Mariusz Czylok Guru 1.Z ka�dym nast�pnym �yciem stajemy si� coraz bardziej bogatsi, a dobra materialne nagromadzone w jednym, procentuj� w drugim. W ko�cu stajemy si� bardzo bogaci. Mo�e nie wszyscy, to fakt. Ja osobi�cie musia�em co� popieprzy� w swoim poprzednim wcieleniu i teraz przysz�o mi zaczyna� wszystko od pocz�tku. Nie wiem po co o tym m�wi�, ale czuj�, �e taka informacja jest mimo wszystko potrzebna. Pytanie: komu? Zreszt�... Nazywam si� Harry i pracuj� jako guru. Praca beznadziejna, nieop�acalna i cholernie nudna. Tak mi�dzy Bogiem, a prawd�: nikomu do szcz�cia nie potrzebna. Moje biuro nie jest du�e, ale za to mi�e i sympatyczne - tak jak ja. Po g��bszej analizie stwierdzi� mog�, �e nie posiadam nadludzkich umiej�tno�ci, ale jestem natomiast: mi�y (mam ujmuj�cy u�miech, �liczne oczy, w�osy, nos, nogi i r�ce), inteligentny (co si� samo przez si� rozumie), czaruj�cy (kiedy tylko mam na to ochot�), brutalny (jak wy�ej, oraz gdy tylko wymaga tego sytuacja) oraz szybki, rzutki i b�yskotliwy. Biuro otwarte jest dla wszystkich ludzi. Dla tych, kt�rzy potrzebuj� wsparcia duchowego ze strony guru, czyli mojej... S�u�� zawsze dobr� rad� i to zawsze za darmo, co w dzisiejszych czasach jest zjawiskiem bardzo rzadkim. Dlatego ludzie us�yszawszy o kim� takim jak ja, z politowaniem pukaj� si� w czo�o - lub te� robi� znak krzy�a. Kto� kiedy� rzuca� we mnie czosnkiem. !!!??? Wszed�em w�a�nie do swojego biura, kt�re posprz�tane przez moj� osobist� sekretark� Medus�, l�ni�o blaskiem. Przed chwil� us�ysza�em, �e gdzie� na �wiecie rdza z�era stal. Zastanawiam si� jakie to mo�e mie� dla mnie znaczenie. Podszed�em do okna i podnios�em �aluzje. Spad�y na pod�og�. Dziwne: ja je podnosz�, a one spadaj�. Wstawa� nowy dzie�. To znaczy za oknem - u�ci�l�, bo nie chc� mie� tutaj g�upich niedom�wie�. Tak, tak... �wit jest zawsze lepszy ni� wiecz�r. �wit kojarzy si� z narodzinami, wiecz�r ze �mierci�. Poza tym nie ka�demu chce si� rano wsta�, aby obserwowa� powolne narodziny dnia. Wi�kszo�� woli jeszcze par� minut wygrzewa� si� w ciep�ej po�cieli. No... ale dosy� tych sentymentalnych bzdur, czas przygotowa� si� do pracy. Usiad�em na swoim wygodnym fotelu ze sk�ry hipopotama i otworzy�em g�rn� szuflad� biurka. Na stercie magazyn�w erotycznych le�a� l�ni�cy i pachn�cy smarem sze�ciostrza�owy rewolwer. Wyj��em go, roz�adowa�em naboje, a potem ponownie go za�adowa�em i wsun��em do szuflady. Gotowy na wszystko. Wsta�em i podszed�em do szafy stoj�cej przy jednej ze �cian mojego biura. W szafie na wypolerowanym stojaku znajdowa�o si� kilkana�cie sztuk pi�knej broni; od ka�asznikowa, poprzez M-16 a� do izraelskiego uzi. Napatrzy�em si� przez chwil� i wreszcie zamkn��em szaf�. Pieszczotliwie spojrza�em na zawieszone na �cianie r�ne rodzaje bia�ej broni. By�y tam maczety, szpady, miecze, zwyk�e no�e kuchenne, sztylety, a nawet (wi���cy si� z moim kt�rym� tam poprzednim wcieleniem) bagnet. Zanim usiad�em ponownie przy biurku i rozpocz��em swoj� prac� guru, pomy�la�em sobie jak pi�kny by�by dzie� gdyby mo�na by�o go rozpocz�� od poder�ni�cia gard�a mojej sekretarce, kt�rym� z tych l�ni�cych no�y. U�miechn��em si� do tych my�li odsuwaj�c je jednak na bok i zabra�em si� do pracy. Chwil� wcze�niej pomy�la�em o trumnach z wampirami w piwnicy i u�miech spe�z� z mojej twarzy.2.Medusa wesz�a do pokoju z garnkiem wrz�tku i tac� pe�n� jedzenia. Jak zwykle codziennie to samo. �niadanie z�o�one z zimnych n�ek i ciep�ych klusek. - Sp�ni� si� pan - powiedzia�a. - R�wno godzin�. Nie mam poj�cia jak pan to zrobi, ale nic mnie to nie obchodzi. Niech si� pan sam martwi i spr�buje z tego tutaj zaparzy� sobie herbat�. Postawi�a garnek na stole i wysz�a z pokoju. W�o�y�em d�o� do garnka. Bez obaw. Woda by�a zimna. Wrz�tek to by�, ale chyba godzin� temu. Odsun��em garnek na bok. Zrezygnowa�em ze �niadania. Drzwi skrzypn�y cichutko otwieraj�c si� szeroko i zabi�y ma�ego paj�ka, kt�ry rozpi�� swoj� sie� pomi�dzy drzwiami, a szaf� stoj�c� za nimi. Drzwi ponownie skrzypn�y zamykaj�c si�, ale nie o�ywi�y paj�ka. Biedaczek ju� nigdy nie za�o�y spodni. Podnios�em wzrok znad dokument�w i spojrza�em na go�cia. By� to Azjata. Medusa zapowiedzia�a, �e przyjdzie dzisiaj do mego biura Japo�czyk. Wi�c logicznie my�l�c, to musia� by� on. Nazywa� si� Kiro Watsu. Mia� na sobie bia�e kimono zwi�zane w talii czarnym pasem. Jego sko�ne oczy, czarne jak ma�e ka�u�e smo�y, skierowane by�y w moim kierunku. Wsta�em zza biurka i na przywitanie go�cia zacz��em ta�czy� r�wnocze�nie �piewaj�c. By�o to moje klasyczne powitanie go�ci. Ta�czy�em skacz�c, kucaj�c, raz na jednej nodze raz na drugiej. W pewnej chwili stan��em na r�kach, ale moje nadci�nienie da�o zna� o sobie i musia�em zrezygnowa� z tej cz�ci mojego powitania. Zrobi�em dwa salta do przodu. Salta do ty�u nie robi� ju� od dobrych dw�ch lat, a konkretnie od chwili gdy wyr�n��em g�ow� w pod�og� podczas jednego z takich popis�w. Potem lekarze mieli pe�ne r�ce roboty i mas� problem�w, aby pozszywa� rozci�t� sk�r�. Bola�o... Kiro Watsu patrzy� na mnie przez ca�y czas mojego powitania bacznie obserwuj�c rozw�j wypadk�w. Przypomina� tym troch� moj� sekretark� Medus�, ona r�wnie� patrzy�a takim wzrokiem, kt�ry powinien ci�� co popadnie. Wreszcie sko�czy�em powitanie i Japo�czyk wrzasn�� przera�liwie: - Sonno- joooooi!!! Cokolwiek to znaczy�o, brzmia�o gro�nie. Wrzeszcza� kursyw�, co nadawa�o jego okrzykowi dodatkowej powagi. Przybra� bojow� postaw� wyci�gaj�c przed siebie rozcapierzone palce. Zauwa�y�em, �e ma przyci�te r�wno paznokcie. Korzysta z Czy�by by� na mnie z�y? Czy do takich wniosk�w dochodzi si� podczas obserwacji paznokci? Sytuacja w jakiej si� nagle znalaz�em nie wygl�da�a ciekawie. Kiro Watsu mrucza� i sycza� poruszaj�c przed twarz� r�kami gotowymi do zabijania. Dotarcie do biurka zaj�o mi sekund�. Druga sekunda zosta�a zmarnowana na wydobycie z szuflady rewolweru, a trzecia na strza�. By� to pi�kny strza�. Precyzyjny i zab�jczy. Na �rodku czo�a Kiro Watsu zakwit�a p�sowa r�a i Japo�czyk zwali� si� na dywan. Dopiero wtedy do biura wesz�a Medusa. - Pan mnie wo�a�? - spyta�a. - Nie Meduso, ale jak ju� �askawa by�a� pojawi� si� tutaj, to zabierz tego trupa. Medusa bez protest�w z�apa�a Japo�czyka za nogi i ci�gn�c go za sob� wysz�a z pokoju. Nie zapomnia�a nawet cicho zamkn�� drzwi. Martwy paj�k tkwi� na �cianie, a jego spodnie spad�y na pod�og�.3.Od pewnego kolekcjonera z Wietnamu zbieraj�cego bro� sieczn� dosta�em przepi�kny n�. No�a tego u�ywam bardzo cz�sto do obcinania paznokci. Nie mam w tym jeszcze du�ej wprawy, ale my�l�, �e to tylko kwestia czasu gdy b�d� robi� to z zamkni�tymi oczami. Medusa jest laikiem w tych sprawach, a mimo to kiedy� zapyta�a mnie dlaczego nie u�ywam do obcinania paznokci zwyk�ych no�yczek. Nie potrafi�em odpowiedzie� jej na to pytanie i po prostu bezczelnie wyprosi�em j� z pokoju. Teraz w�a�nie, kiedy obcina�em ostatni paznokie� w lewej r�ce, wszed� do biura - wpuszczony przez Medus� - Murzyn. Mia� na sobie tylko przepask� biodrow� z trzciny. U�miechn��em si� do niego, a on do mnie. Mia� bia�e z�by. Wsta�em i przywita�em si� z go�ciem na sw�j spos�b: taniec i �piew. Troch� bola�y mnie palce przez to przycinanie paznokci, ale jako� to znios�em. Tym razem podczas ta�ca uda�o mi si� wykr�ci� dwa piruety, ale poczu�em, �e co� jest nie tak z moimi z�bami i usiad�em. Murzyn usiad� na fotelu po drugiej stronie biurka. - Baba - powiedzia� Murzyn i poczu�em, �e krew uderza mi do g�owy. Nikt dotychczas w ca�ym moim �yciu nie nazwa� mnie bab� (we wcze�niejszych wcieleniach dwa razy by�em ju� kobiet�, raz kurtyzan�, a raz europejsk� zwyk�� dziwk�). - I'm Nmosso, baba, nkosi - znowu us�ysza�em to s�owo: baba. ??? Nie. - Medusa!!! - rykn��em na ca�e gard�o. W drzwiach pojawi�a si� moja sekretarka. Widocznie akurat nie rzuca�a s��w na wiatr. - Czego? - spyta�a bez cienia poszanowania mojej osoby, a o grzeczno�ci ju� nie wspomn�. - Wyrzu� tego czarnucha - rozkaza�em. Jedno musz� przyzna� na korzy�� Medusy - nigdy nie komentuje moich polece� i wykonuje je bez szmeru. Tym razem nie by�o inaczej. Wyrzuci�a Murzyna szarpi�c go za opask� biodrow�. Nawet wtedy, gdy opaska zosta�a jej w r�ce nie zrazi�a si� i z�apawszy Murzyna za... hmmm... no wiadomo za co... wyrzuci�a go z biura. Murzyn wrzeszcza� jak op�tany, ale ja mu si� nie dziwi�. Te� bym wrzeszcza� na jego miejscu. Mo�e nawet g�o�niej. Dopiero kilka dni p�niej dowiedzia�em si�, �e s�owo "baba" oznacza w j�zyku suahili "ojcze", a "nkosi", co r�wnie� wyrwa�o si� Murzynowi, oznacza: "panie". Westchn��em g��boko, ale c�... to nie moja wina i� tak potraktowa�em go�cia, przecie� m�g� odpowiednio wcze�niej nauczy� si� jakiego� cywilizowanego j�zyka.4.M�czyzna by� bardzo wysoki. Ubrany w popielaty garnitur i czarne r�kawiczki, co bardzo mnie zdziwi�o. Nie wiem dlaczego. Wsta�em zadowolony z odwiedzin i od razu podskoczy�em zaczynaj�c taniec Harry'ego. Baraszkuj�c w powietrzu, w pewnym momencie mojego powitania zbli�y�em si� do mojego go�cia na odleg�o�� wyci�gni�tej r�ki. I on, skubany, to wykorzysta�. Tego si� nie spodziewa�em. Wyci�gn�� r�k� w moj� stron�, a r�k� mia� zako�czon� d�oni�, tak jak ka�dy z ludzi. Ale musz� tutaj sprecyzowa� swoj� wypowied�: d�o� mia� zaci�ni�t� w pi��, kt�ra wyr�n�a w moj� skro�. Przypuszczam, �e co� mu si� wyra�nie nie podoba�o. Nie mog� doj�� tylko do tego co to by�o. �piew? Taniec? A mo�e zbyt ma�o ekspresji w�o�y�em w swoje powitanie? Upadaj�c na dywan uderzy�em �okciem o kant biurka. M�czyzna podszed� do mnie i pom�g� mi wsta� na nogi. Co� tam przy okazji mrucza� pod nosem. Kiedy ju� sta�em o w�asnych si�ach, uderzy� mnie w brzuch. Zabola�o. Przy�o�y� si� do tego ciosu. Zabrak�o mi powietrza. Ju� od dawna jestem po stronie ekolog�w, ca�y czas uwa�am, �e m...
ZuzkaPOGRZEBACZ