Private Practice [03x05] Strange Bedfellows.txt

(35 KB) Pobierz
00:00:08:Sam blokuje moje|przyłšczenie się do praktyki.
00:00:10:- Sam nie blokuje.|- Proszę cię. Violet jest wszystko jedno
00:00:13:i uczyniłaby partnerem nawet Godzillę,|Addison powiedziałaby mi to prosto w oczy.
00:00:16:Skoro spłaciłam ciebie,|byłby głupi, blokujšc mnie.
00:00:19:- Pozostaje Sam.|- Wszyscy sš bardzo zajęci.
00:00:21:- Nie mielimy czasu o tym porozmawiać.|- Jeste mojš wtyczkš.
00:00:25:Wypróbuj swoje sztuczki.
00:00:29:Chcesz się pobawić|w pytona w lesie?
00:00:31:Bardzo powoli teraz wstanę.|Mogłaby mnie pucić?
00:00:35:- Naprawdę tego chcesz?|- Nie, daj spokój. Jestem spóniony.
00:00:41:Chcę tego, Cooper.
00:00:42:Chcę przyłšczyć się|do praktyki.
00:00:48:Muszę ić.
00:00:50:Jest ci teraz niedobrze,|ale po prostu usišdziesz na miejscu
00:00:52:i będziesz patrzeć|prosto na prokuratora.
00:00:54:Tylko na niego.|Ja tak zrobiłam.
00:00:57:Nie musisz tego robić,|jeli nie chcesz.
00:00:59:Nie, chcę.
00:01:15:Violet Turner.
00:01:24:Przepraszam za spónienie.
00:01:39:Proszę podnieć|prawš rękę.
00:01:40:Czy przysięga pani|mówić prawdę i tylko prawdę?
00:01:52:Dr Turner...
00:01:54:Zwykle odpowiadamy: tak.
00:02:08:Nie mogę tego zrobić.
00:02:11:Nie mogę.
00:02:19:Private Practice|Sezon 3. Odcinek 5.
00:02:26:- Jakie wieci z procesu?|- Nie, jeszcze nie.
00:02:29:Violet będzie składać|zeznania cały dzień.
00:02:31:Dostałam odpowied|od Stana Parsonsa.
00:02:34:- No i?|- Jest mu dobrze tam, gdzie jest.
00:02:37:Stan naprawdę by tu pasował.|Możemy zatrudnić innego ortopedę.
00:02:40:Tak, w tym momencie|moglibymy zatrudnić kogokolwiek.
00:02:43:Słuchaj, a może...|Po prostu próbuję być otwarta.
00:02:46:A może po prostu...|zdecydujemy się na Charlotte?
00:02:49:Nie mylisz poważnie,|że ona mogłaby tu pasować.
00:02:52:Jest wykwalifikowana, ma znajomoci,|ma specjalizację, której nam brakuje.
00:02:58:Co się stało?|Czemu wróciła?
00:03:05:Odmówiła zeznań.
00:03:07:- Próbowalicie z niš o tym rozmawiać?|- Ja próbowałem.
00:03:10:Ona potrzebuje wsparcia,|Cooper. To trudne.
00:03:12:Wiem, że to trudne i wspieram jš,|ale ona nie chce ze mnš o tym rozmawiać.
00:03:15:Ze mnš też nie,|ani z Pete'em,
00:03:19:więc wyglšda na to,|że teraz wasza kolej.
00:03:22:Jeli nie chce rozmawiać z nimi,|nie będzie też rozmawiać ze mnš.
00:03:26:Co ty tu robisz, do cholery?
00:03:28:Powiedzieli nam,|że odeszła z praktyki.
00:03:31:Przyrzekli nam,|że odejdziesz z praktyki.
00:03:33:- Okłamalicie nas!|- Zoe, mylisz się.
00:03:36:Już tu nie pracuję.
00:03:39:Spieprzyła naszš implementację,|a potem zmusiła nas,
00:03:41:żebymy nosiły nie swoje dzieci.
00:03:43:- Przepraszam. Po prostu usišd.|- Mam wysokie cinienie.
00:03:45:- Dlatego tu jestecie?|- Ja jestem umówiona.
00:03:48:Nasz lekarz uważa,|że co może być nie tak z dzieckiem.
00:03:51:- Z którym?|- Z moim. Przepraszam.
00:03:53:Z dzieckiem, które noszę.|Z jej synem.
00:03:55:Czasami to bywa mylšce.
00:03:57:Dr Carey powiedział, że potrzebujemy|konsultacji chirurgicznej.
00:04:00:Polecał nam tylko ciebie.
00:04:02:Amelia, skoro tu jeste,|sprawdzimy twoje cinienie krwi.
00:04:05:Zoe, może wejdziesz?
00:04:11:Przepraszam, że wybuchłam.
00:04:13:Mylałam, że ze wszystkim|się pogodziłam, ale było ciężko.
00:04:17:Moja cišża, cišża Amelii,|a potem spotkanie Naomi... Ja po prostu...
00:04:24:- Co jest nie tak, prawda?|- Daj mi chwilkę.
00:04:26:- Dr Carey odpierał wszystkie moje pytania.|- Nie będę tego robić.
00:04:32:O mój Boże.|Co to jest?
00:04:34:To potworniak, rodzaj guza.
00:04:36:Czasami, kiedy komórki macierzyste|różnicujš się w chrzšstkę,
00:04:39:koci lub ciało, kończš w miejscu,|do którego nie należš.
00:04:42:W tym wypadku guz|jest na tyle duży,
00:04:45:że odcinka dziecku dopływ krwi.
00:04:47:Chciałabym operować,|oddzielić guz od płodu.
00:04:51:- Dzięki temu wyzdrowieje?|- To nie takie proste.
00:04:53:Czasami to działa.|Czasami się nie udaje.
00:04:56:Ale bez operacji dziecko umrze.
00:04:58:To ostatni embrion|Amelii, więc...
00:05:00:Muszę ci powiedzieć,|że jeli wykonam operację,
00:05:03:będę musiała przekłuć macicę.
00:05:05:Czasami może to wpłynšć na twojš zdolnoć|do utrzymania kolejnych cišż.
00:05:08:Wiem, że to okropna decyzja.|Będziesz chciała o tym porozmawiać z mężem
00:05:12:- i z Ameliš.|- Nie. Martin odszedł.
00:05:15:Nigdy nie podobało mu się|to noszenie nie swoich dzieci.
00:05:18:I nie zrozumiał więzi|pomiędzy mnš a Ameliš.
00:05:21:To jest tak, że...
00:05:23:dwoje dzieci|należy do nas obu.
00:05:28:Nie mogę tego zrobić.
00:05:30:Martin wróci, a zawsze|chcielimy mieć dużš rodzinę.
00:05:34:Po prostu nie mogę.
00:05:36:Więc zalecam przerwanie cišży.
00:05:40:Mój Boże. Jak poradzi sobie|z tym Amelia?
00:05:43:Jeli nic nie zrobimy,|umrze w macicy?
00:05:50:Mylę, że powinnam pozwolić,|by tak się stało i wspierać Amelię.
00:05:54:Nie chcę, by mylała,|że się poddałam.
00:05:57:Mylę, że lepiej dla niej,|by mylała, że taka jest wola Boga,
00:06:00:- kiedykolwiek by się to nie stało.|- To dziecko Amelii.
00:06:02:- Ma prawo wiedzieć.|- Jest w moim ciele,
00:06:04:a ja jestem pani pacjentkš.|Nie może jej pani powiedzieć bez mojej zgody.
00:06:07:Nie może jej pani powiedzieć.
00:06:12:Wyglšdasz, jakby kto cię skopał.
00:06:14:- Rozmawiała znowu z Violet?|- Nie, ja...
00:06:17:Przypomnij mi, żebym nigdy więcej|nie szła na górę.
00:06:21:Nie, nie rozmawiałam z Violet.|Nie wiedziałam, co jej powiedzieć.
00:06:24:- Masz zamiar robić do niej kolejne podejcie?|- Nie. Skończyłem.
00:06:27:Próbowałem. Naciskałem.|Nie mam na niš żadnego wpływu.
00:06:31:Więc jeli chce pozwolić|wywinšć się z tego Katie...
00:06:33:Katie się z tego nie wywinie.
00:06:36:Nie, ale obrona|powoła ekspertów,
00:06:39:- którzy orzeknš, że była psychicznie chora.|- A nie była?
00:06:41:Niewinna z powodu niepoczytalnoci|znaczy niewinna, a Katie jest winna.
00:06:44:Pół roku u czubków,|jakie lekki, trochę terapii
00:06:47:po tym, co zrobiła?|To nie do przyjęcia.
00:06:49:Nie wiesz, jak długo to potrwa.
00:06:50:- Mogłaby tam przebywać latami.|- Zeznawałem jako wiadek
00:06:53:i powiedziałem im|o ranie, o krwi,
00:06:56:o zniknięciu dziecka,|jak mylałem, że Violet nie żyje.
00:06:58:Ale jeli Violet nie powie|sędziom, jak to było,
00:07:01:jeli nie usłyszš tego od niej...
00:07:03:Ale jeli Violet|będzie przechodzić traumę...
00:07:06:Wtedy dalej będzie|tkwić w miejscu.
00:07:09:Już nigdy nie będzie sobš.
00:07:11:A ja nadal będę miał syna,
00:07:13:którego matki nie stać na to,|by się o niego troszczyć.
00:07:17:Omija jš wszystko.
00:07:21:Dwięki, które wydaje,|kiedy się umiecha.
00:07:23:Sposób, w jaki jego oczy|próbujš ogarnšć na raz cały wiat.
00:07:27:- Potrzebuje trochę czasu.|- Może go mieć tyle, ile zechce.
00:07:30:Ja skończyłem.
00:07:36:- Cooper ci to zlecił?|- Wszyscy się o ciebie martwimy.
00:07:39:Jakie to ma znaczenie,|czy będę zeznawać czy nie?
00:07:41:Dlaczego mam tam siedzieć|i znowu to przeżywać?
00:07:43:Dlaczego to mnie ma najbardziej|zależeć na ukaraniu Katie?
00:07:46:- Nie chodzi o Katie, ale o ciebie.|- Racja. Chodzi o mnie.
00:07:49:Więc siedzenie tam po 8, 10 godzin dziennie|i zeznawanie przy gapišcej się na mnie Katie?
00:07:52:To jak przeżywanie tego|jeszcze raz od poczštku.
00:07:55:Czy i tak tego nie robisz?
00:07:56:I czy psychiatrzy nie mówiš,|że dobrze jest rozmawiać?
00:08:02:- Co tam wiedzš psychiatrzy...|- Wiem, że konfrontacja z niš byłaby trudna.
00:08:06:Przebywanie z niš|na jednej planecie jest trudne.
00:08:09:Moglibymy się zrzucić|i wykupić jej wycieczkę
00:08:11:do stacji kosmicznej,|w jednš stronę.
00:08:13:Pewnie dostalibymy zniżkę,|jeli to tylko w jednš stronę, co?
00:08:17:Dr Turner, kto do pani.
00:08:19:- Kto to?|- Pan Kent.
00:08:21:Polecił przekazać,|że jest ojcem Katie.
00:08:23:Mogłaby nam pani dać chwilę?
00:08:27:W porzšdku, Violet.
00:08:29:Gdyby miała pacjenta w tej sytuacji,
00:08:32:poradziłaby mu|się z tym zmierzyć czy uciekać?
00:08:37:Widzisz to krzesło?
00:08:39:Będę na nim siedział.
00:08:40:Jeli będziesz potrzebować pomocy, spojrzysz na mnie,|mrugniesz, a ja przybędę na ratunek.
00:08:47:Nadal możesz mrugać, prawda?
00:08:49:Możesz...
00:08:59:Kiedy dr Wilder zeznawał...
00:09:02:Co znalazł...|Słyszeć...
00:09:06:To przerażajšce.|Nie wiem, jak paniš przepraszać.
00:09:20:Pomogła jej pani.
00:09:22:Gdyby to była prawda,|nie siedziałby pan tutaj.
00:09:26:Nie, nie mogła przestać|mówić o pani,
00:09:29:jak to pani po prostu wiedziała.
00:09:32:Wiedziała pani,|że pragnęła tylko dziecka
00:09:38:i że nie chciała|dłużej chorować.
00:09:42:Powiedziała mi,|że będę z niej dumny.
00:09:44:Powiedziała: "Zobaczysz, tato.|Będę taka jak mama".
00:09:53:Jeli ławnicy|wylš jš do więzienia,
00:09:55:zniknie.
00:09:57:Choroba zje jš żywcem.
00:10:01:Dlaczego pan tu jest?
00:10:03:Katie chce się z paniš zobaczyć.|Chce z paniš porozmawiać.
00:10:07:Mówi, że jest pani|jedynš osobš, która rozumie.
00:10:20:- Violet rozmawiała z tobš?|- Tak, mylę, że była gotowa.
00:10:22:Ale z tobš?
00:10:24:Chcesz słyszeć,|co powiedziała czy nie?
00:10:27:Nie chce zeznawać, bo jest przerażona tym,|że będzie musiała stanšć twarzš w twarz z Katie.
00:10:30:- To ma być odkrycie?|- Przerwano nam.
00:10:33:Pojawił się ojciec Katie.
00:10:35:Po co? Czego chciał?
00:10:37:Nie wiem, ale kiedy wyszedł,|ukryła się w damskiej toalecie.
00:10:40:- Masz chwilę?|- Tak. Za chwilę.
00:10:43:Mówiłam do Sama.
00:10:45:- Włanie jestemy w trakcie...|- To potrwa tylko chwilę.
00:10:52:Jestem cholernie dobrym lekarzem|z rozbudowanš bazš pacjentów
00:10:55:i, jak już mówiłam,|mam wietne pomysły na poszerzenie jej.
00:10:57:Mam pienišdze na wykup udziałów.|Jestem szefem personelu w St. Ambrose,
00:...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin