Spotkanie2.pdf

(74 KB) Pobierz
Tydzień 2.DOC
TOMASZ BANAŚ
PRAWDZIWY OBRAZ BOGA
1. Wpływ naszego obrazu Boga na nasze życie
Nasz obraz Boga to pewne wyobrażenie o Nim, które posiadamy, wyobrażenie o tym, kim On jest,
co jest Jego istotą, czego od nas oczekuje, jaki ma wpływ na nasze życie, czy interesuje się naszym
istnieniem. Jest to bardzo ważne w naszym przeżywaniu wiary, naszym życiu i rozwoju duchowym; ma
ogromny wpływ na nasz stosunek do samego siebie, na relację z innymi ludźmi i oczywiście z Bogiem. To,
jaki obraz Boga nosimy w sobie, w pewnym stopniu przesądza o naszych postępach w rozwijaniu głębokiej
i prawdziwej relacji z Bogiem, a także o tym, jaki będziemy mieli stosunek do świata, czy będziemy na
niego otwarci, ciekawi go, ludzi; a więc w pewnym stopniu decyduje, w jaki sposób potoczy się nasze życie.
Jest więc bardzo ważne, jak postrzegamy Boga, i to nie z jakichś wyimaginowanych powodów, które są tak
odległe, że nie widzimy ich wpływu na nasze życie, ale takich, które bezpośrednio na nie oddziałują, i to na
te jego dziedziny, które są najbardziej człowiekowi bliskie, i dotykają jego życiowych celów, planów i
najgłębszych pragnień, choć często są one ukryte pod “popiołami powierzchowności” 1 , to znaczy: są
przysłonięte doraźnymi dążeniami i oczekiwaniami, które tylko na krótko mogą zaspokoić potrzeby
człowieka.
Wiele jest osób, które dają świadectwo, jakie ogromne znaczenie ma ta sprawa, jak, niedobrze
“ustawiona”, bardzo negatywnie wpływała na przeżywanie relacji z Bogiem. Jak niewłaściwy Jego obraz –
Boga, który jest srogi, wymagający, ale bez miłości – kierował na manowce wszystkie ich wysiłki
budowania bliskości z Nim, bo dokonywały się one jakby tylko na powierzchni, a w głębi tkwiło w nich
zniekształcone Jego wyobrażenie i nie pozwalało ono się otworzyć, zaufać Mu, przyjąć przebaczenie i
miłość.
2. Bóg trascendentny i immmanentny
Na początku musimy uświadomić sobie na nowo, że Bóg jest niepojęty, nieogarniony,
wszechmocny, jest ponad wszystkim i nikt, żadne stworzenie, nigdy nie będzie w stanie pojąć Go do końca,
jednym słowem jest transcendentny, przewyższający wszystko i wszystkich. A jednocześnie objawia się nam
jako Bóg z nami – Emmanuel, który wychodzi do człowieka, daje się mu poznać, otwiera się na niego, jest
immanentny, tzn. objawia swoją obecność przez stworzenia: przyrodę, ludzi, kosmos, jest obecny w historii
ludzkości, ale przede wszystkim w historii życia każdego z nas. Bardzo ważnym miejscem, gdzie Bóg daje
T. Merton, cyt. za: Augustyn J. SJ, Ojciec wzruszył się głęboko, Rekolekcje oparte na ćwiczeniach
duchowych św. Ignacego Loyoli; Wydawnictwo Apostolstwa Modlitwy, Księża Jezuici, Kraków 1992, s. 26.
26
1
się nam poznać, jest Słowo Pisma Świętego, a szczytem Jego wypowiadania się do człowieka jest Słowo
wcielone – Jezus Chrystus, Bóg i Człowiek.
Skoro Bóg jest transcendentny, to nie można Go zatem poznać, zrozumieć ani ogarnąć, jednak On
przez swoją miłość odsłania przed nami część tej Tajemnicy, Miłości i Mocy, którą On sam jest. Pozwala
nam mieć o Nim wyobrażenie, nosić w sobie Jego obraz. Odnosząc się do Boga musimy zawsze mieć
świadomość tego ograniczenia, po to aby Boga nie zniekształcać, nie zamykać ani ograniczać, nie
zawiązywać Mu niejako rąk w Jego działaniu względem nas. Trzeba też, abyśmy coraz lepiej Go poznawali,
byśmy pozwolili Mu uwalniać nas od tego, co jest tylko naszym błędnym czy uproszczonym wyobrażeniem
o Nim, co nie pozwala nam stanąć wobec Niego ufnie, z całkowitą otwartością, jak dziecko przed miłującym
ojcem (por. Łk 15, 11-32), jak niemowlę w rękach matki (por. Iz 49, 15), pamiętając przy tym o wielkości
Tego, który czuwa nad nami. Do podjęcia takiej postawy potrzeba z naszej strony wielkiej ufności i
szczerego pragnienia przemiany, bo proces oczyszczania, choć niezbędny i zbawienny dla nas, bardzo
często okazuje się bolesny, bo odsłania na nowo nasze rany przeszłości, które to właśnie powodują
zniekształcenie obrazu Boga w nas.
3. Zniekształcenia obrazu Boga
Właśnie owo poznanie siebie samego jest zawsze pierwszym krokiem do właściwego odkrywania
tajemnicy Boga, bo “prawda was wyzwoli” (J 8, 32). Poznanie siebie samego i Boga zawsze muszą iść w
parze, bo “poznanie siebie bez poznania Boga rodzi rozpacz, poznanie Boga bez poznania siebie rodzi
pychę” 2 . Cała historia naszego życia, nasze doświadczenia najmłodszych lat, relacje z rodzicami, poczucie
akceptacji lub nie, i wiele innych, mają ogromny wpływ na to, jak postrzegamy Boga.
Wszystko to mogło mieć decydujący wpływ na kształtowanie się w nas postawy ograniczonego
zaufania do siebie, do ludzi, do świata, i spowodować myślenie, że Bóg nie kocha nas takimi, jakimi
jesteśmy, ale musimy być doskonali, musimy pokonać swoje słabości, aby zasłużyć na Jego miłość.
Podobnie ze względu na to, że mimo tego, że doświadczamy ofiarnej i szczerej, jednak
ograniczonej miłości ludzkiej i może zbyt często nasza jej potrzeba była zawiedziona, nie potrafimy pojąć,
że miłość Boga jest nieograniczona i nie braknie jej dla nikogo.
Może być i tak, że nasze, nieraz nawet podświadome, lęki i obawy o przyszłość, o to czy Bóg nie
będzie od nas zbyt wiele wymagał, nie doświadczał zbyt mocno, mogą powodować zniekształcenie naszego
obrazu Boga.
Możemy również traktować Boga jako rywala, który zazdrosny jest o nasze dobre samopoczucie,
radości i sukcesy. Właśnie tak szatan przedstawił Boga Ewie: “gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą
się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło” (Rdz 3, 4-5). Dzieje się tak często, gdy przesadnie
troszczymy się o zaspokojenie naszych potrzeb.
Nasze trudne doświadczenia życiowe, zmaganie ze słabościami, samotność mogą powodować, że
czujemy się przez Boga opuszczeni, zapomniani, zbyt surowo sądzeni.
B. Pascal, cyt. za: Augustyn J. SJ, Ojciec wzruszył się głęboko, Rekolekcje oparte na ćwiczeniach
duchowych Św. Ignacego Loyoli; Wydawnictwo Apostolstwa Modlitwy, Księża Jezuici, Kraków 1992, s. 27.
27
2
To tylko niektóre zniekształcenia obrazu Boga, jakie mogą nam przeszkadzać w prawdziwym
odczytywaniu Jego oblicza, występujące na skutek naszych złych doświadczeń, zranień i urazów, często
nawet nieuświadomionych w dorosłym życiu. Nie wyczerpują one możliwości; każdy z nas sam musi
przyjrzeć się swojemu życiu obecnemu i przeszłemu, swoim uczuciom, reakcjom na konkretne
postępowanie innych, sytuacjom, w których może sami siebie zaskakujemy itp., i z pomocą Ducha Świętego
poznawać swoje własne ograniczenia i zniekształcenia w widzeniu Boga. Trzeba pamiętać, że szatan
skrupulatnie wykorzystuje każde nasze negatywne doświadczenia, aby zafałszować obraz Boga w nas i tym
samym rozluźnić albo nawet zerwać naszą więź z Nim.
4. Poznanie Boga a poznanie siebie
Aby możliwie jak najpełniej poznawać Boga, trzeba nie tylko zobaczyć swoje ograniczenia co do
wyobrażenia o Nim, ale po prostu poznać siebie, swoją osobę. W przypowieści o siewcy (zob. Mk 4, 1-9)
Jezus pokazuje zależność miedzy skutecznością słowa Bożego a żyznością gleby, na którą ono pada.
Musimy wiedzieć, jaką jesteśmy glebą, musimy poznać nasze serce. Autentyczne poznanie Boga zawsze
dokonuje się przy jednoczesnym pogłębianiu znajomości siebie samego, tajników swojego serca, godności,
jaka wypływa z faktu naszego przybranego synostwa. Poznawanie Boga dokonuje się przez słowo Boże i
zagłębianie się w nie otwartym sercem, ze szczerym pragnieniem poddania się jego osądowi, pozwala nam
wnikać coraz głębiej w naszą osobę.
Nieraz możemy doświadczyć, jak Bóg przez słowo Boże może przekazać nam prawdę o nas
samych, jak może naprowadzić nas na zupełnie nowy sposób rozumienia jakiejś sprawy, pokazać nowe,
zaskakujące rozwiązania, potrzeba tylko wiary, otwartości i zasłuchania – wyciszenia.
Aby poznać Boga, posunąć się naprzód w życiu duchowym, trzeba wiedzieć, z czego wypływają
nasze zachowania, jakie są nasze pragnienia, najważniejsze cele, zalety i wady. Trzeba po prostu pokory,
czyli prawdy o nas samych. Jest to konieczne, abyśmy nie mylili naszych nieuporządkowanych emocji z
poruszeniami Bożymi; często w ten sposób szatan próbuje sprowadzić nas na manowce, łatwo tutaj o
złudzenia u człowieka, który, choć szczerze pragnie zbliżyć się do Boga, nie poznał dostatecznie siebie.
5. Ojciec miłosierny
Bóg najwymowniej wypowiedział się przez Syna, który dwa tysiące lat temu przemawiał i nauczał.
Właśnie przez Jego słowa i czyny możemy najpełniej poznać Boga. W przypowieści o synu marnotrawnym,
a właściwie o miłosiernym ojcu (zob. Łk 15, 11-32), Jezus pokazuje nam prawdziwy obraz Boga. Możemy
tam odnaleźć również typ swojej osoby, bo ów syn, który otrzymuje od ojca przynależną mu część majątku,
to poniekąd człowiek wszystkich czasów. Dlatego możemy traktować tę przypowieść jako opis relacji Boga
do nas.
Gdy w krainie, do której się udał ów syn, zapanował głód, zapragnął pożywić się choćby pokarmem
najgorszych zwierząt, strąkami, które jadały świnie, jednak nikt nie chciał mu ich dać Pod powierzchnią
pierwszej i bezpośredniej interpretacji analogia odnosi się tutaj do wnętrza człowieka; sytuacja, w jakiej
znalazł się syn, uświadomiła mu utratę jego godności synowskiej: “Iluż to najemników mojego ojca ma pod
28
dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę”(Łk 15, 17). W swojej decyzji: “Zabiorę się i pójdę do mego ojca i
powiem mu: Ojcze zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twym
synem, uczyń mnie choćby jednym z najemników” (Łk 15, 18-19) pokazuje, że uświadomił sobie stratę,
jaką poniósł: nie ma już prawa do niczego więcej, niż do stanu najemnika w domu swego ojca – tego
domaga się porządek sprawiedliwości. Jego wcześniejsze postępowanie było bolesne dla ojca, tym bardziej,
że to właśnie nikt inny, ale jego własny syn go zranił.
Ojciec zaskakuje nas swoim postępowaniem, jego starszy syn nie akceptuje go i wyraża sprzeciw
wobec tak szczodrego przyjęcia tego, który wcześniej odwrócił się od ojca. “A gdy [syn] był jeszcze daleko,
ujrzał go ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go” (Łk
15, 20), polecił też: “Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i
sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ syn
mój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się” (Łk 15, 22-24). Ojciec marnotrawnego syna jest
wierny swojemu ojcostwu, jego miłość przekracza to, co jest jedynie sprawiedliwe wobec jego dzieci. Jest
zatroskany o ich godność, wyraża natychmiastową gotowość przyjęcia do domu syna, który nie tylko
roztrwonił jego majątek, ale głęboko go zranił. Jego miłość jest ponad tym, przebacza i obdarowuje
marnotrawnego syna, głęboko się raduje z jego powrotu. Ma świadomość, że syn wprawdzie zmarnował
majątek, ale ocalało jego człowieczeństwo – zasadnicze dobro, co więcej, zostało ono jakby odnalezione na
nowo (“ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”(Łk 15, 24)).
6. Prawdziwa miłość Boga – On pierwszy wychodzi naprzeciw
Często słyszy się opinie, że miłość miłosierna, ze względu na stosunek nierówności osób, może być
upokarzająca dla osoby obdarowanej, jednak Jezus pokazuje nam, jaka powinna ona być. Właśnie taką
miłością miłosierną obdarowuje nas Bóg. Jego Miłość nigdy nie poniża, ale raduje się z każdego powrotu,
pochyla się nad każdą nędzą, szczególnie nad nędzą moralną, nad grzechem. A osoba obdarowana nie czuje
się poniżona, ale dowartościowana, odnaleziona.
Bóg jest osobą, która kocha nas niewyobrażalną miłością, taką, jakiej od nikogo innego nie
możemy doświadczyć. Jego miłość do nas przekracza nasze wyobrażenie tego, czym jest miłość.
Wyobrażenie Boga, który biernie czeka na poszukującego Go człowieka, jest fałszywe. To Bóg pierwszy nas
odnalazł, abyśmy mogli Go znaleźć, to On pierwszy nas pokochał, abyśmy i my mogli Go kochać. Jesteśmy
jak niemowlęta: jeżeli nie doświadczymy miłości, nie możemy kochać, sami z siebie nie możemy jej dać,
nasza miłość może być jedynie odpowiedzią na otrzymany dar.
To Bóg pierwszy wychodzi do nas: “Oto stoję u drzwi i kołaczę, jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi
otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał” (Ap 3,20). Bóg staje przed każdym z nas i usilnie woła,
aby wzbudzić potrzebę miłości.
Kiedy z wiarą spojrzymy wstecz na nasze życie, każdy z nas będzie mógł zobaczyć, jak bardzo
spełniły się w nim te słowa. Jak Pan Bóg nas prowadził, jak wyprzedzał bieg wydarzeń i przygotowywał już
wcześniej na to, co nastąpi w przyszłości, po prostu jak był i jest Drogą przez życie.
7. My Jego dzieci. Pokora
29
Jesteśmy zaproszeni do tego, aby zobaczyć w Bogu miłującego Ojca, Tatusia, i przyjąć postawę
dziecka, które jest wolne od ambicji bycia kimś, dokonywania wielkich rzeczy, ale chce jedynie być z
Ojcem, chce doświadczać Jego opieki, miłości, poddać się Jego prowadzeniu, bo ufa Mu bezgranicznie, wie,
że On jest gwarantem jego bezpieczeństwa. Aby rzeczywiście przyjąć taką postawę, potrzeba w nas
głębokiej i prawdziwej pokory, trzeba usunąć z nas wszelkie postacie pychy, która może przyjmować różne
formy, czy te najbardziej widoczne: wywyższanie się nad drugich, uparte dążenie do sukcesu za wszelką
cenę, czy też ukryte pod maską poniżania siebie, kompleksów, niepewności siebie, czyli tzw. fałszywej
pokory. Drugi rodzaj pychy jest tym niebezpieczniejszy, że trudno ją w sobie odnaleźć, bo nieraz przyjmuje
formę fałszywej cnoty, np. dążenia do doskonałości, wierności przykazaniom i przepisom, poczucia
sprawiedliwości, poczucia własnej godności itp. Potrzeba, abyśmy zdobyli się na odnalezienie w sobie tego,
co oddziela nas od takiego spojrzenia na Boga Ojca. Uświadomienie sobie tego jest pierwszym i chyba
najważniejszym krokiem do uzdrowienia. Dzięki temu wysiłkowi i łasce nasz obraz Boga będzie coraz
bliższy temu, kim Bóg jest w rzeczywistości. Choć nigdy do końca nie odkryjemy tajemnicy Jego osoby, to
On daje nam poznać siebie na tyle, na ile jesteśmy w stanie Go pojąć.
Trzeba osobiście, z pełną świadomością powiedzieć Bogu TAK, aby On mógł już nie tylko być przy
nas i wzywać nas na ucztę przebywania z Nim, ale byśmy mogli już w niej uczestniczyć i doświadczać
Bożego działania i Bożej mocy w naszym życiu.
8. Trójca Święta – Miłość i nasz udział w Jej jedności
Takie spojrzenie na Boga odnosi się nie tylko do Ojca, ale do Syna i Ducha Świętego. Jezus jest
Bogiem, “który z Ojca jest zrodzony” 3 , On przyszedł na świat i to jest dowód Jego największej miłości do
nas, On “ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi” (Flp 2, 7),
umiłował nas aż po krzyż i ofiarował nam “Ducha Świętego, Pana i Ożywiciela, który od Ojca i Syna
pochodzi” 4 , Pocieszyciela, który prowadzi nas i jest w świecie mocą Bożego działania.
Cała Trójca Święta to jedność, ciągłe wzajemne bezwarunkowe obdarowywanie się miłością,
całkowita akceptacja, niepojęta dla nas tajemnica uosobionej Miłości. Choć jej nie jesteśmy w stanie pojąć,
zostaliśmy zaproszeni do włączenia się w tę tajemnicę, dzięki łasce Boga możemy w niej uczestniczyć, On
otwiera przed nami siebie, możemy przebywać z Nim. Dokonuje się to na modlitwie, która ma przenikać
całe nasze życie; tam Jezus Chrystus przez Ducha Świętego uzdalnia nas do przyjęcia tego daru, działa w
naszych sercach i je uzdrawia. Tylko przez Jezusa w Duchu Świętym możemy poznawać prawdziwe oblicze
Boga.
Bibliografia
Augustyn J. SJ, Ojciec wzruszył się głęboko, Rekolekcje oparte na ćwiczeniach duchowych Św. Ignacego
Loyoli; Wydawnictwo Apostolstwa Modlitwy, Księża Jezuici, Kraków 1992.
3
Symbol Nicejsko-Konstantynopolitański, KKK, s. 54.
4
Tamże.
30
Zgłoś jeśli naruszono regulamin