Baricco Alessandro-Jedwab.pdf

(405 KB) Pobierz
Baricco Alessandro-Jedwab
Alessandro Baricco
jedwab
przełożyła
Halina Kralowa
2007 Wydanie oryginalne
Tytuł oryginału:
Seta
Data wydania:
1996
783588159.002.png
Wydanie polskie
Data wydania:
2007
Numer wydania:
IV
Opracowanie graficzne:
Agnieszka Stando
Przełożyła:
Halina Kralowa
Wydawca:
Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”
ul. Wiejska 12a 00-490 Warszawa
http://www.czytelnik.pl
ISBN 978-83-07-03097-5
Wydanie elektroniczne
Trident eBooks
To nie jest powieść. Ani nawet opowiadanie. To pewna historia. Zaczyna się od
mężczyzny, który przemierza świat, a kończy jeziorem w wietrzny dzień. Mężczyzna nazywa
się Hervé Joncour. Jak się nazywa jezioro, nie wiadomo.
783588159.003.png
Można by powiedzieć, że jest to historia miłosna. Ale gdyby tylko o to chodziło, nie
warto byłoby opowiadać. Są tu pragnienia i cierpienia, które znasz dobrze, ale nie znajdujesz
słowa zdolnego je wyrazić. W każdym razie nie jest to słowo miłość. (To znana sprawa. Kiedy
nie potrafisz wyrazić czegoś jednym słowem, posługujesz się całą historią. Tak się to robi. Od
wieków).
Każda historia ma swoją muzykę. Ta ma muzykę białą. Trzeba to koniecznie powiedzieć,
bo biała muzyka jest muzyką dziwną, czasami cię zaskakuje: gra się ją cicho i tańczy powoli.
Jeśli jest dobrze grana, masz wrażenie, że słyszysz muzykę ciszy, a znakomici tancerze
wydają ci się nieruchomi. Biała muzyka jest czymś diabelnie trudnym.
To właściwie wszystko. Należałoby może wyjaśnić, że jest to historia
dziewiętnastowieczna: aby nikt nic spodziewał się samolotów, pralek i psychoanalityków. Nie
ma ich tutaj.
Może innym razem.
Alessandro Baricco
1
Chociaż ojciec wymarzył sobie dla niego błyskotliwą karierę wojskową, Hervé Joncour
zarabiał na życie, uprawiając zawód niezwykły, któremu nieobcy był, jak na ironię, pewien
rys tak wdzięczny, że określić by go można w pewnym sensie jako wręcz kobiecy.
By zarobić na życie, Hervé Joncour kupował i sprzedawał jedwabniki.
Był rok 1861. Flaubert pisał Salammbô , światło elektryczne było dopiero hipotezą, a
Abraham Lincoln, po drugiej stronie oceanu, prowadził wojnę, której końca nie miał nigdy
zobaczyć.
Hervé Joncour miał 32 lata.
Kupował i sprzedawał.
Jedwabniki.
783588159.004.png
2
Ściśle mówiąc, Hervé Joncour kupował i sprzedawał jedwabniki, gdy były one jeszcze
maleńkimi jajeczkami w kolorze żółtym i szarym, nieruchomymi i pozornie martwymi. Na
jednej dłoni mieściło się ich tysiące.
„To właśnie znaczy mieć w ręku fortunę”.
W pierwszych dniach maja jajeczka pękały i wychodziły z nich larwy, które po
trzydziestu dniach szaleńczego żerowania na liściach morwy zamykały się znowu w kokonie,
a w dwa tygodnie później opuszczały go ostatecznie, zostawiając majątek równy tysiącu
metrom surowej nici jedwabnej i ładnej sumce franków francuskich: zakładając, że wszystko
odbyło się należycie i, jak w przypadku Hervé Joncoura, gdzieś na południu Francji.
Miasteczko, w którym mieszkał Hervé Joncour, nazywało się Lavilledieu.
Jego żona – Hélène.
Nie mieli dzieci.
3
Dla uniknięcia szkód związanych z epidemiami, jakie coraz częściej nawiedzały hodowle
europejskie, Hervé Joncour wyprawiał się po jajeczka na drugi brzeg Morza Śródziemnego,
do Syrii i Egiptu. W tym tkwił łączący się z jego pracą element czystej przygody. Wyruszał co
roku, na początku stycznia. Przemierzał tysiąc sześćset mil morza i osiemset kilometrów lądu.
Wybierał jajeczka, uzgadniał cenę, kupował. Po czym odwracał się, przemierzał osiemset
kilometrów lądu i tysiąc sześćset mil morza i wracał do Lavilledieu, na ogół w pierwszą
niedzielę kwietnia, na ogół w samą porę, by zdążyć na sumę.
Pracował jeszcze przez dwa tygodnie, by popakować i sprzedać jajeczka.
783588159.005.png
Przez resztę roku odpoczywał.
4
– Jaka jest Afryka? – pytano go.
– Męcząca.
Miał duży dom tuż za miastem i małe laboratorium w centrum, dokładnie naprzeciwko
opuszczonego domu Jeana Berbecka.
Jean Berbeck postanowił któregoś dnia, że przestanie mówić. I dotrzymał obietnicy. Żona
i dwie córki opuściły go. A on umarł. Jego domu nikt nie chciał, pozostał więc pusty.
Kupując i sprzedając jedwabniki, Hervé Joncour zarabiał co rok wystarczająco dużo, by
zapewnić sobie i żonie te wygody, które na prowincji uważane są za luksusy. Korzystał z
umiarem ze swego majątku i niepozbawiona podstaw perspektywa, że stanie się kiedyś
człowiekiem naprawdę bogatym, była mu najzupełniej obojętna. Należał zresztą do tych
ludzi, którzy, uznając za niewłaściwą wszelką chęć przeżywania własnego życia,
lubią mu po prostu asystować.
Widać patrzą oni na swój los w taki sposób, w jaki większość ludzi patrzy na deszczowy
dzień.
5
Gdyby ktoś go o to zapytał, Hervé Joncour odpowiedziałby, że jego życie zawsze toczyć
się będzie w taki sposób. Na początku lat sześćdziesiątych jednak epidemia pebryny, która
783588159.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin