I NIEDZIELA ADWENTU
I czytanie: Iz 2,1-5
Pokój królestwa Bożego
Pierwsze czytanie przedstawia proroctwo jakiegoś określonego punktu w historii, opisującego pielgrzymkę wszystkich narodów do Jerozolimy. Ludy same radośnie się zachęcają do pielgrzymowania do sanktuarium na Syjonie. Góra świątyni Jahwe to Syjon – wzgórze w Jerozolimie, na południe od świątyni, a na północ od dzielnicy Siloah; niekiedy tak określa się całą Jerozolimę jako ośrodek religijny, jest także symbolem nieba. Celem pielgrzymki jest składanie ofiar, spełnianie ślubów, obchodzenie wielkich świąt, uwielbianie Jahwe, ale także zasięganie rady wyroczni lub kapłanów, jak postąpić w danym wypadku i prosić o wyrok w trybunale przyświątynnym. Była to powszechna praktyka w ówczesnych czasach.
W tekście I czytania jest mowa o Prawie. Hebrajskie słowo Torah – Prawo oznacza tu rozstrzygnięcie konkretnych wypadków życiowych, czyli pouczenie prawne. Później Torah oznaczało całe prawo i to, czym dla chrześcijan jest Ewangelia. „Słowo Jahwe” oznacza tutaj konkretną odpowiedź Boga. Narody kierują się do Jeruzalem nie dlatego, że tam znajduje się sławne od niepamiętnych czasów sanktuarium, ale dlatego, że szukają spotkania z Bogiem, który swoją wspaniałość objawił w Izraelu. Narody pragną rozwiązania konkretnych konfliktów, opartego na autorytecie szeroko znanej i sławnej świątyni.
Pouczenie, które otrzymują w Jeruzalem, jest wyrokiem sądowym, rozstrzygnięciem rozjemczym między dwiema stronami będącymi w konflikcie; ustają wojny, zbrojenia wojenne, niepotrzebne stają się „szkoły wojskowe”. Wprowadzą je w życie ludzie, gdyż uznali nad sobą autorytet Boga. Lemiesze i sierpy – czyli zakrzywione noże winoogrodnika, służące do obcinania niepotrzebnych gałęzi, oznaczają narzędzia spokojnej uprawy roli, które człowiek weźmie do ręki zamiast broni; zamiast lęku przed wojną pojawia się poczucie bezpieczeństwa, dla ducha wojny nie ma już miejsca w sercu człowieka. „Chodźcie, wstąpmy na górę Pańską” oznacza proroctwo o przyciągającej sile chrześcijaństwa. Bóg objawia się na samym wierzchołku góry. Droga, która prowadzi ku Niemu, biegnie cały czas pod górę. Siła przyciągania Bożej prawdy, Bożej mocy i miłości jest tak ogromna, że ludy mimo wszystko zdobywają się na odwagę i podejmują trud tej wspinaczki: „wszystkie narody do niej popłyną”. W naturze rzeki płyną w dół; a słyszymy w tym czytaniu, że siła przyciągania Bożej prawdy jest tak wielka, iż rzeka ludów popłynie w górę, będzie musiała się cały czas piąć ku szczytowi. Taką moc ma dar słowa Bożego. A kiedy człowiek poddaje się osądowi tego Słowa (co nieraz nie jest łatwe i przyjemne); a więc mierzy się z Nim, odnajduje prawdę o sobie i otrzymuje odwagę do podejmowania drogi trudnych przemian. To słowo jest tak mocne, że wszelkie narzędzia zbrodni stają się narzędziami pożytecznej pracy.
Od Chrystusa poprzez Kościół wychodzi „słowo Pańskie”, nowe Prawo, czyli Ewangelia (Kazanie na Górze). Ewangelia to nie tylko pouczenie, ale i siła przemieniająca życie. Bóg powiedział: „To jest Syn mój umiłowany, Jego słuchajcie”. „Drogi” i „ścieżki” to nowy sposób życia wypływający z przyjęcia Ewangelii przez wiarę. Ten nowy sposób życia przejawia się na zewnątrz w ustaniu wojen. Tu mamy dwa główne owoce wiary w Ewangelię: miłość i jedność w wymiarze krzyża. Tylko taka miłość likwiduje wojny. Wspólnota chrześcijańska zachęca sama siebie: „Chodźcie, (…) postępujmy w światłości Pańskiej”, czyli wzywa siebie samą do nawrócenia, by wobec tak wspaniałego planu Boga postępować według Ewangelii. Słowa z tego proroctwa mają także wymiar społeczny. Gdyby tak wszystkie narody pielgrzymowały na Górę Pana; czyli przyjmowały priorytet Prawa Bożego nad wszystkim, świat miałby inne oblicze. Narody całej ziemi napędzane egoizmem, rywalizacją i przemocą nie mogą żyć bez wojen. Są one nieodłączne od historii ludzkiej. W społeczności Boga, będącej królestwem Bożym, nie ma wojen zewnętrznych i wewnętrznych. Ludzie żyją w pokoju. Tego im zazdrości cały świat. Sekret takiej społeczności świat chce podpatrzeć i zastosować te prawa w swoim życiu. A gdy je zastosuje, ustaną na świecie wojny. Energię i zasoby wkładane w wojny i zbrojenia narody obrócą na dzieła pokoju i kultury. „On będzie rozjemcą pomiędzy ludami…”. Kim jest ów „On”? Jest nim sam Jahwe, Bóg! Rozbrojenie ludzkich serc jest Jego dziełem. „Góra świątyni Pańskiej” – to „dom Jakuba”, wspólnota Izraela, a więc także wspólnota nowego Izraela – wspólnota Kościoła. Bo Kościół proklamuje naukę Bożą i jako wspólnota pomaga człowiekowi wejść na drogę zbawienia, czyli doświadczać nowej jakości życia, generowanej mocą i miłością Boga.
W pierwszym czytaniu jest także mowa o pokoju. Biblijne słowo „pokój” (hebr. szalom) nie oznacza jedynie czasu wolnego od wojny, w którym wiedzie się spokojne życie, ale też taki stan człowieka, w którym żyje on w harmonii z naturą, z samym sobą, z drugim człowiekiem i z Bogiem; w tych wymiarach zamyka się codzienna egzystencja. Prorok Izajasz zapowiada, że taki dar pokoju przynosi nam sam Bóg. Człowiek jest wolny, więc może ten dar pokoju przyjąć albo odrzucić.
II czytanie: Rz 13,11-14
Zbliża się nasze zbawienie
Apostoł Paweł stwierdza, że z chwilą przyjścia Chrystusa na ziemię, poprzez Jego dzieło zbawcze: mękę, śmierć i zmartwychwstanie, weszliśmy w szczególny etap, tu i teraz bowiem, czyli chwila obecna, jest tak dosadna, że musi człowieka budzić ze snu; czyli naprowadzić na inną drogę życia. Ową chwilę obecną Paweł określa greckim słowem kairos – czyli aktualny czas, w którym żyjemy; ale jest to wyjątkowy czas: dar, przesiąknięty szczególną obecnością Boga działającego w historii. My nie tworzymy czasu kairos, jedynie go wypełniamy, podejmując odpowiedź na Boże wyzwania; albo i nie.
Obraz trwania we śnie i powstania, przebudzenia się ze snu – to nowa jakość życia, to czuwanie, czyli taki stan świadomości, że nie mogę się dziwić, że jestem grzesznikiem, ale nie mogę się godzić, by w grzechu trwać; bo inaczej zupełnie daremna jest męka i śmierć Chrystusa dla mojego życia. Człowiek w grzechu to człowiek jakby uśpiony; tak jak człowiek, który jest we śnie, ma wyłączoną świadomość; nie korzysta z władz swego ducha, czyli jest w jakimś stopniu nieprzytomny. Kontrastowy obraz snu i czuwania apostoł Paweł przekształca w kolejne dwa przeciwstawne obrazy: noc – dzień. Noc symbolizuje trwanie w grzechu, natomiast dzień oznacza życie inspirowane Duchem Świętym. „Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła”. Ową zbroję światła chrześcijanin ma przywdziać po to, aby mógł spełniać uczynki światłości. Apostoł Jan mówi: „Kto twierdzi, że żyje w światłości, a nienawidzi brata swego, dotąd jeszcze jest w ciemności. Kto miłuje swego brata, ten trwa w światłości i nie może się potknąć. Kto zaś swojego brata nienawidzi, żyje w ciemności i działa w ciemności, i nie wie, dokąd idzie, ponieważ ciemności dotknęły ślepotą jego oczy” (1 J 2,9-11).
Obraz nocy i dnia przedstawia kontrast pomiędzy nocą – czasem źle wykorzystanym (zmarnowana także możliwość czynienia dobra) a dniem – czyli czasem dobrze wykorzystanym; z pełną świadomością i odpowiedzialnością, czyli tak, aby wzrastała chwała Boża; tzn. by było więcej dobra, piękna i miłości. Zwrot „zbroja światła” wskazuje także na pewien wymiar walki, podejmowania dynamicznego działania skierowanego na pokonywanie różnorakich przeciwności, wrogów. „Noc się posunęła, a przybliżył się dzień”, zatem należy wykorzystać tę okazję, że dzień na nowo się zaczyna. Gorący klimat na Wschodzie skłaniał ludzi do wykorzystywania wczesnych godzin rannych. Paweł wskazuje, że odzienie, które człowiek miał na sobie podczas nocy, „porzuca się”, „zostawia” – i to bez większego starania. Taki właśnie ma sens użyty grecki czasownik apothometha (odłóżmy od siebie…). Natomiast „zbroję światła” „przywdziewa się” z większą troską; dopasowuje, dopina, aby była lepsza koordynacja ruchu. Na taką czynność wskazuje użyty grecki czasownik endysometha. Grecy i Rzymianie przywiązywali wielką wagę do odświętnych szat. Szata w tamtych czasach okrywała całe ciało człowieka; tzn. od stóp po głowę, zakrywając wszystkie defekty i niedoskonałości zewnętrznego wyglądu. Zatem przyobleczenie się w zbroję światła to przyobleczenie się w moc Chrystusa; to otrzymanie nowej natury; nowej jakości życia. Same deklaracje, sam zapał i dobre chęci nie są wystarczające; należy „przywdziać” na siebie „zbroję” – czyli moc Bożą, bo sam człowiek nie zmieni siebie ani też zła wokół niego. Apostoł Paweł przedstawił grzechy parami na zasadzie ich logicznego następstwa: hulanki i pijatyki, rozpusta i wyuzdanie, kłótnie i zazdrość. Te występki są znakami, że człowiek nie ma mocy panowania nad sobą, dlatego też potrzebne jest przyobleczenie się w zbroję światła, czyli w moc Bożą.
Reasumując: Apostoł Paweł w drugim czytaniu mówi o „nocy duchowej”, z którą związany jest cały wachlarz występków: „hulanki i pijatyki, rozpusta i wyuzdanie, kłótnie i zazdrość”. Natomiast „dzień duchowy” oznacza przebudzenie, kiedy to rankiem odchodzi sen, a człowiek zakłada na siebie ubranie i przygotowuje się do wszelkich trudów dnia codziennego. Zatem chrześcijanin to ten, kto od samego rana „obleka się w zbroję światła”, „w Pana Jezusa Chrystusa”. Krocząc w tym świetle, nie będzie popełniał błędów i wszelkich głupstw życiowych. Porzucić uczynki ciemności – to odrzucić wszystko, co jest złem, grzechem, złym przyzwyczajeniem i złymi nawykami. Należy to wszystko odpędzić tak, jak odpędza się sen, kiedy człowiek czeka na coś bardzo ważnego i decydującego dla jego życia.
Ewangelia: Mt 24,37-44
Potrzeba czujności w oczekiwaniu na przyjście Chrystusa
Może nas zadziwiać wymowa tego urywku Ewangelii. Konieczne jest zatem poznanie rodzaju literackiego tego zapisu oraz kontekstu. Zawsze analiza literacka dzieła prowadzi do właściwego odczytania sensu, jaki zawarł autor w danej formie opisu. Ten fragment Ewangelii należy do tzw. mowy eschatologicznej lub apokaliptycznej. Apokaliptyka (gr. apokalypto – odsłaniać, objawiać) to taka forma literacka, za pomocą której usiłowano opisać tajemnice końca czasów oraz sensu dziejów. Przyszłość przedstawiano za pomocą różnych obrazów z różnych źródeł. Dominuje język obrazu i symbolu. Ten gatunek literacki był dobrze znany w czasach Jezusa.
Ten fragment Ewangelii jest mową apokaliptyczną; zasadniczy bowiem temat to: kiedy nastąpi koniec świata i sąd? Można wyodrębnić w tym fragmencie Ewangelii dwie części tematyczne: dni Noego oraz powtórne przyjście Chrystusa (tzw. paruzja). Czas poprzedzający powtórne przyjście Jezusa jest porównany do czasu przed potopem. Przedstawiony tu został obraz codziennego, zwyczajnego życia. Ewangelia nie wspomina o zepsuciu, grzesznym życiu – miało to miejsce przed potopem, ale akcent jest położony na zwykłe troski codziennego życia (o wymiar materialny, jedzenie, picie, zawieranie związków małżeńskich). Ludzie pochłonięci codziennymi sprawami nie uwzględniali perspektywy końca; po prostu nie myśleli o końcu wszystkiego; dlatego też nie przygotowywali się na ten moment. Taki obraz został przedstawiony w czasach potopu i tak też będzie w czasie Jezusa Chrystusa. Ludzie będą pochłonięci codziennym sprawami, mniej czy bardziej ważnymi; i nie będą mieli żadnego odniesienia do końca. Zatem przyjście Syna Człowieczego będzie dla nich całkowitym zaskoczeniem i niespodzianką.
Ale w Ewangelii jest zaznaczone, że beztroska połączona z brakiem odniesienia do końca jest zawiniona. Ludzkość przed potopem miała wyraźny znak, który pełnił funkcję przestrogi: była nim budowa arki przez Noego. Ale ówcześni wcale nie zwracali na to uwagi; nie spostrzegli tego. Nie zadawali sobie pytania, jaką funkcję może pełnić znak budowy arki; nie szukali prawdy zawartej w pewnych wydarzeniach, faktach, czyli nie usiłowali poznać prawdy. Być może nawet z drwiną patrzyli na tę budowę i oceniali to jako bezsensowne zajęcie – bo przecież dla nich na chwilę obecną budowanie arki mogło zakrawać na niebyt poważne zajęcie. Ich troska o przyszłość ograniczała się tylko do spraw doczesnych. Noe też myślał o przyszłości, ale myślał głębiej, widział dalej. Wsłuchując się w Boży głos, zrozumiał, że musi budować arkę, aby nie zalały go wody potopu. Własne w takim kontekście można lepiej zrozumieć słowa Jezusa, że w czasie Jego przyjścia „jeden będzie wzięty, drugi zostawiony”. To właśnie podkreśla dzisiejsza Ewangelia: z jednej strony pewność paruzji; a z drugiej strony jakby doskonała obojętność na sprawy ostateczne. Jezus uzupełnia ten temat przykładami pracy na polu oraz przy mieleniu na żarnach. Praca w polu była czynnością typowo męską; natomiast praca w domu – jak chociażby przy żarnach – należała do obowiązków kobiety. Aby uruchomić mechanizm żaren, potrzebne był dwie kobiety. Mielenie na żarnach należało do codziennych obowiązków; tak jak praca w polu. Jezus na przykładzie pracy kobiet przy żarnach zaznacza, że owo „wzięcie” dokona się niespodziewanie; w zwykłej, szarej codzienności, kiedy człowiek będzie wykonywał swoją codzienną pracę; a więc będzie skoncentrowany „jak zawsze” na codziennych powinnościach.
Nasuwa się pytanie, jakie znaczenie ma owe „wzięcie”. Akcję „wzięcia” podejmuje Bóg; jest to Jego interwencja, która ma charakter apokaliptyczny i oznacza paruzję – czyli wzięcie przez Boga na sąd. Kolejne pytanie: dlaczego „jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony”? To rozróżnienie jest ważne: choć wszyscy wykonują te same czynności; to jednak decydujące znaczenie w oczach Bożych ma ich postawa wewnętrzna. Jeśli człowiek opiera swoje życie tylko na sobie; walczy tylko o to, aby zrealizować swoje plany; nie ma ani w nich, ani w swoim życiu żadnego odniesienia do Boga – nie będzie wzięty przez Boga, czyli nie dostąpi pełni zbawienia. Bo piekło to wzgardzona miłość Boża; konsekwencją jest stan tragicznego osamotnienia; a człowiek nie jest stworzony do osamotnienia. Obraz „palących płomieni” to palące tęsknoty za miłością, którą się wzgardziło; a obraz „płaczu i zgrzytania zębów” to bolesne pretensje do samego siebie: dlaczego doprowadziłem się do takiego stanu? Realizm piekła jest związany z realizmem ludzkiej wolności. Natomiast jeśli człowiek żyje w Bogu, tzn. jest w intymnej relacji z Nim, całe swoje życie podporządkowuje woli Boga; a więc ciągle jest przy Nim, czyli czuwa – będzie wzięty; czyli dostąpi nieba – wiecznej chwały. Tak zatem Jezus przedstawia dwie kategorie postaw życiowych: jeden wewnętrznie śpi, drugi czuwa. Ta perykopa ewangeliczna sugeruje także prawdę, że w życiu chrześcijańskim nie tyle jest ważne, co się czyni, ile i jak to się czyni, z jakimi intencjami i nastawieniami; z jakim odniesieniem.
Ponieważ przyjęcie Pana jest niespodziewane – przy codziennej pracy; zatem pojawia się oczywisty wniosek: „Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie”. Jezus kończy swoją mowę na temat paruzji przypowieścią o gospodarzu i złodzieju. Nikt z ludzi, jeśli wie, że przyjdzie złodziej, aby go okraść, nie pozwoli sobie na spanie, ale będzie czuwał. Ale między gospodarzem a chrześcijaninem pojawia się zasadnicza różnica: gospodarz nie wie, czy złodziej przyjdzie i kiedy przyjdzie; natomiast chrześcijanin wie, że Pan na pewno przyjdzie – bo wyraźnie zapowiadał swoje powtórne przyjście, ale nie wiadomo, kiedy ono nastąpi. Dlatego też chrześcijanin postępuje tak, jak roztropny gospodarz – czyli czuwa; ale jest to czuwanie radosne; czuwanie przed spotkaniem z Oblubieńcem.
Konkluzja: W przypowieści o złodzieju Jezus ukazuje jasny obraz: siłą złodzieja są ciemności i metoda działania przez zaskoczenie. Jeśli gospodarz wie o tym i czuwa także w nocy – nie da się zaskoczyć. Jest to obraz Boga, który wkracza w naszą indywidualną historię, a także ogólnie powszechną historię w sposób nieoczekiwany i tajemniczy; Jego działania nie da się przewidzieć. Bóg potrafi zaskakiwać różnymi wydarzeniami, doświadczeniami i ludźmi spotykanymi na naszych drogach życia. Czy nie jest tak? Czuwać – to mieć tak oczy otwarte, by odkrywać obecność Boga w historii; czuwać – to także mieć wyostrzony słuch (czujne uszy) – by słyszeć, jak mówi. A więc Jezus przychodzi każdego dnia i także przyjdzie na końcu historii nieoczekiwanie i skrycie. Podstawowym celem włamywacza jest wedrzeć się do domu i znaleźć coś wartościowego, za co dostałby dużo pieniędzy. Nie słyszy się o złodziejach, którzy ukradli rzeczy bezwartościowe. Złodzieje szukają biżuterii, skarbów rodzinnych itp. Taki jest charakter złodzieja: znaleźć coś cennego i ukraść to. Jezus jest całkowitym przeciwieństwem złodzieja. On sam o sobie powiedział: „Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały życie i miały je w obfitości” (J 10,10). Jezus nie przychodzi, by obrabować, ale aby dawać. Nie włamuje się do niczyjego życia; stoi u drzwi i kołacze. Jeśli zostanie zaproszony, wchodzi i zostawia cenne dary. Napełnia dom ogromem najcenniejszych skarbów istotnych w życiu. Napełnia życie człowieka wszystkim, dla czego warto żyć: spełnieniem, znaczeniem (prawdziwą godnością), miłością, pokojem, pewnością, bezpieczeństwem, wolnością. Czuwać – to nie utracić tych skarbów, które Jezus Ci daje; a najcenniejszy jest dar wiary i miłości.
II NIEDZIELA ADWENTU
I czytanie: Iz 11,1-10
Przyjście Mesjasza, Króla sprawiedliwego
Potomek Dawidowy – czyli Mesjasz – Jezus Chrystus będzie odznaczał się nadzwyczajnymi darami. Duch mądrości i rozumu to z jednej strony umiejętność działania zgodnego z planami Bożymi i okolicznościami; z drugiej zaś strony to pełne rozpoznanie zbawczej sytuacji, w której znajduje się powierzony Mesjaszowi lud. Na kartach Ewangelii wyraźnie widać, jak Jezus doskonale zna ludzkie biedy, zranienia, cierpienia i jak usiłuje dotrzeć do człowieka ze swoją miłością i mocą zbawczą, aby podnieść kondycję człowieka. Kolejne dary odnoszą się do Władcy, który wykonuje zleconą mu przez samego Boga władzę. Ta władza dotyczy umiejętności podejmowania decyzji i przemieniania jej w czyn. Działająca w Nim moc Boża jest niezależna od wszelkich – często zgubnych – sugestii ludzkich doradców. Będzie posiadał „Ducha wiedzy”. W znaczeniu biblijny „Duch wiedzy” to nie tylko nabyta wiedza intelektualna; a więc aspekt zdolności intelektualnych, ale autentyczny duch religijności, czyli zdolność do ulegania we wszystkim Bogu; a więc skłonność do podporządkowania się zamiarom Boga. Biblia Starego Testamentu taką postawę nazywa tradycyjnie „bojaźnią Bożą”. Tak więc trzeci z charyzmatycznych darów stanowi jakby szczyt: zjednoczenie z Bogiem i życie pod wpływem Boga.
Te wielkie atrybuty Ducha Świętego, które będą charakteryzować Mesjasza: mądrość oraz inteligencja; rada i siła; poznanie i bojaźń – są to atrybuty, których pragnie nam udzielić; te bowiem dary są każdemu człowiekowi i w każdym czasie tak bardzo potrzebne. „Rózgą swoich ust uderzy gwałtownika”. W tradycji biblijnej termin dabar może oznaczać zarówno „słowo”, jak i „działanie”. Ów Władca – czyli Mesjasz – będzie sprawował sąd. Właśnie dzięki darom Ducha nie będzie sądził na podstawie powierzchownego poznania; a więc nie będzie sądził z pozoru; ale będzie głęboko analizował i trafnie wnikał we właściwy stan rzeczy. On wszystko wie o człowieku; dlatego Jego sąd jest jak najbardziej sprawiedliwy i słuszny. I tylko On, który zna całą prawdę, ma prawo powiedzieć: „Nie sądźcie” – bo człowiek wszystkiego nie wie. Jego Ewangelia już niesie w sobie sąd; człowiek bowiem w świetle tego Słowa już jest osądzony. Jeśli da się osądzić temu Słowu, to wejdzie na drogę nawrócenia; a jeśli nie – to także to Słowo osądza jego postawę. Będzie miał wzgląd na biednych i ubogich, w przeciwieństwie do ówczesnych i współczesnych przywódców wielu narodów; zuchwalec i bezbożnik zostaną przez Niego surowo ukarani. Prorok Izajasz dostrzegł w powszechnej harmonii wszechświata rezultat sprawiedliwości. Wykazał się dużym kunsztem literackim, żeby to opisać. Na konkretnych przykładach ze świata zwierząt zapowiada nadejście czasów sprawiedliwości, harmonii i pokoju wśród ludzi. Obrazuje to zestawienie zwierząt dzikich i domowych: wilk – baranek, pantera – koźlę; cielę – lew, ze wzmianką na końcu o człowieku w jego słabości, którego reprezentuje mały chłopiec. Tak więc zapowiadany Mesjasz przyniesie upragniony pokój, przypominający pierwotny stan przyjaźni między Bogiem a człowiekiem; a także wzajemnie między ludźmi. Znikną wszelkie podziały i zapanuje upragniona przez człowieka harmonia.
NARODZENIE PAŃSKIE (PASTERKA)
I czytanie: Iz 9,1-3.5-6
Syn został nam dany
Prorok Izajasz kontrastowo przedstawia niektóre elementy składowe ludzkiego życia: ciemność (mrok) – światłość; wolność – niewola. I tak jest w rzeczywistości. Kiedy człowiek jest pogrążony w ciemnościach, odkrywa wartość światła; kiedy uciemiężony jest różnoraką niewolą, odkrywa wartość wolności i za nią tęskni. Biblia pod pojęciem ciemności rozumie życie w grzechu – bo grzech zaślepia. A jak trudne jest życie, gdy nie ma światła, nie trzeba nikomu tłumaczyć. Tekst mówi o narodzie kroczącym w ciemnościach. Jest to sytuacja zupełnej izolacji – w ciemnościach nie można nikogo dostrzec, słyszy się tylko własny oddech. To sytuacja człowieka, który kocha tylko siebie i nie dostrzega drugiego człowieka. Nie widzi, ponieważ przebywa w ciemnościach. A zatem potrzebuje światła. Światło jest symbolem miłości. Światłem jest sam Bóg.
Straszna jest też niewola wewnętrzna. Jest to najgorszy rodzaj niewoli – nie pozwala człowiekowi nigdzie być wolnym; to bowiem, co jest w człowieku, za nim zawsze „idzie”, zawsze mu towarzyszy. Izajasz mówi o „jarzmie” i „drążku” jako o symbolach niewoli – gorzkiej rzeczywistości (czy to asyryjskiej, czy też babilońskiej). Bóg wychowywał Naród Wybrany, posługując się także karą, której wykonawcą była na przykład Asyria.
Izajasz podkreślał konieczność ufności w Panu, ponieważ tylko On może ocalić dynastię Dawida. Tymczasem Achaz szukał oparcia nie w Bogu, tylko u władców innych narodów.Narodzenie Emmanuela będzie znakiem zmiany w położeniu Izraela. Żaden kompromis nie jest możliwy; tak jak chciał Achaz – szukając oparcia poza Bogiem – w drugim człowieku. Ten, kto nie zaufa Panu, zobaczy własną klęskę. Rzeczywiście, król Achaz nie chciał słuchać wezwania proroka i władca asyryjski zniszczył Judę.
Ale wszelka kara miała w zamyśle Bożym charakter pedagogiczny, Bóg bowiem zawsze usiłował wyprowadzić jakieś większe dobro dla Izraelitów. Wreszcie wysyła Bóg swego Syna, Chrystusa na ziemię, aby Jego bliskość dla człowieka była najlepszą szkołą życia. Jego Ewangelia, Jego miłość, Jego zbawcza moc – to jest coś, czego człowiek poza Chrystusem nigdzie i nigdy nie znajdzie. Prorok Izajasz mówi o Chrystusie, że będzie On „Przedziwnym Doradcą”; będzie podejmował plany Boże budzące podziw. Będzie jako „Bóg Mocny” – czyli nieograniczony w potędze i nie podlegający nikomu. Będzie jako „Książę Pokoju”. Pokój dla Izraelitów to coś więcej niż tylko brak wojny; to głęboka harmonia. Dlatego też Jezus wskazuje na siebie jako na Tego, który prawdziwie wyzwala, i mówi o sobie, że jest Światłością Świata.
Bóg kocha każdego człowieka. Posyła na ratunek Zbawiciela. Jezus Chrystus ma moc złamania jarzma, które ciąży na ramionach człowieka i zmusza go do życia „pod pręgierzem” problemów, czyniąc go niezdolnym do spojrzenia w górę. Mesjasz jest „Prawdziwym Doradcą”, daje człowiekowi „rozum wiary”, żeby mógł wybrać dla siebie i prawdziwą drogę życia. Jest też „Bogiem Mocnym”, Bogiem żywym w niebie, który ma moc nad wszystkim, co niszczy człowieka: chorobami, samotnością, problemami itp. Może się zatroszczyć o każdego człowieka jak dobry ojciec. Przede wszystkim wprowadza pokój serca, pomagając przyjąć własne słabości i ograniczenia, podtrzymuje wprowadzanie pokoju. Daje moc, żeby kochać tego, kto wyrządza zło, i jest wrogiem.
Konkluzja:W pierwszym czytaniu prorok Izajasz mówi o ludzkości kroczącej w ciemnościach, które są symbolem pustki i zła. W taką sytuację wchodzi światłość, której towarzyszą inne niespodziewane dary: radość, pokój i wyzwolenie oraz największy dar: „Dziecię się nam narodziło”. Jest to nadzwyczajne dziecię, znak nowego świata. To dziecię ma następujące imiona: „Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju”.
II czytanie: Tt 2,11-14
Ukazała się łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom
Apostoł Paweł mówi o łasce Bożej, która się ukazała. Łaska Boża jest synonimem dobroci i łaskawości Boga. Największą łaskę okazał Bóg ludziom, poświęcając swojego jedynego Syna jako Emmanuela, czyli Boga najbliżej z nami i dla nas. Dzięki tej największej łasce – Jezusowi Zbawicielowi – człowiek może wyrzec się, jak mówi apostoł Paweł, bezbożności, czyli szukania życia na „własna rękę”, poza Bogiem. „Wydał samego siebie za nas” – jest formułą definiującą Chrystusa – Jego bezgraniczną miłość. Dzięki temu jesteśmy „ludem wybranym sobie na własność” przez Zbawiciela Chrystusa (por. Tt 2,14); a to napełnia krzepiącą nadzieją, że ktoś taki, jak sam Bóg, tak bardzo jest zainteresowany każdym człowiekiem. W końcowych słowach apostoł Paweł podsumowuje to, co uczynił Jezus od strony negatywnej i pozytywnej: „Wydał samego siebie za nas, aby odkupić nas od wszelkiej nieprawości i oczyścić lud wybrany sobie na własność, gorliwy w spełnianiu dobrych uczynków”. Jezus uwolnił nas od siły bezprawia, od tej mocy, która doprowadza do grzechu. Jezus potrafi nas oczyścić na tyle, że możemy stać się godni miana wybranego ludu Bożego. Użyte greckie słowo periousion oznacza wybranie, oddzielenie, zarezerwowanie. To słowo używano w sposób szczególny na określenie tej części zdobyczy podczas bitwy lub wyprawy wojennej, którą zwycięski król wydzielał dla siebie. Właśnie przez dzieło Jezusa Chrystusa chrześcijanin nadaje się na szczególną własność Boga, staje się na tyle dobry, że może należeć do Boga.
Konkluzja:W drugim czytaniu apostoł Paweł stwierdza, że królestwo Boże zaczęło się z chwilą pojawienia się na ziemi Jezusa Chrystusa. To On jest największym darem – Łaską daną nam przez Boga Ojca. To królestwo dotyczy takich wartości, jak: pokój, radość, prawda, sprawiedliwość, dobro. Są to wartości, za którymi człowiek bardzo tęskni. Jezus – największy Boży Dar – Łaska niesie zbawienie, czyli ratunek człowiekowi; tzn. nie ma takiego obszaru życia człowieka, który byłby wyłączony ze zbawczych mocy Jezusa.
Dz 10,4-38
Jezus został namaszczony Duchem Świętym
Drugie czytanie ukazuje nam wystąpienie Piotra, który zaczyna rozumieć znaczenie wielkości chwili. Tego właśnie chce od niego Bóg i do tego cały czas prowadzi. Piotr ma zwiastować Ewangelię o Jezusie poganom, tak jak czynił to przed Izraelem; ma nawrócić ich do Jezusa i powołać do Kościoła. „Bóg naprawdę nie ma względu na osoby. Ale w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie”. Chociaż Żydom wydawało się, że Bóg ma „wzgląd na osobę”, to jednak przed Bogiem nie liczy się ani rasa człowieka, ani jego pozycja społeczna, ponieważ wszyscy ludzie są jednakowo umiłowanymi dziećmi jednego Ojca i mają taką samą godność.
Bać się Boga – to taki rodzaj bojaźni, który rodzi się na skutek uświadomienia sobie, że największą stratą jest odsunięcie się (przez grzechy) od najpiękniejszej miłości Boga, której nie zastąpi żaden idol tego świata. On to jest Panem wszystkich, czyli Kyriosem, kimś, kto ma pełną władzę nad wszystkim. Na Wschodzie, mniej więcej w tym samym czasie, poddani zwracali się do władcy jako d...
CZYTAJ_PISMO_SWIETE