Ziemski Krystyn - Sejf ukryty w ścianie.pdf

(900 KB) Pobierz
808465643.004.png 808465643.005.png
Krystyn Ziemski
SEJF
UKRYTY
W ŚCIANIE
WYDAWNICTWO
MINISTERSTWA OBRONY NARODOWEJ
808465643.006.png 808465643.007.png
Okładkę projektował
WITOLD CHMIELEWSKI
Redaktor
WANDA STEFANOWSKA
Redaktor techniczny
DANUTA WDOWCZYK
Korektor
BARBARA WASILEWSKA
Piai tysięcy osiemset dziewięćdziesiąta pląta
publikacja Wydwnictwa MON
Printed in Poland
Wydawnictwo
Ministerstwa Obrony Narodowej
Warszawa 1977 r.
Wydanie I
Nakład 120 000+350 egz.
Objętość 7,83 ark, wyd., 6,5 ark, druk.
Papier druk, sat. VII kl. 65 g z roli 63 cm
z Fabryki Papieru w Głuchołazach.
Oddano do składania 3.VIII.1976 r.
Druk ukończono w styczniu 1977 r.
Wojskowe Zakłady Graficzne
w Warszawie.
Zam, nr 726
z dn. 19.X. 1976 r
Cena zł 15.‒
J-120
808465643.001.png
Rozdział I
Przez okrągłe niewielkie okienko do wnętrza samo-
lotu wlewa się gęsta mleczna biel. Rzuca poblask na
twarze pasażerów wyostrzając ich rysy.
Niemal wszyscy śpią. Start zapowiedziany był na
szóstą rano, więc zrywali się z łóżek w pośpiechu, na
poły tylko rozbudzeni, ubierali się spiesznie, patrząc
nieprzytomnymi jeszcze oczyma na czerniejącą za
oknami noc i podążali na lotnisko przygodnymi środ-
kami lokomocji lub zamówionymi wcześniej taksów-
kami. Napięcie towarzyszące ich krokom wygasało w
chwili, gdy zagłębiali się w miękkie fotele. Wracała
senność.
Inżynier Lech Stawiński wyciągnął się wygodnie na
swoim miejscu. Przymknął oczy. Sen jednak nie nad-
chodzi. Pod czaszką kłębi się nawał obrazów, natłok
wrażeń i myśli. Wszystko ze sobą splątane chaotycznie i
bezsensownie. Ten chaos obezwładnia. Mięśnie zwiot-
czały, ciało unosi jakaś fala, której niepodobna się
oprzeć. A jednocześnie coś świdruje w mózgu, jakaś
5
808465643.002.png
myśl próbuje się przedrzeć z dna na powierzchnię, jest
dokuczliwa, kłująca jak zadra. Im bardziej Stawiński
chce się od niej uwolnić, tym natrętniej przypomina o
swoim istnieniu.
Stopniowo oszołomienie mija, wraca świadomość,
pamięć, a z nią poczucie dojmującej klęski. Tak chcia-
łem jechać... I co mi to dało?
Zaproszenie na sympozjum odbywające się w Berli-
nie Zachodnim, które przysłano do Instytutu Radioelek-
troniki na jego nazwisko, potraktował jako wyróżnienie,
jako dowód, że liczy się nie tylko na krajowym, ale i na
międzynarodowym forum.
Kilkudniowy wyjazd zapowiadał się atrakcyjnie. W
programie przewidziano zwiedzanie bawarskich ośrod-
ków naukowych połączone z prezentacją ostatnio wdro-
żonych urządzeń. Zainteresował go ten program. Cie-
szył się na myśl o spotkaniach towarzyskich ze specami
z innych krajów, podobnie jak on zaproszonymi na to
sympozjum, wiele sobie obiecywał po tematyce refera-
tów. Zamarkowane w tytułach problemy mogły kryć
rewelacje naukowe. Liczył na to, że pozna nowości,
dotyczące metody badań. Ba, nawet planował, że zabie-
rze na ten temat głos w dyskusji.
‒ Mamy się czym pochwalić nawet w tym gronie ‒
tłumaczył dyrektorowi Instytutu, który usłyszawszy o
planach wyjazdowych głównego specjalisty nie wykazał
cienia entuzjazmu. Był wręcz wściekły.
‒ Czyś ty zwariował? Chcesz jechać w tej sytu-
acji?! ‒ W głosie ostre nutki.
Stawiński rozumiał opory dyrektora. Dokumentacja
nowego, stanowiącego rewelację w tej dziedzinie,
6
808465643.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin