JOHNSON Paul – Historia Chrześcijaństwa(z txt)
PRzekłAD:
Leszek Engelking, Magdalena Iwińska, Andrzej Kaniewski
Piotr Paszkiewicz, Jerzy Prokopiuk
Marigold
Mojej wiernej współpracownicy
mądremu doradcy
i najlepszemu przyjacielowi
Mija już prawie 2000 lat od chwili, kiedy narodziny Jezusa Chrystusa
dały początek łańcuchowi wydarzeń, który doprowadził do powstania wiary
chrześcijańskiej i jej rozprzestrzenienia się na całym świecie. W czasie tych dwóch
tysiącleci chrześcijaństwo być może miało większy wpływ na kształtowanie się
losu człowieka niż jakakolwiek inna filozofia instytucjonalna, ale ponieważ widać
już oznaki, że okres jego dominacji zbliża się ku końcowi, przeto nasuwa się potrzeba dokonania retrospekcji i bilansu jego dziejów. W książce tej podjąłem próbę dokonania przeglądu całej historii chrześcijaństwa i zawarcia go w jednym tomie. Łączyło się to z koniecznością dokonania wielu skrótów i selekcji, ale jednocześnie przyniosło nowe i pouczające perspektywy oraz pokazało, jak zróżnicowane motywy chrześcijaństwa powtarzają się i modulują poprzez stulecia. Książka ta sięga do opublikowanych rezultatów ogromnej ilości badań, których w ciągu ostatnich dwudziestu lat dokonano nad pewną liczbą godnych uwagi wydarzeń w historii chrześcijaństwa, i chce przedstawić znaczące fakty, tak jak widzą je i interpretują współcześni uczeni. jest to więc dzieło historyczne. Czytelnik jednak może zapytać: czy można pisać o chrześcijaństwie zachowując przy tym potrzebny stopień bezstronności? W 1913 roku Ernst Troeltsch argumentował przekonująco, że sceptycznych i krytycznych metod badań historycznych nie da się pogodzić z wierzeniami chrześcijańskimi i zgodziłoby się z nim wielu historyków i większość socjologów religu. Zapewne, mamy tu do czynienia z wyraźnym konfliktem. Chrześcijaństwo jest ze swej istoty religią historyczną. Swe prawdy opiera na historycznyeh faktach, na które się powołuje. Jeśli fakty te się podważy, staje się niczym.
Czyż więc chrześcijanin może badać prawdziwość tych faktów z tym samym
obiektywizmem, z jakim badałby jakieś inne zjawisko? Czy można się spodzie-
wać, że wykopie grób swej własnej wierze, jeśli, jak się zdaje, tym właśnie
grożą jego badania? W przeszłości bardzo niewielu uczonych chrześcijańskich
miało tyle odwagi czy też ufności, żeby w swych badaniach kierować się
przede wszystkim nieskrępowanym dążeniem do prawdy. Niemal wszyscy
z nich wyznaczali sobie pewne granice. Jakże jednak próżne okazały się ich
wysiłki! Jakże śmieszną wydaje się w retrospekcji ofiara, jaką złożyli ze swej
uczciwości! Śmiejemy się z Johna Henryego Newmana, który, aby ochronić
swych studentów, swą kopię Wieku rozumu trzymał zamkniętą w sejfie. I czujemy przykrość, kiedy czytamy, co biskup Stubbs, były profesor nowożytnej historii w Oksfordzie, z triumfem opowiedział na publicznym wykładzie o swym pierwszym spotkaniu z historykiem Johnem Richardem Greenem: „Znałem z opisu ten rodzaj człowieka, jakiego miałem spotkać. Rozpoznałem go, kiedy wsiadał do dyliżansu jadącego do Wells, trzymając w ręku tom Renana. Wtedy powiedziałem sobie: „Jeśli tylko potrafię, uniemożliwię mu lekturę tej książki”. Usiedliśmy naprzeciw siebie i natychmiast wdaliśmy się w rozmowę... Później odwiedził mnie w Navestock i ten tom Renana znalazł się w moim koszu na śmieci”. Stubbs potępił Żywot ]ezusa Renana nie czytając go, a w całej anegdocie chodzi tylko o to, że przekonał Greena, aby zrobił to samo. W ten sposób jeden historyk skorumpował drugiego, a chrześcijaństwo zostało zhańbione przez obu.
Albowiem chrześcijaństwo, utożsamiając prawdę z wiarą, musi uczyć :
- i, właściwie pojęte, rzeczywiście uczy - że jakiekolwiek manipulowanie prawdą jest niemoralne. Chrześcijanin mający wiarę nie może bać się faktów; chrześcijański historyk, który wyznacza badaniom jakiekolwiek granice, uznaje
granice wiary. I oczywiście niszczy także istotę swej religu, którą jest postępujące
objawianie prawdy. Toteż w moim rozumieniu chrześcijanin nawet w najmniej-szym stopniu nie powinien być powstrzymywany od podążania za prawdą; w istocie jest on zobowiązany do jej szukania. W gruncie rzeczy powinien on mieć większą wolność od niechrześcijanina, którego z góry ogranicza odrzucenie przezeń chrześcijaństwa. W każdym razie ja starałem się przedstawić fakty z dziejów chrześcijaństwa tak prawdziwie i bez osłonek, jak tylko potrafiłem. Resztę pozostawiam czytelnikowi.
Powstanie i ratunek
sekty Jezusa
(50 przed Chr. - 250 po Chr.)
Gdzieś w połowie I wieku naszej ery, najprawdopodobniej w ro-ku 49, Paweł z Tarsu wyruszył z Antiochii na południe, do Jerozolimy, by tam spotkać się z ocalałymi zwolennikami Jezusa z Nazaretu, który został ukrzyżowany szesnaście lat wcześniej. Ta apostolska konferencja, czyli tak zwany Sobór Jerozolimski, jest pierwszym politycznym aktem w historii chrześcijaństwa i punktem wyjścia dla próby rekonstrukcji istoty nauk Jezusa oraz zalążków religii i Kościoła, któremu dał początek. Mamy dwie niemal współczesne relacje dotyczące tego soboru. Jedną, pochodzącą z następnego dziesięciolecia, podyktował sam Paweł w swym liście do chrześcijańskich gmin w Galacji w Azji Mniejszej. Druga jest późniejsza i ma szereg źródeł lub relacji naocznych świadków, zebranych w Łukaszowych Dziejach Apostolskich. Jest to uprzejme, quasi-oficjalne sprawozdanie z dysputy w Kościele i jej zadowalającego rozstrzygnięcia. Najpierw zajmijmy się tą drugą wersją. Opowiada ona o tym, że w Antiochii powstał „zatarg i spó#’, ponieważ „pewni ludzie ‘ z Jerozolimy i Judei, całkowicie wbrew naukom Pawła, nauczali nawróconych na chrześcijaństwo, że nie mogą być zbawieni, jeśli nie poddadzą się żydowskiemu rytuałowi obrzezania. Wskutek tego Paweł, jego towarzysz Barnaba i inni uczestnicy misji do pogan w Antiochii udali się do Jerozolimy, aby naradzić się z „apostołami i starszymi”.
Tu spotkali się z mieszanym przyjęciem. Przychylnie nastawiony
był „zbór oraz apostołowie i starsi’, ale „niektórzy ze stronnictwa
faryzeuszów, którzy uwierzyli ‘ twierdzili, że Paweł się myli i że wszyscy
nawróceni nie tylko muszą zostać obrzezani, lecz także należy im
nakazać, żeby przestrzegali żydowskiego Prawa Mojżeszowego. Doszło
do „długiej debaty ‘, po czym przemawiał Piotr, który poparł Pawła, sam Paweł i Barnaba; dyskusję podsumował młodszy brat jezusa, Jakub*. Zaproponował on kompromis, który przyjęto „za zgodą całego Kościoła ‘. # Postanowiono posłać z listem do Antiochii Pawła i jego towarzyszy, # a wraz z nimi miała wyruszyć delegacja z Jerozolimy. List ten miał charakter polubowny: nawróceni nie musieli poddawać się obrzezaniu, # lecz jedynie zachowywać pewne przepisy prawa żydowskiego dotyczące spożywania pokarmów i obyczajów seksualnych. Zawarta w Dziejach ## Apostolskich relacja Łukasza stwierdza, że to kompromisowe stanowisko osiągnięto „jednomyślnie’ i że kiedy decyzję tg przekazano zborowi w Antiochii, „wszyscy uradowali się’ nią. Tak więc wysłannicy z Jero-zolimy mogli wrócić do swego miasta rozwiązawszy problem, a Paweł ponownie podjął swą misję.
Jest to więc relacja dotycząca pierwszego soboru Kościoła, która przedstawia uzgodniony dokument i którą można by nazwać wersją ireniczną i ekumeniczną, mającą ukazać nową religię jako ciało mistyczne o własnym uporządkowanym i ujednoliconym życiu, zmierzającą do nieuchronnych i z gó...
Kefasy