Jaromin Kłopoty wynalazcy.txt

(20 KB) Pobierz
ADAM JAROMIN

K�OPOTY WYNALAZCY

Hilary Myrron obudzi� si� w �rodku nocy spocony jak mysz. Le�a� przez kilka 
minut z szeroko otwartymi oczami szcz�liwy, �e oto zn�w jest w swoim ��ku, w 
swoim przytulnym mieszkaniu i �e tamto, co by�o przed chwil�, to tylko sen. 
Poruszy� .r�k�, uszczypn�� si�. Tak, bez w�tpienia, tamten koszmarny sen ju� 
min��. 
Odwr�ci� si� na drugi bok, nasun�� na g�ow� ko�dr� i mocno zacisn�� powieki. 
A teraz spa�, jutro czeka go du�o pracy... Teraz liczy� barany, to pomaga.... 
Jeden baran, dwa barany, trzy barany, cztery barany, pi�� baran�w... 
Ale sen nie przychodzi�. Myrron leniwie wsta�, rzuci� okiem na zegarek (by�a za 
pi�� druga) i podszed� do okna. Na asfalt ulicy cicho pada� drobny deszcz. 
Otworzy� okno, zaczerpn�� w p�uca wilgotnego, orze�wiaj�cego powietrza - to 
podobno uspokaja i wr�ci� do ��ka. Przez chwil� zastanawia� si�, czy unie za�y� 
tabletek nasennych, ale musia�by ich poszuka�. Wyg�adzi� wi�c prze�cierad�o, a 
potem cierpliwie przez kilka minut uk�ada� si�, jak m�g� najwygodniej. 
C�, kiedy wspomnienie snu sprzed chwili nie pozwala�o mu zasn��. A �ni�a mu si� 
rzecz straszna: zdawa� jaki� m�cz�cy, niezrozumia�y egzamin, nie poj�� ani 
jednego pytania, zwija� si� ze strachu pod zimnym wzrokiem egzaminator�w, pl�t� 
jakie� g�upstwa zamiast odpowiedzi i oczywi�cie, obla�. Czy to nie jest z�y omen 
przed egzaminem, kt�ry czeka go jutro? Nie, ju� dzi�, dzi� rano... B�dzie to 
egzamin wa�niejszy od tych wszystkich, kt�re dotychczas zdawa� w szkole, na 
studiach, a i p�niej... Egzamin z kilku lat wyt�onej pracy. Bo kilka lat temu 
wszem wobec o�wiadczy�, �e mo�na zbudowa� maszyn� elektroniczn�, do kt�rej 
pami�ci da si� przenie�� ca�o�� informacji zmagazynowanych w m�zgu ludzkim, i 
wtedy ta maszyna przejmie wszystkie funkcje ludzkiego m�zgu. Ba! Nie b�dzie 
nawet wiedzia�a, �e jest maszyn�. 
No, i zbudowa� tak� maszyn�. Nazwa� j� zwyczajnie: Kontynuator. Dzi� rano ma 
odby� si� pierwsza pr�ba: przeniesienie do pami�ci Kontynuatora informacji z 
m�zgu pewnego bardzo obiecuj�cego studenta, kt�ry, niestety, mia� t� wad�, �e 
nigdy nie zwraca� uwagi na kolor �wiate� na skrzy�owaniu. Skutki tego okaza�y 
si� bardzo op�akane, ale by� mo�e �w nieszcz�sny student, kt�rego cielesna 
pow�oka spoczywa teraz w p�ynnym helu w podziemiu jednej z klinik, tym 
nieostro�nym krokiem przyczyni si� po�rednio do post�pu nauki. Do�� tych 
rozmy�la�. Trzeba koniecznie zasn��. Nie my�le� o niczym, u�o�y� si� wygodnie i 
g��boko oddycha�... Jeden baran, dwa barany... 
Rano w czasie golenia Myrron przyjrza� si� swemu odbiciu w lustrze: twarz blada, 
policzki zapadni�te, podkr��one oczy. Nie wygl�da nadzwyczajnie. Samopoczucie ma 
te� nie najlepsze. Takie s� skutki bezsenno�ci. Jedyn� satysfakcj� sprawia mu 
.to, �e zbudowa� maszyn�, kt�rej nie b�d� dr�czy�y nocne koszmary i kt�ra nie 
b�dzie cierpia�a na bezsenno��, chyba �e si� jedno albo drugie zaprogramuje, bo 
przecie� b�dzie mog�a wykonywa� wszystkie prace, jakie wykonuje m�zg cz�owieka. 
To uspokoi�o Myrrona, a nawet wprawi�o w dobry humor. Wyszed� z �azienki 
pogwizduj�c. 
Za dwie dziewi�ta przechodzi� przez hol Instytutu, gdzie pracowa� od kilkunastu 
lat. Kto�, mijaj�c go, uk�oni� si�, ale w roztargnieniu Myrron nie zauwa�y� 
tego. Poprawi� machinalnie, odwini�ty r�g chodnika na schodach na pierwszym 
pi�trze. 
Przed drzwiami swego gabinetu d�ugo szuka� w kieszeniach klucza, a� nagle 
zobaczy�, �e przecie� trzyma go w r�ce. U�miechn�� si� gorzko. Z rozmachem 
otworzy� drzwi, cisn�� teczk� na biurko i opad� na fotel. "Co si� ze mn� dzieje? 
Ta trema, ta trema..." - pomy�la�. 
Na biurku le�a�a przygotowana przez sekretark� kartka z rozk�adem dnia. Od 
dziewi�tej do p� do jedenastej kilka ma�o wa�nych spraw: zadzwoni� do Prezesa, 
podyktowa� list... ,itd., itd. Punkt sz�sty: "10.30 - pr�by z Kontynuatorem" -
sekretarka podkre�li�a starannie, przy linijce, czerwonym o��wkiem. Myrron przez 
d�ug� chwil� siedzia� patrz�c bezmy�lnie na �cian� naprzeciwko. Potem zab�bni� 
palcami po blacie biurka, prze�o�y� z miejsca na miejsce jak�� ksi��k�, poszuka� 
d�ugopisu i czerwon� kresk� przerobi� na ramk�. Przez dobrych kilka minut 
ozdabia� j� starannie wianuszkiem z li�ci laurowych. 
Cicho uchyli�y si� drzwi, Myrron, speszony, �e przy�apano go na tak g�upiej 
czynno�ci, zaczerwieni� si� i szybko schowa� kartk�. Wesz�a sekretarka. By�a 
uroczysta jak nigdy. Wiadomo: taki dzie�! 
- Jaki� dziennikarz pyta, czy zechce pan udzieli� wywiadu - oznajmi�a g�osem 
r�wnie uroczystym, jak ona sama. 
Myrron skrzywi� si�. 
- Dziennikarz? Wola�bym potem. 
- Ale on m�wi, �e bardzo mu zale�y... 
Nie doko�czy�a, zachwia�a si� odsuni�ta czyim� ramieniem, a do pokoju wkroczy� 
cokolwiek bezceremonialnie m�czyzna lat oko�o dwudziestu pi�ciu. 
- Mam zaszczyt z profesorem Myrronem, czy tak? - spyta� g�osem, kt�ry 
znamionowa� jednak �lady dobrego, wychowania. - Nie jestem profesorem - 
odpowiedzia� Myrron, patrz�c na niego przygaszonym wzrokiem cz�owieka, kt�ry 
zasn�� dopiero o pi�tej rano. - S�ucham pana. 
- Nazywam si�... - .tu m�ody cz�owiek wymieni� nazwisko jestem reporterem... - 
ku wymieni� nazw� pewnego bardzo popularnego dziennika - i pragn��bym 
przeprowadzi� z panem ma�y wywiad. 
- No c�, skoro pan ju� tu jest, prosz� siada�. 
Sekretarka, wychodz�c, spiorunowa�a przybysza spojrzeniem, kt�re gdyby tylko 
takie rzeczy by�y mo�liwe, powinno go spopieli� w u�amku sekundy. 
- Dzi� prze�ywa pan donios�� chwil� w swym �yciu - zacz�� dziennikarz. 
Myrron kiwn�� oboj�tnie g�ow�. 
- Pierwszy eksperyment z urz�dzeniem, kt�remu po�wi�ci� pan kilka lat pracy... 
- A sk�d dowiedzia� si� pan, �e to w�a�nie dzi�? - zainteresowa� si� nagle 
Myrron. 
Za ca�� odpowied� jego rozm�wca u�miechn�� si� tylko skromnie i ci�gn�� dalej: 
- Czy zechcia�by pan wyja�ni� w kilku s�owach naszym czytelnikom, co to jest 
Kontynuator? 
- Hmm - mrukn�� Myrron i zastanowi� si�. - Jak to panu wyt�umaczy�? Jest to po 
prostu bardzo skomplikowany komputer, bardziej skomplikowany ni� m�zg ludzki. 
Je�li do jego pami�ci przeniesiemy wszystkie informacje zawarte w m�zgu ludzkim, 
komputer ten zast�pi nam cz�owieka w jego czynno�ciach umys�owych. 
- Tak, to bardzo proste. Ale jaki jest cel tego wszystkiego? 
- Cz�owiek jest istot� �mierteln�. Ile lat mo�e pracowa� uczony, artysta? 
Czterdzie�ci, najwy�ej pi��dziesi�t. A maszyna jest, praktycznie bior�c, 
nie�miertelna, bo ka�dy jej zu�yty element mo�na przecie� wymieni�. Poza tym 
pracuje szybciej. To, na co potrzeba ca�ego ludzkiego �ycia, maszyna mo�e 
wykona� w ci�gu kilku tygodni. M�wi�em, �e jest to uk�ad bardziej skomplikowany 
ni� m�zg ludzki. I dlatego do jego pami�ci b�dzie mo�na przenie�� zapisy nawet 
kilku m�zg�w. B�dzie mo�na dodawa� osobowo�ci ! 
- Rozumiem. Cz�owiek doskona�y, czy tak? Bo je�li po��czymy genialnego artyst�, 
genialnego uczonego i genialnego wynalazc�, otrzymamy cz�owieka doskona�ego, 
prawda? 
- Mniej wi�cej. Ale b�dziemy musieli najpierw zbada�, co z takiego dodawania 
wyjdzie. 
- A czy nie uwa�a pan, �e skoro ta maszyna b�dzie doskonalsza od cz�owieka, 
cz�owiek stanie si� niepotrzebny? 
- Nie, nie ! - zaprotestowa� energicznie Myrron. - Ona wyr�czy cz�owieka tylko 
tam, gdzie nie si�gaj� jego mo�liwo�ci. - Jeszcze jedna rzecz mnie interesuje. W 
tej chwili widz� pana, widz� ulic� za oknem, s�ysz� pa�skie s�owa. Odbieram te� 
wra�enia smakowe, w�chowe, dotykowe. A w jaki spos�b ta maszyna b�dzie odbiera�a 
wszystkie te wra�enia? Czy zaopatrzy� j� pan w elektroniczny nos i elektroniczny 
j�zyk? 
- Nie. Kontynuator nie ma �adnego. kontaktu ze �wiatem zewn�trznym. Do wej�� 
maszyny, kt�re pe�ni� funkcj� jego zmys��w, do��czyli�my fantomaty. Jeden z nich 
dostarcza informacji z zakresu wra�e� wzrokowych, drugi - s�uchowych, trzeci - 
zmys�u r�wnowagi, i tak dalej. Kontynuator mo�e wi�c w�cha� kwiaty, s�ucha� 
muzyki, ogl�da� pi�kny zach�d s�o�ca. �yje jednak w �wiecie sztucznym, 
stworzonym przez nas. �wiat ten mo�e by� kopi� naszego, ale mo�e by� te� 
�wiatem, kt�ry nie ma swego odpowiednika w rzeczywisto�ci. 
- Tak, to bardzo ciekawe. A czy Kontynuator b�dzie wiedzia�, �e nie jest 
cz�owiekiem? 
- To zale�y tylko od nas, ekipy kieruj�cej. Sam nie dowie si� nigdy. A zreszt� 
Kontynuator jest przecie� w pewnym sensie cz�owiekiem. 
- A czy mo�e, jak ka�dy cz�owiek, kierowa� swoim post�powaniem? 
- Oczywi�cie, m�ody cz�owieku - Myrron pokr�ci� g�ow� na tak� ignorancj�. - 
Je�li na przyk�ad zechce wyjecha� do innego miasta, to nic prostszego. 
Fantomaty, kt�rymi, m�wi�c nawiasem, kieruje specjalny komputer, dostarczaj� 
jego "zmys�om" wra�e�, �e idzie na dworzec, kupuje bilet, wsiada do poci�gu, 
jedzie, widzi, co dzieje si� za oknem... Mi�dzy Kontynuatorem i fantomatami 
istnieje sprz�enie zwrotne. Czy to, co m�wi�, nie jest dla pana zbyt trudne? 
- Nie, jasne jak s�o�ce. A kto za pomoc� fantomat�w stwarza "�yciorys" 
Kontynuatora? 
- My. Mamy specjaln� krup�, kt�ra uk�ada scenariusz �ycia Kontynuatora. 
- To na pewno wymaga olbrzymiej pracy. 
- Mamy do pomocy maszyny. I mamy czas. Zawsze mo�na wy��czy� Kontynuator i 
zastanowi� si�, jak u�o�y� jego dalsze "�ycie". 
- A czy mo�na skasowa� ca�y zapis i wprowadzi� informacje z m�zgu innego 
cz�owieka? 
- Nic prostszego - powiedzia� z niejakim zniecierpliwieniem Myrron. - Na g��wnym 
pulpicie sterowniczym jest taki guzik... Zadzwoni� telefon. 
- Przepraszam pana - powiedzia� Myrron i podni�s� s�uchawk�. 
- S�ucham ! 
- Myrron? Przed chwil� dzwoni�a do nas klinika... 
- To ty, Trelley ? 
- Tak, ja. Rodzina tego zmar�ego studenta nagle wycofa�a swoj� zgod�. A klinika 
nie ma w tej chwili innych zw�ok w stanie hibernacji. I co teraz zrobimy? 
Myrron zmarszczy� czo�o. 
- Skontaktujcie si� z innymi klinikami. Ja po��cz� si� z Prezesem, mo�e on nam 
pomo�e. Zreszt�, zejd� do was, mo�e co� wymy�limy. 
Od�o�y� s�uchawk�...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin