektywne” definicje narodu są więc zestawieniami warunków potrzebnych do powstania narodu. Najważniejsze z tych warunków to wspólne terytorium i wspólny język. Pierwsze jest niezbędne zarówno do nawiązania stosunków między ludźmi, dążącymi do ściślejszego współżycia, jak też do stworzenia pojęcia „ojczyzny”, terytorium narodowego, uważanego przez naród za naturalne miejsce pobytu, przedmiot miłości, uwielbienia, tęsknoty. Drugi odgrywa rolę w różnych stadiach rozwoju wspólnoty narodowej: na pewno w stadium początkowym, gdy pomaga odgraniczyć „swoich” od „obcych”, często w konfliktach z obcojęzycznymi wrogami zewnętrznymi. Język może być na dalszych etapach rozwoju zastąpiony przez inne typy więzi, jeśli tworzą one wystarczająco silne podstawy pod wspólnotę interesów ludności różnojęzycznej: tak powstały różnojęzyczne wspólnoty narodowe średniowiecznych Niderlandczyków, nowożytnych Belgów, a także Szwajcarów; również w polskiej Rzeczypospolitej szlacheckiej i w dawnej monarchii węgierskiej językowe różnice nie przeszkadzały w uformowaniu się silnej wspólnej świadomości narodowej, ograniczonej co prawda głównie do szlachty. Narody wielojęzyczne są jednak mniej zwarte i bardziej podatne na działanie odśrodkowe niż jednojęzyczne; stąd tendencje do ujednolicenia językowego, popierane przez państwo narodowe z różnym powodzeniem.
Do tych podstawowych warunków powstania narodu dodaje się zwykle dalsze, innego już charakteru: wspólną kulturę, obyczaje, układ psy-
14
15-
chiczny, wspólnotę gospodarczą. Są to cechy charakteryzujące naród, ale także inne grupy etniczne, regionalne, zawodowe, które nie istniały przed zaczęciem formowania się narodu, ale rozwijały się wraz z nim w ciągu dziejów. Właśnie wspólne losy, wspólna historia jest głównym sprawcą powstania i scentralizowania narodu: im dłuższa historia, tym trwalszy naród. Wspomnienia wspólnie przeżytych triumfów i wspólnie doznanych klęsk, ofiar złożonych wspólnie dla wspólnego dobra, pragnienie odzyskania dawnej wspólnej — prawdziwej czy legendarnej — świetności lub utrzymania obecnej potęgi — to najważniejszy element świadomości narodowej.7 Wspólna historia właśnie — obok języka — ukształtowała odrębne cechy kultury narodowej, z czasem coraz bardziej rozwiniętej w twórczości artystycznej, literackiej, naukowej; ona też — historia — sprawiła, że długotrwałe specyficzne warunki życia, kultura, dobre i złe losy ukształtowały niepowtarzalne cechy zbiorowej psychiki danego narodu.
Tu trzeba się rozprawić z jednym fikcyjnym czynnikiem, mającym zdecydować o odrębności narodowej, mianowicie z rzekomym wspólnym pochodzeniem i fizycznym podobieństwem członków narodu, wypływającym ze wspólnej krwi płynącej w ich żyłach czy podobnego zespołu genów, dziedziczonych po przodkach. Ujmowanie narodu jako swego rodzaju grupy krewniaczej tkwi oczywiście głęboko w przeszłości i sięga genezy świadomości etnicznej. Samo słowo „naród” pochodzi od czasownika „narodzić się” i jeszcze w mazowieckich kręgach sądowych XV wieku oznaczało potomstwo; podobna jest geneza łacińskich wyrazów „na-tio” (od nascor, naści — rodzić się) i „gens” (od gigno, -erę — rodzić), które w średniowieczu były używane dla określenia narodów; jak wiadomo, słowo „natio” jest pierwowzorem słów Nation, nacion, nazione, na-cija, używanych dziś w różnych językach europejskich.
Starożytne i średniowieczne plemiona uważały się za potomków mitycznego wspólnego przodka i ten mit wspólnego pochodzenia, ważny element świadomości, do którego nieraz przyjdzie nam jeszcze powrócić, został przeniesiony na formujące się we wspólnotę — pod egidą panującego plemienia — narody. Mit ten upadłby, jak tyle innych, gdyby nie został odrodzony w XIX wieku przez socjologów przenoszących do badań nad społeczeństwem teorię ewolucjonizmu biologicznego (Herbert Spencer). „Naukowość” teorii o organicznym, biologicznym pochodzeniu narodów złudziła nie tylko naszych pozytywistów (Władysław Kozłow-ski, Aleksander Swiętochowski, Bolesław Prus), ale i wielu marksistów (Otto Bauer), którzy wywodzili charakter narodowy poszczególnych ludów z cech fizycznych i psychicznych odziedziczonych po przodkach. Dodajmy na marginesie, że teoria ta, w powiązaniu z pewnymi twierdzeniami ówczesnych antropologów, posłużyła do stworzenia osławionej nauki
Artura Gobineau i Houstona Stewarta Chamberlaina o nierówności ras,, którą z kolei wykorzystał hitleryzm jako podstawę tezy o predyspozycji narodu niemieckiego do panowania nad światem i konieczności wytępienia „ras zdegenerowanych”.8
W historycznym kształtowaniu się narodów szczególnie doniosłą rolę; odegrało państwo. Ono stanowiło ramy tworzenia narodu, których nie mogło dać ani terytorium (nawet wyraźnie wyznaczone przez „granice^ naturalne”), ani wspólnota językowa. Tej zresztą nie było, gdy z gęstwy struktur plemiennych drogą stopniowego uzyskiwania hegemonii, a następnie panowania przez najpotężniejsze plemię, bądź też drogą najazdu,, tworzyło się państwo. Istniały tylko mniej lub bardziej zbliżone dialekty plemienne. Dopiero w ramach państw ukształtowały się jednolite języki, narodowe: język dworu i grupy urzędniczej stawał się wzorcem poprawności, do którego naginały się dialekty; pojawienie się literatury w tym. języku, zwłaszcza literatury szeroko się rozchodzącej, umacniało jego panującą pozycję.
Państwo, głosząc konieczność lojalności poddanych i organizując różne-więzi, łączące mieszkańców ze swym symbolem — dynastią, potrafiło, zazwyczaj mobilizować ich uczucia wokół swych celów, zwłaszcza gdy chodziło o walkę z obcym pod względem języka i obyczajów nieprzyjacielem. Rolę dynastii przejęli później przedstawiciele stanów uprzywilejowanych jako rzecznicy narodu, aby — począwszy od Wielkiej Rewolucji Francuskiej — przekazać pod naciskiem mas ludowych władzę nowym wyłonionym przez nie elitom.
Ten rozwój, charakterystyczny dla Francji, Anglii i kilku innych państw zachodnioeuropejskich, wytworzył typ narodu zwany od czasów F. J. Neumanna9 „narodem państwowym” (Staatsnation). Ale podobnie przebiegały pierwsze etapy rozwoju narodów w Europie środkowej i wschodniej, zanim powstanie wielojęzycznych imperiów nie wprowadziło tam rozbieżności między granicami terytoriów państwowych i językowych; nadto części składowe tych imperiów nie zatraciły poczucia własnej odrębności i kultywowały własne tradycje historyczne (Litwar Ukraina, Czechy, Chorwacja). Na przełomie XVIII i XIX w., w momencie pogłębienia świadomości narodowej i ogarnięcia przez nią mas ludowych,, wielojęzyczne państwa ujrzały się zagrożone przez ruchy emancypacyjne tych pozbawionych państwowości narodów, których główną więzią były: język, kultura i tradycja historyczna. Nazwano je więc „narodami kulturowymi” (Kulturnationen). Spośród nich wyróżniano takie, które miały tradycje własnej państwowości („narody historyczne”), i takie,, które sztucznie dopiero tę tradycję historyczną sobie tworzyły, niejednokrotnie brutalnie fałszując historię dla celów narodowych i tworząc mity wokół legendarnych bohaterów. Tym nauka europejska przez długi
•czas odmawiała miana narodów, określając je jako „ludy” lub „narodowości”.
Warto przy tej okazji omówić jeszcze jedno pojęcie, używane często w nauce i pożyteczne w badaniach nad późnym średniowieczem i począt-
Jtami czasów nowożytnych, mianowicie pojęcie „narodu politycznego”. Wytworzona w średniowieczu elita, stanowiąca świadomą część narodu, uzyskawszy w przedstawicielstwach stanowych wpływ na losy państwa, zaczęła się uważać za właściwego rzecznika narodu, a często za naród tout court. Szczególnie jaskrawe formy przybrała ta uzurpacja w krajach,
.gdzie szlachta usunęła inne stany z przedstawicielstwa stanowego i, ograniczając drastycznie rolę króla, uzyskała monopol władzy w państwie (Polska, Węgry). Powstało tam pojęcie „narodu szlacheckiego” obejmują-
•cego szlachtę różnego pochodzenia i języka, a usuwającego poza nawias narodu chłopów i mieszczan. Dla uzasadnienia tej teorii służyła lansowana przez publicystów XVI i XVII w. teza o odmiennym pochodzeniu etnicznym szlachty i plebejów: ci ostatni mieli być ludnością tubylczą, w
• określonym czasie podbitą przez „naród panów”, np. tzw. Sarmatów (czyli szlachtę polską). Inne teorie wyjaśniały usunięcie chłopów za nawias narodu ich rzekomą odmową (oczywiście w „niepamiętnych czadach”) wzięcia udziału w obronie ojczyzny. Za tę niesolidarność i tchórzostwo zostali ukarani degradacją z członków narodu — w jego sługi. Teorie te stały się od okresu oświecenia przedmiotem krytyki zwolenników bardziej demokratycznej interpretacji pojęcia narodu.
Państwo było jednym z najważniejszych czynników kształtowania narodu, ale przez samo swe istnienie narodu jeszcze nie tworzyło: istniały :i istnieją liczne państwa, które są skupionymi pod jedną władzą terytoriami i odłamami ludów, nie dającymi się zintegrować. W wypadku połączenia w jednym państwie ludów o długich, bogatych i odmiennych własnych tradycjach integracyjna działalność państwa napotyka szcze-,-gólne trudności i kończy się fiaskiem nieraz nawet po wielu pokoleniach.
Dopiero istnienie świadomości narodowej dokumentuje istnienie narodu. Świadomość narodowa jest niezwykle trudna do zdefiniowania, ponieważ składa się z zespołu uczuć i wyobrażeń, charakterystycznych ‘także dla przywiązania ludzi do innych wspólnot (religijnych, państwowych, klasowych, partyjnych etc.). Nic też dziwnego, że znany współczesny badacz nacjonalizmu Eugen Lemberg łączył pod tym terminem wszystkie typy „intensywnego oddania jednostek na rzecz ponadindywi-
•dualnej instancji”.10 Oczywiście taka zbyt ogólna definicja niewiele pomaga w rozwikłaniu istoty świadomości narodowej.
W skład świadomości narodowej musi wchodzić świadomość odrębności od przedstawicieli innych narodów, połączona w przeszłości, a czasem a dziś z wiarą we wspólne pochodzenie członków narodu, a więc ich po-
17
krewieństwo. Ze świadomością własnej odrębności wiąże się przekonanie o specjalnych wartościach własnego narodu, co przechodzi często w dumę narodową lub nawet pogardę dla innych narodów, przede wszystkim sąsiednich (z którymi najczęściej dochodzi do konfliktów) lub stojących na niższym stopniu rozwoju kulturalnego. Duma czy poczucie wyższości łączy się często z przekonaniem o specjalnej misji dziejowej, pełnionej przez własny naród wobec Boga czy ludzkości: szczególnie jaskrawo wystąpiło ono w mesjanizmie żydowskim Starego Testamentu i w polskim mesjanizmie XIX w., ale nie brakło tego przekonania ani angielskim zdobywcom kolonii, ani niemieckim szowinistom okresu II Cesarstwa czy III Rzeszy. Przekonanie o wartościach własnej historii, szeroko pojętej kultury narodowej, obyczajów przenosi się także na symbole narodu: króla czy koronę jako symbol państwa („święta” korona św. Stefana na Węgrzech), godło państwa, sztandar, hymn narodowy. Wreszcie całość tych dyspozycji uczuciowych powoduje, że jednostka skłonna jest poświęcić swe prywatne cele dla tej zbiorowości, włącznie z ofiarą życia.
Podczas gdy wymienione tu uczucia mogą być skierowane także ku innym obiektom (religii, klasie, partii), to specjalnie charakterystyczne dla uczuć narodowych jest przeniesienie przywiązania do grupy ludzkiej, zwanej narodem, na terytorium narodowe, zwane ojczyzną. Więź uczuciowa z ojczyzną zachowana była również przez tych członków narodu czy nawet całe narody, które zmuszone były ją opuścić, jak to widać na przykładzie rozproszonych po świecie Żydów lub Ormian, zachowujących przywiązanie do starej ojczyzny (zwykle nigdy nie widzianej). Każdy też naród zmierza do tego, aby swą ojczyznę przetworzyć we własne niepodległe państwo, gdyż dopiero we własnym państwie uzyskuje pełne możliwości rozwoju. Posiadanemu już państwu stara się zapewnić potęgę i poważanie wśród innych narodów.
Przywiązanie do ojczyzny nie jest charakterystyczne jedynie dla świadomości narodowej: dotyczy ono także mniejszych wspólnot lokalnych (patriotyzmy lokalne miast starożytności i średniowiecza, regionów i dzielnic, często prowadzące do krwawej rywalizacji), a nawet ponadnarodowych (przywiązanie Europejczyków do swego kontynentu).
Świadomość narodowa jest jednym z typów świadomości etnicznej. Naród, jako kategoria historyczna, rozwinął się z poprzedzających go wspólnot etnicznych, a rozwój jego przebiegał różne fazy, w których wprawdzie nie zmieniał się typ świadomości, ale zmianom ulegał zasięg społeczny tej świadomości. W związku z tym pojawiło się zagadnienie rozgraniczenia narodu od poprzedzających go typów wspólnoty etnicznej. Chodzi tu przede wszystkim o plemię, najstarszą wspólnotę etniczną, uważaną zazwyczaj za kolejny etap rozwoju społeczności wywodzącej się ze związków krewniaczych. Jednak badania Reinharda Wenskusa i Hen-
2 — B. Zientara
18
19
ryka Łowmiańskiego nad plemionami germańskimi i słowiańskimi starożytności i wczesnego średniowiecza udowodniły, że plemię było organizacją polityczną złożoną z elementów różnorodnego pochodzenia, a przekonanie o wspólnym pochodzeniu było mitem, stworzonym dla podtrzymania jedności. n Różnice między strukturą plemienia i narodu zostaną zbadane w dalszej partii książki.
Znaczna część uczonych używa wieloznacznego terminu „narodowość” dla określenia etapu pośredniego między plemieniem a narodem nowoczesnym. Ich zdaniem dopiero od chwili ogarnięcia świadomością narodową wszystkich warstw społecznych można mówić o powstaniu narodu, a proces ten zaczyna się od rewolucji angielskiej w Wielkiej Brytanii i od Wielkiej Rewolucji Francuskiej na kontynencie. W osobnej pracy starałem się udowodnić, że różnice między uformowanymi wówczas narodami nowoczesnymi a wcześniejszymi etapami więzi narodowej są raczej ilościowe niż jakościowe i nie pozwalają na zaprzeczenie istnienia narodów przed XVIII wiekiem.12 Niniejsza książka dostarczy materiału ilustrującego siłę i zakres więzi narodowej w średniowieczu. Tu zwracam tylko jeszcze raz uwagę na fakt, że termin „narodowość” używany jest jednocześnie w bardzo licznych znaczeniach i wprowadzenie go dla o-kreślenia „narodu przedkapitalistycznego” nie ułatwia zrozumienia procesów narodotwórczych, lecz powiększa zamęt istniejący w tej dziedzinie badań.
Po usunięciu terminu „narodowość” pojęcia „narodu” i „plemienia” nabierają walorów konkretności. Nie ma takich walorów pojęcie „lud” — również często używane dla określenia różnych typów wspólnot etnicznych. Jest to pojęcie wieloznaczne, mające bogatą historię, odpowiednik łacińskiego „populus”, który przeszedł do nowożytnych języków europejskich z pewnymi odchyleniami znaczeniowymi, głównie dla o-kreślenia niższych warstw społecznych.
W językach słowiańskich lud (czes. lid) określa zwykle również niższe warstwy społeczne; ale w języku polskim „lud” może oznaczać także zbiorowości etniczne, zwłaszcza na niższych stopniach cywilizacji (stąd ludoznawstwo jako synonim etnografii). Brak analogicznego słowa w języku rosyjskim i w językach południowosłowiańskich zastąpiła specyficzna ewolucja znaczenia słowa „naród”, które ograniczyło w zasadzie swój zasięg do mas ludowych, choć czasem bywa używane także w sensie narodu jako zbiorowości politycznej: w terminologii naukowej wkroczył tu zapożyczony termin „nacija”. W języku czeskim „lid” oznacza tylko masy ludowe; brak liczby mnogiej uniemożliwia tu przejęcie innych znaczeń.1!>
Podobną drogę, jak rosyjski „naród”, przebył niemiecki termin „Volk”.14 W najstarszych tekstach występuje w znaczeniu oddziału wojska; później
określa także grupy ludzi, najpierw — powiązane jakimiś wspólnymi więziami, później — ludzi w ogóle. Pochodnym od pierwszego z tych dwu znaczeń jest wariant rozwinięty w tłumaczeniach tekstów biblijnych, oznaczający zbiorowość ludzi wyróżniających się od innych pochodzeniem, językiem lub przynależnością do organizacji politycznej — plemiennej, państwowej: odpowiednik łacińskiej „gens” lub „natio”. Taki rozwój terminu oznaczającego wojsko w kierunku pojęcia plemienia, przede wszystkim w jego politycznym sensie, nie jest niczym dziwnym; wszak plemię w sensie politycznym w okresie starogermańskim — to „lud pod bronią”. Dlatego w późnoantycznych tekstach greckich często używano dla określenia plemion germańskich (i w ogóle barbarzyńskich) terminu „stratos”, oznaczającego wojsko.
W późniejszym okresie jednak „Volk” staje się odpowiednikiem „plebs” — nie oznacza wszystkich członków narodu, ale niższe jego warstwy: rządzonych — w przeciwieństwie do rządzących. Pogłębiają to znaczenie stereotypowe połączenia tego rzeczownika z pejoratywnymi przymiotnikami: „das einfaltige Volk” (prosty lud) „das unverstandige Volk” (ciemny lud), „das gemeine Volk” (pospolity lud). Tak przedstawiała się sytuacja w XVIII w., kiedy rozpoczęło się ponowne „uszlachetnianie” słowa „Volk”, najpierw dzięki zainteresowaniu się pisarzy twórczością ludową, jako skarbnicą wartości narodowych. Demokraci XIX w. przeciwstawiali „Volk”, jako trzon narodu, warstwom uprzywilejowanym: ideałem ich stało się utożsamianie mas ludowych z narodem, czyli „Volk” = „Nation”. W XX wieku stał się jednak „Volk” w interpretacji rasistowskiej trzonem narodu w innym znaczeniu: jako od wieków trwająca i przekazująca z krwią germańskie cechy rasowe rdzenna część narodu, w przeciwieństwie do obcych rasowo elementów, wchłoniętych przez naród niemiecki, które zanieczyszczają krew i zmieniają w negatywnym kierunku cechy narodowe.
Mimo mglistości termin lud (naród, peuple, people, Volk itd.) cieszy się dużym powodzeniem w publicystyce i literaturze naukowej, ponieważ...
dana2