Jest rok 1934. W Buenos Aires, w stolicy Argentyny odbywa się kongres eucharystyczny. Delegatem papieża na ten kongres był kardynał Pacelli. Jest noc. Przychodzi telegram z Watykanu. Sekretarz trzyma w ręku telegram: co robić? Iść? Budzić kardynała? Może zaczekać do jutra? A jeżeli tam jest coś ważnego? Idzie. Puka do drzwi i otwiera, nie czekając na odpowiedź. Zdziwił się. Łóżko nietknięte, a kardynał krzyżem leży na ziemi. Sekretarz podbiega, myśląc, że nieszczęście. Ale kardynał podnosi się prędko i z pełnym zażenowaniem mówi: Proszę się nie bać. Po tym entuzjastycznym przyjęciu, jakie mi zgotowano tu, gdzie tyle w ciągu dnia okazano mi czci i miłości, dobrą jest rzeczą wejść - w siebie i zetknąć się z ziemią, aby uświadomić sobie swoją nicość. - Piękny przykład pokory! Rzeczywiście, w ciągu dnia wiwaty setek tysięcy wiernych, a u siebie, w nocy pokorny pokutnik. To będzie papież Pius XII, sługa sług Bożych!
Ks. F Ziebura Homilie – Rozważania liturgiczne na niedziele i święta A.B.C
lena552