Lenin wiecznie żywy z Komorowskim w tle.pdf

(138 KB) Pobierz
Lenin wiecznie żywy z Komorowskim w tle
Lenin wiecznie żywy z Komorowskim w tle
„Lenin”, Antoniego Ferdynanda Ossendowskiego, to książka – legenda, a
zarazem dokument niezwykłej wagi. Światowy bestseller lat trzydziestych XX wieku. To
historyczny demaskatorski dokument zdzierający maskę rewolucji październikowej i
odsłaniający prawdziwe oblicze jej przywódców, oraz mechanizmy ich postępowania, a
jednocześnie dogłębna analiza i surowa ocena systemu komunistycznego. Uznano ją za
antyradziecki paszkwil. Obok wielkiej sławy przyniosła autorowi, jako osobistemu
wrogowi Lenina, groźbę represji i wieloletnie zapomnienie przez władze PRL – wycofana
z bibliotek, powróciła dopiero w 1990 roku jako reprint w nakładzie zaledwie kilku tysięcy
egzemplarzy. Czytelnicy musieli czekać następnych 20 lat na pierwsze powojenne
wydanie tego porażającego dokumentu. Wiele szczegółów składa się na ten przejmujący
portret „geniusza” rewolucji i walki klasowej, jego czynów, myśli, uczuć i jakże częstych
między nimi dysonansów. Obraz rewolucji „od kuchni” zapada w pamięć tym bardziej, że
jest to zapis wnikliwych obserwacji naocznego świadka wydarzeń zaledwie o sześć lat
młodszego od Lenina. Należy podkreślić, iż Ossendowski był jednym z pierwszych, którzy
ośmielili się uderzyć w mit, symbol, w legendę, w bożyszcze, w idola milionów biedaków
całego świata, którego historia zapisała jako mordercę, stanowiącego inspirację do
zbrodni ludobójstwa, dokonanych przez system sowiecki. „Lenina” należy traktować, jako
wynik wieloletnich obserwacji autora, mających dzisiaj znaczenie historyczne, a nie
beletrystyczne.
Ferdynand Antoni Ossendowski (ur. 27 maja 1876 w Lucynie w guberni witebskiej w
Rosji, zm. 3 stycznia 1945 w Żółwinie koło Milanówka) – polski pisarz, dziennikarz,
podróżnik, nauczyciel akademicki, członek Akademii Francuskiej, działacz polityczny,
naukowy i społeczny.
Oto kilka fragmentów zapisów „Lenina”:
-„ …Antychryst przyszedł i państwo na ziemi zakłada…dwa ów Antychryst posiada
oblicza: jedno Lenina, drugie Trockiego… Boże zmiłuj się ! Boże zmiłuj się nad nami ! –
wzdychali chłopi…
- …Towarzysze włościanie ! Ci ludzie są zakładnikami i będą rozstrzelani, jeżeli nie
wydacie swoich sąsiadów… jak to! wrzasnął dowódca oddziału – nie wiecie, że
własność prywatna została zniesiona na zawsze? Wszystko jest wspólne… będę liczył
do trzech. Powiadajcie kto z was brał udział w bitwie? Raz.. dwa… liczył przejezdny
komisarz wyjmując z pochwy rewolwer. Trzy ! Stojący przy zakładnikach agent
„czeki”przyłożył lufę rewolweru do ucha włościanina i wystrzelił. Chłop z roztrzaskaną
głową runął na ziemię…
- …Jacyś ludzie bili kogoś, wlokąc go po kamieniach bruku i co chwila wybuchając
1
430219184.001.png 430219184.002.png
bezmyślnym śmiechem. Głowa bitego człowieka tłukła się i podskakiwała na
kamieniach, a za nią ciągnął się krwawy ślad… Niech żyje socjalna rewolucja ! –
krzyknął Lenin – niech żyje władza Rad, robotników, żołnierzy, wieśniaków ! Ho! Ho!
Ho! – odpowiedział mu tłum i biegł dalej znęcając się nad zabitym. Lenin odprowadzał
oddalających się morderców dobrotliwym wejrzeniem czarnych oczu. Zachodzące
słońce zapaliło ognie i blaski na złotym krzyżu godle męki. Lenin przyjrzał się mu
zmrużonymi oczami i rzekł: - no i cóż ? Gdzież potęga Twoja i Twoja nauka miłości ?
Milczysz i nie sprzeciwiasz się ? I będziesz milczał, bo my zatwierdzamy prawdę !
- … codziennie rozstrzeliwano ludzi bez sądu, dopuszczano się prowokacji, wyłudzano
pieniądze za zwolnienie z więzienia, bito aresztowanych, znęcano się w taki sposób, o
jakim w najbardziej ponurych czasach caratu nie słyszano nigdy…
-… Lenin podniósł głowę i wesołym głosem krzyknął : Towarzysze ! Zajrzyjmy w oczy
ciemiężców naszych ! Do katedry ! Lenin wkroczył do kościoła w czapce, a za nim szli
komisarze, fińscy strzelcy i żołnierze i nikt nie obnażył głowy. Tłum skamieniał i ze
zgrozą patrzył na bezbożników. Lenin stanął i pogardliwie spoglądał na popów,
śpiewających i dymiących kadzidłami. …albowiem rzekł Chrystus, Zbawiciel nasz:
„każda władza od Boga jest..” …dość tej komedii! – dobitnie rzekł Lenin. …władza
pracujących nie jest od żadnego z istniejących bogów, tylko od warsztatów i pługów, z
potu i krwi ! Dość tego! Nie znamy waszych bajek o bogach. Nie potrzebujemy tego
opium, tego haszyszu, krępującego wolę ludu. Bogów nie ma, ani w niebie, ani na
ziemi! Nigdzie ! Nigdzie ! Gdyby wasz Bóg istniał to i wtedy odstąpiłby od was –
służalców carskich, pasibrzuchów, pijaków, rozpustników, ciemiężycieli pracującego
ludu. Lecz nie ma Go nigdzie ! Pokarałby mnie za moje słowa, a tymczasem widzicie?
Cofacie się i uchodzicie posłyszawszy prawdę ! …zatrzymał się przy jednym grobowcu i
uderzył weń kolbą karabinu. Żołnierze i tłum rzucili się do rozbijania pobliskich
grobowców, wywlekali trumny z zabalsamowanymi resztkami dawnych władców,
otwierali je, zrywali złote przedmioty, drogie tkaniny i wlekli sztywne, zabalsamowane
zwłoki po posadzce, śmiejąc się, krzycząc i dopuszczając się sprośnych, bezwstydnych
żartów. Wrzućcie te lalki do Newy! – poradził Lenin, dobrotliwie patrząc na
rozzuchwalony, rozbawiony tłum, niby ojciec na dzieci swawolne. Wyciągnięto ciała i
trumny na plac i wleczono dalej aż do murów; wśród gwizdu, wycia, krzyku i śmiechu
strącono wszystko do rzeki. Tłum z wesołymi okrzykami powracał do katedry, lecz
baczny na wszystko Lenin zjawił się na krużganku. Twarz mu się śmiała. Wołał,
wyciągając ręce do biegnących ku niemu ludzi: - wyrzuciliście te niepotrzebne śmiecie,
te relikwie burżuazji! Pokazaliście całemu światu co myślicie o koronowanych
katach!...był niezmiernie szczęśliwy. Dziś pierwszego zaraz dnia zrozumiał, że jest
stworzony na wodza ludu. Wiedział do jakiego celu poprowadzi te masy ślepe z
nienawiści; miał wolę nieugiętą, aby czynić to; dziś przekonał się, że potrafi wolę swoją
narzucić. Wyniosły go na szczyt fali siły żywiołowe, nie będzie się nim opierał, jednak
ulegając potędze mas, część tej potęgi skieruje w łożysko przez siebie przygotowane….
Śmierć burżujom !....Śmierć sługom burżuazji!... Śmierć książętom, bogaczom,
generałom!... Śmierć ciemiężcom!... Nie mamy czasu do stracenia, szeregi wrogów
rewolucji powinny być zdziesiątkowane – powiedział Lenin…
2
 
-… byłam w cerkwi ze swoimi wychowankami. Wierzyć się nie chce. Ach! To wprost
straszne! Raptem wdzierają się żołnierze „czeki”, zaczynają wypędzać modlących się
ludzi szukających ukojenia i pocieszenia. Teraz w Boże Narodzenie! Żołnierze biją ludzi,
bluźnią straszliwie, strącają ze ścian obrazy, wyłamują podwoje prowadzące do
ołtarza, zwlekają z jego stopni biskupa, znęcają sięnad nim, później strzelają”…
Po śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego, czyli po największej tragedii narodowej
wszech czasów, prezydent elekt Bronisław Komorowski rozpoczął swoje urzędowanie od
bezprecedensowej decyzji usunięcia z przed Pałacu Prezydenckiego na Krakowskim
Przedmieściu symbolu chrześcijaństwa i celu modlitwy żałobnej narodu, Krzyża Męki
Pańskiej. W ślad za tą decyzją rozpoczęła się walka z krzyżami w Polsce. W sposób
podstępny, nocą, ścięto 7 metrowy krzyż papieski na krakowskich Błoniach, pod
pretekstem samowoli budowlanej. W podobny sposób postąpiono na Wzgórzu Trzech
Krzyży w Przemyślu, Stalowej Woli i na szczycie naszej ojczyzny tatrzańskich Rysach.
Odbiór społeczny tych poczynań jest jednoznaczny: trwa walka z chrześcijaństwem. Pod
Pałacem Namiestnikowskim na Krakowskim Przedmieściu, za zezwoleniem władz, w tym
prezydenta Warszawy odbywały się różne sceny, łącznie z pijackimi wrzaskami,
przekleństwami, bezczeszczeniem krzyża w rozmaity sposób, w tym oddawaniem na
krzyż moczu. Sceny owe zostały dokładnie opisane, niestety wyłącznie w Internecie i
częściowo przez „Gazetę Polską”. Krzyż posadowiono dla upamiętnienia tragedii
narodowej, władzom niewygodna jest pamięć o Lechu Kaczyńskim. Zresztą krzyż ten
został również usunięty, a obrońcy krzyża nazwani sektą, oszołomami etc. Pod krzyżem
również polała się krew, a sprawę normalnie „ zamieciono pod dywan”.
Bolesne było zachowanie niektórych hierarchów Kościoła, jak np. Biskupa Pieronka,
który uważał, że należy pod krzyż wezwać brygady antyterrorystyczne. Metropolia
warszawska zabroniła modlitwy pod krzyżem ks. Stanisławowi Małkowskiemu, który
m.in. powiedział:
- „katastrofa smoleńska to zbrodnia z zimną krwią, planowana przez wiele
miesięcy przy współudziale służb rosyjskich i jakichś istotnych czynników
na Zachodzie.
- Bronisław Komorowski popełnił świętokradztwo, a niektórzy duchowni
są żyrantami zbrodni,
- w sprawie bitwy o krzyż hierarchia kościelna nie stanęła na wysokości
zadania,
- spór o krzyż ma nie tylko wymiar polityczny, ale również cywilizacyjny i
duchowy”.
W historii chrześcijaństwa nikt jeszcze wojny z Krzyżem Pańskim nie wygrał, Tusk z
Komorowskim również już przegrali. Smutne w tej wojnie, iż właśnie Polska jest
Królestwem Jego Matki, która patrzy na to co się dzieje zatroskana. Czy rządzący
Polską i hierarchowie – urzędnicy - administratorzy Kościoła, a nie jego właściciele, nie
widzą w swoim zacietrzewieniu i głupocie Jej męki, tak jak to było 2 tysiące lat temu
gdy On konał, właśnie dla ich zbawienia.
3
 
Faktycznie prezydentura Bronisława Komorowskiego zatacza kręgi powinowactwa z
tekstami Antoniego Ferdynanda Ossendowskiego; awantur o krzyż zapewne będzie
jeszcze co nie miara, zakończonych pyrrusowym zwycięstwem Komorowskiego. Polacy
słyszą już słowa Komorowskiego:„jeszcze jedno takie zwycięstwo i będę zgubiony”. Ale w
międzyczasie Komorowski wydaje ossowski prykaz i staje jako żywy bolszewicki pomnik
żołnierzy sowieckich AD. 2010 upamiętniający w ten zwykły bolszewicki sposób ich
przegraną wojnę z naczelnikiem Państwa Polskiego Józefem Piłsudskim, który pokonał
nawałnicę bolszewicko – leninowską o której wyżej. Niewątpliwie któryś z tych
spoczywających w ziemi ossowskiej żołnierzy bolszewickich oddał śmiertelny strzał
trafiając w głowę ks. Ignacego Skorupkę bohatera narodowego.
Należy w tym miejscu przypomnieć postać tego bohaterskiego kapelana:
W początku lipca 1920 roku, wobec zbliżania się wojsk bolszewickich, poprosił władze
kościelne o zgodę na objęcie funkcji kapelana wojskowego. Początkowo jej nie uzyskał,
dopiero dzięki poparciu biskupa polowego Wojska Polskiego Stanisława Galla został w
końcu lipca kapelanem garnizonu praskiego. W koszarach i na dworcach spowiadał
żołnierzy ruszających na front. Dnia 7 lub 8 sierpnia został, na własną prośbę mianowany
kapelanem lotnym 1 batalionu 236 pułku piechoty Armii Ochotniczej. Batalion ten
formował się w budynku szkoły im. Władysława IV na warszawskiej Pradze i składał się
głównie z młodzieży gimnazjalnej i akademickiej.
13 sierpnia wymaszerował na front wraz z batalionem, który został ostatecznie włączony
do 36 Pułku Piechoty Legii Akademickiej. Wieczorem batalion dotarł do wsi Ossów
(powiat wołomiński), leżącej na linii frontu. 14 sierpnia 1920 roku Ignacy Skorupka
zginął od postrzału kulą ekrazytową w głowę, w toczącej się pod tą wsią bitwie, będącej
częścią bitwy warszawskiej.
W komunikacie Sztabu Generalnego WP z 16 sierpnia opisano "bohaterską śmierć ks.
kapelana Ignacego Skorupki [...], który w stule i z krzyżem w ręku przodował atakującym
oddziałom". Dowódca batalionu ppor. Mieczysław Słowikowski w swych wspomnieniach
napisał, że zgodził się na wzięcie udziału ks. Skorupki w ataku i że widział moment jego
upadku. Inna wersja opisu tej śmierci, podana bez przytoczenia źródeł przez Władysława
Poboga - Malinowskiego mówi, że Ignacy Skorupka poległ udzielając ostatniego
namaszczenia żołnierzowi rannemu podczas ataku.
Czy ks. kapelan Ignacy Skorupka ma w Ossowie pomnik, czy też w Polsce za prezydentury
B. Komorowskiego upamiętnia się chwałę wyłącznie bolszewikom? Jakie zdanie ma na
ten temat Konferencja Episkopatu Polski?
W bazylice Świętego Krzyża w Warszawie w dniu Święta Niepodległości 11 listopada 2010
roku ks. prałat płk Sławomir Żarski administrator Ordynariatu Polowego Wojska
Polowego wygłosił homilię. Ta głęboko patriotyczna homiliaotworzyła nową kartę w
dziejach dialogu państwa i Kościoła, dlaBronisława Komorowskiego, niechlubną.
Prezydent uzurpuje sobie prawo do recenzowania nauczania biskupów. Według „Naszego
Dziennika” prezydent Komorowski „pcha się na ambonę”. „Jak twierdzi „Nasz Dziennik”
4
 
już niedługo kazania, które mają zostać wygłoszone podczas mszy św. z udziałem
prezydenta RP, będą musiały zostać najpierw zweryfikowane, a może nawet napisane,
przez służby prasowe Bronisława Komorowskiego. Prezydentowi nie spodobała się
homilia, którą 11 listopada, w Święto Niepodległości, w bazylice Świętego Krzyża w
Warszawie wygłosił ksiądz prałat pułkownik Sławomir Żarski. Komorowski dał temu
wyraz publicznie, podniesionym głosem wyrażając swój sprzeciw do treści homilii
bezpośrednio po mszy św. Osoby będące świadkami zdarzenia są zszokowane
zachowaniem prezydenta.Jak daleko głowa państwa może posunąć się w ingerencji w
nauczanie głoszone przez duchownego z ambony? Na stanowisku prezydenta trzeba było
dopiero Bronisława Komorowskiego, aby stwierdzić, iż bardzo daleko. Jego ambicją jest
najwyraźniej, w myśl polityki józefinizmu, rozwijanej w XVIII wieku przez Józefa II
Habsburga, przeprowadzenie procesu podporządkowywania Kościoła katolickiego
państwu i regulowania życia religijnego swoich poddanych.
10 listopada br. w wywiadzie dla Katolickiej Agencji Informacyjnej prezydent
Komorowski pouczał Kościół, "gdzie tkwi największe zagrożenie" dla stosunków Kościół -
państwo.
To wcale nie w głoszących antykościelne hasła - lewicy czy środowisku Janusza Palikota -
widzi to zagrożenie. - Poważne zagrożenie dostrzega gdzie indziej. W pierwszym rzędzie
obserwując katastrofalne skutki działania prawicowych i przy tym katolickich
fundamentalistów - mówił prezydent. - Jestem przekonany, że dla Kościoła olbrzymie
zagrożenie płynie ze strony radykalizmów i fundamentalizmu różnej maści. Kościół
katolicki jest Kościołem powszechnym - musi być otwarty na innych ludzi, na różne
poglądy czy kultury. A każda forma wewnętrznego bądź zewnętrznego fundamentalizmu
Kościołowi szkodzi. Bardzo szkodzi jego wizerunkowi, szczególnie dla młodego pokolenia.
Spycha też Kościół na niewygodne pozycje (...) - pouczał Komorowski.
11 listopada prezydent wykonał następny krok. Po mszy św. w Święto Niepodległości
prezydent zbeształ publicznie kapłana za treść kazania, które ten wygłosił. Eucharystia w
bazylice Świętego Krzyża w Warszawie była jednym z elementów obchodów rocznicy
odzyskania przez Polskę niepodległości. Do zdarzenia z udziałem prezydenta
Komorowskiego i administratora Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego ks. płk.
Sławomira Żarskiego doszło w przejściu między prezbiterium a zakrystią w kościele
Świętego Krzyża, w stosunkowo szerokim kręgu osób. Świadkami zdarzenia byli
znajdujący się tam: minister obrony narodowej Bogdan Klich, księża i wojskowi, liczni
wierni. Jedna z osób, która widziała całe zdarzenie, powiedziała "Naszemu Dziennikowi",
że prezydent Komorowski, zwracając się do ks. Żarskiego, stwierdził, że jest zawiedziony i
zaskoczony fragmentem kazania dotyczącym antywartości. - Jest ksiądz pułkownikiem,
wojskowym, jak tak można - że Polska jest budowana na antywartościach - relacjonował
część wypowiedzi prezydenta świadek zdarzenia. Duchowny z prezydentem w polemikę
nie wchodził. Stwierdzić miał natomiast, iż prezydent chyba nie zrozumiał kazania i
odesłał głowę państwa do treści homilii. Świadkowie incydentu byli zszokowani słowami
Bronisława Komorowskiego, który tak wprost pozwolił sobie skrytykować treść kazania.
To, że prezydent Komorowski interweniował w sprawie kazania, potwierdził minister w
Kancelarii Prezydenta Sławomir Nowak. - Prezydent akurat w tej kwestii bardzo jasno się
5
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin