Caroline Janice Cherryh Przybysz G��boka czer� badana wy��cznie przez roboty. Zawieszona w niej masa stanowi�a drugi kamie� milowy na trasie podr�y z Ziemi ku obiecuj�cemu sznurowi gwiazd. Dla pierwszego statku za�ogowego, kt�ry wszed� w stref� jej oddzia�ywania, punkt masy by� miejscem samotnym, pozbawionym elektromagnetycznej sieczki wype�niaj�cej ludzk� przestrze�, zawodowych plotek i gadaniny, polece� wydawanych statkom i za�ogom przez kontrol� lot�w, szybkich, sporadycznych sygna��w przebiegaj�cych mi�dzy maszynami. Tutaj czujniki muska�o jedynie promieniowanie masy, sygna�y odleg�ych gwiazd i szmer t�a samego istnienia. Tutaj ludzie musieli pami�ta�, �e wszech�wiat jest o wiele rozleglejszy ni� ich w�asny gwiezdny grajdo�ek - �e w szerokim wszech�wiecie cisza znaczy wi�cej ni� najg�o�niejszy krzyk �ycia. Ludzie badali �w wszech�wiat i naruszali jego spok�j, budowali w nim stacje i wiedli na nich �ycie, stanowi�c biologiczne zanieczyszczenie niesko�czono�ci-zanieczyszczenie lokalne i tymczasowe. Nie byli jednak jedynymi mieszka�cami wszech�wiata w to nie mogli ju� d�u�ej w�tpi�. Gdzie zatem sondy wskazywa�y mo�liwo�� istnienia �ycia, gdzie gwiazdy wygl�da�y na przyjazne istotom �ywym, ludzie zapuszczali si� z pewn� ostro�no�ci�, nadstawiali mechanicznych uszu i nas�uchiwali w ciemno�ci - tak jak od stu godzin pilnie nas�uchiwa� "Feniks", przemierzaj�c przestrze� rzeczywist�. Na �adnym z zakres�w nie by�o nic s�ycha�, a kapitanowie statku i jego za�oga byli z tego zadowoleni. "Feniks" nie chcia� natkn�� si� na istoty, kt�re by mog�y zg�asza� wcze�niejsze roszczenia do obiekt�w swych pragnie�, stanowi�cych pomost do nowego, zasobnego terytorium, a szczeg�lnie do gwiazdy typu G5, oznaczonej w ksi��kach kod�w Departamentu Obrony symbolem T 230, na mapach numerem 89020, a w planach umieszczonych w bazach danych "Feniksa" okre�lonej jako cel misji. Dotrze� do gwiazdy, wys�a� ci�ki sprz�t... i stworzy� stacj�, kt�ra b�dzie przyjmowa�a kupc�w, rozszerzaj�c obecno�� cz�owieka na nowy i zyskowny obszar przestrzeni. Tak wi�c "Feniks" mia� na pok�adzie podstawowe elementy konstrukcyjne, glony i kultury do zbiornik�w podtrzymuj�cych �ycie na stacji, projekty i plany obwod�w, wykresy, procesy i programy, dane i szczeg�y, a wraz z nimi pilot�w-g�rnik�w, mechanik�w, budowniczych, programist�w i obs�ug� techniczn�. G��wnym wynagrodzeniem ca�ego tego personelu mia�y by� pierwsze udzia�y w wybudowanej na tym obszarze przestrzeni pierwszej stacji handlowej - najnowszym, bardzo �mia�ym kolonizatorskim przedsi�wzi�ciu Ziemi, za kt�rym sta�o ca�e do�wiadczenie poprzednich sukces�w. Optyka podpowiedzia�a Matce Ziemi, gdzie znajduj� si� zasobne gwiazdy. Roboty przetar�y szlak bez nara�ania ludzi na ryzyko. Przetar�y go i wr�ci�y z danymi nawigacyjnymi oraz wynikami bezpo�redniej obserwacji: T 230 by� uk�adem tak bogatym, �e "Feniks" wzi�� maksymalny �adunek, p�dz�c z szybko�ci�, jak� odwa�a� si� rozwin�� statek nie spodziewaj�cy si� �adnych przeszk�d i maj�cy pewno��, �e b�dzie m�g� uzupe�ni� paliwo u celu podr�y. Rozgarnia� otaczaj�cy go gaz i py�, tworz�c kr�tkie, jasne turbulencje, a jego za�oga kontynuowa�a stugodzinny cykl konserwacji, regulacji wska�nik�w i kontroli nawigacji. Podczas ostatniej wachty przed ponownym wej�ciem w nadprzestrze� kapitanowie wypili wsp�lnie kaw�, przyj�li og�lne sprawozdania oraz plan dalszej podr�y sporz�dzony przez nawigatora McDonougha. W wyniku tej dyskusji, na kraw�dzi ekranu pilota pojawi�a si� mrugaj�ca zielona kropka, a sam pilot niejasno czu�, �e wszystko toczy si� zgodnie z planem i statek funkcjonuje bez zastrze�e�. Taylor znajdowa� si� w pozycji W��czony, co oznacza�o, �e otrzymuje dane z pr�dko�ci� wymagaj�c� obr�bki komputerowej. Mia� zablokowane sk�onno�ci do dygresyjnego przetwarzania informacji i odrywania si� od ich strumienia - sk�onno�ci w�a�ciwe nie wspomaganemu umys�owi ludzkiemu - natomiast uszy dostrojono mu do sygna��w komputerowych, a oczy i postrzeganie dostosowano chemicznie do przefiltrowanej przez komputer pr�dko�ci statku. Zanim Taylor odp�ynie, zielona kropka musi znale�� si� na swoim miejscu. Kropka pojawi�a si�, a to, co robili z ni� inni ludzie, Taylora nie obchodzi�o ani nawet nie zdawa� sobie z tego sprawy. Kiedy pop�dzi� mu na spotkanie punkt wyj�cia i na jego oczach zawin�� si� czas, si�gn�� pewnie przed siebie poprzez przestrze� ku T 230. By� �wietnym pilotem. Znajduj�ce si� w jego krwi specyfiki �ci�le ukierunkowa�y jego koncentracj� i sprawia�y, �e dane b�yskaj�ce mu przed oczyma i wwiercaj�ce si� w uszy postrzega� w spos�b bardzo oderwany. Gdyby komputer poda� mu odpowiednie namiary, skierowa�by "Feniksa" w �rodek piek�a. Patrzy� jednak na T 230. Z tego powodu by� jedyn� przytomn� osob� na pok�adzie, kiedy statek lecia� dalej, a czas by� zawini�ty. Wci�� by� zawini�ty. Serce zacz�o mu wali� w czasie rzeczywistym, a oczy nie opuszcza�y ekran�w, na kt�rych czerwono b�yska�y linie, a potem kropki, kiedy linie te sta�y si� hipotetyczne, a w ko�cu na czarnym ekranie zap�on�y czerwieni� litery B��D PUNKTU, niczym nieodwo�alny wyrok Boga. Serce bi�o coraz szybciej. Taylor si�gn�� do przycisku przerywaj�cego procedur� i poczu� pod palcami klapk� zabezpieczaj�c�. Nic ju� nie widzia�. Wszystko by�o jednym B��DEM PUNKTU. Ledwo wyczuwa� klapk�, a kiedy j� uni�s�, nie pami�taj�c ju�, po co, czas wci�� si� zawija�. W przeciwie�stwie do komputera nie mia� celu, lecz tylko t� jedn�, trudn� konieczno��. Wy��czenie programu. Pusty ekran. B��D PUNKTU. B�g nie mia� wi�cej danych. Ksi�ga 1 . Rozdzia� 2 Statek zacz�� opada� i rozleg� si� brz�czyk alarmowy: to nie s� �wiczenia. Awaria komputera. To nie s� �wiczenia. McDonoughowi serce wali�o jak m�otem; z wysi�ku po twarzy sp�ywa� mu pot. Nacisn�� przycisk ��czno�ci z Taylorem. Wszystkie ekrany by�y puste. To nie s� �wiczenia... Nast�pi�o przerwanie programu. "Feniks" ratowa� si�. Wytraca� pr�dko��, ignoruj�c kruche cia�a ludzkie w swoim wn�trzu. Nast�pnie "Feniks" spr�bowa� ponownie za�adowa� komputery nap�ywaj�cymi informacjami. Skontaktowa� si� ze swoim kapitanem, nawigatorem, pilotem i drugim pilotem, za ka�dym razem powoduj�c bolesny wstrz�s na ��czach. Dopiero po kolejnych dw�ch takich wstrz�sach McDonough zobaczy� dane na ekranach swojego stanowiska nawigacyjnego. Obraz wideo pokazywa� gwiazd�. Nie, dwie gwiazdy, jedn� rozpalon� do bia�o�ci, drug� l�ni�c� nik�� czerwieni�. McDonough znieruchomia� w fotelu, widz�c oczyma wyobra�ni "Feniksa" powoli dryfuj�cego ku bia�emu, nuklearnemu piek�u. - Gdzie jeste�my? - zapyta� kto�. - Gdzie jeste�my? Pytanie to nawigator uzna� za oskar�enie. McDonough odczu� je jako cios w i tak zmaltretowany �o��dek i poszuka� spojrzeniem odpowiedzi u pilota, Taylor jednak wpatrywa� si� nieruchomo w swoje ekrany. - Inoki - powiedzia� McDonough. Drugi pilot siedzia� bezw�adnie w fotelu. Straci� przytomno�� lub jeszcze gorzej. - Przys�a� na g�r� Greene'a. Greene i Goldberg, na mostek. - To LaFarge, starszy kapitan, stanowczy i bezkompromisowy, na kanale za�ogi wzywa� dw�ch pilot�w zapasowych. McDonough czu�, �e ma dreszcze. Zastanawia� si�, czy LaFarge wezwie ca�� zapasow� za�og�, a jaka� cz�stka jego umys�u bardzo tego chcia�a, pragn�a tylko po�o�y� si� na koi, i przesta� stawia� czo�o rzeczywisto�ci. Musia� si� jednak dowiedzie�, co to za gwiazda podw�jna, gdzie si� znajduj� i jaki pope�ni� b��d, �e statek tu si� znalaz�. Od od�ywek wstrzykiwanych przez ko�c�wk� medyczn� robi�o mu si� niedobrze. Widok, jaki mia� przed sob�, to by�o wariactwo. Optyka nie mog�a si� myli�. Podobnie jak roboty. Podobnie jak wszelkie instrumenty. - Sir? - Obok niego siedzia�a Karly McEwan r�wnie oszo�omiona, jak on. Jego w�asna rezerwa: by�a wstrz��ni�ta, ale wciska�a przyciski, usi�uj�c z zaci�ni�tymi z�bami wydoby� z chaosu jaki� sens. - Sir? Mam prze��czy� na diagnoz� og�ln�? Sir? - Na razie tak - mrukn�� czy te� raczej zrobi�a to za niego jaka� wy�sza funkcja m�zgu, podczas gdy jego �wiadomo�� dzia�a�a na ni�szym poziomie. To asekuranckie "na razie" zabrzmia�o w jego uszach jak wyrok, poniewa� McDonough nie widzia� �adnego szybkiego sposobu otrzymania podstawowych danych tego uk�adu gwiezdnego. - Analiza widma, stanowisko dwa i trzy. Por�wnanie map, stanowisko cztery. Stanowisko pi��, jeszcze raz przeprowadzi� inicjacj� systemu i wprowadzi� wsp�rz�dne celu. - Przodom�zgowie wci�� wydawa�o polecenia. Reszta funkcjonowa�a jak Taylor, czyli nie robi�a nic. - Potrzebny nam tu lekarz. Czy na mostku jest Kiyoshi? Taylor i Inoki maj� k�opoty. - Czy jeste�my zr�wnowa�eni? - To g�os Kiyoshiego Tanaki, pytaj�cy, czy mo�na odpi�� pasy i p�j�� do pilot�w, ale w ka�dym pytaniu brzmia�o jakby echo podw�jnego znaczenia, ka�de pytanie rozmywa�o si� w co� nieznanego i niepoznawalnego. - Tak zr�wnowa�eni, jak to w tej chwili mo�liwe - odpar� LaFarge, a tymczasem program analizy widma produkowa� strumie� bie��cych por�wna� ze wszystkimi uk�adami gwiezdnymi figuruj�cymi w zapisach statku, kt�ry to strumie� przep�ywa� przez g��wny ekran McDonougha jednostajnym ci�giem nie pokrywaj�cych si� danych. Na dole ekranu tkwi� napis: BRAK ZGODNO�CI, PRZEBADANO 3298 OBIEKT�W. - Mamy pytania na kanale B - odezwa� si� kto� z ��czno�ci. - Specjali�ci prosz� o pozwolenie opuszczenia kabin. Prosz� o obraz z monitor�w. Porz�dki Taylora. Taylor zawsze dawa� pasa�erom widok: opuszczenie uk�adu Ziemi, zbli�anie si� do punkt�w masy i opuszczanie ich... - Nie - rzek� ostro LaFarge. - �adnych obraz�w. - �lepy potrafi�by dostrzec, �e oznacza to k�opoty. - Powiedz, �e na mostku kto� zachorowa�. �e jeste�my zaj�ci. Tanaka dotar� do Taylora i Inokiego. McDonough zorientowa� si�, �e wstrzykuje co� Taylorowi. Pasa�erowie zauwa�yli zmian� procedury, a napis BRAK ZGODNO�CI nie zmieni� si�. SZUKA� DALEJ? Komputerowi sko�czy�y si� okoliczne gwiazdy. - Karly, da�a�...
ZuzkaPOGRZEBACZ