Bondel Piotr - Gumpiarz.pdf

(129 KB) Pobierz
Microsoft Word - Bondel Piotr - Gumpiarz
Piotr Bondel - Gumpiarz
Musiał to robić. Po prostu musiał. Ta muzyka, ten głos, ten śpiew, to drżenie. Ta kotłująca
się energia. Wypełniała go, przelewała się w nim. Każdy mięsień Marka drgał, całe ciało było
tańcem. Wirującą jednością. W ręku obracała się gumpa. Z początku jakby ospałe. A gdy
rytm zwiększał częstotliwość, a śpiew stawał się coraz bardziej podniecający - rosła fala
dźwięków i gumpa nabierała życia. Już zaczynała dotykać całego ciała, przesuwając się
pieszczotliwie po plecach, skakała na uda, oplatała ramiona. Jej drżenia były coraz bardziej
harmonijne i pogodzone z muzyką, coraz głębsze. Muzyka zalewała Marka fałami dźwięków.
Niskie tony pulsowały w nim coraz mocniej. Płynął na ich fali przepełniony pragnieniem, by
trwało to wiecznie. Nie dostrzegał otoczenia, był poza nim, był muzyką, był rytmem, był
szaloną falą dźwięków. Był wolny. Jeszcze, jeszcze. Fale skurczów przechodziły od czubków
palców do włosów na głowie. Wirował, drgał, falował. Gumpa stała się częścią jego ciała.
Znaczyła śladami każdy dźwięk, każdą zmianę rytmu.
Cholera. Był zły. Był wściekły. Był niebezpieczny... Sukinsyn. Sukinsyn zrobił to
specjalnie. Przecież mnie zna i wie, że zawsze zwracam długi. Pieprzony sukinsyn. Te kilka
centów chciał zamienić na spotkanie u mnie w domu. Niech go cholera tego geya. A w klubie
mieli dziś grać GET READY. Mark przygotowywał się do tego od roku. Skrycie i w
tajemnicy. Nawet Druu nic o tym nie wie. Tak bardzo chciał zobaczyć, jak inni to tańczą. A
teraz ten pieprzony gey nie wpuścił go z powodu kilku centów. Ze złością kopnął leżącą na
bruku puszkę. Potoczyła się z hukiem i odbiła od ściany domu. Zwalista postać wychyliła się
z okna.
- Ty cholerny pomiocie. Ja cię nauczę porządku.
- Stary pierdzielu, lepiej uważaj na swoją zdzirę - odkrzyknął Mark ze złością i pomknął
przed siebie.
Do domu wpadł nieco uspokojony. Poszedł od razu do siebie na górę. Nie miał ochoty z
nikim rozmawiać. Zwłaszcza ze starymi. W drzwiach pokoju zobaczył siostrę.
- Wyglądasz jak dziwka - powiedział oglądając jej strój i makijaż.
- Ty gówniarzu. Na pewno chciałbyś, aby Druu mogła tak wyglądać. Ale...
Nie dał jej skończyć, skoczył, nim skończyła wymawiać imię jego dziewczyny. Ale dużo
mu brakowało do klasy siostry. Wylądował pod ścianą.
- Ale ona nigdy się na to nie odważy, bo jest podszyta tchórzem - dokończyła siostra,
pomagając bratu wstać.
- No to jak wyglądam? - spytała pojednawczo:
- Bombowo. Gdzie i z kim płyniesz?
- Coral See, Tregg mnie zaprosił. Chyba nie sprawię mu zawodu?
- Jasne, że nie. Wszyscy zwariują, jak cię zobaczą. Tregg będzie cię musiał dobrze
pilnować.
- Jeszcze nie wszystko Mark. Popatrz na to - Cora zrobiła ledwo dostrzegalny ruch
piersiami. To co je zakrywało zaczęło się otwierać i układać w kielichy jakichś egzotycznych
kwiatów. Po chwili dwa kwiaty migotały kolorowym światłem rozjaśniając wspaniałe
wnętrze. Mark wpatrywał się skamieniały. Nie w piersi. Wiedział, że są doskonałe, ale w
misterną konstrukcję, która je otaczała.
- Jak, jak to zrobiłaś. To jest fantastyczne - wykrzyknął. Kwiaty zaczęły się składać i na
powrót zakryły wspaniały widok.
- I tak byś nie zrozumiał. Można jeszcze regulować prędkość. Wyobrażasz sobie, jak to
będzie wyglądało w tańcu? spytała zadowolona z osiągniętego efektu.
- Coro, jeśli to twój pomysł, powinnaś go sprzedać. Każda firma zapłaci furę pieniędzy. To
będzie szaleństwo. Już widzę miny innych dziewczyn i facetów. Tregg się wścieknie.
- Mam go gdzieś. Może dostanę się do News Day. Co? roześmiała się. - Jak starzy mnie
zobaczą, chyba ich szlag trafi. Za godzinę wychodzę, trzymaj za mnie kciuki - odwróciła się i
skoczyła do swojego pokoju.
Właściwie, Corze mógł powiedzieć o wszystkim. Mało kto miał taką siostrę. Leżał na
podłodze i gapił w sufit. Zawsze można na nią liczyć. Dwa lata temu rozłożyła trzech
bumpersów, którzy przyczepili się do nich w budzie Sad - Dance. Wszyscy przystanęli i
patrzyli z podziwem na Corę. Inni bumpersi nie próbowali jej tknąć, wyciągnęli tylko na
zewnątrz trzy bezwładne ciała swoich chłopaków, a po powrocie zatańczyli specjalnie dla
niej. To było szaleństwo. Kilkudziesięciu bumpów na środku sali. A Cora wśród nich. Nieco
blada, ale nie ze strachu. I zderzające się ciała. Bump, bump, bump. Wrócili nad ranem
kompletnie wykończeni, zbyt przejęci nocnymi wrażeniami, by zwrócić uwagę na awanturę,
jaką urządzili im starzy. Ci tak się rozkręcili, że nawet nie zauważyli jak Cora i Mark skryli
się w swoich pokojach. Pamiętał, że następnego dnia było mu strasznie głupio. Dziewczyna
wyręczyła go w bójce. Powinien sam załatwiać takie sprawy. Wieczorem tego dnia Cora
rozpoczęła z nim trening. Na wszelki wypadek - powiedziała. Był jej wdzięczny.
Przewrócił się na brzuch i podczołgał do wyjścia. Wysunął głowę na korytarz. Na dole
ciemno i cicho. Starzy chyba już śpią. Wstał, zamknął i zablokował drzwi. Podszedł do fotela,
usiadł. Nie, jeszcze poczekam. Zamknął oczy. Wielobarwna plama pulsowała rytmicznie.
Wabiła kolorami i rytmem. Wołała go a on nie był jeszcze gotów. Jeszcze trochę. I promise,
to get ready. Otworzył oczy. Zdjął pokrycie z oparcia fotela, odsłaniając niewielką płytę.
Dotknął jej i rozjarzyła się kolorowymi światełkami. Leciutko musnął czerwone. Z sufitu i
bocznych ścian bezszelestnie wysunęły się szklane kule. Mark sprawdził jeszcze blokadę
drzwi, po czym usiadł wygodnie w fotelu. Włożył w uszy dwie maleńkie minki i musnął białe
światło. Na środku pokoju pojawiła się postać. Po chwili zaczęła się poruszać w takt muzyki
płynącej z maleńkich mulek.
Cora wróciła dopiero koło południa. Starych nie było w domu a Mark odsypiał nocny
przegląd zapisu. Chciała go obudzić, ale była tak wykończona, że zwaliła się na łóżko i od
razu zasnęła.
Marka obudziło lekkie poszturchiwanie.
- Wstawaj śpiochu. Coś ty robił w nocy?
- Odczep się - przekręcił się na wznak i otworzył oczy. Cora siedziała na łóżku ze
skrzyżowanymi nogami i wpatrywała się w swoje piersi.
- Tu już nie o to chodzi, że niedługo wrócą starzy, ale zaraz będą nadawać News -
powiedziała poważnym tonem.
- Coś ty, udało ci się! Sprzedałaś te kwiatki?! - Mark rozbudził się zupełnie. Piersi Cory
były nagie. Zniknęła otaczająca je wczoraj misterna konstrukcja.
- Zawinęłam się bez pudła. News drobił wywiad i sama Laurel Coy przyjechała do Coral,
by podpisać ze mną kontrakt. Od razu! Bez targów! Tregg był wściekły i zmył się Cora
podskoczyła na łóżku i przewróciła Marka. - To był prawdziwy sukces bracie. Wszyscy
powariowali. Włącz wizjer.
Mark podniósł się i sięgnął po kostkę. Włączył ją i na ścianie wykwitł obraz. Coral See
było pełne ludzi. Najprzeróżniejsze stroje, feeria barw i muzyka. Kamera prześlizgiwała się
po tańczących, tu i ówdzie zatrzymując się chwilę dłużej, by pokazać ciekawszy szczegół
garderoby lub makijażu. Aż wreszcie zatrzymała się pokazując wirującą parę. Cora i Tregg,
roześmiani, zadowoleni. Nagle kamera ruszyła do przodu. Kwiaty na piersiach Cory ożyły.
Przebitka na wielki ekran. Olbrzymie kwiaty pulsowały kolorowym światłem w rytm muzyki.
Przebitka na salę. Większość tańczących podryguje w miejscu patrząc na ekran. A na nim
zbliżenie Cory. Tańczy już sama otoczona zwiększającym się kręgiem ludzi. Jej wspaniałe
piersi mienią się tysiącem kolorów. Kwiaty falują i drżą podniecająco. A potem burza braw i
Cora wędruje w górę na ramionach zachwyconych facetów. Wywiad dla News. Przebitka na
drzwi wejściowe. Laurel Coy we własnej osobie. Ubrana szałowo, ale nie wytrzymuje
porównania z Corą. Scena podpisywania kontraktu i znowu brawa.
- Siostro... - zaczął Mark.
- Mark. Co ty tu masz? - przerwała mu. Wpatrywała się bacznie w plecy Marka.
- Ach, to nic takiego, ja... Nie dała mu dokończyć.
- Nie wstawiaj mi tu głupich wykrętów. Gadaj skąd masz te czerwone pręgi - była
wkurzona i jeszcze chwila a dołożyłaby Markowi.
- Coro, nie gniewaj się. Miałem zamiar wszystko ci wyjaśnić - zaczął wcale jeszcze nie
zdecydowany czy jej powiedzieć.
- Słuchaj no, ty mój gówniarzowaty bracie. Jeśli spróbujesz zawijać, tak ci wpieprzę, że te
pręgi będą niczym w porównaniu ze śladami jakie ja zostawię. - Chwyciła go mocno za ramię
- zrozumiałeś pomiocie? - Jej piersi falowały a oczy błyszczały groźnie.
- Puść, to boli. Powiem ci ale nigdy więcej nie nazywaj mnie gówniarzem i pomiotem -
Mówiąc to podniósł głos. Będziesz pierwszą osobą, która się dowie, która zobaczy. Nawet
Druu o niczym nie ma pojęcia - przerwał. Z dołu dobiegły dźwięki otwieranych drzwi. -
Starzy. Pogadamy wieczorem u mnie. Zostawię ci kartkę z adresem.
- W porządku. Zmykam do siebie. - Wstała i szybko Wyszła z pokoju.
Mark przeciągnął się. Gdy wychodził z łazienki, było już dobrze po południu. A więc
pokaże wszystko Corze, nawet lepiej, że właśnie ona będzie jego pierwszym widzem. Może
wyłapie jakieś niedociągnięcia. Ubrał się szybko, napisał parę słów na kartce i wrzucił ją do
rury łączącej jego pokój z pokojem siostry. Zablokował drzwi i skacząc po dwa stopnie,
zbiegł po schodach. Widząc matkę stojącą w drzwiach saloniku rzucił krótkie "cześć" i
ignorując jej próby nawiązania rozmowy, wybiegł z domu.
Muzyka nagle ucichła. A wirująca postać znieruchomiała. Jeszcze tylko gumpa drżała
lekko. Mark otarł krople potu z czoła. Teraz już chyba dobrze. Poprawił ostatni fragment
układu. Spojrzał na zegar. Niedługo powinna przyjść Cora. Musiał więc szybko zmontować
najlepsze Kawałki. Odłożył gumpę, pieszczotliwie ją głaszcząc. Wygramy, na pewno
wygramy. Wziął się do pracy. Po godzinie zapis był gotów. Powstrzymał chęć obejrzenia go
od razu. Postanowił zrobić to razem z Corą. Należało się jej. Usiadł w fotelu i czekał. Po
chwili czerwone światło nad drzwiami dało znać, że Cora już jest. Mark wstał i poszedł
otworzyć.
- Gdzieś ty u diabła kazał mi przyjść? Bezludne zadupie i obszarpana piwnica. -
Niezadowolona rozejrzała się po salce.
Wciągnął ją do środka i zatrzasnął drzwi.
- Fiu, tu jest całkiem milutko. Tylko powiedz... - spojrzała pytająco.
- Siadaj i bądź cicho - uciął, wpychając ją w fotel. Sam zajął drugi, stojący bliżej stołu.
Włączył przycisk. Światło zgasło i na środku salki wyrosła naga chłopięca postać. Cora
gwizdnęła i chciała coś powiedzieć, ale postać zaczęła się poruszać. Gwałtowna fala
dźwięków wtłoczyła ją w fotel. Postać ożyła na dobre. Cora patrzyła.
Z początku z przerażeniem, kurczowo ściskając poręcze. Ale im ruchy postaci stawały się
bardziej płynne i szybsze, przerażenie ustępowało miejsca fascynacji. Zaczęto ją ogarniać
błogie odprężenie. Postać wirowała, drgała, falowała. fora czuła, że coś ją ciągnie do tego
tańca. Ale czy to był taniec? Narastało w niej podniecenie. Siedziała wpatrzona, usiłując
złowić każdy gest, każdy ruch. Muzyka rosła, uderzała niczym oceaniczna fala. Nie było to
nieprzyjemne uczucie. Zalewające Corę fale dźwięków, tworząc z wirującą postacią
zadziwiającą jedność, wypełniały ją szczęściem i rozkoszą. Gdy muzyka sięgnęła szczytów a
postać wystrzeliła w górę, Cora zaczęła krzyczeć.
Przestała dopiero wtedy, gdy muzyka nagle ucichła a postać znikła.
Mark wpatrywał się w nią z napięciem.
- Miałam orgazm - wyszeptała Cora. - Ty genialny sukinsynu, jak tyś to zrobił!?
- Co o tym sądzisz siostro? - spytał. Jego głos nabrał zupełnie innej barwy.
Cora popatrzyła na niego. Dłońmi masowała sobie podbrzusze.
- Jeszcze czuję jak mi tam wszystko gra. Mark, to było Fantastyczne. Nie ma słów, żeby to
wyrazić. To było coś, coś co pochłania. Chciałam, żeby mną zawładnęło. To wyzwala i
zarazem chcesz niepodzielnie temu ulec. Mark, ten taniec, nazywa się gumpa. Tak?! I stąd
twoje ślady?
- Tak. Jesteś jedyną osobą, która to widziała przed premierą.
- Doroczny konkurs gumpiarzy - westchnęła i spojrzała na leżącą na stole gumpę.
- Zjadą się gumpiarze z całego świata. To będzie święto. prawdziwe święto, Coro. I ja będę
brał w nim udział. Rozumiesz, Coro? Ja wygram. Czuję to. Po prostu muszę wygrać. I - Oczy
Marka nabrały dziwnego blasku. Wpatrywała się weń oszołomiona, bez słowa.
- Widziałaś. Powiedz, trzeba coś zmienić, poprawić?
- Nie wiem, Mark. Nie patrzyłam jak sędzia. Nikt nie byłby w stanie oglądać tego na
chłodno. Twój taniec nie pozwala na to. Po prostu bierze w posiadanie i widz przestaje
panować nad sobą, wyzwalasz go na chwilę z jego ograniczeń. Sądzę, że każdy kto go będzie
oglądał, tak to właśnie odczuje. - Cora przeciągnęła się w fotelu.
- Naprawdę ci się podobał?
- Ach ty niedowiarku. Nie widziałeś co się ze mną działo. Mam wielką ochotę zobaczyć to
jeszcze raz. Muszę to zobaczyć. To było, Boże to było...
Cora nie dokończyła. Mark cofnął zapis i puścił od początku. Po siódmym razie
zdecydowanie odmówił dalszego ciągu. Cora wyglądała na zmęczoną.
- Jestem wykończona. Ależ to przyjemne uczucie. Może jeszcze...
Daj spokój - przerwał jej szorstko - musimy wracać. Już późno.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin