Lustbader Eric Van - Syreny.pdf

(2884 KB) Pobierz
Van Lustbader Eric
Syreny
.. Siedzą na łące, a na wybrzeżu pełno jest kości tych, co słuchali ich głosu,
pełno but-wiejących skór. Trzeba ci je minąć. Ugnieć wosk żółty jak miód i pozalepiaj
uszy towarzyszy, by nikt z nich nie słyszał... - Kirke do Odyseusza.
Homer, Odyseja, tłum. Jan Parandowski
Rozejrzałem się po pustym pokoju - który nie był już pusty. Był w nim głos, i
wysoka, smukła piękna kobieta.
Raymond Chandler, Playback
CZĘŚĆ PIERWSZA
GRA BŁYSKAWICY
Gra błyskawicy -
która wczoraj była na wschodzie,
jest dzisiaj na zachodzie.
Kikaku
1
Daina Whitney zredukowała bieg, wchodząc w ostry zakręt na zachodnim
zboczu wzgórza. Zgodnie z zapowiedzią, tuż po zmroku napłynęło chłodne powietrze,
oczyszczając kaniony i wzgórza L.A., przepędzając zalegający dolinę smog tam, skąd
1
 
pochodził.
Światła widoczne ze szczytów wzgórz Beverly Hills, błyskające pod
falującymi na wietrze koronami palm, zdawały się roztapiać w mgiełce odległości.
Daina delikatnie wjechała na środek wijącej się drogi, na krótko wrzuciła
trójkę. Wsłuchana w gardłowy ryk silnika, przypomniała sobie cytat z lana Fleminga:
„Prowadziła jak mężczyzna, ze zmysłową rozkoszą...”. Mniej więcej tak to brzmiało.
Ta kwestia przywiodła jej na myśl Mariona, reżysera Heather Duell. Ciężko
pracowali nad filmem przez ponad sześć tygodni i właśnie wrócili ze zdjęć
plenerowych kręconych na pocętkowanych słońcem wzgórzach na północ od Nicei.
Marion cieszył się reputacją człowieka dbającego o autentyzm, jednak tym razem
uparł się, żeby wszystkie wnętrza kręcić w Hollywood.
- W studiu mogę kontrolować czas, zatrzymać światło na niebie, uciszyć wiatr
lub wywołać deszcz - powiedział jej w dzień powrotu.
- W terenie człowiek bez przerwy musi zmagać się z naturą. A ja chcę
kontrolować wszystko. Ostatecznie dlatego przyjechałem do Hollywood.
Krążył wokół niej, tryskając energią jak pracujący pełną mocą silnik.
- Ale za tę kontrolę każdy musi zapłacić częścią swojej woli. Przebywanie w
Hollywood wyrywa cię z rzeczywistości. Im więcej dajesz temu miastu, tym więcej z
ciebie wysysa - niczym najlepsza kurwa. I to wrażenie jest tak doskonałe, że chcesz,
by trwało w nieskończoność.
Daina przywołała w pamięci moment, kiedy Monty, jej agent, po raz pierwszy
wspomniał o tym projekcie. Regina Red właśnie weszła na ekrany. Był to
emocjonujący,
kontrowersyjny
film,
pełen
efektów
pirotechnicznych.
A,
co
ważniejsze, grała w nim swą pierwszą rolę główną i, jak podkreślił sam Monty,
znalazła się w punkcie zwrotnym kariery.
- Chyba jesteś gotowa - oznajmił pewnego dnia przy lunchu w Ma Maison -
wyjść poza Regina Red. - Musiała pochylić się ku niemu, żeby usłyszeć go w zgiełku
przesłodzonych głosów zmieszanym z brzękiem szklanek. Wokół krążyli
przedstawiciele śmietanki Beverly Hills przysiadający się na ehwilę do jednego bądź
drugiego stolika na jeden czy trzy drinki. - Zauważ, że nie krytykuję tego filmu.
Wszystkie obrazy reżyserowane przez Jeffreya Lessera są w najwyższym stopniu
godne uwagi. Jednak czuję, że nadszedł czas, byś wyszła poza filmy akcji. Powinnaś
to zobaczyć: dosłownie tonę w scenariuszach dla ciebie.
2
 
No cóż - roześmiała się. - To coś nowego.
Tylko uważaj, Daino. Obecnie możesz dostać rolę bez najmniejszego
problemu, lecz chyba nie chcemy, żebyś wplątała się w jakąś szmirę. Chcesz
zobaczyć szmirę? Jak mówiłem, przyjdź do mojego biura. Mam tego na stosy. To
miasto przerabia mózgi scenarzystów na hamburgery. Od miesięcy nie widziałem
rozsądnego pomysłu...
Oczywiście, tak jak chciał, usłyszała nie dopowiedziane „ale...”, jednak nie
miała zamiaru sprawiać mu satysfakcji i pytać. Czuła się jak pies na łańcuchu;
wiedziała, że częściowo wynika to z nudy - Mark był zajęty kręceniem swej
politycznej epopei, a ona bezczynnie marnowała czas. Aktywność Marka, na zasadzie
kontrastu, rozwścieczała ją jeszcze bardziej.
- Nie chcę czekać rok czy nawet więcej na pojawienie się mitycznego
pomysłu, o jakim marzysz - rzuciła ostro. - Chcę pracować, bo inaczej oszaleję.
I wtedy agent uśmiechnął się. Pomyślała, że jego uśmiechowi nie można się
oprzeć. Był szeroki, rozjaśniał całą twarz i, co najważniejsze, był pełen ciepła. Już
dawno doszła do wniosku, że kiedy Monty uśmiecha się w taki sposób, ona
automatycznie zaczyna darzyć go bezgranicznym zaufaniem. Zresztą to samo
odnosiło się do wszystkich; każdy musiał być przekonany, że ten uśmiech
przeznaczony jest wyłącznie dla niego, że Monty nigdy w podobny sposób nie
uśmiecha się do nikogo innego.
A co powiesz - zaczął z zadowoleniem - na podjęcie pracy od razu? - Podał
jej scenariusz w niebieskich okładkach.
Ty skurwielu - zawołała ze śmiechem.
Dał jej noc na przeczytanie scenariusza, a ona doskonale wiedziała dlaczego.
Chciał, by jej podniecenie utrzymało się na tym samym poziomie. Z dala od biura,
podczas śniadania w Malibu, zapytał:
- I co o tym myślisz?
Z wyrazu jego twarzy odgadła, co on myśli, postanowiła więc podroczyć się z
nim.
Nie jestem pewna. Jeszcze nie przeczytałam.
Cholera, Daina, mówiłem ci...! - Urwał widząc, jak ona śmieje się
bezgłośnie. - Aha. Dobrze, może wobec tego odpowiem na parę twoich pytań i w ten
3
 
sposób pomogę ci podjąć decyzję.
Spokojnie, z zadowoleniem sączyła mrożoną kawę.
- Kto reżyseruje?
- Marion Ciarkę.
Podniosła brwi.
- Masz na myśli Anglika, który robił tego Stopparda na Broadwayu... no...
jakieś dwa lata temu?
Agent skinął głową.
Tego samego. Dostał za to Tony’ego. Nadal była zdziwiona.
Co on tu robi? I to w filmie?
Ciężkie ramiona Monty’ego podniosły się i opadły.
Najwidoczniej właśnie tym chce się zajmować. I nie będzie to jego
pierwszy film. Zrobił dwa inne, ale tamte w zasadzie się nie liczą. Były
niskobudżetowe; w ten wytwórnia Twentieth pakuje kupę szmalu.
A jak doszło do tego, że wzięli Clarke’a?
Uhm... - Jego brązowe oczy umknęły w bok, w kierunku Pacyfiku, który w
promieniach porannego słońca miał barwę jasnego mosiądzu. Nad powierzchnią wody
wirowało bezładnie kilka mew zajętych poszukiwaniem śniadania. - Producent go
wprowadził. Ciarkę najwyraźniej widział scenariusz wcześniej, dokonał paru
istotnych zmian, dostał gwarancję od producenta i wtedy poddał generalnej obróbce
to... - wskazał małą, ptasią głową; zapadnięte policzki zadrżały, jakby chciały
strząsnąć głęboką opaleniznę - co właśnie czytałaś.
Kim jest producent? - zapytała czujnie Daina.
Mężczyzna potarł mięsisty nos, z zakłopotaniem wodząc widelcem po
drewnianym stole. - Daino...
- Monty...
Rozpoznał w jej głosie ostrzegawczy ton i niechętnie odpowiedział:
Rubens.
Och, na miłość boską!
Skrzywił się na jej okrzyk. Czubki palców mu zbielały, gdy zaparł się dłońmi
o stół, jak gdyby przygotowując się do zażartej kłótni.
- Ten sukinsyn próbował wciągnąć mnie do łóżka, gdy tylko tu przybyłam! A
4
 
ty chcesz, żebym grała w jego filmie? Nie wierzę!
Wstała, odepchnęła krzesło i wyszła z chłodnego wnętrza restauracji na
miękki piasek. Zostawiła budynek za sobą. Z tyłu pobrzmiewał warkot sunących po
Sunset samochodów.
Schyliła się, zdjęła buty i ruszyła w stronę morza. Na skraju plaży poczuła
twardość piasku, jego chłód. Potem woda omyła jej stopy, połaskotała kostki. Daina
zadrżała, ogarnięta dziwnym przerażeniem na myśl o pracy z Rubensem. Świadomie
unikała go od tak dawna, a teraz miało dojść do spotkania. Niepotrzebnie rozgniewała
się na agenta - nie był niczemu winien. Nagle zrobiło się jej wstyd, że tak go
potraktowała.
Poczuła się lepiej, gdy zobaczyła, że idzie za nią. Z trudnością brnął przez
plażę, oddychał ciężko, brakowało mu tchu. Poniewczasie przypomniała sobie o
zażywanych przez niego pigułkach na serce.
Myślę - zaczął cicho - że będziesz gwiazdą. To życiowa rola. Ty...
Nie lubię, kiedy zaczynasz coś planować za moimi plecami.
Rubens i ja jesteśmy starymi przyjaciółmi. Znamy się - ile? – dziesięć czy
więcej lat. Jeżeli uspokoisz się i postarasz spojrzeć na tę sytuację obiektywnie, Daino,
zobaczysz, że to dla ciebie wprost wymarzona okazja. Znów była zła.
- A co Rubens może wiedzieć o moich zdolnościach aktorskich? Dobrze
wiem, na co ma ochotę.
- Myślę, że nie masz racji - powiedział Monty.
Odpędziła jego słowa ruchem ręki.
- Jeden koleś popiera drugiego. - Odwróciła się, nie mogąc znieść jego
zrównoważonego spojrzenia. Miała mętlik w głowie. Rubens, pomyślała kwaśno,
nazwisko, które otwiera wszystkie drzwi w Hollywood. Ale jakie drzwi otworzy dla
niej?
Jarzące się nad zachodnim Pacyfikiem niebo przypominało sceniczną
dekorację, przywodziło jej na myśl twardą drogę w górę, poczynając od całkowitego
ignorowania jej jako aktorki poprzez występy w niewielkich scenkach do ról
drugoplanowych.
Promienie słońca złociły jej nos, migotały w oczach, rozświetlając ich głęboki
fiolet. Zmysłowe usta zacisnęły się w wąską linię.
5
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin