Chmielewska Harpie.txt

(580 KB) Pobierz
 Joanna Chmielewska

HARPIE

Dorotka Pawlakowska wraca�a do domu z najwy�sz� niech�ci�. Brn�c przez b�oto od 
przystanku autobusowego zastanawia�a si� nawet, po co w�a�ciwie wraca. G�odna... 
no owszem, ale 
mog�aby przecie� zje�� co� na mie�cie, hamburgera albo hot-doga... Co� taniego, 
bo na drogie 
szkoda pieni�dzy. Zimno i mokro... a kt� jej ka�e b��ka� si� po ulicach? 
Posiedzie� w kawiarni, w 
jakim� barze, wypi� herbat�... No dobrze, i co wi�cej? Poczyta� przy tej 
herbacie? Co ma czyta�, 
skoro ksi��ka jest w domu... Wszelka prasa te� jest w domu, zatem ulubiona 
czynno�� odpada. 
Nadal b�dzie g�odna, nadal zm�czona, nadal z�a, nadal b�dzie mia�a spodnie mokre 
do kolan, nadal 
nie zdo�a odpocz�� i zaj�� si� tym, na co ma najwi�ksz� ochot�. Do kitu. 
Normalny cz�owiek 
powinien zaspokaja� swoje potrzeby w domu, dlatego odruchowo i bezmy�lnie idzie 
do domu, co 
za chwil� oka�e si� beznadziejnym krety�stwem.
Przysz�o jej na my�l, �e normalna, doros�a, pracuj�ca kobieta, niezadowolona ze 
swego 
domu i og�lnie z �ycia, posz�aby mo�e do fryzjera albo do kosmetyczki, albo do 
jakiego� gacha... 
Nie, do gacha nie, trudno oczekiwa� �wi�tego spokoju u gacha. Mo�e z wizyt� do 
znajomych, do 
przyjaci�ki... No, gdzie� by posz�a. Do kina. A ona wraca do domu...
Przy swoich dwudziestu dw�ch latach Dorotka uwa�a�a si�, nawet do�� s�usznie, za 
w pe�ni 
doros�� kobiet�. Tyle �e do fryzjera nie chodzi�a, bo jej wspania�e w�osy nie 
wymaga�y �adnych 
zabieg�w poza zwyczajnym myciem, kosmetyczka by�a jej potrzebna jak dziura w 
mo�cie, gacha z 
w�asnym mieszkaniem za� nie posiada�a. Po wyk�adach na swoim Studium J�zyk�w 
Obcych, 
dodatkowych �wiczeniach i wizycie w wydawnictwie, kt�re od czasu do czasu 
dostarcza�o jej 
p�atnego zaj�cia, czyli w�a�ciwie po ca�ym dniu pracy, najnormalniej w �wiecie 
wraca�a do domu.
W domu czeka�y na ni� trzy ciotki. Trzy rodzone siostry jej matki, kt�ra umar�a 
przy jej 
urodzeniu i kt�r� zna�a tylko z fotografii. Czeka�y niew�tpliwie w celach 
pazernych i drapie�nych, 
ale zarazem czeka�a lektura, jedzenie, ciep�o, odpoczynek i przepi�kny sweterek 
na drutach, ju� 
bliski wyko�czenia... Lubi�a roboty r�czne.
Zadzwoni�a do furtki, us�ysza�a brz�czyk, ciotka Melania otworzy�a drzwi domku.
- Jest hrabianka - oznajmi�a w g��b, za siebie. - Punktualna, jak zwykle.
- Zanim co, niech p�jdzie po to cholerne mas�o! - wrzasn�a z owej g��bi ciotka 
Felicja.
- Ale przecie� trzeba jej powiedzie�...? - odezwa�a si� od strony jadalni ciotka 
Sylwia, jakby 
z lekkim zdziwieniem.
- Nie pali si�. Najpierw mas�o, bo zamkn� sklepy!
- To id� po to mas�o - zarz�dzi�a Melania. - Masz tu pieni�dze. I po�piesz si�. 
Nied�ugo 
pewnie zaczniesz wraca� nad ranem?
Dorotka poczu�a w sobie ostre pikni�cie buntu. Do sklepu by�o co najmniej 
dwie�cie 
metr�w po dziurach w chodniku, ka�u�ach i b�ocie, kt�re w�a�nie przebrn�a i nie 
mia�a 
najmniejszej ochoty przebywa� tej trasy ponownie. Mas�a im zabrak�o, nie przed 
chwil� to przecie� 
zauwa�y�y, tylko znacznie wcze�niej, trzy baby w domu, wszystkie w pe�ni sprawne 
i ruchliwe, nie 
maj� nic do roboty, no, mo�e Melania... Ale Felicja i Sylwia nic, nie mog�a 
kt�ra� z nich sama 
p�j�� do sklepu? Nie chcia�o im si� wychodzi� na tak� pogod�, jasna sprawa, 
wi�c, oczywi�cie, j� 
si� przegoni... Nie o�mieli�a si� powiedzie� tego g�o�no.
- Bo co, �adnej z was do sklepu by nie wpu�cili? - wymamrota�a niewyra�nie pod 
nosem i 
od�o�y�a torb� na stolik w holu. - G�odna jestem i zimno mi - doda�a z 
niech�ci�. -Samo mas�o czy 
co� jeszcze? Bo za chwil� si� oka�e, �e mam lecie� drugi raz.
- Jeszcze pyskuje - zawiadomi�a Melania swoje siostry z wyra�nym zgorszeniem. - 
A nawet 
jak si� przelecisz drugi raz, to i c� takiego? M�oda jeste�, ruch to zdrowie. 
Fela, samo mas�o czy 
co� wi�cej?
Ciotka Felicja odkrzykn�a, �e nic, po czym zmieni�a zdanie i za��da�a ��tego 
sera. Ciotka 
Sylwia pojawi�a si� w drzwiach do jadalni i oznajmi�a, �e jest wszystko i 
niczego wi�cej nie trzeba. 
Dorotka wetkn�a do kieszeni kurtki ma�� portmonetk� i zawr�ci�a, ju� bez s�owa.
W sklepie zmobilizowa�a si� ostro, bo do zamkni�cia go pozostawa�o jeszcze co 
najmniej 
p�torej godziny i rzeczywi�cie mog�y j� pogoni� ponownie. W wyr�czaniu si� ni� 
nie mia�y 
lito�ci. Przypomnia�a sobie, �e by�o jakie� gadanie o rybach, je�li zamierzaj� 
usma�y� filety rybne, 
przyda�aby si� cytryna, diabli wiedz�, czy o niej nie zapomnia�y. Warto by kupi� 
tak�e roso�ek w 
kostkach, zawsze go brakuje, kiedy jest potrzebny. Zaraz, ile jej da�y 
pieni�dzy...?
Sprawdzi�a. Tyle co kot nap�aka�. Tylko na mas�o i ser. Zawaha�a si�, czy nie 
zap�aci� z 
w�asnej kieszeni, ale by�a pewna, �e jej nie zwr�c�, a mia�a ju� bardzo ma�o. 
Nie, nie zap�aci, kupi 
mniej sera i jedn� cytryn�...
Okaza�o si�, �e uczyni�a s�usznie, cytryn w domu nie by�o, a ryby Sylwia ju� 
zaczyna�a 
sma�y�. Wydar�a mas�o z r�k Dorotki, bo w tym domu nie u�ywa�o si� oleju, 
wszystko musia�o 
by� na ma�le. Zgromi�a j�, �e nie kupi�a tych cytryn wi�cej.
- Przecie� nie da�y�cie mi pieni�dzy! - oburzy�a si� Dorotka.
- Masz swoje. Mog�a� swoimi zap�aci�.
- Nie mam swoich. I nie b�d� mia�a. Wszystko p�ac� przelewami, a to potwornie 
d�ugo 
idzie.
- Mia�a� przecie�? - w��czy�a si� podejrzliwie Melania. - Co z nimi zrobi�a�?
- Wyda�am.
- Na co wyda�a�? - zainteresowa�a si� Sylwia natychmiast. - Chc� wiedzie�!
- No? - popar�a j� Melania. - Na co wyda�a�? Na jakie� idiotyzmy?
Obie tkwi�y w kuchni, jedna nad patelni�, druga tylko do towarzystwa. Dorotka 
�cierp�a w 
sobie. Nie mia�a najmniejszej ochoty informowa� ich, na co wyda�a swoje w�asne, 
dopiero od 
niedawna zarabiane pieni�dze. Nie by�o to nic szczeg�lnie nagannego, dro�sze i 
pi�kniejsze 
rajstopy, lepsze majtki, perfumy... Nareszcie, pierwszy raz w �yciu, mog�a sobie 
kupi� dobre 
perfumy i to nawet nie perfumy, a wod� kwiatow�. Sm�tna resztka, jaka jej 
ocala�a, musia�a 
starczy� na przejazdy i r�ne inne bie��ce potrzeby a� do chwili, kiedy dostanie 
kolejn� wyp�at� za 
korekt�.
Wzi�a byka za rogi.
- Nie chc� mnie darmo wozi� �adnymi autobusami - oznajmi�a, zamierzaj�c zdoby� 
si� na 
ton sarkastyczny, ale wysz�o jej raczej �a�o�nie. - Papieru mi nie daj� w 
prezencie, �adnych 
ksi��ek, ani nawet d�ugopis�w. Czy ja mog� i�� do �azienki i chocia� umy� r�ce?
Nie czekaj�c na odpowied�, opu�ci�a kuchni� i zacz�a wchodzi� na schody. Po 
drodze 
zabra�a ze stolika w przedpokoju swoj� torb�, ca�kowicie pewna, �e ju� zosta�a 
przeszukana. 
Zawsze przeszukiwa�y jej rzeczy ze zwyczajnej ciekawo�ci, a mo�e � nadziej� 
odkrycia czego�, co 
dostarczy rozrywki. Listu od ch�opaka, na przyk�ad. Dorotka nie by�a kretynk� i 
od paru ju� lat 
zrezygnowa�a z w�asnych, prywatnych tajemnic, sk�onna raczej nie posiada� ich 
wcale, ni� 
pozwala� na wywlekanie jej intymnych dozna� na �wiat�o dzienne i k��liwe drwiny. 
Celowa�a w 
nich ciotka Melania, a pozosta�e siostry dzielnie j� wspomaga�y.
Wsp�lny pok�j z ciotk� Sylwi� te� nie stanowi� azylu. Jedynym osi�gni�ciem 
Dorotki by� 
stary parawan, kt�rym mog�a si� odgrodzi� w celu palenia �wiat�a. Ze �wiat�em 
ciotki pogodzi�y si� 
od chwili, kiedy Melania osobi�cie dostarczy�a jej pracy zarobkowej, polegaj�cej 
na robieniu 
korekty rozmaitych t�umacze�. Talent Dorotki do j�zyk�w obcych znalaz� w�a�ciwe 
uj�cie i 
wieczorna praca zosta�a jej dozwolona, a nawet zyska�a prawo czytania ksi��ek. 
Ciotka Sylwia 
chodzi�a spa� wcze�nie i niemo�liwe by�o stosowa� si� do jej upodoba�, musia�o 
si� od niej jako� 
odseparowa�.
Ca�y dom, stary, jeszcze przedwojenny, wybudowany przez dziadka, sk�ada� si� z 
czterech 
pokoi, kuchni i dw�ch �azienek, b�ogos�awie�stwa zupe�nego. Przy jednej �azience 
rodzina 
zapewne wymordowa�aby si� wzajemnie. Dwa z tych pokoi znajdowa�y si� na dole, 
jeden, 
najwi�kszy, stanowi� salono-jadalni�, drugi, te� du�y, z dawien dawna 
przydzielony zosta� Felicji, 
kt�ra niegdy� pracowa�a jako grafik i musia�a mie� miejsce na warsztat pracy, 
ponadto rz�dzi�a w 
tym domu i posiada�a najwi�ksze prawa. Do tych dw�ch parterowych pokoi nale�a�a 
jedna 
�azienka. Druga znajdowa�a si� na pi�trze, gdzie kolejne dwa pokoje zajmowa�y 
Sylwia z Dorotk� i 
samotna Melania, kobieta pracuj�ca, ha�asuj�ca na maszynie. Melania by�a 
dziennikark� i rozmaite 
felietony pisywa�a w domu na starej maszynie Olivetti, do elektrycznej nie da�a 
si� przekona�.
Obecnie mieszka�y w tym domu cztery kobiety. Wcze�niej by�o ich pi��, �y�a 
jeszcze 
babcia, kt�ra umar�a przed o�mioma laty. A jeszcze wcze�niej, po wojnie, Sylwii 
i Melanii w og�le 
tu nie by�o, z babci� i dziadkiem mieszka�a tylko Felicja, kt�ra owdowia�a w dwa 
lata po �lubie, i 
Krystyna, matka Dorotki, do czterdziestego roku �ycia stara panna. P�niej 
wszystko si� 
pozmienia�o, dziadek umar�, Sylwia i Melania, rozwiedzione, kolejno wprowadzi�y 
si� z powrotem 
do domu rodzic�w, a Krystyna wynios�a si� do amanta, ojca Dorotki, kt�ry �lubu z 
ni� nie wzi��, 
ale ojcostwa si� nie wypiera�. Krystyna mia�a ju� wtedy czterdzie�ci lat, na tle 
m�odszego o 
pi�tna�cie lat ch�opaka dosta�a istnego ma�piego rozumu, upar�a si� urodzi� 
dziecko, wiek zrobi� 
swoje i przy porodzie umar�a. Ojciec nie interesowa� si� progenitur�, dziecko 
zabra�a babcia wbrew 
gwa�townym protestom pozosta�ych c�rek, bezdzietnych i dzieciom niech�tnych. W 
ten spos�b 
Dorotka ca�e �ycie sp�dzi�a pod opiek� najpierw czterech, a potem trzech kobiet, 
z kt�rych �adna 
nie by�a jej matk�, a za to wszystkie postanowi�y wychowywa� j� po swojemu.
Ca�e szcz�cie jeszcze, �e babcia �y�a a� do uko�czenia przez ni� czternastu 
lat, inaczej 
bowiem Dorotka opu�ci�aby ten pad� ju� w nader wczesnym wieku. Felicja nie 
znosi�a dzieci 
generalnie, Melania brzydzi�a si� nimi, Sylwia za� do ma�ego dziecka mia�a dwie 
lewe r�ce. 
Karmienie niemowl�cia, k�pani...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin