Bryll Ernest - Wieczernik.pdf

(202 KB) Pobierz
Microsoft Word - Bryll Ernest - Wieczernik
Ernest Bryll
Wieczernik
Dramat w dwu częściach
Polski Związek Niewidomych
Zakład Wydawnictw i Nagrań
Warszawa 1991
Tłoczono pismem punktowym
dla niewidomych
w Drukarni Pzn,
Warszawa, ul. Konwiktorska 9
Przedruk z wydawnictwa "Pax",
Warszawa 1990
Pisał J. Podstawka
Korekty dokonali
St. Makowski
i D. Jagiełło
Osoby:
Magdalena - Mg.
Tomasz - T.
Piotr - P.
Jan - J.
Jakub - Jk.
Uczeń I - U I
Uczeń II - U II
Nieznajomy - Nz.
Nikodem - N.
Józef z Arymatei - Jza.
Maria - M.
Część I
(Na scenie stoi stół z
pozostawionymi w nieładzie
resztkami wieczerzy. Krzesła
wokół stołu poprzesuwane i
poprzewracane, ogólne wrażenie
nieładu. W pokoju zdenerwowani
uczniowie. Dwie kobiety milcząc
porządkują stół, stawiają
krzesła. W czasie tej pracy
zaczynają recytację, ale tak,
jakby mówiły coś o postaciach,
które będą grały. Magdalena
przystaje i nagle patrzy w oczy
Marii mówiąc):
Mg.: Od wesela biedaków w
galilejskiej Kanie@ nie było o
Niej słowa po Ewangielijach,@ bo
niepotrzebna tam była Maryja,@
gdzie było cudów wielkie
świętowanie.@
Nie słychać było o Niej w
Palmowej Niedzieli,@ gdy każdy w
mieście chciał być uczniem
Twoim,@ gdy każdy wołał, że już
się nie boi,@ bo zna Mesjasza i
wyzwolicieli.@
Nie było Jej, gdzie ciemność,
wieczerza zdradziecka,@ nie
będzie Jej, gdy Judasz śliną
was obliże,@ ale tak będzie
stać pod waszym krzyżem,@ jako
stała pod męką Boga - swego
Dziecka.@
Gdy was odejdą wszyscy, Ona
pozostanie,@ tak jak była przy
każdym, gdyście się rodzili.@
Ona wyprosi dla was, byście wino
pili,@ nie ciemną wodę śmierci,@
ale Zmartwychwstanie.@
(Maria patrzy chwilę na
Magdalenę i milcząc wychodzi.
Jan staje przy miejscu, jakie
zajmował podczas tej Wieczerzy.
Zapala świeczkę i mówi pochylony
nad tym żałobnym płomykiem).
J.: Jam jest Jan. Ten
najmłodszy. Najbardziej kochany@
uczeń. Ja Ciebie jak Piotr się
zaparłem,@ bo ja stałem przy
Piotrze, gdy Piotr był pytany,@
ścisnąłem zęby i ust nie
otwarłem.@
Czułem pod gardłem jak kosmate
zwierzę@ strach. Nie umiałem
nawet przełknąć śliny@ i
wspominałem naszą ostatnią
wieczerzę,@ uśmiech Judasza...@
Panie, byłem z nimi@ przeciwko
Tobie. I dziś jestem z nimi@
jako my wszyscy, co się tu
boimy,@ że przyjdą nocą i będą
nas badać@ tak jak badali
Piotra...@ Jak kosmate zwierzę@
łaskocze nas pod gardłem miękką
łapką zdrada.@ "Wystarczy, abyś
milczał" - czule do mnie gada,@
"byś tylko przestał wierzyć" -
szczerzy zęby szczerze.@ "Tego,
co było, nie ma."@ W cóż ja mogę
wierzyć?@ Może pozwolą mi wrócić
do domu.@ Na chleb zarobić.
Założyć rodzinę.@ Dla matki
Zabitego być przybranym synem.@
Czasem wspomnieć o Tobie i chleb
w palcach drobić@ podczas
wieczerzy...@ I tęsknić za
winem,@ które piliśmy z Tobą
żywiąc się cudami,@ wędrując
śpiewający pieśni nad pieśniami.@
Mg.: Musimy iść. On czeka na
nas, czy przyjdziemy.@
P.: Ale jak iść?@
Mg.: Zwyczajnie. Jak idziesz
do grobu.@ Takie jest przecież
prawo, że trzeba pochować@
ciało. Zawinąć w płótna i oddać
je ziemi.@ Tam trzeba iść.@
P.: Wyłapią nas, kiedy
wyjdziemy...@
Mg.: Nie bój się, jak się nie
bał Nikodem tchórzliwy.@ Nawet
on, który nocą przychodził do
Pana@ i pytał wciąż o prawdę,
choć mu była znana.@ Nawet on,
który tylko był tajemnie z nami@
i nie powiedział słowa dla
naszej obrony,@ przyniósł na
grób ofiarę i choć wystraszony,@
zrozumiał...@
J.: Co zrozumiał?@
Mg.: Że nawet strachliwy@ musi
prawdzie zaświadczyć.@
T.: Gdy Pan był nieżywy,@ on
przybiegł dać świadectwo, choć
milczał w tej sali,@ gdzie Syna
Człowieczego okrutnie badali.@
Teraz trupowi przyniósł wonności
i uciekł,@ zaświadczył prawdzie
i więcej nie wróci.@
Mg.: Ale był.@
T.: Razem z drugim, też wielce
czcigodnym,@ co każdej prawdy
słucha, choć prawdy niegłodny,@
tylko chce jej smakować, jak
bogacz razowiec@ czasami
przegryźć lubi.@ Nawet dał
grobowiec,@ żeby tam złożyć
Ukrzyżowanego.@ I znajdzie też
grobowce piękne dla każdego@ z
nas - gdy będziemy jutro
krzyżowani.@
Mg.: Pójdę. Tam Pan nasz czeka
wciąż nie pochowany,@ tylko
rzucony pośpiesznie do grobu.@
P.: Chcą nas wyłapać.@
T.: Szukają sposobu@ i będą
wszystkich mieli.@
Mg.: Trzeba iść. On czeka.@
T.: A tam żołnierze na nas już
będą czekali.@
Mg.: Trzeba iść. Pójdę sama.@
P.: Kto kamień odwali?@
Mg.: Nie wiem. Jak trzeba,
będę przy kamieniu@ tak długo
warowała, aż się ktoś odważy@
podejść do grobu. Aż nie będzie
straży.@ On także czekał długo,
nim w moim sumieniu@ coś się jak
świeczka malutka zapali.@
T.: Zdradzisz nas.@
Mg.: Co mam zdradzić? Że tu
czuwaliśmy,@ że siebie tak
dokładnie przez strach
poznaliśmy,@ aż każdy obcym stał
się dla drugiego?@ Ja chcę
pamiętać tylko, jak razem
byliśmy,@ każdy z nas zasłuchany
i wpatrzony w Niego.@ Ja was nie
zdradzę, bo was tutaj nie ma,@
nie ma w was teraz siły, jaką
znała ziemia,@ kiedy po drogach
w kurzu, pyle, chłodzie@
szliście śpiewając pieśni o
Bożym narodzie.@
T. (zapala świeczkę): Panie,
mój Panie, czemuś nas opuścił?@ I
czemuś do nas samotność
dopuścił?@ Czemu nam odebrałeś
jedność z Twym imieniem@ a
oddałeś na ciemność, zwątpienie,
sumienie?@ (podnosi w górę
świeczkę) Ciemno tu, no i
dobrze, że tak właśnie ciemno.@
Sami jesteśmy. Dobrze, że
jesteśmy sami@ i tak siedzimy
zamknięci za drzwiami.@ Daremne
wszystko było. Dobrze, że
daremne.@ Kogo Ty miałeś z sobą,
Mistrzu nasz zabity?@ Ten tłum,
co krzyczał, żebyś go prowadził@
aż do zwycięstwa. Ledwo Cię
złapali,@ każdy zapomniał,
odwrócił się, zdradził.@ I myśmy
także, Panie, uciekali.@ Jan
mówi, że był z Tobą, że Cię
odprowadził,@ i stał pod Twoją
męką. Jan - Twój ukochany@ uczeń
- tak mówi. I jest podziwiany.@
Jan szczery - nie wie jeszcze,
że ten podziw lubi.@ Jest młody
- jak przeżyje, to się będzie
chlubić,@ że kiedyś był odważny
i coś w życiu robił,@ gdzieś
był, do jakiejś walki się
sposobił.@ I chociaż teraz stary
i trochę pijany,@ to ma prawo
pouczać sąsiadów, rodzinę,@ jak
to kiedyś rozumiał coś...
Dzielił się winem,@ łamał się po
coś chlebem...@ I choć nic nie
zrobił,@ to do wielkiego czegoś
się sposobił.@ Jeśli przeżyje
Jan, za lat czterdzieści,@ za
brudnym stołem, w tym ubogim
mieście@ będzie powiadać dzieje.
A strachliwe wnuki@ tych, co
Zgłoś jeśli naruszono regulamin