240. Clark Lucy - Lek na całe zło.pdf

(435 KB) Pobierz
Emergency: Doctor in Need
Lucy Clark
Lek na całe zło
Medical Duo 240
291800740.002.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
– Jest już karetka?
Jess nie od razu zobaczyła mężczyznę, który rzucił to pytanie.
Wystarczyło jednak, że usłyszała jego kroki, i już ogarnął ją niepokój. –
Tak, panie doktorze – odpowiedziała pielęgniarka. W drzwiach pokoju
lekarzy stanął wysoki, krótko ostrzy – żony brunet o wyjątkowo
błękitnych oczach. A więc tak wygląda Thomas Andrew Bryant, mój
nowy szef, pomyślała Jess. Serce skoczyło jej do gardła, nie wiadomo, czy
ze zdenerwowania, czy też... z zupełnie innego powodu. Pomyślała sobie,
że to, czego nasłuchała się o nim podczas dwóch tygodni spędzonych w
szpitalu dziecięcym w Adelaide, jest prawdą. Nowi koledzy często
wspominali, że uroda doktora Bryanta nie idzie w parze z jego
osobowością. Wszyscy jednak byli zgodni, że jest świetnym fachowcem i
ma rewelacyjny kontakt z małymi pacjentami.
Obserwując wyraz jego oczu, gdy lustrował pokój, oraz minę, z jaką to
robił, Jess oceniła, że jest niezadowolony. Dopiła kawę i tłumiąc niepokój,
wstała z miejsca. Spojrzał na nią przenikliwie.
– Jessica Yeoman, tak?
Jak nazwać to, co usłyszała w jego głosie? Wyrzut? Rozczarowanie?
Zdusiła w sobie złość i wyprostowała plecy.
– Owszem.
Bez skrępowania obrzucił ją taksującym spojrzeniem. Wytrzymała je
mimo narastającej irytacji. To, że jest szefem, nie daje mu prawa, by
traktować ją protekcjonalnie.
291800740.003.png
Być może mową ciała nieświadomie podpowiedziała mu, o czym
myśli, bo ni z tego, ni z owego stwierdził:
– Jesteś wyższa, niż myślałem. A teraz bierzmy się do pracy.
Więc to tak, dumała, idąc za nim do izby przyjęć. Wygląda na to, że
nowy szef rzeczywiście ma niełatwy charakter. Trudno, nauczy się z tym
żyć. Opinia, jaką sobie o nim wyrobi, to sprawa drugorzędna, bo i tak
będzie mu – siała pracować z nim przez całe sześć miesięcy. Zresztą, nie
ma sensu zanadto wybiegać myślami w przyszłość, W końcu
najważniejsza jest praca. Zamiast snuć czarne scenariusze, należy skupić
się na obowiązkach. W tej chwili najważniejsze jest to, by jak najszybciej
udzielić pomocy małej dziewczynce, którą właśnie przywieziono z
wypadku.
Sala, w której przyjmowano pacjentów, podzielona była parawanami na
mniejsze stanowiska, z których każde oznaczone było numerem. Jess
odnalazła to, do którego miała trafić dziewczynka, i zaczęła
przygotowywać sprzęt. Gdy na korytarzu zaterkotały nosze, Jess była już
gotowa i naciągała lateksowe rękawiczki. Wzięła głęboki oddech i na
ułamek sekundy przymknęła oczy. Skup się, powtarzała w myślach,
wypuszczając wolno powietrze.
– Radziłbym otworzyć oczy, Jessico. Na pewno będziesz wtedy
skuteczniejsza – zabrzmiał głęboki głos tuż nad jej uchem. Drgnęła
nerwowo i poczuła, że ogarnia ją fala ciepła. Jej reakcja na bliskość
mężczyzny, którego ledwie zdążyła poznać, stanowiła dla niej
zaskoczenie, ale nie miała teraz czasu, by się nad tym zastanawiać.
– Dziękuję za dobrą radę – odrzekła, podnosząc głowę. Nosze właśnie
wjechały do sali, więc wszyscy niezwłocznie przystąpili do pracy.
291800740.004.png
– Nazywa się Ingrid Johansen – oznajmiła pielęgniarka, po czym
podeszła do białej tablicy i kolorowym pisakiem wypisała wszystkie
ważne informacje na temat stanu pacjentki.
– Podnosimy ją na trzy – komenderował Tom.
– Ma dziesięć lat – ciągnęła siostra. – Była pasażerką samochodu, który
uległ wypadkowi. Podejrzenie złamania prawej piszczeli i kości
strzałkowej oraz prawego łokcia i kości promieniowej, możliwy uraz
głowy. Wystąpiła czasową utrata przytomności. Nie podawano środków
przeciwbólowych.
Słuchając tej relacji, lekarze kręcili się wokół stołu niczym dobrze
naoliwione tryby maszyny. Błyskawicznie zdjęli z dziewczynki ubranie i
podłączyli ją do EKG.
– Ingrid? Ingrid, słyszysz mnie? – Jess pochyliła się nad dziewczynką,
która na wielkim stole obciągniętym białym płótnem wydała jej się drobna
i niepozorna. Ponieważ nie odpowiadała, zaświeciła jej w oczy specjalną
lampką. – Źrenice w normie, reagują na światło, ale z małym opóźnieniem
– informowała zebranych. – Czy mnie słyszysz?
Tym razem dziewczynka poruszyła się, a po chwili wolno uniosła
powieki. Chciała coś powiedzieć, jednak nie mogła wydobyć z siebie
głosu.
– Nie bój się, Ingrid. Wiesz, gdzie jesteś?
– Nie mogę się ruszyć – szepnęła dziewczynka.
– Masz na szyi specjalny kołnierz, to dlatego – wyjaśnił Tom,
wprawiając Jess w zdumienie ciepłem swego głosu. Przynajmniej
pacjentów traktuje po ludzku, pomyślała. Czy pamiętasz, co się stało? –
zapytał.
291800740.005.png
– Nie, nic nie pamiętam. – Głos dziewczynki drżał. Bardzo mnie boli.
– Wiem. Zaraz coś na to poradzimy – obiecał. – Mor – fina.
Natychmiast – zwrócił się do Jess.
Przygotowała ampułkę i podała pielęgniarkom. Te zaś dopiero po
dwukrotnym sprawdzeniu dawki podały ją dziewczynce przez kroplówkę.
Jess ponownie pochyliła się nad Ingrid, która dzięki morfinie stawała się
coraz spokojniejsza.
– Trzeba prześwietlić prawą nogę i rękę oraz zrobić tomografię
komputerową mózgu – powiedziała pielęgniarce, W tym czasie Tom
przeszedł na drugą stronę stołu, by sprawdzić odruch Babińskiego. W tym
celu podrapał podeszwy dziewczynki ostrym zakończeniem młoteczka,
służącego do sprawdzania odruchów. Całe szczęście, że Ingrid
podkurczyła palce, mogli więc wyeliminować uszkodzenia rdzenia
kręgowego.
– Oddawała mocz? – zapytała Jess pielęgniarkę.
– Jak dotąd nie.
– Pęknięcie pęcherza? – Tom spojrzał na nią pytająco.
– Niewykluczone.
– W takim razie proszę wezwać kogoś z urologii i ortopedii – nakazał.
– Wyniki badań neurologicznych?
Podczas gdy pielęgniarka je odczytywała, jeszcze raz sprawdził wynik
EKG.
– Zróbcie próbę krzyżową i próbę doboru – nakazał. Tymczasem Jess
zajęła się głęboką raną na lewym udzie dziewczynki. Zdjęła opatrunek i
przygotowała się do założenia szwów. Pracowała w skupieniu, sprawnie
operując zakrzywioną chirurgiczną igłą.
291800740.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin