Barbet Pierre - Szczatki w kosmosie.pdf

(129 KB) Pobierz
file://C:\Documents and Settings\ADAM\Pulpit\Zbiór książek - au
Page 1 of 5
Pierre Barbet Szczątki w kosmosie
C zirw gwałtownym ruchem oderwał taśmę wysuwającą się z
komputera. Przyglądał się jej przez chwilę, wreszcie położył przede mną
i powiedział:
- A więc, Lwaa, jednak nie przybyliśmy tu na próżno! Ta planeta jest
zamieszkała...
Położył mi poufale rękę na ramieniu i pochyliwszy się, jakby chciał
lepiej widzieć, przysunął głowę do mojej.
Cofnęłam się odruchowo. Ten stary zbereźnik nigdy nie przepuścił
żadnej okazji... Nie jestem znów taka święta, ale nie lubię Czuwa. Po
pierwsze uważam, że śmierdzi. Któregoś dnia podaruję mu parę litrów
dezodorantu. A po drugie - nie znoszę jego obleśnych manier. Gdyby
chociaż powiedział otwarcie, o co mu chodzi, ale nie! Zawsze te
niedomówienia... Ach, to nie był dla mnie szczęśliwy dzień, kiedy Biuro
Badań Zamieszkałych Planet wyznaczyło nas do jednej ekipy!
W końcu, wystarczy zachować odpowiedni dystans. Po zakończeniu
misji poproszę o przeniesienie na inny statek, Na razie jedno było
pewne: planeta tętnica życiem, jej mieszkańcy znaleźli tu dogodne
warunki egzystencji. Pozostawało tylko stwierdzić, jaki stopień rozwoju
osiągnęli.
- Trzeba będzie to dokładnie zbadać - powiedziałam. - Jeżeli się kiedyś
zdecydują na podbój Kosmosu, ich bliskie sąsiedztwo może być dla
planety Ywwor niebezpieczne.
- Słusznie! Ale ostrożność przede wszystkim. Jeżeli mają rozwinięta
technologię, zajmą się już tym nasze eskadry. Konieczne będzie
intensywne bombardowanie. Setka bomb kobaltowych powinna
wystarczyć. Włączę pole maskujące.
Zabrał rękę, co pozwoliło mi trochę odetchnąć, i przystąpił do
uruchamiania instrumentów pokładowych.
Ponieważ bez przerwy zmienialiśmy pozycję, a postoje były bardzo
krótkie, byliśmy dla tamtych nieuchwytni. Tym niemniej nasze kamery
mogły dokonywać zdjęć, które pozwoliłyby ustalić stopień rozwoju tych
istot z naukowego punktu widzenia. Godzinny lot na małej wysokości
file://C:\Documents and Settings\ADAM\Pulpit\Zbiór książek - autorzy na literę B\ksiazki_ ...
08-11-05
30539791.006.png 30539791.007.png 30539791.008.png
Page 2 of 5
dał nam pełna informację: żadnych miast, żadnych fabryk,
najmniejszego śladu upraw ani hodowli. Przybyliśmy w samą porę!
- Dzikusy - stwierdził Czirw - ale można zaobserwować, że wielu z
nich przyjęto już postawę stojącą. A skoro stali się dwunożni - ich mózg
może zacząć szybko się rozwijać. Jeszcze jakieś sto, dwieście lat i
wynajdą koło.
- Tak - zgodziłam się. - Wiele gatunków tutaj ma chwytne ręce i
niedługo zaczną produkować narzędzia. A jednak bardzo chciałabym
wiedzieć, które z nich pierwsze osiągną wyższy stopień inteligencji:
drapieżne czy trawożerne?
- Przemawia przez ciebie prawdziwy biolog! Cóż to może mieć za
znaczenie, skoro tak czy inaczej czeka je zagłada?...
- Wiem... Ale to nie znaczy, że tego nie żałuję. Uważam, że Rada nie
spełnia swego zadania, jest zbyt ostrożna. Systematyczne badania tych
prymitywnych istot, prowadzone przez kilkuset lat, wyjaśniłyby proces
ewolucji, który mimo wszystko ciągle jest jeszcze niejasny!
- No to co? Co nam z tego przyjdzie? My, Zzorgi, mamy dość
problemów na własnej planecie, po co nam zajmować się innymi?
- Niestety, masz rację! Tylko drakońska kontrola urodzeń pozwala nam
przetrwać. Jaka szkoda, że nie można tu sprowadzić kilku milionów
naszych. Cóż to by był za raj! Temperatura w sam raz, wilgotność
powietrza idealna, bujna roślinność, wystarczająca, żeby Wyżywić
trawożernych... Obfitość metali...
Rada na pewno wyśle, jak zwykle, kilku osadników. Masowy transport
ludności z Ywworu byłby niemożliwy: potrzeba by było tysięcy
pojazdów. Tymczasem, jeżeli chcesz, mogę się dla ciebie postarać o
przydział do misji naukowej, w której będę brał udział. Byłbym bardzo
rad.
"O nie... - pomyślałam sobie. - Sam na sam z tym starym satyrem!"
A jednak trzeba z nim uważać, jest taki ustosunkowany.
Odpowiedziałam więc uprzejmie:
- Och, Czirw! To byłoby cudownie! Niestety obawiam się, że będzie to
niemożliwe, ponieważ muszę odbyć staż w laboratorium profesora
Sorxa...
Ten obleśny drań miał tak zawiedzioną minę, że zrobiło mi się go
prawie żal. Mruknął markotnie:
- Jaka szkoda! Ale może później będziesz mogła jakoś do mnie dobić...
"Właśnie, gadaj zdrów. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby uciec
jak najdalej od ciebie, żeby nie oglądać tej twojej gęby..." - Ależ
file://C:\Documents and Settings\ADAM\Pulpit\Zbiór książek - autorzy na literę B\ksiazki_ ...
08-11-05
30539791.009.png
Page 3 of 5
oczywiście! - wykrzyknęłam. - Trzeba będzie tylko poczekać jakieś dwa,
trzy lata... Rozchmurzył się:
- W oczekiwaniu szczęśliwych dni, musimy zadecydować, w jaki
sposób pozbędziemy się tych prymitywnych stworzeń. Myślałem o
rozpyleniu hormonów sterylizujących samce. Co o tym sadzisz?
Wystarczyło na niego spojrzeć, żeby zdać sobie sprawę, jaka
przyjemność odczuwał na myśl o takiej perspektywie. Musiałam go
rozczarować:
- Zapominasz, że te substancje pozostają długo aktywne. Nasi osadnicy
będą narażeni na ich działanie.
- Rzeczywiście! A co powiedziałabyś o środkach pobudzających? Pod
ich wpływem wyniszczyliby się wzajemnie.
- Niezły pomysł... Tylko mamy ich za mało.
Czirw sprawdził dokładnie za pomocą komputera wiarygodność mojej
uwagi. Zawsze wyprowadzało mnie to z równowagi. Tak jakbym miała
zwyczaj rzucać słowa na wiatr. Później powiedział:
- Bardzo słusznie. Jesteś równie urocza jak uczona, moja droga Lwaa.
Przyznam, że brakuje mi pomysłu. Masz coś
Udałam, że się zastanawiam, żeby go trochę potrzymać w niepewności.
Po chwili oświadczyłam:
- Sprawa wydaje mi się dość prosta: użyjemy defoliantów.
Stary dureń nie od razu się zorientował. Wymamrotał z poważną miną:
- Przyznam się, że nie rozumiem...
- A jednak to dość proste - podjęłam. - Wraz z użyciem defoliantów i
herbicydów roślinność zniknie w ciągu roku, dwóch lat. Istoty
roślinożerne wygina od razu, a wtedy drapieżne, pozbawione
pożywienia, wymordują się między sobą.
- Chytre! - powiedział Czirw pełen uznania. - Oczywiście, nasze
rezerwy środków chemicznych są wystarczające?
- Jasne, inaczej nie wspominałabym o tym!
- A ich działanie jest dosyć krótkotrwałe, co pozwoli naszym
osadnikom zainstalować się tu na stałe! Chodź, moja droga, niech cię
uściskam!
Z obrzydzeniem musiałam znieść ten pocałunek. Zabraliśmy się do
pracy. Wyłączywszy pole maskujące, rozpoczęliśmy lot nad
kontynentami nieszczęsnej planety. Czasami dostrzegałam któregoś z
moich biednych pobratymców, jak podnosił głowę ku przelatującej nad
file://C:\Documents and Settings\ADAM\Pulpit\Zbiór książek - autorzy na literę B\ksiazki_ ...
08-11-05
30539791.001.png
Page 4 of 5
nim maszynie i nie mogłam powstrzymać się od uczucia litości. Wcale
mi się nie podobało takie rozczulanie się nad ich losem. Co roku
absolwenci uniwersytetu byli obowiązani odbyć staż we flocie
kosmicznej, a ja - jako biolog specjalizujący się w ekologii - musiałam
wyruszyć na statku badawczym wysłanym na chybił trafił w galaktykę
dla przeprowadzenia systematycznej eksploracji gwiazd naszego
systemu. Wiedliśmy życie niczym nieskrępowane - nikt nie wiedział,
gdzie jesteśmy, ani się o nas nie troszczył, ale za to musieliśmy
dokonywać ludobójstwa.
Nasz pojazd pozostawał na orbicie przez kilka miesięcy w oczekiwaniu
na wyniki podjętej przez nas akcji. Rzeczywiście, wszystko przebiegało
zgodnie z planem: trzy miesiące wystarczyły do zlikwidowania na ,tej
planecie niepożądanej fauny.
Niestety, mój towarzysz nie przestawał mnie napastować, pomimo
środków uspokajających, które mu ukradkiem aplikowałam. Z każdym
dniem stawał się coraz bardziej agresywny i w chwilach odpoczynku
musiałam zamykać się na cztery spusty w swojej kabinie. Nie muszę
mówić, z jaką ulgą powitałam nadejście dnia powrotu.
Moja jedyna pociecha jest staranne nagrywanie na taśmie
magnetycznej wszystkich perypetii związanych z naszym wspólnym
życiem. Cóż za hańba dla Zzorgów, że wydały spośród siebie podobne
indywiduum !
Wzięliśmy kurs na Ywwor. Jeszcze pięćdziesiąt dni lotu w przestrzeni
i pozbędę się go... Najwyższy czas, bo nerwy mam napięte do granic
wytrzymałości! Jeśli się do mnie zbliży, zabiję go...
Tajne archiwa Konfederacji Słonecznej zawierają sporo dość
dziwnych, a często nawet przerażających opowieści. Ta, która
p rzedstawiamy, jest jedną z najdziwniejszych.
P odczas swej trzeciej podróży komendant Lodell zauważył wrak
statku kosmicznego, unoszący się niedaleko jego pojazdu. Udało mu się
do niego zbliżyć. Ekipa wysłana na pokład dokonała tam niesamowitego
odkrycia : w przedziale dowodzenia znajdowały się szczątki dwóch
szkieletów. Zaciskały jeszcze w dłoniach nieznaną broń, która nie
file://C:\Documents and Settings\ADAM\Pulpit\Zbiór książek - autorzy na literę B\ksiazki_ ...
08-11-05
30539791.002.png 30539791.003.png
Page 5 of 5
pozostawiła cienia wątpliwości co do przebiegu wydarzeń: astronauci
pozabijali się wzajemnie.
Jak dotąd, nie było w tym nic specjalnie sensacyjnego. Ale badanie
kości rozwiało wszelkie wątpliwości co do rodowodu tajemniczych
nawigatorów. Były to trzymetrowe jaszczurki, mimo małych rozmiarów
dość blisko spokrewnione z drapieżnymi dinozaurami - ceratozaurami.
Większość instrumentów pokładowych rozpadła się w proch, co
dowodziło, że pojazd znajdował się tutaj od setek milionów lat.
Tymczasem w jednej z kabin znaleziono taśmę magnetyczna. Zabrano ją
na Ziemię i po miesiącach wysiłków naszym językoznawcom udało się
ją odczytać. Dopiero wtedy ludzie dowiedzieli się, w jaki sposób wielkie
jaszczurki zniknęły z ich planety, gdyż do tej pory nic nie tłumaczyło w
zadowalający sposób tajemnicy ich totalnej zagłady. Dało to biologom
wiele do myślenia - większość spośród nich była. przekonana, że tylko
ssaki mogły dać początek istotom myślącym.
Co prawda, wielu uczonych poddaje w wątpliwość tekst tłumaczenia
taśmy, która po prostu uważają za mistyfikację. Z drugiej strony, nikt nie
twierdzi, że fotografie przywiezione przez komendanta Lodella zostały
sfałszowane. Niestety, rozsypały się pod dotknięciem, co uniemożliwiło
paleontologom ich zbadanie.
Obecnie wszystkie pojazdy wysycane w podróże badawcze
wyposażone są w potężna broń. Być może, potomkowie Zzorgów błądzą
jeszcze gdzieś w pobliżu Ziemi, a wtedy...
Ale to już inna historia.
przekład : Krystyna Pruska
powrót
file://C:\Documents and Settings\ADAM\Pulpit\Zbiór książek - autorzy na literę B\ksiazki_ ...
08-11-05
30539791.004.png 30539791.005.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin