§ Gortat Grzegorz - Slowik moskiewski.pdf

(1519 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
Grzegorz Gortat
SŁOWIK
MOSKIEWSKI
878986583.001.png
Humphreyowi Bogartowi i Charlesowi Bukowskiemu,
którzy już spotkali Czerwonego Wróbla
Osoby
Al Niczyj - Amerykanin polskiego pochodzenia
Towa - I sekretarz PZPR
Walerian Pipkow vel Halloween - totumfacki I sekretarza
Maks Samojed vel Garota - ochroniarz I sekretarza
Bronisław Cudny vel Bezkostny - ochroniarz I sekretarza
Anastazja Muraszewa Koropotkina - zasłużona artystka ZSRR
Irena Zajcewa - woźna w Domu Partii
Cyrano - premier rządu
Zygmunt Łatka - cenzor z ulicy Mysiej
Nina - aktorka scen warszawskich
Roman Utang - dyrektor Zakładu Badawczo-Rozwojowego Technik Sadowniczych
John Cabot - ambasador USA
Dederko - recepcjonista w Hotelu Central
Niedonosek - pracownik Zakładu Badawczo-Rozwojowego Technik Sadowniczych
Bruce Lee - Amerykanin chińskiego pochodzenia
Jerzy Putrament - literat
Mr. Eat Shit - nieprzypadkowy Amerykanin
Leopold Tyrmand - literat
Awierkij Aristow - ambasador ZSRR
Wiaczesław Draczenko - sekretarz prasowy ambasady radzieckiej
Kazimierz Bogucki vel Fryderyk Kompot - warszawiak z Pragi
Irmina Surmacz - porucznik MO
oraz inni
Bóg w swej mądrości muchę uczynił, lecz nie wyjawił, z jakiej przyczyny.
Ogden Nash
Przedstawione postacie i wydarzenia są od początku do końca produktem wyobraźni
autora, zatem wszelkie podobieństwo do osób kiedykolwiek żyjących jest dziełem przypadku,
cała zaś odpowiedzialność za takie ich ukazanie spada na poczucie humoru niżej
podpisanego, które dojrzewało w ciekawych czasach państwowego komunizmu, gdy absurd i
rzeczywistość zamieniały się maskami.
Autor
1.
Nawet amerykański łaps do wynajęcia stawia sobie pytania o sens życia. Wszystko z
winy słabej konstrukcji psychicznej. No i przez książki.
Spałem snem sprawiedliwego, kiedy przyplątał mi się znajomy koszmar. Tym razem
dla odmiany obok Ricka występowała Susan Sparky:
- To było wczoraj, Rick. Na rogu Trzydziestej Czwartej i Szóstej Alei.
Przerwała, żeby sięgnąć po papierosa. Dziwne, Rick wywnioskował przytomnie. Do
wczoraj nie paliła.
Cisza przeciągała się. Zrozumiał, że to, co Susan Sparky ma do powiedzenia, nie chce
jej przejść przez gardło.
- Mów dalej, Susan Sparky - zachęcił.
- Dochodziła północ. Tylko on i ja. W holu apartamentowca poza nami żywej duszy.
Portier schował nos w gazetę. Rozumiesz?
Skinął głową.
- Nie chciałam tego. Wierzysz mi?
Przytaknął bez słowa. Susan Sparky była damą najwyżej w piętnastu procentach. Ale
przy Cozzym każda kobieta ma prawo uważać się za damę.
- Czego oczekujesz?
- Załatw go.
Nie znosił mokrej roboty. Grubasa Cozzy’ego nie lubił jeszcze bardziej. Pech w tym,
że mam swoje zasady, pomyślał Rick.
- Jestem prywatnym detektywem, Susan Sparky. Mokra robota to nie moja
specjalność.
Zaśmiała się. Zapachniało jej ulubioną pastą do zębów.
- Nie zależy mi na głowie grubasa. Chcę jego klejnotów.
Zimny pot spłynął Rickowi po plecach i zmoczył gumę bawełnianych slipów. Nieźle
wdepnąłem, pomyślał. Milczał.
- Dobrze zapłacę.
- Klejnoty? Masz na myśli...? - upewnił się. W sprawach tak delikatnej materii
mężczyzna musi mieć stuprocentową pewność.
- Dołożę premię. Dzienna stawka razy cztery. Tylko przynieś mi je na tacy.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin