Mate Set - Rozdział 3.pdf

(106 KB) Pobierz
390690730 UNPDF
Rozdzia 3
ł
Mika miotała się i przynajmniej po raz pięćdziesiąty spojrzała na
zegarek. Usłyszała jak samochód zatrzymuje się przed frontem jej domu i
podeszła do frontowego okna. Chwyciła za zasłonę, odsunęła ją i
obserwowała mężczyznę, który wysiadał z czarnego Jeepa. Zamknęła oczy i
wypuściła powietrze z płuc ze świstem. Do diabła nie możliwe, żeby miała
pecha. Otworzyła oczy. Tak, mam cholernego pecha. Seksowny dowód szedł
w jej stronę.
–Sukinsyn – zaklnęła. Puściła zasłonę, przemaszerowała przez pokój w
stronę frontowych drzwi i odsunęła zasuwę, otworzyła drzwi. Jej
spojrzenie zatrzymało się na mężczyźnie idącym chodnikiem,
niosącym walizkę. - Jesteś ochotnikiem?
Ciemny wzrok Grady'ego Harrisa przeszywał ją gdy wchodził po trzech
stopniach jej frontowych drzwi. Nie wyglądał na szczęśliwego – Nie,
zostałem powołany ponieważ nie gapiłem się na Twoje cycki jak pozostała
trójka.
Zeszła mu z drogi, natychmiast spostrzegła, że wygląda na o wiele wyższego
w świetle dnia. Wyglądał również na większego gdy swobodnie wszedł.
Zawahała się i po chwili zamknęła i zablokowała drzwi by stawić czoła
mężczyźnie, który oznaczył ją wczorajszej nocu w swój oh- jakże-
niecodzienny sposób. Stanął po środku jej salonu, obrzucając go
spojrzeniem. Oddych ciężko a jego usta wykrzywiły się w grymasie.
–Jeśli powiesz mu co się stało ostatniej nocy zapali się jak cholerny
lont.
–Nie chrzań.
–Powiedziałaś mu cokolwiek?
Mika pokręciła głową – Czy wyglądam na głupią według Ciebie?
–Wiedziałaś o niebezpieczeństwie i wyszłaś mimo wszystko. Gdybym
nie usłyszał Twojego krzyku i nie uratował Twojego tyłka przed tymi
czterema szczeniakami, nie oddychałabyś dzisiaj. W świetle tych
spraw, naprawdę chcesz mnie pytać czy wyglądasz na głupią?
–Nikt mi nie powiedział o sezonie parowania. Jak chore to jest?
Pierwszy raz o tym słyszałam. Zazwyczaj wychodzę w nocy i nigdy
przedtem nie wpakowałam się w kłopoty.
Grady uniósł brwi – O co chodzi z tą bójką w barze, o której wspomniano?
–To nie była moja wina.
–Co się stało? - głośno upuścił swoją torbę na drewnianą podłogę.
Mika skrzywiła się gdy skrzyżowała ręce na piersi. - Zeszłego roku poszłam
do baru i pewnien dupek chciał się za bardzo zaprzyjaźnić. Poczułam się
obrażona i powiedziałam, żeby się odwalił. Uniósł pięść by mnie uderzyć a
inny mężczyzna zdecydował się go powstrzymać. Obydwaj przyszli z
kumplami więc przemieniło się to w burdę.
–Czy byłaś ubrana tak jak dzisiaj?
–Cholera. Minnie ostrzegła mnie co on planuje. Powiedziała mi, że jeśli
wszyscy meżczyźni będą patrzeć na moje ciało, wujek nie wyznaczy mi
opiekuna, po prostu upewniłam się, że każdy będzie patrzył.
–Najprawdopodobniej też bym się patrzył, poza tym, że w takim szkou
kiedy uświadomiłem sobie kim jesteś i nie mogłem oderwać oczu od
Twojej twarzy dopóki szok nie minął. - jego głos się zniżył – Jeśli on si
ę dowie co się stało między nami równie dobrze sam mogę mu podać
moje jaja na srebrnej tacy. Powinnaś mi była powiedzieć kim jesteś
ostatniej nocy. Jestem wściekły.
–Powiedziałam to tym czetem meżczyznom a oni do diabła nie wiedzieli
kim jest mój wujek, kiedy wspomniałam, że jestem pod jego opieką.
Nie podziałało na nich, więc stwierdziłam, że nie zadziała na Ciebie.
Wybacz, ale do cholery zejdź ze mnie.
–Mogłaś powiedzieć nie.
Musiała zamknąć usta, które opadły – Nie musiałeś po mnie przychodzić.
Patrzyli się na siebie – Wszystko co mogłaś zrobić to powiedzieć nie.
–Szczerze mówią powiedziałam, ale powiedziałeś mi bym się zamknęła.
–Nie powiedziałem dosłownie, żebyś się zamknęła.
–Mniej więcej. Stało się. Dobrze, że wzięłam prysznic gdy wróciłam do
domu, huh? Uprałam także swoje ubrania, więc nic nie jest już
oznaczone. Nikt oprócz Ciebie i mnie nie wiem cos się stało.
Jego ramiona się odprężyły – Nie masz zamiaru powiedzieć Omarowi?
–Czy wyglądam na...? Nieważne. Uważasz, że jestem głupia. Załapałam
to. Nie zamierzam mu nic powiedzieć na temat zeszłej nocy. To nie
była tylko pogróżka kiedy powiedział, że przełoży mnie przez swoje
cholerne kolano. Ostatni raz kiedy mnie zbił miałam dwadzieścia pięć
lat. Nie mogłam uwierzyć, że prawie odpażył mi tyłek.
Uśmiech pojawił się na ustach mężczyzny – Co zrobiłaś by na to zasłużyć?
–Zasłużyłam – odwróciła się do niego – Nie zamierzam Ci powiedzieć.
Utknęliśmy razem dopóki nie pojawi się Twoje zastępstwo. Pokój
gościnny to pierwsze drzwi na końcu korytarza po prawej stronie,
więc będziemy się unikać nawzajem. Wybieram się do sklepu
spożywczego.
–Nie beze mnie – westchnął – Mam rozkać trzymać Cie przy swoim
boku przez cały czas co oznacza, że nie wybierasz się nigdzie beze
mnie – zamilkł – I nie ma żadnego zastępstwa. Jestem w tym,
kochanie. Twojemu wujkowi nie podobał się sposób w jaki Ci faceci
patrzyli na Twoje ciało więc jestem na służbie dopóki nie opuścisz
miasta. Kiedy to nastąpi? Muszę odstawić swoje życie.
–Niewiarygodne – wymamrotała – Przyjechałam dopiero wczoraj i będę
tu jeszcze przez dwa tygodnie. Utknęła z Tobą na tak długo? Przez
cały czas?
Skinął głową. Jego ciemne oczy wyglądały na zimne i złe – Taki jest plan.
–Świetnie. No cóż, nie możesz mnie mieć cały czas przy swoim boku.
–To są moje rozkazy i mam zamiar ich przestrzegać.
–Nie będziesz mnie obserwował jak śpię i do diabła, na pewno nie
bedziesz za mną podążał do łazienki.
Jego wzrok przesunął się po jej ciele powoli. Zobaczyła, że zatrzymał się na
jej puście potem znowu na jej biodrach dopóki jego spojrzenie nie
poczerwieniało – Jesteś mi dłużna. To sezon parowania a ja nie jestem
odporny. Dzięki za Twoje złe wyczucie czasu, będę jedynym wolnym
samcem, który nikgo nie przeleci. Przynajmniej tyle możesz dla mnie zrobić,
pozwalając mi patrzeć jak bierzesz prysznic. Wizualne bodźce będą mile
widziane odkąd będę musiał sam sobie ulżyć.
–Zboczeniec – syknęła – Za cholerę nie ma mowy.
Delikatny uśmiech wykrzywił jego usta – Zobaczymy.
–Zobacz to – wykrzyczała. Okręciła się i pognała do kuchni – Mnie
odchodzącą.
Miał nerwy, by się nie zaśmiać – Idę się rozpakować i wtedy pójdziemy do
sklepu.
Mika dymiła gdy chwyciła za telefon i wykręciła numer doMinnie.
–Domyślam się, że się pojawił.
–Co wiesz na temat tego dupka? - Mika utrzymywała swój głos niskim.
–Jest Ochroniarzem. Pamiętasz kim oni są?
–Przypomnij mi.
–Kopie tyłki, to właśnie to znaczy. Jest skurczybykiem najgorszego
gatunku. Osobista uwaga, to dobry facet, który jest lojalny jak
cholera wobec stada i ma swój honor. Słyszałam, że jest boski w
łóżku. Wzięłabym go na próbną jazdę gdybym była dwadzieścia lat
młodasz i nie zakochana.
–To bardzo pomocne, odkąd usłyszałam tą pogróżkę o kastracji od
wujka Omara.
Minnie zachichotała – Sarkazm po prostu wypadł Ci z ust. Okay. On jest
nieślubnym dzieckiem Elroya.
Mika była w szoku. Elroy jest Alfą stada ale nie udźwignął tej funkcji w
stadzie. Scedował ją na wujka Omara. Elroy i Omar są najlepszymi
przyjaciółmi i zostali razem wychowani. Wiedziała, że Elroy ma czterech
synów, ale nigdy nie miała okazji ich poznać od kiedy wujke Omar stał się
tak opiekuńczy wobec niej. Mógł kontrolować całe stadą włacznie z tą
czwórką.
–Jeden z czterech?
–Nie – głos Minnie złagodniał – Urodził się zanim Elroy sparował się z
Eve, miał krótki związek z człowiekiem i ona urodziła Grady'ego. Elroy
nie widział o chłopcu dopóki kobieta nie pojawiła się kiedy Grady miał
dziesięć lat. Nie wiedziała czym był Elroy dopóki Grady nie zaczął się
zmieniać. Spanikowała za pierwszym razem gdy jej syn porósł
włosami. Wtedy przywiozła Elroy'owi syna. Ledwie podeszła do drzwi ,
powiedziała Elroy'owi by wziął syna i porzuciła Grady'ego na
schodach. Eve to cholernie nie pasowało i nie chciała wpuścić
Grady'ego do swojego domu. Wiem, ze ona jest suką alfa, ale ta
kobieta jest bez serca. To nie była wina Grady'ego, że urodziła go inna
kobieta, ale sprawiła, że Elroy oddał na wychowanie Grady'ego innej
rodzinie ze stada. Miał ciężkie dorastanie, Mika, więc odpuść mu.
Okazał się dobrym człowiekiem pomimo jego gównianego dzieciństwa.
Elroy uznał go i jego synowie także, ale Eve jest koszmarna jeśli
chodzi o Grady'ego. Wciąż nie ma pozwolenie na wejścia do jej domu i
przebywania blisko niej i schodzi mu z drogi by go unikać.
Mika oparła się o ladę – Ale to popieprzone.
–Jest. Treaz ma tą gównianią pracę by Cię ochraniać, bez obrazy. Ma
bar do prowadzenia ale najwyraźniej utknął w Twoim domu i ucierpi
na tym jego interes. Starałam się to powiedzieć Omarowi, że to jest
głupie, ale nie słuchał mnie.
–Bar?
Zgłoś jeśli naruszono regulamin