07 C.S. Forester - Okręt Liniowy.pdf

(916 KB) Pobierz
Okręt Liniowy
219719387.001.png 219719387.002.png
Rozdziaá I
Kapitan Horatio Hornblower przeglądaá zamazaną odbitkĊ, którą drukarze dostarczyli mu wáDĞnie do
mieszkania.
„Do wszystkich Máodych Ludzi Dzielnych D u c h e m — czytaá. — Marynarzy, MĊĪczyzn z lądu
i Cháopców pragnących walczyü o sprawĊ wolnoĞci i przyczyniü siĊ do tego, aby tyran z Korsyki przekląá
chwilĊ, w której Ğciągnąá na siebie gniew Wysp Brytyjskich. »Sutherland«, dwupokáadowy okrĊt Jego
Królewskiej MoĞci Króla Brytanii, uzbrojony w siedemdziesiąt cztery dziaáa, jest wáDĞnie doprowadzany
w Plymouth do stanu gotowoĞci bojowej i zostaáo jeszcze kilka w o l n y c h m i e j s c do kompletu
zaáogi. Dowódca, kapitan H o r a t i o H o r n b l o w e r, wróciá ostatnio z wyprawy na M o r z e
P o á u d n i o w e, podczas której, dowodząc fregatą »Lydia«, uzbrojoną w trzydzieĞci szeĞü dziaá, związaá
walką i z a t o p i á d w a k r o ü s i l n i e j s z y dwupokáadowy okrĊt hiszpaĔski »Natividad«. Oficerowie,
podoficerowie i marynarze z »Lydii«, wszyscy przeszli za nim na »Sutherlanda«. JakiĪ czáowiek mĊĪny
mógáby siĊ oprzeü wezwaniu, by przyáączyü siĊ do tej Kompanii Bohaterów i dzieliü z nimi dalsze
czekające ich splendory? Kto pokaĪe monsieur J e a n o w i C r a p a u d, Īe morza naleĪą do Brytanii i Īe
Īaden francuski zjadacz Īab nie ma tam czego szukaü? Kto pragnie kapelusza peánego záotych ludwików
tytuáem p r y z o w e g o? BĊGą na okrĊcie s k r z y p k o w i e i taĔce co wieczór, i zaprowiantowanie —
po peánych s z e s n a Ğ c i e uncji w funcie — najlepszy gatunek woáowiny, najwspanialszy chleb, a do
tego g r o g, kaĪdego dnia w poáudnie i co niedziela. I to wszystko jako dodatek do Ī o á d u wypáacanego
pod g w a r a n c j ą Jego NajmiáRĞciwszego Majestatu Króla J e r z e g o! W m i e j s c u, gdzie
przeczytacie to ogáoszenie, bĊdzie oficer z królewskiego okrĊtu »Sutherland«, który wpisze na listĊ zaáogi
wszystkich o c h o t n y c h z u c h ó w áaknących Sáawy.”
Czytając odbitkĊ kapitan Hornblower walczyá z opanowującym go uczuciem beznadziejnoĞci.
W kaĪdym mieĞcie, gdzie odbywają siĊ jarmarki, moĪna przeczytaü tuziny takich apeli. Trudno siĊ
spodziewaü, Īe uda mu siĊ przyciągnąü rekrutów na zwykáy liniowiec, gdy po kraju grasują dziarscy
kapitanowie fregat o dwakroü gáRĞniejszej reputacji, mogący podaü sumy pryzowego istotnie zdobytego
w poprzednich wyprawach. Wysáanie czterech poruczników, kaĪdego w towarzystwie póá tuzina ludzi, na
objazd poáudniowych hrabstw z zadaniem werbowania rekrutów zgodnie z tym obwieszczeniem bĊdzie go
kosztowaáo niemal caáy ĪRád, naleĪny mu za czas ostatniej kampanii, i obawiaá siĊ, Īe pieniądze te okaĪą
siĊ wyrzucone na marne.
JednakĪe coĞ trzeba byáo robiü. „Lydia” daáa mu dwustu wykwalifikowanych marynarzy (plakat nic
nie mówiá o tym, Īe przeniesiono ich pod przymusem, nie dawszy stanąü stopą na ziemi angielskiej po
powrocie z dwuletniej wyprawy), lecz do kompletu zaáogi potrzebowaá jeszcze piĊüdziesiĊciu marynarzy
oraz dwustu szczurów lądowych, dorosáych mĊĪczyzn i cháopców. Statek straĪniczy nie znalazá nikogo.
NiemoĪnoĞü uzupeánienia zaáogi mogáa oznaczaü utratĊ stanowiska dowódcy, a co za tym idzie,
bezrobocie i poáowĊ pensji — osiem szylingów dziennie — do koĔca Īycia. Nie miaá absolutnie pojĊcia,
jak dalece jest w áaskach u Admiralicji, i przypuszczaá, rzecz dla niego naturalna, iĪ jego zatrudnienie wisi
na wáosku.
Siedziaá postukując oáówkiem w odbitkĊ, a niepokój i przemĊczenie wywoáDáy przekleĔstwa na jego
usta — idiotyczne záorzeczenia, z których bezsensownoĞci zdawaá sobie w peáni sprawĊ w momencie, gdy
je wypowiadaá. Pilnowaá siĊ jednak, by mówiü przyciszonym gáosem; Maria odpoczywaáa w sypialni za
podwójnymi drzwiami i nie chciaá jej obudziü. Maria (chociaĪ to jeszcze za wczeĞnie, aby mieü co do tego
pewnoĞü) byáa przekonana, Īe jest w ciąĪy, i Hornblower czuá przesyt jej nadmierną tkliwoĞcią. Gdy sobie
o tym przypomniaá, rozdraĪnienie jego wzrosáo jeszcze bardziej; nienawidziá lądu, koniecznoĞci pogoni za
rekrutami, dusznej bawialni i utraty niezaleĪnoĞci, w której zasmakowaá w czasie miesiĊcy swej ostatniej
wyprawy. Ze záRĞcią siĊgnąá po kapelusz i wyszedá na palcach z pokoju. Posáaniec od drukarza czekaá
w hallu z czapką w rĊku. Hornblower przechodząc wrĊczyá mu odbitkĊ i szorstkim tonem poleciá
przygotowanie jednego grosa plakatów, po czym ruszyá w haáDĞliwe ulice.
Na widok jego munduru mostowy przy barierze pomostu Halfpenny przepuĞciá go bez pobierania
myta. Dwunastu wioĞlarzy u przewozu znaáo go jako kapitana „Sutherlanda” i kaĪdy usiáowaáĞciągnąü na
siebie jego wzrok — za przewiezienie kapitana na okrĊt poprzez caáą dáugoĞü Hamoaze mogli siĊ
spodziewaü hojnej zapáaty. Hornblower zająá miejsce w dwuwiosáowej áodzi; odczuá pewną satysfakcjĊ,
Īe nie odezwaá siĊ ani sáowem, gdy odpychali áódĨ od brzegu i ruszali w dáugą, powolnąĪeglugĊ przez
Jąszcz stateczków, statków i okrĊtów. Wzorowy przesunąá prymkĊ w kącik ust i juĪ miaá rzuciü jakąĞ
banalną uwagĊ, lecz widząc nachmurzone oblicze pasaĪera i gniewną zmarszczkĊ na jego czole
zreflektowaá siĊ i zamiast sáów wydaá z siebie kaszlniĊcie. Hornblower, który ani razu nie spojrzawszy
otwarcie na wioĞlarza, doskonale widziaá, co siĊ dzieje, poczuá, Īe humor poprawia mu siĊ trochĊ.
ZauwaĪ\á grĊ muskuáów w brązowych ramionach, kiedy czáowiek ten wiosáowaá co siá; miaá tatuowany
nadgarstek, a w lewym uchu báyszczące cienkie kóáko ze záota. Musiaá byü marynarzem, zanim zacząá
pracowaü jako przewoĨnik — Hornblower zapragnąá niewymownie wziąü go ze sobą na pokáad
„Sutherlanda”; gdyby tylko mógá dostaü w swe rĊce kilka tuzinów prawdziwych marynarzy, skoĔczyáyby
siĊ jego káopoty. Ale ten wáDĞnie na pewno ma zaĞwiadczenie zwalniające go od sáXĪby wojskowej,
w przeciwnym razie absolutnie nie mógáby uprawiaü swego zawodu tu, gdzie zjeĪGĪa siĊ jedna czwarta
personelu Brytyjskiej Marynarki Wojennej w poszukiwaniu zaáóg.
W skáadzie aprowizacyjnym i w stoczni, które mijali po drodze, roiáo siĊ takĪe od mĊĪczyzn; wszyscy
nadawali siĊ do sáXĪby wojskowej, a poáowa z nich to marynarze — cieĞle okrĊtowi i takielarze —
Hornblower patrzyá na nich poĪądliwie i beznadziejnie, jak kot na záotą rybkĊ w akwarium. PrzepáynĊli
wolno mimo duĪego placu, gdzie splatano liny, obok masztówki i kadáuba hulka, na którym zamontowano
GĨwig noĪycowy, minĊli dymiące kominy fabryki sucharów. Oto i „Sutherland”, przycumowany do
beczki za cyplem Bull; przypatrując siĊ swemu okrĊtowi poprzez szerokoĞü lekko rozhuĞtanej wody
Hornblower stwierdziá, Īe w caákiem naturalnej dumie, jaką napeániaáo go nowe stanowisko, jest dziwna
domieszka konserwatywnej niechĊci. Obáy ksztaát dziobu wyglądaá dziwacznie w okresie, gdy kaĪdy
liniowiec budowany w Anglii miaá galion, do którego od dawna przywykáo jego oko; linie okrĊtu byáy
niezgrabne i zdradzaáy (co Hornblower zauwaĪDá, ilekroü patrzyá na „Sutherlanda”), Īe budując go
zrezygnowano z innych zalet na rzecz maáej gáĊbokoĞci zanurzenia. Wszystko na nim — oprócz kolumn
masztowych bĊGących pochodzenia angielskiego — wskazywaáo, Īe zbudowany zostaá w Holandii
z przeznaczeniem do Īeglowania pomiĊdzy glinianymi obwaáowaniami kanaáów i po páytkich ujĞciach
rzek wybrzeĪa holenderskiego. „Sutherland” — faktycznie dawny siedemdziesiĊcioczterodziaáowy
holenderski „Eendracht”, który zdobyto pod Texel — teraz, po przezbrojeniu, byá najbrzydszym
i najmniej mile widzianym dwupokáadowcem na liĞcie okrĊtów Brytyjskiej Marynarki Wojennej.
Niech Bóg ma mnie w swej opiece — pomyĞlaá Hornblower patrząc na okrĊt z niesmakiem tym
silniejszym, Īe wciąĪ jeszcze brakáo mu ludzi do skompletowania zaáogi — jeĞli miaábym kiedykolwiek
manewrowaü na nim blisko brzegu po zawietrznej. Dryfowaáby na zawietrzną jak papierowa áódeczka,
a potem, na rozprawie sądu wojennego, nikt nie uwierzyáby w Īadne gadanie o niedostatecznej dzielnoĞci
morskiej okrĊtu.
— LĪej wiosáowaü! — rzuciá do przewoĨników i ludzie spoczĊli, a wiosáa przestaáy trzeü o dulki;
odgáos fal bijących o burty áodzi staá siĊ naraz wyraĨniejszy.
Dryfowali na rozkoáysanej wodzie, a Hornblower kontynuowaá nie zadowalające go oglĊdziny. OkrĊt
byáĞwieĪo pomalowany, ale w stoczni poskąpili farby — ponurej Īyáci i czerni nie oĪywiaáa ani odrobina
bieli czy szkaráatu. ZamoĪny kapitan albo pierwszy oficer uzupeániliby ten niedostatek z wáasnej kieszeni
i kazaliby tu i ówdzie pacnąü pozáotą, ale Hornblower nie miaá na to pieniĊdzy i wiedziaá, Īe Bush,
utrzymujący ze swej pensji cztery siostry i matkĊ, teĪ ich nie ma — choüby nawet jego zawodowa
przyszáRĞü zaleĪDáa w pewnej mierze od wyglądu „Sutherlanda”. Niektórzy kapitanowie — co sobie
Hornblower szczerze w duchu powiedziaá — nie przebierając w Ğrodkach wydusiliby ze stoczni wiĊcej
farby, a takĪe pozáotĊ, jeĞli juĪ o to chodzi. Ale on nie nadawaá siĊ do tego i nawet perspektywa
posiadania caáej pozáoty Ğwiata nie mogáaby go skáoniü, aby zacząá poklepywaü po ramieniu urzĊdnika
stoczni i zdobywaü jego wzglĊdy pochlebstwem i udawaną dobrodusznoĞcią; powstrzymaáoby go nie
sumienie, lecz nieĞmiaáRĞü.
KtoĞ na pokáadzie juĪ go wypatrzyá. UsáyszaáĞwiergot gwizdków towarzyszących przygotowaniom na
jego przyjĊcie. Niech poczekają jeszcze trochĊ; nie miaá zamiaru dziĞ siĊĞpieszyü. Pusty wewnątrz
„Sutherland” unosiá siĊ wysoko na wodzie, ukazując szeroki pas miedzianych blach poszycia. Są nowe,
dziĊki Bogu. Idąc peánym wiatrem to brzydkie stare okrĊcisko moĪe rozwijaü niezáą szybkoĞü. W tej
chwili wiatr obróciá go w poprzek páywu i wtedy odsáoniáy siĊ linie jego rufy. Oceniając wzrokiem ksztaát
okrĊtu Hornblower zastanawiaá siĊ, jak moĪna by wydobyü zeĔ maksimum tego, na co go staü. Pomagaáo
mu w tym dwudziestodwuletnie doĞwiadczenie w páywaniu po morzach. Przywoáywaá na myĞl
skomplikowany ukáad wszelkich siá, jakie bĊGą dziaáDü na okrĊt w morzu, nacisk wiatru na Īagle,
równowaĪenie wpáywu kliwrów odchyleniem steru, boczny opór stĊpki, tarcie powierzchniowe, uderzenia
fal o dziób. ObmyĞliá w ogólnych zarysach wstĊpne ustawienie próbne, postanawiając (zanim próby
praktyczne nie dadzą mu wiĊcej danych), jak odchyli maszty od pionu i wytrymuje okrĊt. Natychmiast
jednak przypomniaá sobie z goryczą, Īe nie ma na razie ludzi do skompletowania zaáogi i Īe póki ich nie
znajdzie, wszystkie te plany na nic siĊ zdadzą.
— Naprzód! — krzyknąá do przewoĨników, którzy znów nacisnĊli na wiosáa z caáą siáą.
— ZáyĪ wiosáo, Jake — powiedziaá bosakowy do wzorowego, oglądając siĊ przez ramiĊ.
àódĨ zakrĊciáa pod rufą „Sutherlanda” — miaá nadziejĊ, Īe ci ludzie wiedzą, jak dobiü do burty okrĊtu
wojennego — ukazując Hornblowerowi galeriĊ rufową, jedno z najbardziej dla niego atrakcyjnych miejsc
na okrĊcie. Byá zadowolony, Īe stocznia nie usunĊáa jej, jak to uczyniono na tylu liniowcach. Tam, na tej
galerii bĊdzie mógá napawaü siĊ wiatrem, morzem i sáRĔcem w odosobnieniu nieosiągalnym na pokáadzie.
KaĪe sobie zrobiü leĪak i tam ustawiü. BĊdzie mógá nawet robiü gimnastykĊ poza zasiĊgiem
czyjegokolwiek wzroku — galeria ma osiemnaĞcie stóp dáugoĞci i tylko pod nawisami balkonów
bocznych trzeba siĊ bĊdzie nieco schylaü. Hornblower tĊskniá niewymownie do chwili, gdy znajdzie siĊ na
morzu, z dala od wszystkich dokuczliwych káopotów lądu, przechadzając siĊ po swej galerii rufowej
w samotnoĞci, w której tylko mógá teraz szukaü odprĊĪenia. Lecz bez kompletnej zaáogi caáa ta báoga
perspektywa oddalaáa siĊ na czas nieokreĞlony. Musi gdzieĞ zdobyü ludzi.
Pogrzebaá w kieszeni, Īeby zapáaciü przewoĨnikom, i chociaĪ tak bardzo brakowaáo mu srebra,
nieĞmiaáRĞü kazaáa mu daü im wiĊcej, niĪ siĊ naleĪDáo, gdyĪ uwaĪDá, Īe tak wáDĞnie postĊpują jego
koledzy, kapitanowie okrĊtów liniowych.
— DziĊkujemy, sir, dziĊkujemy — powiedziaá wzorowy káaniając siĊ uniĪenie.
Hornblower wspiąá siĊ po trapie i wszedá przez furtĊ burtową, pomalowaną na brudnobrązowy kolor,
która za czasów sáXĪby pod banderą holenderską musiaáa piĊknie báyszczeü záoceniami. RozĞwiergotaáy
siĊ donoĞnie gwizdki bosmaĔskie, kompania piechoty morskiej sprezentowaáa broĔ, trapowi stanĊli
wyprĊĪeni na bacznoĞü. Gray, zastĊpca oficera nawigacyjnego — porucznicy nie mieli wacht w porcie —
który byá oficerem sáXĪbowym, zasalutowaá, gdy kapitan przechodząc przez pokáad rufowy dotknąá swego
kapelusza. Mimo Īe Gray byá jego ulubieĔcem, Hornblower nie raczyá odezwaü siĊ do niego; postanowiá
twardo broniü siĊ przed swoją skáonnoĞcią do zbytniej rozmownoĞci. Rozejrzaá siĊ dookoáa w milczeniu.
Pokáady zawalone byáy osprzĊtem, gdyĪ zakáadano wáDĞnie olinowanie, lecz Hornblower nie mógá nie
zauwaĪ\ü, Īe pod powierzchownym baáaganem kryje siĊ porządek. Zwoje lin, grupy ludzi zajĊtych pracą
na pokáadzie, pomocnicy Īaglomistrza zszywający marsel na baku — wszystko to dawaáo wprawdzie
wraĪenie nieáadu, lecz byá to nieáad zdyscyplinowany. Surowe rozkazy wydane oficerom przynosiáy
owoce. Zaáoga „Lydii” usáyszawszy, Īe ma byü przeniesiona w komplecie na „Sutherlanda” nie
spĊdziwszy nawet ani dnia na lądzie, omal siĊ nie zbuntowaáa. Teraz znów trzymaá ją w garĞci.
— Oficer Īandarmerii pragnie záRĪ\ü raport, sir — powiedziaá Gray.
— ProszĊ wiĊc posáDü po niego — odrzeká Hornblower.
Oficerem odpowiedzialnym za wdraĪanie dyscypliny byá czáowiek nowy, nie znany Hornblowerowi,
o nazwisku Price. Hornblower domyĞliá siĊ, Īe chce on záRĪ\ü skargĊ na brak zdyscyplinowania,
i westchnąá, ukáadając przy tym twarz w wyraz bezlitosnej surowoĞci. Pewnie zajdzie koniecznoĞü
cháosty, a on nienawidziá myĞli o krwi i katuszach. JednakĪe obejmując dowództwo w tego rodzaju
wyprawie, mając pod rozkazami krnąbrną zaáogĊ, musi bez wahania wymierzaü cháostĊ w razie potrzeby
— tak aby skóra schodziáa z pleców winowajcy.
Price szedá juĪ ku niemu po schodni na czele bardzo dziwnej procesji záRĪonej z trzydziestu mĊĪczyzn,
skutych parami ze sobą, z wyjątkiem dwóch ostatnich, którzy podzwaniali posĊpnie áDĔcuchami u nóg.
Wszyscy niemal byli w áachmanach, niczym nie przypominających odzieĪy marynarskiej. PrzewaĪnie
skáadaáy siĊ na nie strzĊpy worków, czasem sztruksu, a przyjrzawszy siĊ baczniej Hornblower zobaczyá,
Īe jeden z ludzi ma na sobie resztki spodni moleskinowych. Inny odziany byá w coĞ, co byáo niegdyĞ
przyzwoitym ubraniem z pierwszorzĊdnego czarnego sukna — przez dziurĊ na plecach przeĞwiecaáa biaáa
skóra. Wszyscy mieli szczeciniaste brody, czarne, brązowe, rudawe i siwe, a ci spoĞród nich, którzy nie
byli áysi, mieli ogromne wiechcie skoátunionych wáosów. Dwaj kaprale Īandarmerii okrĊtowej zamykali
pochód od tyáu.
— Stój! — krzyknąá Price. — Czapki z ábów!
Szurając nogami, procesja mĊĪczyzn o posĊpnych twarzach zatrzymaáa siĊ na pokáadzie rufowym.
Niektórzy wbili oczy w pokáad, inni z otwartymi ustami rozglądali siĊ nieĞmiaáo wokóá siebie.
— Co, u diabáa, znaczy to wszystko? — zapytaá ostro Hornblower.
— Nowi, sir — odpowiedziaá Price. — Podpisaáem kwit ĪRánierzom, co ich tu przyprowadzili, sir.
— Skąd ich wziĊli? — rzuciá Hornblower ostrym tonem.
— Z aresztu w Exeter, sir — odrzeká Price pokazując listĊ. — Czworo z nich to káusownicy. Waites,
ten tu, w spodniach moleskinowych, skazany za kradzieĪ owieczek. A tamten, w czarnym — za bigamiĊ,
sir, byá kierownikiem browaru, zanim mu siĊ to przytrafiáo. Reszta przewaĪnie záodziejaszki, sir, nie licząc
tych dwóch z przodu, ich posadzili, bo podpalili stogi, no i ci dwaj, tam z tyáu, zakuci w Īelazo. Ich
zamkli za rabunek i gwaát.
— Hmm — chrząknąá Hornblower. Na moment go zatkaáo. Nowo przybyli zerkali na niego, niektórzy
z nadzieją w oczach, inni z nienawiĞcią, a jeszcze inni z obojĊtnoĞcią. Wybrali sáXĪEĊ na morzu zamiast
szubienicy, deportacji albo wiĊzienia. Swój opáakany wygląd zawdziĊczali miesiącom spĊdzonym
w areszcie, w oczekiwaniu na rozprawĊ. Oto piĊkne uzupeánienie zaáogi okrĊtu — pomyĞlaá Hornblower
z goryczą — buntownicy w zarodku, ponure obiboki, wiejskie póáJáupki. W kaĪdym razie jednak jest to
juĪ jakaĞ siáa robocza i musi wydusiü z nich, co siĊ da. Są przestraszeni, ponurzy i nieufni. Warto
spróbowaü zdobyü ich przywiązanie. Po sekundzie namysáu instynktowny humanitaryzm podyktowaá mu,
co ma robiü.
— Czemu są jeszcze w kajdanach? — zapytaá doĞü gáRĞno, aby wszyscy go usáyszeli. — Natychmiast
ich rozkuü.
— Przepraszam bardzo, sir — usprawiedliwiaá siĊ Price. — Nie chciaáem bez rozkazu, sir, wiem
przecieĪ, co to za ptaszki i jak siĊ tu dostali.
— To nie ma nic do rzeczy — rzuciá ostro Hornblower. — Są teraz w sáXĪbie królewskiej. Na moim
okrĊcie nie bĊdzie czáowieka w kajdanach, chyba Īe sam znajdĊ powód, Īeby wydaü taki rozkaz.
Hornblower pilnowaá siĊ, aby nie spojrzeü w stronĊ nowych i sáowa swe kierowaá dalej do Price'a —
mimo Īe pogardzaá sobą za uciekanie siĊ do retorycznych sztuczek, wiedziaá, Īe taki sposób przemawiania
jest bardziej skuteczny.
— Nie chcĊ wiĊcej widzieü nowych „pod opieką” Īandarmerii — ciągnąá z gniewem. — Są rekrutami
w zaszczytnej sáXĪbie, z zaszczytną przyszáRĞcią przed sobą. BĊGĊ wdziĊczny, jeĞli pan tego dopilnuje na
drugi raz. ProszĊ teraz znaleĨü któregoĞ z pomocników intendenta i dopilnowaü, aby zgodnie z mym
rozkazem wszyscy ci ludzie zostali odpowiednio przyodziani.
Zbesztanie podlegáego oficera w obecnoĞci ludzi mogáo siĊ odbiü szkodliwie na dyscyplinie, lecz
Hornblower wiedziaá, Īe w wypadku Īandarma szkoda jest niewielka. PrĊdzej czy póĨniej i tak zaczną go
nienawidziü — otrzymaá przywileje w szarĪy i páacy po to, aby byü kozáem ofiarnym niezadowolenia
zaáogi. Teraz Hornblower mógá záagodziü surowy ton gáosu i zwróciü siĊ bezpoĞrednio do nowych.
— Czáowiek speániający swe obowiązki najlepiej jak potrafi — powiedziaááagodnie — nie ma siĊ
czego obawiaü na tym okrĊcie, a moĪe oczekiwaü wszystkiego, co najlepsze. A teraz chciaábym zobaczyü,
jak szykownie zaprezentujecie siĊ w nowym przyodziewku po zmyciu brudu miejsc, z których
przybyliĞcie. RozejĞü siĊ.
Pozyskaáem sobie co najmniej paru tych biedaków, rzeká do siebie. Niektóre twarze, noszące przedtem
wyraz posĊpnej rozpaczy, jaĞniaáy teraz nadzieją, gdy pierwszy raz od miesiący — a moĪe i pierwszy raz
w Īyciu — potraktowano ich jak ludzi, a nie jak bydlĊta. Patrzyá jak oddalali siĊ po póápokáadzie
przyburtowym. Biedaczyska; Hornblower uwaĪDá, Īe zrobili marny interes zamieniając wiĊzienie na
marynarkĊ wojenną. W kaĪdym razie jednak byáo to trzydziestu ludzi z tych dwustu piĊüdziesiĊciu,
których potrzebowaá do ciągniĊcia lin i pchania drągów, aby „Sutherland” mógá wyjĞü w morze.
Porucznik Bush wszedáĞpiesznie na pokáad rufowy i zasalutowaá kapitanowi lekkim dotkniĊciem
kapelusza. Smagáa, surowa twarz, z nie pasującymi do niej niebieskimi oczyma, zajaĞniaáa równie nie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin