Zdrada na imprezie integracyjnej.pdf

(1564 KB) Pobierz
708128996 UNPDF
Zdrada na imprezie integracyjnej
Firmowe imprezy integracyjne doczekały się złej sławy: nic tylko pijaństwo, rozpusta i zdrady. I
nawet jeśli jest w tym dużo przesady, to jak mówi stare przysłowie - okazja czyni złodzieja.
Niejeden wyjazd z daleka od domu, gdzie jest luźna atmosfera, dyskretny pokój hotelowy, a alkohol
leje się strumieniami, skończył się rozwodem.
708128996.006.png 708128996.007.png
Mirka do dziś nie ma pojęcia, jak jej mąż dowiedział się, że zdradziła go z kolegą z pracy. Domyśla
się, że od samego kochanka. Powiedziała mu, że idąc z nim do łóżka popełniła błąd, że chce
walczyć o swoje małżeństwo i rodzinę. Może ostatnio nie działo się w nim najlepiej, ale o rozstaniu
też nie myślała. Prosiła kolegę z pracy, żeby nie niszczył jej życia, ale on mówił, że się zakochał, że
dwójkę jej dzieci będzie wychowywał jak swoje. Dziś Mirka żałuje, że w ogóle pojechała na tę
imprezę integracyjną do Barcelony.
Kaja nie może się pozbierać po tym, jak jej chłopak tuż przed ślubem powiedział, że przespał się z
sekretarką szefa, że tylko raz, że przeprasza i błaga o wybaczenie. Kaja nie je, nie śpi, nie ma
motywacji do życia. Mógł jej tego nie mówić, wolałaby żyć w nieświadomości, bo przebaczyć nie
umie. Ale on nie chciał wspólnego życia zaczynać od kłamstwa.
Ania odetchnęła z ulgą, kiedy rozpadło się jej małżeństwo. Nie mieli dzieci, za to coraz częściej nie
mogli na siebie patrzeć. On siedział przed telewizorem, a ona z książką w łóżku, w oddzielnych
pokojach. Żadnemu z nich nie starczyło jednak odwagi zakończyć tego związku. Ale kiedy jej
biurowy romans nabrał rumieńców greckiego słońca, już nie było po co ciągnąć nieudanego
małżeństwa.
708128996.008.png 708128996.009.png
Imprezy integracyjne dla Mirki, chłopaków Kai i Ani stały się łatwą okazją do zdrady. Izabela
Kielczyk, psycholog biznesu i coach zauważa, że w statystycznie ponad połowa Polaków przyznaje
się do przygody miłosnej właśnie na wyjazdach integracyjnych. Dlaczego tak się dzieje?
- Praca zawodowa stała się dla nas głównym celem życia, który coraz bardziej pochłania, coraz
więcej godzin w niej spędzamy, czasem nawet poświęcamy jej weekendy. Przy czym często
pracujemy pod presją, w ciągłym stresie. Na wyjazdach integracyjnych szukamy prostych
sposobów na odreagowanie napięć zawodowych. Wspólna zabawa, tańce i przede wszystkim
alkohol pomagają nam się rozluźnić, a wtedy łatwiej "pójść na całość". Szukamy w przygodnym
seksie odprężenia, zapomnienia, ale także odrobiny ciepła, serdeczności i intymności – wyjaśnia
Izabela Kielczyk.
Życie jak w Madrycie
Wyjazdowe imprezy integracyjne to domena dużych firm, które stać na wydatek tysięcy złotych na
kilkudniowe wakacje dla wszystkich pracowników, często w odległych zakątkach świata. W
niektórych firmach są kulminacyjnym punktem roku, o którym mówi się długo przed i długo po
wyjeździe. Z założenia mają stworzyć okazję do zgrania się zespołu, zidentyfikowania z firmą.
Stanowią także nagrodę za ciężką pracę. W efekcie ludzie mają być jeszcze bardziej oddani i
jeszcze ciężej pracować. Często jednak integracja znacznie wykracza poza kontakty zawodowe. A
warunki do tego są idealne.
–Niestety zdarza się, że integracja na wyjeździe polega na wspólnej libacji i szaleństwach do
708128996.001.png 708128996.002.png
białego rana. Elegancki hotel, kolacja, dyskoteka, romantyczna sceneria, dużo bezpłatnego
alkoholu czyni okazję do poluzowania zasad i zabawy "na całego". Nieobce staje się wtedy
powiedzenie: "Pracujesz na maksa, baw się na maksa", a szef dolewający wódki i
zachęcający do szalonej zabawy, jasno daje do zrozumienia pracownikom, że nie
obowiązują żadne zasady. I tak rano w basenie pływają majtki pani Ani, a planujący ślub
kierownik marketingu budzi się w łóżku pani Kasi, która miesiąc temu wyszła za mąż –
mówi Izabela Kielczyk.
Mirka była mężatką z 14-letnim stażem i dwójką dzieci. Przenieśli się do Warszawy z małej
miejscowości, gdzie kisili się u jej teściów. Marzyła im się dobra praca i własne mieszkanie. Ona po
ekonomii nie miała czego szukać w rodzinnej mieścinie. Jej mąż prowadzi firmę meblarską, której
większość klientów pochodzi z Warszawy. Tutaj oboje ciężko pracowali, ale w pięć lat spłacili
połowę dużego mieszkania na Mokotowie, stać ich było na jadanie w restauracjach i wakacje za
granicą dla całej rodziny. Tylko na przyjemności było coraz mniej czasu. Zdarzało się, że w
weekendy chcieli już tylko wyspać się, pochodzić w piżamach, nigdzie nie pędzić, nic nie robić.
708128996.003.png
- Prawie się nie widywaliśmy, mówiliśmy tylko o dzieciach i zakupach. To musiało się skończyć
kryzysem, ale niekoniecznie rozstaniem – żali się Mirka.
Barcelona to miasto jak marzenie, nigdy wcześniej tam nie była. Cieszyła się z tego wyjazdu, tym
bardziej, że latem tamtego roku pojechali tylko do jej mamy na wieś. A tu szykowała się Hiszpania,
nawet nie były przewidziane "te idiotyczne gry zespołowe, których nikt nie cierpi", tylko
konferencja na temat efektywnej pracy w zespole. A wieczorem impreza full wypas, barek
nieograniczony, hotel z basenem, dużo dobrego jedzenia i wina. Kiedy szef skrył się z pracownicą
(ich romans już dla nikogo nie był tajemnicą) w swoim pokoju, jedna z koleżanek na żarty
ściągnęła gacie koledze i wrzuciła go do wody. Reszta poszła za ciosem, zdejmowali, co mogli i
708128996.004.png 708128996.005.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin