Courths-Mahler Jadwiga - Za winy matki.doc

(1006 KB) Pobierz

JADWIGA COURTHS-MAHLER


Edytorsko zaadaptowała tekst

i przygotowała do druku

Halina Kutybowa

Redakcja techniczna
Lech Dobrzański

Projekt graficzny okładki

i strony tytułowej

Marek Mosiński

Wydawca powojennego wydania P.P.U. Akapit" sp. z o.o., Katowice

Nakład 65000 + 150 egz.

Ark. druk. 11,5. Ark. wyd. 10,70.

Podpisano do druki i druk ukończono

w czerwcu 1991 r.

Łódzkie Zakłady Graficzne

Łódź, ul. Dowborczyków 18

Zam. 147/11/91


Hrabia Rudolf von Ravenau przechadzał się po swoim gabinecie,
pogrążony w głębokiej zadumie. Na szlachetnej, bladej twarzy starca
malował się wyraz bólu. Na czole zarysowała się dziwnego kształtu
zmarszczka, znamionująca upór i silną wolę; był to znak szczególny
całej rodziny Ravenau'ów.

Starzec przystanął wreszcie przy jednym z wysokich okien o głę-
bokich niszach, przesłoniętych ciężkimi storami z brokatu. Spojrze-
nie jego pobiegło na szeroki dziedziniec zamkowy, wybrukowany
wielkimi kamiennymi płytami, między którymi rósł delikatny, szaro-
zielony mech.

Pośrodku dziedzińca zajmował miejsce stary wodotrysk z piasko-
wca, otoczony trawnikiem. Cztery groteskowe ciała smoków wiły
się wokół basenu. Głowy kamiennych potworów unosiły się nad
krawędzią zbiornika, jakby chciały pochłonąć strumień, bijący ze
środka wodnego zwierciadła.

Spojrzenie hrabiego zatrzymało się na wodotrysku, którego dzie-
je były nierozerwalnie związane z historią jego domu.

Hrabiowie Ravenau pochodzili ze starego dumnego rodu; należeli
oni do nielicznych magnackich rodzin, które potrafiły po dziś dzień
zachować dawną fortunę i świetność. Przez małżeństwo hrabiego
Rudolfa z hrabianką Ulryką von Schenrode, wspaniały pałac Schen-
rode z obszernymi przyległościami, oddalony o godzinę drogi od
Ravenau - przeszedł również na własność Ravenau'ów. Zaczęli się
oni od tego czasu nazywać hrabiami Ravenau-Schenrode.

3


Obecnie pozostał przy życiu jeden tylko Ravenau, ów znękany
starzec, który z ponurym obliczem stał w tej chwili przy oknie swego
gabinetu. Kto wie, jak długo jeszcze żyć będzie... Może jego zmę-
czone oczy zamkną się wkrótce na wieki...

Odwrócił się od okna i zasiadł przy biurku. Drżącymi rękami
ujął otwarty list, który leżał przed nim. Raz jeszcze przebiegł oczyma
treść skreśloną energiczną, kobiecą ręką.

Pozwalam sobie zwrócić uwagę Pana Hrabiego, że hrabia-
nka Julia ma już lat dziewiętnaście. Ukończyła chlubnie nauki,
a jej maniery również są bez zarzutu. Spodziewamy się, że
Pan Hrabia będzie zadowolony z wyników naszej pracy, gdyż
hrabianka Julia była zawsze ozdobą naszego zakładu. Wyrosła
na miłą, ładną i doskonałe wychowaną panienkę.

Chętnie zatrzymałybyśmy ją u siebie, musimy jednak zau-
ważyć, że wszystkie rówieśnice hrabianki od dawna już opuściły
naszą pensję i zostały wprowadzone w świat. Hrabianka Julia
nie przestaje się pytać, czemu dotąd nie wzywa się jej do
domu. Uważamy za nasz obowiązek donieść o tym Panu Hra-
biemu.

Prosimy bardzo, aby Pan Hrabia zastanowił się nad tą spra-
wą i zadecydował, jak pokierować dalszymi losami hrabianki.
Czekamy na odpowiedź oraz wskazówki.

Polecając się względom Pana Hrabiego, kreślimy się z wy-
sokim poważaniem

Siostry Leportier

Hrabia z ciężkim westchnieniem odłożył list.

- Dziewiętnaście lat - szepnął do siebie, pogrążony w głębokiej
zadumie.

Czyżby lata miały skrzydła? Te samotne ciężkie lata, podczas
których z początku złorzeczył ludziom, bluźnił przeciw Bogu, potem
...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin