Nowy5.txt

(19 KB) Pobierz
Wtedy włanie zrodził się ruch przyspieszaczy końca. Lepszy tragiczny koniec, niż tragedia nie majšca końca
 takie było ich rozpaczliwe wyznanie wiary, której wyrazem stały się uroczyste samospalenia w elektrycznym ogniu czerpanym z zasobów Ojca Akumulatora, jedynego ródła energii na planecie. Dawca życia zamienił się w kata.
 Odsuwacze sš w naszym wiecie nieliczni  zakończył Oan.  Wierzymy jednak, że koniec można odwlec. Dlatego wykradlimy gwiazdolot i postanowilimy sprawdzić, czy możliwy jest powrót do przeszłoci okrężnš drogš, przez przyszłoć. Chcielimy zamknšć piercień czasu, ale przyszłoć nas odrzuciła. Nie wiem kim jestecie, przybysze, ale jestecie szlachetni, czytam to w komórkach waszych mózgów. Pomóżcie nieszczęliwym, wyzwólcie spod panowania Okrutnych Bogów!
Tym dramatycznym apelem Oan zakończył swš przemowę. Póniej dowiedzielimy się, że wyczerpał swój zapas energii, którego uzupełnienie w wewnętrznym akumulatorze wymaga sporo czasu. Wówczas za pomylelimy po prostu, że zmęczyła go nasza indagacja, więc umiecilimy go w izolowanym pomieszczeniu laboratorium Ellona.
Dobrze się zresztš złożyło, gdyż należało się naradzić bez jego obecnoci, bez obecnoci istoty, która swobodnie czyta nawet najbardziej ukryte myli.
 Bilonie  powiedziałem  czy nie można wyposażyć nas wszystkich w ekrany nieprzenikliwe dla myli? Telepatyczne zdolnoci Oana trochę mnie niepokojš, tym bardziej że jego opowieć wydaje mi się niespójna. Prymitywne zabobony jako mi się nie wišżš z obrazem wysokiej cywilizacji, jaka rzekomo miała istnieć w Układzie Trzech Mglistych Słońc. A może le Oana zrozumiałem, może ty w swoim rodzimym języku nie usłyszałe nic na
temat Okrutnych Bogów, gronego Ojca Akumulatora i krwiożerczej Matki Błyskawic?
 Nie sšdzę, żeby taki ekran się udał, admirale  pokręcił głowš Demiurg  a poza tym uważam, że laboratorium nie powinno się zajmować podobnymi głupstwami, kiedy nie ukończylimy jeszcze prac nad instalacjami obronnymi przeciwko niespodziewanemu atakowi fotonowemu i rotonowemu, kiedy mechanizmy limaka grawitacyjnego wymagajš pewnych udoskonaleń. Mnie też Aran niezbyt się podoba, ale mogę poradzić tylko jedno: proszę kontrolować swoje myli! To, co nie przeniknie do mózgu, tego kosmiczny pajšk nie zdoła odczytać. To przecież takie łatwe, admirale!
To wcale nie było takie łatwe, jak to sobie wyobraża} Ellon. Nie wdawałem się jednak z nim w dyskusję, bo Demiurgowie w ogóle sš uparci, a Ellon nawet wród nich wyróżniał się uporem. Po prostu nie potrafiłby zrobić tego, czego zrobić nie chciał, bo wydawało mu się to niepotrzebne. Wstałem.
 Chwileczkę, admirale  powiedział Ellon.  Zadawałe mi pytania, teraz więc ja cię o co zapytam. Gwiezdny pajšk poprosił o pomoc. Czy mu jej udzielimy?
 Czyżby był temu przeciwny, Ellonie?
 Przeciwny nie jestem, ale mam wštpliwoci. Nie jestem pewien, czy należy okazywać pomoc każdemu, kto o niš poprosi. Ja osobicie najpierw bym sprawdził, czy ten kto na pomoc zasługuje.
 Obawiam się, że załogi statków nie podzielš twoich wštpliwoci  odparłem sucho.  Mówię w pierwszym rzędzie o ludziach, ale nie tylko o nich. Uważamy za swój więty obowišzek pomagać tym, którzy proszš o pomoc. Dziwi cię takie stanowisko ludzi?
 Dziwi. Jestecie niesłychanie elastyczni, jeli chodzi o podporzšdkowanie sobie sił natury. Jestecie bardzo wszechstronni jako inżynierowie i konstruktorzy, ale sztywniejecie natychmiast, gdy tylko bodaj munięcie jakškolwiek sprawę majšcš aspekt moralny. Wasza moralnoć jest prostolinijna i nie uznaje jakichkolwiek odstępstw i kompromisów. Dlatego sami sobie komplikujecie stosunki z innymi cywilizacjami.
 Chlubimy się tym, że nie szukamy łatwych dróg. Ellonie! Powiadasz, że jestemy sztywni i prostolinijni w kwestiach moralnoci. Masz rację, szanowny Ellonie, ale my jestemy z tego dumni.
Poszedłem do siebie i tam dowiedziałem się, że Oleg postanowił zwołać ogólne zebranie załóg wszystkich gwiazdolotów, aby przedyskutować z nimi informacje uzyskane od Oana. Oczywicie chodziło o zebranie stereowi-zyjne. Zagaił je następujšco:
 Naturalnie nikt z nas zapewne nie wierzy w istnienie jakich sił nadprzyrodzonych, gdyż nawet pogwałcenie praw natury okazuje się w rezultacie działaniem praw natury wyższego rzędu. Zatem okrelenie Okrutni Bogowie musi być jedynie symbolem oznaczajšcym, że w wiatku Trzech Mglistych Słońc zagniedziły się istoty potężne, lecz wyzute z dobroci. Potęga ich jest wielka, ale nie przewyższy potęgi natury, która, jak na razie, sprzyja nam. Aranowie błagajš o pomoc. Jestem zdania, że należy jej udzielić. I jeli przyjdzie zetrzeć się z nieznanš złš cywilizacjš, nie będziemy tego starcia unikać. Sšdzę, że wyjdziemy z niego zwycięsko, bowiem słusznoć jest po naszej stronie!
Dzi, kiedy nikt nie wie, czy zdołamy się uratować, postępowanie moje może wydać się lekkomylne, gdyż całym sercem popartem Olega, a w rozpętanej również
; przeze mnie wojnie ponosimy jak dotšd same kieski. Tłumaczy nas jedynie to, że nie mielimy pojęcia, na jakš potęgę się porywamy. Ale nawet teraz, znajšc przebieg dalszych wydarzeń, nie żałuję decyzji, którš na tej naradzie jednomylnie podjęlimy. Proszono nas o pomoc, więc nie moglimy jej odmówić. Jeli moje stówa dotrš kiedykolwiek na Ziemię, niechaj ludzie się dowiedzš, że  powtarzam to raz jeszcze!  niczego nie żałujemy. Po prostu okazalimy się niedostatecznie uzbrojeni. Ręce nasze sš słabe, ale dusze czyste. Przestrzeń ma trzy wymiary, ale moralnoć tylko jeden. Oto mój testament: raczej mierć niż zgoda na podłoć!

Romero nazwal planetę pajškoksztattnych Arania. W przeciwieństwie do naszego historiografa stowotwórstwo mnie nie pasjonowało, interesowało mnie raczej czego Aranowie konkretnie potrzebujš i jak im pomóc. Jak postšpić? Zjawić się otwarcie, czy też raczej działać z ukrycia?
Oan rozwiał moje wštpliwoci.
 Nie możecie wylšdować jako jawni dobroczyńcy, bo naród Aranów jest rozdarty wewnętrznie. Przyjaciele odsuwaczy stanš się wrogami przyspieszaczy. Musicie się zatem zamaskować. Przybieżcie postać Aranów. Okrutni Bogowie zstępujš do nas w naszej cielesnej powłoce. Wecie więc przykład z nich.
Ja nie byłem pewien, czy nasze możliwoci sięgajš aż tak daleko, ale Ellon uspokoił mnie, że wystarczš tu odpowiednie skafandry, które bez trudu sporzšdzi. Jedynie smok będzie musiał zrezygnować z wyprawy jako zbyt wielki.
 Zresztš  dodał Demiurg  jeli komu nie odpowiada postać pajška, zawsze może stać się niewidzialny, bo ostatnie modele ekranów sš prawie niezawodne. Inna rzecz, iż ludzie mogš bez szkody dla zdrowia pozostawać w niewidzialnoci stosunkowo niedługo.
Żaden z nas nie miał ochoty na to rozwišzanie, zwłaszcza że Ellon niezbyt dokładnie orientował się, co w istocie może być dla człowieka bezpieczne, a co szkodliwe.
Eskadra gwiazdolotów weszła do Ginšcych wiatów.
Lecielimy ku dużej gwiedzie, rozbłyskujšcej i przygasajšcej na przemian. To włanie były Trzy Mgliste Słońca. Oleg rozkazał eskadrze utworzyć ciasny szyk i wyhamować. Teraz stalimy się grupowym satelitš planety, z której uciekł Oan, przezornie zachowujšc doć wysokš orbitę. Nie wiem, jak Okrutni Bogowie, ale nieszczęni Aranowie nie mogli z pewnociš wykryć nas z takiej odległoci nawet z pomocš silnych przyrzšdów optycznych.
Przed lšdowaniem zaszedłem do Włóczęgi, który mieszkał w przestronnym pomieszczeniu, które i tak dla niego było zbyt ciasne  w specjalnie zaprojektowanej stajni dla pegazów. Pagazów mimo usilnych nalegań Lusina na wyprawę nie zabralimy i dzięki temu smok miał na statku własny kšt.
U Włóczęgi siedział Lusin z Mizarem. Mizar, piękny owczarek, owczarz, jak z czułociš nazywał go Lusin (Romero wielokrotnie zwracał mu uwagę, że owczarzem nazywano niegdy nie psa, lecz człowieka zajmujšcego się hodowlš owiec, na co Lusin replikował, że każdy starożytny owczarz ustępował znacznie Mizarowi pod względem intelektualnym), był jedynym zwierzęciem, jakie zabralimy ze sobš, jeli słowo zwierzę w ogóle dawało się zastosować
do tej mšdrej istoty, dla której arytmetyka nie miała tajemnic, a studiowanie fizyki i chemii było ulubionš rozrywkš.
Przysiadłem na smoczej łapie i pogłaskałem wspaniałego psa.
Owczarek był ogromny, wyższy ode mnie, gdy stawał na tylnych łapach, tak potężnych, że jednym ciosem mógł powalić każdego człowieka. Nigdy oczywicie tego nie robił, ale Demiurgowie woleli omijać go z daleka, bo nie przepadał za byłymi Niszczycielami i z żadnym z nich się nie przyjanił.
Mizar nosił na szyi eleganckš pomarańczowš opaskę, jego indywidualny deszyfrator był tak doskonale zestrojony przez Lusina, że psia mowa brzmiała w naszych mózgach zupełnie jak ludzka, Mizar zresztš doskonale rozumiał ludzi nawet bez deszyfratora.
 Włóczęgo, będziesz musiał pozostać na statku, bo na pajškokształtnego nie dasz się przerobić. Mizara też nie wemiemy.
 Niesłusznie, admirale Eliwarknšł Mizar, który podobnie jak wszystkie psy doskonale orientował się w ludzkich rangach. . Nie jestem pewien czy mechanizmy potrafiš obronić pana tak skutecznie, jakbym to mógł zrobić ja.
 Postaramy się unikać niebezpiecznych sytuacji, Mizarze. A propos, rozmawialicie z Trubem i Gigiem?
 Skafandry  odparł Lusin z westchnieniem  nie podobajš się. Sš obrażeni. Obaj.
 A jak twój skafander?
 Znakomity. Druga skóra.
 Porozmawiam z Aniołem i Demiurgiem, a jeli moje argumenty nie poskutkujš, będę musiał ich obu zostawić na statku.
Zbiórkę eksploratorów wyznaczyłem w luzie lšdowiska, gdzie na każdego czekał już skafander maskujšcy. Mój był tak znakomity, że po włożeniu poczułem się tak, jakbym znalazł się w nowym ciele. Reszta skafandrów była niegorsza, ale mimo moich nalegań Trub i Gig kategorycznie odmówili ich użycia.
 Anioły gardzš pajškami  wykrzyknšł Trub, dumnie krzyżujšc na piersi nieco już wyleniałe sk...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin